Maxwell Davis - 2012-05-29 21:11:04

Adres dostał od Lucyfera, wcześniej niemalże wymuszając na nim jego podanie. Nie zastanawiał się ani chwili. Nie wrócił do swojego mieszkania, żeby się przebrać, umyć, zjeść coś. Nie byłby w stanie myśleć o równie przyziemnych rzeczach. Teraz, gdy nie było już z nim Kate, każdy dzień wyglądał tak damo i snuł się bez końca, jak koło pełne rutyny.
   Zatrzymał się przed progiem, upewniając jeszcze, że trafił w dobre miejsce. Potem zgniótł w dłoni kartkę z pospiesznie skreślonym adresem i zapukał do drzwi, a raczej raz uderzył pięścią o ich framugę. Ostatecznie zaraz upewni się w inny sposób.

James - 2012-05-29 21:19:21

James właśnie wyszedł spod prysznica, gdy usłyszał uderzenie w drzwi. Zmarszczył brwi, kto to? Nie podawał nikomu swojego adresu, tylko Lu wiedział gdzie mieszka, ale to przecież nie on. Zakłada spodnie i jakąś przypadkową koszulkę. Przetarł włosy ręcznikiem i podszedł do drzwi. Nacisnął klamkę i otworzył je.
- Słucham? - Max, chłopak Lucyfera. To go zaskoczyło. Ten facet był ostatnią osobą której James by się spodziewał. Marszczy brwi.

Maxwell Davis - 2012-05-29 21:50:56

Nie odpowiedział w żaden sposób na to nietypowe powitanie, którego na dobrą sprawę nie można nawet przecież było nazwać powitaniem. Złapał za drzwi, na wszelki wypadek, gdyby chłopak miał zamiar udaremnić mu dostanie się do wnętrza mieszkania. Zdawał sobie sprawę, że James się go nie spodziewał. Nic go to jednak nie obchodziło.
- Mamy chyba parę spraw do obgadania, nie uważasz? - ton jego głosu był suchy i z pozoru pozbawiony jakiegokolwiek wydźwięku. Prawda była jednak taka, że póki co na siłę starał się tłumic w sobie pewne instynkty. Nie pytając o pozwolenie, wszedł do środka. - Zamknij drzwi. - to był nakaz, nie prośba.

James - 2012-05-29 21:57:48

James już chciał zamknąć drzwi lecz mężczyzna mu na to nie pozwolił. Co on sobie wyobraża.
- Nie rozumiem... - Zmrużył oczy gdy ten wszedł do mieszkania. Gdy usłyszał nakaz zawahał się, ale zrobił to co kazał. Ton jego głosy był... Dziwny, groźny i chłopak nie zamierzał się sprzeciwiać. Gdy przekręcił zamek odwrócił się do niego i spojrzał pytająco. Domyślał się co, a raczej kto będzie tematem tej rozmowy, ale w jaki sposób będzie ona przebiegać, tego nie wiedział.

Maxwell Davis - 2012-05-29 22:07:24

Jeżeli chłopak jeszcze nie zdawał sobie sprawy w jaki sposób będzie przebiegała ta rozmowa, z pewnością zaraz przekona się o tym na własnej skórze.
- Ale zrozumiesz. - mruknął, a potem zrobił dwa kroki w jego kierunku. Bez uprzedzenia złapał go za obramowanie koszuli. Nie pomógł nielichy wzrost Jamesa. Davis był prawdziwym, cholernym niedźwiedziem, wielkim i ważącym tyle co młody lew. Z łatwością uniósł go na dobre pare centymetrów od ziemi, a potem z impetem pchnął na pobliską ścianę, nadal nie puszczając.
- Wygodnie? - warknął, nachylając się nad nim, tak, że ich twarz dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów. Maxwell sprawiał wrażenie dzikiego zwierzęcia, drapieżnika, który właśnie dopadł ofiarę. Jego rysy były ostre jak brzeszczot.

James - 2012-05-29 22:14:29

James cofnął się gdy zauważył że mężczyzna zbliża się do niego z tym dziwnym błyskiem w oku. Jęknął gdy ten go uniósł i pchnął na ścianę.
- Co Ty... Robisz?! Nie, nie wygodnie! Puuuszczaaj! - Szamota się lecz to nic nie daje, jest za słaby, za kruchy. Jest przerażony, nie był tak blisko, ani sam na sam z żadnym mężczyzną od czasu porwania. Na jego twarzy są blizny, tak jak na reszcie ciała. Niektóre siniaki jeszcze nie zniknęły.

Maxwell Davis - 2012-05-29 22:23:56

Kiedyś, może rok temu, te blizny i siniaki na ciele chłopaka powstrzymałyby Maxa, zahamowały jego nieuzasadniony gniew i frustrację. Teraz jednak w dziwny, niezrozumiały sposób jedynie spotęgowały wściekłość, która i tak niemalże już w nim buzowała. Przyciągnął go do siebie jeszcze bliżej i ponownie pchnął na ścianę.
- Gówno mnie to obchodzi. A teraz słuchaj uważnie szczeniaku, bo powiem to tylko raz i nie zamierzam się powtarzać. - warknął, wciąż zaciskając palce na materiale jego koszuli. - Jeśli jeszcze raz zobaczę cię w pobliżu Lucyfera, jego domu, albo pracy, jakiegokolwiek miejsca w którym się znajduje, ukręcę ci łeb. Zajebie cię, dotarło? Zapierdolę jak psa.

James - 2012-05-29 22:30:27

Oczy Jamesa rozszerzyły się, jęknął. Przestraszył się i to nie na żarty. Próbuje tego nie pokazać.
- Muszę... Cię rozczarować... W tym momencie... Pracujemy razem... Raczej nie dam rady... Go unikać... Przykro mi? - Patrzy mu prosto w oczy. Tak cholernie się boi. On jest niezrównoważony! A jeśli naprawdę mu coś zrobi? James nadal boi się dotyku mężczyzn, ich bliskości.

Maxwell Davis - 2012-05-29 22:34:27

Na moment zastygł w bezruchu, jak gdyby przetwarzając w umyśle słowa chłopaka.
- W porządku. - wypuścił go, rozluźnił uścisk dłoni i cofnął się o krok. Max, jakiś ty naiwny i łatwowierny. Czy życie nie zaserwowało ci już wystarczającego kopa? Kiedy wreszcie nauczysz się, że słowami nie wygrywa się wojen...
- Porozmawiamy inaczej... - cios jaki mu wyprowadził był czysty i szybki, z rodzaju tych, które miały na celu wyprucie z płuc powietrza, udaremnienie oddechu.

James - 2012-05-29 22:40:16

James odetchnął gdy Max wreszcie go puścił. Spokój jednak nie trwał długo, poczuł przerażający ból. Ból który odebrał mu zdolność oddychania, nie mógł złapać powietrza, krzyknąć czy nawet jęknąć. Padł na kolana i złapał się za klatkę piersiową. Nareszcie złapał oddech, słaby, świszczący ale oddech.
- Prze... Stań... - Zaczął drżeć. Dlaczego on to mu robi, James nie chciał źle, nie chciał do cholery! On po prostu chce kogoś mieć. Chociaż przyjaciela. Lucyfer go rozumiał, umiał z nim rozmawiać. Chłopak próbuje wstać i odejść od wściekłego mężczyzny.

Maxwell Davis - 2012-05-29 22:50:24

- To nie musi się tak skończyć, James... - grzbietem dłoni przetarł spierzchnięte wargi, bez skrupułów przyglądając się kulącemu pod ścianą chłopakowi. Przypominał mu teraz małego, upierdliwego insekta. Robaka, którego mógł z łatwością zgnieść.
- Wystarczy, że to powiesz. Że usłyszę z twoich ust "nigdy więcej nie spotkam się z Lucyferem". - oznajmił, wciąż tym samym, beznamiętnym tonem.

James - 2012-05-29 22:55:17

Chłopak cały drży, z trudem rozumie co Max do niego mówi. Czy on nie słyszał?
- A... Ale jaa... Z ni... nim pracuję.... - Jąka się. Mówienie też przychodzi mu z trudem. Myślał, że jest już bezpieczny, że ten koszmar się skończył. A tu proszę, taka "niespodzianka".

Maxwell Davis - 2012-05-29 23:06:27

- Powtarzasz się, a nie to chciałem usłyszeć. - kolejny cios wymierzony zostaje w splot słoneczny. Następny wyciskacz oddechu, jeszcze bardziej skuteczny niż poprzedni. Max pochyla się nad chłopakiem. Jego ton wciąż przypomina nóż, tnący powietrze jak brzytwa skórę. - Pracę można zmienić. Gorzej z twarzą. - mruczy, nie odrywając od niego spojrzenia. - Rób to, do czego stworzyła cię natura. Jesteś dziwką, więc zarabiaj jak na dziwkę przystało. - chwycił go sztywno za włosy, odrywając twarz od podłogi.

James - 2012-05-29 23:12:05

James złapał łapczywie powietrze, czuje jakby się topił. Jakby chciał zaczerpnąć powietrza, ale nie mógł. Poczuł jak Max ciągnie go za włosy, uczucie ustąpiło.
- Nie! Ni... Nie jestem... Dziwką!! - Pchnął go z całych sił jakimś cudem przewracając go na podłogę. Wstał chwiejnie opierając się o ścianę. Musi uciec! Jak najszybciej! Drzwi są tak blisko, tylko parę kroków... tylko. To tylko było dla Jamesa jak najdłuższa droga na świecie. Nie mógł poruszyć nogami chociaż wiedział, że musi to zrobić. Jest sparaliżowany przez strach. No, jeszcze dwa kroki, zanim wstanie, jeszcze dwa kroki.

Maxwell Davis - 2012-05-29 23:18:39

Gdyby nie fakt, że Maxwell kucał, chłopakowi z pewnością nie udałoby się go przewrócić. Wylądował jednak na podłodze na jeden, krótki moment rzucając mu spojrzenie pozbawione emocji. Potem, jak na zwolnionym filmie, jego twarz wykrzywił opętańczy grymas, nieporównywalny z niczym innym. Pękła cienka nic, oddzielająca Davisa od granicy szaleństwa. Zerwał się i po raz kolejny chwycił Jamesa za włosy, szarpnąwszy mocno, pchnąwszy na ziemię. Potem kopnął go, raz, drugi, trzeci... Nie przebierał w środkach. Chciał wreszcie usłyszeć od niego te słowa, ale pełne agonii jęki mogłyby w jakiś sposób je zastąpić.
- Jesteś.... dziwką... jeśli jeszcze raz... zbliżysz się do niego... - warczał, w przerwach pomiędzy kolejnymi kopnięciami. - ...zabije cię...

James - 2012-05-29 23:26:05

James wrzasnął gdy ten rzucił go na ziemię. Płacze, jęczy, ale nie powie tego.
- Niiieeee... Nie... Jestemm... Dziwką!! A... Ja... Z... Nim... Pracuję!! - Wrzasnął. Nos, poczuł jak łamie mu się nos. Krew leje się z niego jak z fontanny. W krótkim czasie na podłodze pojawiał się kałuża krwi w której leży James. Chłopak jest blady.

Maxwell Davis - 2012-05-29 23:32:29

Maxwell przestaje na chwile. Trudno stwierdzić, co go do tego zmusza. Być może widok kałuży krwi, rozlewającej się wokół twarzy Jamesa. Zabawne, jak bardzo przypomina ona szkarłatną, brudną aureolę. Nie, nie przypomina. To tylko nic nie znaczący gówniarz.... Davis pochyla się, chwyta za kołnierz koszuli chłopaka i nieznacznie unosi jego tors w górę.
- Teraz podasz mi adres do tych, którzy mu to zrobili. A potem chcę usłyszeć to, o czym mówiłem, rozumiesz? - nie czekając na odpowiedź wypuścił go i cofnął się o krok, rzucając mu pod nogi wygniecioną kartkę papieru. Złapał za długopis leżący na stole i również mu go rzucił. Oddychał ciężko, jak po przebiegnięciu maratonu.

James - 2012-05-29 23:40:36

Chłopak dyszy ciężko, jest przerażony. Dlaczego Max mu to robi, na twarzy pojawiły się pierwsze siniaki. Poczuł jak go unosi, mówi coś i znowu puszcza. Jęknął głucho gdy jego głowa uderzyła po raz kolejny o twardą podłogę. Tak boli.
- Jaa.... I.. Och ni... ee... Z... Zn... Aaam... Poza... Tym... Oni... Są w... W... Więzieniu... Wszyscy... - Szepcze. Nie może się ruszyć, nie ma siły nawet kiwnąć palcem. Włosy są mokre od krwi. Ani słowa o obietnicy, nie, nie powie tego.

Maxwell Davis - 2012-05-29 23:46:44

Westchnął ciężko. Nie przypuszczał, że z tego chłopaka taki kawał twardziela. A przynajmniej takiego właśnie zgrywał. To jednak nie miało najmniejszego znaczenia. - Jeśli kłamiesz, wepchnę ci pięść w gardło i poczekam, aż zdechniesz. - oznajmił, ocierając spocone czoło wierzchem dłoni. Jeśli James mówił prawdę, ci ludzie rzeczywiście wylądowali w pace. Davis jednak nie zostawi tego wszystkiego w takim stanie. Dowie się więcej, a potem także im złoży wizytę i tym razem nie wykaże takiej pobłażliwości, jak w przypadku tego dzieciaka. - I w sumie gówno mnie obchodzą twoje zapewnienia. Jeśli jeszcze raz zobaczę jak kręcisz się koło Lincolna, zapierdolę cię. - warknął. Potem odwrócił się napięcie i ruszył w kierunku wyjścia. niedbałym gestem strzepując ręce i zalegającą na nich krew. Nic to jednak nie dało. Posoka zabarwiła również jego ubranie i lewy łuk brwiowy.

James - 2012-05-29 23:53:55

- Ja... Z... Nim... Pracuję... Do cholery! - Jęknął próbując usiąść, lecz znowu upadł na podłogę. Mimo wszystko cieszył się, cieszył, że Max nie zatłukł go na śmierć, chociaż po tym co powiedział to jeszcze jest możliwe. Chłopak próbuje doczołgać się do łazienki. Czuje jak serce mu wali, jakby zaraz miało wyskoczyć mu z piersi. Wszystko mu się przypomniało, te gwałty, te pobicia. Wszystko.

Maxwell Davis - 2012-05-30 00:00:14

Davis nie usłyszał już jego kolejnych słów, bo chwilę wcześniej po prostu opuścił jego mieszkanie, nawet nie kwapiąc się, by zamknąć za sobą drzwi. Zdawał sobie sprawę, że ten rozdział nie jest jeszcze zamknięty. Był gotowy ukrócić go w odpowiednim czasie, gdyby chłopak jednak nie wziął sobie do serca jego gróźb.

[Ty, oni serio wylądowali w pierdlu, czy to taka zmyłka była?]

James - 2012-05-30 00:09:56

James doczołgał się do łazienki zostawiając za sobą długą smugę krwi. Złapał się za brzeg muszli klozetowej i zwymiotował. Głównie krwią. Twarz zaczynał puchnąć, a brzuch aż sam się trząsł. Chłopak nie ma siły, padł na podłogę i zamknął oczy.

[Na serio, Lu założył im sprawę w sądzie za wielokrotny gwałt na Jamesie i za porwanie i bicie go. Zostali skazani na dłuuuuuugo. Mój biedny Jamie...]

Maxwell Davis - 2012-05-30 00:11:50

[O kurcze. Wybacz jeszcze raz za Maxa. To kawał skurczybyka, wiem. Z tego co widzę, to James też sporo wycierpiał.]

James - 2012-05-30 00:15:53

[Lekko w życiu nie miał tak powiem ;_______;]

www.wsrh-cup.pun.pl www.mytupijemy.pun.pl www.zajefizjo.pun.pl www.stoppiwu.pun.pl www.or-cosinus.pun.pl