Oliver - 2012-06-01 21:46:54

Oliver, wyjątkowo, miał dzisiaj o wiele większy luz w pracy, niż zwykle. Niemalże codziennie mięli urwanie głowy, bo i choć była to mała restauracyjka, to i tak mięli wyjątkowo duży ruch, jak na kikanaście marnych stolików. W tej chwili, zupełnie znudzony, siedział przy barze, ubrany w białą koszulę, a w pasie przewiązany miał czerwony fartuch, jak każdy kelner w tej restauracji. Popijał spokojnie swój sok, mimo, że nie miał w tej chwili przerwy. Bo i co miał robić, gdy zajęte były jedynie dwa stoliki, a posiłek był już dawno podany?
Oderwał wzrok od swojej szklanki, kiedy to usłyszał charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Podniósł się ze swojego miejsca, wygładził swoją koszulę, po czym zatrzymał się przed mężczyzną, chcąc odprowadzić go do stolika. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że stoi przed mężczyzną, którego ostatnimi czasy oglądał z ukrycia, czasem mu pomagając. A on, oczywiście, nie był tego zupełnie świadom.
- Dzień dobry. - powiedział z uśmiechem na twarzy. - Przy jakim stoliku chciałby pan usiąść? Prawie wszystkie są wolne.

Jesse - 2012-06-01 21:58:56

Jesse i jego umiejętności kucharskie nie były raczej imponujące. Mógł znać się na broni, samochodach, ale nie na jedzeniu. Dlatego kiedy zaburczało mu w brzuchu, a w lodówce nie zauważył nawet durnego mleka, doszedł do wniosku, że zamiast zakupów pójdzie zjeść do jakiejś taniej knajpy. Najbliżej jego miejsca zamieszkania była mała restauracja - w której w sumie nigdy jeszcze nie był - i to własnie tam się udał. Kiedy już podjechał pod drzwi, popchnął klamkę i wjechał do budynku. W środku było dość pusto. Uniósł głowę, kiedy wyrosła przed nim nagle nieznajoma postać, która po wyglądzie od razu została zaliczona do kategorii: kelner. Jesse nienawidził faktu, że wszyscy patrzyli na niego z góry. Koszmarne uczucie.
-Jestem kaleką, a nie ślepcem, chłopcze - powiedział, uśmiechając się kącikiem ust, po czym rozejrzał się jeszcze raz. Wybrał stolik w samym kącie, gdzie siedząc będzie wyglądał całkiem normalnie. Jak zdrowy człowiek. Podjechał do odpowiedniego miejsca. - Co tu jest najtańsze?

Oliver - 2012-06-01 22:05:23

Zamrugał ze zdziwieniem. No cóż, przecież kazali mu tak witać wszystkich gości, no ale cóż mógł na to poradzić? Nie chciał przecież zrobić na nim takiego wrażenia. Chciał mu pomóc, a tu nic.
- Nie miałem tego na myśli, przepraszam, jeśli tak to zabrzmiało. - powiedział, a jego policzki pokryły się delikatnym różem. Westchnął cichutko, przesuwając palcami po swoich włosach nerwowym gestem. Położył przed nim kartę dań. - No nie wiem... Wydaję mi się, że pierogi. Nie jest tu zbyt drogo, więc proszę, niech pan przejrzy kartę. - dodał, wzruszając ramionami.

Jesse - 2012-06-01 22:31:20

Mężczyzna tylko przewrócił rozbawiony oczami, widząc te rumieńce. On po prostu zażartował ze sposobu powitać. Poza tym wszelka pomoc była mu niepotrzebna. Radził sobie sam, a przynajmniej dopóki nie wyrastały przed nim schody. Wtedy był kłopot, jednak starał się poradzić sobie z problemami.
Jesse zaczął przeglądać kartę, dochodząc w końcu do wniosku, że najtańsze będą grzanki z serem. Trzy, plus szklanka wody. Da radę. Do wieczora mu starczy, wtedy może w końcu wybierze się na zakupy. Złożył zamówienie, po czym roztarł nogi. Mimo braku czucia często czuł ból. Dlatego wciąż łykał jakieś tabletki. Wózek był nieznośny, jednak wiedział, że bez niego nie mógłby się nawet przemieszać. Wyjął z kieszeni portfel, by wyszperać w środku jakieś drobne za posiłek.

Oliver - 2012-06-01 22:39:02

Przyjął zamówienie, uśmiechając się pogodnie, po czym poszedł oddać je do kuchni. Już po chwili wrócił z tacą w ręku, na której był talerz jak i szklanka wody. Postawił to przed nim, wciąż trzymając tacę w ręku.
- Gdyby chciał pan coś jeszcze, to niech da pan mi znać. A zapłacić moze pan po posiłku. - powiedział, widząc jego potrfel. Zakołysał się na piętach, mierząc go uważnym wzrokiem, w którym czaiło się coś jeszcze, niż tylko serdeczność. Przede wszystkim, ciekawość. Bo chciałby mu powiedzieć, co dla niego zrobił. Ale, w sumie, to chyba bał się jego rekacji.
Skinął do niego głową, odchodząc. Usiadł na swoim wcześniejszym miejscu, niedaleko niego. Obrócił szklankę w dłoni, obserwując go kątem oka.

Jesse - 2012-06-01 22:46:27

Jesse tylko uśmiechnął się drapieżnie na podziękowanie, po czym zaczął jeść. Złapał jedną grzankę w rękę i odgryzł za jednym razem prawie połowę. Nie były świetne, ale spokojnie można było je zjeść. Popił kanapkę wodą. W tym momencie wyczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Pierwszy na myśl przyszedł mu kelner, ale kiedy na niego spojrzał ten miał odwróconą głową. A mimo to wciąż czuł to mrowienie... Zjadł drugą grzankę, pochłaniając ją z taką samą szybkością, co poprzednią. Był naprawdę głodny i ledwo zdał sobie sprawę, kiedy talerz lśnił czystością. Następnym razem weźmie więcej. Teraz nie miał kasy. Położył odpowiednią ilość banknotów na stole, po czym dopił wodę.

Oliver - 2012-06-01 23:00:25

Patrzył na niego zupełnie mimowolnie. Nie chciał się na niego gapić, a mimo wszystko, właśnie to robił. Nie dlatego, że on był niepełnosprawny, przecież Oliver nie potrafiłby tak. Po prostu, chciał mu pomóc. Chciał być przy nim, pokazać, że życie wcale nie jest takie złe.
Widząc, że ten skończył, ruszył w jego kierunku. Niestety, nie zauważył jednego z kelnerów, który zmierzał właśnie ku drugiemu stolikowi, kawałek dalej. Cała jego uwaga skupiła się na Jesse'ie, więc nie zauważył, kiedy to kelner potknął się o własne nogi, a sok, który był na jego tacy, ześliznął się z niej. Wylądowałby na stole Jesse'ego i sok oblałby wszystko w okół, gdyby nie szybka rekacja Olivera. Stanowczo zbyt szybka, jak na człowieka. Złapał szklankę, uśmiechając się do kelnera.
- Uważaj trochę, co, Alex? - rzucił beztrosko, odstawiając szklankę na jego tackę. Podszedł do mężczyzny.
- To wszystko? Podać rachunek? - zapytał, jak gdyby nigdy nic.

Jesse - 2012-06-01 23:23:34

Przez chwilę miał wrażenie, że się przewidział. Ale nie, przecież wzrok miał dobry, poza tym obserwował tamtego kelnera od początku. Dziwne. Kiedy chłopak, który go wcześniej obsługiwał doskoczył do tego, nazwanego później Alexem, Jesse mógłby przysiąc, że nie było to ludzkie. Czasami wydawało mu się, że nadludzi widzi już wszędzie, że to jego obsesja. Teraz jednak był pewien. Z tym chłopakiem było coś nie tak.
Kiedy do niego podszedł, mężczyzna spojrzał na niego podejrzliwie i tylko pokręcił głową, że wszystko już ma. Najpierw chciał zignorować fakt tego wyskoku. Potem dopiero zrozumiał, że nie może. A jeżeli to zła istota? Może w rzeczywistości zabija? No dobra, chłopak nie wyglądał na zabójcę, ale przecież pozory mylą.
-Możemy porozmawiać? - zapytał w końcu, wyjeżdzając wózkiem zza stolika. Był bezpośredni. Nie chciał owijać w bawełnę. A już na pewno nie w takiej sprawie.

Oliver - 2012-06-01 23:27:59

Oliver i zabójca? Nie dało się bardziej go pomylić, naprawdę. Przecież był zupełną przeciwnością. Uniósł lekko brwi na jego słowa, po czym wzruszył ramionami. Zupełnie nie skojarzył, że mężczyźnie moze chodzić o jego 'wyskok'. Przecież to nie było nic takiego, ot, dobry refleks. Co z tego, że anielski.
- Oczywiście. Mogę wiedzieć, o co chodzi? - zapytał ze zdziwieniem, patrząc na niego uważnie. Nie miał pojęcia, o czym też mężczyzna miałby z nim rozmawiać, toteż nieco się zdziwił. No ale, nie potrafiłby mu odmówić, po prostu.

Jesse - 2012-06-01 23:47:39

Mężczyzna tylko skinął na niego głową by za nim ruszył. Pojechał w stronę męskiej toalety, bo przecież nie będą rozmawiać na ulicy, tam byłoby zbyt dużo gapiów, którzy tylko czekali by usłyszeć ploteczki z ulicy. Pchnął drzwi i wjechał do środka. Okręcił się i spojrzał na chłopaka bystrymi oczami.
-Czym jesteś?
Specjalnie zadał pytanie w ten sposób. Zapytanie "kim" byłoby nieodpowiednie. Nie był człowiekiem. Nie był kimś. Trudno powiedzieć czym. Jesse niestety nie miał zbyt wielkiej wiedzy. Nikt go nie wyedukował, a co można niby było dowiedzieć się z internetu?

Oliver - 2012-06-01 23:51:51

Ze zdziwieniem ruszył za nim, nieco niepewnie, nie majac pojęcia, czego też mężczyzna chciałby od niego. Słysząc jednak to jakże interesujące pytanie, zagryzł dolną wargę, dość mocno, niemalże do krwi.
- Czym? - powtórzył z cichym westchnieniem. - Nie jestem rzeczą... - mruknął, nieco zasmuconym tonem. Po chwili jednak przesunął palcami po swoich włosach, obserwując go uważnie.
- Ja... jestem aniołem. Od dawna ci pomagałem. Prawie od samego wypadku... - wyjaśnił, wzruszając ramionami.

Jesse - 2012-06-02 00:09:54

Spojrzał na niego wilkiem, po chwili jednak jego brwi uniosły się, a powieki poszły za ich śladem. Jak można mówić coś takiego spokojnym tonem? Obserwowałem cię prawie od wypadku?! Że niby w czasie jego rehabilitacji i nie wzruszył nawet palcem by był jakiś postęp? I w czym mu niby pomagał? W zaciskaniu zębów? Wszystko robił sam. Przynajmniej miał satysfakcję ze swojej indywidualności. A teraz co? Okazywało się, że to tylko złudzenie? Że tak naprawdę wciąż ktoś mu pomagał?
-To przestań. Sam sobie poradzę - warknął.

Oliver - 2012-06-02 00:14:06

Widząc jego wzrok, miał ochotę się rozpłakać, a nawet przez chwilę widać było łzy w jego oczach.
- Dzięki mnie, w ogóle żyjesz... - szepnął cicho, po czym westchnął przeciągle. - To nie takie proste. Mam ci pomagać, takie jest moje zadanie. Czy tego chcesz, czy nie. Ja... przepraszam. - dodał jeszcze, głosem, jakby naprawdę miał zamiar zaraz wybuchnąć płaczem. A przecież tak mu pomógł! A ten patrzy na niego, jak na najgorsze ścierwo. Jakby nie zrobił zupełnie nic, nie kiwnął nawet palcem. A przecież zrobił wszystko, co tylko mógł.

Jesse - 2012-06-02 00:34:21

-To kiepsko Ci idzie, prawda? - powiedział, wymownie, patrząc na swoje nogi. Lekarze nie dawali mu nadziei. Poza tym, jego "anioł stróż" chyba mógłby coś z tym zrobić, prawda? A mimo to nie, nadal siedzi tu na wózku. Nie wstał, nie ozdrowiał magicznie. Wciąz był cholernym kaleką na cholernych dwóch kołach i nic nie mógł z tym faktem zrobić. Jasse podejrzewał, że anioł ma pewne zasady, które nie pozwalają mu na tak radykalne środki, jednak miał to gdzieś. Na cholere mu taka pomoc, skoro nie może nadal chodzić? Jego zycie się rozpadło. Czasami zastanawiał się czy lepiej nie byłoby gdyby tam umarł.

Oliver - 2012-06-02 00:41:22

Już nie wytrzymał, a łzy popłynęły mu po policzkach. Bo to naprawdę go zabolało.
- Robiłem wszystko, co mogłem, by postawić cię na nogi. - mruknął, odwracając głowę w inną stronę, by mężczyzna nie mógł zobaczyć tych łez. - Ale ja po prostu nie potrafię. Nie jestem wszechmogący, nie jestem bogiem... szkoda, która została ci wyrządzona, jest po prostu zbyt wielka. Oddałbym własne życie, żebyś znowu mógł chodzić. Ja naprawdę żałuję... ale nic nie da się zrobić. Jedyne, co mogę zrobić, to sprawić, że nieco czucia wróci, jednak nigdy nie będę w stanie sprawić, żebyś chodził. Przykro mi...
Kiedy to mówił, coraz więcej łez spływało mu po policzkach. Już po prostu nie potrafił tego powstrzymać.

Jesse - 2012-06-02 00:54:39

No pięknie. I sprawił, że dzieciak ryczy. Czy anioły naprawdę takie były? Płaczliwe, niemogące słuchać o swoich błędach? Uczulone na krytykę? Trochę kiepsko, biorąc pod uwagę sposób bycia Jesse'iego. Mimo to cmoknął z dezaprobatą, po czym podjechał do anioła, by poklepać go po plecach. Musiał unieść rękę, by w ogóle dosięgnąć do jego łopatki, ale to nic.
-No już, nie rycz - mruknął, czując się jak idiota. Nie ma to jak prawie dwumetrowy facet, siedzacy na wózku w męskiej toalecie, pocieszający anioła, który mówi mu, że nigdy nie będzie chodził. Przez chwilę poczuł ukłucie żalu. Nigdy nie będzie chodził... władza w nogach nigdy nie powróci. Zawsze będzie tylko inwalidą. Tak, żałosnym kaleką.

Oliver - 2012-06-02 01:06:31

Westchnął cicho, po czym ukucnął obok niego, patrząc mu prosto w oczy. Ze względu na swój wzrost, był nieco niżej, niż powinien, no ale cóż.
- Przepraszam. - mruknął. - Naprawdę chciałbym ci pomóc... Gdybym tylko mógł... - dodał, przecierając oczy rękawem. Po chwili uśmiechnął się do niego, dość słabo. - Przepraszam. - powiedział jeszcze raz. - Nie powinienem zachowywać się jak dzieciak, w końcu, to ja jestem tym starszym. - stwierdził. - Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował czegokolwiek, daj mi znać, dobrze? Pomogę ci, jak tylko będę mógł. Zrobię wszystko.

Jesse - 2012-06-02 01:19:36

-Nie potrzebuję pomocy - odpowiedział od razu. Jego zdaniem był samodzielny. Radził sobie od lat z kalectwem. Umiał zachować pozory normalności, mimo że w środku wiele razy toczył bitwy o swoje sumienie, denerwując się jak diabli o fakt, że został inwalidą. Nikt nigdy nie zwróci mu możliwości chodzenia. Tak zostanie już na zawsze. Mimo to, nie chciał niczyjej pomocy. Indywidualność dawała mu poczucie, że wcale nie jest taki bezradny. Mógł sznurować buty, mówić, poruszać się po mieście, wciąż jakoś funkcjonować.

Oliver - 2012-06-02 01:24:24

- Wiem. - odpowiedział spokojnie, wzruszając ramionami. - Albo jakbyś potrzebował towarzystwa, cokolwiek. Jestem do twoich usług... W pewnym sensie, jesem to tobie winny. - dodał jeszcze, po raz kolejny wycierając wciąż nieco załzawione oczy. - W końcu jestem twoim aniołem stróżem, a nie potrafię ci pomóc. Przepraszam, tak bardzo mi przykro...

Jesse - 2012-06-02 01:39:21

Nigdy nie sądził, że stanie w takiej sytuacji. Dlaczego niby jemu miałoby być przykro z powodu wewnętrznych rozterek jego anioła stróża (bez względu na fakt, że brzmiało to głupio nawet w jego myślach)? W końcu nie musiał. To nie była jego sprawa. Oczywiście, to że nie potrafimy zrobić czegoś, co powinno być naszym powołaniem może być dobijający, ale Jesse miał tak samo. Nie mógł robić nic, co kiedyś było jego powołaniem, i co? On nie płakał. Starał się być silny.
-Tak, do towarzystwa... - mruknął bardziej do siebie niż do niego. - Bo serio rozrywkowy ze mnie gość, prawda? Te ciągłe popijawy i męskie dziwki.
Przewrócił oczami, aż kipiąc ironią.

Oliver - 2012-06-02 13:23:45

- Przestań. - powiedział słabo, wzruszając ramionami. - Wiesz, o co mi chodzi. Moim obowiązkiem jest zrobienie wszystkiego, by wiodło ci się jak najlepiej... - dodał, wzdychając cicho. Machnął ręką do drzwi, zablokowywując je, bo słyszał, że ktoś się zbliża. Usiadł na podłodze, bo już ścierpły mu kolana. Siedział naprzeciw niego, patrząc na niego niczym bez powodu zbity pies.

Jesse - 2012-06-02 14:02:16

-Nie, żebym był złośliwy, ale chyba Ci nie idzie - powiedział, unosząc wymownie brwi.
Cóż, nie dało się ukryć, że od kiedy tylko Jesse się urodził miał przekichane. A po wypadku już w ogóle. To, że znalazł jakąś pracę to cud, ale i tak ledwo wiązał koniec z końcem. W żadnym dniu swojego życia nie dopatrzył się "bożej interwencji". Gdzie ten anioł był, gdy musiał wejść gdzieś po schodach i jak idiota czekał, aż ktoś łaskawie mu pomoże? Albo kiedy chodził na rehabilitację, a te wszystkie spojrzenia utkwione były w nim, jakby jego kalectwo było wręcz rozrywką.

Oliver - 2012-06-02 14:27:39

Przygryzł swoją dolną wargę tak mocno, że po podbródku po chwili spłynęła mu kropla krwi, którą wytarł niedbałym ruchem.
- Nie zawsze mogę być przy tobie, to nie tak proste. Mam też inne obowiązki. Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - powtórzył, jak jakąś modlitwę. Znowu był bliski płaczu, jednak tym razem sobie na to nie pozwolił. - Ja... będę się bardziej starał. Obiecuję. Proszę, nie bądź na mnie zły...

Jesse - 2012-06-02 14:48:23

Przewrócił oczami. To był tylko dzieciak. Mógł mieć nawet miliony lat, a mimo to umysł Jesse'ego i tak będzie dojrzalszy. Ciekawe jakim cudem to w ogóle możliwe. Tylko, co go to teraz obchodziło? No własnie, nic.
-Nie jestem zły - powiedział, zgodnie z prawdą.
Nie obwiniał anioła. Obwiniał siebie, jeżeli już. Działo się, co się działo i pewnych rzeczy nie dało się powstrzymać. Fakt, że mógłby żyć inaczej, ale to on musi do tego doprowadzić. Sam, bez niczyjej pomocy. W innym wypadku to już nie będzie jego zasługa. To będzie zasługa anioła.
-I nie przepraszaj mnie. To moje życie i moje decyzje. Ja muszę o nie dbać.

Oliver - 2012-06-02 15:28:17

Tyle, że on wciąż obwiniał siebie. Bo gdyby tylko tam był w czasie wypadku, wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Co z tego, że nie było go wtedy na Ziemi. I tak myślał, że to jego wina, że mu nie pomógł tak, jak mógł. Że nie potrafił mu pomóc, mimo szczerych chęci.
- Jestem aniołem stróżem, to ja powinienem o ciebie dbać. - mruknął cicho. - Jakbyś kiedyś chciał ze mną porozmawiać, potrzebował czegokolwiek, czy po prostu chciał towarzystwa, wystarczy, że dasz mi znać. Zawsze jestem blisko. A na imię mam Oliver...

Jesse - 2012-06-02 16:59:36

-Spodziewam się, że moje imię już znasz - powiedział z przekąsem.
Oliver niepotrzebnie się zadręczał. Poza tym Jesse już w sumie o tym nie myslał. Teraz zastanawiał się raczej nad faktem toalety. W tej restauracyjce nie było tych zajebistych kabin dla inwalidów. Trochę kicha. Musiał jechać do domu. No chyba, że miał zamiar trochę zniszczyć tę atmosferę. A nie miał. Rozejrzał się dookoła, a w końcu powiedział:
-Muszę wracać. Fizjologia to zło.

Oliver - 2012-06-02 17:05:28

- Znam, oczywiście, że znam. - odpowiedział, wzruszając ramionami. Słysząc jego słowa, uśmiechnął się lekko, kiwając głową.
- W porządku. - odpowiedział, po czym machnął ręką, a drzwi się otworzyły. - Jeśli chcesz... - zaczął, przeczesując swoje włosy z zakłopotaniem. - To mogę cię odprowadzić. I tak właśnie skończyłem pracę, nic innego do roboty nie mam. Oczywiście, rozumiem, jeśli nie chcesz.

Jesse - 2012-06-02 17:13:30

Na początku chciał się nie zgodzić. Mieszkał w norze, której lepiej, żeby po prostu nikt nie oglądał, po za tym zbyt rozrywkowy to on nie był, jednak w końcu doszedł do wniosku, ze chłopak pewnie i tak widział, gdzie mieszka i co robi, więc co to za różnica?
-Chodź - odparł, wyjeżdżając z toalety. Popchnął drzwi frontowe, po czym wyjechał na dwór. - Tylko ani mi się waż pchać wózek.
Wolał uprzedzić. Nie mógłby znieść czegoś takiego. Jasne, wiadomo że siedział już na tym wózku i dużo razy był zdany na innych, ale były rzeczy, które jeszcze mógł i dopóki jego ręce nie odpadły, sam będzie się poruszał. A przynajmniej takie było jego zdanie.

Oliver - 2012-06-02 17:19:38

Jesse nawet nie miał pojęcia ile razy Oliver był już w jego mieszkaniu, ale wolał o tym, mimo wszystko, nie wspominać. Bo przecież, może mu się to nie spodobać.
- Nie miałem zamiaru. - odpowiedział z lekkim uśmiechem, odkładając jeszcze fartuch na ladę, po czym chwycił swoją bluzę i załozył ją na siebie. - Wiem, jak tego nie lubisz. - dodał jeszcze, zanim zdołał się ugryźć w język.

Jesse - 2012-06-02 17:54:36

Uniósł brwi zdziwiony. Co raz mniej mu się to podobało. Skąd on to niby wiedział? Śledził go? Chodził za nim? Siedział w jego mieszkaniu? Trudno powiedzieć, żeby było to miłe uczucie. Raczej "kaleka, który ma swojego anioła stróża", wolałby mieć pewność, że jego samodzielnosć jest naprawdę samodzielnością, a nie efektem czyjejś pomocy.
-Co jeszcze o mnie wiesz, hmm? - zapytał, patrząc na niego podejrzliwie.

Oliver - 2012-06-02 19:04:37

Nerwowo poprawił swoje włosy, zastanawiając się, co też powinien mu odpowiedzieć. Zupełnie nie wiedział ile powinien mu powiedzieć. Bo podejrzewał, że niezbyt mu się to podoba.
- Dużo. - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Byłem przy tobie prawie zawsze od wypadku. Nie przejmuj się tym, niemalże każdy ma podobnie. Nie powinienem ci w ogóle mówić, kim jestem.

Jesse - 2012-06-02 19:25:07

To raczej nie poprawiło mu humoru. Fakt, że miał swojego własnego szpiega nie był zbytnio pocieszający. Kiedy w końcu dojechał na miejsce, otworzył drzwi i wjechał do mieszkania.
-Jeśli masz ochotę popatrzeć jak sikam to chodź, pewnie i tak już widziałeś - powiedział z przekąsem, nie mogąc po prostu powstrzymać kąśliwości. To było silniejsze od niego.

Oliver - 2012-06-02 19:46:17

Słysząc jego słowa, westchnął przeciągle.
- Przestań. Przecież nigdy nie chodziłem za tobą do toalety, ani cię nie podglądałem, czy coś... - mruknął, a na samą myśl o czymś takim, na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Stał w drzwiach, zupełnie nie mając pojęcia, czy ma wejść do środka, czy też nie. Sam już się pogubił, co powinien robić, jak się zachować.

Jesse - 2012-06-02 20:58:44

Spojrzał na niego z dezaprobatą.
-No wiesz, mieć takie możliwości i nie wykorzystać ich - zaśmiał się, po chwili cmokając kilkakrotnie. - No wejdź, wejdź, usiądź sobie gdzie tam chcesz.
Zbyt wielu możliwości to chłopak nie miał, bo w salonie była tylko kanapa, jeżeli chodziło o coś, na czym można było usiąść. Jesse pojechał do łazienki. Bedąc na wózku, nawet takie durne sprawy nie były wcale proste. Coś, co powinniśmy robić ledwo rejestrując to w ciągu naszego dnia było czasami bardzo męczące, szczególnie w środku nocy, gdy najpierw trzeba było z łózka przetransportować się na wózek, tylko po to by z niego zejść. Durne, naprawdę durne.

Oliver - 2012-06-02 21:21:29

Przesunął palcami po swoich zaróżowionych policzkach, zagryzajac lekko dolną wargę.
- W porządku. - mruknął cicho, zamykajac za sobą drzwi. - Nigdy nie zrobiłbym czegoś podobnego. - dodał jeszcze, przewracając oczami. Przecież on po prostu taki nie był.
Usiadł na kanapie, czekając, aż ten do niego wróci.

Jesse - 2012-06-02 21:27:28

Jesse wyjechal z łazienki jakiś czas później. Pojawił się w salonie i z wózka zsunąl się na ziemię, by stamtąd móc posadzić swoje cztery litery na kanapie. Podciągnął nogi do góry i oparł je na stole. Położył głowę na oparciu kanapy, by w końcu przekręcić ją w stronę anioła. Uśmiechnął się kącikiem ust.
-Dlaczego akurat ja, co? - zapytał.

Oliver - 2012-06-02 21:39:16

Patrzył na jego poczynania z lekkim uśmiechem. Wiedział, że Jesse nieźle sobie radzi. I naprawdę musiał mu to przyznać.
- Co masz na myśli? - zapytał, unosząc lekko brwi. Zsunął trampki z nóg i usiadł po turecku, przodem do niego. Przecież to pytanie mogło tak naprawdę dotyczyć wszystkiego.

Jesse - 2012-06-02 21:44:09

W sumie to pytał o wiele rzeczy. O to dlaczego akurat on miał wypadek, dlaczego akurat jemu kuracja nic nie pomogła, dlaczego Oliver zajmuje się własnie nim. Mimo to tylko ściągną brwi i wzruszył ramionami. Może lepiej nie wiedzieć...
-Już nie ważne - odparł po jakimś czasie, przymykając oczy. Spróbował nie myśleć o bólu nóg, jednak był nieznośny. Sięgnął do kieszeni i łyknął swoje proszki. Wiedział, że bierze ich za dużo, ale co z tego? Kto mu niby zabroni? Skoro i tak nie czuł nóg, to bólu też mogłby nie czuć.

Oliver - 2012-06-02 21:51:41

Oliver chętnie by na te wszystkie pytania odpowiedział. No ale cóż, skoro Jesse jednak nie chciał...
- Czekaj. - mruknął, powstrzymując jego rękę, by ten nie wziął tych swoich tabletek. - Boli? - zapytał krótko, unosząc lekko brwi. Przecież wystarczyło mu o tym powiedzieć, a on by zatrzymał ból. A Jesse wcale nie musiałby się tak tym truć.

[to z tabletkami mi się z Housem skojarzyło xD]

Jesse - 2012-06-02 22:12:29

-Nie - powiedział z przekąsem, odpychając jego dłoń, by wziąć leki. - Ale są tak smaczne, że faszeruje się nimi dla frajdy.
Złośliwość trzymała się go od wypadku. W ten sposób łatwiej było mu znosić ludzką kpinę albo jeszcze gorzej, tę ich  litość. Kiedy był perfidny i złośliwy mógł po prostu o nich nie myśleć. Zajmował się sobą. To nic, że resztę od siebie odtrącał. Coś za coś.
[Zgadłaś xd Oglądam od tygodnia House'a od samego początku, muawhaha]

Oliver - 2012-06-02 22:26:30

Parsknął, ponownie łapiąc jego dłoń.
- Nie denerwuj się. I nie bierz tego, tylko daj mi chwilę, dobrze? - mruknął, patrząc na niego z oczekiwaniem na jego zgodę. Po prostu chciał mu pomóc, to wszystko. Zrobiłby to dla każdego, kto by właśnie czegoś takiego potrzebował. W koncu, był aniołem, prawda?

Jesse - 2012-06-02 23:09:53

-Czekaj, niech się zastanowię - powiedział, patrząc mu w oczy. - Nadal nie.
Tym razem nie dał już zablokować mu swojej dłoni i po prostu połknął tabletki, nie spuszczając wzroku z anioła. Nie chciał żadnej boskie pomocy. To, co wymyśliła ludzkość, leki i inne proszki były wystarczające. Ze światem nadludzi chciał mieć jak najmniej wspólnego.
-Powinieneś znaleźć sobie inną ofiarę losu, której mógłbyś pomagać, ze mnie i tak już nic nie będzie - powiedział, nie zwracając uwagi na fakt, że było to powiedziane dość ostro.

Oliver - 2012-06-02 23:14:30

Spojrzał na niego ze zdziwieniem, po czym zrobił minę, jakby właśnie dostał w twarz. Bolało. To, że nie chciał mu zaufać, pomóc w czymś tak drobnym i tak naprawdę, bez znaczenia. Przez tabletki mógłby łatwo się wykończyć, a jego interwencja nikomu by nie zaszkodziła.
- Ale... - powiedział, jednak zupełnie nie wiedział, co chciał powiedzieć. - Nie jesteś ofiarą losu. I nawet tak nie myśl! Dla mnie to nieprawda... - mruknął, wpatrując się w swoje dłonie. Kompletnie go odrzucał, a Oliver czuł się z tym naprawdę strasznie.

Jesse - 2012-06-02 23:39:57

-Nie jestem ofiarą losu? - powtórzył po nim, nie wierząc w to co właśnie usłyszał. Prychnął, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Patrzysz na faceta, który od czterech lat nie może ustać na własnych nogach, nie wejdzie nigdzie gdzie są schody, na kogoś kogo ludzie patrzą z wyższością, a istoty nocy nawet nie zwracają uwagi, uważając że kaleka i tak nie zrobi im krzywdy, na kogoś kto faszeruje się prochami, bo mimo braku czucia, ból wciąż jest aktywny, więc błagam, nie mów, że nie jestem ofiarą losu. Jestem żałosny - powiedział na jednym oddechu, patrząc mu prosto w oczy. Chyba pierwszy raz przyznał się do tego komukolwiek. Nawet sobie.

Oliver - 2012-06-03 00:12:50

- Tyle, że to nie twoja wina. - mruknął, zupełnie mimowolnie łapiąc go za dłoń. Delikatnie i niepewnie. - Nie jesteś żałosny. Jesteś niesamowicie wręcz silny. Bo się nie poddałeś, bo wciąż walczysz. A to dopiero jest odwaga. Nie mów tak, proszę. Bo nie mówisz prawdy. Nie powinieneś przejmować się innymi. Gdyby oni znaleźli się na twoim miejscu, napewno by sobie nie poradzili i już dawno by się załamali. A ty tego nie zrobiłeś. Jesteś silny. Nie jesteś żadną ofiarą losu, rozumiesz? Nie jesteś. - powtórzył, patrząc mu prosto w oczy.

Jesse - 2012-06-03 15:25:09

Prychnął rozzłoszczony, wyrywając dłoń.
-Pieprzenie - mruknął pod nosem. Miał dość tych gadek. Już chyba wolał, kiedy inni łowcy wyśmiewali go, mówiąc że na nic się nie przyda, niż słysząc jaki to jest silny. Głupoty. Nie był silny i nikt mu tego nie wmówi. Mógł się starać, ćwiczyć każdego dnia, ale nie był silny i już nie będzie. Kiedyś tak, owszem, prawie jakby był stworzony po to, by zwykły czlowiek mógł zniszczyć istoty nocy, ale nie teraz, kiedy siedział na wózku, kiedy nie mógł nawet poruszać stopami.

Oliver - 2012-06-05 21:57:24

Widząc jego rekację, westchnął cicho, przymykając powieki. Nie miał pojęcia, co mógłby mu powiedzieć. Bo on uważał zupełnie inaczej. Ale, Jesse, najwyraźniej nie chciał tego słuchać.
- W porządku... - mruknął ze zrezygnowaniem. Wyglądał teraz naprawdę smutno, kiedy patrzył na niego. - Skoro tak uważasz. Nie będę się z tobą sprzeczał. - dodał, pociągając nosem. Wstał ze swojego miejsca i wzruszył ramionami. - Wątpię, żebyś chciał mnie widzieć, więc ja może już pójdę...

Jesse - 2012-06-06 21:12:20

Czasami nie rozumiał ludzi. A skoro nie rozumiał własnego gatunku, to chyba miał prawo nie rozumieć innych. Oby, bo tym razem naprawdę aniołka nie rozumiał.
-To, że w czymś się nie zgadzamy, nie znaczy od razu, że mam ochotę cię stąd wypieprzyć - powiedział, uważając, że chyba więcej nie potrzeba. W końcu, to i tak było miłe, prawda?

Oliver - 2012-06-17 14:19:25

Westchnął cicho, wzruszając ramionami. I Oliver rzadko rozumiał kogokolwiek, więc już sam nie wiedział, co powinien zrobić.
- Widzę, że mnie tu nie chcesz. - odpowiedział, o dziwo, w miarę spokojnie. Chociaż musiał przyznać, że miło było, gdy Jesse tak mówił. A jednak, widział, że raczej nie chciał mieć z nim nic do czynienia.

Jesse - 2012-06-18 17:36:07

-Siedź - powiedział, przewracając oczami. - Masz do czynienia z człowiekiem, który sam kazalby Ci wyjść, gdyby nie chciał Cię widzieć, więc spokojnie.
Taka była prawda. W zachowaniu Jessa zazwyczaj widać było tę impulsywność i szczerość, która nie pozwalała mu zbyt długo niczego obmyślać, bo ciało zawsze brało kontrolę nad umysłem i nie dawały mu dokładnie obmyślić za i przeciw. W tym wypadku, chciał żeby został więc go nie wywalał. Proste.

Oliver - 2012-06-18 22:59:10

Uśmiechnął się delikatnie, zaledwie kącikiem ust. Miło mu było, że Jesse mimo wszystko nie był na niego tak zły, jak mu się wydawało.
- W porządku, skoro chcesz. - mruknął, po czym usiadł obok niego, bliżej niż poprzednio, bo prawie go dotykał. I Oliver był dość szczery, jednak nie potrafił być niemiły, toteż kłamał. Czasem. Jednak były to kłamstwa taki jak "ładna bluzka" czy "oczywiście, że nie wyglądasz grubo".

www.zajefizjo.pun.pl www.mytupijemy.pun.pl www.or-cosinus.pun.pl www.stoppiwu.pun.pl www.gothicsite.pun.pl