- Yaoi of Manhattan http://www.yaoi-of-manhattan.pun.pl/index.php - ROZMOWY http://www.yaoi-of-manhattan.pun.pl/viewforum.php?id=8 - Lucyfer x James http://www.yaoi-of-manhattan.pun.pl/viewtopic.php?id=21 |
Lucyfer - 2012-05-11 17:30:44 |
Lucyfer odwrócił w końcu wzrok, znudzony odrobinę całym tym klubem. Następnym razem wybierze się gdzieś indziej. Zawołał barmana, by ten dał mu następny kieliszek, tym razem Danielsa. W końcu wstał i ze szklanką w ręce odwrócił się na pięcie, by oprzeć się tyłkiem o blat. Namierzył wzrokiem jakiegoś blondyna, który... ah tak, był z kimś. Cudownie. Na Manhattanie trudno o jakiś porządny towar. Cóż, on jednak jakoś nigdy nie miał z tym problemu. Jeżeli kogoś chciał, po prostu go miał. Teraz jednak zastanawiał się czy naprawdę ma ochotę tutaj siedzieć. Z jednej strony marzyło mu się po prostu wrócić, zadzwonić do Cassie, jednej z nielicznych kobiet jakie znosił (może dlatego, że była lesbijką?) i upalić się. |
James - 2012-05-11 17:49:37 |
James zmarszczył brwi widząc jak mężczyzna wstaje. Co on sobie myśli, przecież dał mu się jak na tacy, a ten zero jakiejkolwiek reakcji. Odgarniając czarne kosmyki z twarzy wstał. Patrzy zaczepnie na nieznajomego i zagryza dolną wargę. - Masz... Na coś ochotę? - Walnął nie witając się nawet. Na jego twarzy zaczął pojawiać się coraz to szerszy uśmiech, nie umiał już go powstrzymać. Może i jest pijany i dziwnie mu z oczu patrzy, ale jego uśmiech powala. |
Lucyfer - 2012-05-11 17:57:19 |
O proszę. Odezwał się. Lucyfer odrobinę leniwym gestem odwrócił głowę w jego stronę. Znudzonym, wręcz pozbawionym wyrazu wzrokiem obserwował ten wstępujący na twarz chłopaka uśmiech. |
James - 2012-05-11 18:42:31 |
Oblizał kusząco wargi. Słysząc odpowiedź uśmiechnął się jeszcze szerzej. |
Lucyfer - 2012-05-11 18:57:01 |
Wypuścił z płuc powietrze, odrobinę zirytowany. To drugi raz kiedy ktoś w rozmowie z nim używa odniesienia do pieniędzy podczas mówienia o seksie, obciąganiu czy czym tam jeszcze. |
James - 2012-05-11 19:04:15 |
James trochę zaskoczony dał się odsunąć. Obudził się kiedy mężczyzna dotarł do drzwi. |
Lucyfer - 2012-05-11 19:13:55 |
-Spójrz na tę twarz - powiedział, przesuwając palcem w powietrzu, zataczając nim koło dookoła swojej twarzy, pokazując ją chłopakowi, jakby był idiotą i nie wiedział gdzie patrzeć. - Czy naprawdę uważasz, że zniżę się do poziomu by płacić za coś takiego? |
James - 2012-05-11 19:26:11 |
Chłopak aż otworzył usta, uśmiech zszedł mu z twarzy. - Że co proszę? - Marszczy brwi. Dobrze, skoro facet nie chce po dobroci to zrobi to po swojemu. Czekając na moment nieuwagi zabrał mu kluczyki, wskoczył do auta i zamknął się w nim robiąc obrażoną minę. Jak on może! Jeśli odzywał by się grzeczniej to może i obciągnąłby mu za darmo, no ale cóż. James niestety, jak większość ludzi po alkoholu nie myśli logicznie, więc pomysł aby zamknąć się w aucie nieznajomego, wyraźnie zdenerwowanego mężczyzny wydał mu się wprost idealny. Uśmiecha się do siebie. |
Lucyfer - 2012-05-11 19:33:59 |
Że co proszę? O co on niby pytał? Lucyfer tylko dał mu do zrozumienia, że nie płaci za seks. Ani za nic co z nim związane. Cenił siebie odrobinę wyżej. Nawet nie odrobinę wyżej. O wiele, wiele... o niebo wyżej. Wiedział jak wygląda, jak działa na mężczyzn, znał też swoje umiejętności w łóżku i miał świadomość, że męska część tego świata oddałaby wiele żeby spędzić z nim chociażby jedną noc. |
James - 2012-05-11 19:38:38 |
Chłopak z ciekawością obserwuje to co robi mężczyzna, jednak po chwili znudziło mu się to. Wyciąga kartkę i długopis z kurtki, piszę chwilę na niej, po czym przylepia ją do szyby. - "Zgoda, nie będziesz nic płacić, ale pod warunkiem że się tu dostaniesz" - Jako osoba pijana uważa że to zadziała. Niestety nie dane mu było zobaczyć reakcji nieznajomego, gdyż po prosu zasnął. |
Lucyfer - 2012-05-11 19:45:58 |
On siedział w jego Porsche. Jego... dziecku! Do tego w nim spał. Jeżeli obślini mu tapicerkę to Lucyfer obiecał sobie, że wybije chłopakowi kilka zębów. A ta kartka? Cóż, wydawała mu się odrobinę żałosna... jakby ten chłopak uważał, że dla Lucyfera on stanowi jakieś wyzwanie. |
James - 2012-05-11 19:55:11 |
James słysząc jakieś stukania otworzył oczy. Przeciągnął się i ujrzał swojego nieznajomego i... przystojnego pana policjanta. Na twarzy chłopaka zaczyna pojawiać się szeroki uśmiech. Chcą wziąć go we dwóch? Proszę bardzo! Może im nawet obciągnąć, ale niech dostaną się do wozu. Udając, że nie wie o co chodzi ułożył się wygodnie i znowu zamknął oczy. Tu jest tak ciepło, wygodnie. Podoba mu się ten samochód, może sprawi sobie takiego. |
Lucyfer - 2012-05-11 19:59:00 |
-Mam lepszy pomysł - powiedział w końcu Lucyfer. Był niecierpliwy jeżeli chodziło o takie rzeczy. Porównał sobie Rona do wkurzającego chlopaka w jego samochodzie i jakimś cudem ocena policjanta automatycznie skoczyła w górę z czwórki na piątkę. Oh, był surowy jeżeli chodzi o takie oceny. Pociągnął go za kołnierz munduru... swoją drogą, mundury były niesamowicie podniecające, po czym ruszył w kierunku wozu policyjnego. Tam rozsiadł się wygodnie na fotelu dla pasażera i pozwolił Ronowi zająć się jego męskością. Tak, ten na pewno od dawna o tym marzył, i proszę!, prawie jak w święta. |
James - 2012-05-11 20:06:52 |
James nie spał długo. Kiedy otworzył oczy ujrzał... Pustkę. On przecież tylko chciał się zabawić, co w tym złego? Otwiera drzwi auta i wychodzi z niego. Spojrzał tylko w stronę radiowozu, westchnął i poszedł w swoją stronę. Ten dzień zdecydowanie nie należał do udanych, najpierw olał go przyjaciel, a teraz to. Znając życie coś jeszcze go spotka. Skręca do ciemnego zaułka, który prowadzi do jego mieszkania. Słyszy jakieś dziwne... Glosy? Szmery? Stara się iść pewnie i nie zatrzymywać co przychodzi mu z trudem gdyż alkohol nadal szumiał mu w głowie i dziwnym sposobem sprawiał że droga przechylała się to w prawo, to w lewo. |
Lucyfer - 2012-05-11 20:16:10 |
Chłopak spał jednak na tyle długo, by Lucyfer zdążył dojść... "w pełni chwały etc., etc.,...". Wysiadł z auta i zobaczył, że jego samochód jest pusty, na fotelu leżą kluczyki, a chłopak, który wcześniej tam siedział właśnie skręca w kolejną uliczkę. Może i by mu to zwisało i powiewało, gdyby nie fakt, że zobaczył też dwóch mężczyzn, którzy szli za nim, obserwując bacznie każdy jego krok. Lucyfer miał złe przeczucie. Schował klucze do kieszeni, po czym ruszył dość szybkim krokiem w tamtą stronę. Miał nadzieję, że tym razem intuicja go jednak zawiedzie. |
James - 2012-05-11 20:23:51 |
James idzie sobie spokojnie patrząc pod nogi. Słysząc kroki za sobą zaczął nieświadomie przyśpieszać. Ogarnął go dziwny, paraliżujący strach. W pewnym momencie zaczął biec, lecz jak to bywa, pech lubi o sobie przypominać w najmniej odpowiednich momentach. Chłopak wpadł na worek ze śmieciami i wywalił się z łoskotem na ziemię. Wie że nie zdąży uciec, nie ma nawet po co wstawać, lecz podnosi się i kulejąc próbuje iść dalej. |
Lucyfer - 2012-05-11 20:34:18 |
Dwóch, średnio napakowanych chłopaków powoli zmniejszało odległość między nimi, a chłopakiem. O dziwo, Lucyfer nawet nie znał jego imienia. W sumie, nie powinno go nawet obchodzić co się tam stanie. On jednak, pchany chyba przez własne wspomnienia, przez to, co działo się w jego życiu parę, a nawet i paręnaście lat temu. Chłopak upadł, a Lucyfer zauważył tylko to spojrzenie którym obdarzyli się chłopacy. Nie był w stanie usłyszeć, co powiedzieli do tego biedaka, kiedy znaleźli się nad nim. Przyspieszył. Po chwili znalazł się już na tyle blisko, by było go słychać. |
James - 2012-05-11 20:41:07 |
James zrobił wielkie oczy, zachwiał się i upadł prosto w ramiona jednego z "tych" chłopaków. Aż zamarł z przerażenia kiedy spojrzał na jego twarz. Odwrócił głowę w stronę mężczyznę z baru który coś powiedział. Na twarzy chłopaka nie widać nic poza kompletnym przerażeniem. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Dlaczego ten facet go trzyma, dlaczego nie chce puścić?! Dlaczego nic nie mówi...? |
Lucyfer - 2012-05-11 20:52:05 |
Lucyfer zbliżył się bardziej, obchodząc ich dookoła. Złapał chłopaka z baru za ramię i pociągnął go w swoja stronę, obejmując go ramieniem. Spojrzał na nich swoim specjalnym spojrzeniem, mówiącym, że jest ponad nimi. |
James - 2012-05-11 21:01:32 |
James poczuł się dziwnie bezpiecznie w ramionach tego mężczyzny, ale do czasu. Gdy tylko usłyszał co nieznajomy ma do powiedzenia natychmiast zesztywniał. Kiedy tylko te dziwne typy odeszły, James szarpnął się uwalniają uścisku. Odsuwa się gwałtownie i bez słowa idzie w stronę mieszkania. A więc to tak! Tak sobie o nim myśli! Więc po cholerę za nim polazł!? Mógł go zostawić, teraz jest mu wszystko jedno. Mógł zostać w tym pieprzonym radiowozie! Ale nie! Musiał zgrywać bohatera, tylko po co? Żeby powiedzieć mu wprost jaki jest żałosny? Mógł sobie odpuścić. |
Lucyfer - 2012-05-11 21:11:59 |
Lucyfer od razu poczuł jak chłopakowi sztywnieją mięśnie. Westchnął, gdy tylko ten ruszył w kierunku, tylko jemu znanym. Oh, domyślił się o co chodziło. O jego słowa. |
James - 2012-05-11 21:20:31 |
Chłopak odwrócił się natychmiast. |
Lucyfer - 2012-05-11 21:28:46 |
Lucyfer zatrzymał się w miejscu i powoli odwrócił się w stronę chłopaka. Na jego twarzy nie widać było żadnych emocji. Nic też nie czuł, więc w końcu pokazywał to, co działo się naprawdę. |
James - 2012-05-11 21:33:05 |
James spojrzał ostatni raz na mężczyznę. - Dobrej nocy... - Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę mieszkania. Wyraźnie zachowuje się inaczej, wytrzeźwiał. Wchodzi do klatki śmierdzącej moczem i starością, po czym wspiął się na samą górę i wszedł do obskurnego mieszkania. To zdecydowanie nie by dobry dzień. |
Lucyfer - 2012-05-11 21:41:41 |
Wrócił do domu i, o dziwo, sam. Nie miał ochoty na towarzystwo, dla tego po prostu wziął sobie butelkę Danielsa i rozłożył się na kanapie. Jego mieszkanie było ogromne. Dla jednej osoby niczym pałac. On jednak nie mógłby mieszkać gdzie indziej. To był jego loft. Jego królestwo. |
James - 2012-05-11 21:51:02 |
James tej nocy nie spał długo, cały czas dręczony koszmarami typu co by było gdyby mężczyzna się nie zjawił. Z samego rana poszedł do baru. Usiadł w tym samym miejscu co wczorajszego wieczora. Nie chcę sam się sobie przyznać że ma nadzieję na pojawienie się nieznajomego. Coś go do niego ciągnie. Teraz, gdy jest trzeźwy zachowuję się zupełnie inaczej. Mogli tak miło spędzić noc. Obiecał sobie, że więcej nie wypije, ani kropelki! Ale nie oszukujmy się. James nie wytrzyma nawet dwóch dni. Siedzi opary łokciami o bar. W szczupłych dłoniach trzyma szklankę soku pomarańczowego. Rękawy golfu są podciągnięte przez co widać jego blizny. Nie ukrywa ich, nie chce. Jego historia nie jest powodem do wstydu. Wzdycha ciężko. |
Lucyfer - 2012-05-11 22:07:33 |
Wszedł do baru, tym razem ubrany w granatową koszulę z krótkim rękawem. Było ciepło. Nie wziął samochodu, jednakże miał zamiar wrócić taksówką, więc nie martwił się zbytnio o to czy zmarznie w nocy. Ktoś go na pewno ogrzeje. Gdy tylko znalazł się w środku od razu zarejestrował, że blondyna nie ma. Westchnął cicho i ruszył w kierunku długiej lady barowej. Nie rozglądał się już dookoła. Skupił się tylko na barmanie, który odwrócony do niego przodem, już był gotowy go obsłużyć. |
James - 2012-05-11 22:14:26 |
James siedział zamyślony gdy nagle usłyszał ten seksowny głos. Jest. Westchnął cicho. Dziś postanowił być miły, w końcu mężczyzna go uratował, a on zachował się jak ostatni idiota |
Lucyfer - 2012-05-11 22:23:04 |
Słysząc głos, który chyba skądś już znał, odwrócił głowę w kierunku z jakiego dobiegał. Rzeczywiście, znał. No, o ile można użyć tego słowa w przypadku opisania relacji, jaka nastąpiła poprzedniego dnia pomiędzy nimi. |
James - 2012-05-11 22:28:13 |
Uśmiechnął się lekko. Wydaje mu się, że mężczyzna nie ma ochoty z nim rozmawiać, ale on nie odpuści. - Jaka szkoda... Może zaczniemy tą znajomość od nowa? James... - Uśmiecha się szeroko pokazując swoje idealne, białe zęby i wyciąga rękę w jego stronę. Ma nadzieje że mężczyzna zapomni o wczorajszym "incydencie". |
Lucyfer - 2012-05-11 22:42:21 |
-Król piekieł, Lucyfer - powiedział, unosząc prawy kącik ust w łobuzerskim usmiechu. Nie ukazał pełnego uzębienia, w sumie rzadko kiedy to robił. Było to raczej zbędne. Wolał zamknąć oczy, poruszać trochę swoim ciałem i już czuł na sobie czyjeś ręce. Gdyby jeszcze dołożył do tego uśmiech... pewnie musiałby zaczać jakąś eliminację. |
James - 2012-05-11 22:58:16 |
Chłopak zagryzł zalotnie wargę. |
Lucyfer - 2012-05-11 23:15:03 |
Większość ludzi zwracała się do niego pełnym imieniem. Nieliczna grupka dostała pozwolenie na używanie "Lu". Kiedy ktoś się tak do niego zwracał, Lucyfer po prostu wiedział, że nie jest to byle kto. Kiedy jednak ktoś używał tego bez pozwolenia, robiło się nieprzyjemnie. |
James - 2012-05-12 08:41:34 |
James uśmiechnął się szeroko. - Miło mi, masz oryginalne imię. - Powiedział to tak jakby mu go zazdrościł. Jego rodzice nie byli zbyt oryginalni. James to takie pospolite imię. Chłopak to wie i dlatego go nie lubi, chociaż nie okazuje tego. |
Lucyfer - 2012-05-12 11:31:06 |
Spojrzał na niego, unosząc znacząco brwi. Nie odezwał się jednak ani słowem. Wstał za to z krzesła i stanął na środku klubu. Klubu... to chyba nie było odpowiednie słowo. Nikt nie tańczył, mimo że parkiet był. I to nawet niezły, jakby nie patrzeć. Zaczął się poruszać. Tak samo, jak gdyby był to Babylon, jego ulubiony klub. Teraz jednak tylko on tańczył. Ale jak! Nie musiał długo czekać na reakcję, po chwili jakiś facet dołączył do niego, a Lucyferowi wystarczyło jedno spojrzenie, by pokręcić głową i kazać mu spierdalać. Był zbyt dobry dla kogoś takiego... Można to nazwać próżnością, ale on po prostu znał swoją wartość. |
James - 2012-05-12 11:41:03 |
James spojrzał zaskoczony na wstającego mężczyznę. Uśmiechnął się do siebie patrząc na płynne, kuszące ruchy mężczyzny. Obserwował go tak parę minut, po czym wstał, zdjął golf zostając w czarnej podkoszulce i podszedł do niego. Zaczyna tańczyć obok, cały czas patrząc mu w oczy. Czuje na sobie wzrok innych mężczyzn, ale nie zwraca na nich uwagi. Jest oczarowany ciałem Jesusa. Teraz, kiedy przyjrzał mu się dobrze, uznał że jest przystojny, nawet bardzo przystojny. |
Lucyfer - 2012-05-12 11:52:55 |
Prawda była taka, że Lucyfer był Bogiem Manhattanu. I diabłem jednocześnie. Był zły, wredny, wiecznie niezaspokojony, jednakże tak gorący i seksowny, że nikt nie potrafił mu się oprzeć. A on z tego korzystał, bo czemu by nie miał, prawda? On się nie rozbierał. Nigdy jeszcze nie ściągał koszulki na parkiecie. To była jedna z tych niepisanych zasad, których przestrzegał. Nie chciał, żeby się na niego rzucono jak na kawał mięcha. |
James - 2012-05-12 12:02:13 |
- Może pójdziemy do łazienki? - Patrzy mu w oczy. Tańczy bardzo blisko jego. James potrafi kusić nawet jeśli nie ma świadomości tego. Kręci kusząco biodrami. Nie przepada za uganianiem się za mężczyznami, to raczej on woli być uwodzony, ale Jesus był tego wart. |
Lucyfer - 2012-05-12 12:24:57 |
Spojrzał na niego, rozchylając delikatnie usta. Uśmiechnął się zabójczo, by kolejno ruszyć w kierunku łazienki. Wielkie napis wc, był tu jednym z bardziej rzucających się w oczy. Nie miał zamiaru wchodzić do jakieś z kabin. Lucyfer Lincoln stanął pod pustą ścianą, rozkładając ręce na boki, jakby chciał pokazać się temu chłopakowi w całości. |
James - 2012-05-12 12:47:26 |
James ruszył za mężczyzną z uśmiechem. W łazience od razu klęknął przed mężczyzną i rozpiął mu rozporek. Oblizuje kusząco wargi. Chce się z nim trochę pobawić, jest ciekaw reakcji mężczyzny. Odgarnia czarne kosmyki z czoła patrząc w oczy Jesusa. |
Lucyfer - 2012-05-12 12:58:20 |
Lucyfer przesunął smukłymi palcami po swoich włosach, przymykając oczy. Czekał. Nie przywykł do oczekiwania i tym razem też nie miał zamiaru tego robić. Jeżeli chłopak nie zacznie, to stamtąd wyjdzie i znajdzie sobie kogoś innego. Dawno odrzucił ze swojego słownika słowa takie jak: łaska. Dlatego nie był kimś z kim łatwo się obcowało. Nie odzywał się. Nigdy się nie odzywał. |
James - 2012-05-12 13:04:10 |
James wyjął męskość mężczyzny i przesunął po niej językiem z głośnym pomrukiem. Robił to tak wiele razy, nie sposób zliczyć. Nie wie czemu zaczął to robić, sprawia mu to przyjemność? Nie, to raczej satysfakcja. Wsuwa delikatnie członka do ust cały czas patrząc Jesus'owi w oczy. |
Lucyfer - 2012-05-12 14:43:52 |
Sprzęt Mr Diabła był naprawdę potężny. Nie na tyle, by targać nim po ziemi podczas chodzenia (i chwała Bogu!), ale imponujący. Może dlatego, kiedy mężczyźni widzieli go nago, szczególnie w pełnej krasie, kiedy to pokazywał swoje umięśnione ciało, swą męskość... oni wariowali. To było podniecające. Sprawiało, że ego Lucyfera było przyjemnie łechtane. Rozchylił delikatnie usta, delektując się tą chwilą. |
James - 2012-05-12 14:50:52 |
James westchnął widząc pokaźną męskość Jesus'a. Mimo że widział już wiele to ten "okaz" był największy z jakim się spotkał. To go podnieciło i nakręciło jeszcze bardziej. Otworzył szerzej usta i wziął do ust całego członka, po czym zaczął mruczeć wprawiając go w wibracje. Ma doświadczenie i wie co sprawia przyjemność. |
Lucyfer - 2012-05-12 16:02:41 |
Wydał z siebie cichy gardłowy jęk aprobaty dla ruchów chłopaka. Położył dłonie na jego głowie i po chwili przyglądał mu się z cynicznym, złośliwym, choć wciąż seksownym uśmiechem. Z rozwartych ust, co jakiś czas wydobywał się jęk rozkoszy, na jakie Lucyfer pozwalał sobie tylko wtedy, kiedy uznawał, to za słuszne. |
James - 2012-05-12 16:15:48 |
James ma już dość tej zabawy. Zaczął poruszać głową coraz szybciej, nadal patrząc mężczyźnie w oczy. Co i raz wydaje z siebie gardłowe, zduszone jęki. Jest ciekaw co myśli o nim w tej chwili Jesus. Pewnie że jest jednym z wielu, ktoś taki jak on na pewno nie może odpędzić się od mężczyzn. |
Lucyfer - 2012-05-12 17:37:48 |
Tu akurat James miał rację. Więcej ludzi mu obciąga niż się z nim wita. Był jednym z wielu. Mimo to był całkiem niezły, co podobało się Lucyferowi. Uśmiechnął się tym razem w odrobinę inny sposób. Bardziej nonszalancki. Uniósł delikatnie podbródek, zaciskając palce mocniej na głowie chłopaka. Stymulował w ten sposób jego pracę, chcąc by ten przyspieszył. |
James - 2012-05-12 17:44:59 |
James jęknął z niezadowoleniem. Przyśpieszył. Ma jednak nadzieję, że Jesus jednak nie zostawi go po tym. Nie ukrywajmy, ma nadzieję na coś więcej. Ruchy jego głowy są coraz szybsze i gwałtowniejsze. |
Lucyfer - 2012-05-12 18:43:25 |
Tak było lepiej. Szybciej. A czym szybciej tym lepiej. Czyli zataczamy koło. Lucyfer jęknął głośniej, dając chłopakowi do zrozumienia, że to właśnie lubi. Czy był przewidywalny? Nie, raczej nie. Większość mężczyzn podczas obciągania stała bezczynnie. On zaś poruszał biodrami w rytmie, który nadawał chłopak i pozwalał mu rozkoszować się swoją męskością. |
James - 2012-05-12 18:50:51 |
James już od jakiegoś czasu dotykał się. Mocno i szybko, tak jak lubił. Słysząc jęk mężczyzny przyśpieszył jeszcze trochę i zaczął utrzymywać to tempo. Sam wydawał z siebie zduszone, głośne jęki. Nie myślał o tym jak o czymś złym, czuł raczej satysfakcję, że jego usta potrafią sprawić komuś taką przyjemność. |
Lucyfer - 2012-05-12 21:27:11 |
Lucyfer przeniósł ręce z włosów chłopaka nad swoją głowę. Tam skrzyżował je w nadgarstkach i odchylił głęboko głowę do tyłu. To był znak, że niedługo dojdzie. Lubił ten moment. Kiedy jeszcze nie dochodził, a ciepło rozchodziło się po całym jego ciele. Fakt, że w jego podbrzuszu kumuluje się przyjemność podsycała go na tyle, że odrobinę nawet cichł. |
James - 2012-05-12 21:42:04 |
James poczuł że Jesus jest już blisko. Wyjął męskość z ust i zacisnął na niej rękę i zaczął poruszać nią szybko. Nie chcę aby doszedł w jego buzi. Dyszy głośno. Na jego policzkach widnieją szkarłatne rumieńce, oczy są przymknięte, ale błyszczą mocno. Sam jest już bliski spełnienia. Rusza ręką coraz szybciej i gwałtowniej. |
Lucyfer - 2012-05-12 21:52:49 |
Lucyfer prawie zaprotestował na głos. Jak tak można? Jeżeli ktoś robi Ci dobrze, to niech robi to do końca. Pozwolił sobie jednak nie myśleć o tym co się działo i po kilku kolejnych ruchach chłopaka, doszedł. Bezgłośny jęk wydobył się z jego ust. Po chwili, uśmiechnął się delikatnie, oblizując spierzchnięte usta. |
James - 2012-05-12 22:08:50 |
James uśmiechnął się do siebie. Zaczął zbierać nasienie z twarzy i oblizywać palce. Uśmiecha się delikatnie nadal patrząc Jesus'owi w oczy. |
Lucyfer - 2012-05-12 22:31:48 |
Spojrzał na niego z delikatnym, odrobinę cynicznym uśmiechem. Przesunął palcami po swoich włosach, zagarniając zbyt długie kosmyki do tyłu. To nic, że te i tak po chwili powróciły na swoje miejsce. Lubił to. |
James - 2012-05-12 22:40:03 |
Uśmiechnął się szeroko, z satysfakcją. Cieszy go, że dał mu przyjemność, ale nie wie co zrobić, jak się teraz zachować. Postanowił towarzyszyć mu. |
Lucyfer - 2012-05-12 23:01:13 |
W głowie Lucyfera pojawiła się automatycznie czerwona lampka. Co robimy... nie ma żadnego my. Żadnego robimy. To była niepisana zasada numer dwa. Jest Lucyfer. Sam. Zawsze. |
James - 2012-05-12 23:07:24 |
Chłopak wygląda na zaskoczonego. Marszczy brwi. Co było złego w tym, że chciał spędzić z nim czas? |
Lucyfer - 2012-05-12 23:15:39 |
Wypuścił głośno powietrze z płuc. Do niektórych nie łatwo było przemówić. |
James - 2012-05-12 23:20:22 |
- Aha rozumiem... Uważasz mnie tylko za tanią dziwkę, której nawet nie warto zapłacić, bo jesteś na to zbyt dumny. Twoje ego na pewno by na tym ucierpiały czyż nie? Uważasz, że jesteś tak świetny, że każdy chłopak będzie się za Tobą uganiał tak? Wiedz, że podszedłem do Ciebie, bo wydałeś mi się INTERESUJĄCY. - Podkreślił to słowo. |
Lucyfer - 2012-05-12 23:33:01 |
Nie uważał go wcale za tanią dziwkę, bo gdyby tak było uważałby za tanie dziwki połowę Manhattanu. Lucyfer po prostu taki był. Nie nawiązywał bliższych kontaktów z ludźmi. Z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że ci za bardzo się przywiązywali, a kiedy ktoś się przywiązywał... cóż, robiło się dla Lucyfera niebezpiecznie, bo był na niepewnym gruncie, którego nie znał. |
James - 2012-05-12 23:40:14 |
James jest wściekły, na siebie, na tego faceta. Po cholerę do niego podchodził? Po co?! To przecież zawsze kończyło się tak samo. Chłopak wściekły usiadł na dworze pod klubem i schował twarz w kolanach. Dlaczego wszyscy, których spotyka okazują się tacy sami. Jest w samym podkoszulku, jego golf zniknął w tajemniczych okolicznościach. Jest dość chłodno. |
Lucyfer - 2012-05-12 23:49:11 |
Kiedy już wyszedł z baru, namierzył wzrokiem swój samochód. Już miał wsiadać do środka, kiedy zobaczył, że ten chłopak, James, siedzi tam, z głową ukrytą między kolanami, jakby płakał. Pchany nagłym impulsem, który niesamowicie go wkurwił, bo po co mu on?, zawołał do niego: |
James - 2012-05-12 23:53:21 |
James faktycznie płakał, a przynajmniej zaczynał gdy usłyszał ten zachrypnięty głos. Poderwał się natychmiast i wsiadł do auta, z tyłu. Wygląda jakby trochę się bał, cała odwaga, która jeszcze parę chwil temu się kierował, nagle zniknęła. Skulił się na siedzeniu. |
Lucyfer - 2012-05-13 11:49:38 |
Lucyfer spojrzał na niego zdziwiony, kręcąc tylko z niedowierzaniem głową. Co się w dzisiejszych czasach dzieje z tą całą młodzieżą? Pojęcia nie miał. Przekręcił kluczyk w stacyjce, a potem przycisnął gaz do dechy. Chciał jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Przejechał na czerwonym, ale jakoś nie zrobiło mu to większej różnicy. Może bardziej gościowi na przejściu podskoczyło odrobinę ciśnienie. W końcu zaparkował na podziemnym parkingu pod jego apartamentem. |
James - 2012-05-13 14:15:54 |
Chłopak, kiedy tylko wsiadł zaczął obserwować uważnie Jesusa. Czy dobrze zrobił wsiadając do tego auta? Nie ma pojęcia, równie dobrze mężczyzna może go gdzieś wywieść, zgwałcić, zabić albo poćwiartować. James przestał się nad tym zastanawiać, kiedy to mężczyzna ruszył. Jedzie tak szybko, nawet na światłach się nie zatrzymał, a jakby kogoś potrącił?! Chłopakowi serce podskoczyło do gardła. W końcu stanęli, nareszcie. Myślał, że zaraz zwymiotuję, ale wolał nie mówić tego w samochodzie. Słysząc głos mężczyzny, wysiadł i popędził do windy. Tam odetchnął jakby z ulgą. |
Lucyfer - 2012-05-13 15:02:35 |
-Wzywasz mnie, czy swojego Boga? - zapytał, unosząc brwi. Kiedy winda się zatrzymała, otworzył drzwi od mieszkania i wpuścił chłopaka do środka. Wyłączył alarm, po czym skopał z nóg buty. Mieszkanie bylo ogromne i piękne. Urządzone w nowoczesnym stylu, z łóżkiem na samym środku, które aż zachęcało by się na nie rzucić. Lucyfer uwielbiał to miejsce. - Łazienka jest tam - powiedział, wskazując palce jedyne drzwi w jego domu, poza wejściowymi. |
James - 2012-05-13 15:10:59 |
- Ciebie... - Westchnął. Chłopak wszedł do mieszkania i aż otworzył usta. To mieszkanie jest takie wielkie! I piękne. Chłopak nigdy nie był w takim miejscu. |
Lucyfer - 2012-05-13 15:26:59 |
-Nie pośliń mi szyby. Sprzątaczka przychodzi dopiero jutro - powiedział spokojnie, podchodząc do lodówki. Wyjął z niej butelkę wody. Odkręcił ją i wypił połowę zawartości. Położył ją na blat, po czym sięgnał po małe pudełeczko, leżące tuż obok palnika. Wyciągnął z niego trochę zielska i po chwili trzymał już w ręce nowego, cudownego skręta. Odpalił go i zaciągnął sie, powodując, że rakotwórcza substancja znalazła się w jego płucach. |
James - 2012-05-13 15:39:30 |
James zaśmiał się cicho pod nosem gdy usłyszał uwagę mężczyzny. |
Lucyfer - 2012-05-13 15:47:01 |
-Z żoną i dwójką dzieci - powiedział spokojnie, wpatrując mu się w oczy. - Mam też trzy psy, kota i papugę. No do kurwy nędzy, czy ja wyglądam na kogoś kto mógłby mieszkać z kimkolwiek? - zapytał, przewracając oczami. Podał jointa młodemu, po czym ruszył się w stronę kanapy. Usiadł na ziemi, na białym dywanie i oparł się plecami o dolną część skórzanej kanapy. |
James - 2012-05-13 15:59:54 |
Chłopak zrobił zdziwioną minę. Przecież on się tylko zapytał. |
Lucyfer - 2012-05-13 16:07:02 |
Rozłożył ręce w niezrozumieniu. Dlatego właśnie nie mógłby z nikim mieszkać. Bo nikt normalny by go nie zrozumiał. Włożył skręta do ust. |
James - 2012-05-13 16:29:09 |
James odwrócił się do niego. |
Lucyfer - 2012-05-13 17:08:25 |
Prysznic trochę mu pomógł. Gorąca woda rozluźniła jego mięśnie. Nie miał siły myśleć teraz o tym chłopaku. Czyżby przesadził? Może. Tylko czy on w ogóle widział jakiekolwiek granice? Dla niego jego własna osoba była jedyną o jaką kiedykolwiek musiał się troszczyć. Dlaczego teraz miałby to zmienić? Nie potrafił. Równie dobrze można próbować nauczyć człowieka latać. Bez samolotu ani rusz. On bo prostu był jaki był. Większość ludzi nie miała do niego cierpliwości. Zostawiała go, gdy tylko dowiadywała się jaki jest naprawdę. Dlatego właśnie nie chciał bliższych znajomości. Bo nikt i tak nie mógł zaakceptować go w pełni. Tego czarnego humoru, zachcianek, tej wredności, której nie mógł opanować. |
James - 2012-05-13 17:52:19 |
James jak to James, bywał różny. Tak więc gdy zdał sobie sprawę, że właśnie opuścił luksusowe mieszkanie i ma zamiar wyjść na to zimno bez żadnej kurtki, uznał, że jednak wróci. Wiedział, że Jesus na pewno to skomentuje albo co gorsza wywali go z domu, no ale cóż. Trzeba zaryzykować. Wszedł cichutko do mieszkania, zdjął buty i spodnie i wskoczył do łóżka otulają się kołdrą. |
Lucyfer - 2012-05-13 18:29:44 |
Właśnie wyszedł z pod prysznica, owinięty tylko ręcznikiem w pasie, kiedy James wparował do jego mieszkania. Chłopak mógł teraz ocenić go w całej krasie. Miał bowiem dostęp, żeby ujrzeć jego wyrzeźbiony tors. Wcześniej widział już jego męskość, więc klatka piersiowa, plecy i nogi, były jedynymi, których nie widział. Teraz jednak Lucyfer odrzucił na bok ręcznik, żeby założyć na siebie bokserki. Miał gdzieś czy ktoś na niego patrzy czy nie. To było jego mieszkanie. W mokrych włosach, w samych bokserkach położył się do łóżka, kładąc jedną rękę pod głową. Nic nie mówił. Tylko zamknął oczy. |
James - 2012-05-13 21:22:56 |
James zanim schował się pod kołdrą zobaczył mężczyznę, całego. Jest oczarowany. |
Lucyfer - 2012-05-13 21:27:12 |
Natychmiast otworzył oczy. Spojrzał na niego, marszcząc brwi. |
James - 2012-05-13 21:42:15 |
- Ogrzewam się... - Uśmiechnął się, lecz gdy usłyszał drugą wypowiedź mężczyzny uśmiech zszedł mu z twarzy. Bez słowa ubrał się i wyszedł cicho zamykając drzwi. Zjechał windą w dół, kiedy znalazł się na zewnątrz skulił się i zaklął cicho. Okazało się, że pada deszcz. Świetnie, nie dość, że zimno, że ma na sobie, nie liczą dołu, tylko koszulkę z krótkim rękawem, to jeszcze zaczęło lać. Do tego dodajmy jeszcze to, że James jeszcze nie był w tej części miasta i nie wie jak wrócić do domu. Kręci się pod apartamentowcem. Nie wie co robić, a na pewno tam nie wróci. |
Lucyfer - 2012-05-13 21:51:05 |
Nie sądził, że ten go posłucha. Mówił to raczej po to, żeby się od niego odczepił, ale wątpił, że ten weźmie to tak do siebie. Cóż, niektórzy robili się zbyt uczuciowi. Lucyfer nawet nie drgnął kiedy na łóżku zrobili się lżej. On go wołał nie będzie. Był u siebie i miał prawo mówić co mu się podoba, a co nie. A jak młody nie potrafił zawalczyć o nic i ulegał po jednym słowie, to już tym bardziej nie była jego wina. |
James - 2012-05-13 21:58:29 |
Skoro nie wie jak wrócić to tu zostanie. Tak, to najlepszy pomysł, więc usiadł przy samochodzie Jesusa, oparł się o niego i po prostu zasnął, a co. Cały przemoknięty, do tego dostał zapalenia płuc. Mimo, że mężczyzna taki jest, James go lubi. Polubił go już w momencie, kiedy ten zabrał go do swojego domu mimo, że teraz go wywalił. Chłopak śpi mocno całą noc, kasłał głośno od czasu do czasu. Jego oddech stał się chrapliwy i ciężki. |
Lucyfer - 2012-05-13 22:26:46 |
Lucyfer wstał rano dość wypoczęty. Miał lekki ból głowy, ale zignorował to. Ubrał się i przyszykował do pracy, by następnie zjechać windą na dół. W swoim garniturze, w którym wolał żeby nikt go nie widywał stanął jak wryty przed swoim autem. |
James - 2012-05-13 22:47:06 |
Chłopak został brutalnie wyrwany ze snu, nie wyspał się. Usłyszał znajomy głos i uśmiechnął się mimo, że był brutalnie ciągnięty za koszulę. Nagle znalazł się z powrotem w tym pięknym mieszkaniu. |
Lucyfer - 2012-05-14 14:00:47 |
Lucyfer przed wyjściem włączył alarm. W razie gdyby chłopak wyszedł zanim ten wróci. Wolał, żeby nikt go nie okradł. Sam nie wiedział dlaczego pozwolił obcej osobie zostać u siebie w domu. Wiedział jednak, że to się już więcej nie powtórzy. Nie było takiej możliwości. Max wrócił. A kiedy Max wracał... cóż, Lucyfer szalał. I na pewno nie mógł gościć w domu nikogo. Szczególnie obcego. |
James - 2012-05-14 17:09:36 |
Chłopiec pochłonięty robieniem kolacji, nie zauważył wchodzącego do apartamentu Jesusa. Schylił się, przez co koszulka nieco się uniosła ukazując kształtne pośladki Jamesa. Przez cały dzień zastanawiał się gdzie mężczyzna pracuje i czy ma kogoś. Dokładnie zbadał całe mieszkanie i niczego szczególnego się nie dowiedział, więc z rezygnacją zabrał się do robienia gulaszu. Już kończy. Zapach jest po prostu nieziemski. Westchnął cicho i usiadł na blacie szafki. Wilgotne jeszcze włosy przyklejają się do bladego czoła Jamesa. Macha nogami. |
Lucyfer - 2012-05-14 17:13:48 |
Odchrząknął, zwracając jego uwagę. W sumie był trochę zdziwiony, że go tutaj zastał. I to tak zadomowionego. W końcu, chciał żeby ten wziął prysznic i się przebrał, a ten tu jakieś kolacje, obiady, czy co to tam było... Położył aktówkę przy swoim biurku, po czym ściągnął marynarkę. Rozluźnił krawat i opadł na kanapę. Spojrzał pytająco na Jamesa. |
James - 2012-05-14 17:21:11 |
James uśmiechnął się szeroko gdy zauważył mężczyznę. No nareszcie przyszedł! |
Lucyfer - 2012-05-14 17:32:20 |
-To jedz. A potem odwiozę Cię do domu - powiedział. W międzyczasie zaczął rozpinać swoją koszulę. Kiedy wszystkie guziki puściły, ściągnął materiał z ramion i podszedł do kosza na branie, by ją tam wrzucić. Dzisiaj powinna przyjść jego sprzątaczka i się tym zająć. Podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej czarny podkoszulek na grubych ramiączkach, który założył przez głowę. Czarne spodnie złożył z powrotem do szafy, a na siebie włożył sprane na kolanach, wygodne (i cholernie drogie!) jeansy. |
James - 2012-05-14 17:36:42 |
James spojrzał zaskoczony na mężczyznę. To było nie w porządku. |
Lucyfer - 2012-05-14 17:41:06 |
Poczekał aż chłopak wyjdzie z łazienki, po czym stanął na przeciwko niego zakładając ręce na piersi. Westchnął cicho, po czym zapytał: |
James - 2012-05-14 17:54:42 |
James wyszedł z łazienki i gdy usłyszał pytania uniósł brwi. Jak to? To chyba oczywiste. Zrobił pytającą minę. |
Lucyfer - 2012-05-14 17:58:43 |
-Chcę się z tobą spotykać... - powtórzył po nim, unosząc delikatnie brwi. Ręce opuścił po swoich bokach. Trzymanie ich na swojej piersi okazało się jednak nie być takim dobrym rozwiązaniem. - Co masz na myśli? |
James - 2012-05-14 18:07:02 |
Schylony chłopak westchnął i zaczął wiązać drugiego buta. |
Lucyfer - 2012-05-14 18:15:23 |
Uniósł oczy ku niebu. Tego się nie spodziewał. Odsunął się od niego automatycznie, jakby właśnie usłyszał, że ten jest trędowaty. Wziął głęboki oddech. |
James - 2012-05-14 18:29:38 |
James wyprostował się i odwrócił do mężczyzny. Unosi brwi. |
Lucyfer - 2012-05-14 18:34:00 |
-To czeka Cię młody rozczarowanie - powiedział, otwierając na oścież drzwi. Wyjął portfel i wyjął z niego pięćdziesiąt dolarów. Wcisnął je chłopakowi do ręki. - Jedna przecznica w lewo i jesteś na postoju taksówek, a teraz spadaj. I lepiej tu nie wracaj. |
James - 2012-05-14 19:03:59 |
- Nie... - Powiedział po prostu. O nie! On nie ma zamiaru się poddawać. Nie odpuści! Zaczynał coś czuć do Jesusa i nie chciał tego tracić, to było takie inne. |
Lucyfer - 2012-05-14 19:09:34 |
Położył palce na swoim skroniach. |
James - 2012-05-14 19:19:44 |
James słuchał tego z coraz bardziej załamaną miną. Kiedy mężczyzna skończył, chłopak stał tak przez chwilę. Stał i gapił się w niego swoimi wielkimi, czarnymi oczami. Po chwili wcisnął mu w ręce banknot który dostał i biegiem wpadł no windy. Kiedy drzwi od niej zamknęły się, James osunął się po ścianie i usiadł na ziemi. I co? To koniec? Tak po prostu ma go głęboko gdzieś? |
Lucyfer - 2012-05-14 19:24:19 |
Westchnął. Zatrzasnął drzwi, po czym wszedł wgłąb mieszkania, jedną rękę wciąż trzymając wplecioną we własne włosy. Zazwyczaj kompletnie nie przejmował się innymi, tym co do nich mówi. I w tym wypadku w sumie nie było inaczej, bo rzeczywiście nie czuł wyrzutów sumienia, a nawet jeśli to by się do tego nie przyznał. A już na pewno nie pokazał ich światu. Musiał pozostać sobą, nawet jeżeli wiązało się to z zaprzeczeniem tego co myślał i chciałby zrobić. |
James - 2012-05-14 19:33:40 |
James zaczął płakać, po prostu poryczał się jak małe dziecko. Jak to się mogło w ogóle wydarzyć? Co on sobie myślał? Że niby taki ktoś jak Jesus będzie chciał jego, biedną sierotę bez przyszłości. To jasne że on mierzył sobie wyżej. Tak więc James siedział w tej windzie już chyba parę godzin, przestał patrze na zegarek. Nagle zrobiło się ciemno. No jasne, wyłączyli prąd.Do tego nie wiadomo na jak długo, ale jemu się nie śpieszyło. Mógł tu siedzieć, przynajmniej było ciepło, a on nadal nie miał nic poza spodniami, trampkami i koszulką z krótkim rękawem. |
Lucyfer - 2012-05-14 19:40:35 |
Lucyfer wcale nie mierzył wysoko. W ogóle nie mierzył. Nigdy nie chciał się zakochać. Nigdy nie planował z nikim być. Miał do końca zycia być wolnym strzelcem, umrzeć w wieku lat czterdziestu i być zapamiętany jako Pan i Władca Manhattanu. A potem wszystko poszło się jebać. A jego facet? Ledwo skończył osiemnaście lat, nie miał pieniędzy, do tego utrzymywał młodszą siostrę. Co jednak nie zmieniało faktu, że nikt inny nie traktował Lucyfera z taką wyższością jak on. Co, swoją drobą było arcyciekawe. |
James - 2012-05-14 19:56:00 |
James spał smacznie gdy nagle usłyszał głos. Ten głoś spowodował, że świeże łzy zaczęły cisnąć się w oczy chłopaka. Jest zły, wściekły. |
Lucyfer - 2012-05-14 20:01:06 |
Zacisnął dłonie w pięści i oparł czoło o zimną ścianę, tuż przy windzie. Z góry spokojnie mógł widzieć co dzieje się na dole. Tak, widział teraz płaczącego chłopaka, kaszlącego, ledwo ubranego. Nawet sam diabeł ma serce. Nacisnął odpowiedni guzik. Stop w windzie nie mogło zablokować "jedź" Lucyfera. W końcu to on rządził w tym budynku. Wynajmował resztę mieszkać, sobie zabierając poddasze. Kiedy winda zajechała, Lucyfer miał już na nogach buty, a ręce kurtę. Wszedł do środka, po czym nacisnął "parter". Bez słowa położył na plecach chłopaka swoją kurtkę, po czym niepewnym gestem poklepał go po plecach. |
James - 2012-05-14 20:17:43 |
James natychmiast wstał, kiedy poczuł że winda zaczęła jechać w górę. Wcisnął się w kąt. Nie chciał go teraz widzieć. Jesus był ostatnią osobą jaką James chciał teraz spotkać, ale niestety drzwi windy otworzyły się i do środka wszedł ten... |
Lucyfer - 2012-05-14 20:23:54 |
-A co mam Ci powiedzieć, co? Co chciałbyś ode mnie usłyszeć? - zapytał, zagradzając mu droge. Winda stanęła, on jednak nie miał zamiaru się ruszyć. Musiał to wiedzieć. Nie rozumiał czemu chłopak coś do niego poczuł, nie rozumiał też dlatego teraz się tak zachowuje. Ostatnio w ogóle mało rozumiał. Szczególnie jeżeli chodziło o Jamesa. Opadły mu ramiona. - James... po prostu mi powiedz. |
James - 2012-05-14 20:32:07 |
James spojrzał mu w oczy, czy tego naprawdę nie było widać? Naprawdę? Przecież to takie oczywiste. |
Lucyfer - 2012-05-14 20:35:46 |
Nic nie powiedział. Ani jednego słowa. Po prostu objął go ramieniem, przygarniając so siebie. Przytulił go, co było chyba najmniej Lucyferowym zachowaniem w całym jego życiu. Przymknął na chwilę oczy, pozwalając sobie na krótki moment zapomnienia. Pogładził chłopaka po plecach, po czym oderwał się od niego. Spojrzał mu w oczy, by kolejno powiedzieć: |
James - 2012-05-14 21:05:18 |
Chłopak zamknął oczy i westchnął cichutko czując silną dłoń na swoich plecach. Jesus go zaskoczył, nie spodziewał się tego. Nie chce mówić, psuć tej pięknej chwili. Chciał już na zawsze zostać w tych silnych ramionach, lecz poczuł jak Jesus odsuwa się. To co powiedział sprawiło, że zupełnie go zamurowało. Nie wie co odpowiedzieć. |
Lucyfer - 2012-05-14 21:22:35 |
-Odwiozę Cię do domu - powiedział już swoim zwyczajnym tonem, który już na pewno nie był taki jak przed chwilą. James chciał żeby był miły przez chwilę, nie zawszę. Poza tym Lucyfer i tak nie potrafiłby taki być. To co przed chwilą zaszło, było... anomalią, czymś czego nie da się wyjaśnić, co na pewno się nie powtórzy. Nie w tym życiu. Wysiadł z windy, po czym skinął na chłopaka, żeby ruszył za nim. |
James - 2012-05-14 21:26:41 |
James spuścił głowę, czego on się spodziewał? Że mężczyzna go przygarnie? Że powie, że wszystko dobrze? A może, że zostawi swojego chłopaka dla niego? Chłopak łudził się, ale to nigdy się nie stanie, a tak bardzo by chciał. |
Lucyfer - 2012-05-14 21:33:33 |
-Nie rób z siebie męczennika. Jeżeli mówię, że Cię zawiozę to zawiozę, jasne? - powiedział, znacząco na niego patrząc. Nie lubił się powtarzać. Nie lubił też kiedy mu odmawiano. No, skoro coś powiedział, to znaczy że coś miał na myśli, a nie bylo to powiedziane, od tak po prostu. Sens to przecież jakiś musiało mieć. Stanął przy swoim samochodzie i otworzył mu drzwi. Wyczekująco przyglądał się sylwetce chłopaka, opierając się o maskę. |
James - 2012-05-14 21:39:32 |
James westchnął. Nie mógł mu się sprzeciwić i po prostu uległ. |
Lucyfer - 2012-05-14 21:48:43 |
Siedział na miejscu kierowcy, milcząc. Odpalił silnik, ale nie ruszył. Przez chwilę patrzył przed siebie, potem na chłopaka, by znowu powrócić do szyby przed sobą. Czuł się dziwnie, chociaż na pewno nie były to wyrzuty sumienia. Robił to co słuszne. Jego zdaniem, oczywiście. |
James - 2012-05-14 22:02:54 |
- Wysadź mnie przy tym zaułku gdzie wtedy... Mnie spotkałeś... - Odwraca głowę w drugą stronę. Nie wie co myśleć, dlaczego on go po prostu tak nie zostawi? Nie rozumie jego toku myślenia. Kiedy znajdzie się już w domu, no cóż. Przywita się ze swoim starym, dawno nieużywanym przyjacielem. Żyletka leży sobie w szafce w łazience. Nie używał jej. Zapomniał o niej, ale teraz... Tera była mu potrzebna. Ona była lekarstwem. |
Lucyfer - 2012-05-14 22:09:07 |
-Słuchaj... - Nawet nie wiedział do końca, co chciał powiedzieć. Zdenerwowany na siebie, że w ogóle zaczął cokolwiek mówić, nacisnął za bardzo pedał gazu i aż nim zatrzęsło. - Kurwa - mruknął do siebie, sprowadzając samochód na właściwy tor. Po chwili jednak znów wrócił myślami do Jamesa. Powinien dać mu spokój. Widział jednak po jego minie, że zbyt dobrze nie jest. - Jestem pierdolonym chujem, jasne? Tyle, że mi z tym dobrze i nie możesz brać do siebie tego, co Ci mówię, ok? Bo mi nie będzie to robiło i tak żadnej różnicy, taki jestem. Dlatego nie rozumiem, kurwa, ludzi, którzy coś do mnie czują... to tak jakby obdarzyć uczuciem pyskaty kamień, też mi dogodne... |
James - 2012-05-14 22:18:32 |
- Wcale nie... - Powiedział cicho. |
Lucyfer - 2012-05-14 22:23:37 |
-James... - jęknął zrezygnowany słysząc jego słowa, które najchętniej nazwałby bzdurami. "Zakochane osoby nie widzą wad?"... Boże. Żywcem wzięte z telenoweli dla nastolatek! To przerażające, co się działo z ludźmi w dzisiejszych czasach. Westchnał, po raz kolejny tego wieczora. - Wyobraź sobie, że jesteśmy razem. Gdyby ktoś powiedział Ci, że się w tobie zakochał i chciał, żebyś zostawił mnie dla niego, co byś odpowiedział? |
James - 2012-05-14 22:30:26 |
James skulił się w siedzeniu. - Nie wiem... Zależy co by czuł... Nie wiem co czujesz wobec mnie... Ale się domyślam... Jestem tylko głupim dzieciakiem, który nie robi nic innego tylko zatruwa Ci życie i gada jakieś bzdury, prawda? Nie ważne... Zapomnij o tym co powiedziałem, bo tego właśnie chcesz. - Patrzy przez szybę na mijane budynki. |
Lucyfer - 2012-05-14 22:37:28 |
-Mój facet ma ledwo osiemnaście lat - zaśmiał się. Dzieciak. W sumie dla Lucyfera wiek był pojęciem względnym (chyba, że chodziło o przekroczenie magicznej trzydziestki, której nie mógł zdzierżyć, a nieubłaganie się zbliżała). - Poza tym... sam fakt, że jestem z kimś jest cudem. To, że się zakochałem, boże... to nawet głupio brzmi, było najdziwniejszą rzeczą jaka mnie spotkała. Wątpię, żeby w ogóle było możliwe to po raz drugi. Kiedy on mnie rzuci, wrócę do tego jaki byłem. Będę pieprzył wszystkich dookoła. Tylko po to, żeby zapomnieć... |
James - 2012-05-14 22:45:24 |
James już tego nie skomentował, nie chcę. Teraz myśli tylko o domu i o swoim magicznym przyjacielu, który sprawia że wszystkie smutki nagle znikają. Obejmuje kolana ramionami i chowa w nich twarz. A więc to koniec ich znajomości, teraz będzie tak jakby wcale się nie znali prawda? |
Lucyfer - 2012-05-14 22:53:45 |
-No dalej. Wygadaj się. Skoro już jedziemy to możesz sobie gadać do woli. Co czujesz, co myślisz, co zamierzasz - powiedział, machając na niego ręką. Nie chciał patrzeć na niego jak siedzi niczym ofiara jakiejś okropnej zbrodni. Bo chyba... chyba, odrzucenie przez Lincolna nie było okropną zbrodnią? |
James - 2012-05-14 23:03:45 |
- Nie chcę gadać... Nie chcę byś wiedział co zamierzam... A co myślę i czuję to chyba się domyślasz... - Zakasłał. Czuł się jak ofiara, jak zwykle jest niechciany, nikt go nigdy nie chciał poza jego jednym przyjacielem, którego jeszcze nie ma na Manhattanie. Jego przyjaciel leży w szafce. To głupie ale nawet ją nazwał. Ira. |
Lucyfer - 2012-05-14 23:08:07 |
-Spróbuj choć przez chwilę zachować się jak dorosły i opisz swoje uczucia - powiedział, o mało nie wybuchając śmiechem. Zachowywał się jak rasowy psychiatra, a prawda była taka, że pewnie sam potrzebowałby jakichś leków. Dlatego nie chodził do lekarzy, bo za bardzo by go nimi nafaszerowali. - No dalej. Jeszcze kawałek drogi więc mamy czas. Jesteś zły? |
James - 2012-05-14 23:16:55 |
- Nie, raczej... Rozczarowany i smutny. Łudziłem się... - Bawi się nerwowo swoimi dłońmi. Rękawy kurtki ma podwinięte dlatego doskonale widać jego blizny. James nigdy nie był u psychologa, nie wiem jak się zachować. |
Lucyfer - 2012-05-14 23:27:14 |
-Nie, żebym mówił to, żeby Ci jeszcze bardziej pogorszyć humor, ale serio myślałeś, że... chciałbym rzucić swojego faceta? Albo no nawet jakby go nie było, to być z kimś? - zapytał, unosząc brwi. Kiedy zobaczył jego blizny, jego samochód zatrzymał się natychmiast. Dobrze, że nikt za nimi nie jechał. Ruszył powoli i zatrzymał się gdzieś na poboczu. - Co to kurwa jest? - zapytał, wskazując na jego ręce. Zaśmiał się gardłowo. Wtedy coś do niego dotarło. - Jeżeli uważasz, że przyjdziesz do siebie do domu i coś sobie zrobisz to się grubo mylisz. Załatwię Ci jebaną rewizję, a potem oddział psychiatryczny, jasne? Jedna blizna więcej i lądujesz u czubków. |
James - 2012-05-14 23:37:06 |
James nagle poczuł jak samochód gwałtownie staje. Robi wielkie oczy. - C...Co? O co Ci... O co Ci chodzi? Jaką rewizję?! - Marszczy brwi. Czemu ten facet jest taki wścibski. |
Lucyfer - 2012-05-14 23:41:19 |
-Chcesz się pociąć z mojego powodu. Nie no, masz rację to w ogóle nie moja sprawa. Mogę sobie być nieczułym fiutem, ale nie traktuj mnie jakbym był ślepy. Tak jak nie zostawię płaczącego dziecka na ulicy - Chociaż tutaj na pewno miał wpływ martwy syn Lucyfera, o którym w sumie nikt nie wiedział. - Tak samo nie zostawię jakiegoś dzieciaka, który nie wie, że żyletka to na pewno nie wyjście. |
James - 2012-05-14 23:45:49 |
James milczał chwilę, chciał już wrócić do domu. Odpina pasy. - Dzięki, mieszkam niedaleko się więc się już przejdę... Wracaj do domu... Wyciąga rękę, żeby otworzyć drzwi auta. Co on może wiedzieć? No niby co? To mu pomagało i chuj mu do tego! Jak będzie chciał się ciąć to będzie się ciąć. |
Lucyfer - 2012-05-14 23:52:06 |
Przewrócił oczami, zamykając drzwi automatycznie. To jego samochód. On zna wszystkie jego możliwości. A chłopak nie ma jak wyjść. |
James - 2012-05-15 00:01:15 |
James zmuszony spojrzał mężczyźnie w oczy. Słuchał tego przemówienia. Dlaczego to robi? Dlaczego tak mu zależy? Ale czy w ogóle zależy? |
Lucyfer - 2012-05-15 00:12:48 |
W Jamesie było coś dziwnego. Każdy normalny człowiek chociażby zdziwił się na fakt, że Lucyfer Lincoln miał kiedyś dziecko. Poczułby chociaż odrobinę współczucia na fakt, że jego syn nie żyje. Szczególnie, że ten uważał go za jedynego prawdziwego członka swojej rodziny. |
James - 2012-05-15 00:19:57 |
James milczał chwilę. Jeżeli naprawdę coś do mnie czujesz to nie rób tego, te słowa szumią mu w głowie. To nie fair. |
Lucyfer - 2012-05-15 00:31:43 |
-To znajdź sobie inny sposób - powiedział już łagodniej, puszczając jego brodę. Oparł się teraz o fotel i przez chwilę na niego nie patrzył. - Znajdź sobie kogoś miłego. Kto będzie na Ciebie zasługiwał. A nie drania. Jasne? Niech to będzie ktoś tryskający zajebistością. I nie mam na myśli spermy... |
James - 2012-05-15 00:37:15 |
Uśmiechnął się mimowolnie. Jesus nada nicl nie rozumiał. |
Lucyfer - 2012-05-15 00:39:43 |
-Ja to akurat tryskam spermą - powiedział, unosząc delikatnie kącik ust. Chociaż oczywiście zajebistością też tryskał, ale wolał już nie kontynuować tego tematu. - Dobra, to co we mnie jest tak wspaniałego, że się zabujałeś? Zaraz normalnie znajdę Ci kogoś o takich cechach - powiedział, patrząc na niego znacząco. O dziwo, mówił całkowicie serio. |
James - 2012-05-15 00:43:57 |
- Spermą to każdy facet tryska... - Westchnął. |
Lucyfer - 2012-05-15 00:54:31 |
Gdyby nie fakt, że chciał jeszcze bardziej pogorszyć sytuacji, wybuchłby śmiechem. |
James - 2012-05-15 00:59:07 |
- No właśnie... I tylko jeden Taki Jesus... Więc nikt nie zastąpi Ciebie... - Słusznie zauważył. On się nie uśmiecha. Nie ma powodów do śmiechu, a wręcz przeciwnie. Płakać mu się chcę. |
Lucyfer - 2012-05-15 01:02:34 |
-Mam na imię Lucyfer. Jesus to drugie imię, przez które byłem szykanowany przez kilka lat - mruknął do niego, niezbyt zadowolony, że ten używa tego zwrotu. Co innego Lu czy Lucyfer. Nawet diabeł było niezłe. Ale Jesus? Kompletnie nie pasowało. Do tego było dziwne. |
James - 2012-05-15 01:09:10 |
- Nie wiedziałem, podałeś mi tylko to imię więc Cię tak nazywałem... A więc Lucyfer... Też ładnie... - Znowu skulił się i zaczął gapić się przez szybę. Dlaczego tu siedzą, chce wrócić do domu, do swojej Iry. |
Lucyfer - 2012-05-15 01:11:51 |
-A teraz na serio, obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz - powiedział, patrząc na niego uważnie. - Mówię poważnie. Złóż mi obietnicę. |
James - 2012-05-15 01:14:54 |
- Po co Ci moja obietnica? Jeśli będę chciał to ją złamię... Obietnice są nic nie warte... Odwieź mnie do domu, albo chociaż wypuść... Jestem zmęczony... - Bawi się nerwowo dłońmi. Po chuj mu to potrzebne, po chuj mu ta obietnica. Przecież i tak Lucyfer ma go gdzieś. |
Lucyfer - 2012-05-15 01:25:27 |
Przymknął oczy i oparł się wygodniej o fotel. |
James - 2012-05-15 15:34:18 |
James jest uparty i nie zamierza odpuścić, bo niby czemu miałby to robić. Chłopak wlazł na tylne siedzenia i położył się na nich. |
Lucyfer - 2012-05-15 17:11:13 |
-Obchodzi mnie czy chłopak, który się we mnie zakochał robi sobie z tego powodu krzywdę, jasne? - powiedział, patrząc na niego w lusterku. Zacisnął palce na kierownicy, przez chwilę milcząc, jakby szukał odpowiednich słów. Czy do niego naprawdę nic nie docierało? Lucyfer nie potrafił mówić o uczuciach, nawet gdyby jakimiś do chłopaka pałał. Lubił go. Z jego ust, to byłoby już wiele, ale nawet tego nie był w stanie powiedzieć na głos. Myślenie o tym było dla niego dziwne. - Nie mówię, że musimy urywać naszą znajomość - mruknął ledwo słyszalnie. Wolał by jednak tego nie mówić. |
James - 2012-05-15 19:30:23 |
James westchnął tylko. On chciał więcej, znacznie więcej. |
Lucyfer - 2012-05-18 23:09:27 |
-James... - jęknął przeciągle, rozmasowując sobie skronie, jakby łudził się, że nagle wpadnie mu do głowy cudowny plan jak wyjść z tej opresji. Pomysł jednak nie wpadł. Pokręcił głową, wyrzucając z głowy myśl "wyrzuć go z auta i olej całą sprawę". Nawet on nie był aż tak nieczuły. A może jednak był...? Cóż. Był. Mimo to, tym razem jakoś nie mógł sobie pozwolić na swoją zwyczajowość. - Mam faceta, mówiłem Ci. |
James - 2012-05-20 20:57:06 |
Chłopak próbuje otworzyć drzwi żeby wysiąść. Są zamknięte. |
Lucyfer - 2012-05-20 21:12:24 |
Spiął wszystkie mięśnie. Iść do Maxa? Do Maxa nie dało się tak po prostu iść, kiedy tylko się chciało. Z Maxem czasami nie dało się nawet porozmawiać. |
James - 2012-05-20 21:16:26 |
James nie patrzy na niego. Uparcie wpatruje się w punkt na szybie. |
Lucyfer - 2012-05-20 21:22:35 |
-Przestań się tak zachowywać - powiedział, wkładając w to nawet lekko błagalną nutę. Odsunął siedzenie pasażera, by w końcu przejść do tyłu i usiąść obok chłopaka. - Nie mogę być z tobą. Ale przecież... nie można się załamywać jednym odrzuceniem, prawda? |
James - 2012-05-20 21:24:58 |
James na początku nie chciał pozwolić mężczyźnie usiąść obok, ale w końcu odpuścił. Objął kolana ramionami i schował w nich twarz. |
Lucyfer - 2012-05-20 21:27:08 |
-Jestem tylko człowiekiem! - powiedział nieco głośniej niż zamierzał. - Tak jak ty, jak każdy facet na tym świecie. I tak, to było zwyczajne odrzucenie, jak każde inne. |
James - 2012-05-20 21:51:40 |
James zadrżał. dlaczego on krzyczy. |
Lucyfer - 2012-05-20 21:56:31 |
Przez chwilę zastygł w bezruchu. Przymknął oczy, by w końcu poklepać go po plecach z lekkim zakłopotaniem. Rzadko bywał w takich sytuacjach. |
James - 2012-05-20 22:07:32 |
James wtulił się mocno. |
Lucyfer - 2012-05-20 22:11:15 |
-James - powiedział ostro, łapiąc go za ramiona, by od siebie odsunąć. Spojrzał mu prosto w oczy, zmuszając tym samym by i ten zrobił to samo. - Spróbuj dać sobie ze mną spokój. Mieszkanie u mnie nie pomoże. W ogóle. |
James - 2012-05-20 22:19:44 |
- Więc mnie wypuść! Chcę do domu! - Wcale nie chce, tam jest tak zimno i obskurnie. Nie ma nawet ciepłej wody. Ramiona chłopaka drżą. |
Lucyfer - 2012-05-20 22:29:19 |
-Nie wiem, co mam Ci powiedzieć - szepnął dość cicho, puszczając jego ramiona. - Nie chcę żebyś zrobił sobie krzywdę. Nie mogę z tobą być, dobrze? Nie mogę też wziąć Cię do siebie. Przepraszam. |
James - 2012-05-20 22:32:32 |
James cały drży. |
Lucyfer - 2012-05-20 22:36:53 |
-Mówiłem już, że się martwię, jasne? Nie każ mi tego powtarzać. Nie jesteś mi znowu taki obojętny. To, że Cię nie... - tu zrobił pauzę, czując że to słowo z trudem przechodzi mu przez gardło. - To, że cię nie kocham, nie oznacza, że nie czuję się odrobinę odpowiedzialny za to, co się z tobą dzieje. |
James - 2012-05-20 22:42:25 |
Chłopak prychnął. |
Lucyfer - 2012-05-20 22:45:19 |
Westchnął. Gdyby nie czuł się odpowiedzialny wcale by tu z nim nie siedział. Lucyfer wysiadł z samochodu, wziął kluczyki i zamknął go. Poszedł w kierunku w jakim wcześniej zniknął chłopak. Klatka nie wyglądała najlepiej. Najlepiej też nie pachniała. Lu jednak zignorował ten fakt. Zapukał. Instynktownie wybrał drzwi. |
James - 2012-05-20 22:51:29 |
James po tym jak wpadł do mieszkania zaczął płakać. Stał tak i płakał gdy nagle usłyszał pukanie. Bez żadnego namysłu otworzył drzwi. Nie spodziewał się że Lucyfer za nim pójdzie. Patrzy na niego wielkimi, czerwonymi od płaczu oczami. Mieszkanie jest równie obskurne co klatka, tyle, że nie śmierdzi. Ale jest tu równie zimno. |
Lucyfer - 2012-05-20 22:54:40 |
Wszedł do środka, nie pytając o pozwolenie. Po co? Pewnie kazałby mu "iść do swojego faceta, zostawić go w spokoju". Lu jednak zadecydował inaczej. Stał tutaj, a był to dowód na to, że wcale nie miał zamiaru nigdzie iść. |
James - 2012-05-20 22:58:39 |
James aż otworzył usta, po chwili jednak strząsnął dłoń mężczyzny ze swojego ramienia. |
Lucyfer - 2012-05-20 23:04:02 |
Dobre pytanie, powiedział sam do siebie w myślach. Czego on chciał? Wiedział, czego nie chce. Nie chce, żeby ten chłopak zrobił sobie przez niego krzywdę. Nie chce, żeby ucierpiał, tylko dlatego, że zakochał się w nieodpowiedniej osobie. |
James - 2012-05-21 14:50:35 |
James spojrzał na niego wielkimi oczami. Wyprowadzić? On nie ma pieniędzy, ledwo starcza mu na czynsz. Jedyne inne mieszkanie na jakie go stać to w sąsiedniej klatce. Mniej kosztuje, ale tam nie ma łazienki. |
Lucyfer - 2012-05-21 15:22:44 |
Pokręcił tylko przecząco głową, widząc jak w oczach chłopaka pojawia się ta nadzieja. Nie o nią mu chodziło. Mieszkanie u Lucyfera nie wchodziło w grę. On nie mógłby mieć tam nikogo. Co niby powiedziałby Max na jakiegoś współlokatora? Pewnie powiedziałby, że to jego sprawa, mimo to Lu wiedział, że byłby wściekły. Może nawet zazdrosny? |
James - 2012-05-21 15:30:15 |
James spuścił głowę. Nadzieja zniknęła. Co on sobie myśli? Że kupi mu mieszkanie i po sprawie? |
Lucyfer - 2012-05-21 15:42:20 |
-Nie chcę cię przekupić. Chcę żebyś mieszkał w porządnym mieszkaniu, jasne? |
James - 2012-05-21 15:53:05 |
James kręci głową. |
Lucyfer - 2012-05-21 15:55:49 |
-Nie, nie mógłbyś ze mną mieszkać. Czy przez chwilę pomyślałeś o mnie, chcąc ze mną mieszkać? Wiodę swoje życie, mam swojego faceta i co? Tak nagle miałby wprowadzić się chłopak, którego nikt nie zna? I co bym powiedział? Że cię przygarnąłem? James... - westchnął, ściągając usta. - Kupię ci mieszkanie. Będzie dobrze, zobaczysz. |
James - 2012-05-21 16:00:03 |
- Nie! Nie będzie dobrze! - Odwrócił się na pięcie i zamknął w kuchni. Przetrząsa szuflady. Cały drży. Czy Lucyfer nie rozumie!? James zakochał się pierwszy raz od bardzo bardzo dawna, i to na zabój. |
Lucyfer - 2012-05-21 16:02:18 |
-James! - krzyknął za nim. Westchnąwszy cicho, podszedł do drzwi i oparł się o nie czołem. Zapukał. Jeden raz i drugi... trzeci. - James, proszę. Otwórz. No już... Tak nie można, ok? Daj mi ze sobą porozmawiać. Pozwól sobie pomóc. Na mnie świat się nie kończy! |
James - 2012-05-21 16:06:33 |
James w końcu znalazł. Żyletka. Tak, leżała tu od dawna, w zapomnieniu i samotności. Teraz mamy specjalną okazję, złamane serce. Chłopak usiadł pod ścianą i powoli zaczął tworzyć nacięcia na swojej delikatnej i tak bardzo już zmaltretowanej skórze. |
Lucyfer - 2012-05-21 16:10:44 |
-Kurwa - warknął, bardziej do siebie niż do niego. |
James - 2012-05-21 16:15:41 |
Ciałem Jamesa wstrząsnął szloch, kiedy drzwi rozleciały się na kawałki. Nie sądził, że Lucyfer jest aż tak bardzo zdeterminowany. |
Lucyfer - 2012-05-21 16:22:21 |
-Dlaczego niby i ja mam sobie czegoś nie zrobić, hę? Straciłem syna, należy mi się, do kurwy! - warknął, odwracając się od niego. Wrzucił żyletkę do zlewu. Nie patrzył ani na nią, ani na chłopaka. Był zły i targało nim zbyt wiele sprzecznych emocji. Ręka krwawiła, jednak ignorował to. - Będę czekał na ciebie w pokoju. Spakuj się. |
James - 2012-05-21 16:35:38 |
James siedział w osłupieniu i patrzył na mężczyznę wielkimi oczami. Wstał chwiejnie i poszedł do pokoju. Spod łóżka wyjął niewielki plecak. Wrzucił tam wszystkie ubrania jakie miał, a nie ma ich dużo. Spakował też szczoteczkę i pałeczki od perkusji. Nie rozstawał się z nimi nigdy, perkusji niestety nie weźmie, za duża, do plecaka się raczej nie zmieści. Chłopak wszystko co miał poplamił krwią płynącą obficie z rąk. Nie przejmuje się tym, to nawet go nie boli, przyzwyczaił się. Owija się szczelniej dziurawym szalikiem. - Już.... -Powiedział cicho. Po tamtym wybuchu nawet nie śmie się sprzeciwić. |
Lucyfer - 2012-05-21 16:38:10 |
-Idziemy - powiedział tylko i wyszedł z mieszkania. Wzrokiem odszukał swój samochód, by w końcu wsiąść do niego i poczekać aż chłopak zrobi to samo. - To był ostatni raz kiedy coś sobie zrobiłeś, jasne? Ostatni. |
James - 2012-05-21 16:42:19 |
James grzecznie poszedł za mężczyzną i wsiadł. Z tyłu. |
Lucyfer - 2012-05-21 16:44:48 |
Chciał się odezwać, kiedy ten zaczął kaszleć, ale po chwili zrezygnował. Nie powiedział już ani słowa. W sumie to nawet nie drgnął. Tylko te niezbędne ruchy, by prowadzić samochód. Tylko one... zaparkował samochód, po czym wysiadł. A kiedy chłopak opuścił auto, zamknął je i ruszył w stronę windy. Wsiadł do niej i wbił wzrok w Jamesa. |
James - 2012-05-21 16:57:57 |
James czuje się jakby zdarł sobie płuca. Wyszedł szybko z auto, po czym ruszył w stronę windy. Stoi w niej i patrzy się na swoje buty. |
Lucyfer - 2012-05-21 17:07:44 |
-Lepiej Ci teraz? - zapytał. Jemu wcale nie było lepiej. Rana na ręce ani nie pomagała ani nic mu nie udowadniała. Była po prostu zwyczajną raną. Miał tylko nadzieję, że uniknie blizny. Może jakimś cudem...? Byłoby dobrze. - Prosiłem Cię, żebyś tego nie robił, ale chyba łudziłem się myśląc, że mnie posłuchasz. |
James - 2012-05-21 17:22:44 |
- Nie... - Powiedział cicho. Cięcia kiedyś pomagały, ale teraz... To co innego. |
Lucyfer - 2012-05-21 17:28:55 |
Tylko przytaknął. Uwierzył mu. A jeśli chłopak złamałby obietnicę, Lucyfer zostawiłby go całkowicie samego, nie przejmując się już, co by się z nim stało. Wpuścił go do mieszkania. |
James - 2012-05-21 17:40:04 |
Chłopak pokiwał głową. - Dobrze... - Zakasłał głośno. Dostał strasznej gorączki i ledwo słania się na nogach. Kiedy Lucyfer wszedł do łazienki, James po prostu padł na kanapę i od razu zasnął. Nawet butów nie zdjął. Jest wykończony, tyle się dziś zdarzyło. Dlaczego mężczyzna mu pomaga? Tego James nie wie, może z poczucia obowiązku... James kaszle okropnie co chwila. |
Lucyfer - 2012-05-21 17:50:19 |
Lucyfer wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Podszedł do kanapy i ściągnął chłopakowi buty. Rzucił je gdzieś w kąt. Z szafy wyjął koc i okrył nim chłopaka. Czuł się przy nim trochę jak ojciec. Zastanawiał się przez chwilę czy był dobry dla swojego syna, czy ten czuł, że ma w nim przyjaciela. Cóż, nigdy sie tego nie dowie. Starał się. Robby był dla niego najważniejszy. Położył się do łóżka. To był ciężki dzień. |
James - 2012-05-21 17:54:20 |
James uśmiechnął się na ten nagły napływ ciepła. Spał jak zabity, przynajmniej do czasu aż nie obudził się przez napad kaszlu. Chłopiec zwlókł się z kanapy i położył na brzegu łóżka. - Luu... Lucyfeer... - Przeciera oczy. Przez ten kaszel aż łzy zaczęły płynąć z jego oczu. - Luu... |
Lucyfer - 2012-05-21 17:56:43 |
Spał. A przynajmniej dopóki nie poczuł ciężaru na brzegu swojego łóżka, a potem nie usłyszał płaczliwego głosu. Podniósł się na łokciach i odrobinę nieobecny przypomniał sobie dlaczego ktoś tutaj jest. |
James - 2012-05-21 17:59:56 |
Chłopiec spojrzał na mężczyznę zamglonymi od gorączki oczami. |
Lucyfer - 2012-05-21 18:13:44 |
-Kurwa - jęknął, wstając z łóżka. - Kładź się. |
James - 2012-05-21 19:10:03 |
- Dobrze - Chłopiec zakasłał i wlazł posłusznie do łóżka. |
Lucyfer - 2012-05-21 19:13:17 |
Tylko przewrócił oczami. Ciekawe za co go przepraszał? Było chyba kilka rzeczy, za które powinien, jednak Lucyfer nie miał ochoty nawet o tym myśleć. Założył na siebie spodnie, po czym poszedł do kuchni. Po drodze wziął sobie Danielsa. Zrobił chłopakowi herbatę, a sam pociągał z butelki. Zaniósł kubek Jamesowi do łóżka. W tym samym czasie rozległ się dzwonek. |
James - 2012-05-21 19:17:59 |
James zrobił szybki look na doktora i spuścił wzrok. Siorbie herbatę. Nie lubi lekarzy, doktorów czy jak ich tam nazywają. Dotykają tym zimnym stetoskopem, wkładają patyki do buzi, a najgorsze, że robią zastrzyki. Chłopak lekko zbladł, oczy mają nienaturalnie mleczną barwę. Gorączka nadal nie chcę ustąpić. |
Lucyfer - 2012-05-21 19:29:27 |
Lekarz zbadał Jamesa. I tak, użył i zimnego stetoskopu, i tym bardziej patyczka. Zmarszczył brwi, zanim odwrócił się w stronę Lucyfera. Kazał się chłopakowi ubrać, po czym poprosił Lu na stronę, by wyjaśnić mu co jest grane. |
James - 2012-05-21 19:46:15 |
James jakoś zniósł badania. Okazało się że ma poważne atypowe zapalenie płuc, a przez to że ciągle był targany w tę i we w tę po dworze istnieje prawdopodobieństwo, że chłopak dostanie zapalenia opon mózgowych i żółtaczki. W każdym razie nie ma prawa, ale to żadnego prawa ruszać się z łóżka, przynajmniej przez najbliższy tydzień. Musi brać mnóstwo antybiotyków a przede wszystkim potrzebuje troskliwej opieki. |
Lucyfer - 2012-05-21 19:52:26 |
Lucyfer o mało nie wypluł własnych płuc, kiedy się dowiedział, co i jak. Pięknie. Po prostu wspaniale! Podziękował lekarzowi, po czym zamknął za nim drzwi. |
James - 2012-05-21 19:56:34 |
James podniósł głowę. Nie słyszał tej rozmowy. |
Lucyfer - 2012-05-21 20:27:01 |
-Leż - rozkazał, siadając na brzegu łóżka. - Masz jakieś cholerne atypowe zapalenie płuc, które może doprowadzić cie do żółtaczki i czegoś tam, więc nie ruszasz się z tego łóżka. |
James - 2012-05-21 20:32:50 |
James zrobił wielkie oczy. |
Lucyfer - 2012-05-21 20:48:58 |
-Skóra Ci się zrobi żółta - burknął, po czym podszedł do szafy po dodatkowy koc. Zarzucił go na chłopaka, po czym sam ruszył w kierunku kanapy. Koc, który wcześniej miał na sobie chłopak również na nim położył. Sam ułożył się na kanapie. - Dobranoc! Opanuj kaszlenie. Jutro idę do pracy. |
James - 2012-05-21 20:55:53 |
Chłopiec okrywa się szczelnie kocami. |
Lucyfer - 2012-05-21 21:07:04 |
-Nie - odpowiedział, przewracając się na bok. Chciał iść spać i miał dosyć tej rozmowy. Żółtaczka, jakieś atypowe zapalenia płuc, i czemu akurat w jedyną noc w jaką chciał go do siebie przygarnąć? I co to znaczy "nie wychodzić z łóżka?". Dziwne. Wszystko to było dziwne i wcale się Lucyferowi nie podobało. Zamknął oczy. |
James - 2012-05-21 21:10:55 |
Chłopiec spuścił głowę i okrył się szczelniej kołdrą. Zasnął dopiero po godzinie targany napadami kaszlu i szalejącą gorączką. Kaszle całą noc, słuchając tego można dosłownie usłyszeć jak chłopak zdziera sobie płuca. Źle mu się śpi tej nocy. |
Lucyfer - 2012-05-21 21:27:38 |
Nie można powiedzieć, że Lucyfer obudził się rano wyspany. Nie zmrużył oka. Ani na chwilę. Nie chodziło nawet o ten kaszel. Miał po prostu wiele do przemyślenia. Kiedy ten zasnął, Lu wstał i wyszedł na taras. W samych bokserkach palil spokojnie swojego papierosa zastanawiając się, ile winy w chorobie chłopaka jest jego. Po chwili oparł głowę o parapet, wzdychając cicho. |
James - 2012-05-21 21:31:59 |
Chłopiec obudził się już któryś raz z kolei. Jest zmęczony, gorączka nie daje mu spokoju. |
Lucyfer - 2012-05-21 21:44:12 |
Wrócił jakiś czas później, idealnie w momencie kiedy chłopak zaczął coś jęczeć pod nosem. Westchnął. Wykupi mu, kurwa, jakiś baniak z wodą albo herbatką ziołową jak tak dalej pójdzie. Zły, otworzył szafkę i wyjął z niej dwulitrową butelkę wody. Ją oraz szklankę zaniósł do łóżka chłopaka. Nalał prawie całą i zakręcił butelkę. Sam, z Danielsem, wrócił na kanapę. Nie kładł się jednak, po prostu usiadł, opierając się przedramionami o kolana. |
James - 2012-05-21 21:49:19 |
- Dziękuję... I przepraszam jeszcze raz... Jak wyzdrowieję to zniknę z Twojego życia... - Spuścił głowę i zaczął łapczywie pić wodę. Tylko sprawia mu kłopot. On naprawdę nie chciał. |
Lucyfer - 2012-05-21 21:54:52 |
Czy on już kiedyś nie wyraził się jasno na temat tego, co myśli o przeprosinach i podziękowaniach? Wściekły, bo tak już mozna było nazwać ten stan, wstał z kanapy i ruszył w kierunku szafy. Wyjął z niej biały podkoszulek i założył go na siebie. Potem buty. |
James - 2012-05-21 22:04:41 |
James zrobił wielkie oczy. Co on takiego zrobił? Czy naprawdę jest taki beznadziejny? Nawet głupiego numeru telefonu dostać nie może? Myśli o tamtych słowach mężczyzny, że jeśli coś sobie zrobi to wtedy go zostawi. Może Lucyfer tylko na to czeka? Na konkretną okazję do wywalenia go z domu. Wstał i wziął nóż do ręki, ale położył go na szafeczce nocnej i wlazł do łóżka. Nic nie jadł, nie ma apetytu. Po prostu siedzi tak i patrzy na nóż, co chwila brał go w dłonie, ale nic sobie nie robi. Odłożył go na szafeczkę po raz kolejny. Patrzy tak cały dzień. |
Lucyfer - 2012-05-21 22:11:34 |
Lucyfer dawno nie wyszedł w tak niechlujnym stroju na ulicę. W sumie, nigdy. Teraz jednak mało go to obchodziło. Spacerował przez jakiś czas po mieście i podświadomie wylądował pod drzwiami swojego jedynego przyjaciela. Matt nie był wcale zły że ten przyszedł. Jak zwykle dobry i uczynny. Po kilki razem spędzonych godzinach Lu w końcu jakoś doszedł do siebie, jego humor jakby wrócił. A na niego przyszedł czas. Wszedł do swojego mieszkania i obdarzył Jamesa czujnym spojrzeniem. |
James - 2012-05-21 22:14:09 |
Pokiwał głową. Wygląda już trochę lepiej, gorączka spadła. |
Lucyfer - 2012-05-21 22:37:10 |
Jego wzrok podążył za wzrokiem Jamesa i zatrzymał się na nożu. Uniósł wymownie i pytająco brwi. Co to niby, do kurwy nędzy, miało znaczyć, hę? Nie zapytał na głos. Po prostu podszedł i wziął go stamtąd. W następnej sekundzie wbił nóż w szafkę nocną. |
James - 2012-05-21 22:49:02 |
James wzdrygnął się. |
Lucyfer - 2012-05-21 22:59:00 |
-Będę na kanapie - powiedział ostro, zabierając ze sobą nóż. Odłożył go na miejsce. Oparł głowę o skórzany tył kanapy, po czym westchnął cicho. - Lubię, James. Lubię... |
James - 2012-05-21 23:04:07 |
Chłopak wyraźnie się rozpromienił. |
Lucyfer - 2012-05-21 23:05:48 |
Czy to jakiś wywiad? Westchnął po raz kolejny. Przymknął oczy. Lepsze już te pytania niż uganianie się po mieście za nim. |
James - 2012-05-21 23:13:11 |
Oczy Jamesa zrobiły się okrągłe. |
Lucyfer - 2012-05-21 23:15:37 |
Uniósł jedną powiekę. Ile ten chłopak ma lat? Pięć? Sześć w porywach. Kto w tych czasach pyta o takie rzeczy? Matko święta, ratuj. Gdyby nie to, że nie wierzył w Boga, pewnie by się przeżegnał. |
James - 2012-05-21 23:22:22 |
Zaśmiał się ochryple, to przez gorączkę. |
Lucyfer - 2012-05-21 23:45:00 |
Doskonale usłyszał jak koc opada na bok. |
James - 2012-05-22 16:05:32 |
James natychmiast okrył się kocem i westchnął ciężko czując, że zaraz się rozpłynie. |
Lucyfer - 2012-05-22 16:07:18 |
-Jones powiedział, że musisz mieć stałą opiekę i ktoś musi się o ciebie... troszczyć - mruknął, krzywiąc się delikatnie na ostatnie słowo. "Troska", jakie to surrealistyczne wydaje się z punktu widzenia Lucyfera! - Piję, bo lubię, nie bo muszę. |
James - 2012-05-22 16:14:13 |
James uniósł brwi. |
Lucyfer - 2012-05-22 16:21:34 |
-Ja będę chodził do pracy, poza tym ktoś musi Cię mieć na oku. |
James - 2012-05-22 16:27:27 |
- Ah... Dwadzieścia dziewięć? No co ty, wyglądasz na dwadzieścia pięć... - Jamesowi nie przeszkadza różnica wieku. To tylko liczba, a prawdziwa miłość lat nie liczy. Chłopiec przytula chłodną poduszkę do gorącej twarzy. Wraz z tym ja robi się ciemno, gorączka podwyższa się. |
Lucyfer - 2012-05-22 16:31:57 |
Lu pokręcił tylko z niedowierzaniem głową. Nie da się zbyć tego chłopaka, co? No cóż, musi w jakiś sposób przecież się od niego odsunąć, nie może przecież być w mieszkaniu Lucyfera na zawsze. Kiedy choroba mu przejdzie, Lu odeśle go do nowego mieszkania. Tak trzeba. Milczał. Skoro chłopak nie pytał, to znaczy że to juz koniec przesłuchania. |
James - 2012-05-22 16:36:54 |
James siedział tam chwilę, ale znudziło mu się bycie cicho. |
Lucyfer - 2012-05-22 16:41:08 |
Lucyfer tylko kilka razy robił za niańkę. Kiedy przychodził do niego Max, gdy juz naprawdę nie miał gdzie zostawić Kate. Wtedy zajmował się dziewczynką, ale trzeba przyznać że oni naprawdę świetnie się dogadywali. Albo gdy Matt przychodził ze swoją córką, wtedy również bawił sie w świetnego tatuśka. Oczywiście, nie można zapomnieć o jego synu. Jednak James miał jakieś... dwadzieścia lat? I usługiwanie mu wydawało się wręcz Lucyferowi śmieszne. Mimo to wstał z kanapy i wciągając głęboko do płuc powietrze podszedł do lodówki. Dobra, ma jeszcze rosół. Wstawił go na najwyższą temperaturę. Po pięciu minutach podał chłopakowi miskę i wrócił na kanapę. |
James - 2012-05-22 16:46:36 |
- Nie sapaj tak, powiedziałeś, że nie mogę wstawać z łóżka... - Siada i bierze ciepłą miskę do rąk. |
Lucyfer - 2012-05-22 16:50:21 |
-Nie sapię, tylko oddycham - powiedział spokojnie, słysząc jego słowa. Lu naprawdę stara się nie wyjść z równowagi. Niech chłopak odpoczywa. Nie powinien się denerwować, bo jeszcze będzie na niego. - Nie mów na mnie Lucuś. Jestem Lucyfer. - Nie pozwalał mu jeszcze mówić na siebie "Lu". Może kiedyś, w dalekiej przyszłości... - I nie. |
James - 2012-05-22 16:59:47 |
James przewraca oczami. |
Lucyfer - 2012-05-22 17:04:43 |
-Będzie tu pielęgniarka, która się tobą zajmie - powiedział, nie zwracając uwagi na tę "słodkość" i "tulaśność". Był raczej zimnym człowiekiem, a już na pewno gdy był zmęczony i niewyspany. Dziesiąta zbliżała się nieubłaganie, co oznaczało, że będzie musiał się zbierać do pracy. Dziś już nie zdoła nawet znaleźć pielęgnarki więc po prostu zadzwonił do... Emily. |
James - 2012-05-22 17:16:03 |
James mruknął do siebie. |
Lucyfer - 2012-05-22 17:28:56 |
-Znajoma, która czasem ma ochotę wykastrować mnie obcasem - powiedział, przewracając oczami. Mógłby zadzwonić do Matta, ale był pewien, że ten się nie zgodzi. I gdzie tu znaleźć niańkę w godzinę? Nigdzie, no właśnie. Wykręcił odpowiedni numer. |
James - 2012-05-22 17:34:15 |
Jamesowi szczęka opadła. Że co!? Nie będzie go do końca tygodnia?! Czyli, że zostanie sam!? |
Lucyfer - 2012-05-22 17:37:29 |
Lucyfer przewrócił oczami, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową. |
James - 2012-05-22 17:40:38 |
- Aaaaaah... - Pokiwał głową ze zrozumieniem. |
Lucyfer - 2012-05-22 17:45:20 |
-Umiem, ale z natury nie lubię robić z siebie idioty - powiedział, siadając na fotelu, który stał na przeciwko telewizora. Włączył go. Zamiast jednak filmu, puścił muzykę. Cóż, jakiś rockowy kawałek. Alternatywa, którą Lu po prostu uwielbiał. I do tego zespół, który nie powstał w dwudziestym pierwszym wieku, cudownie. Metallica. |
James - 2012-05-22 17:54:23 |
- Uśmiechanie się nie sprawia, że jesteś idiotą... - Uśmiechnął się słysząc muzykę. To go uspokaja, sprawia, że się wycisza. Ułożył się na łóżku i po prostu zasnął przy akompaniamencie dźwięków wydawanych przez zespół. |
Lucyfer - 2012-05-22 18:04:38 |
No proszę. Chyba już tej muzyki nie wyłączy. Niech gra. W międzyczasie Lucyfer zamówił pizzę, a niech tam, raz może sobie zjeść coś i nie patrzeć na kalorie. W normalnych okolicznościach pewnie poszedłby ro restauracji, teraz po prostu nie miał jak. Kiedy pizza man przyniósł mu jedzenie, Lu zapłacił, jako napiwek dodając swój najseksowniejszy uśmiech. |
James - 2012-05-22 18:09:10 |
James spał smacznie, lecz gdy poczuł zapach jego ukochanej pizzy natychmiast wstał. |
Lucyfer - 2012-05-22 18:14:54 |
-Pizza jest dla mnie. Ty będziesz odżywiał się zdrowo. Zagrzałem ci rosół. Jest też sałatka - powiedział, podając mu jedzenie. Cóż, tam gdzie pojawiała się troska, mogło ukazać się odrobinę złośliwości, której lucyfer miał w sobie aż nad to. W końcu to imię odrobinę zobowiązywało. |
James - 2012-05-22 18:19:08 |
- Ej... Ale czemu zdrowo? To zapalenie płuc a nie jakieś nie wiadomo co, daj kawałek... - Pochłania sałatkę. |
Lucyfer - 2012-05-22 18:20:41 |
-Nie - powiedział. - Jedz rosół. |
James - 2012-05-22 18:25:14 |
Uśmiechnął się lekko. |
Lucyfer - 2012-05-22 18:50:01 |
Odwrócił od niego wzrok. Taki uśmiech uświadamia mu tylko, że ten chłopak wciąż się w nim podkochuje i że bycie dla niego miłym w niczym nie pomoże. |
James - 2012-05-22 18:57:06 |
- To prawda, nie znam... Ale jesteś dobry Lu. Pomogłeś mi chociaż wcale na to nie zasłużyłem... - Spuścił głowę. To prawda, James na to wszystko nie zasłużył. Jest tylko utrapieniem, a Lucyfer mimo neto mu pomaga. Ludzie są dziwni. |
Lucyfer - 2012-05-22 19:05:13 |
-Jesteś tylko zagubionym dzieciakiem - powiedział, wyjmując z kieszeni paczkę fajek. Jeden papieros wsunął do ust i po odpaleniu końcówki, zaciągnął się dymem. Uniósł kącik ust w seksownym uśmiechu. Niektórzy mówią, że mężczyźni wyglądają nieziemsko z papierosem. Tak, Lu był tego przykładem. - Załóżmy, że pomagam Ci dlatego, że nigdy nie będę miał okazji pomóc swojemu synowi. |
James - 2012-05-22 19:19:11 |
James oblał się rumieńcem gdy Lucyfer wsunął do ust papierosa. Wyglądał nieziemsko seksownie. Zakasłał. |
Lucyfer - 2012-05-22 19:25:19 |
-Zapalenie płuc i fajki, pewnie. Gratuluję inteligencji - powiedział, chowając paczkę do kieszeni. Mowy nie ma. Nawet on nie był taki głupi. Jeżeli chłopak chciał wyzdrowieć to musiał się trzymać jego zasad. - Nie myślałem nad tym. Nie zaszufladkowałem Ciebie jeszcze. |
James - 2012-05-22 19:31:58 |
James przewrócił oczami. |
Lucyfer - 2012-05-22 19:43:04 |
Za to lucyferowy humor jakby wyparował. Nienawidził mówić o swoim wieku, a już szczególnie gdy ktoś sobie z niego żartował. On sam ledwo wytrzymywał fakt, że obiecał Mattowi nic sobie w dzień urodzin nie zrobi. Za to na pewno nie ma zamiaru przezyć więcej niż czterdzieści lat. |
James - 2012-05-22 19:46:15 |
James zmarszczył brwi. |
Lucyfer - 2012-05-22 19:58:50 |
No, może lepiej jednak nie przesadzać. Kryzys wieku średniego to nie był, bo jego przeżywało się gdzieś koło czterdziestki, a wtedy to Lu już na tym świecie nie będzie. On po prostu był tym facetem, który zawsze miał być piękny, zawsze miał być młody, miał byc Lucyferem Lincolnem, do kurwy nędzy. |
James - 2012-05-22 20:01:59 |
- Mówiłeś... Ale czemu? Zrobiłem coś źle, więc przepraszam, to przecież nic złego. - Wzrusza ramionami, spojrzał na zegarek, jest już po dziesiątej, sporo po dziesiątej, nawet dwie godziny po dziesiątej. |
Lucyfer - 2012-05-22 20:10:01 |
-Ile masz lat? Dwadzieścia? I już skleroza? O ile moja, dziadkowa, pamięć mnie nie myli to powiedziałem, że nie będzie mnie tam do końca tygodnia - odparł, rozkładając się wygodniej na fotelu. Kończył drugi kawałek pizzy, popalał sobie fajki i wszystko było cudownie. No prawie. - A przeprosin nie lubię, bo to tylko durne słowa. Tak samo z podziękowaniami i proszeniem. Nie mówię tego i nie chcę by inni to mowili. |
James - 2012-05-22 20:12:56 |
- Ah, nie zrozumiałem, nie musisz od razu być taki wredny. Głowa mnie boli... - Pokazał mu język. |
Lucyfer - 2012-05-22 20:15:59 |
-Jestem wredny z natury - powiedział i były to jego ostatnie słowa w tej konwersacji. Jak chłopak się nie chciał odzywać to nie. Lucyfera natomiast naszła ochota na prysznic. Resztę pizzy wyrzucił do śmieci. Wszedł do łazienki i tam, kiedy już rozebrał się do naga, wszedł pod prysznic, by oblać swoje ciało gorącą wodą. |
James - 2012-05-22 20:20:36 |
James nagle przestał czuć się tu komfortowo. Postanowił się nie odzywać. Całkowicie stracił apetyt i zaczął myśleć o nożu, który Lucyfer gdzieś schował. Przecież on tak się stara, jest miły, chcę by Lu się w nim zakochał, ale nic z tego nie wychodzi. Parę małych nacięć to nic strasznego, tylko kilka, Lu nawet nie zauważy. Wpatruję się uparcie w szafkę z nożami. |
Lucyfer - 2012-05-22 20:30:56 |
Gdyby Lu się jednak o tych nacięciach dowiedział, chłopak miałby kompletnie przerąbane. Odesłałby go do domu albo jeszcze lepiej, do jakiegoś szpitala, gdzie zajęli by się nim porządznie. Lu po prostu taki był. Niemiły. I to nie wazne dla kogo. Dla swoich przyjaciół i wrogoów taki sam. Trzeba było to zaakceptowac. |
James - 2012-05-22 20:39:35 |
James wyskoczył z łóżka i pobiegł na palcach do kuchni. Zrobił sobie dwa, głębokie nacięcia na podbrzuszu, pod bielizną i wrócił do łóżka. Zatamował zgrabnie krew i przykrył się kołdrą. Nie zostawił nigdzie żadnego śladu. Przykrywa się po sam nos. Myśli teraz o tym... przyjemnym? bólu który rozchodzi się po jego podbrzuszu. |
Lucyfer - 2012-05-22 20:43:23 |
Lucyfer skończył prysznic i w sumie przemyślał kilka rzeczy, dlatego kiedy wyszedł, bez koszulki, bo w sumie było na nia zbyt gorąco, usiadł na brzegu łóżka. |
James - 2012-05-22 20:49:18 |
James oblał się rumieńcem gdy spostrzegł mężczyznę bez koszulki, a już zupełnie spłonął kiedy ten usiadł obok niego. Słysząc te słowa uśmiechnął się ciepło. To dużo dla niego znaczy, ale nic nie mówi. Nie wie czy może, nie chce denerwować Lucyfera gdy ten w końcu zaczął okazywać mu uczucia. Może nie dokładnie te, których pragnął James, ale zawsze. Postanowił zbliżać się do niego małymi kroczkami, powoli, nic na siłę. W końcu mu się uda. Cały jego ponury humor prysł w mgnieniu oka, teraz jest tylko uśmiech. |
Lucyfer - 2012-05-22 20:54:08 |
-... I cieszę się, że dotrzymujesz swojej obietnicy, James - dodał, zanim wstał z łóżka. Uśmiechnął się do niego kącikiem ust, a potem przeszedł do kuchennej części, by wziąć sobie wodę. Ostatnio wypił zbyt dużo Danielsa i teraz naprawdę lepiej było przerzucić się na wodę. Na... jakąś godzinkę. |
James - 2012-05-22 21:00:03 |
James trochę zbladł, ale uśmiechnął się szerzej. Gdyby Lu się dowiedział, gdyby tylko się dowiedział. James chyba powiesiłby się na miejscu. Wyciągnął dłoń, aby pogłaskać mężczyznę po ramieniu, ale tan akurat w tym momencie wstał. A może zrobił to umyślnie bo zauważył co chce zrobić? Chłopak westchnął i poprawił sobie poduszkę. Źle mu z tym że okłamuje swojego wybranka. Żałuje, że uległ pokusie i zrobił sobie te nacięcia. |
Lucyfer - 2012-05-22 21:03:26 |
Lucyer ze swoją wodą, usiadł z powrotem na brzegu łóżka. |
James - 2012-05-22 21:15:04 |
James nagle James zaczął płakać. Po prostu się rozryczał. |
Lucyfer - 2012-05-22 21:20:12 |
Uśmiech zszedł z twarzy Lucyfera w ciągu jednej sekundy. Patrzył na niego pustym wzrokiem, a później po prostu wstał. Nie miał zamiaru go pocieszać. |
James - 2012-05-22 21:24:38 |
James naprawdę nie robił tego świadomie, czuł się tak słabo i ta gorączka. |
Lucyfer - 2012-05-22 21:28:32 |
-Przestań w końcu ryczeć i uspokój się - warknął, siadając na kanapie. - Jeżeli chcesz wyzdrowieć to idź spać i nie jęcz, błagam. |
James - 2012-05-22 21:31:05 |
Chłopak drży. |
Lucyfer - 2012-05-22 21:37:25 |
Lu odwrócił głowę w stronę chłopaka, unosząc pytająco brwi. |
James - 2012-05-22 21:45:29 |
James przez cały ten czas jest nieprzytomny, a woda nic nie dała, wręcz pogorszyła stan płuc, bo zrobiło mu się strasznie zimno. obudził się dopiero w szpitalu. |
Lucyfer - 2012-05-22 21:51:00 |
Lucyfer zabrał jakieś ręczniki i "zapasową" szczoteczkę do zębów. Po drodze jeszcze kupił jakąś porządną bluzę dla chłopaka. W końcu pojechał do szpitala i po dowiedzeniu się gdzie znajduje się James, usiadł na krześle przy jego łóżku. |
James - 2012-05-22 21:57:14 |
James podskoczył gdy usłyszał głos mężczyzny. |
Lucyfer - 2012-05-22 22:05:21 |
-Nie. W zwyczajnym szpitalu - powiedział. Warto bylo to powiedzieć dla miny chlopaka, która była naprawdę komiczna. Cóż, czarny humor był niesamowicie modny w tych czasach. Twarz pojaśniała mu, kiedy pochylił się nad łóżkiem chłopaka. Dotknął jego czoła. - Nie masz już gorączki. I mówią, że z płucami też lepiej. Kupiłem ci ciepłą bluzę. Na krześle leżą ręczniki i szczoteczka do zębów. Zostaniesz tu do końca tygodnia. |
James - 2012-05-22 22:12:43 |
James zrobił wielkie oczy. |
Lucyfer - 2012-05-22 22:16:27 |
-Powiedziałem Ci co się stanie, jeżeli się potniesz, James - powiedział spokojnie, odwracając się w jego stronę. - Nie zmienię zdania. |
James - 2012-05-22 22:26:43 |
James zbladł. Ten tydzień był dla niego najgorszą torturą. Kiedy w końcu wyszedł wyglądał okropnie. Jest chorobliwie blady, cienie pod oczami powiększyły się wyraźnie, schudł. Teraz siedzi pod jakimś budynkiem niedaleko klubu. Może ktoś rzuci mu jakiś pieniądz. Chłopak nie ma nic, okradziono go i w domu nie zostało dosłownie nic. Żebrze. |
Lucyfer - 2012-05-22 22:29:37 |
Lucyfer powrócił do swojego życia. Następnego dnia z seksownym uśmiechem na twarzy pojawił się w pracy, ubrany w swój specjalny garnitur. Powiadomił wszystkich, że odwołał swój wyjazd. Kilka razy spotkał się z Mattem. Usłyszał, że zachowuje się jak dziecko. Emily spytała go o tego chorego dzieciaka, ale Lu zbył ją mówiąc, że to nie jej sprawa, poza tym wolał się nie narażać jej obcasom. I było dobrze. Całkiem dobrze. Na razie nie spodziewał się, żeby miało się to zmienić. |
James - 2012-05-22 22:34:24 |
James nie wiedząc gdzie ma się podziać poszedł do jedynego miejsca w którym czuł się bezpiecznie, do apartamentu Lucyfera. Dzwoni do drzwi. Boi się, ale jest mu tak źle, tak zimno, jest taki głodny. Wygląda jak obraz nędzy i ubóstwa. [yes my master!] |
Lucyfer - 2012-05-22 22:42:36 |
Tego dnia chciał zaszaleć. A kiedy chciał zaszaleć dzwonił do Maxa. I proszę bardzo! Rozrywka gwarantowana. Pieprzyli się. I to we własnym stylu. Kiedy opadli obok siebie, zdyszani, pogryzieni i posiniaczeni, na obu twarzach widać bylo satysfakcję. |
James - 2012-05-22 22:48:01 |
James czekał i czekał, już miał odchodzić gdy drzwi otworzyły się. Kiedy zobaczył swojego ukochanego i to półnagiego, o mało co nie zemdlał. |
Lucyfer - 2012-05-22 22:49:39 |
[Eeeem. Ale to Maxiu otworzył drzwi, dlatego nie wiem co odpisać oO] |
James - 2012-05-22 22:51:37 |
[AAAAAAAAAAAAAA WYBACZ XD] |
James - 2012-05-22 22:55:01 |
James czekał i czekał, już miał odchodzić gdy drzwi otworzyły się. James zrobił wielkie oczy. |
Lucyfer - 2012-05-22 22:59:23 |
-Zależy do kogo przyszedłeś - powiedział, opierając się o framugę. Pokazywał teraz swoją klatkę piersiową w pełnej krasie. Przesunął palcami po swojej żuchwie, uważnie przyglądając się chłopakowi swoimi stalowo-niebieskimi tęczówkami. Lucyfer po paru chwilach wstał, żeby dowiedzieć się, o co chodzi. Stanął obok Maxa. |
James - 2012-05-22 23:04:46 |
James oblał się rumieńcem i wszedł nieśmiało. |
Lucyfer - 2012-05-22 23:12:04 |
-Nie, nie... zostań - powiedział Max, siadając na kanapie. Max usiadł obok niego, robiąc jeszcze miejsce dla Jamesa. Lu nie czuł się za bardzo komfortowo w tej sytuacji. Cóż, Max lubił robić sobie takie dziwne żarty z Lucyfera. Pamiętał jak kiedyś w pracy przyszedł do niego i zaczął całować go przy sekretarce. Było... dziwne. |
James - 2012-05-22 23:16:13 |
James nieśmiało podszedł i usiadł. |
Lucyfer - 2012-05-22 23:19:46 |
-James jest chłopakiem, który się we mnie zakochał - powiedział Lucyfer. - A Maxwell jest facetem, którego kocham ja. |
James - 2012-05-22 23:26:55 |
James wzdrygnął się słysząc pierwszą część zdania. |
Lucyfer - 2012-05-22 23:32:54 |
-O nie, dopiero przyszedłeś! - powiedział Max, ciągnąc go za ramię. Uśmiechnął się znacząco. Dla Maxa mogła to być całkiem niezła zabawa. - Zakochałeś się w Lu, powiadasz? |
James - 2012-05-22 23:38:11 |
Chłopiec usiadł z powrotem. |
Lucyfer - 2012-05-23 13:01:58 |
-Jak się trzymasz, James? - zapytał w końcu Lu, żeby przerwać tę dziwną paplaninę. Może to i dobrze, że Jamie tutaj był? W końcu powinien zobaczyć, że w życiu Lucyfera miejsce na faceta jest zajęte. Max wstał na chwilę, żeby z barku wyjąć dla nich bourbon. Po chwili znowu opadł na kanapę, przygarniając do siebie Lu. Czasami miał wrażenie, że to on jest młodszy, a nie Max. Nigdy nie powiedziałby, że ten facet obok niego jest o dwanaście lat młodszy! |
James - 2012-05-23 15:11:05 |
James milczał chwilę myśląc nad odpowiedzią. Czuję się beznadziejnie, codziennie mam myśli samobójcze, a dziś doszedłem do wniosku, że będę się prostytuować, aby zdobyć na chleb. To miał powiedzieć? - Może być... - Mruknął w końcu odwracając wzrok. Przynajmniej przestał się ciąć. Robi to dla Lucyfera, dlatego bo mu obiecał, dał słowo. Podciągnął nogi i objął je chudymi rękami . Co on tu do cholery robi?! Dlaczego ten facet go wpuścił, chce coś udowodnić? |
Lucyfer - 2012-05-23 16:03:41 |
-Lu, dlaczego nic mi o nim nie powiedziałeś? - zapytał Max, ukazując rząd równych, białych zębów w odrobinę kpiącym uśmiechu. |
James - 2012-05-23 16:19:33 |
James czuję coraz większe zażenowanie. Gdy Lu zmierzwił mu włosy, oblał się szkarłatnym rumieńcem. Nawet jego włosy straciły dawny blask. |
Lucyfer - 2012-05-23 16:26:45 |
-Wyglądasz jakbyś nic nie jadł od przynajmniej kilku dni - powiedział Lucyfer, sięgając do lodówki po wodę. Spojrzał na Maxa, wzrokiem, który oznaczał, żeby nie mówił czasem niczego głupiego, na co ten tylko uniósł wymownie brwi. No tak, tego mógł się spodziewać. - Max, masz ochotę na pizzę? |
James - 2012-05-23 16:32:43 |
- Bo nie jadłem... - mruknął. To prawda. Dopiero dziś chciał kupić sobie jakiś porządny posiłek za uzbierane pieniądze. Jest tak głodny, że chyba pochłonie tą pizze razem z pudełkiem.Zerka nieśmiało na rzekomego Maxa. Niestety nie jest w stanie odgadnąć co myśli. Niby chciał żeby został, a teraz robi takie dziwne miny. o co tu chodzi? |
Lucyfer - 2012-05-23 16:38:19 |
Kiedy przyszedł facet z pizzerii Lucyfer otworzył, ignorując Maxa, który krzyczał do niego, żeby nie gapił się na tyłek pizza mana. Wziął jedzenie i postawił pudełka na stole. Spokojnie usadowił się koło swojego mężczyzny, by kolejno poczuć ugryzienie na uchu. Spojrzał na niego, przewracając oczami. |
James - 2012-05-23 16:43:00 |
James skulił się bardziej. Nie ma ochoty tego oglądać, ani słuchać. Czuje, że zaraz się rozpłacze. Chce stąd wyjść, jak najszybciej wyjść. Nie powinien tu wcale przychodzić. Oni pewnie uważają to za niezłe przedstawienie. No tak, śmiesznie jest doprowadzać kogoś do płaczu i popatrzeć jak cierpi. Świetna kurwa zabawa! |
Lucyfer - 2012-05-23 16:48:04 |
Lucyfer złapał jeden kawałek swojej pizzy i powoli zaczął ją konsumować, oparty i ramię Maxa, które było naprawdę dużo wygodniejsze, niżeli kanapa. Oczywiście, że Lucyfer nie zdawał sobie sprawy, że krzywdzi swoim zachowaniem Jamesa. Nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji, dlatego było to po prostu zbyt surrealistyczne, by mógł w to uwierzyć, a co dopiero wymyślić plan działania. |
James - 2012-05-23 16:55:41 |
Oczy Jamesa zaczęły lśnić od napływających do nich łez. Nie zostanie tu ani chwili dłużej. |
Lucyfer - 2012-05-23 16:58:34 |
Max uniósł pytająco brwi, a Lu tylko westchnął. |
James - 2012-05-23 17:09:16 |
James wsiadł do windy i nacisnął na parter. Nie! Nie rozpłacze się, nie rozpłacze się. W ostatnim momencie męska ręka wsunęła się między zamykające się już drzwi. James spuścił głowę gdy tylko Lu wszedł do windy. Czego on chce? Winda zatrzymała się, a chłopak zrobił wielkie oczy. |
Lucyfer - 2012-05-23 17:16:34 |
Prychnął. Patrzył na niego z niedowierzaniem, kręcąc głową. Skrzyżował ręce na piersi. |
James - 2012-05-23 17:23:24 |
- I tak mnie nie chcesz... Pokazałeś mi to dziś już wystarczająco dobitnie Lu. Nie przyszedłem do Ciebie żeby Cię przepraszać i błagać o przebaczenie, bo i tak wiem,że to nie ma sensu, że nie lubisz tego. Przyszedłem, bo czułem się u Ciebie bezpiecznie i chciałem jeszcze raz się tak poczuć przed tym jak się sprzedam. Wiem że nie chcesz tego słyszeć, ale... Dziękuję Ci bardzo... - Nacisnął guzik, drzwi zamknęły się a winda zjechała na dół. W ostatniej sekundzie dało się zobaczyć łzy spływające po policzkach Jamesa. |
Lucyfer - 2012-05-23 17:27:34 |
Miał dosyć. Jego tłumaczeń, jego zachowania. W ogóle jego. I co mu niby pokazał dobitnie? Że ma faceta? O tym mówił mu już milion razy, a ten powinien to w końcu zaakceptować, do kurwy nędzy. Czy kiedykolwiek powiedział temu chłopakowi, że będą razem? Czy dał mu nadzieję? Nie. Od samego początku mówił mu co i jak. Na czym stoi. A jeżeli jest się zaślepionym i nie potrafi się zająć niczym normalnie, to juz nie jest jego wina. |
James - 2012-05-23 17:35:13 |
James z płaczem opuścił budynek. Tak jak powiedział poszedł do klubu. Tam zatrudnił się jako chłopak do towarzystwa. Nie czuję się z tym dobrze. Jest załamany. Już pierwszego wieczoru ma paru klientów. Oni nie dbają o to, żeby chłopakowi było miło, czy dobrze. Po prostu rozbierają go, robią swoje i odchodzą. Jeden z nich pobił Jamesa. Rany na ciele są doskonale widoczne. Chłopak teraz siebie przy barze w jednym z takich klubów i piję czystą wódkę przez słomkę. Może kiedy się upije to nie będzie aż tak boleć. Nie chodził o ciało tylko o serce. Mimo upływającego czasu, chłopak nie może zapomnieć. Wręcz przeciwnie, tęskni coraz bardziej. Westchnął cicho. |
Lucyfer - 2012-05-23 17:48:40 |
Jeżeli ktoś podejrzewał Lucyfera o wewnętrzne dobro, to nieźle by się na tym przejechał. W ciągu następnych dni codziennie spotykał się z Maxem, by choć trochę oderwać się myślami od tego wszystkiego. Chłopak był jak narkotyk, czym więcej się go miało, tym bardziej wzrastało pragnienie. Dlatego, kiedy pewnego wieczora Max oznajmił, że nie ma z kim zostawić Kate, Lu kompletnie nie miał planów na wieczór. Pięknie. A więc teraz jego życie kończyło się na wieczorach z Maxwellem? Cóż, mógłby to w sumie jakoś zaakcetować. Tego dnia jednak chciał choć trochę się zabawić. Ubrany w ciemne spodnie i eleganckie buty, z białym, obcisłym podkoszulkiem podkreślającym jego mięśnie i kurtką motorową narzucą na ramiona, pojawił się w klubie, którego w sumie wcześniej nie znał. Usiadł w jednej z loży i zamówił sobie Danielsa. |
James - 2012-05-23 17:57:49 |
James westchnął i odwrócił się przodem do sali. Szuka potencjalnego klienta. Dziś nie ma zbyt dużego ruchu i obsłużył tylko jednego mężczyznę. Nie zauważył Lucyfera siedzącego w loży, za to jego widać doskonale. Jeden z policzków chłopaka jest ciemnofioletowy, nie wygląda to przyjemnie. Jest ubrany w obcisłe, prowokujące spodnie i luźną, białą koszulę na guziki. |
Lucyfer - 2012-05-23 18:08:27 |
A Lucyfer owszem, spostrzegł Jamesa. I tak, zauważył opuchnięty policzek. Tym bardziej ten strój. Czego to ludzie nie zrobią dla pieniędzy? On sam nigdy nie mógłby się sprzedawać. Szybciej pracowałby w sklepie spożywczym, niżeli w jakimś barze, gdzie musiałby sprzedać swoje ciało. Brzydził się tym. Odwrócił głowę, upijając łyka swojego drinka. Muzyka była idealna do tańca. Wstał i, o dziwo, nie ważne gdzie był, miejsce na środku sali zawsze było jego. Uśmiechnął się do siebie. Po chwili dołączyło do niego kilku mężczyzn, zafascynowanych tańcem Lincolna. |
James - 2012-05-23 18:13:40 |
James spostrzegł go kątem oka i aż upuścił szklankę. Dlaczego, właśnie teraz gdy chciał zapomnieć, on pojawiał się i mącił wszystko na nowo! Chłopak odwrócił się tyłem do Lucyfera. Nie będzie zwracać na niego uwagi, wtedy na pewno zniknie, na pewno! Czy on miał kurwa jakiś pierdolony magnez?! |
Lucyfer - 2012-05-23 18:19:01 |
Lucyfer lubił tańczyć. Dlatego bywał w klubach. Lgnęli do niego jak ćmy do płomienia. A on potem, tak jak ten płomień, spławiał ich, dając możliwość dojścia kolejnemu. Nie rozumiał tylko dlaczego nie mogli się zorientować, że w końcu i tak zostaje sam, że tego właśnie chce? Nie, oni nadal próbowali. A on ich odrzucał. Miał Maxa. I było mu z tym naprawdę zajebiście dobrze. Ktoś postanowił postawić mu drinka. Dał się pociągnąć w stronę baru za nadgarstek, a potem poprosił o bourbon. |
James - 2012-05-23 18:26:52 |
James pił sobie spokojnie gdy nagle ktoś usiał obok niego. Odwrócił głowę i go zobaczył. No kurwa jebana mać! Miał zniknąć! James zbladł jak ściana i odwrócił głowę w drugą stronę. Może nie zorientuje się, że to on, albo po prostu zignoruje go. Poprosił o następny kieliszek. Dlaczego właśnie pracował tutaj? Były z tego pieniądze, dobre pieniądze. Nie musiał czekać miesiąc na jaką marną wypłatę, forsę dostawał od razu. Była mu potrzebna. Nie mieszka już w swoim starym mieszkaniu. Budynek został zamknięty a potem zburzony ze względu na to, że nie nadawał się do użytku. Klub jest otwarty 24h na dobę, więc po prostu siedzi tutaj, a jeśli go już zamkną na dzień czy dwa to śpi na ulicy. Wypił alkohol jednym łykiem. |
Lucyfer - 2012-05-23 18:37:02 |
Lu bawił się dość dobrze. Obecność umięśnionego blondyna znacznie umilała mu pobyt w tym klubie, jednak kiedy ten zaczął snuć plany o powrocie do jego mieszkania, Lucyfer spławił go od razu. Oparł się łokciami o blat. Skinął na barmana, który odrobinę ciapowato w końcu przyniósł mu whisky z lodem. |
James - 2012-05-23 18:45:09 |
James wyciągnął z kieszeni paczkę fajek, zapalił jedną. Gdy usłyszał pytanie mężczyzny zaśmiał się cicho. |
Lucyfer - 2012-05-23 18:51:13 |
Lu uniósł pytająco brwi, kiedy chłopak powiedział, że już prawie nie boli. No tak, policzek. Cóż, gdyby chłopak znalazł sobie normalną pracę nic by mu nie było. To tylko i wyłącznie jego wina. |
James - 2012-05-23 18:54:43 |
- Liczę się z konsekwencjami... Po prostu jeszcze nie przywykłem... - Westchnął cicho. Patrzy na pustą szklankę stojącą przed nim. |
Lucyfer - 2012-05-23 18:59:26 |
-O ile mnie pamięć nie myli, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy też chciałeś mi się oddać za kasę więc miałeś sporo czasu, żeby przywyknąć - powiedział tym samym tonem. Odwrócił się tyłek do baru. Oparł się o blat łokciami. Wolał na niego nie patrzeć. Nie teraz. - Tak, Jamie. Jestem piekielnie wkurwiony. |
James - 2012-05-23 19:07:25 |
James spuścił głowę. Jak mógł się tak zachować? Miał mieć mieszkanie, nadal "spotykałby" się z Lucyferem, nawet jeśli byłoby być to tylko powitanie. Musiał to wszystko zniszczyć... Kurwa! |
Lucyfer - 2012-05-23 19:15:28 |
-Chłopcze, mało mnie już to obchodzi - powiedział. Nie obdarzając go więcej spojrzeniem, wstał ze stołka. James zasłużył sobie na to wszystko. Wystarczyło trochę go posłuchać. Mógłby mieć naprawdę niezłe zycie, a zaprzepaścił to tylko przez swoją własną głupotę. - Ciao, James. |
James - 2012-05-23 19:19:10 |
James otworzył usta, aż zalał go zimny pot. Jak to? |
Lucyfer - 2012-05-23 19:25:08 |
Do Lucyfera nie dochodziłoby takie tlumaczenie. Jak nieświadomie można wstać z łózka, złapać nóż i się pociąć? Pewnie, każdy może sprzedać taką bajeczkę. |
James - 2012-05-23 19:29:38 |
- Dobrze Lucyferze... - Czekał na kolejną wypowiedź, ale mężczyzna wstał i wyszedł. |
Lucyfer - 2012-05-23 19:47:15 |
-Po drugie, miłego sprzedawania się - powiedział z kwaśnym uśmiechem. Stawiał właśnie kolejny krok, kiedy to zobaczył jego minę. On nadal miał nadzieję. Lucyfer jednak postanowił kompletnie mu ją z głowy wybić. - A tu masz po trzecie: mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy. |
James - 2012-05-23 19:50:56 |
James zbladł. Jak on mógł. No jak!? Wie w jakim James jest stanie. |
Lucyfer - 2012-05-23 19:57:13 |
Prychnął. Dlaczego miałby mieć go na sumieniu? On dał mu szanse na normalne życie. Chciał mu kupić mieszkanie, chciał żeby wiódł życie takie jak każdy inny. To on z tego nie skorzystał. A jeżeli James chciał się zabić i pokazać, że jest zbyt słaby, żeby żyć to on go nie powstrzyma. Żeby żyć trzeba okazać siłe, smierć to żadne wyjcie. |
James - 2012-05-23 20:00:37 |
Odwrócił się jak poparzony. - Ty kurwa tak samo! Bo nie umiesz ludziom wybaczać! Bo jesteś pierdolonym egoistą który nie chcę dać komuś drugiej szansy! Tobie nikt nigdy ni wybaczał?! Nie pozwalał spróbować jeszcze raz!? - Wrzasnął w jego stronę. Ma ochotę go uderzyć i jak wódkę kocha zrobi to! |
Lucyfer - 2012-05-23 20:08:16 |
Przystanął, odwracając się powoli w jego stronę. Na jego twarzy wciąż widniał ten sam uśmiech, który nie miał zamiaru stamtąd zniknąć. |
James - 2012-05-23 20:14:19 |
- Tylko wyobraź sobie, że kurwa nie wszyscy są tacy idealni! Niektórzy potrzebują tej pierdolonej drugiej szansy wiesz?! - Podszedł do niego i zanim mężczyzna zdążył się zorientować James uderzył go z całej siły w twarz i mimo, że nie był zbyt silny to uderzenie było niezłe. |
Lucyfer - 2012-05-23 20:18:45 |
Lucyfer położył palce na swojej żuchwie, rozmasowując ją. Po chwili poczuł na ustach metaliczny posmak krwi. Kącik jego ust uniósł się w perfidnym uśmiechu. Spojrzał na Jamesa, przekrzywiając głowę niczym zaciekawione czymś zwierzę. Puścił do niego perskie oczko, a potem, jak gdyby nigdy nic odwrócił się i ruszył w swoją stronę. |
James - 2012-05-23 20:24:15 |
- Jesteś tępym chujem! - Wrzasnął. Już dawno nie był w takim stanie, Lu pierwszy raz go takiego widział. Idzie za nim, po prostu. Postanowił znowu być tym nachalnym, pierdolonym chłopakiem. Będzie się go trzymał jak rzep psiego ogona. |
Lucyfer - 2012-05-23 20:28:18 |
Tępym chujem? No proszę. Prawie jak komplement od zakochanego chłopaka. Olał to. Miał go dość. Słyszał za sobą kroki chłopaka, jednak ignorował je całkowicie. Nie obchodziło go czy ten za nim idzie, czy nie. Chciał znaleźć się w swoim mieszkaniu, sprawdzić czy jego twarzy wygląda tak jak powinna wyglądać. |
James - 2012-05-23 20:34:25 |
Oj nie wygląda, James o to zadbał. |
Lucyfer - 2012-05-23 20:40:18 |
Nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. Nie ma po co. Wszedł do klatki, a następnie do windy. Zablokował drzwi, by nikt nie mógł się tam dostać, po czym wjechał na samą górę. Wszedł do mieszkania i również zamknął drzwi na klucz. Jego drzwi miały na szczęście te wspaniałe właściwości, że były wielkie, metalowe i wyglądały na niezniszczalne. Poszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Było nieźle. Nie miał złamanego nosa, a o to obawiał się najbardziej. Przemył twarz wodą. Dolna warga była odrobinę opuchnięta. Z zamrażalki wyjął groszek i przyłożył torebkę do ust. |
James - 2012-05-23 20:53:41 |
James wkurzył się jak cholera. Usiadł pod drzwiami. Będzie tu koczować, dzień i noc! Dopóki Lucyfer mu nie wybaczy! Dopóki nie będzie jak dawniej! Co ma zrobić? Lu jest taki... Nieprzewidywalny, porywczy. To ciągnęło Jamesa do niego, nie sama uroda. To też, ale nie tylko i nie to jest najważniejsze. Myśli intensywnie. |
Lucyfer - 2012-05-23 20:58:10 |
Włączył muzykę i położył się na fotelu. Z groszkiem przyciśniętym do wargi, przeleżał sobie spokojnie ponad godzinę. Potem dopiero ruszył tyłek pod prysznic, by kolejno położyć się do łózka. Opuchlizna zeszła i wyglądał niemal tak zajebiście jak zawsze. Niemal, bo rozcięcie w wardze odrobinę rzucało się w oczy. Cóż, jakoś to przeżyje. |
James - 2012-05-23 21:04:56 |
James wstał i polazł pod budynek. Spojrzał hen w górę i wrzasnął. |
Lucyfer - 2012-05-23 21:10:36 |
Lucyfer owszem slyszał jak woła, ale jedyne do czego doszedł to fakt, że pewnie wpadnie do niego kilku sąsiadów, żeby powiadomić go, że jakiś smarkacz się drze. Obiecał sobie też, że wymieni szyby na dźwiękoszczelne. O tak, to na pewno. I rzeczywiście, kobieta mieszkająca na pierwszym piętrze zadzwoniła do Lucyfera, jako właściciela całego budynku. Uspokoił ją i powiedział by ignorowała go, tak jak i on to robi. |
James - 2012-05-23 21:17:16 |
- LUCYFEEER!! - Wkurwił się i usiadł pod drzwiami. Będzie czekać, choćby miało to trwać wiecznie! Lu w końcu mu wybaczy. |
Lucyfer - 2012-05-23 21:21:25 |
Cóż, prawda była taka, że wybaczyć mu nie musiał, ani tym bardziej nie chciał. Ignorował doskonale te krzyki, które skutecznie uniemożliwiały mu zaśnięcie. W końcu jednak wsunął w uszy zatyczki. Kiedyś już ich używał, choć nie pamiętał dlaczego. Może się czegoś naćpał i miał urojenia, że chrapie i nie chce obudzić samego siebie? Trudno stwierdzić. |
James - 2012-05-23 21:28:38 |
Siedzi tu całą noc, nie śpi. |
Lucyfer - 2012-05-23 21:34:08 |
Lucyfer następnego dnia, założył na siebie garnitur, jak zwykle gdy szedł do pracy. Przejrzał się w lustrze, uśmiechając do siebie, by sprawdzić efekt i być pewnym, że warga niekoniecznie rzuca się w oczy. Otworzył drzwi i ruszył w stronę windy. |
James - 2012-05-23 21:37:34 |
James jest ubrany cały czas w te prowokujące spodnie i koszulę. Siedzi pół przytomny pod ścianą, chce mu się spać. Nagle wstał, zaraz Lu wyjdzie, wtedy za nim pójdzie. |
Lucyfer - 2012-05-23 21:40:03 |
Lucyfer wszedł do windy i obrócił się przodem w stronę drzwi. Zobaczył Jamesa, ale zignorował go. Czemu miałby w ogóle się tym przejmować. Nacisnął odpowiedni guzik, dzięki któremu znajdzie się na parterze i drzwi zaczęły się zamykać. |
James - 2012-05-23 21:47:00 |
James zrobił wielkie oczy i rzucił się w stronę windy. Wlazł do niej w ostatniej chwili. |
Lucyfer - 2012-05-23 21:50:08 |
-Przykro mi, ale tępy chuj śpieszy się do pracy - powiedział, po czym zacisnął mocniej dłonie na rączce czarnej aktówki. Nie patrzył na chłopaka. Nie czuł takiej potrzeby. Spokój, który czuł był prawie że nienormalny, jednak całkowicie mu nie przeszkadzał. Było dobrze. |
James - 2012-05-23 21:53:21 |
- Lucyfer, proszę nie zachowuj się tak! Chcę naprawić to co spieprzyłem, czy to tak źle? Powiedź mi tylko co mam zrobić by było jak dawniej? Tylko powiedz! - jest zdesperowany. Nie da się tak łatwo odsunąć. Czuł że krew po prostu się w nim gotuje, wrze! |
Lucyfer - 2012-05-23 21:55:39 |
-No nie wiem, może mógłbyś zmienić to, że się pociąłeś, że przypierdoliłeś mi w twarz, że zostałem nazywany tępym chujem, jakimś tam egoistą, że darłeś się pod moim oknem, jakbyś był pierdoloną Julią. |
James - 2012-05-23 22:03:17 |
- Chyba Romeem... Bo ja nie wiem co mam zrobić! Robię wszystko! I nie wiem jak ale chcę to zmienić... - Biegnie za nim. W pewnym momencie się potknął i wywalił. Zarył ciałem o beton zostawiając za sobą smugę krwi. |
Lucyfer - 2012-05-23 22:06:21 |
-Nie. Julią. Romeem jestem ja, bo ja tu kurwa jestem facetem - powiedział. Resztę jego wypowiedzi zignorował. Cóż, Lu nie musiał długo iść. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał w stronę pracy, nie patrząc w lusterku co się dzieje. Miał to naprawdę głęboko w... nosie. |
James - 2012-05-23 22:10:56 |
Chłopak wstał po jakimś czasie, ze złamanym nosem i twarzą zalaną krwią. Przeklął i poszedł do schroniska dla bezdomnych i słuch po nim zaginał. Przez następne dwa tygodnie nie ma go nigdzie, w żadnym barze, w sklepie, czy pod mieszkaniem Lucyfera. Po prostu jakby zniknął. |
Lucyfer - 2012-05-23 22:14:37 |
Lucyfer nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Chodził do pracy, spotykał się z Maxem, chodził do Babylonu z Mattem i wszystko w jego życiu było w końcu takie jak powinno. Przyjemna monotonia, o którą się nie podejrzewał sprawiała mu radość. Była cholernie przyjemna. |
James - 2012-05-23 22:23:04 |
James pewnego dnia pojawił się przed domem Lu. Czeka na niego. Wygląda jeszcze gorzej niż ostatnio, to chodzący szkielet, oczy są podkrążone. Anoreksja znów go dopadła i to w najmniej odpowiednim momencie. kiedyś już chorował, lecz nigdy nikomu o tym nie mówił. Jakoś udało mu się wtedy z tego wyjść. Ale to było dawno, wtedy nie musiał martwić się o jedzenie, miał go pod dostatkiem. po prostu nie chciał jeść. Teraz to co innego. James czeka grzecznie. |
Lucyfer - 2012-05-23 22:25:21 |
Lucyfer wjechał windą, a kiedy chciał otworzyć drzwi, mina mu zrzedła. Co on tutaj robił? |
James - 2012-05-23 22:31:44 |
Wreszcie przyszedł, James sterczy tu chyba już parę godzin. - Wybaczysz mi? - Zapytał tylko. Patrzy na niego, błysk w oku został. Żołądek chłopaka skręca się z głodu. |
Lucyfer - 2012-05-23 22:39:15 |
-Nie - odpowiedział po prostu, po czym wsunął klucz w zamek. Po chwili wszedł do środka i odwrócił się na pięcie. - Coś jeszcze, czy mogę wrócić do swojego życia? |
James - 2012-05-23 22:41:24 |
- Pożyczysz mi na bułkę? Obiecuję oddać kiedy tylko będę mógł... - Spuścił głowę. |
Lucyfer - 2012-05-24 16:41:57 |
Spojrzał na niego wilkiem i zniknął w mieszkaniu, by po chwili wrócić z paczką chipsów i kanapkami, które przygotował sobie na później. Cóż, nic mu się nie stanie jeśli da je teraz chłopakowi. Dał je mu do ręki, a potem uniósł pytająco brwi, jakby chciał spytać, czy jest jeszcze jakikolwiek powód dla którego wciąż tu stoi. |
James - 2012-05-24 16:49:53 |
Zrobił wielkie oczy, kiedy Lucyfer zniknął w mieszkaniu. Co Lu sobie o nim myśli, naprawdę, James zrobi wszystko żeby było jak dawniej. |
Lucyfer - 2012-05-24 16:56:35 |
Oparł się o framugę, wzdychając ciężko. Przez chwilę patrzył na swoje stopy, by w końcu podnieść wzrok na chłopaka. Nie za bardzo wiedział jak to wszystko przekazać. |
James - 2012-05-24 17:04:52 |
James słuchał tego ze spuszczoną głową. |
Lucyfer - 2012-05-24 17:11:37 |
-Chcę żebyś sobie poszedł i nigdy więcej nie przychodził pod moje drzwi - powiedzial spokojnie, zakładając ręce na piersi. - Jesteś w stanie to zrobić? |
James - 2012-05-24 17:36:40 |
- Nie nie jestem. Chcę żebyś mi wybaczył i żeby było jak dawniej! Czy to źle, że chcę naprawić swój błąd! Żałuję, że wtedy dałem się złamać. - Naprawdę się zmieni. Niech tylko Lucyfer powie. |
Lucyfer - 2012-05-24 17:39:26 |
-Dam Ci ultimatum. Możeszz wybrać jedno. Albo ci wybaczę. Albo będzie jak dawniej. Ty zdecyduj, co jest ważniejsze, a ja powiem Ci, która z odpowiedzi była właściwa - powiedział po prostu. Miał dosyć takich rozmów. |
James - 2012-05-24 17:51:27 |
- Ja... - Chłopak myśli intensywnie. |
Lucyfer - 2012-05-24 17:55:05 |
-Mogę Ci wybaczyć, ale to nie zmieni naszych stosunków. Nie będziemy się widywali. Po prostu uzyskasz moje wybaczenie. Natomiast jeśli chcesz utrzymać nasze stosunki to nie wybaczę Ci. Będę po prostu udawał, że wszystko ok. Nie możesz dostać obu. |
James - 2012-05-24 18:09:11 |
- Dlaczego nie mogę? Dlaczego jedno wyklucza drugie Lucyferze? - Nie rozumie. |
Lucyfer - 2012-05-24 18:16:23 |
-Bo w życiu nic nie jest proste - powiedział, zgodnie z prawdą. Byly rzecyz, których nie dało się naprawić. Jeżeli coś się zepsuło, to rzadko kiedy dało się przywrócić to do poprzedniego stanu. Zazwyczaj trzeba było tę rzecz wymienić. |
James - 2012-05-24 18:22:27 |
- Ja... Chcę aby było jak dawniej Lucyferze... - Spuścił głowę. Nie wie czy wybrał dobrze, czy źle. Nie rozumie toku myślenia Lucyfera, dlaczego to ultimatum? Czy jeśli wybierze źle to Lu się od niego odwróci? Czy w ogóle jest zła i dobra odpowiedź? |
Lucyfer - 2012-05-24 21:50:11 |
Spojrzał a niego, a kącik jego ust powędrował ku górze. |
James - 2012-05-24 22:59:38 |
James po pierwszej wypowiedzi spuścił głowę, ale gdy usłyszał drugą część na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. |
Lucyfer - 2012-05-24 23:06:06 |
-Obie były dobre w zalezności od tego, co chciałeś osiągnąć. Już mówiłem, chciałeś dbać o swój tyłek, a to już pierwszy krok do bycia tępym chujem - powiedział, podchodząc do lodówki, by wyjąć dla siebie sałatkę z kurczaka. Wczoraj Matt zostawił ją, kiedy on i Juliet wparowali do niego po pracy. Rozłożył się na kanapie i zaczął jeść. |
James - 2012-05-24 23:12:12 |
James uśmiechnął się w zjadł, a właściwie to wciągnął nawet bez gryzienia pozostałe kanapki. |
Lucyfer - 2012-05-24 23:26:38 |
-Nie licz na to - powiedział, rozciągając się wygodniej na kanapie. Jadł sałatkę plastikowym widelcem, a do głowy cisnęły mu się różne myśli. Przede wszystkim, zastanawiał się co w ogóle go podkusiło, by dać mu szansę? Na razie doszedł tylko do wniosku, że głupota. - I nie możesz też liczyć na to, że będę zachowywał się jak gdyby nigdy nic. |
James - 2012-05-24 23:29:59 |
Zmarszczył brwi. O co chodzi? |
Lucyfer - 2012-05-24 23:36:19 |
-A jak było dawnej, hmm? Z tego, co pamiętam miałem załatwić Ci mieszkanie, a potem, cóż... mieliśmy się widzieć raz na ruski rok. I zamierzam dotrzymać obietnicy - powiedział. Spojrzał na chłopaka, po czym przewrócił oczami. Podał mu plastikowe opakowanie z sałatką. - Masz, jedz, ty wiecznie niezaspokojony dzieciaku. |
James - 2012-05-24 23:42:08 |
James poczuł... Rozczarowanie. Nie, to wcale nie miało tak być. Wziął pudełko i zaczął jeść. |
Lucyfer - 2012-05-24 23:45:49 |
-Lubię cię na dwa - powiedział, przypominając sobie jedną z ich wczesniejszych rozmów, kiedy jeszcze przebywanie z Jamesem wydawało mu się w sumie całkiem neutralnym gruntem, na którym nie musi czuć się niepewnie. - Poza tym ja dotrzymuję obietnic i mam zamiar spełnić swoją. |
James - 2012-05-24 23:50:23 |
- Lubisz? Czy tylko udajesz bo ma być jak dawniej? - Spojrzał na niego swoimi głębokimi, ciemnymi oczami. Niby jest jak przedtem, ale tak bardziej sztucznie. James nie chce żeby Lucyfer się od niego odsuwał, żeby załatwił obietnice i papa. Nie tak. |
Lucyfer - 2012-05-25 00:09:35 |
-Niech to pozostanie słodką tajemnicą, Jamie - powiedział, sięgając do kieszeni po papierosa. Zawsze miał przy sobie paczkę. Jak tu niby przetrwać w dzisiejszym świecie bez fajek? Wsunął końcówkę jednego do ust, po czym odpalił. Zaciągnął się dymem, po czym przesunął papierosa z jednego końca ust do drugiego. - Uprzedzam z góry, nie, nie poczęstuję cię fajką. |
James - 2012-05-25 19:30:58 |
James westchnął kręcąc głową. Już otwierał usta aby zadać pytanie gdy Lucyfer uprzedził go. |
Lucyfer - 2012-05-25 19:35:30 |
-Bo martwię się o twoje zdrówko - powiedział z udawaną troską. |
James - 2012-05-25 19:47:50 |
- Ohohoh, ależ Ty troskliwy. Mogę mówić Ci Lu? - Pokazał mu język. |
Lucyfer - 2012-05-25 20:25:59 |
-Nie, nie i... nie - powiedział, nie patrząc na niego. Wstał z kanapy i układając jedną nogę pod tyłkiem, usiadł na krześle przy biurku. Otworzył swojego laptopa, na stronie na której był już wcześniej kilka razy. Wziął notebooka w rękę i usiadł z nim na powrót na kanapie. Pokazał obraz chłopakowi. Na stronie głównej widać było dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką, nieźle urządzone, nieużywane. - Kupiłem je, kiedy byłeś w szpitalu. |
James - 2012-05-25 20:30:49 |
Robi wielkie oczy. Ale jak to? |
Lucyfer - 2012-05-25 20:35:16 |
-Gdzieś w Ohio - powiedział, biorąc od niego laptopa i odkładając go na stół. Papierosa, który wcześniej wylądował w popielniczce, znów włożył do ust. Nie palił,bo musiał. Palił, bo dobrze wyglądał z fajką. Jak zwykle głęboki. Patrzył na chłopaka, by w końcu przewrócić oczami. - No dobra, dobra... kilka przecznic stąd, koło baru kanapkowego. |
James - 2012-05-25 20:41:36 |
Gdy James usłyszał "Ohio" to o mało co nie spadł z kanapy, na szczęście Lu... Żartował jeśli można to było to nazwać żartem. |
Lucyfer - 2012-05-25 20:44:27 |
-Tak, pewnie, nie krępuj się. Uwielbiam rozdawać jabłka biednym i ubogim - powiedział, kręcąc z niedowierzaniem głową. Sam nie wiedział czemu pomaga chłopakowi, może miał nadzieję, że jak będzie miał własne miejsce do spraszania sobie facetów, to odczepi się w końcu od niego? Prawdopodobne. - Co do mieszkania, jest opłacone z góry na rok. Załatwiaj sobie tylko żarcie. Byle nie z zapasu moich jabłek. |
James - 2012-05-25 20:49:09 |
Zaśmiał się. |
Lucyfer - 2012-05-25 20:53:11 |
-Znajdź sobie jakąś normalną robotę i przestań się w końcu tak uśmiechać, bo zaraz oszaleję. Co się stało z tymi wiecznymi pesymistami, którzy za nic by się nie uśmiechnęli, co? Nie, pewnie, teraz trzeba się szczerzyć od rana do nocy - powiedział na jednym oddechu, przewracając oczami. |
James - 2012-05-25 21:12:24 |
Jamesowi uśmiech zszedł z twarzy. |
Lucyfer - 2012-05-25 21:25:31 |
-A teraz, skoro już się najadłeś to zmykaj - powiedział, po czym wsunął rękę do kieszeni, by wyjąć klucze od swojego mieszkania. Przez chwilę majstrował przy nich, by z kółka wyjąć jeden, który różnił się od pozostałych. - Do twojego mieszkania. Adios. |
James - 2012-05-26 17:52:59 |
Wziął kluczyk i zrobił wielkie oczy. |
Lucyfer - 2012-05-26 21:40:25 |
-Może sobie być tak jak dawniej, ale ja nadal muszę pracować. Mam artykuł do napisania, a twoja obecność za cholerę mi nie pomoże. Chcę się skupić - powiedział, po czym po raz kolejny pogrzebał w kieszeni, by wyjąć pomięte dziesięć dolców. - Kup sobie coś do jedzenia. Pa. |
James - 2012-05-26 21:47:54 |
James uniósł brwi. |
Lucyfer - 2012-05-26 21:52:23 |
-Pewnie, ciekawe jakie masz zadatki do inspiracji na temat konspiracji w centrum zdrowia dziecka w Nowym Orleanie, hmm? - zapytał, unosząc brwi. Wziął laptopa i wrócił z nim do biurka. Usiadł przy biurku i wsunął słuchawki w oczy. Beethoven, sonata księżycowa. Dobra, mógł pisać. Uniósł wzrok. - Biorąc pod uwagę, że już cię nie słyszę, mógłbyś sobie iść i nic nie mówić, żebym czasem nie musiał wyjmować słuchawek? |
James - 2012-05-26 22:08:44 |
James zrobił wielkie oczy. Konspiracji? Co to w ogóle znaczy? Rozsiadł się wygodnie na kanapie i ziewnął. |
Lucyfer - 2012-05-26 22:11:48 |
Okej, do niego trzeba jednak powoli i wyraźnie. Zrobił pauzę w melodii, po czym wyjął z uszu słuchawki. Nienawidził, kiedy ktoś odrywał go od pracy. Wstał z krzesła i stanął nad kanapą, zakładając ręce na piersi. |
James - 2012-05-26 22:22:12 |
James zmarszczył brwi. Co on takiego zrobił? Przecież siedzi cicho, grzecznie, nie przeszkadza mu. |
Lucyfer - 2012-05-26 22:27:49 |
Prychnął. Jak małe dziecko, doprawdy. Powiedzieć mu dwa słowa i wielka mi obrazka. Schował pieniądze do kieszeni i usiadł z powrotem przy biurku. Przecież za nim nie pójdzie, aż tak nisko to on nie upadł, poza tym... do cholery, musiałoby go nieźle podygać, gdyby teraz za nim leciał, żeby, co? Uzyskać przebaczenie? Dobre sobie. |
James - 2012-05-26 22:47:40 |
James po paru minutach znalazł się w nowym mieszkaniu. Rozgląda się. |
Lucyfer - 2012-05-26 22:52:33 |
Lucyfer dokończył artykuł. Zmarszczył brwi, przyglądając się jeszcze niezaakceptowanej do końca kopii. Coś mu się nie podobało. Zmienił tytuł. O tak, tak było o wiele lepiej. Bardziej humorystycznie, dawało niezły kontrast do tego, co można przeczytać w artykule. Dodał też zdjęcie dyrektora placówki, na którym wygląda odrobinę jak baleron zawinięty w sznurek. |
James - 2012-05-26 23:01:42 |
James obudził się w nocy. Sufit dziwnie się porusza, w przód i w tył. Nagle poczuł otępiający ból. To nie sufit się rusza, to jego ktoś pcha. Chłopak jęknął głośno i od razu dostał po twarzy. Ma przywiązane ręce, nogi uniesione wysoko przez nieznajomego faceta, który uśmiecha się złośliwie. |
Lucyfer - 2012-05-26 23:04:35 |
Lucyfer wrócił do domu. Był padnięty. W sumie coś go męczyło, ale nie mógł dojść do tego, co. Dlatego po prostu wziął prysznic i położył się do łózka. Dobra, jakoś zaśnie. Mimo to sen nie przychodził. Wkurwiające uczucie. Dopiero po dwóch godzinach udało mu się zasnąć, jednak został zbudzony przez telefon. Zapomniał o tym przypomnieniu. Tak, Matt ma niedługo urodziny. Tylko co z tego, skoro i tak nie będzie mógł teraz zasnąć? |
James - 2012-05-26 23:11:59 |
James jest gwałcony non stop, a żeby nie mógł krzyczeć i się wyrywać, jest regularnie bity. Na jego ciele nie ma prawie skrawka skóry o normalnym kolorze. |
Lucyfer - 2012-05-26 23:19:13 |
[Bardzo mało prawdopodobne oO Ale mam jednak pomysł, ha!] |
James - 2012-05-26 23:28:10 |
James jest już na skraju. Nie podpisał żadnych papierów, żadnych. Nigdy nawet ich nie widział! Ostatkiem sił spróbował, zawołał jeszcze raz, ten ostatni pieprzony raz zanim zatłuką go na śmierć. |
Lucyfer - 2012-05-26 23:33:27 |
Przez klubową muzykę, którą puszczano w lokalu przedarł się krzyk. Lucyfer zmarszczył brwi. Nie był głuchy, a tym bardziej głupi. Rozpoznał ten głos. Cholera. Cudownie, po prostu cudownie. |
James - 2012-05-26 23:43:25 |
Facet właśnie bił Jamesa pasem gdy drzwi otworzyły. Nie zwrócił większej uwagi na nieznajomego dopóki ten się nie odezwał. |
Lucyfer - 2012-05-26 23:53:00 |
Pewnie, zlekceważył go bo nie jest łysy i nie ma dwóch metrów w barach? Cudownie. Lu podszedł do tego pączka, który myślał, że jeśli waży tonę, to może sobie pozwolić na więcej i po prostu uderzył go w twarz. Nie w tak dziecinny sposób jaki zrobił to James, kiedy chciał wpieprzyć Lucyferowi. Nie, Lu był całkiem niezły. Albo i lepszy. Kiedyś nawet uczył się boksu, ale zrezygnował na rzecz pięknej buźki. Facet zakołował się i złapał za nos. |
James - 2012-05-26 23:57:50 |
Facet zmarszczył brwi kiedy spadł na podłogę. |
Lucyfer - 2012-05-27 00:05:47 |
Odchylił się w ostatnim momencie. |
James - 2012-05-27 00:12:10 |
Facet wstał i wywlókł się z pokoju przeklinając pod nosem. |
Lucyfer - 2012-05-27 00:21:55 |
Lucyfer zamknął za sobą drzwi i powoli podszedł do chłopaka, obdarzając go łagodnym uśmiechem. To, że chłopak był całkiem nagi w ogóle nie zawróciło mu w głowie. Nawet nie zwrócił na to uwagi. Odkneblował go i odwiązał, rozcierając mu nadgarstki, by krew swobodnie mogła przepłynąć żyłami. Następnie, zciągnął z siebie swoją koszulkę i założył ją na chłopaka. Była zbyt długa i zakrywała, co trzeba. Coś jednak było złapane. To kostka puchła niemiłosiernie, cudownie. Lucyfer bez słowa wziął chłopaka na ręce, by następnie kopniakiem otworzyć drzwi. Nie zwracał uwagi na ludzi. Po prostu wyszedł z klubu. Zatrzymał się dopiero przy samochodzie. Nie zdążył nawet wypić jednej szklanki. Spokojnie mógł prowadzić. Usadził chłopaka na przednim fotelu, po czym rozłożył go tak, by chłopak mógł być w pozycji leżącej. Usiadł za kierownicą i ruszył. Nic nie mówił. Był zły. Musiał ochłonąć. |
James - 2012-05-27 00:32:18 |
James też próbował się uśmiechnąć, ale rozszlochał się na dobre. Kiedy tylko Lucyfer wziął go na ręce, chłopak objął go za szyję. Nic nie mówił, cały się trzęsie. Ci wszyscy ludzie, tak dziwnie patrzą. Niech przestaną! Puścił go dopiero kiedy ten ułożył go w samochodzie. Poczuł ulgę, był bezpieczny, całkowicie bezpieczny. Odwrócił głowę w stronę Lucyfera gdy ten wsiadł, nie jest w stanie poruszyć żadną inną częścią ciała. Był mu wdzięczny, tak bardzo wdzięczny. |
Lucyfer - 2012-05-27 00:39:44 |
Nie odezwał się. Były momenty w życiu Lucyfera, kiedy nad sobą nie panował. Tak było kiedy okazało się, że będzie ojcem, kiedy jego syn umarł, tak było kiedy wyznał swoje uczucia Maxowi i tak było teraz... zdenerwowanie prawie że uniemożliwiało mu prowadzenie samochodu. Z ledwością w ogóle dojechał do szpitala. Tam, wziął z powrotem chłopaka na ręce i wprowadził do placówki. Od razu ktoś do niego podszedł i zabrał chłopaka na wózku. Lu opadł na krzesło w poczekalni, czując że coś się z nim dzieje. Coś niedobrego. |
James - 2012-05-27 00:50:23 |
James nie doczekał się odpowiedzi, więc tylko cicho westchnął i zamknął oczy. Dojechali po szpital. O nie! Tylko nie to, tylko nie szpital, jak on ich nienawidził. |
Lucyfer - 2012-05-27 01:07:21 |
Lucyfer wstał z krzesła. No pięknie. Takie sytuacje były cudowne. Westchnął, po czym przytaknął. |
James - 2012-05-27 01:19:06 |
Lekarz pokiwał głową i zapisał coś w zeszycie. |
Lucyfer - 2012-05-27 01:23:25 |
Lucyfer pokiwał ze zrozumieniem głową, a z każdą kolejną sekundą w jego kieszeni scyzoryk otwierał się co raz bardziej, mimo że scyzoryka to on nigdy nie miał. Najpierw podał lekarzowi numer swojego konta, z którego ten miał ściągnąć pieniądze, a potem usiadł z powrotem na krześle. Nie wiedział czy powinien tam iść. Może lepiej będzie, jeżeli wróci do domu? W końcu jednak zdecydował się zobaczyć go chociaż na chwilę. Stanął w drzwiach, opierając się o futrynę. Odchrząknął, by ten zwrócił na niego uwagę. Ręce wsunął do kieszeni. Powoli wszedł do sali i usiadł na krześle. |
James - 2012-05-27 01:29:20 |
Lekarz jeszcze dodał, że za parę dni Lucyfer będzie mógł zabrać Jamesa do domu, chłopak będzie potrzebować troskliwej opieki, kogoś komu ufał. |
Lucyfer - 2012-05-27 01:34:17 |
-Leż spokojnie, musisz odpoczywać - powiedział. Patrzył na swoje dłonie, jakby patrzenie na ciało chłopaka było dla niego zbyt trudne. Było w nim coś, co... wciąż powtarzało, że to jego wina, że gdyby nie wyrzucił go wtedy z mieszkania, nic by się nie stało. Czy dlatego tutaj siedział? Dlatego czuł się tak paskudnie? Przez poczucie winy? Nawet jeżeli, był to chyba najlepszy powód, jaki mógłby wymyślić. Dawno nie czuł poczucia winy. Ostatni raz kilka lat temu, kiedy zmarł jego syn. Nie chciał drugi raz popełnić tego błędu. - Przepraszam, że nie było mnie tam szybciej... |
James - 2012-05-27 01:47:06 |
James westchnął tylko cicho. Obecność Lucyfera sprawiała, że czuł się lepiej. Czuł, że nie jest sam, że komuś... Zależy. |
Lucyfer - 2012-05-27 01:50:13 |
-Powinienem... - zaczął, ale głos mu się zawiesił. Nie podnosił wzroku na chłopaka. Cholera, gdzie niby ta jego pewność siebie? Powinien teraz śmiać się z tego, że ten wielkolud w ogóle był w stanie się poruszać, a co dopiero pieprzyć, a nie, siedzieć tu z opuszczoną głową i katować się za to, co się stało. Matt by go za to zszargał. Matt zawsze wiedział, co jest słuszne. |
James - 2012-05-27 01:55:41 |
- Tak? - Patrzy na mężczyznę. Jego czarne oczy błyszczą leciutko. Lucyfer zachowuje się... Inaczej. Zmienił się, na lepsze. Przyszedł tutaj, rozmawia z nim, po prostu jest. Chłopak nie wie jak będzie mu się w stanie odwdzięczyć, Lucyfer zrobił dla niego tak wiele. |
Lucyfer - 2012-05-27 01:58:27 |
-Powinienem już iść, James - powiedział cicho, unosząc głową. Spojrzał mu w oczy, unosząc delikatnie kącik ust. Wstał z krzesła i stanął przy jego łóżku. Może z lekkim wahaniem, ale jednak otarł te łzy z policzków chłopaka, po czym poszerzył własny uśmiech. - Musisz dużo odpoczywać, żebyś mógł mieć siły do pracy. Mój osobisty asystent nie może być słabiutki. |
James - 2012-05-27 02:05:24 |
James zarumienił się gdy poczuł delikatny dotyk na swoich policzkach. Niestety nie widać tego spod ciemnej warstwy siniaków. Gdy usłyszał to co Lu powiedział... Powiedział, do niego, o pracy, jego osobisty asystent... Chłopak zrobił wielkie oczy. |
Lucyfer - 2012-05-27 02:08:09 |
-Leż - powtórzył już po raz któryś. A co mu tam. Niech i będzie jego osobistym asystentem, byle nie wpierdzielał się w takie szemrane interesy. Nigdy więcej prostytucji. Chciał wymusić na nim obietnicę, ale wątpił, by chłopak jeszcze kiedykolwiek chciał do tego wrócić. To było już za wiele nawet na niego. Poczuł, że musi stamtąd wyjść, bo zaraz zrobi coś głupiego. - Wpadnę jutro, Jamie... |
James - 2012-05-27 02:12:13 |
James uśmiechnął się szeroko. Niesamowite, jak jedna osoba może uszczęśliwić drugą jeśli tylko chce. |
Lucyfer - 2012-05-27 02:14:49 |
Spojrzał na niego z powątpiewaniem, po czym uległ. Usiadł na krześle, przysuwając je bliżej, pod łóżko chorego. Nie chciał już bardziej go denerwować. To, że chłopak tu leżał było tylko i wyłącznie jego winą, nie powinien przez niego nie móc teraz zasnąć. Oparł czoło o metalową ramę łóżka, zaciskając powieki. Nie odzywał się. Po prostu tak siedział, wyglądając jakby to jemu wpierdolili, a nie Jamesowi. |
James - 2012-05-27 02:19:05 |
Chłopiec uśmiechnął się lekko. Lu jest cudowny. |
Lucyfer - 2012-05-27 02:22:09 |
Lucyfer jednak nie poszedł. Kiedy chłopak zasnął, owszem, wyszedł z sali, ale tylko po to, by kupić sobie kawę. Po drodze spotkał lekarza prowadzącego przypadek Jamesa. Uśmiechnął się do niego delikatnie, a ten skinął na niego, by podszedł. |
James - 2012-05-27 02:28:25 |
Lekarz patrzy uważnie na Lucyfera. |
Lucyfer - 2012-05-27 02:32:28 |
-Rzeżączka... - powtórzył po lekarzu, jakby przypominając sobie jeszcze ze szkoły objawy tej choroby, czyli w sumie ich brak. Antybiotyki powinny załatwić sprawę. Podziękował lekarzowi, po czym wrócił do Jamesa. Usiadł na krześle. Nie zmrużył oka. Nie mógł. Nawet gdyby spróbował, za nic nie dałby radę. Przed oczami miał tamtą scenę. Zapłakany, zakneblowany James i ten facet, robiący mu krzywdę. |
James - 2012-05-27 02:37:31 |
Chłopiec spał spokojnie do rana. Gdzieś o szóstej rano obudził się. Jęknął cicho i zaczął się rozglądać. Zauważył Lucyfera. |
Lucyfer - 2012-05-27 02:43:45 |
-Przed chwilą przeszedłem - skłamał, niczym rasowy aktor. Spojrzał na zegarek. - Za dwadzieścia siódma. Powinieneś jeszcze się przespać. Dużo przeszedłeś. |
James - 2012-05-27 02:51:27 |
James uśmiechnął się lekko. Lu jest taki dobry, troskliwy, nawet przyniósł mu jedzenie. Zależy mu. |
Lucyfer - 2012-05-27 12:50:22 |
-Ja już jadłem, Jamie - skłamał po raz kolejny. Ciekawe, czemu nie wybrał szkoły aktorskiej? Ah, no tak. Bo Matt był jedyną osoba, która zawsze wiedziała, kiedy kłamie i to jego spytał o ten pomysł. Super. No, poza tym pracę miał już załatwioną, kiedy jeszcze był tylko małą fasolką w brzuchu swojej matki. - Naprawdę, pękam w szwach. A to jest dla Ciebie. |
James - 2012-05-27 14:26:43 |
James zrobił wielkie oczy i pokiwał głową. Uwierzył mu tylko dzięki uśmiechowi. Chłopak zjadł wszystko co Lucyfer przyniósł, jadł bardzo powoli przez to nieznośne drżenie rąk. Obecność Lu bardzo mu pomaga, przede wszystkim psychicznie, chłopak nie czuję się samotny. Siedzi oparty o stos miękkich poduszek, nogi ma lekko rozchylone, nie może ich złączyć nie czując przy tym tego okropnego rwącego bólu. Kostka jest usztywniona, Tors ciasno zabandażowany. James nie pozwolił zdjąć z siebie koszulki Lucyfera, spał w niej. Na szafce obok niego leży stos leków i antybiotyków na rzeżączkę. Chłopak nie wie że ją ma. Powiedzieli tylko jego "opiekunowi". |
Lucyfer - 2012-05-27 14:39:33 |
Skoro o rzeżączce mowa, to Lu w końcu doszedł do wniosku, że powinien mu o niej powiedzieć. Nie był jakimś specem od przekazywania złych wiadomości, jednak mimo to dla tego wiadomość o tej chorobie nie była wcale taka zła. Antybiotyki w końcu całkowicie mogły zlikwidować jej działanie. Gorzej gdyby chłopak miał AIDS. |
James - 2012-05-27 14:46:56 |
James spojrzał na Lucyfera słuchając go uważnie. Ze słowa na słowo bladł coraz bardziej. Rzeżączka? |
Lucyfer - 2012-05-27 14:55:48 |
Przewrócił oczami, odrobinę rozbawiony. Dobrze, humor mu wracał. A już myślał, że bezpowrotnie przepadł gdzieś na dnie kotliny sycylijskiej. |
James - 2012-05-27 15:00:08 |
James pokiwał leciutko głową. Słucha o czym Lu rozmawia, no tak! Praca, przez niego Lucyfer nie poszedł do pracy. |
Lucyfer - 2012-05-27 15:02:42 |
-Jakoś dadzą sobie beze mnie radę jeden dzień, prawda? - zapytał retorycznie, siadając wygodniej na krześle. Te szpitalne siedzenia byly wręcz okropne. Nikt nie mógł zainwestować w fotele? Wygodne, ze skóry... a nie, to badziewne, drewniane, wyglądające jakby ktoś je podprowadził ze składu Ikei. Przerażające. - A teraz kładź się i spróbuj trochę przespać. |
James - 2012-05-27 15:40:11 |
Pokiwał głową. Te krzesła muszę być niewygodne, chłopak przesunął się w bok zaciskając pięści z bólu, robiąc obok siebie miejsce. |
Lucyfer - 2012-05-27 15:45:10 |
-Może potem. Idę po kawę. Spróbuj jeszcze zasnąć - poprosił, po czym wstał. Zmierzwił mu włosy, po czym wyszedł z sali. Stanął przy automacie i poszperał w kieszeni w poszukiwaniu drobnych. Kiedy w końcu znalazł kilka dolców, wsunął banknot do maszyny, która po chwili dała mu kawę. Z kubkiem ruszył z powrotem w stronę sali Jamesa. |
James - 2012-05-27 15:50:29 |
James uśmiechnął się na ten drobny gest. |
Lucyfer - 2012-05-27 15:56:01 |
Lu, mimo poprzednich słów, nie usiadł na łóżku. Nie chciał, po prostu. Krzesło było w porządku. Szczególnie teraz mu nie przeszkadzało. Słysząc, że chłopak mamrocze przez sen, Lucyfer przyłożył dłoń do jego czoła. Pięknie, gorączka. Poszedł po lekarza i chwilę później wstrzyknięto do kroplówki coś na uspokojenie. Powinno być lepiej. |
James - 2012-05-27 16:02:39 |
James po chwili zupełnie się uspokoił. Spał spokojnie aż do popołudnia. Obudził się głodny i obolały. Czemu w tej sali jest tak ciemno? Ktoś zasłonił okna i zgasił światło. Nie wie czy jest tu Lucyfer. |
Lucyfer - 2012-05-27 16:06:03 |
Lu przetarł sobie oczy. Był ospały i najchętniej wróciłby do mieszkania, położył się i nie wstał do końca tygodnia. Westchnął, uśmiechając się, by ukryć zmęczenie. |
James - 2012-05-27 16:16:52 |
James szlocha. Leki uspokajające podziałały tylko na zewnątrz, miał koszmary. |
Lucyfer - 2012-05-27 16:19:13 |
-Ale tak nie zrobiłem, prawda? Jestem tutaj cały czas, nigdzie się nie ruszam - powiedział spokojnym głosem, ziewnięcie gasząc w zarodku. Był tylko odrobinę śpiący, tylko trochę wycieńczony. To nic. W końcu już kilka razy nie przespał tyle czasu i nic mu nie było. - Nie płacz, Jamie. |
James - 2012-05-27 16:24:50 |
- Prawda... Prawda... - Pociągnął nosem i pokiwał głową. |
Lucyfer - 2012-05-27 16:27:27 |
Wzruszył ramionami. |
James - 2012-05-27 16:39:29 |
Pokiwał głową chociaż prawie nic nie zrozumiał. Jest głodny. |
Lucyfer - 2012-05-27 16:42:53 |
-Nie jestem głodny, ale zaraz Ci coś przyniosę. I nie ruszaj się. |
James - 2012-05-27 16:56:52 |
James czeka cierpliwie, kiedy w końcu Lu wrócił oblizał się. Pizza! |
Lucyfer - 2012-05-27 17:00:03 |
-Nie, nie jestem głodny - powiedział, opierając głowę o ścianę. Przymknął oczy. Powinien wrócić do domu. Chłopak jest tu bezpieczny, jest w szpitalu. Poza tym, musiał coś jeszcze zrobić. Coś ważnego. |
James - 2012-05-27 17:20:25 |
James uśmiechnął się lekko. |
Lucyfer - 2012-05-27 17:25:19 |
Lucyfer wyszedł ze szpitala i wsiadł do auta. Z piskiem opon odjechał spod placówki. Przez jakiś cza krążył po mieście, jakby niepewny swojej decyzji, w końcu jednak wziął głęboki oddech i podjechał pod odpowiedni budynek. Wysiadł z samochodu i wszedł do środka. Od razu ruszył w odpowiednim kierunku. Wszedł przez właściwe drzwi i usiadł na krześle. Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. |
James - 2012-05-27 17:30:23 |
Mężczyzna siedzący za biurkiem uniósł brwi. A no tak, chodzi o tego dzieciaka. |
Lucyfer - 2012-05-27 17:34:44 |
-Starość, nie radość, rozumiem. Powtórzę więc, wniosę oskarżenie w imieniu Jamesa o czynne pobicia i gwałty bez jego zgody, przetrzymywanie w zamknięciu i fałszowanie jego podpisów. Czy to jasne? - zapytał, unosząc brwi. Kiedy Lucyfer czegoś chciał, dostawał to. Dążył do celu. W końcu był dziennikarzem i temu służyło to spotkanie, by dociec prawdy. Był niezły. Charyzmatyczny, przystojny, ludzie mu wierzyli. I bardzo dobrze. Bo nie zamierzał tego tak zostawić. |
James - 2012-05-27 17:38:22 |
Mężczyzna zmarszczył brwi. |
Lucyfer - 2012-05-27 17:41:33 |
Ten "tylko" pobity chłopak jest raczej wystarczającym dowodem, mimo to Lu tak łatwo się nie ugnie. W tym, co robi, potrafi być naprawdę dobry. Musi tylko wyczuć przeciwnika. |
James - 2012-05-27 17:45:38 |
- Może i sprawia mi to radość, a może nie. To nie pańska sprawa... Skoro jest pan opiekunem tego chłopaka to jak to się stało że zaczął tu w ogóle pracować? Teraz dopiero się pan nim zainteresował? - Robi się zły. Ma dosyć tego faceta. |
Lucyfer - 2012-05-27 17:51:21 |
-Trochę skitowałem, chciałem mieć po prostu pańskie zeznanie na taśmie - powiedział, wyciągając z kieszeni dyktafon. "Może sprawia, a może nie" to wystarczy. Nie zaprzeczył, że nie przetrzymuje chłopaka. Poza tym widok Jamesa sam w sobie przekona sąd. Lu, już w kieszeni przesłał nagranie na swój komputer i w biurze, i domu. Uwielbiał nowoczesne technologie. - A teraz proszę mi wybaczyć, ale muszę pojechać na policję. Proszę oczekiwać wezwania do sądu, Ciao. |
James - 2012-05-27 17:58:13 |
Facet zrobił wielkie oczy i przeklął. O nie, nie wypuści tego skurwysyna. Dwóch postawnych mężczyzn weszło do gabinetu i złapało Lucyfera. Jeden z nim przywalił mu w brzuch i w twarz. Są wielcy i silni. |
Lucyfer - 2012-05-27 18:02:04 |
Cóż, a niech robią co chcą. Policja zaraz i tak tu będzie, a urządzonko wciąż nagrywa, wciąż przesyła informacje. Mimo to zgiął z bólu. No dobra, niezłe walnięcie. Czyżby jeden z tych facetów byl tym samym, którego wczoraj tam widział na Jamesie? Pięknie. |
James - 2012-05-27 18:07:04 |
Dyrektor zaśmiał się kpiąco. Lucyfer miał rację, to był ten sam facet któremu Lu przerwał zabawę. |
Lucyfer - 2012-05-27 18:10:54 |
-Wyglądasz na dużego chłopca, co ja mówię ogromnego, a jeszcze potrzebujesz za... - Nawet nie dokończył. Poczuł uderzenie w krocze i zgiął się w pół. Mimowolnie wydał z siebie jęk. No pięknie. Uniósł twarz, żeby spojrzeć na tamtego faceta. Westchnął rozbawiony. - Zastanawia mnie jedno, w jaki sposób, utrzymujesz tyle cielska w jednym miejscu, to chyba przeczy prawom fizyki, czyż nie? - zapytał. Jego głos nie brzmiał zwyczajnie, jednak mimo to uśmiech był jak najbardziej Lucyferowy. |
James - 2012-05-27 18:19:48 |
Facet spojrzał na niego morderczym wzrokiem. |
Lucyfer - 2012-05-27 18:33:23 |
-Buźka z dupą Ci się pomyliła - mruknął tylko, czując co się zanosi. No żesz, kurwa. Tylko jedna osoba w niego wchodziła. Tylko jednej osobie pozwalał w ogóle ruszać swojego tyłka. Jeżeli tak grają, to przecież Lu nie pęknie. Owszem, bolało, jak zawsze przy czymś takim, ale kto miałby dać radę jak nie on. Wypiął biodra, uśmiechając się do faceta za biurkiem. - Godzina siedemnasta dwadzieścia, pan X siedzi przy biurku... - syknął z bólu - I gapi się jak jego goryle gwałcą niewinnego człowieka, kiedy to... wchodzi policja. |
James - 2012-05-27 19:02:55 |
Wszyscy zostali zabrani, a klub zamknięto. James czego cierpliwie. Do sali wszedł lekarz, który trzymał... O nie! Strzykawkę! James pisnął i odsunął się pod ścianę. |
Lucyfer - 2012-05-27 19:07:51 |
-Spokojnie, nie wbiję Ci jej w żyłę, tylko w kroplówkę - powiedział, spokojnym tonem lekarz. Jak powiedział, tak zrobił. Chłopak musiał dostawać antybiotyki, tyle. Jeśli chciał wyzdrowieć były mu potrzebne. |
James - 2012-05-27 19:16:21 |
James czekał i czekał. Lu nie przychodził. Pewnie o nim zapomniał, albo nie przyszedł umyślnie. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł nie kto inny jak Lucyfer. |
Lucyfer - 2012-05-27 19:20:56 |
-Nie, za to powiedziałem Mattowi, że jak nie kupi mi kolejnej szklanki whiskey to wypatroszę jego córkę i powieszę nad kominkiem. Tak, doszedł do wniosku, że to już przesada mojego czarnego humoru i mi przypierdolił. |
James - 2012-05-27 19:30:39 |
James zrobił wielkie oczy. |
Lucyfer - 2012-05-27 19:34:11 |
-Matthew mnie nie kocha, a przynajmniej nie w ten sposób. To moj przyjaciel - powiedział spokojnie. Cóż, może chłopak nie rozróżniał jego przyjaciela i faceta? Nieważne, kogo to niby teraz obchodziło. Na pewno nie Lucyfera. Słuchał z uwagą, ale za cholerę nie mógł pojąć co to ma do rzeczy z nim. On miał swoje życie, swoją pracę, nie mógł ciągle zajmować się Jamesem, to niedorzeczne. |
James - 2012-05-27 19:41:17 |
James zmarszczył brwi, no tak, to był Matt, a nie Max. Imiona mu się pomyliły. Lekarz spojrzał podejrzliwie na Lucyfera. |
Lucyfer - 2012-05-27 19:43:49 |
-Jakbym przedstawił panu zielonego z podobizną Benjamina Franklina to jestem pewien, że od razu zmieniłby pan zdanie - powiedział z kpiną w głosie. - Ale wiem pan co? Mam to gdzieś. To nie jest jedyny szpital w mieście. |
James - 2012-05-27 19:47:27 |
- Mam poważne wątpliwości czy jest pan opiekunem tego chłopca... Kim pan dla niego jest? - James spuścił głowę. Lu go nie chcę. Odda go do jakiegoś szpitala, a kiedy wyzdrowieje to wykopie go. Jak zwykle. Zagryza dolną wargę, by się nie rozpłakać. |
Lucyfer - 2012-05-27 19:49:51 |
-Poważne wątpliwości, ponieważ pracuję i nie mam czasu się nim zająć? - prychnął. No to już szczyt. Poza tym, co by to zmieniło? Chłopak był pełnoletni i wcale nie potrzebował opiekuna. Lu robił to wszystko z własnej nieprzymuszonej woli. Przybliżył się do lekarza, tak że ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. - Mam gdzieś jakie ma pan wątpliwości. |
James - 2012-05-27 19:57:15 |
Lekarz uniósł brwi. Nie zamierzał znosić takiego zachowania. |
Lucyfer - 2012-05-27 20:02:25 |
Lucyfer zadzwonił do swojego osobistego lekarza, który już wcześniej widział Jamesa. Ten przyjechał po chłopaka i wziął go na salę, do szpitala w którym pracuje. Lucyfer załatwił wszystkie formalności i chłopak mógł tam zostać przez najbliższy tydzień. Załatwił mu najlepszą opiekę. Żadnych igieł, wszystko przez kroplówkę, żeby nic nie trzeba było mu wkuwać, oprócz tej jednej małej igiełki, której nawet nie było czuć. Poza tym, umówił się, że nie mają go wypuszczać. Dopóki on na to nie pozwoli. |
James - 2012-05-27 20:11:46 |
- Więc po co się mną zajmujesz? Mogłeś odstawić mnie do domu i mieć mnie w dupie... - Wzruszył ramionami i odwrócił głowę by ukryć drżenie warg. Dlaczego tamten miły, troskliwy Lu znikł? Było dobrze, miło, uśmiechali się, a teraz... Co się stało? Chłopak myśli, że to on czymś zawinił. Jeden z lekarzy przyszedł. |
Lucyfer - 2012-05-27 20:15:34 |
-Przywiozłem Cię do szpitala, tak? Czyli nadal się tobą zajmuję. A teraz muszę iść. I nie rób lekarzom problemów, proszę - powiedział na odchodne. Wyszedł z sali w końcu mógł przestać udawać, że wszystko jest ok. Rozluźnił się, po czym kuśtykając, ruszył w stronę gabinetu swojego lekarza. Po przyjściu tutaj oddał mu krew, wyniki powinny już być. |
James - 2012-05-27 20:26:16 |
James spuścił głowę. Dlaczego nie umiał docenić tego co miał? Tego co dawał mu Lucyfer? Lekarz delikatnie zmienił mu opatrunki, starał się go nie dotykać, nie patrzył na niego, za to rozmawiał z Jamesem. Chłopiec dał się opatrzyć i umyć. Potem dostał solidną kolację i położono mu spać. Nawet zostawili nocną lampkę. Tu było dobrze. Ściany nie były tak przerażająco białe, łóżko było miękkie i wygodne, było przytulnie. James zasnął bez problemu. Nie miał koszmarów. |
Lucyfer - 2012-05-27 20:31:05 |
Lucyfer nie spał. Leżąc na brzuchu zastanawiał się czy powinien czuć upokorzenie. Uniósł delikatnie kącik ust. Pewnie. Czemu by nie. Zastanawiał się czy powinien też powiedzieć o tym Maxwellowi. W końcu, bez względu jak durnie to brzmiało, to chyba - choć miał ku temu jakieś dziwne wątpliwości -, chyba można było to nazwać gwałtem. Nie, jednak brzmiało zbyt durnie, żeby móc to powtórzyć na głos. Chociaż Max powinien wiedzieć, tu był pewien. Nieważne, Lu był przecież mężczyzną, a nie chłopcem, coś takiego nie mogło go złamać. Jego syn został zamordowany, owszem to powód to płaczu, ale żeby to...? Nie. Na pewno nie. |
James - 2012-05-27 20:38:53 |
James spał spokojnie do rana. Kiedy wstał rozejrzał się. Lucyfera nie było. No tak, praca. Teraz będzie sam przez cały tydzień. Zastanawia się co by było gdyby nie spotkał Lucyfera, gdyby wtedy nie wskoczył do jego samochodu i nie zamknął się w nim. Jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Może nie byłby zgwałcony, może w ogóle nie zacząłby tam pracować, ale z drugiej strony nigdy by się nie zakochał, nie zobaczyłby tego pięknego uśmiechu. Nie będą mogli siebie unikać. Lucyfer będzie musiał zająć się nim, choć trochę, poza tym, będzie u niego pracować. Będzie jego osobistym asystentem. Osobistym. |
Lucyfer - 2012-05-27 20:43:27 |
Lucyfer zasnął nad ranem. Nie poszedł do pracy. Potrzebował dnia wolnego, a przynajmniej kilku godzin dla siebie. W końcu jednak ruszył swój tyłek do redakcji, które okazało się, że dwaj faceci czekają na niego od godziny. Ruszył w kierunku konferencyjnej, gdzie przeprowadził bardzo dziwną rozmowę na temat artykułu z poprzedniego tygodnia. Ludzie jednak byli dziwni. Poza tym musiał znaleźć Jamesowi nową pracę. Nie mógł tu być. Lu chciał ograniczyć ich stosunki. Do zera. Czym szybciej tym lepiej. W jego życiu nie było miejsca dla dwudzistolatka, który ciągle ląduje w szpitalach i zatruwa mu życie. Chciał żeby było jak kiedyś. Kiedy to on i Max mieli dla siebie mnóstwo czasu, a kiedy nie, to upalał się z Mattem i nic nie sprawiało problemu. |
James - 2012-05-27 20:50:28 |
Tak minął tydzień. Chłopak dziś ma wyjść ze szpitala. Nadal wygląda okropnie, są blizny które nigdy nie znikną. Lucyfer ma go odebrać i zająć się nim, lekarze tak powiedzieli, a oni wiedzą co mówią i Lucyfer powinien się ich słuchać. James siedzi na łóżku i macha nogami. |
Lucyfer - 2012-05-27 20:53:23 |
Lu zadzwonił po południu do doktora Johna, żeby poinformować, że nie może przyjechać. Kazał zawieść mu Jamesa do nowego mieszkania, gdzie - na stole Lu zostawił kartę z wyjaśnieniami. Po pierwsze, że będzie od tej pory pracował w agencji reklamowej jego kolegi. Po drugie, że ma się z nim więcej nie kontaktować. Po trzecie, że Lu nie ma ochoty go więcej widzieć. |
James - 2012-05-27 20:57:44 |
James wrócił do domu bardzo smutny. Gdy przeczytał kartkę najpierw zrobił wielki oczy a potem wybuchł płaczem. Że co?! Przecież Lu obiecał! Kurwa obiecał!! Chłopak z płaczem pojechał do apartamentu mężczyzny. Wali w drzwi. Miało być jak dawniej do cholery! Miło być dobrze! |
Lucyfer - 2012-05-27 21:01:22 |
On mu nic nie obiecał. Powiedział, że tak będzie, ale nic nie przysiągł. Nigdy. I nigdy nie zamierzał. Lu nie otworzył drzwi. Wiedział kto to i nie zamierzał zmieniać swojej decyzji, nawet jeżeli będzie to oznaczało zadzwonienie na policję i poinformowanie o tym, że chłopak go napastuje pod drzwiami. I tyle. To będzie koniec tej znajomości, już Lu się o to postara. |
James - 2012-05-27 21:11:01 |
Wali w drzwi jeszcze parę minut po czym płacząc osunął się po ścianie. I co? To koniec? |
Lucyfer - 2012-05-27 21:13:43 |
Ignorował krzyki i wrzaski. Nie chciał go w swoim życiu. Nie był mu potrzebny. Tylko wszystko niepotrzebnie komplikował. Najchętniej w ogóle wycofałby ich pierwsze spotkanie. Wtedy nic by się nie zdarzyło. Nigdy nie spotkaliby się ponownie, nigdy nie miałby żadnych problemów. Byłby normalny. Szczęśliwy. On i Max. Bez żadnego Jamesa na doczepkę. |
James - 2012-05-27 21:18:07 |
- Lucyfer! - Płacze. No kurwa! Teraz go już nie obchodzi tak?! |
Lucyfer - 2012-05-27 21:20:21 |
Pewnie, chłopak by się ucieszył, gdyby go tam zostawił. Co za brednie. Wsadził w uszy słuchawki. Jakiś czas później krzyki osłabły. O dziwo, rano Jamesa nie było pod jego drzwiami. Dwa tygodnie później dostał wezwanie do sądu na rozprawę, którą sam w końcu ustalił. Cudownie. Czyli jednak się spotkają. To nic. Pójdzie tam, zezna, nic nie będzie musiał mówić do Jamesa. |
James - 2012-05-27 21:25:11 |
James również dostał wezwanie do sądu. Nie, nie pójdzie. Będzie siedział w domu, chodził do pracy, był dobrym pracownikiem, ale do sądu nie pójdzie. Jeśli pójdzie to oni go zobaczą, potem go znajdą i zabiją, a poza tym spotkałby Lucyfera, a przecież on nie chciał go widzieć. Nie pójdzie. W dzień rozprawy po prostu został w domu, wziął sobie wolne na żądanie. Siedzi teraz na balkonie i pali papierosa. |
Lucyfer - 2012-05-27 21:28:38 |
Cóż, rozprawa odbyła się tak czy siak. Nieważne czy z Jamesem czy nie. Nagranie Lucyfera okazało się kluczowe dla tej sprawy. Owszem, musiał powiedzieć co się wydarzyło na głos, mimo że wszyscy doskonale mogli usłyszeć to na taśmie, ale faceci dostali wyroki. I to wysokie. |
James - 2012-05-27 21:32:49 |
James próbuje zapomnieć. Dlaczego nie mogli chociaż zostać przyjaciółmi? Pierdolonymi przyjaciółmi? Co, James nie zasługiwał na to? |
Lucyfer - 2012-05-27 21:35:17 |
James mógł robić co chciał. Lucyfer miał to gdzieś. Jeden raz nagrał mu się na sekretarkę, by powiadomić o tym jak poszła rozprawa, rzecz jasna słowem nie wspominając o swoich zeznaniach. W jego życiu było nieźle. Naprawdę nieźle. On i Max dawali sobie radę i wszystko wracało do normy. Tak jak być powinno. Uśmiechnął się do siebie, czyżby w końcu miał być spokój? |
James - 2012-05-27 21:43:41 |
James zapisał jego numer. Mówił, że chce zapomnieć, ale oszukiwał się. Wiedział o tym i nie próbował tego zmienić. Parę dni po rozprawi wysłał Lucyferowi pięć tysięcy. Na początek. Odda mu całą sumę czy Lucyfer będzie tego chciał czy nie. |
Lucyfer - 2012-05-27 21:50:46 |
Rzeczywiście Lucyfer otrzymał na swój adres pięć tysięcy złotych, ale kazał na poczcie oddać je do nadawcy, mówiąc, że to pomyłka. Co za natrętny dzieciak. Lucyfer ani nie chciał, ani nie potrzebował jego pieniędzy. Był ustawiony do końca życia, a gdyby miał dzieci to i one i ich dzieci też byłyby ustawione, dlatego kasa była tym, co było mu wręcz zbędne. |
James - 2012-05-27 21:55:14 |
James uniósł brwi. Tak się chce bawić? Proszę bardzo. Wysłał pieniądze poleconym. Nie było mowy o pomyłce. W dupie ma co on myśli. Miało być kurwa jak dawniej! On nie dotrzymał obietnicy. Nie odpuści. |
Lucyfer - 2012-05-27 21:57:23 |
Jak tam chce. Pieniędzy i tak nie ruszy. Dla niego były to tylko kolejne zielone papierki. Mogą sobie leżeć na półce, gnić w podziemiach czy być jedzone przez bezdomnych, naprawdę mało go to obchodziło. Obojętnie czy dostanie tysiąc, pieć tysięcy czy dziesięć, żadna różnica. Swojego zdania nie zmieni. Nie chce mieć z tym chłopakiem żadnego do czynienia, ani tym bardziej nie chce, by chłopak miał do czynienia z nim. |
James - 2012-05-27 21:59:34 |
James co dwa tygodnie wysyłał mu pieniądze, a jeśli ten je odsyłał to James wysyłał je ponownie. Jest zły, na siebie, na Lucyfera, na cały świat. Co on mu takiego zrobił. Miało być inaczej. |
Lucyfer - 2012-05-27 22:01:55 |
Życie Lucyfera w końcu wróciło do normy. Znów normalnie jadł, spał, uprawiał seks. Był szczęśliwy. I choć pieniędzy w zamkniętej szufladzie było co raz więcej, powoli zapominał, że przysyła je ktoś taki jak James, który wylądował w burdelu. Ten sam James, który go kochał. Miał to gdzieś. |
James - 2012-05-27 22:05:42 |
James nie był szczęśliwy. Jego życie to była praca. Praca dom praca dom i tak w kółko. Nie był już tym radosnym chłopakiem co kiedyś. Już prawie się nie uśmiechał. Nie miał do kogo. Od czasu porwania i gwałtu nie spał z nikim, nawet się nie dotykał. W pracy miał wielu adoratorów, lecz on nie zwracał na nich uwagi, omijał ich szerokim łukiem. Nadal bał się obcych mężczyzn i ich dotyku. |
Lucyfer - 2012-05-27 22:09:33 |
Wszystko, całkowicie wszystko, byłoby dobrze gdyby nie ten jeden sen. Jeden, jebany sen, który zniszczył wszystko, co odbudował. Obudził się w nocy, zlany potem. Otarł twarz, a potem wypił chyba półtora litra wody. Było źle. Zadzwonił do Maxa pod pretekstem chcicy. Chciał usłyszeć jego głos. Tak po prostu. Kogoś, na kim mu zależy. Max nie odebrał. Pewnie nie miał przy sobie telefonu. Jak zwykle... |
James - 2012-05-27 22:15:10 |
James tej nocy płakał. Tej... Jak każdej. Płakał przez to co utracił, przez to co mógł mieć, co on zrobił? To musiała być jego wina, bo czyja inna? Nadal kocha Lucyfera, to się nie zmieniło. Nie usunął nagranej przez Lucyfera wiadomości o rozprawie. Czasem jej słuchał, by móc usłyszeć. Jego głos, mimo że taki zimny i cierpki, to jednak jego. Ten głos, który mówił do niego tak ciepło i czule, mówił "Jamie", "proszę", "nie martw się". Zupełnie tak jakby mu zależało. Tak jakby. |
Lucyfer - 2012-05-27 22:17:49 |
Lucyfer wziął głęboki oddech, a potem środki nasenne. Koszmar. Pierwszy od... cholera, kilku lat. Nieźle. A zdawało mu się, że coś takiego już mu się nie przytrafi. On nawet nie potrafił o tym myśleć. Fakt, że mógł być, cholera, wiadomo co, doprowadzał go do szału. To, że miał prawie trzydzieści lat i... to po prostu było niemożliwe. Tak jak usunięcie tego z pamięci. |
James - 2012-05-27 22:23:18 |
James postanowił zadzwonić. Wie, że nagra się na sekretarkę, ale cóż. Spróbuje. Wybiera odpowiedni numer i dzwoni. Na co liczy? Na wyjaśnienia? Chciał usłyszeć jego głos, prawdziwy, nie nagrany. Tylko wtedy będzie mógł zasnąć. |
Lucyfer - 2012-05-27 22:30:12 |
Lu rzecz jasna nie odebrał. Słyszy melodię z telefonu domowego, jednak ma to gdzieś. Nie chce mu się wstać. Gdyby to był Max, zadzwoniłby na komórkę, a nie tracił dodatkową kasę na stacjonarny. Gdyby nie fakt, że czasami przydawał mu się telefon domowy, najchętniej w ogóle by go usunął. |
James - 2012-05-27 22:35:13 |
Nikt nie odbierał, więc nagrał się. |
Lucyfer - 2012-05-27 22:38:31 |
Zacisnął usta w cienką kreską, przyciskając do twarzy poduszkę. Co za beznadzieja. Po co w ogóle mu się nagrywał? Lucyfer już prawie zapomniał, że ktoś taki był w jego życiu. Prawie, no ale to zawsze bliżej to zapomniał, niżeli pamiętał. Było tak dobrze. Mimo to postanowił zignorować wiadomość. Samo słuchanie głosu Jamesa przyprawiało go o zawroty głowy, w której od razu pojawiał się obraz tamtego dnia. A gdyby miał go znowu zobaczyć, chyba by oszalał. Nie chciał pamiętać o tym co się stało. |
James - 2012-05-27 22:44:54 |
James przepłakał całą noc. Rano jak zwykle poszedł do pracy. Zmęczony, z czerwonymi oczami. Przywitał się ze wszystkimi i usiadł za biurkiem. Za godzinę mają mieć spotkanie z inną firmą. James nie wie czyją, chociaż gdyby wiedział to pewnie by nie poszedł, ale poszedł. |
Lucyfer - 2012-05-27 22:50:45 |
Lucyfer kompletnie nie zauważył na kalendarzu z kim mają spotkanie. No oczywiście. W końcu kampania reklamowa gazety sama się nie zrobi, a kto miał to załatwić jak nie redaktor naczelny? Kiedy zorientował się, co zrobił? Cóz, kiedy siedział w sali konferencyjnej, a do środka wszedł James. Zrobiło mu się słabo. |
James - 2012-05-27 22:56:08 |
James wszedł do sali i zamurowało go. On tu jest. Lucyfer tu jest! Chłopak zrobił wielkie oczy gdy mężczyzna wstał i o mało co nie wybiegł z sali. Sam przeprosił i również poszedł do łazienki. Stanął obok mężczyzny nerwowo przyciskając teczkę do piersi. |
Lucyfer - 2012-05-27 22:59:34 |
-Odejdź - powiedział spokojnie, opuszczając głowę. Wpatrywał się w umywalkę. Po chwili puścił wodę i obmył sobie twarz. Było źle. Musiał stąd wyjść i to jak najszybciej. Mimo to, nie mógł się ruszyć. Czuł się, jakby nagle został sparaliżowany. Wziął głębszy oddech, unosząc głowę, by spojrzeć na siebie w lustrze. Widać po nim, że coś jest nie tak. Trudno. Miał to gdzieś. |
James - 2012-05-27 23:03:25 |
James patrzy na niego. Nie zareagował na jego pierwszą prośbę, lecz kiedy Lu krzyknął, chłopak podskoczył i aż upuścił teczkę. Nie, nie pójdzie. Chociaż strasznie się boi, ale czemu sie go boi? Czy Lucyfer byłby w stanie go skrzywdzić? Pobić? Tego nie wiedział. Zrobił krok, ale nie do tyłu, lecz do przodu. |
Lucyfer - 2012-05-27 23:05:34 |
-Jeżeli mnie dotkniesz, nie ręczę za siebie - powiedział tym samym tonem co wcześniej, zaciskając mocniej pięści. Patrzył mu prosto w oczy. Robiło mu się słabo. Jeżeli zaraz stąd nie wyjdzie, jeżeli nie znajdzie się na świeżym powietrzu, to coś sobie zrobi. Potrzebował spokoju. Wspomnienia zalewały go w całości. Były o wiele bardziej przejrzyste niż sny. |
James - 2012-05-27 23:09:00 |
Chłopak zrobił wielkie oczy. Co? |
Lucyfer - 2012-05-27 23:12:19 |
Wyrwał swoją dłoń. Czy on naprawdę mówi niewyraźnie? Chyba dał mu do zrozumienia, że chce zostać sam, a już przede wszystkim, że nie chce być blisko niego, że chłopak ma go zostawić w spokoju, nie dotykać. Wziął głębszy oddech. |
James - 2012-05-27 23:14:15 |
- Lu! Nie, nie zostawię! - Znowu podchodzi. Nie odpuści, spotkali się i nie zostawi tak tego. Bo co, Lucyfer go uderzy? Mógł krzyczeć, ale nie uderzy go, tak przynajmniej myślał James. |
Lucyfer - 2012-05-27 23:16:34 |
-Boże, jaki z ciebie wkurwiający dzieciak - powiedział, odwracając się w jego stronę. Puścił klamkę i odwrócił się w jego stronę. - Tak trudno Ci zrozumieć, żem ma cię dość? Że jesteś tylko dzieckiem, które doprowadza mnie do szału? Jedyne co robię to ratuję Ci tyłek, a ty ciągle i ciągle za mną latasz. Odpuść sobie, bo mi to nie imponuje. Wręcz przeciwnie, sprawia, że uważam, iż jesteś cholernie żałosny... |
James - 2012-05-27 23:26:43 |
James zbladł, ale nie cofnął się. Te słowa nie sprawiły mu zbyt dużego bólu, on już... Przyzwyczaił się do wyzwisk, do pretensji i do tego okropnego charakteru Lucyfera. |
Lucyfer - 2012-05-27 23:29:20 |
-Nigdy nie powiedziałem, że mi zależy. I nigdy też nie powiedziałem, że chcę, żeby zależało tobie. Jeżeli mam być szczery, to ta twoja chora miłość, jest drugą najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się w życiu - powiedział, patrząc mu prosto w oczy. - A jeżeli będziesz za mną chodzi, wezwę policję. Tak trudno Ci zrozumieć, że Cię nie chcę? Nie potrzebuję? Nawet Cię nie lubię. |
James - 2012-05-27 23:34:17 |
- To po cholerę mnie wtedy ratowałeś co? Powiedz mi po co? Skoro tak mnie nie znosisz to pewnie sprawiało Ci przyjemność patrzenie jak tamten facet mnie bierze? Czułeś wtedy jakąś pieprzoną satysfakcję że dzieje mi się krzywda, tak? Trzeba było się do niego przyłączyć, mielibyście niezły ubaw co? To może ja tam wrócę? Każe wysłać Ci specjalne zaproszenie, żebyś mógł sobie popatrzeć jak mnie gwałcą i wtedy naprawisz swój błąd i mnie nie uratujesz. Będziesz miał mnie z głowy, a do tego jeszcze się pośmiejesz... - Jego głos jest cichy i suchy. |
Lucyfer - 2012-05-27 23:38:55 |
-To, że mam Cię gdzieś, nie oznacza, że lubię patrzeć, kiedy się kogoś krzywdzi. Bez względu na to, co sobie o mnie teraz myślisz, masz rację. Rób co chcesz, Jamie. Rób, co chcesz... bo dla mnie nie ma to już żadnego znaczenia - powiedział, po czym wyszedł z łazienki. Olał spotkanie. Ruszył korytarzem w kierunku windy. |
James - 2012-05-27 23:44:04 |
- Dlaczego mówisz do mnie Jamie? Zdrobniale... - Idzie za nim. Jeśli Lucyfer myśli, że tak łatwo się go pozbędzie to grubo się myli. Jemu zależało do cholery i nie wierzy, że Lucyfer ma go gdzieś! Nie wierzy. |
Lucyfer - 2012-05-27 23:50:44 |
Nie odwrócił się. Nie czuł takiej potrzeby. Wsiadł do windy i nacisnął odpowiedni przycisk, który miał go zabrać na parter. Pieprzone apartamentowce. Wolałby już od razu stąd wyjść. Nie chciał widzieć tego chłopak. Jeszcze tylko chwila, już tylko moment i znów będzie na dworze. |
James - 2012-05-27 23:54:52 |
James uśmiechnął się chytrze. Czy on naprawdę myślał że tak szybko się od niego uwolni. Wskoczył do drugiej windy i zjechał na dół. Jakimś cudem był przed nim. Winda Lucyfera musiała kogoś zabrać po drodze, tak było. Kiedy w końcu winda przyjechała James spojrzał poważnie na Lucyfera. |
Lucyfer - 2012-05-27 23:59:41 |
Lucyfer zjechał na sam dół i wyszedł. Wyminął Jamesa. Nie chciał go widzieć. Nie potrzebował go do szczęścia. A już na pewno nie czuł potrzeby przebywania w jego towarzystwie. To tylko wszystko pogarszało. Żałosne, że ten chłopak tego nie widział. Nie patrzył na niego. Ruszył w kierunku samochodu. |
James - 2012-05-28 00:03:39 |
Pobiegł za nim, jak tak kurwa można? Jak można tak krzywdzić drugiego człowieka! - Będziesz mnie tak ignorować!? Zachowywać się jakby nigdy nic się nie wydarzyło?! Wiesz co?! Jesteś zwykłym tchórzem!! - Wrzasnął do niego. |
Lucyfer - 2012-05-28 00:07:25 |
Mógłbyś nawet i tchórzem. W tym momencie mało go to obchodziło, biorąc pod uwagę fakt, że jedyne co chciał zrobić to znaleźć się w mieszkaniu. Jako tchórz czy też nie. Dopadł w końcu klamki i otworzył samochód. Już prawie w środku. Wyjął z kieszeni klucze. |
James - 2012-05-28 17:22:29 |
James puścił się biegiem i w ostatniej chwili wyrwał mu klucze. |
Lucyfer - 2012-05-28 17:46:33 |
Wzruszył ramionami. Jedno auto w tę czy we w tę, też coś. Wyminął go. Nie musiał odpowiadać na jego pytania, a już tym bardziej nie musiał na niego patrzeć. Wyjął z kieszeni telefon, by w końcu zamówić sobie taksówkę, na wcześniej wybraną ulicę. |
James - 2012-05-28 17:51:28 |
Idzie za nim. Co mu się kurwa stało? Jest jeszcze gorszy niż na początku ich znajomości. |
Lucyfer - 2012-05-28 18:01:03 |
Stanął jak wryty, spinając wszystkie mięśnie. Czy ten chłopak naprawdę to powiedział? Czy właśnie usłyszał na głos, że...? Nie, to niemożliwe. Nie mógł tego powiedzieć. A jednak. W głowie Lucyfera kotłowało się w tym momencie tyle różnych myśli, ale ta jedna, ta... może już dobrze, że nie masz syna, nie, to było już za wiele. Coś pękło. W pierwszej chwili chciał się odwrócić i go uderzyć. Całe jego ciało wręcz rwało się do tego, by zatłuc tego chłopaka na śmierć. I on go ratował! Zrobił dla niego tyle, a teraz, a teraz ten chłopak mówi mu, że to dobrze, że jego syn został zamordowany?! Ruszył. Powoli, krok za krokiem szedł w stronę taksówki, która jeszcze nawet nie przyjechała. |
James - 2012-05-28 18:03:25 |
Chłopakowi nie chodziło o to że to dobrze, że jego syn został zamordowany, nie. Chodziło mu o to, że Lucyfer jest nieczułym dranie. |
Lucyfer - 2012-05-28 18:05:12 |
Odwrócił wzrok. Miał już dość. Jedyne czego chciał, to znaleźć się daleko od tego chłopaka. Trzęsły mu się dłonie. Wyprzedził chłopaka i wsiadł do taksówki, która właśnie podjechała we właściwe miejsce. Odetchnął. |
James - 2012-05-28 18:09:51 |
O nie! James wsiadł do taksówki w ostatniej chwili. |
Lucyfer - 2012-05-28 18:12:36 |
Lu spojrzał gniewnie na taksówkarza. |
James - 2012-05-28 18:16:03 |
James ma to w dupie. Będzie natrętny, będzie go nachodził jeśli będzie o konieczne. Siedzi na swoim miejscu i zakłada nogę na nogę. |
Lucyfer - 2012-05-28 18:17:58 |
-Przepraszam za fatygę, pójdę pieszo - powiedział do taksówkarza, po czym wysiadł. Szedł szybko, wymijając kolejnych przechodniów. Czy ten chłopak nie mógł zrozumiec, raz na zawsze, że on nie chce go dłuzej znać? Że znajomość z nim, jest dla niego zła? Że niszczy mu jego poukładane, w dziwny sposób, ale jednak, życie? |
James - 2012-05-28 18:21:58 |
Wybiegł za nim. Nie, nie rozumiał tego. On już miał mieć poukładane życie, miał pracować z Lucyferem, miało być dobrze, a on to wszystko zepsuł. |
Lucyfer - 2012-05-28 18:24:12 |
Oh, jakoś to przeżyje. Może sobie być tchórzem, nieznośnym bachorem czy tępym chujem. Miał to gdzieś. Byleby mógł być tym kimś daleko od Jamesa, od jego towarzystwa. Każdy kolejny metr przybliżał go do mieszkania. Tam James już go nie złapie. |
James - 2012-05-28 18:27:18 |
- Lucyfer! - Złapał go za rękę. To zadziwiające, ale ma mocny uścisk. Nie pozwoli mu tak po prostu zwiać, nie teraz! Spotkali się po tak długim czasie a on go po prostu ignoruje? Jak nic nie wartego robaka?! |
Lucyfer - 2012-05-28 18:31:55 |
Bo w tym momencie James był jak nic nie warty robak. Do tego upierdliwy, ciągnący się za nim i irytujący. Spojrzał na swój nadgarstek, na którym zaciśnięte były palce Jamesa. |
James - 2012-05-28 18:35:43 |
Pobiegł za nim. - LUCY... - W tym momencie uderzył go samochód. Chłopak poleciał w górę, upadł na samochód. Auto nie zatrzymało się, więc zleciał z niego i spadł na ulicę. Kierowca pojechał dalej zostawiając chłopaka na ulicy. O tej porze nie ma w tej okolicy żywej duszy. Był tylko James i Lucyfer. Chłopak jest nieprzytomny. |
Lucyfer - 2012-05-28 18:38:25 |
[Skąd ten samochód wziął się na chodniku?! oO] |
James - 2012-05-28 18:43:41 |
[Wjechał w niego xD facet był pijany i wjechał po prostu] |
Lucyfer - 2012-05-28 18:46:28 |
Lucyfer przez najbliższe dni nie wychodził z domu. Potrzebował zmiany. Najlepiej wyjechałby z miasta na jakiś czas. W końcu zdecydował się to zrobić. Zadzwonił tylko do Maxa, żeby powiadomić go o tygodniowej wyprawie na Ibizę, by kolejno spakować się i pojechać na lotnisko. Nie chciał zostawiać swojego faceta bez informacji. Słysząc w słuchawce głos Maxwella, mimowolnie trochę polepszył mu się humor. Wyłączył telefon dopiero w samolocie, który właśnie wznosił się w przestworza... |
James - 2012-05-28 18:48:54 |
[chuj! nie wiem jak ich połączyć no! D: wymyślmy coś!] |
Lucyfer - 2012-05-28 18:49:53 |
[Mój Lu jest skrzywdzony i biorę go jak najdalej od Jamesa, który mu wytknął, że był złym ojcem >.<] |
James - 2012-05-28 18:52:36 |
[no heeej xD no bo Lu to nieczuła dupa i James chciał to podkreślić bo nie wiedział jak zwrócić jego uwagę, tak naprawdę tak nie myśli :I] |
Lucyfer - 2012-05-28 18:54:55 |
[Jasne, gwałcisz mi go tu, gadasz takie rzeczy, ho ho! Lu jest wściekły i będzie wściekły xd] |
James - 2012-05-28 18:57:20 |
[to go uspokój! xd] |
Lucyfer - 2012-05-28 18:58:05 |
[Mowy nie ma, bo ja jestem równie wściekła co on, o. xd] |
James - 2012-05-28 18:59:42 |
[No to ja nie wiem co robić :I] |
Lucyfer - 2012-05-28 19:02:49 |
[Cóż, to nie jest już moja wina, wysil móżdżek *-*] |
James - 2012-05-28 19:06:37 |
[mój mózg nie działa od testów gimnazjalnych xD no nie wie, podpowiedz coś. James nawet telefonu nie ma do Lucyfera, co. Ma iść do Maxa? xd nie, no nawet nie wie gdzie ten mieszka... hhhhmmmmmmmmmmm.] |
Lucyfer - 2012-05-28 19:08:05 |
[Swoją drogą, autorka Maxa ma niezłego wkurwa na Jamesa xDD Ale to już kiedy indziej... W każdym razie ja nie podpowiadam, bo stoję koło Lucka i mówię, mu żeby się czasem nie złamał, o! ; D] |
James - 2012-05-28 19:12:04 |
[MA?! XD CZEMU!? XDD No weź, ja jestem w kropce T^T] |
Lucyfer - 2012-05-28 19:13:23 |
[No bo Max jest facetem Luuu, a James go napastuje xD Poza tym, został do chuja zgwałcony -.- I Ci nie pomogę, ho ho] |
James - 2012-05-28 19:16:06 |
[mówiłam że możemy odwołać jeśli chcesz jak jeszcze nie było źle, a Ty nie >: P próba samobójstwa nie podziała nie? może będzie mu się codziennie nagrywać na sekretarkę, taki smutny, bez życia i wgl i odda mu mieszkanie i odejdzie z tej pracy? >:I] |
Lucyfer - 2012-05-28 19:17:26 |
[Tyle, że Lucka to za bardzo nie obejdzie, bo ma pięknie wyjebane oO Na twoim miejscu kombinowałabym coś z tym, żeby James dowiedział się, co się stało. Czemu Ci pomagam oO?] |
James - 2012-05-28 19:27:00 |
[hmmmmmmm, niech będzie xD ah dziękuję] |
Lucyfer - 2012-05-28 19:32:13 |
[Coś Ci za łatwo poszło xd A gdzie zasady logiki, gdzie fakt, że nikt by mu tak po prostu nie dał tego nagrania, hę? xd] |
James - 2012-05-28 19:36:46 |
[pierdolę zasady logiki! Mają się pogodzić kosztem wszystkich zasad! xD] |
Lucyfer - 2012-05-28 19:39:44 |
Lucyfer prychnął. Pewnie niech to ogłosi. Niech powie całemu światu. Sąsiedzi z dołu jeszcze nie słyszeli, że "zrobiono mu to samo". Dla Lu to wcale nie było to samo. To była kompletnie inna sytuacja, a wierząc w "bycie podobnymi przypadkami", James oszukiwał samego siebie. Byli inni. Całkowicie. Kompletnie. |
James - 2012-05-28 19:43:34 |
Specjalnie nie mówił tego wprost, bo przecież mógł powiedzieć "Wiem że Cię zgwałcili", ale nie powiedział. |
Lucyfer - 2012-05-28 19:47:01 |
Lu nie czuł się wcale tak do końca "zgwałcony". Raczej wykorzystany. Bo pomoc przyszła za późno. On rzadko kiedy robił coś dobrego. Rzadko kiedy dochodził do wniosku, że warto o coś walczyć. Tak jak po narodzinach syna, doszedł do wniosku, że tak - to jest moment, w którym musi walczyć o to, by go nie stracić, tak wtedy zdał sobie sprawę, że James potrzebuje pomocy. W obu przypadkach zawiódł. W pierwszym syna, w drugim samego siebie. Zawsze coś szło nie tak. Zawsze gdy zaangażował się w coś za bardzo. |
James - 2012-05-28 19:51:48 |
James westchnął. |
Lucyfer - 2012-05-28 19:59:03 |
Przekręcił zamek w drzwiach, po czym je otworzył. Zagrodził mu wejście. Opierał się o framugę. |
James - 2012-05-28 20:05:12 |
James wzdrygnął się. |
Lucyfer - 2012-05-28 20:17:31 |
-Mam to gdzieś - powiedział cicho. - Od początku mówię ci, że wcale nie chcę być twoim jebanym przyjacielem. Tak trudno zrozumieć fakt, że jesteś zbędny? Że ratowanie ciebie powoli stało się nużące, hę? Jak ty sobie w ogóle radziłeś kiedy mnie nie było? Kto dawał ci żarcie, nocleg, kto ratował cię od alfonsów i rzeżączki, od samochodów i Bóg wie, czego jeszcze, hę? Ja już nie chcę cię w swoim życiu. Nigdy nie chciałem. A teraz wynoś się spod mojego mieszkania - powiedział, po czym splunął zdegustowany na bok. |
James - 2012-05-28 20:25:22 |
- Miałem przyjaciela, ale on... Zniknął... Wszyscy są zbędni tak? A czy ludzie, których uważasz za przyjaciół też są zbędni? A ich jak poznałeś? Przy pierwszym spotkaniu już ich uwielbiałeś? Jakoś nie wierzę... Dlaczego nie chcesz dać mi szansy? Każdy zasługuję na szansę, nawet ktoś tak żałosny jak ja... - Mówi cicho. |
Lucyfer - 2012-05-28 20:28:02 |
-Mam jednego przyjaciela. Jednego. I chcę aby tak pozostało. I uwierz mi, od początku wiedziałem, że Matt będzie ideałem przyjaciela, w odróżnieniu od Ciebie. A Max jest idealny. Idealny dla mnie. Identyczny. A ty nie. Jesteś denerwującym dzieckiem, które mysli, że naśladując mój tok myślenia zaimponuje mi na tyle, że zacznę zastanawiać się "hmm, a może warto?". Cóż, zawiodę cię. Ja wiem, że nie warto. A jeśli chcesz nadal tu stać, to do zobaczenia na rozprawie w sądzie. |
James - 2012-05-28 20:35:43 |
Wkurwił się. Robił wszystko, naprawdę wszystko. |
Lucyfer - 2012-05-28 20:38:47 |
-Nic, James. Ale idź do jutrzejszego wydania wiadomości i ogłoś tę wieść całemu światu. Chętnie podzielę się z ludźmi informacją o moim wykorzystaniu - powiedział, zaciskając ze złości zęby. - A teraz weź sobie zakoduj w tym durnym łbie, że po pierwsze, nie chcę cię znać, po drugie, nie potrzebuję cię, po trzecie, denerwujesz mnie samym swoim widokiem, po czwarte, wypierdalaj stąd gówniarzu! |
James - 2012-05-28 20:41:35 |
James jest wściekły. Co on sobie wyobraża!? Jego też wykorzystano, a zachowuję się jakby był jedyną pokrzywdzoną osobą na świecie. To nie fair. |
Lucyfer - 2012-05-28 20:43:07 |
[Nie moja wina, że James działa dziwnym sposobem, w którym zamiast działać to mi jeszcze Lu obraża oO] |
James - 2012-05-28 20:45:03 |
[a co miał zrobić? Płakać mu na wycieraczce? Już się chyba nic nie da zrobić] |
Lucyfer - 2012-05-28 20:45:46 |
[Zawsze mogą być wrogami xd Lol, to w końcu też jakaś silna relacja] |
James - 2012-05-28 20:47:19 |
[ale bycie wrogiem z Luckiem nie jest fajne :C nie cem wrogów] |
Lucyfer - 2012-05-28 20:48:28 |
[No cóż, życie. Zawsze możesz coś wymyslić. Be creative, czy coś ^ ^] |
James - 2012-05-28 20:50:08 |
[ale na Lu nie ma mocy! Jego ani prośbą ani groźbą się nie da! >:I poproszę koleżankę o pomoc urwa...] |
Lucyfer - 2012-05-28 20:50:45 |
[Kogo? I po co? xd] |
James - 2012-05-28 20:55:54 |
[Autorkę Iana xD Bo nie wiem co robić no!] |
Lucyfer - 2012-05-28 20:58:06 |
[Moją żonę? Muah, przekaż, że ją kocham przy okazji xD Zawsze lepiej wiedzieć z wielu źródeł *-* A no cóż, skoro uważasz, że pomoże, to pytaj pytaj ;>] |
James - 2012-05-28 21:03:35 |
[Mój braciszek to jest! XD dobra, zanim mi odpowie to sama pomyślę. Co by Luckowi zaimponowało? Coś żeby już tak się nie złościł] |
Lucyfer - 2012-05-28 21:19:14 |
[Nie wiem. Lucek marzy teraz tylko o Maxie, który w końcu powrócił zza światów *-*] |
James - 2012-05-28 22:03:02 |
[No to serio nie wiem co robić] |
Lucyfer - 2012-05-28 22:07:01 |
[Traj samfink niu, jakby to powiedziała moja nauczycielka od Art'a xd] |
James - 2012-05-28 22:09:42 |
[>:I James próbował wszystkiego a Lu po prostu nie chce no i co niby ma zrobić? Zostawić go w spokoju na parę tygodni? Może zacznie tęsknić za upierdliwym dzieciakiem] |
Lucyfer - 2012-05-28 22:23:40 |
[Ło. Ja chcę wątku Jamesa i Maxwella, to dopiero będzie xd Wtedy może się coś wyjaśni xd] |
James - 2012-05-28 22:25:50 |
[apff w sensie że co xd Ja mam pisać z Maxem czy że Ty nim tu będziesz?] |
Lucyfer - 2012-05-28 22:31:10 |
[Człowieku, ja nie potrafię być Maxem! Max jest niepowtarzalnym cudem, którego żadne słowa nie opiszą!] |
James - 2012-05-28 22:34:28 |
[O.O XD okyyyy, powiem że kazałaś mi napisać wątek] |
Lucyfer - 2012-05-28 22:37:44 |
[Nie mieszaj mnie do tego xD Ja tylko sprawiam sobie dodatkową rozrywkę : D] |
James - 2012-05-28 22:41:51 |
[Za późno, napisałam że kazałaś :I a mi się nie chce tak długo czekać :I niech Lu da mu szansę czy coś] |
Lucyfer - 2012-05-29 11:53:28 |
[Nie mam kompletnie pomysłu na to w jaki sposób Lucyfer mógłby ulec. W końcu to nie jakaś klucha oO] |
James - 2012-05-29 16:14:02 |
[No właśnie wież że nie klucha! >:I Lucuś Lucuuś, trzeba coś zrobić. Co Jamie robi źle?] |
Lucyfer - 2012-05-29 16:28:41 |
[Nie ma żadnych argumentów, wyzywa mi go, uważa, że ich sytuacje są takie same i jest strasznych pechowcem, któremu ciągle coś się dzieje xd Niech on kurwa raz wygra w totolotka xd ] |
James - 2012-05-29 16:55:15 |
[Dobrze! Wygra w totolotka milion i chuj! xDD] |
Lucyfer - 2012-05-29 17:45:22 |
[Ta, tylko to raczej nie zmieni stosunku Lucyfera xD Ale nie martw się, kombinuj ^ ^] |
James - 2012-05-29 18:16:54 |
[to nie wygra xD kurna no. Kupi mu czekoladę na zgodę, albo wiem. Okaże się że będą musieli stworzyć razem jakiś projekt i BĘDĄ MUSIELI pracować razem i Lu nie będzie mógł się w żaden, ale to ŻADEN sposób wymigać, hę?] |
Lucyfer - 2012-05-29 18:42:48 |
[Tyle że New York Time jest jego więc tak jakby to on decyduje z kim będzie pracował, a z kim nie xd No ale, ale można byłoby zrobić tak, że zrobi to "dla dobra firmy", ohoho] |
James - 2012-05-29 18:45:16 |
[no kurna, tzn jak nie chcesz to nie będę zmuszać] |
Lucyfer - 2012-05-29 18:52:24 |
[Może być, przynajmniej będzie jakiś punkt zaczepienia xd chcesz zacząć?] |
James - 2012-05-29 19:01:15 |
[nie chcę :I] |
Lucyfer - 2012-05-29 19:05:31 |
Lucyfer zmarszczył brwi, słysząc na zebraniu rady nadzorczej, że potrzebują reklamy. Zaproponował dobrą firmę. Nie pierwszorzędną, ale jednak naprawdę niezłą. Mimo że został przegłosowany, nadal miał tu prawo wyboru. To jego gazeta, a nie demokratyczne państewko. W końcu jednak ugiął się, dochodząc do wniosku, że liczy się dobro rodzinnego interesu, a nie jego życie osobiste. Poradzi sobie. Zebranie zostało umówione na godzinę szesnastą. Za pięć, Lucyfer siedział w sali konferencyjnej agencji reklamowej jako wysłannik, ktory miał zaakcetpować plan reklamujący. |
James - 2012-05-29 19:23:30 |
James tego dnia usłyszał, że New York Time potrzebuje reklamy. Nie palił się zbytnio do tego i miał nadzieję, że to nie jego wybiorą. Lucyfer przecież nie chce go wiedzieć, nie chce rozmawiać, chłopak jęknął tylko gdy szef wyznaczył jego do przedstawienia propozycji reklamy kierując się tym, że James jest bardzo dobrym pracownikiem i tym że skoro jest w firmie od niedawna to potrzebuje wyzwań. Czy będzie tak samo? Lu wybiegnie kiedy go zobaczy? Możliwe, a może po prostu go uderzy, w końcu będą tam tylko we dwoje, żadnych świadków. O szesnastej James ubrany w czerwone spodnie i dużą białą koszulę wszedł do sali konferencyjnej. W ręku ściska parę teczek i segregator. |
Lucyfer - 2012-05-29 19:57:39 |
-Proszę zacząć prezentację - powiedział oschle, nie patrząc na niego. Wpatrywał się za to w dużą tablicę do wyświetlania prezentacji na przeciwko niego. Gdzieś tam w głowie doszedł do wniosku, że nigdy jeszcze nie widział tak źle dobranego do rodzaju spotkania stroju. Cóż, on jak zwykle w pracy miał dopasowany garnitur. To się nie zmieniało. |
James - 2012-05-29 20:13:59 |
James ubierał się jak chciał, bez względu czy było to spotkanie czy też zwykły dzień pracy. Nie widział powodu by ubierać się bardziej oficjalnie, poza tym w garniturze wygląda komicznie. Chłopak westchnął i wstał. Włączył program na laptopie i zaczął tłumaczyć co i jak. |
Lucyfer - 2012-05-29 20:19:07 |
Lucyfer otworzył teczkę, przesuwając w zastanowieniu językiem po górnej wardze. Nie były świetne, ale też nie warto było ich od razu równać z ziemią. |
James - 2012-05-29 20:34:11 |
James przerzucił kartki w swojej teczce. Jest spokojny, przynajmniej na zewnątrz. |
Lucyfer - 2012-05-29 20:37:36 |
-Pierwszy jest fatalny. Trzeciego nawet nie komentuję. Drugi mi się podoba. Gdzie są papiery do podpisania? - zapytał, przyglądając się tablicy, a po chwili i teczce wypełnionej możliwościami wyglądu bilboardów. - Co do reklamy. Telewizję odrzucam, nikt nie chce widzieć gazety w telewizji. Natomiast bilbordy i owszem, na każdym skrzyżowaniu, zmieniane co dwa tygodnie. Kolorystyka numer trzy z kombinacją czerwieni i szarości. Plus, wzmianki w każdej stacji radiowej. |
James - 2012-05-29 20:43:09 |
James zapisuje wszystko dokładnie. Podchodzi i wyjmuje z teczki parę kartek. |
Lucyfer - 2012-05-29 20:45:13 |
Przerzucił kartki do momentu umowy, by przeczytać ją w całości. Nigdy nie ufał za bardzo dużym korporacjom. Kiedy już upewnił się, że wszystko gra z wewnętrznej kieszeni wyjął swój długopis, po czym podpisał papiery. Wstał z krzesła i spojrzał w stronę drzwi. |
James - 2012-05-29 20:48:31 |
Zabiera papiery i chowa je do teczek. |
Lucyfer - 2012-05-29 20:52:16 |
-Przyślę kogoś do obgadania szczegółów - powiedział, nie komentując drugiej jego wypowiedzi. Dla niego wcale nie było miło. Czuł to nieprzyjemne przewracanie w żołądku i przez całe spotkanie chciał po prostu stamtąd wyjść. - Do widzenia. |
James - 2012-05-29 20:56:57 |
- Lucyferze, nie unikaj mnie proszę... Dlaczego to robisz? - Odgarnął włosy za ucho i wziął w wszystkie teczki w ręce. Dlaczego Lu go unikał? James tego nie wie. Pewnie przypomina mu o tym wszystkim co się wydarzyło. Chłopak obwinia się o to, że Lincoln został zgwałcony. To jego wina, gdyby nie musiał go ratować to nic takiego by się nie wydarzyło, gdyby tylko siedział tam cicho i nie krzyczał, to wszystko byłoby dobrze. Przynajmniej dla Lucyfera. |
Lucyfer - 2012-05-29 21:00:30 |
-Mówiłem Ci już, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - powiedział oschle, naciskając na klamkę. Nie chciał prowadzić tej konwersacji. Wszystko co dziś jadł przewracało mu się w żołądku. Naprawdę musiał wyjść. Sama świadomość, że przebywa tak blisko niego, źle na niego działała... |
James - 2012-05-29 21:04:29 |
James przewrócił oczami. Ciągle to samo. |
Lucyfer - 2012-05-29 21:11:17 |
Ściągnął usta w cienką kreskę. |
James - 2012-05-29 21:21:09 |
James westchnął. |
Lucyfer - 2012-05-29 21:22:48 |
Zaśmiał się nerwowo, przeczesując włosy. Spojrzał na niego, kręcąc z niedowierzaniem głową. |
James - 2012-05-29 21:28:15 |
James westchnął. |
Lucyfer - 2012-05-29 21:31:45 |
-Dam Ci wskazówkę. Jeżeli z tobą nie rozmawiam, to może znak, że nie chcę, co? Koniec wskazówki - powiedział, wzdychając. W końcu oparł się o drzwi, odwracając w jego stronę. - Nie. Rozmowa w niczym mi nie pomoże. A już na pewno nie z tobą. Mam Maxa. |
James - 2012-05-29 21:39:47 |
- A ja nie mam nikogo. Jesteś pierwszą osobą którą tutaj spotkałem i z którą nawiązałem jakiś kontakt. Dziwisz się, że nie chciałem stracić tej znajomości? Taa, mi też nie pomogła. Nadal czuję się taki... Brudny... Rozumiesz? - To prawda. Cały czas czuję się jakby miał na sobie ślady ich dotyku, nasienia. Dlatego myje się codziennie po parę razy, ale to nie działa. Uczucie pozostaje. |
Lucyfer - 2012-05-29 21:57:38 |
-Trudno. Znajdź sobie przyjaciela. Idź do psychologa. Ja nie będę z tobą o tym rozmawiał. Mam innych ludzi, którzy nie są napastliwi i nie łażą za mną jak idioci - warknął, patrząc na niego. Przez chwilę chciał go uderzyć. Ukarać za wszystko przez co przez niego przeszedł. Za ilość nerwów, czasu, pieniędzy i własnego zdrowia straconego za tego chłopaka... |
James - 2012-05-29 22:00:45 |
Podszedł jak na zawołanie. Dość blisko. |
Lucyfer - 2012-05-29 22:13:26 |
Zaśmiał się nerwowo. |
James - 2012-05-29 22:18:05 |
James patrzy na niego. |
Lucyfer - 2012-05-29 23:02:39 |
-Jakiś ty spostrzegawczy - mruknął, bardziej do siebie niż do niego. Zacisnął mocniej powieki. - Nie. Nie chcę cię widywać. Zatruwasz moje życie. |
James - 2012-05-29 23:06:25 |
- Lu proszę! Proszę! Ja nie chciałem Cię skrzywdzić! - Przecież się zmienił, zmienił się do cholery! I nie rozumie, dlaczego Lu go o to obwinia? To nie była jego wina, on go tam nie wysyłał. Gdyby mu powiedział, że chce tam iść to James nie pozwoliłby mu, powiedziałby że to głupi pomysł, że oni zrobią mu krzywdę. Ale nie powiedział. |
Lucyfer - 2012-05-30 10:27:30 |
Przesunął palcami po twarzy, jakby tym gestem chciał zedrzeć i zmęczenie, i rozdrażnienie. Miał dosyć. Chciał wrócić do domu. Chciał wrócić do Maxa. Chciał w końcu przestać na niego potrzeć. |
James - 2012-05-30 14:24:47 |
Chłopak jest załamany, co ma zrobić? Nie chce żeby Lucyfer cierpiał, ale nie chce też aby stracili kontakt. - Lu... To nie moja wina... - Jest blady. Ma ochotę się pociąć, pierwszy raz odkąd wtedy pociął się u Lu w domu. Ma to wypisane na twarzy. |
Lucyfer - 2012-05-30 16:50:39 |
-Oh, masz racje nie ma w tym kompletnie twojej winy - mruknął z kpiną. - Więc pozwól mi brać sobie ciebie jako kozła ofiarnego, bo przecież nie zrobiłeś nic, co zaszkodziło mojemu życiu... |
James - 2012-05-30 16:53:27 |
- Nie chciałem nic Ci zrobić rozumiesz?! Nie chciałem! - Ma łzy w oczach. Nie rozumie. Dlaczego Lu go kurwa tak traktuje, przecież Jamie nie robił niczego złego, przynajmniej nie umyślnie. |
Lucyfer - 2012-05-30 17:00:19 |
-Jesteś głuchy, prawda? Gdybyś nie był zrozumiałbyś w końcu, że nie masz tak do mnie mówić - powiedział, nawet na niego nie patrząc. Szczeniak doprowadzał go co raz bardziej do szału. - Odpuść sobie, Jamie. Odpuść, dopóki jeszcze nie jest za późno. Projekt przydzielę komuś innemu. Nie będziemy juz razem pracować. Tylko mnie przy tym męczysz... |
James - 2012-05-30 17:08:05 |
- A Ty mówisz do mnie Jamie... - Zauważył. Patrzy mu w oczy. |
Lucyfer - 2012-05-30 17:18:55 |
-Nigdy nie powiedziałeś, że nie mam tak mówić więc o co niby masz pretensje, hę? - zapytał, tworząc z ust cienką kreskę. - Jest za późno na naszą znajomość, nie za późno na to, żebyś się ogarnął, odpieprzył ode mnie i nie zawracał mi więcej głowy. I jeszcze jedno, w dupie mam, że jest ci przykro, że tego żałujesz. Złamałeś obietnicę potem wróciłeś do bycia dziwką, to nie jest już moja sprawa, wisi mi to. |
James - 2012-05-30 17:22:54 |
- Kiedy zrozumiesz, że ja miałem gorączkę?! Że po prostu pękłem! Nie miałem pieniędzy, nie miałem gdzie mieszkać, Ty mnie wyrzuciłeś więc co miałem zrobić co? Lucyfer proszę, nie jest za późno... Obiecam Ci wszystko, tylko nie zrywaj ze mną kontaktu... Nie odrzucaj mnie. |
Lucyfer - 2012-05-30 17:43:52 |
-Nie spotkajmy się przez najblizsze dziesięć lat, potem nasz kontakt może się odbudować, co ty na to? - zapytał, drwiąc. Oh, za dziesięć lat to go nie będzie, ale myslenie o tym nie było mu potrzebne. A James nie musiał o tym wiedzieć. - Mówisz jakbyś myślał, że mnie to obchodzi. Dałem ci wszystko, a ty wszystko spieprzyłeś. To tylko i wyłącznie twoja wina. |
James - 2012-05-30 18:01:18 |
- Wiem że to moja wina, wiem że spieprzyłem! Dlatego chcę to naprawić rozumiesz? - Widać że jest skruszony, że chce to wszystko odbudować. To dla niego naprawdę ważne. Choćby miał oddać życie to naprawi to wszystko. |
Lucyfer - 2012-05-30 22:23:46 |
-Już wiemy czego ty chcesz, wiemy, że chcesz mojego powrotu, bla, bla bla, ale może teraz pomyśl o tym, co ja chcę, co? Przeliteruję Ci. Z. O. S. T. A. W. M. N. I. E. Tym razem dotarło? - warknął, co raz bardziej wyprowadzony z równowagi. Czy ten dzieciak nigdy się nie poddawał? |
James - 2012-05-30 23:16:53 |
Chłopak westchnął i pokręcił głową. |
Lucyfer - 2012-05-30 23:20:36 |
-Inaczej, skoro Ci na mnie zależy, to może warto byłoby w końcu raz liczyć się z moim zdaniem, co? Skoro twoje odpieprzenie się sprawi mi radość, to czy dla zakochańca nie będzie to coś dobrego? - zapytał, wnioskując z czystej psychologii. |
James - 2012-05-30 23:30:10 |
- Nieee? Bo wtedy będę daleko od Ciebie. - Lu nic nie rozumiał, zupełnie nic. |
Lucyfer - 2012-05-30 23:38:42 |
-Pieprzenie - odparł tylko, otwierając drzwi. - Poza tym, chyba jasno widać, że dla mnie nie jesteś ważny, co? Odpuść więc sobie i uniknij kompromitacji, błagam. Jesteś już nudny z tym swoim proszeniem. Nie chcę cię, jasne? Szybciej umówiłbym się z kobietą niż tobą, zrozum. |
James - 2012-05-31 14:13:50 |
Spiął się i zmarszczył brwi. |
Lucyfer - 2012-05-31 17:49:59 |
-Nie przyjdę - oznajmił, zanim jeszcze chłopak zniknął w windzie. - Przyślę swojego zastępcę. Jeżeli Ci się to nie podoba to załatwię sobie kontrakt z inną firmą. |
James - 2012-06-01 13:30:59 |
James tylko prychnął i zjechał na dół. Nie będzie pracował z jakimś tam zastępcą. O nie. Pojechał do domu, tak zjadł kolacje, poszedł pod prysznic. Nie spodziewa się kto przyjdzie, co mu zrobi. |
Lucyfer - 2012-06-01 14:33:22 |
Lucyfer rzeczywiście nie przyszedł na spotkanie i wysłał tam zastępce. Biorąc pod uwagę, że firma w której pracował James za bardzo liczyła się ze zdaniem redaktora naczelnego miał pewność, że jeżeli chłopak nawet się tam nie pojawi, to wyślą kogoś innego. Za bardzo chcieli mieć takiego klienta. Dla nich, był to równie dobry interes, co dla Lincolna. |
James - 2012-06-01 16:31:33 |
No i wysłali kogoś innego, nie dlatego, że James nie chciał iść, on po prostu nie przyszedł do pracy. Nie był w stanie. Nie sądził, że odwiedzi go facet Lucyfera, że zrobi mu coś takiego. Następnego dnia poszedł do pracy, nie chciał nikomu powiedzieć co się stało, skąd te ślady pobicia. Musiał zanieść Lucyferowi potrzebne dokumenty, tylko zanieść, a drżał jak osika. Pojechał do jego firmy i szybkim krokiem ruszył w stronę gabinetu Lincolna. Stanął, westchnął i zapukał. Jest pewien, że Lu nawet nie zwróci uwagi na jego stan, bo przecież go nie obchodzi, ale Lu wie kto to zrobił, sam dał mu adres, bo kto inny? Więc chciał mu zrobić krzywdę, Lucyfer chciał go skrzywdzić i zrobił to, może nie osobiście, ale zrobił. |
Lucyfer - 2012-06-01 17:16:36 |
[Ło, musimy wstrzymać wątek do czasu gdy Maxwellowa wróci, bo nie mam za za bardzo wiedzy, co Max powie Lucyferowi o tym pobiciu, więc lepiej poczekać xd] |
James - 2012-06-01 17:18:56 |
[dobrze ^^] |
Lucyfer - 2012-06-08 20:16:00 |
[Dobra, Maxwellowa się nie odzywa oO Więc będę improwizować xd] |
James - 2012-06-09 10:54:07 |
[: D] |
Lucyfer - 2012-06-09 12:07:30 |
Lucyfer obszedł biurko, by znaleźć się bliżej chłopaka. Przygryzł dolną wargę, obserwując zachowanie chłopaka. Było w tym sporo jego winy. I tu po raz kolejny czuł dwie sprzeczności. Z jeden strony tak się cieszył, że powiedział Maxowi, co się stało, że w końcu był ktoś, kto mógł tego wysłuchać, po prostu przygarnąć go do siebie i nic nie mówiąc, pokazać, że będzie dobrze. Z drugiej, przez to co Max zrobił z Jamesem ta radość odrobinę słabła. Nie sądzil, że tak to się potoczy. Gdzieś w głębi duszy podejrzewał, że Maxwell po prostu porozmawia z chłopakiem, powie mu, że ma się trzymać od niego z daleka i wtedy wszystko byłoby dobrze. A tak? Czuł te cholerne wyrzuty sumienia. |
James - 2012-06-09 12:16:25 |
James odruchowo cofnął się gdy Lu wyszedł zza biurka. Nie powinno go tu być, nie powinno. Zaraz dostanie po twarzy. Poczuł jak mężczyzna kładzie dłoń na jego ramieniu. O dziwo nie uderzając go. Wręczy przeciwnie, przytulił go. Chłopak aż zachłysnął się powietrzem. On go naprawdę przytula? Drżącymi rękami objął go w pasie. Nie tylko ręce mu drżą, cały się trzęsie. |
Lucyfer - 2012-06-09 12:26:13 |
Słysząc słowa chłopaka cały zesztywniał. Dlaczego miałby go uderzyć? Owszem, Maxwell mógł być porywczy, mógł uważać, że przemoc to jedyna droga, ale tutaj akurat Lucyfer się od niego różnił. Jeżeli chodziło o agresję i brutalność to te cechy przejawiał w łóżku, nie poza nim. Nie uderzyłby go, nawet gdyby James wyprowadził go całkowicie z równowagi. Wystarczy spojrzeć na wszystkie jego poprzednie reakcje, kiedy to ledwo mógł się poruszać ze złości, a mimo to nie podniósł na niego ręki. Albo kiedy James uderzył jego. Lucyfer nie mógłby go uderzyć. |
James - 2012-06-09 12:38:52 |
Pociągnął nosem, gdy poczuł te ciepłe, duże dłonie na swoich policzkach. Teraz naprawdę dało się zobaczyć kontrast. Skóra Lucyfera miała normalny, zdrowy odcień, a twarz Jamesa była czerwono, szaro fioletowa. Pokiwał lekko głową. Dlaczego mu wierzy? Po tym wszystkim? Nie wie, ale teraz jest pewien, że może mu zaufać. |
Lucyfer - 2012-06-09 12:43:49 |
Lucyfer mimo tych dłoni i tak odsunął się na bezpieczną odległość. Oparł się o kant swojego biurka, po czym oparł się o nie dłońmi po obu stronach swojego ciała. Spojrzał na chłopaka, a raczej zmierzył go wzrokiem, rejestrując wszystkie rany jakie mógł w ten sposób zobaczyć. Ile z tego było winą Maxa, a przez to i jego? Może jednak nie miał racji? Może pośrednio go uderzył. I to wiele razy. Przez chwilę nawet przeszło mu przez myśl, że to wszystko jego wina. Wszystko. Od samego początku. Od faktu, że dał chłopakowi siedzieć w swoim samochodzie. |
James - 2012-06-09 12:52:40 |
James spuścił głowę gdy ten zabrał dłonie i odsunął się. Naciągnął rękawy tak aby nie było widać jego rąk, odruchowo. Nic sobie nie zrobił chociaż miał taką ochotę, tak wiele razy trzymał w ręku nóż, żyletkę. Nie okaleczył się chociaż ten cichy głos w głowie krzyczał Zrób to! Ulży Ci, jak zawsze! Tylko jedno małe nacięcie!, nie zrobił tego. Lu przez ten mały gest mógł pomyśleć, że chłopak znowu robi sobie krzywdę. Że znów się okalecza. |
Lucyfer - 2012-06-09 13:00:57 |
I owszem, widząc jak chłopak chowa ręce w rękawach, przez chwilę przeszło mu przez myśl, że chłopak zaczął robić sobie krzywdę. Co gorsza, przez niego. Potem jednak doszedł do wniosku, że nie ma dłużej prawa mówić mu, co wolno, a czego nie, bo w końcu kim tu niby był, żeby wygłaszać swoje zdanie? Obietnica, którą złożył mu chłopak już dawno wygasła. Nie mógł żądać od niego zaprzestania, jeżeli ten tego chciał. Mimo to, wolałby żeby chłopak nic sobie nie robił. |
James - 2012-06-09 13:05:55 |
James uniósł głowę. Nie rozumiał. |
Lucyfer - 2012-06-09 13:11:17 |
Jego zdaniem nie było o czym mówić. Pozwolił swojemu facetowi iść do jego mieszkania i pobić go, tylko dlatego, że wcześniej nie potrafił przełknąć swojej dumy. Gdyby to zrobił James nie musiałby wracać do burdelu, a i jemu nic by się nie stało. |
James - 2012-06-09 13:24:56 |
James spojrzał na swoje dłonie. |
Lucyfer - 2012-06-09 13:31:47 |
Zacisnął usta, nie do końca wiedząc czy robi to ze złości na samego siebie, czy jest to objaw jego wewnętrznej walki. W końcu westchnął, odsuwając się od biurka. |
James - 2012-06-09 16:33:52 |
Uniósł głowę i spojrzał na Lucyfera wielkimi oczami. |
Lucyfer - 2012-06-09 16:42:41 |
-Nie pozwolę mu, dobra? Wystarczająco już zrobił. |
James - 2012-06-09 17:01:27 |
Pokiwał głową. Skoro tak mówi to tak będzie, ufa mu. |
Lucyfer - 2012-06-09 17:04:37 |
Lucyfer usiadł na swoim fotelu, po czym wziął do ręki służbowy telefon, by w końcu zadzwonić do asystentki, żeby ta przyniosła mu dwie kawy. Odłożył słuchawkę, po czym splótł palce na biurku, unosząc wzrok na chłopaka. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie potrafi tak reagować, ze spokojem, jak dawniej. Oparł łokcie o biurko i schował twarz w dłoniach, biorąc głębszy oddech. |
James - 2012-06-09 17:08:45 |
James uniósł wzrok gdy usłyszał przekleństwo. |
Lucyfer - 2012-06-09 17:17:26 |
-Jak na złość wszystko, co Ci się przytrafiło to moja wina - powiedział, unosząc kącik ust, choć rzecz jasna wcale nie było mu do śmiechu. Może po prostu próbował sam siebie pocieszyć w taki dziwny sposób, którego sam do końca nie rozumiał? - Co bardziej doprowadza mnie do szału, to co przytrafiło się mnie również jest moją winą. |
James - 2012-06-09 17:29:04 |
- Wcale nie, to nie Twoja wina. - Spuścił głowę. On za to uważa, że to wszystko jego i tylko jego wina. Gdyby nie pchał się gdzie popadnie i gdyby nie gadał tyle to nigdy nic by się nie stało. Gdyby nie poszedł do tego burdelu to ani jemu, ani Lucyferowi nic by się nie stało. Mógł po prostu nie iść tam, po prostu nigdy więcej nie wrócić, a on jak idiota polazł. Powinien wiedzieć, że to wszystko się tak skończy. |
Lucyfer - 2012-06-09 17:38:03 |
-Pieprzenie, Jamie... pieprzenie - powiedział tylko, przecierając zmęczone oczy. Pozwolił sobie na odetchnięcie po czym wyprostował się. W tym momencie weszła do gabinetu jego asystentka i położyła na jego biurku dwie kawy. Jedną przesunął w stronę chłopaka, drugą, mimo faktu, że gorącą jak cholera, podniósł i upił łyka, parząc sobie przy tym język. Odłożył kubek. Przygryzł dolną wargę, starając się uniknąć tematów, o których nie chciał dłużej rozmawiać. Nie wiedział tylko jakie mu w ogóle pozostały. |
James - 2012-06-09 17:42:29 |
James westchnął cicho. Spojrzał na parujący kubek i wziął go w dłonie, podmuchał i wypił łyczka. Brzuch tak strasznie boli. |
Lucyfer - 2012-06-09 18:00:35 |
Domyślil się, że raczej nie chodzi o kawę, bo kto pije gorącą kawę z lodem? Lucyfer ponownie zadzwonił do asystentki tym razem prosząc o zimny kompres żelowy. Minutę później pojawiła się ta sama kobieta, co wcześniej i wręczyła mężczyźnie to, co chciał. Kiedy wyszła Lu spojrzał na Jamesa. |
James - 2012-06-09 20:05:22 |
James obserwował Lucyfera a gdy ten kazał mu się położyć zrobił to bez wahania. Wziął kompres. Położył się i podwinął koszulkę. Widok był jednym słowem paskudny. Brzuch był zielono fioletowy. Położył kompres na brzuchu i westchnął cicho z ulgą. |
Lucyfer - 2012-06-09 20:11:20 |
Odwrócił wzrok, wbijając go w okno. Oglądanie teraz chłopaka na pewno nie przyniosłoby mu ulgi, a gdyby miał czuć się jeszcze gorzej niż teraz, chyba by tego nie wytrzymał. Zacisnął powieki, tylko machając ręką, żeby pokazać mu, że nie ma za co dziękować. Ściągnął brwi, pocierając swoje skronie. |
James - 2012-06-09 20:23:48 |
James uśmiechnął się leciutko. |
Lucyfer - 2012-06-09 20:40:54 |
-Nigdy nie dążyłem do tego, żeby Cię tego nauczyć, a jeśli to zrobiłem to nieświadomie. |
James - 2012-06-09 21:25:43 |
- Mimo to dziękuję... - Powiedział cicho i zamknął oczy. Jest już lepiej. Mimo to Jamie w środku nadal drży. Boi się. Powinien mu to mówić? Wczoraj Max go pobił, ostrzegł że jeśli zbliży się do Lucyfera to... Jak Jamie miał się nie bać. Nawet droga do domu go przerażała, ciemne ulice oświetlone tylko lampami, wszędzie jakieś podejrzane uliczki. No i dom. Naznaczony krwią, to chyba przeraża go najbardziej. |
Lucyfer - 2012-06-09 21:31:53 |
-Nie masz za co, już mówiłem. Przeze mnie Max do Ciebie poszedł... - powiedział, choć niekoniecznie chciał wypowiedzieć ostatnie zdanie na głos. Wolałby zostawić swoje wątpliwości tylko dla siebie. Skoro jednak już to powiedział, to raczej trudno było to wyciąć z pamięci chłopaka, prawda? Nie chciał też mówić "zapomnij", bo nikt i tak w tym momencie nie zapomina. - za to też przepraszam, o ile w ogóle to słowo ma jakikolwiek sens. |
James - 2012-06-09 22:00:55 |
Wciągnął powietrze ze świstem gdy ten wspomniał o Maxie. Nagle jakby przypomniało mu się, że Max pobije go. To było pewne. Zrobi to bo dowie się, że był u Lucyfera. Ostrzegał. Usiadł i jęknął cichutko. Zabolało. |
Lucyfer - 2012-06-09 22:08:06 |
Wiedział o co chodzi. Widział w oczach chłopaka, że się boi, jednak nie miał kompletnie pomysłu na to, co mógłby zrobić. Może jedynie próbować załagodzić rany, te pozostawione na psychice, ale czy to będzie wystarczająco. Wyszedł zza biurka i podszedł do kanapy, na której siedział chłopak. Stanął przed nim a potem ukucnął, unosząc jego brodę dwoma palcami, tak by James spojrzał mu w oczy. |
James - 2012-06-09 22:14:07 |
James zadrżał gdy ten podszedł i przekręcił jego twarz ku sobie. Poruszył się jakby chciał się przytulić, tak bardzo tego potrzebuje, lecz nie zrobił tego. Lucyfer nie lubił jak James się przytulał. Pokiwał tylko głową. Obiecał. |
Lucyfer - 2012-06-09 22:23:53 |
Puścił jego brodę, po czym usiadł obok chłopaka, opierając się łokciami o kolana. Był odrobinę przybity, ale wolał tego po sobie nie pokazywać. W końcu chodziło o jego faceta. Tego, którego tak kochał, z którego za nic w świecie nie potrafiłby zrezygnować. Potrzebował go jak powietrza, bez względu na to jak durnie to brzmiało. Taka była po prostu prawda. |
James - 2012-06-09 22:31:38 |
Jest już dość późno. James spuścił głowę. |
Lucyfer - 2012-06-09 22:35:02 |
Zignorował głowę na ramieniu, dochodząc do wniosku, że jeżeli zacząłby o tym rozmyślać tylko by mu się pogorszyło, a o tym wolał nawet nie myśleć. |
James - 2012-06-09 22:49:02 |
Nie pomyślał o tym. Pozy tym nie, nie lubi hoteli. Woli już wrócić do tego obskurnego mieszkania, w końcu było kiedyś jego. |
Lucyfer - 2012-06-09 22:57:43 |
-James - zaczął, wzdychając w końcu. Spojrzał na niego kątem oka, przygryzając dolną wargę w zdenerwowaniu. - Nie możesz tam wrócić jeżeli się boisz. Hotel to dobre rozwiązanie. Tylko na jedną noc, jutro będziesz miał swoje mieszkanie z powrotem. Dlaczego niby nie? |
James - 2012-06-09 23:10:10 |
- Nie lubię hoteli... Tam jest tak. Sztucznie. - Dlaczego w hotelu miałoby być inaczej niż w domu? Dom to w końcu dom. |
Lucyfer - 2012-06-09 23:15:59 |
-Rozumiem - powiedział, przytakując bardziej dla siebie, niż do niego. Wstał z kanapy i podszedł do swojego fotela, z którego ściągnął marynarkę. Założył ją na siebie, po czym wykręcił numer do znanej mu firmy sprzątającej, mówiąc, że zaraz podrzuci im klucze. |
James - 2012-06-09 23:21:08 |
Zamrugał. Co? Gdzie? Wstał i podszedł niepewnie. |
Lucyfer - 2012-06-09 23:27:56 |
-Do mnie - powiedział, starając się zabrzmieć normalnie. W sumie całkiem nieźle mu to wyszło. Oparł się z nonszalancją o ścianę przy windzie i uśmiechnął się. Tak, powoli udawało mu się zachowywać pozory. Chciał już wrócić do bycia dawnym sobą. - Poczekamy tam aż firma posprząta, a potem cię odwiozę i tyle. |
James - 2012-06-09 23:34:33 |
Wszedł do windy i spuścił głowę. |
Lucyfer - 2012-06-09 23:40:47 |
-Nie. Maxwell jest w pracy - powiedział spokojnym tonem. Doskonale wiedział kiedy Max pracował, poza tym po pracy niekoniecznie wędrował do niego. Wiedział, że chadza do barów, tak jak i on, więc nie miał się o co czepiać. Każdy z nich miał własne życie. Była w nim jednak część, którą spędzali razem i ta była dla Lucyfera najbardziej wartościowa. |
James - 2012-06-09 23:45:59 |
Pokiwał głową i już trochę spokojniejszy odetchnął. Wysiadł niepewnie z windy i ruszył w stronę samochodu. Zajrzał do niego po czym usiadł z przodu. A co jeśli Max wróci z pracy prosto do Lucyfera? Jakby się zachował? Zabiłby go czy Lucyfer by coś zrobił? Pomógłby mu, czy nie? Tyle pytań bez odpowiedzi. Ale przecież Lu mu obiecał, a jego obietnica to nie byle co. Spojrzał na swoje odbicie w lusterku i westchnął cichutko. Minie wiele, wiele dni zanim jego twarz wróci do normy. Zostaną blizny i krwiaki, na pewno. |
Lucyfer - 2012-06-10 00:01:04 |
Lucyfer nie był typem człowieka, który cokolwiek obiecywał. Z tego co pamiętał, był to pierwszy raz. Zawsze uważał obietnice za coś błędnego, bo kiedy się je złamie, traci się zaufanie nie tylko osoby, która nam wierzyła, ale i do samego siebie. Nigdy tego nie chciał. |
James - 2012-06-10 00:11:44 |
Pokiwał głową i oparł się. Zamknął oczy. |
Lucyfer - 2012-06-10 13:45:22 |
-Wystarczy dobrze zapłacić, a nikt nie będzie o nic pytał - powiedział, starając się nie zwracać uwagi na pierwszą wypowiedź chłopaka. On nie był przekonany czy to pomoc, czy może raczej spłaca swój dług. W końcu prawdą było, że chciał poczuć się lepiej i wynagrodzić mu to, co się stało. Nie chciał przyznawać się do tego przed samym sobą, ale wiedział, że gdyby Max nie zareagował tak impulsywnie, pewnie nadal byłby na Jamesa zły i nie chciałby go widzieć. |
James - 2012-06-10 16:46:09 |
- No tak... - Westchnął przyciskając zimny kompres do brzucha. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Jeszcze wczoraj Lucyfer nie chciał go widzieć, a dziś przytulił go, wziął do domu. Może dla niego to jedna głupia noc, ale dla Jamiego to wiele znaczy. Nie chce być teraz sam. Wie, że będą nękać go koszmary. Nienawidzi ich, zawsze takie przerażające, realistyczne. Pierwsza noc była okropna, prawie wcale nie spał, a jeśli już zasnął to po chwili budził się z krzykiem i uczuciem jakby ktoś tam jeszcze był. To było straszne. |
Lucyfer - 2012-06-10 16:50:55 |
Zaparkował przed swoim apartamentem. Wysiadł z samochodu, a potem poczekał aż chłopak do niego dołączy. Z kieszeni wyjął klucze i kiedy już dojechał windą na samą górę, otworzył nimi drzwi. Wpuścił chłopaka do środka, chwilę później używając nogi, by zamknąć drzwi. Skopał z nóg buty. |
James - 2012-06-10 17:06:12 |
James otworzył oczy gdy samochód stanął. Wysiadł z niego i razem z Lucyferem ruszył w stronę windy. Nie odezwał się ani razu, nie wie co ma powiedzieć, jak zacząć rozmowę. Kiedy już byli na miejscu chłopak wszedł do mieszkania pierwszy i zdjął buty układając je równo pod ścianą. Usiadł na kanapie. Będą tak milczeć? Może Lucyfer nie chce z nim rozmawiać, może nie ma o czym. To przecież tylko jedno przenocowanie. Pójdą spać, rano Lucyfer go obudzi, każe wracać do siebie i problem z głowy. Znowu będzie tak jakby się nie znali? Jamie tego nie chce. Bardzo chciałby, żeby Lu chciał spędzać z nim czas, chociaż trochę. Nawet ta głupia kawa raz w tygodniu, czy krótka rozmowa przy okazji przyniesienia dokumentów. Cokolwiek. |
Lucyfer - 2012-06-10 17:18:50 |
Lucyfer bardziej niż nie chciał, to nie wiedział o czym mógłby z nim rozmawiać. Wszystkie tematy nagle wydały mu się drażliwe, a proponowanie kawy jakies zbyt denne. W końcu przyzwyczaił się do tego, że jeżeli chłopak chciał coś wypić to go po prostu o to prosił. Zawsze tak było. |
James - 2012-06-10 17:22:53 |
Chłopak objął kolana ramionami i dość spłoszonym wzrokiem spojrzał na mężczyznę. Praca? Niech będzie, lepsze to niż nic. |
Lucyfer - 2012-06-10 17:33:06 |
-Gratuluję - powiedział wstając na chwilę, by wziąć z barku dwie szklanki i bourbon. Postawił jedną przed chłopakiem, drugą przed sobą i nalał alkoholu. Skoro na trzeźwo rozmowa im nie szła, to może lepiej dogadają się odrobinę podpici. Uniósł wzrok, rejestrując spojrzenie Jamesa. - Gapisz się na mnie - odparł, ukazując rząd równych, białych zębów w wesołym uśmiechu. No, w końcu jakaś normalna reakcja! |
James - 2012-06-10 17:39:38 |
- Dziękuję. - James spojrzał niepewnie na szklanki. Powinien pić? Tak, powinien. Musi zapomnieć. Słysząc uwagę Lucyfera oblał się rumieńcem i schował twarz w kolana. Po chwili zerknął na mężczyznę i widząc uśmiech na jego twarzy sam się uśmiechnął, nie mógł tego powstrzymać. Uśmiechnął się, pierwszy raz od pobicia. |
Lucyfer - 2012-06-10 17:42:49 |
-Od razu lepiej - pochwalił, przechylając szklankę do góry dnem, by alkohol znalazł się w jego ustach. Od zawsze był fanem szybkiego picia. Lubił drogie trunki, ale delektowanie się nimi godzinami było już nużące, dlatego zazwyczaj opróżniał szklanki jednym, dwoma haustami. |
James - 2012-06-10 17:47:56 |
Wziął do ręki swoją szklankę i wlał do gardła wszystko co w niej było. Przełknął, zakasłał i odetchnął z ulgą. Już mu lepiej. Spojrzał na Lucyfera spłoszonym wzrokiem. |
Lucyfer - 2012-06-10 18:15:23 |
Rzeczywiście niemożliwe i myślenie o tym mogło jedynie podwyższyć Jamesowi ciśnienie, nic poza tym. Co do adresu, Lucyfer myślał o tym czasami, zastanawiając się ile w tym jest jego winy. Powinien w końcu to przewidzieć, znał Maxa, jego impulsywność, gdyby tylko przeszło mu przez myśl, że mógłby zrobić coś takiego... to co? Pewnie i tak nie sprzeciwiłby się Maxwellowi. |
James - 2012-06-10 18:21:19 |
Chłopak zesztywniał. Więc dlatego Lucyfer zaprosił go do siebie, chciał mu powiedzieć, że ma się do niego więcej nie zbliżać. Cudownie, po prostu świetnie, kolejny cios w plecy. Momentalnie łzy zaczęły cisnąć się do oczu Jamesa. Odstawił szklankę i skulił się tak aby nie patrzeć na mężczyznę. Zaczął drżeć. on go rozumie, rozumie go. Rozumie to że Max przyszedł do niego i o mało co nie zakatował go na śmierć, rozumie to że skrzywdził Jamiego, jak chyba nikt inny. |
Lucyfer - 2012-06-10 18:34:34 |
Lucyfer nie rozumiał o co chodzi, dlaczego James płacze i drży. W końcu wcale nie chodziło mu o to, co chłopak sobie myślał. Tłumaczył tylko tok myślenia Maxwella, a nie wyjaśniał przyszłość. On sam nie miał pojęcia jak to będzie wyglądało, ale na pewno swoimi słowami nie chciał mu przekazać, że więcej się nie zobaczą. Był w kropce, ale potrzebował czasu, by to przemyśleć. |
James - 2012-06-10 18:43:59 |
Jamie rozpłakał się na dobre.m Tak, on myśli, że Lucyfer chce dać mu do zrozumienia, że więcej się nie zobaczą, że nie chce go znać. Poczuł jak kanapa obok niego ugina się a jak mężczyzna przytula go do siebie. Mocno, czule, tak jakby chciał uchronić przed całym złem świata. Wtulił się w niego mocno, dłonie zaciskając na jego koszuli i obejmując go jedną nogą. Lucyfer może myślał, że nie umie okazywać czułości, ale Jamie wiedział, że gdy ten chciał to potrafił być czuły. |
Lucyfer - 2012-06-10 19:04:00 |
Po jakimś czasie wyrzuty sumienia wobec Maxa wróciły i oderwał się od chłopaka, wstając z kanapy. Zaczął chodzić po mieszkaniu, trzymając się za włosy, jakby miało mu to pomóc w wynalezieniu jakiegoś złotego środka, ale jak na złość nic nie przychodziło mu do głowy. Z jednej strony był Maxwell, który żeby go chronić zaryzykował więzieniem i poszedł sam walczyć o jego dobro. To był znak, że mu zależy, że nie tylko Lu jest tu tym, który coś czuje. Z drugiej był Jamie. Wiedział, że nie może go kompletnie odrzucić przez to, co się stało, ale trzymanie go blisko było nie w porządku. |
James - 2012-06-10 19:11:07 |
James zaszlochał gdy ten go puścił. Niech nie odchodzi. |
Lucyfer - 2012-06-10 19:24:37 |
-Nie chodzi o to, co robimy, tylko do czego doprowadzają nas nasze decyzje. Twoja o tym by powrócić do burdelu, moja o tym, żeby tam pójść, to że w ogóle się poznaliśmy. Wszystko to wpłynęło na mnie, z pewnością na siebie i niestety pośrednio na Maxwella, który nawet nie wiedział, że jest tego częścią - powiedział, tak naprawdę najwięcej winy dopisując na swój rachunek. - Max próbuje mnie chronić na sposoby jakie zna i nawet jeżeli ich nie popieram, to doceniam. Nie mogę nawet być na niego zły... |
James - 2012-06-10 19:34:51 |
- Nie możesz... - On nie rozumie tej chorej sytuacji. Nie umie jej zrozumieć. |
Lucyfer - 2012-06-10 19:44:40 |
-Nie, nie żałuję - przyznał. - Żałuję, że dałem Ci powody, by się we mnie zakochać. Byłoby zupełnie inaczej, gdybyśmy po prostu od początku byli zwykłymi kumplami. |
James - 2012-06-10 19:50:58 |
James czknął. Nalał sobie do szklanki alkoholu i wypił go dwoma łykami. Potrzebował się napić. |
Lucyfer - 2012-06-10 20:10:08 |
-Teraz to żadne rozwiązanie - powiedział. Wiedział jak zareagowałby Max i nie chciał ryzykować. Obecnie jedyne, co przychodziło mu do głowy to zakończenie znajomości. Nie wiedział tylko jak powinien przedstawić to chlopakowi, żeby nie wyszło tak okropnie, jak brzmiało w jego głowie. - Musimy wymyślić coś innego, o ile w ogóle coś istnieje... |
James - 2012-06-10 20:23:39 |
- Ale dlaczego? To dobre rozwiązanie... - Westchnął i wypił kolejną szklankę alkoholu. |
Lucyfer - 2012-06-10 20:32:21 |
-Kocham Maxa - powiedział, odwracając się w jego stronę. - Jeżeli jestem w stanie kochać kogokolwiek to kocham jego. Nie byłbym w stanie go okłamywać, musisz to zrozumieć. |
James - 2012-06-10 20:36:41 |
Spuścił głowę i znowu zaczął płakać. Więc to koniec. Lucyfer przecież powiedział, że nie chce żeby Jamie chciał zniknąć. Już nie rozumie. |
Lucyfer - 2012-06-10 20:46:17 |
-Nie chcę - powtórzył ponownie. - Ale to nie znaczy, że wszystko jest takie jak byśmy chcieli. Życie to niezłe skurwysyństwo, które potrafi dopierdolić i niestety trzeba się z tym pogodzić. Przykro mi. |
James - 2012-06-10 20:53:26 |
- Czyli co? Mam iść tak? Mam się... Już do Ciebie nie zbliżać... Tak jak powiedział Twój facet... Tak? - Wstał i pociągnął nosem. |
Lucyfer - 2012-06-10 21:12:23 |
-Nie wiem, James! - warknął w jego stronę, tracąc panowanie. Skąd on niby miał wiedzieć, co robić? Nie zjadł wszystkich rozumów, nie był Bogiem, który mógłby przewidzieć konsekwencje. Był zwykłym facetem, którego życie dziwnym trafem nieźle się spieprzyło. - Nie mam pojęcia. |
James - 2012-06-10 21:18:15 |
Opadł na fotel przestraszony tym nagłym wybuchem. Co mają zrobić? Może jutro będą mieć jakieś pomysły. |
Lucyfer - 2012-06-10 21:38:19 |
-Idź spać - powiedział do niego w końcu. Brak pomysłów mu nie pomagał i naprawdę wolałby po prostu o tym wszystkim nie myśleć. Sam podszedł do kuchennej części apartamentu i wziął dla siebie skręta. Może gdy się upali trochę odetchnie i przestanie tak durnie o tym myśleć. |
James - 2012-06-11 14:32:41 |
- No przecież śpię. - Skulił się bardziej, by nie spaść i ziewnął. Sen to coś czego na pewno mu brakuje, jest wykończony. Tyle rzeczy trzeba zrobić, przemyśleć. Co z nim i Lucyferem? Z takimi myślami zasnął skulony i wciśnięty w fotel. |
Lucyfer - 2012-06-11 15:09:24 |
Spojrzał na niego odrobinę zdziwiony. Tylko on mógł wybrać fotel zamiast kanapy, ale to jego sprawa, a Lucyfer nie miał zamiaru się wtrącać. Sam nie był śpiący. Chciał mieć już wszystkie swoje sprawy z głowy. Chciał porozmawiać z Maxem, wyjaśnić cokolwiek. W obecnej sytuacji więcej było niejasności, niż rzeczy, które były już ustalone. To go przytłaczało. |
James - 2012-06-11 15:12:35 |
Po paru minutach Jamie zaczął drżeć. Dostał strasznej gorączki. Znowu dręczą go koszmary, a raczej koszmar. Max wchodzi do pokoju, zaczyna go bić, krew jest wszędzie, na ścianie, podłodze, meblach. Próbuje uciec ale ten go łapie. Zaczął się rzucać przez sen, mruczeć pojedyncze słowa. |
Lucyfer - 2012-06-11 15:29:03 |
Lucyfer nie spał. Leżał na łóżku, wpatrując się w sufit, co jakiś czas posyłając spojrzenie swojemu telefonowi komórkowemu. Chciał zadzwonić, a z drugiej strony bał się, że Max weźmie sobie jego telefon za bardzo do serca i tu przyjedzie. Gdyby zobaczył Jamesa zabiłby i jego, i może jeszcze Lucyfera. A on, jakby nie patrzeć chciał żyć i to własnie z Maxwellem, więc chyba lepiej było sobie odpuścić. |
James - 2012-06-11 15:41:23 |
James obudził się z krzykiem. Upadł na podłogę i zaczął cicho płakać. Wszystko jest takie realistyczne. Wstał chwiejnie i zajrzał do sypialni Lu. Jego twarz lśni od łez. |
Lucyfer - 2012-06-11 15:47:32 |
[Szkoda tylko, że Lucyfer nie ma w domu klamek, oprócz tej do łazienki i wejściowych drzwi xD] |
James - 2012-06-11 17:23:06 |
[o chuj, zapomniałam jak to jego mieszkanie wygląda xDD wybacz xD] |
Lucyfer - 2012-06-11 17:28:17 |
Lucyfer nie mógł się w to wplątać i doskonale o tym wiedział. Już nawet nie chodziło o Maxwella. On po prostu nie chciał takiego obrotu sprawy. To nic, że na usta cisnął mu się złośliwy komentarz, że gdyby wybrał sobie kanapę byłoby inaczej. Zignorował to. Zamiast tego więc wstał z łózka i wskazał mu je ręką. |
James - 2012-06-11 17:34:44 |
Zrobił wielkie oczy, ale położył się do łóżka. |
Lucyfer - 2012-06-11 17:44:45 |
Lucyfer patrzył na to wszystko z innej perspektywy. Robił wszystko, co było potrzebne, by zachować w tej sytuacji zdrowe zmysły i rozsądek. Nie mógł być blisko Jamesa, doskonale o tym wiedział i nie miał zamiaru łamać tego, gdy było to niepotrzebne. Teraz najważniejsze było dla niego, by wszystko wróciło do normy. James mu tego nie ułatwiał. |
James - 2012-06-11 17:50:27 |
James zrobił wielkie oczy. Co on sobie wyobraża. |
Lucyfer - 2012-06-11 17:59:16 |
Po co.. trochę głupie pytanie, biorąc pod uwagę, że w swoim mieszkaniu chłopak nie chciał przebywać przez krew, a w hotelu przez kaprysy. Chyba lepiej, że tego nie słyszał, bo niepotrzebnie by sie jeszcze zdenerwował. |
James - 2012-06-11 18:07:09 |
- Ale... Ja... Masz rację. - Westchnął i usiadł na kanapie. Wyraźnie się uspokoił. |
Lucyfer - 2012-06-11 18:14:10 |
-Wiem - powiedział tym samym tonem. Od dawna nie był tak mocno sobą jak w tej chwili i naprawdę za tym tęsknił. Szczerość i panowanie nad sytuacją naprawdę były mu potrzebne. Dobrze, że się nie hamował. Było mu nawet trochę lepiej. - A teraz wracaj do spania. |
James - 2012-06-11 18:26:38 |
Westchnął i pokiwał głową. Lucyfer jest starszy a co za tym idzie i mądrzejszy. Chłopak więc wstał, rozebrał się z dolnych części garderoby zostawiając tylko bieliznę, bluzę położył na podłodze i wlazł do łóżka. Napił się jeszcze wody i otulił kołdrą. |
Lucyfer - 2012-06-11 19:10:10 |
Nie odpowiedział. Zamiast tego ubrał buty i, zostawiając telefon na kuchennym blacie, żeby nikt mu nie przeszkadzał, wyszedł. Zamiast jednak zjechać windą na dół, otworzył wejście na dach. Tylko on miał tam dostęp, poza tym nie było ono dobrze widoczne. Po wejściu, zamknął je za sobą na klucz. Podszedł do samego brzegu apartamentowca i usiadł, spuszczając nogi z gzymsu. |
James - 2012-06-11 19:32:49 |
James nie był taki głupi. Po ty koszmarze za nic nie chciało mu się spać. Ubrał się szybciutko i poszedł za nim. Chciał wejść na dach ale okazało się że jest zamknięte. Westchnął tylko. Może go usłyszy. Powinni pogadać. |
Lucyfer - 2012-06-11 19:51:11 |
Kiedy ludzie zostawiali telefon i wychodzili gdzieś bez słowa, zamykając się na klucz oznaczało to zazwyczaj, że chcą być samo, chcą pomyśleć. Tak też i było tym razem. James powinien to zrozumieć. I nie, Lucyfer go nie słyszał. Był za daleko od wejścia, poza tym bardziej się skupiał na samochodach pędzących na dole, niż odgłosach za nim. |
James - 2012-06-11 20:49:55 |
Westchnął i wrócił do pokoju. Skoro Lucyfer chce pobyć sam to niech tak będzie. Chłopak ponownie rozebrał się i poszedł do kuchni. Wyjął z lodówki mleko, otworzył je i wlał do garnuszka. Postawił na kuchence i usiadł na blacie. Może gorące mleko pomoże mu zasnąć. |
Lucyfer - 2012-06-11 21:07:25 |
Leżąc na dachu, wpatrując się w niebo czasami przychodziły Lucyferowi do głowy pomysły, których nie dałoby się wymyślić w inny sposób. Nawiedzały go, jak gdyby czekały, aż w końcu na nie wpadnie. Tym razem jednak nic takiego się nie stało. Spędził dwie godziny w samotności, a kiedy wrócił do mieszkania, James był w łóżku. Spał, a przynajmniej wyglądał, że śpi. Lu położył się na kanapę i przymknął oczy. |
James - 2012-06-11 21:35:35 |
James spał mocno, na szafce obok łóżka stoi pusta szklanka po mleku i talerzyk z okruszkami po ciastkach. Musiał że skądś wygrzebać. Kiedy rano Lucyfer się obudził, Jamie nadal śpi. Skulony i obejmujący jaśka jakby to był pluszak. W kącikach ust ma okruszki, a nad górną wargą wąs po mleku. Śpi jak zabity. |
Lucyfer - 2012-06-12 12:37:47 |
Lucyfer obudził się w momencie, kiedy zadzwonił jego budzik. Rozejrzał się dookoła odrobinę zdezorientowany, bo nie czuł pod sobą miękkiego materaca swojego łóżka tylko skórę kanapy. Przyjrzał się brudnym naczyniom, bo oprócz talerzyka na kuchence stał jeszcze garnek. |
James - 2012-06-12 15:54:35 |
James spał sobie spokojnie gdy nagle do jego uszu wdarła się głośna muzyka. Chłopak nienawidzi takich pobudek, to okropne! Jęknął tylko głośno i otulił się szczelniej kołdrą, a poduszką zakrywając uszy. On chce jeszcze spać. |
Lucyfer - 2012-06-12 18:27:16 |
Lucyfera jednak za bardzo to nie obchodziło. Spieszył się do pracy i żadne dziecinne marudzenie nie pomagało w tym momencie Jamesowi, tylko pogarszało jego sytuację. Wyłączył muzykę i stanął nad łóżkiem, krzyżując ręce. |
James - 2012-06-12 18:32:58 |
Bardzo, ale to bardzo niechętnie wstał i ubrał się. Jest jeszcze pół śpiący i zrobił to wszystko z zamkniętymi oczami. |
Lucyfer - 2012-06-12 19:57:43 |
-Mieszkanie jest wyczyszczone, dzwonili do mnie. Odwiozę cię - powiedział, zakładając buty. Biorąc pod uwagę, że miał do jego domu po drodze nie był to zbyt wielki problem. On sam wolał nie myśleć o tym wszystkim. Jeżeli tak będzie musiało być to owszem, zdecyduje się na zakończenie znajomości z Jamesem. Dla swojego własnego dobra. I dla tego chlopaka również. |
James - 2012-06-13 16:12:42 |
Westchnął i ubrał się. On nie chciał zrywać znajomości. Mimo, że tak stało się tak wiele złego to Jamie nie żałuje że poznał Lucyfera. Dzięki niemu przeżył chyba najlepsze dni w swoim życiu, dzięki niemu żyje. |
Lucyfer - 2012-06-13 16:42:00 |
-Tak, Jamie - powiedział spokojnie, naciskając guzik, by winda przyjechała na ostatnie piętro. Kiedy już się tam znaleźli wcisnął "parter", a potem westchnął, unosząc wzrok tak, by spojrzeć chłopcu w oczy. - Dla własnego bezpieczeństwa trzymaj się ode mnie z daleka. |
James - 2012-06-13 18:34:02 |
James stoi oparty o ścianę i czeka aż Lucyfer odpowie. Gdy usłyszał odpowiedź zbladł. |
Lucyfer - 2012-06-13 20:35:12 |
-Nie chodzi o to czego chcę ani o to czego ty chcesz. Są ważniejsze sprawy, jak bezpieczeństwo czy szczęście. Też chcę być w życiu szczęśliwy, a póki co wszystko co się dzieje znacznie mi to uniemożliwia - powiedział. Głos miał pewny, nie znoszący sprzeciwu. - Zajmij się swoim życiem, ja zajmę się swoim. Zobaczysz, będzie dobrze. |
James - 2012-06-18 21:27:48 |
James spuścił głowę. Dlaczego zawsze musi być źle. |
Lucyfer - 2012-06-20 13:06:00 |
-Wiem. Właśnie dlatego, to robię. O wiele bardziej skrzywdziłoby Cię, gdyby Max cię znalazł i zabił, niż gdy my przestaniemy się widywać - powiedział, mając nadzieję, że chłopak to zrozumie. W końcu robił to dla nich obojga. Chciał, by chłopiec był bezpieczny. |
James - 2012-06-22 17:19:24 |
- Ale... Ja bym... Chciał zaryzykować. - Zależy mu na tej znajomości, bardzo. |
Lucyfer - 2012-07-26 00:40:28 |
-Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo, Jamie... Nie o to czego ja chcę. |
James - 2012-07-26 22:45:46 |
- Ja rozumiem, naprawdę rozumiem Lucyferze. - Westchnął. Co miał zrobić? Jemu zależy na tej znajomości i to bardzo. |
Lucyfer - 2012-07-26 22:53:57 |
Zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, aż w końcu podrapał się z zakłopotaniem po karku. |
James - 2012-07-26 23:17:03 |
- Niby dlaczego? Ja wiem, że on Cie kocha i nie chce by stała Ci się krzywda. Wiem, że przeze mnie bardzo cierpiałeś, ale ja nie chciałem. Gdybym mógł to cofnął bym czas. - Spuścił głowę. Jakie to wszystko bez sensu. Nie fair. |
Lucyfer - 2012-07-26 23:28:46 |
-Max mnie nie kocha - szepnął, odrobinę od niechcenia, lekko się nawet krzywiąc. Jasne, Max coś do niego czuł, potrzebę jakiejś bliskości, ich seks był zawsze niesamowity. Jednak... jeśli już rozmawiali o uczuciach, z ust Maxa nigdy nie padły te słowa. Ani razu. Lu wątpił, by Maxwell był zdolny do miłości w prawdziwym znaczeniu tego słowa. - Nie chcę nic obiecywać. |
James - 2012-07-29 00:09:39 |
- Nie? Wyglądaj jakby jednak Cię kochał. Dobrze, nie obiecuj. - Westchnął. Dla niego to oczywiste, że Max kocha Lucyfera. Takich rzeczy nie robi się nie kochając kogoś. |
Lucyfer - 2012-07-29 01:45:51 |
-Nawet jeśli, nigdy nie nazwie tego po imieniu - zapewnił. - Postaram się jakoś to załatwić, Jamie. |
Lucyfer - 2012-07-30 19:50:09 |
[Mam w sumie dobre wiadomości xD Dziewczyny zakładają nowego bloga, który już będzie zwykłym blogiem, a nie forum. I w sumie tam Lucyfera nie tworzę, ale postać lucyferopodobną xD Więc można byłoby tam zacząć od początku tę znajomość, może nawet Logan, bo tak będzie miał na imię, będzie odrobinę milszy :D www.miami-paradise.blogspot.com masz obowiązek się zapisać, o ;P |
James - 2012-07-31 21:10:43 |
[spoko xd] |
Lucyfer - 2012-07-31 21:11:37 |
[Do tego czasu, jesteś jednak skazana na złego Lucyfera, buu xd] |
James - 2012-08-01 10:48:31 |
Chłopak uśmiechnął się lekko gdy usłyszał propozycję Lucyfera. |
Lucyfer - 2012-08-01 13:17:02 |
Cóż, Lucyfer nie mógłby chyba powiedzieć, że to jego ulubiony bar. Był za to blisko, a to trzeba było wykorzystać. Usiadł w loży, po czym zamówił dwa piwa, mając nadzieję, że nie będzie to byle jaka siura. |
James - 2012-08-08 12:43:52 |
James usiadł. Słysząc słowa Lucyfera uśmiechnął się delikatnie. |
Lucyfer - 2012-08-08 13:43:24 |
[Cóż, teraz to raczej już tu nikt wpadał nie będzie, więc musimy sobie trzasnąć jakiś wątek między Nickiem, a Chesterem i będzie cacy ^ ^] |
James - 2012-08-19 11:21:38 |
[Zacny pomysł. Oho, i widzę tam Lucyfera, cudownie] |