Dane z protokołu między-rasowej wymiany zdań na temat superbohaterów i jednostek działających poza doktryną służb ochrony i bezpieczeństwa miasta. Wszystko co do tej pory udało nam się uzyskać, przedstawia jedynie marną namiastkę informacji na temat człowieka znanego szerzej pod pseudonimem "Komediant", działającego na własną rękę i walczącego z ciągle rosnącą i rozprzestrzeniającą się jak zaraza przestępczością w Nowym Jorku. Niech was nie zwiedzie jednak słodkie brzmienie i wydźwięk tych słów. Komediant to w rzeczywistości kolejny cierń w wielkiej dłoni sprawującej pieczę nad społecznością. Wydaje mu się, że jest poza prawem, że może robić to na co przyjdzie mu ochota. Jako obywatele, nie możemy pozostawać obojętni. Cel nie zawsze uświęca środki, a ta wynaturzona karykatura człowieczeństwa odpowie w końcu za swoje czyny.
Z prywatnej wypowiedzi Ministra Spraw Wewnętrznych.
Imię i nazwisko: Edward (Eddie) Blake Ksywka: Komediant Status: Łowca Rasa: człowiek Wiek: 33 lata Znaki szczególne: blizna ciągnąca się przez prawy policzek i łuk brwiowy. Przynależność do organizacji: brak danych Aktualne miejsce pobytu: brak danych Zakres i obszar działania: walka z przestępczością na terenie Nowego Jorku Liczba i charakter wykroczeń: dane poufne
Edward Blake przyszedł na świat w NY, a dokładniej rzecz ujmując w jednej z niezbyt chętnie uczęszczanych dzielnic miasta. W zasadzie od urodzenia miał już styczność z wszelakimi przejawami przestępczości, zarówno tej mniej, jak i bardziej zaawansowanej, o ile w tym przypadku można w ogóle mówić o stopniu zaawansowania. Tak czy siak mały Eddie starał się jak mógł, przez pierwsze lata utrzymując pozycję nieznośnego bachora, dokuczającego swoim rówieśnikom ze szkolnej ławki. Jego rodziny choćby przy najbardziej przychylnych wiatrach nie można było nazwać zamożną. Brakowało im praktycznie wszystkiego, nawet bez brania pod uwagę faktu o częstych wizytach komornika i opieki społecznej. Ojciec go prał, a matka nic nie mogła na to poradzić. Przynajmniej tak właśnie twierdziła, co Edward skomentował swego czasu niezbyt ładną wiązanką przekleństw, mieszającą z błotem wszystko i wszystkich w okolicy. Paradoksalnie obawiali się, że taki mały gnojek jak on nie powinien zbyt szybko stać się zgorzkniałym staruchem, ale na całe szczęście nie groziło to Blake'owi. Wręcz przeciwnie. Poznawał życie przez pryzmat wydarzeń kształtujących jego osobowość. Stał się silny, nim jeszcze z jego ust uleciało pierwsze, bezbarwne słowo. Wychowała go ulica i ustrój półświatka o którego istnieniu jedni nie wiedzą, a inni zwyczajnie nie chcą wiedzieć. Skończył czternaście lat i w nosie miał dalsze kształcenie. Porzucił szkołę, porzucił dom (którego na dobrą sprawę nie mógł nawet nazwać domem) i rodzinę (tu sprawy mają się podobnie). Na odchodnym zaserwował im środkowy palec, w podzięce za te wszystkie lata, które mu poświęcili. Poprawił ułożenie plecaka na ramieniu, odwrócił się i zniknął im z oczu, za najbliższym zaułkiem wybuchając krótkim śmiechem. Wiedział, że zostawił za sobą niezłe gówno, jednocześnie pakując się w inne, jeszcze większe odchody pieprzonego NY, jednej z najludniejszych aglomeracji na świecie. Miasta niespełnionych nadziei i barów pełnych alkoholu i kobiet.
Zmienił się, jak każdy, bo czas ukształtował go jeszcze wyraźniej. Przeszedł niezliczoną ilość szkoleń w sztukach walki, ale tak naprawdę nigdy nie zapomniał jedynego i prawdziwego szkolenia jakie zaserwowało mu cholerne życie. Jakimś cudem uzyskał licencję na broń. Przez krótki okres czasu obracał się w nieciekawych kręgach, starając się jednak wycisnąć z tego jak najwięcej. Aktualnego arsenału pozazdrościć mógłby mu niejeden terrorysta, planujący jakiś większy zamach, czy coś w tym stylu. Zajął się walką z przestępczością, ku uciesze społeczności, chętniej obrzucającej go łajnem, niż gratulującej zastraszająco wysokich wyników w likwidacji bandytów. Działo się tak dlatego, że nie rzadko stosował przy tym dość niekonwencjonalne metody działań. Nie zważał na ilość trupów, na braki w cywilach i na ogrom zniszczenia. Po prostu wykonywał robotę, w sposób który w danym momencie uznawał za słuszny. Krążą nawet plotki, że zastrzelił jedną ze swoich kochanek, która odważyła się podnieść na niego rękę. Cóż, to by wyjaśniało tę głęboką bliznę, szpecącą mu twarz.
Edward zawsze był impulsywny i nieprzewidywalny. Działał brutalnie (czasami aż do przesady). Można powiedzieć, że zatracił kręgosłup moralny, pomimo faktu, że przecież wciąż zajmował się działalnością która w świetle prawa (choć nie do końca legalna) przynosiła niemałe korzyści całej społeczności miasta. Jaki jest więc Komediant, teraz po latach? W sumie wiele się już nie zmienił. Nadal poluje. Na istoty nie z tej ziemi, plugastwa wypełzające na ulice wieczorną porą i na zwykłych, ludzkich przestępców. Stał się łowcą. Pierwszą i ostatnią linią obrony tego co żywe i bezbronne, ale bardzo chwiejną linią. Czasami można nawet odnieść wrażenie, że zabija dla samego aktu pozbawiania życia. W sumie nie mija się to z prawdą. On uwielbia rozpierdalać system, w każdym tego słowa znaczeniu. Jest wolnym strzelcem. Stoi na granicy, bo w obie strony dzieli go zaledwie jeden, mały krok od ukierunkowania się. Nie ma jednak mowy, żeby odpuścił. Lubi taki stan rzeczy, pasuje mu to. Jest arogancki i cyniczny. Jest wredny i charyzmatyczny. Silny, pewny siebie, poniekąd hedonista i antagonista. Nie igraj z nim i lepiej nie wchodź mu w drogę, jeśli nie chcesz skończyć jako mokra, krwawa plama, ciurkiem spływająca do pobliskich kanałów.
Co się tyczy wyglądu, jedno jest pewne, a mianowicie to, że za nic w świecie nie przegapiłbyś Komedianta. Nie tylko dlatego, że to chłop rosły jak dąb, mierzący dokładnie 198 cm, szeroki w barach i zbudowany jak się patrzy. Jego po prostu nie da się tak zwyczajnie olać, bo gdy już się pojawia, ściąga na siebie całą uwagę zgromadzonych w danym miejscu osób. Ubrany w swoją kamizelkę kuloodporną, naramienniki i z nieodłącznym arsenałem broni przy sobie, odstrasza, odrzuca, a mimo wszystko paradoksalnie przyciąga. I ta jego groteskowa przypinka, umocowana na piersi, w kształcie żółtej uśmiechniętej buźki. Stąd właśnie przydomek, ale nie tylko. Ten facet uśmiechnie się swojej ofierze prosto w twarz tuż przed tym, zanim puści jej kulkę w łeb. No chyba, że akurat nie będzie w humorze, bo ktoś go wcześniej (ładnie to ujmując) zdenerwuje. Wtedy wypruje flaki i rozbebeszy po okolicy. Tak czy siak marna i przerażająca to śmierć z ręki Komedianta.
Kilka innych informacji:
- pali nałogowo, tylko cygara - lubi pić i ogółem spędzać czas wolny w barach - ulubiona broń to miotacz ognia - nie znosi lalusiów i delikatnych facetów, którym najchętniej z miejsca pakuje kulkę w tyłek
Przydział punktowy:
Umiejętność posługiwania się bronią: 9 Umiejętności walki/siła: 11
_______________________________________________
[Ave wszystkim. Mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy zechcą z Eddie'm powątkować, chociaż zapewne porywam się z motyką na słońce. Tak czy siak zachęcam. A nuż się panowie polubią. ;)]
|