Lucyfer - 2012-05-11 17:30:44

Lucyfer odwrócił w końcu wzrok, znudzony odrobinę całym tym klubem. Następnym razem wybierze się gdzieś indziej. Zawołał barmana, by ten dał mu następny kieliszek, tym razem Danielsa. W końcu wstał i ze szklanką w ręce odwrócił się na pięcie, by oprzeć się tyłkiem o blat. Namierzył wzrokiem jakiegoś blondyna, który... ah tak, był z kimś. Cudownie. Na Manhattanie trudno o jakiś porządny towar. Cóż, on jednak jakoś nigdy nie miał z tym problemu. Jeżeli kogoś chciał, po prostu go miał. Teraz jednak zastanawiał się czy naprawdę ma ochotę tutaj siedzieć. Z jednej strony marzyło mu się po prostu wrócić, zadzwonić do Cassie, jednej z nielicznych kobiet jakie znosił (może dlatego, że była lesbijką?) i upalić się.

James - 2012-05-11 17:49:37

James zmarszczył brwi widząc jak mężczyzna wstaje. Co on sobie myśli, przecież dał mu się jak na tacy, a ten zero jakiejkolwiek reakcji. Odgarniając czarne kosmyki z twarzy wstał. Patrzy zaczepnie na nieznajomego i zagryza dolną wargę. - Masz... Na coś ochotę? - Walnął nie witając się nawet. Na jego twarzy zaczął pojawiać się coraz to szerszy uśmiech, nie umiał już go powstrzymać. Może i jest pijany i dziwnie mu z oczu patrzy, ale jego uśmiech powala.

Lucyfer - 2012-05-11 17:57:19

O proszę. Odezwał się. Lucyfer odrobinę leniwym gestem odwrócił głowę w jego stronę. Znudzonym, wręcz pozbawionym wyrazu wzrokiem obserwował ten wstępujący na twarz chłopaka uśmiech.
-Będziesz miał zmarszczki jak jeszcze chwilę tak posuszysz te zęby - powiedział spokojnym tonem. Wciąż patrząc mu w oczy, przechylił swoją szklankę do góry dnem i opróżnił ją. - Mam ochotę na obciąganie. - dodał po chwili jak gdyby mówił o chrupkach czekoladowych. Lucyfer bowiem należał do ludzi, którzy mówili wszystko wprost.

James - 2012-05-11 18:42:31

Oblizał kusząco wargi. Słysząc odpowiedź uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Gdzie? - Kładzie dłoń na ramieniu mężczyzny, drugą na jego kroczu. Nie porusza nią. Spodziewał się że nieznajomy będzie chciał więcej ale to i tak starczy.
- To... Troszkę kosztuję... - Uśmiechnął się łobuzersko.

Lucyfer - 2012-05-11 18:57:01

Wypuścił z płuc powietrze, odrobinę zirytowany. To drugi raz kiedy ktoś w rozmowie z nim używa odniesienia do pieniędzy podczas mówienia o seksie, obciąganiu czy czym tam jeszcze.
-Nie jestem zdesperowaną ciotą, która płaci... - powiedział spokojnym tonem, ruszając się z miejsca. Dla niego słowo "kosztuje" jest automatycznie wykreślane. Nie łatwo było potem przekonać go do swojego zdania. Nie przejął się jego dłonią na kroczu. Był dwudziestodziewięcioletnim mężczyzną (za Chiny nie wspomniałby, że już tylko przez kilka miesięcy) i odrobinę znał się na męskich zachowaniach. Dlatego teraz po prostu odłożył szklankę na blat i ruszył w kierunku wyjścia. Troszkę kosztowało...! Też coś.

James - 2012-05-11 19:04:15

James trochę zaskoczony dał się odsunąć. Obudził się kiedy mężczyzna dotarł do drzwi.
- Hej! Zaczekaj! - Chwiejąc się biegnie za nim. O co mu chodziło, przecież nie chce niewiadomo ile!
- Dlaczego niee? Przecież chcesz... - Unosi brwi nadal śmiejąc się od ucha do ucha. Ma tak straszną ochotę, a on jest akurat tutaj  też ma ochotę. No lepiej być nie mogło.

Lucyfer - 2012-05-11 19:13:55

-Spójrz na tę twarz - powiedział, przesuwając palcem w powietrzu, zataczając nim koło dookoła swojej twarzy, pokazując ją chłopakowi, jakby był idiotą i nie wiedział gdzie patrzeć. - Czy naprawdę uważasz, że zniżę się do poziomu by płacić za coś takiego?
Nie czekał na odpowiedź. W sumie miał to już gdzieś. Popchnął drzwi i powolnym krokiem ruszył w kierunku swojego auta. Tam zostawił kurtkę, a także papierosy. Miał zamiar je wziąć. Do domu jednak musiał wrócić na pieszo, gdyż wolał nie ryzykować spotkania z jakimś słupem...

James - 2012-05-11 19:26:11

Chłopak aż otworzył usta, uśmiech zszedł mu z twarzy. - Że co proszę? - Marszczy brwi. Dobrze, skoro facet nie chce po dobroci to zrobi to po swojemu. Czekając na moment nieuwagi zabrał mu kluczyki, wskoczył do auta i zamknął się w nim robiąc obrażoną minę. Jak on może! Jeśli odzywał by się grzeczniej to może i obciągnąłby mu za darmo, no ale cóż. James niestety, jak większość ludzi po alkoholu nie myśli logicznie, więc pomysł aby zamknąć się w aucie nieznajomego, wyraźnie zdenerwowanego mężczyzny wydał mu się wprost idealny. Uśmiecha się do siebie.

Lucyfer - 2012-05-11 19:33:59

Że co proszę? O co on niby pytał? Lucyfer tylko dał mu do zrozumienia, że nie płaci za seks. Ani za nic co z nim związane. Cenił siebie odrobinę wyżej. Nawet nie odrobinę wyżej. O wiele, wiele... o niebo wyżej. Wiedział jak wygląda, jak działa na mężczyzn, znał też swoje umiejętności w łóżku i miał świadomość, że męska część tego świata oddałaby wiele żeby spędzić z nim chociażby jedną noc.
Zmarszczył brwi, widząc co się dzieje. Cudownie. Nie odzyska kurtki ani fajek. Ale nie to nie. Wyjął z kieszeni telefon i zamówił sobie taksówkę. Cóż, najpierw pojedzie na policję, zgłosić włamanie do samochodu. Jako dobry obywatel uważał to za swój obowiązek. Jako wredny obywatel, po prostu miał na to ochotę.

James - 2012-05-11 19:38:38

Chłopak z ciekawością obserwuje to co robi mężczyzna, jednak po chwili znudziło mu się to. Wyciąga kartkę i długopis z kurtki, piszę chwilę na niej, po czym przylepia ją do szyby. - "Zgoda, nie będziesz nic płacić, ale pod warunkiem że się tu dostaniesz" - Jako osoba pijana uważa że to zadziała. Niestety nie dane mu było zobaczyć reakcji nieznajomego, gdyż po prosu zasnął.

Lucyfer - 2012-05-11 19:45:58

On siedział w jego Porsche. Jego... dziecku! Do tego w nim spał. Jeżeli obślini mu tapicerkę to Lucyfer obiecał sobie, że wybije chłopakowi kilka zębów. A ta kartka? Cóż, wydawała mu się odrobinę żałosna... jakby ten chłopak uważał, że dla Lucyfera on stanowi jakieś wyzwanie.
Ma się dostać do środka? Oczywiście. Wybrał odpowiedni numer i już po jakimś czasie przyjechała policja. No, jeden pan policjant, do tego jego znajomy. Przystojny pan... komendant. Uścisnął mu dłoń, po czym wskazał na śpiącego w pojeździe chłopaka. Ron, bo tak miał na imię gliniarz, zapukał zamaszyście w szybę, budząc zaspanego.
-Easy body, bo mi szybę rozbijesz - mruknął do niego.

James - 2012-05-11 19:55:11

James słysząc jakieś stukania otworzył oczy. Przeciągnął się i ujrzał swojego nieznajomego i... przystojnego pana policjanta. Na twarzy chłopaka zaczyna pojawiać się szeroki uśmiech. Chcą wziąć go we dwóch? Proszę bardzo! Może im nawet obciągnąć, ale niech dostaną się do wozu. Udając, że nie wie o co chodzi ułożył się wygodnie i znowu zamknął oczy. Tu jest tak ciepło, wygodnie. Podoba mu się ten samochód, może sprawi sobie takiego.

Lucyfer - 2012-05-11 19:59:00

-Mam lepszy pomysł - powiedział w końcu Lucyfer. Był niecierpliwy jeżeli chodziło o takie rzeczy. Porównał sobie Rona do wkurzającego chlopaka w jego samochodzie i jakimś cudem ocena policjanta automatycznie skoczyła w górę z czwórki na piątkę. Oh, był surowy jeżeli chodzi o takie oceny. Pociągnął go za kołnierz munduru... swoją drogą, mundury były niesamowicie podniecające, po czym ruszył w kierunku wozu policyjnego. Tam rozsiadł się wygodnie na fotelu dla pasażera i pozwolił Ronowi zająć się jego męskością. Tak, ten na pewno od dawna o tym marzył, i proszę!, prawie jak w święta.

James - 2012-05-11 20:06:52

James nie spał długo. Kiedy otworzył oczy ujrzał... Pustkę. On przecież tylko chciał się zabawić, co w tym złego? Otwiera drzwi auta i wychodzi z niego. Spojrzał tylko w stronę radiowozu, westchnął i poszedł w swoją stronę. Ten dzień zdecydowanie nie należał do udanych, najpierw olał go przyjaciel, a teraz to. Znając życie coś jeszcze go spotka. Skręca do ciemnego zaułka, który prowadzi do jego mieszkania. Słyszy jakieś dziwne... Glosy? Szmery? Stara się iść pewnie i nie zatrzymywać co przychodzi mu z trudem gdyż alkohol nadal szumiał mu w głowie i dziwnym sposobem sprawiał że droga przechylała się to w prawo, to w lewo.

Lucyfer - 2012-05-11 20:16:10

Chłopak spał jednak na tyle długo, by Lucyfer zdążył dojść... "w pełni chwały etc., etc.,...". Wysiadł z auta i zobaczył, że jego samochód jest pusty, na fotelu leżą kluczyki, a chłopak, który wcześniej tam siedział właśnie skręca w kolejną uliczkę. Może i by mu to zwisało i powiewało, gdyby nie fakt, że zobaczył też dwóch mężczyzn, którzy szli za nim, obserwując bacznie każdy jego krok. Lucyfer miał złe przeczucie. Schował klucze do kieszeni, po czym ruszył dość szybkim krokiem w tamtą stronę. Miał nadzieję, że tym razem intuicja go jednak zawiedzie.

James - 2012-05-11 20:23:51

James idzie sobie spokojnie patrząc pod nogi. Słysząc kroki za sobą zaczął nieświadomie przyśpieszać. Ogarnął go dziwny, paraliżujący strach. W pewnym momencie zaczął biec, lecz jak to bywa, pech lubi o sobie przypominać w najmniej odpowiednich momentach. Chłopak wpadł na worek ze śmieciami i wywalił się z łoskotem na ziemię. Wie że nie zdąży uciec, nie ma nawet po co wstawać, lecz podnosi się i kulejąc próbuje iść dalej.

Lucyfer - 2012-05-11 20:34:18

Dwóch, średnio napakowanych chłopaków powoli zmniejszało odległość między nimi, a chłopakiem. O dziwo, Lucyfer nawet nie znał jego imienia. W sumie, nie powinno go nawet obchodzić co się tam stanie. On jednak, pchany chyba przez własne wspomnienia, przez to, co działo się w jego życiu parę, a nawet i paręnaście lat temu. Chłopak upadł, a Lucyfer zauważył tylko to spojrzenie którym obdarzyli się chłopacy. Nie był w stanie usłyszeć, co powiedzieli do tego biedaka, kiedy znaleźli się nad nim. Przyspieszył. Po chwili znalazł się już na tyle blisko, by było go słychać.
-Może tak jednak zajęlibyście się kimś innym, co? - zapytał, patrząc na nich pytająco.

James - 2012-05-11 20:41:07

James zrobił wielkie oczy, zachwiał się i upadł prosto w ramiona jednego z "tych" chłopaków. Aż zamarł z przerażenia kiedy spojrzał na jego twarz. Odwrócił głowę w stronę mężczyznę z baru który coś powiedział. Na twarzy chłopaka nie widać nic poza kompletnym przerażeniem. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Dlaczego ten facet go trzyma, dlaczego nie chce puścić?! Dlaczego nic nie mówi...?

Lucyfer - 2012-05-11 20:52:05

Lucyfer zbliżył się bardziej, obchodząc ich dookoła. Złapał chłopaka z baru za ramię i pociągnął go w swoja stronę, obejmując go ramieniem. Spojrzał na nich swoim specjalnym spojrzeniem, mówiącym, że jest ponad nimi.
-Naprawdę chcecie skrzywdzić niewinną ciotę, która ledwo trzyma się na nogach? - zapytał, unosząc pytająco brwi z prawdziwą nonszalancją. W prawdziwe, wcale tak o tym chłopaku nie myślał. Chciał jednak pozbyć się tych dwóch. - Musicie być bardzo zdesperowani...

James - 2012-05-11 21:01:32

James poczuł się dziwnie bezpiecznie w ramionach tego mężczyzny, ale do czasu. Gdy tylko usłyszał co nieznajomy ma do powiedzenia natychmiast zesztywniał. Kiedy tylko te dziwne typy odeszły, James szarpnął się uwalniają uścisku. Odsuwa się gwałtownie i bez słowa idzie w stronę mieszkania. A więc to tak! Tak sobie o nim myśli! Więc po cholerę za nim polazł!? Mógł go zostawić, teraz jest mu wszystko jedno. Mógł zostać w tym pieprzonym radiowozie! Ale nie! Musiał zgrywać bohatera, tylko po co? Żeby powiedzieć mu wprost jaki jest żałosny? Mógł sobie odpuścić.

Lucyfer - 2012-05-11 21:11:59

Lucyfer od razu poczuł jak chłopakowi sztywnieją mięśnie. Westchnął, gdy tylko ten ruszył w kierunku, tylko jemu znanym. Oh, domyślił się o co chodziło. O jego słowa.
-Przepraszam Panie Wrażliwy, że trochę nazmyślałem, żeby uratować twój tyłek - powiedział na tyle głośno, by go usłyszał, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku samochodu. Pokręcił głową. W sumie, niepotrzebnie się pchał, żeby mu pomóc. Następnym razem sobie odpuści.

James - 2012-05-11 21:20:31

Chłopak odwrócił się natychmiast.
- Co? Ja... Hej! - Biegnie za nim.
- Myślałem że mówisz serio... Przepraszam... - Wyrzucił z siebie. Głupio mu. Powinien od razy załapać o co chodzi.

Lucyfer - 2012-05-11 21:28:46

Lucyfer zatrzymał się w miejscu i powoli odwrócił się w stronę chłopaka. Na jego twarzy nie widać było żadnych emocji. Nic też nie czuł, więc w końcu pokazywał to, co działo się naprawdę.
-Miłego dnia - powiedział, przechylając lekko głowę na bok, po czym uniósł delikatnie kącik ust. Odwrócił się na powrót i ruszył w swoją stronę. Lincoln po prostu nie dziękował, nie przyjmował podziękowań. Nie przepraszał i przeprosin nie przyjmował...

James - 2012-05-11 21:33:05

James spojrzał ostatni raz na mężczyznę. - Dobrej nocy... - Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę mieszkania. Wyraźnie zachowuje się inaczej, wytrzeźwiał. Wchodzi do klatki śmierdzącej moczem i starością, po czym wspiął się na samą górę i wszedł do obskurnego mieszkania. To zdecydowanie nie by dobry dzień.

Lucyfer - 2012-05-11 21:41:41

Wrócił do domu i, o dziwo, sam. Nie miał ochoty na towarzystwo, dla tego po prostu wziął sobie butelkę Danielsa i rozłożył się na kanapie. Jego mieszkanie było ogromne. Dla jednej osoby niczym pałac. On jednak nie mógłby mieszkać gdzie indziej. To był jego loft. Jego królestwo.
Następnego dnia, w niedzielę, miał zamiar wrócić do tego baru, co ostatnio. Chciał spotkać tamtego blondyna, który ostatnio uciekł mu z kimś innym.

James - 2012-05-11 21:51:02

James tej nocy nie spał długo, cały czas dręczony koszmarami typu co by było gdyby mężczyzna się nie zjawił. Z samego rana poszedł do baru. Usiadł w tym samym miejscu co wczorajszego wieczora. Nie chcę sam się sobie przyznać że ma nadzieję na pojawienie się nieznajomego. Coś go do niego ciągnie. Teraz, gdy jest trzeźwy zachowuję się zupełnie inaczej. Mogli tak miło spędzić noc. Obiecał sobie, że więcej nie wypije, ani kropelki! Ale nie oszukujmy się. James nie wytrzyma nawet dwóch dni. Siedzi opary łokciami o bar. W szczupłych dłoniach trzyma szklankę soku pomarańczowego. Rękawy golfu są podciągnięte przez co widać jego blizny. Nie ukrywa ich, nie chce. Jego historia nie jest powodem do wstydu. Wzdycha ciężko.

Lucyfer - 2012-05-11 22:07:33

Wszedł do baru, tym razem ubrany w granatową koszulę z krótkim rękawem. Było ciepło. Nie wziął samochodu, jednakże miał zamiar wrócić taksówką, więc nie martwił się zbytnio o to czy zmarznie w nocy. Ktoś go na pewno ogrzeje. Gdy tylko znalazł się w środku od razu zarejestrował, że blondyna nie ma. Westchnął cicho i ruszył w kierunku długiej lady barowej. Nie rozglądał się już dookoła. Skupił się tylko na barmanie, który odwrócony do niego przodem, już był gotowy go obsłużyć.
-Dzisiaj piwo - powiedział tym seksownie zachrypniętym barytonem.

James - 2012-05-11 22:14:26

James siedział zamyślony gdy nagle usłyszał ten seksowny głos. Jest. Westchnął cicho. Dziś postanowił być miły, w końcu mężczyzna go uratował, a on zachował się jak ostatni idiota
- Witaj ponownie... - Na trzeźwo jest zupełnie inny, miły i uśmiechnięty. Chłopak uśmiecha się promiennie do siedzącego obok mężczyzny.

Lucyfer - 2012-05-11 22:23:04

Słysząc głos, który chyba skądś już znał, odwrócił głowę w kierunku z jakiego dobiegał. Rzeczywiście, znał. No, o ile można użyć tego słowa w przypadku opisania relacji, jaka nastąpiła poprzedniego dnia pomiędzy nimi.
-Muszę Cię zawieść. Dziś nie wziąłem samochodu - powiedział, wzruszając ramionami w teatralnym, przepraszającym geście. On chyba nie potrafił być miły. Nie, to już nie byłoby ten sam Lucyfer!

James - 2012-05-11 22:28:13

Uśmiechnął się lekko. Wydaje mu się, że mężczyzna nie ma ochoty z nim rozmawiać, ale on nie odpuści. - Jaka szkoda... Może zaczniemy tą znajomość od nowa? James... - Uśmiecha się szeroko pokazując swoje idealne, białe zęby i wyciąga rękę w jego stronę. Ma nadzieje że mężczyzna zapomni o wczorajszym "incydencie".

Lucyfer - 2012-05-11 22:42:21

-Król piekieł, Lucyfer - powiedział, unosząc prawy kącik ust w łobuzerskim usmiechu. Nie ukazał pełnego uzębienia, w sumie rzadko kiedy to robił. Było to raczej zbędne. Wolał zamknąć oczy, poruszać trochę swoim ciałem i już czuł na sobie czyjeś ręce. Gdyby jeszcze dołożył do tego uśmiech... pewnie musiałby zaczać jakąś eliminację.

James - 2012-05-11 22:58:16

Chłopak zagryzł zalotnie wargę.
- Masz fajne imię... - Uśmiecha się szeroko.
- To... Skoro zaczynamy jeszcze raz, zapytam Cię ponownie. Na co masz ochotę? - Uśmiecha się czarująco, ma nadzieję, że mężczyzna go nie spławi.

Lucyfer - 2012-05-11 23:15:03

Większość ludzi zwracała się do niego pełnym imieniem. Nieliczna grupka dostała pozwolenie na używanie "Lu". Kiedy ktoś się tak do niego zwracał, Lucyfer po prostu wiedział, że nie jest to byle kto. Kiedy jednak ktoś używał tego bez pozwolenia, robiło się nieprzyjemnie.
-Na drugie mam Jesus - dodał po chwili z przekąsem. Poczucie humoru jego rodziców do tej pory go zaskakiwało, mimo że kiedy był dzieckiem było całkiem boleśnie okazywane przez jego rówieśników. - Ochotę? Na tego blondyna z wczoraj. Ale go nie ma. - odparł, udając zasmuconego. - Możesz mi poprawić humor - mruknął na zachętę.

James - 2012-05-12 08:41:34

James uśmiechnął się szeroko. - Miło mi, masz oryginalne imię. - Powiedział to tak jakby mu go zazdrościł. Jego rodzice nie byli zbyt oryginalni. James to takie pospolite imię. Chłopak to wie i dlatego go nie lubi, chociaż nie okazuje tego.
- Mogę? A jak? - Mruknął uwodzicielsko przysuwając się do niego. Ten mężczyzna go... Interesuje.

Lucyfer - 2012-05-12 11:31:06

Spojrzał na niego, unosząc znacząco brwi. Nie odezwał się jednak ani słowem. Wstał za to z krzesła i stanął na środku klubu. Klubu... to chyba nie było odpowiednie słowo. Nikt nie tańczył, mimo że parkiet był. I to nawet niezły, jakby nie patrzeć. Zaczął się poruszać. Tak samo, jak gdyby był to Babylon, jego ulubiony klub. Teraz jednak tylko on tańczył. Ale jak! Nie musiał długo czekać na reakcję, po chwili jakiś facet dołączył do niego, a Lucyferowi wystarczyło jedno spojrzenie, by pokręcić głową i kazać mu spierdalać. Był zbyt dobry dla kogoś takiego... Można to nazwać próżnością, ale on po prostu znał swoją wartość.

James - 2012-05-12 11:41:03

James spojrzał zaskoczony na wstającego mężczyznę. Uśmiechnął się do siebie patrząc na płynne, kuszące ruchy mężczyzny. Obserwował go tak parę minut, po czym wstał, zdjął golf zostając w czarnej podkoszulce i podszedł do niego. Zaczyna tańczyć obok, cały czas patrząc mu w oczy. Czuje na sobie wzrok innych mężczyzn, ale nie zwraca na nich uwagi. Jest oczarowany ciałem Jesusa. Teraz, kiedy przyjrzał mu się dobrze, uznał że jest przystojny, nawet bardzo przystojny.

Lucyfer - 2012-05-12 11:52:55

Prawda była taka, że Lucyfer był Bogiem Manhattanu. I diabłem jednocześnie. Był zły, wredny, wiecznie niezaspokojony, jednakże tak gorący i seksowny, że nikt nie potrafił mu się oprzeć. A on z tego korzystał, bo czemu by nie miał, prawda? On się nie rozbierał. Nigdy jeszcze nie ściągał koszulki na parkiecie. To była jedna z tych niepisanych zasad, których przestrzegał. Nie chciał, żeby się na niego rzucono jak na kawał mięcha.

James - 2012-05-12 12:02:13

- Może pójdziemy do łazienki? - Patrzy mu w oczy. Tańczy bardzo blisko jego. James potrafi kusić nawet jeśli nie ma świadomości tego. Kręci kusząco biodrami. Nie przepada za uganianiem się za mężczyznami, to raczej on woli być uwodzony, ale Jesus był tego wart.

Lucyfer - 2012-05-12 12:24:57

Spojrzał na niego, rozchylając delikatnie usta. Uśmiechnął się zabójczo, by kolejno ruszyć w kierunku łazienki. Wielkie napis wc, był tu jednym z bardziej rzucających się w oczy. Nie miał zamiaru wchodzić do jakieś z kabin. Lucyfer Lincoln stanął pod pustą ścianą, rozkładając ręce na boki, jakby chciał pokazać się temu chłopakowi w całości.

James - 2012-05-12 12:47:26

James ruszył za mężczyzną z uśmiechem. W łazience od razu klęknął przed mężczyzną i rozpiął mu rozporek. Oblizuje kusząco wargi. Chce się z nim trochę pobawić, jest ciekaw reakcji mężczyzny. Odgarnia czarne kosmyki z czoła patrząc w oczy Jesusa.

Lucyfer - 2012-05-12 12:58:20

Lucyfer przesunął smukłymi palcami po swoich włosach, przymykając oczy. Czekał. Nie przywykł do oczekiwania i tym razem też nie miał zamiaru tego robić. Jeżeli chłopak nie zacznie, to stamtąd wyjdzie i znajdzie sobie kogoś innego. Dawno odrzucił ze swojego słownika słowa takie jak: łaska. Dlatego nie był kimś z kim łatwo się obcowało. Nie odzywał się. Nigdy się nie odzywał.

James - 2012-05-12 13:04:10

James wyjął męskość mężczyzny i przesunął po niej językiem z głośnym pomrukiem. Robił to tak wiele razy, nie sposób zliczyć. Nie wie czemu zaczął to robić, sprawia mu to przyjemność? Nie, to raczej satysfakcja. Wsuwa delikatnie członka do ust cały czas patrząc Jesus'owi w oczy.

Lucyfer - 2012-05-12 14:43:52

Sprzęt Mr Diabła był naprawdę potężny. Nie na tyle, by targać nim po ziemi podczas chodzenia (i chwała Bogu!), ale imponujący. Może dlatego, kiedy mężczyźni widzieli go nago, szczególnie w pełnej krasie, kiedy to pokazywał swoje umięśnione ciało, swą męskość... oni wariowali. To było podniecające. Sprawiało, że ego Lucyfera było przyjemnie łechtane. Rozchylił delikatnie usta, delektując się tą chwilą.

James - 2012-05-12 14:50:52

James westchnął widząc pokaźną męskość Jesus'a. Mimo że widział już wiele to ten "okaz" był największy z jakim się spotkał. To go podnieciło i nakręciło jeszcze bardziej. Otworzył szerzej usta i wziął do ust całego członka, po czym zaczął mruczeć wprawiając go w wibracje. Ma doświadczenie i wie co sprawia przyjemność.

Lucyfer - 2012-05-12 16:02:41

Wydał z siebie cichy gardłowy jęk aprobaty dla ruchów chłopaka. Położył dłonie na jego głowie i po chwili przyglądał mu się z cynicznym, złośliwym, choć wciąż seksownym uśmiechem. Z rozwartych ust, co jakiś czas wydobywał się jęk rozkoszy, na jakie Lucyfer pozwalał sobie tylko wtedy, kiedy uznawał, to za słuszne.

James - 2012-05-12 16:15:48

James ma już dość tej zabawy. Zaczął poruszać głową coraz szybciej, nadal patrząc mężczyźnie w oczy. Co i raz wydaje z siebie gardłowe, zduszone jęki. Jest ciekaw co myśli o nim w tej chwili Jesus. Pewnie że jest jednym z wielu, ktoś taki jak on na pewno nie może odpędzić się od mężczyzn.

Lucyfer - 2012-05-12 17:37:48

Tu akurat James miał rację. Więcej ludzi mu obciąga niż się z nim wita. Był jednym z wielu. Mimo to był całkiem niezły, co podobało się Lucyferowi. Uśmiechnął się tym razem w odrobinę inny sposób. Bardziej nonszalancki. Uniósł delikatnie podbródek, zaciskając palce mocniej na głowie chłopaka. Stymulował w ten sposób jego pracę, chcąc by ten przyspieszył.

James - 2012-05-12 17:44:59

James jęknął z niezadowoleniem. Przyśpieszył. Ma jednak nadzieję, że Jesus jednak nie zostawi go po tym. Nie ukrywajmy, ma nadzieję na coś więcej. Ruchy jego głowy są coraz szybsze i gwałtowniejsze.

Lucyfer - 2012-05-12 18:43:25

Tak było lepiej. Szybciej. A czym szybciej tym lepiej. Czyli zataczamy koło. Lucyfer jęknął głośniej, dając chłopakowi do zrozumienia, że to właśnie lubi. Czy był przewidywalny? Nie, raczej nie. Większość mężczyzn podczas obciągania stała bezczynnie. On zaś poruszał biodrami w rytmie, który nadawał chłopak i pozwalał mu rozkoszować się swoją męskością.

James - 2012-05-12 18:50:51

James już od jakiegoś czasu dotykał się. Mocno i szybko, tak jak lubił. Słysząc jęk mężczyzny przyśpieszył jeszcze trochę i zaczął utrzymywać to tempo. Sam wydawał z siebie zduszone, głośne jęki. Nie myślał o tym jak o czymś złym, czuł raczej satysfakcję, że jego usta potrafią sprawić komuś taką przyjemność.

Lucyfer - 2012-05-12 21:27:11

Lucyfer przeniósł ręce z włosów chłopaka nad swoją głowę. Tam skrzyżował je w nadgarstkach i odchylił głęboko głowę do tyłu. To był znak, że niedługo dojdzie. Lubił ten moment. Kiedy jeszcze nie dochodził, a ciepło rozchodziło się po całym jego ciele. Fakt, że w jego podbrzuszu kumuluje się przyjemność podsycała go na tyle, że odrobinę nawet cichł.

James - 2012-05-12 21:42:04

James poczuł że Jesus jest już blisko. Wyjął męskość z ust i zacisnął na niej rękę i zaczął poruszać nią szybko. Nie chcę aby doszedł w jego buzi. Dyszy głośno. Na jego policzkach widnieją szkarłatne rumieńce, oczy są przymknięte, ale błyszczą mocno. Sam jest już bliski spełnienia. Rusza ręką coraz szybciej i gwałtowniej.

Lucyfer - 2012-05-12 21:52:49

Lucyfer prawie zaprotestował na głos. Jak tak można? Jeżeli ktoś robi Ci dobrze, to niech robi to do końca. Pozwolił sobie jednak nie myśleć o tym co się działo i po kilku kolejnych ruchach chłopaka, doszedł. Bezgłośny jęk wydobył się z jego ust. Po chwili, uśmiechnął się delikatnie, oblizując spierzchnięte usta.

James - 2012-05-12 22:08:50

James uśmiechnął się do siebie. Zaczął zbierać nasienie z twarzy i oblizywać palce. Uśmiecha się delikatnie nadal patrząc Jesus'owi w oczy.
- Jak się podobało? - Uśmiecha się rozbrajająco. Wstaje. On jest zdecydowanie zadowolony, chociaż może nie zaspokojony. Przysuwa się do niego.

Lucyfer - 2012-05-12 22:31:48

Spojrzał na niego z delikatnym, odrobinę cynicznym uśmiechem. Przesunął palcami po swoich włosach, zagarniając zbyt długie kosmyki do tyłu. To nic, że te i tak po chwili powróciły na swoje miejsce. Lubił to.
-Nieźle - pochwalił go. Z jego ust brzmiało to jakby wręczył mu Oskara. Lucyfer włożył swoją męskość z powrotem w bokserki, po czym zapiął rozporek.

James - 2012-05-12 22:40:03

Uśmiechnął się szeroko, z satysfakcją. Cieszy go, że dał mu przyjemność, ale nie wie co zrobić, jak się teraz zachować. Postanowił towarzyszyć mu.
- To co teraz robimy? - Uśmiecha się szeroko.

Lucyfer - 2012-05-12 23:01:13

W głowie Lucyfera pojawiła się automatycznie czerwona lampka. Co robimy... nie ma żadnego my. Żadnego robimy. To była niepisana zasada numer dwa. Jest Lucyfer. Sam. Zawsze.
-Ja wracam do domu - oświadczył spokojnie, wsuwając rękę do kieszeni w poszukiwaniu papierosów, które po chwili znalazł.

James - 2012-05-12 23:07:24

Chłopak wygląda na zaskoczonego. Marszczy brwi. Co było złego w tym, że chciał spędzić z nim czas?
- To idziemy do Ciebie? Świetnie! - Uśmiech powraca na jego twarz. Zawsze jest taki radosny i optymistyczny.

Lucyfer - 2012-05-12 23:15:39

Wypuścił głośno powietrze z płuc. Do niektórych nie łatwo było przemówić.
-Teraz staniesz się irytujący, tak? - zapytał, unosząc brwi. Jasne, czasami lubił sobie pogadać i w ogóle. Czasami zdarzało się rzadko. Czasami, było wręcz trudne do spotkania. Poza tym, jeżeli miałby zaprosić go so siebie, to tylko z własnej inicjatywy, nigdy z kogoś.

James - 2012-05-12 23:20:22

- Aha rozumiem... Uważasz mnie tylko za tanią dziwkę, której nawet nie warto zapłacić, bo jesteś na to zbyt dumny. Twoje ego na pewno by na tym ucierpiały czyż nie? Uważasz, że jesteś tak świetny, że każdy chłopak będzie się za Tobą uganiał tak? Wiedz, że podszedłem do Ciebie, bo wydałeś mi się INTERESUJĄCY. - Podkreślił to słowo.
- Ale widzę, że jesteś kolejnym dumnym dupkiem, który nie widzi nic poza własnym ego... Cześć... - Odwrócił się na pięcie i wyszedł z łazienki.

Lucyfer - 2012-05-12 23:33:01

Nie uważał go wcale za tanią dziwkę, bo gdyby tak było uważałby za tanie dziwki połowę Manhattanu. Lucyfer po prostu taki był. Nie nawiązywał bliższych kontaktów z ludźmi. Z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że ci za bardzo się przywiązywali, a kiedy ktoś się przywiązywał... cóż, robiło się dla Lucyfera niebezpiecznie, bo był na niepewnym gruncie, którego nie znał.
Uśmiechnął się złośliwie do samego siebie. Może nie zadowolony z tego co zaszło, ale na pewno nie czuł się z tym źle. Trzeba byłoby wiele, wiele więcej, żeby go zabolało. Wyciągnął zapalniczkę i odpalił papierosa trzymanego już w ustach. Wyszedł z łazienki i skierował się ku wyjściu.

James - 2012-05-12 23:40:14

James jest wściekły, na siebie, na tego faceta. Po cholerę do niego podchodził? Po co?! To przecież zawsze kończyło się tak samo. Chłopak wściekły usiadł na dworze pod klubem i schował twarz w kolanach. Dlaczego wszyscy, których spotyka okazują się tacy sami. Jest w samym podkoszulku, jego golf zniknął w tajemniczych okolicznościach. Jest dość chłodno.

Lucyfer - 2012-05-12 23:49:11

Kiedy już wyszedł z baru, namierzył wzrokiem swój samochód. Już miał wsiadać do środka, kiedy zobaczył, że ten chłopak, James, siedzi tam, z głową ukrytą między kolanami, jakby płakał. Pchany nagłym impulsem, który niesamowicie go wkurwił, bo po co mu on?, zawołał do niego:
-Chodź. Nie będę czekał do rana.
Nie czekając na jego reakcję, zasiadł za kierownicą.

James - 2012-05-12 23:53:21

James faktycznie płakał, a przynajmniej zaczynał gdy usłyszał ten zachrypnięty głos. Poderwał się natychmiast i wsiadł do auta, z tyłu. Wygląda jakby trochę się bał, cała odwaga, która jeszcze parę chwil temu się kierował, nagle zniknęła. Skulił się na siedzeniu.

Lucyfer - 2012-05-13 11:49:38

Lucyfer spojrzał na niego zdziwiony, kręcąc tylko z niedowierzaniem głową. Co się w dzisiejszych czasach dzieje z tą całą młodzieżą? Pojęcia nie miał. Przekręcił kluczyk w stacyjce, a potem przycisnął gaz do dechy. Chciał jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Przejechał na czerwonym, ale jakoś nie zrobiło mu to większej różnicy. Może bardziej gościowi na przejściu podskoczyło odrobinę ciśnienie. W końcu zaparkował na podziemnym parkingu pod jego apartamentem.
-No chodź - powiedział, jakby znudzony, po czym ruszył w kierunku windy, gdzie nacisnął ostatnie piętro. Nie mógłby mieszkać gdzie indziej.

James - 2012-05-13 14:15:54

Chłopak, kiedy tylko wsiadł zaczął obserwować uważnie Jesusa. Czy dobrze zrobił wsiadając do tego auta? Nie ma pojęcia, równie dobrze mężczyzna może go gdzieś wywieść, zgwałcić, zabić albo poćwiartować. James przestał się nad tym zastanawiać, kiedy to mężczyzna ruszył. Jedzie tak szybko, nawet na światłach się nie zatrzymał, a jakby kogoś potrącił?! Chłopakowi serce podskoczyło do gardła. W końcu stanęli, nareszcie. Myślał, że zaraz zwymiotuję, ale wolał nie mówić tego w samochodzie. Słysząc głos mężczyzny, wysiadł i popędził do windy. Tam odetchnął jakby z ulgą.
- Jesus... Niedobrze mi... - Patrzy na niego spode łba. Zbladł trochę.

Lucyfer - 2012-05-13 15:02:35

-Wzywasz mnie, czy swojego Boga? - zapytał, unosząc brwi. Kiedy winda się zatrzymała, otworzył drzwi od mieszkania i wpuścił chłopaka do środka. Wyłączył alarm, po czym skopał z nóg buty. Mieszkanie bylo ogromne i piękne. Urządzone w nowoczesnym stylu, z łóżkiem na samym środku, które aż zachęcało by się na nie rzucić. Lucyfer uwielbiał to miejsce. - Łazienka jest tam - powiedział, wskazując palce jedyne drzwi w jego domu, poza wejściowymi.

James - 2012-05-13 15:10:59

- Ciebie... - Westchnął. Chłopak wszedł do mieszkania i aż otworzył usta. To mieszkanie jest takie wielkie! I piękne. Chłopak nigdy nie był w takim miejscu.
- Już... Już mi przeszło... - Rozgląda się z podziwem. Oddałby wszystko aby mieszkać w takim miejscu. Jego małe, obskurne mieszkanko było niczym w porównaniu z tym. Szacunek do Jesusa podskoczył natychmiast. Skoro mieszka w takim miejscu to na pewno musi ciężko pracować. Zdejmuje buty z nóg i układa je równo obok siebie. Jest całkiem boso. Nieśmiało wchodzi wgłąb mieszkania, wygląda przez okno. Co za cudowny widok! Patrzy z dół przylepiony do szyby. Wygląda dość zabawnie.

Lucyfer - 2012-05-13 15:26:59

-Nie pośliń mi szyby. Sprzątaczka przychodzi dopiero jutro - powiedział spokojnie, podchodząc do lodówki. Wyjął z niej butelkę wody. Odkręcił ją i wypił połowę zawartości. Położył ją na blat, po czym sięgnał po małe pudełeczko, leżące tuż obok palnika. Wyciągnął z niego trochę zielska i po chwili trzymał już w ręce nowego, cudownego skręta. Odpalił go i zaciągnął sie, powodując, że rakotwórcza substancja znalazła się w jego płucach.

James - 2012-05-13 15:39:30

James zaśmiał się cicho pod nosem gdy usłyszał uwagę mężczyzny.
- Mieszasz tu sam? - Patrzył tak jeszcze chwilę na widoki, lecz czując zapach dymu odwrócił się natychmiast i uśmiechnął.
- Dasz trochę? - Podchodzi do niego i opiera się o blat. Uważnie obserwuje jego przystojną twarz. Czuje się trochę dziwnie będąc w tym domu. Co on właściwie tutaj robi? Niby sam chciał tu przyjść, ale jednak jest mu dziwnie.

Lucyfer - 2012-05-13 15:47:01

-Z żoną i dwójką dzieci - powiedział spokojnie, wpatrując mu się w oczy. - Mam też trzy psy, kota i papugę. No do kurwy nędzy, czy ja wyglądam na kogoś kto mógłby mieszkać z kimkolwiek? - zapytał, przewracając oczami. Podał jointa młodemu, po czym ruszył się w stronę kanapy. Usiadł na ziemi, na białym dywanie i oparł się plecami o dolną część skórzanej kanapy.

James - 2012-05-13 15:59:54

Chłopak zrobił zdziwioną minę. Przecież on się tylko zapytał.
- No dobra, ale nie musisz być taki niemiły... - Powiedział cicho i wziął skręta.
- Jak chcesz to sobie pójdę. Nie widzę byś miał jakąkolwiek chęć spędzania ze mną czasu... - Ruszył pewnie w stronę drzwi. Nie będzie się napraszać.

Lucyfer - 2012-05-13 16:07:02

Rozłożył ręce w niezrozumieniu. Dlatego właśnie nie mógłby z nikim mieszkać. Bo nikt normalny by go nie zrozumiał. Włożył skręta do ust.
-Nie jestem niemiły. Jestem sobą. Spierdalaj stąd, jeżeli spodziewałeś się czegoś innego - powiedział ostro. Był jaki był. I nic tego nie zmieni. Potrafił być miły. Kiedy tego chciał. Zazwyczaj jednak nie uważał tego za konieczne. Poza tym przychodziło mu to z trudnością. Jeżeli ktoś tego nie akceptował, to nie był już to jego problem. Lucyfer się nie zmieni. Nawet gdyby chciał. Nie potrafił. Wstał z ziemi i zaklął, ruszając w stronę swojego łóżka. Tam zdjął z siebie koszulę, gdy tylko zgasił jointa. Następnie udał się do łazienki, gdzie zciągnął resztę ciuchów i wszedł pod prysznic.

James - 2012-05-13 16:29:09

James odwrócił się do niego.
- A wiesz że spodziewałem? Mam spierdalać? Dobrze! Tylko powiedz mi po cholerę mnie tu zabrałeś? Trzeba było zostawić mnie pod tym pieprzonym klubem! Wiem, że sam chciałem, ale powiedziałeś, że nie i odszedłem! Jeśli mam tu zostać, a Ty dalej będziesz mnie traktował jak śmiecia to ja dziękuję! - Wypalił całego skręta. Narkotyk zaczął trochę szumieć mu w głowie i znowu zrobił się śmiały. - Dobranoc jaśnie panu! - Założył buty i wyszedł trzaskając drzwiami.

Lucyfer - 2012-05-13 17:08:25

Prysznic trochę mu pomógł. Gorąca woda rozluźniła jego mięśnie. Nie miał siły myśleć teraz o tym chłopaku. Czyżby przesadził? Może. Tylko czy on w ogóle widział jakiekolwiek granice? Dla niego jego własna osoba była jedyną o jaką kiedykolwiek musiał się troszczyć. Dlaczego teraz miałby to zmienić? Nie potrafił. Równie dobrze można próbować nauczyć człowieka latać. Bez samolotu ani rusz. On bo prostu był jaki był. Większość ludzi nie miała do niego cierpliwości. Zostawiała go, gdy tylko dowiadywała się jaki jest naprawdę. Dlatego właśnie nie chciał bliższych znajomości. Bo nikt i tak nie mógł zaakceptować go w pełni. Tego czarnego humoru, zachcianek, tej wredności, której nie mógł opanować.

James - 2012-05-13 17:52:19

James jak to James, bywał różny. Tak więc gdy zdał sobie sprawę, że właśnie opuścił luksusowe mieszkanie i ma zamiar wyjść na to zimno bez żadnej kurtki, uznał, że jednak wróci. Wiedział, że Jesus na pewno to skomentuje albo co gorsza wywali go z domu, no ale cóż. Trzeba zaryzykować. Wszedł cichutko do mieszkania, zdjął buty i spodnie i wskoczył do łóżka otulają się kołdrą.
- A wiesz co? Wróciłem! Uznałem, że będę za Tobą za bardzo tęsknić! - Wołą do niego i chichocząc chowa się pod kołdrą.

Lucyfer - 2012-05-13 18:29:44

Właśnie wyszedł z pod prysznica, owinięty tylko ręcznikiem w pasie, kiedy James wparował do jego mieszkania. Chłopak mógł teraz ocenić go w całej krasie. Miał bowiem dostęp, żeby ujrzeć jego wyrzeźbiony tors. Wcześniej widział już jego męskość, więc klatka piersiowa, plecy i nogi, były jedynymi, których nie widział. Teraz jednak Lucyfer odrzucił na bok ręcznik, żeby założyć na siebie bokserki. Miał gdzieś czy ktoś na niego patrzy czy nie. To było jego mieszkanie. W mokrych włosach, w samych bokserkach położył się do łóżka, kładąc jedną rękę pod głową. Nic nie mówił. Tylko zamknął oczy.

James - 2012-05-13 21:22:56

James zanim schował się pod kołdrą zobaczył mężczyznę, całego. Jest oczarowany.
- Piękny jesteś... - Uśmiecha się szeroko. Przysuwa się do ciała mężczyzny, jest taki ciepły. Wsuwa zimne stopy między łydki Jesusa.

Lucyfer - 2012-05-13 21:27:12

Natychmiast otworzył oczy. Spojrzał na niego, marszcząc brwi.
-Co ty wyprawiasz? - zapytał, wkładając w tę wypowiedź tyle jadu ile potrafił. No pewnie, niech się jeszcze do niego przytuli, a jutro przyniesie swoje rzeczy. Do kurwy nędzy, to było jego mieszkanie! A on wpieprzył mu się do łóżka. Nigdy nie sądził, że kiedykolwiek to powie, ale dlaczego ktoś ma mu niby wchodzić do łóżka?!
-Wracaj do domu... - mruknął, odwracając się do niego plecami.

James - 2012-05-13 21:42:15

- Ogrzewam się... - Uśmiechnął się, lecz gdy usłyszał drugą wypowiedź mężczyzny uśmiech zszedł mu z twarzy. Bez słowa ubrał się i wyszedł cicho zamykając drzwi. Zjechał windą w dół, kiedy znalazł się na zewnątrz skulił się i zaklął cicho. Okazało się, że pada deszcz. Świetnie, nie dość, że zimno, że ma na sobie, nie liczą dołu, tylko koszulkę z krótkim rękawem, to jeszcze zaczęło lać. Do tego dodajmy jeszcze to, że James jeszcze nie był w tej części miasta i nie wie jak wrócić do domu. Kręci się pod apartamentowcem. Nie wie co robić, a na pewno tam nie wróci.

Lucyfer - 2012-05-13 21:51:05

Nie sądził, że ten go posłucha. Mówił to raczej po to, żeby się od niego odczepił, ale wątpił, że ten weźmie to tak do siebie. Cóż, niektórzy robili się zbyt uczuciowi. Lucyfer nawet nie drgnął kiedy na łóżku zrobili się lżej. On go wołał nie będzie. Był u siebie i miał prawo mówić co mu się podoba, a co nie. A jak młody nie potrafił zawalczyć o nic i ulegał po jednym słowie, to już tym bardziej nie była jego wina.

James - 2012-05-13 21:58:29

Skoro nie wie jak wrócić to tu zostanie. Tak, to najlepszy pomysł, więc usiadł przy samochodzie Jesusa, oparł się o niego i po prostu zasnął, a co. Cały przemoknięty, do tego dostał zapalenia płuc. Mimo, że mężczyzna taki jest, James go lubi. Polubił go już w momencie, kiedy ten zabrał go do swojego domu mimo, że teraz go wywalił. Chłopak śpi mocno całą noc, kasłał głośno od czasu do czasu. Jego oddech stał się chrapliwy i ciężki.

Lucyfer - 2012-05-13 22:26:46

Lucyfer wstał rano dość wypoczęty. Miał lekki ból głowy, ale zignorował to. Ubrał się i przyszykował do pracy, by następnie zjechać windą na dół. W swoim garniturze, w którym wolał żeby nikt go nie widywał stanął jak wryty przed swoim autem.
-Czyź ty kurwa do końca postradał zmysły? - warknął na niego, łapiąc się za głowę. Czy ten dzieciak w ogóle nie myśli? - Wyszedłeś ode mnie, żeby spać na ulicy? Czy do chuja tak trudno było sobie leżeć na kanapie? Ja pierdole... - mruknął, łapiąc go za materiał przemoczonej koszuli. Wkurzony pociągnął go z powrotem do swojego apartamentu. - Weź prysznic, potem w szafie znajdź coś co będzie na ciebie pasować. Na dwunastą mam spotkanie. Nie mogę się spóźnić.
Czemu o niego dbał? Chyba dlatego, że był jednak o wiele lepszy niż przypuszczał. Choć by się do tego nie przyznał.

James - 2012-05-13 22:47:06

Chłopak został brutalnie wyrwany ze snu, nie wyspał się. Usłyszał znajomy głos i uśmiechnął się mimo, że był brutalnie ciągnięty za koszulę. Nagle znalazł się z powrotem w tym pięknym mieszkaniu.
- Miłego dnia... - Zdążył powiedzieć zanim mężczyzna wyszedł. A więc James został sam, zupełnie sam. Pobiegł do łazienki, wziął długi, gorący prysznic. W jego mieszkaniu często nie było ciepłej wody. Po godzinie wyszedł, założył bieliznę i dużo za dużą koszulkę Jesusa. Tak ubrany poszedł do kuchni i wziął się za robienie jedzenia. Umiał gotować, nie uczył się, po prostu umiał i już. Lubi to robić, to go uspokaja i odpręża. Po jakimś czasie w całym mieszkaniu rozniósł się smakowity zapach gulaszu. Miesza w garnku stojąc przy kuchence i nucąc sobie pod nosem. Jego kształtne nogi są prawie całkiem odkryte, bo koszulka sięga mu do połowy ud.

Lucyfer - 2012-05-14 14:00:47

Lucyfer przed wyjściem włączył alarm. W razie gdyby chłopak wyszedł zanim ten wróci. Wolał, żeby nikt go nie okradł. Sam nie wiedział dlaczego pozwolił obcej osobie zostać u siebie w domu. Wiedział jednak, że to się już więcej nie powtórzy. Nie było takiej możliwości. Max wrócił. A kiedy Max wracał... cóż, Lucyfer szalał. I na pewno nie mógł gościć w domu nikogo. Szczególnie obcego.
Dzień w pracy był o wiele bardziej męczący niż się spodziewał. Kiedy jednak udało mu się jakoś zakończyć sprawdzenie artykułów i podpisać wszystkie dokumenty, wyszedł z redakcji. Po drodze zatrzymał się jeszcze przy sklepie z biżuterią i kupił sobie skórzaną bransoletę na rękę z wygrawerowanym "hic et nunc", która kosztowała go prawie tyle, co całotygodniowe zakupy spożywcze. Wziął też ciemne okulary przeciwsłoneczne. Z nimi na nosie, z bransoletą na nadgarstku, zaparkował przed apartamentem. Wjechał windą na górę i otworzył drzwi, przy okazji wyłączając alarm. Zauważył Jamesa siedzącego przy stole.

James - 2012-05-14 17:09:36

Chłopiec pochłonięty robieniem kolacji, nie zauważył wchodzącego do apartamentu Jesusa. Schylił się, przez co koszulka nieco się uniosła ukazując kształtne pośladki Jamesa. Przez cały dzień zastanawiał się gdzie mężczyzna pracuje i czy ma kogoś. Dokładnie zbadał całe mieszkanie i niczego szczególnego się nie dowiedział, więc z rezygnacją zabrał się do robienia gulaszu. Już kończy. Zapach jest po prostu nieziemski. Westchnął cicho i usiadł na blacie szafki. Wilgotne jeszcze włosy przyklejają się do bladego czoła Jamesa. Macha nogami.

Lucyfer - 2012-05-14 17:13:48

Odchrząknął, zwracając jego uwagę. W sumie był trochę zdziwiony, że go tutaj zastał. I to tak zadomowionego. W końcu, chciał żeby ten wziął prysznic i się przebrał, a ten tu jakieś kolacje, obiady, czy co to tam było... Położył aktówkę przy swoim biurku, po czym ściągnął marynarkę. Rozluźnił krawat i opadł na kanapę. Spojrzał pytająco na Jamesa.
-Co robisz? - I wcale nie chodziło o obiad. Chodziło o to co robił w jego mieszkaniu, ale skąd młody mógł to wiedzieć?

James - 2012-05-14 17:21:11

James uśmiechnął się szeroko gdy zauważył mężczyznę. No nareszcie przyszedł!
- Obiad... Pomyślałem, że będziesz głodny po pracy. - Uśmiecha się rozbrajająco. Przecież nie mógł wyjść, widział jak mężczyzna włączał alarm, więc nawet nie próbował. Poza tym, jak miał wrócić skoro nawet nie wie gdzie jest? I do tego podoba mu się w tym mieszkaniu. Nagle zakasłał głośno, zapalenie płuc daje o sobie znać. W jego mieszkaniu jest zimno i tam nie ma szans na wyzdrowienie.

Lucyfer - 2012-05-14 17:32:20

-To jedz. A potem odwiozę Cię do domu - powiedział. W międzyczasie zaczął rozpinać swoją koszulę. Kiedy wszystkie guziki puściły, ściągnął materiał z ramion i podszedł do kosza na branie, by ją tam wrzucić. Dzisiaj powinna przyjść jego sprzątaczka i się tym zająć. Podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej czarny podkoszulek na grubych ramiączkach, który założył przez głowę. Czarne spodnie złożył z powrotem do szafy, a na siebie włożył sprane na kolanach, wygodne (i cholernie drogie!) jeansy.

James - 2012-05-14 17:36:42

James spojrzał zaskoczony na mężczyznę. To było nie w porządku.
- A... Nie mogę tu... Zostać? - Powiedział cicho z miną zbitego psa.
- A obiad jest dla Ciebie, jeśli nie chcesz to możesz wyrzucić... - Poszedł do łazienki i założył suche już spodnie. James tak się stara, a Jesus tego albo nie widzi, albo nie chce widzieć. O co chodzi?

Lucyfer - 2012-05-14 17:41:06

Poczekał aż chłopak wyjdzie z łazienki, po czym stanął na przeciwko niego zakładając ręce na piersi. Westchnął cicho, po czym zapytał:
-O co Ci chodzi, co? Czego ty ode mnie chcesz? Czego oczekujesz? - zadał mu trzy pytania. Na trzy chciał poznać odpowiedzieć. Nie rozumiał po prostu tego chłopaka. Nie wiedział za bardzo jak zachowywać się w takich sytuacjach.

James - 2012-05-14 17:54:42

James wyszedł z łazienki i gdy usłyszał pytania uniósł brwi. Jak to? To chyba oczywiste. Zrobił pytającą minę.
- A jak myślisz? Chcę się z Tobą spotykać, oczekuję... - Zastanawiał się chwilę. - Miłego zachowania? Nic by się nie stało, a nawet byłoby miło gdybyś chociaż raz uśmiechnął się bez tego kpiącego wyrazu twarzy. Czy robię Ci jakąś krzywdę? - Odwraca się od niego i idzie zawiązać buty. Zakasłał głośno, ma niezdrowo zachrypnięty głos.

Lucyfer - 2012-05-14 17:58:43

-Chcę się z tobą spotykać... - powtórzył po nim, unosząc delikatnie brwi. Ręce opuścił po swoich bokach. Trzymanie ich na swojej piersi okazało się jednak nie być takim dobrym rozwiązaniem. - Co masz na myśli?
Podszedł do niego bliżej. Stał tuż za nim, obserwując jak zawiązuje buty. Z lekko zmarszczonymi brwiami, próbował go zrozumieć, ale za Chiny nie potrafił.

James - 2012-05-14 18:07:02

Schylony chłopak westchnął i zaczął wiązać drugiego buta.
- No... Spotykać się... Nie wiesz co to znaczy spotykać się z jedną osobą? S-P-O-T-Y-K-A-Ć. - Uśmiecha się lekko, czuje, że mężczyzna jest taż tuż za nim.
- Rozumiesz?

Lucyfer - 2012-05-14 18:15:23

Uniósł oczy ku niebu. Tego się nie spodziewał. Odsunął się od niego automatycznie, jakby właśnie usłyszał, że ten jest trędowaty. Wziął głęboki oddech.
-Chcesz mi powiedzieć, tak... serio, serio, że ty, coś ten? Czujesz? - Mówienie o takich sprawach było dla niego trudniejsze niż się spodziewał. Na samym końcu zmrużył oczy. - Ćpałeś?

James - 2012-05-14 18:29:38

James wyprostował się i odwrócił do mężczyzny. Unosi brwi.
- Tak, serio, serio coś ten czuję... - Uśmiecha się i kręci głową z rozbawieniem. Znowu zakasłał głośno.

Lucyfer - 2012-05-14 18:34:00

-To czeka Cię młody rozczarowanie - powiedział, otwierając na oścież drzwi. Wyjął portfel i wyjął z niego pięćdziesiąt dolarów. Wcisnął je chłopakowi do ręki. - Jedna przecznica w lewo i jesteś na postoju taksówek, a teraz spadaj. I lepiej tu nie wracaj.

James - 2012-05-14 19:03:59

- Nie... - Powiedział po prostu. O nie! On nie ma zamiaru się poddawać. Nie odpuści! Zaczynał coś czuć do Jesusa i nie chciał tego tracić, to było takie inne.
- Nigdzie nie pójdę...

Lucyfer - 2012-05-14 19:09:34

Położył palce na swoim skroniach.
-Mówisz, że chcesz żebym był miły? Proszę bardzo. Uprzejmie proszę Cię, spieprzaj stąd. Ja nie jestem zainteresowany, jasne? Ja, mam faceta. Tak, wyobraź sobie, że kogoś mam. I teraz możesz już ze smutną minką opuścić moje mieszkanie, serio.
Wiedział, że tym razem chłopak go posłucha. Wiedział, też że przesadził. Nie mógł jednak nic na to poradził. To Lucyfer. On rani ludzi. Nie ważne jakby nie chciał tego robić...

James - 2012-05-14 19:19:44

James słuchał tego z coraz bardziej załamaną miną. Kiedy mężczyzna skończył, chłopak stał tak przez chwilę. Stał i gapił się w niego swoimi wielkimi, czarnymi oczami. Po chwili wcisnął mu w ręce banknot który dostał i biegiem wpadł no windy. Kiedy drzwi od niej zamknęły się, James osunął się po ścianie i usiadł na ziemi. I co? To koniec? Tak po prostu ma go głęboko gdzieś?
Wychyla się lekko i naciska duży, czerwony przycisk STOP. Winda zatrzymuję się między dwoma piętrami, James nie ma zamiaru szybko stąd wychodzić.

Lucyfer - 2012-05-14 19:24:19

Westchnął. Zatrzasnął drzwi, po czym wszedł wgłąb mieszkania, jedną rękę wciąż trzymając wplecioną we własne włosy. Zazwyczaj kompletnie nie przejmował się innymi, tym co do nich mówi. I w tym wypadku w sumie nie było inaczej, bo rzeczywiście nie czuł wyrzutów sumienia, a nawet jeśli to by się do tego nie przyznał. A już na pewno nie pokazał ich światu. Musiał pozostać sobą, nawet jeżeli wiązało się to z zaprzeczeniem tego co myślał i chciałby zrobić.

James - 2012-05-14 19:33:40

James zaczął płakać, po prostu poryczał się jak małe dziecko. Jak to się mogło w ogóle wydarzyć? Co on sobie myślał? Że niby taki ktoś jak Jesus będzie chciał jego, biedną sierotę bez przyszłości. To jasne że on mierzył sobie wyżej. Tak więc James siedział w tej windzie już chyba parę godzin, przestał patrze na zegarek. Nagle zrobiło się ciemno. No jasne, wyłączyli prąd.Do tego nie wiadomo na jak długo, ale jemu się nie śpieszyło. Mógł tu siedzieć, przynajmniej było ciepło, a on nadal nie miał nic poza spodniami, trampkami i koszulką z krótkim rękawem.

Lucyfer - 2012-05-14 19:40:35

Lucyfer wcale nie mierzył wysoko. W ogóle nie mierzył. Nigdy nie chciał się zakochać. Nigdy nie planował z nikim być. Miał do końca zycia być wolnym strzelcem, umrzeć w wieku lat czterdziestu i być zapamiętany jako Pan i Władca Manhattanu. A potem wszystko poszło się jebać. A jego facet? Ledwo skończył osiemnaście lat, nie miał pieniędzy, do tego utrzymywał młodszą siostrę. Co jednak nie zmieniało faktu, że nikt inny nie traktował Lucyfera z taką wyższością jak on. Co, swoją drobą było arcyciekawe.
Prądu wcale nie wyłączono. To Lucyfer wyszedł na korytarz, bo zadzwonił do niego facet z dołu mówiąc, że winda zacięła się i to z jego winy. Musiał to sprawdzić. Winda nigdy się nie psuła. Zgasił światło na korytarzu, by następnie zapalić je. I znów zgasić.
-Wiem, że tam jesteś, do cholery... - warknął. - Winda jest dla ludzi, ktorzy tutaj mieszkają.
Znów był wredny. Jak ten chłopak mógł coś do niego poczuć? Jak w ogóle można było coś do niego poczuć?

James - 2012-05-14 19:56:00

James spał smacznie gdy nagle usłyszał głos. Ten głoś spowodował, że świeże łzy zaczęły cisnąć się w oczy chłopaka. Jest zły, wściekły.
- Spierdalaj... - Odpowiedział tylko i znów zamknął oczy by pogrążyć się w krainę snów. Wcale nie chciał wychodzić na mróz, tu było ciepło, poza tym jest noc, kto o tej porze z windy korzysta? A i są przecież schody. Dostał napadu kaszlu, kasłał tak chyba ze dwie minuty. Oparł głowę o ścianę, no żeby kaszel tak męczył, a do tego strasznie bolą go płuca.

Lucyfer - 2012-05-14 20:01:06

Zacisnął dłonie w pięści i oparł czoło o zimną ścianę, tuż przy windzie. Z góry spokojnie mógł widzieć co dzieje się na dole. Tak, widział teraz płaczącego chłopaka, kaszlącego, ledwo ubranego. Nawet sam diabeł ma serce. Nacisnął odpowiedni guzik. Stop w windzie nie mogło zablokować "jedź" Lucyfera. W końcu to on rządził w tym budynku. Wynajmował resztę mieszkać, sobie zabierając poddasze. Kiedy winda zajechała, Lucyfer miał już na nogach buty, a ręce kurtę. Wszedł do środka, po czym nacisnął "parter". Bez słowa położył na plecach chłopaka swoją kurtkę, po czym niepewnym gestem poklepał go po plecach.
-Już okej, odwiozę cię.

James - 2012-05-14 20:17:43

James natychmiast wstał, kiedy poczuł że winda zaczęła jechać w górę. Wcisnął się w kąt. Nie chciał go teraz widzieć. Jesus był ostatnią osobą jaką James chciał teraz spotkać, ale niestety drzwi windy otworzyły się i do środka wszedł ten...
Chłopakowi do głowy przyszło mnóstwo określeń, od pieprzonych chujów po najprzystojniejszych chujów. Zadrżał, kiedy poczuł jak na jego plecach ląduje ciepła kurtka. Słysząc to co powiedział mężczyzna prychnął cicho.
- Już okej... Już okej... Jeśli tylko tyle masz mi do powiedzenia to dziękuję... Nie potrzebuję Twojej litości... - Dlaczego ta winda jedzie tak wolno!?

Lucyfer - 2012-05-14 20:23:54

-A co mam Ci powiedzieć, co? Co chciałbyś ode mnie usłyszeć? - zapytał, zagradzając mu droge. Winda stanęła, on jednak nie miał zamiaru się ruszyć. Musiał to wiedzieć. Nie rozumiał czemu chłopak coś do niego poczuł, nie rozumiał też dlatego teraz się tak zachowuje. Ostatnio w ogóle mało rozumiał. Szczególnie jeżeli chodziło o Jamesa. Opadły mu ramiona. - James... po prostu mi powiedz.

James - 2012-05-14 20:32:07

James spojrzał mu w oczy, czy tego naprawdę nie było widać? Naprawdę? Przecież to takie oczywiste.
- Czy to tak trudno zrozumieć? Zakochałem się... - Powiedział cicho. Spodziewa się reakcji mężczyzny. Jakieś przekleństwa, mówienie jaki to on głupi, że ma się wynosić. Właśnie tego spodziewa się James.

Lucyfer - 2012-05-14 20:35:46

Nic nie powiedział. Ani jednego słowa. Po prostu objął go ramieniem, przygarniając so siebie. Przytulił go, co było chyba najmniej Lucyferowym zachowaniem w całym jego życiu. Przymknął na chwilę oczy, pozwalając sobie na krótki moment zapomnienia. Pogładził chłopaka po plecach, po czym oderwał się od niego. Spojrzał mu w oczy, by kolejno powiedzieć:
-Przepraszam.
To był pierwszy raz w całym życiu Lucyfera Lincolna, kiedy kogoś przeprosił. Był pewien, że bardzo łatwo to wyczuć.

James - 2012-05-14 21:05:18

Chłopak zamknął oczy i westchnął cichutko czując silną dłoń na swoich plecach. Jesus go zaskoczył, nie spodziewał się tego. Nie chce mówić, psuć tej pięknej chwili. Chciał już na zawsze zostać w tych silnych ramionach, lecz poczuł jak Jesus odsuwa się. To co powiedział sprawiło, że zupełnie go zamurowało. Nie wie co odpowiedzieć.
- Ja... - Spuszcza głowę. Mowę mu odebrało. Czy to koniec? Nie chciał by mężczyzna go zostawiał, chciał aby Jesus coś powiedział, cokolwiek i żeby zabrał go z powrotem do mieszkania.

Lucyfer - 2012-05-14 21:22:35

-Odwiozę Cię do domu - powiedział już swoim zwyczajnym tonem, który już na pewno nie był taki jak przed chwilą. James chciał żeby był miły przez chwilę, nie zawszę. Poza tym Lucyfer i tak nie potrafiłby taki być. To co przed chwilą zaszło, było... anomalią, czymś czego nie da się wyjaśnić, co na pewno się nie powtórzy. Nie w tym życiu. Wysiadł z windy, po czym skinął na chłopaka, żeby ruszył za nim.

James - 2012-05-14 21:26:41

James spuścił głowę, czego on się spodziewał? Że mężczyzna go przygarnie? Że powie, że wszystko dobrze? A może, że zostawi swojego chłopaka dla niego? Chłopak łudził się, ale to nigdy się nie stanie, a tak bardzo by chciał.
- Nie trzeba, przejdę się, już nie pada... - Podchodzi, oddaje mu kurtkę i idzie powoli ze spuszczona głową w stronę wyjścia z parkingu

Lucyfer - 2012-05-14 21:33:33

-Nie rób z siebie męczennika. Jeżeli mówię, że Cię zawiozę to zawiozę, jasne? - powiedział, znacząco na niego patrząc. Nie lubił się powtarzać. Nie lubił też kiedy mu odmawiano. No, skoro coś powiedział, to znaczy że coś miał na myśli, a nie bylo to powiedziane, od tak po prostu. Sens to przecież jakiś musiało mieć. Stanął przy swoim samochodzie i otworzył mu drzwi. Wyczekująco przyglądał się sylwetce chłopaka, opierając się o maskę.

James - 2012-05-14 21:39:32

James westchnął. Nie mógł mu się sprzeciwić i po prostu uległ.
- Dobrze... - Wraca i wsiada do auta. Tym razem z przodu. Opiera głowę na oparciu i kaszle cicho. Jest środek nocy. Do jego mieszkania nie można podjechać bezpośrednio. Samochód nie może wjechać do zaułka przez który trzeba przejść, bo się nie zmieści.

Lucyfer - 2012-05-14 21:48:43

Siedział na miejscu kierowcy, milcząc. Odpalił silnik, ale nie ruszył. Przez chwilę patrzył przed siebie, potem na chłopaka, by znowu powrócić do szyby przed sobą. Czuł się dziwnie, chociaż na pewno nie były to wyrzuty sumienia. Robił to co słuszne. Jego zdaniem, oczywiście.
-Może tak powiesz mi, gdzie jechać? - powiedział w końcu w jego stronę. - Nie musisz się do mnie odzywać więcej, tylko powiedz gdzie. Wystarczy ulica. Mam GPS.

James - 2012-05-14 22:02:54

- Wysadź mnie przy tym zaułku gdzie wtedy... Mnie spotkałeś... - Odwraca głowę w drugą stronę. Nie wie co myśleć, dlaczego on go po prostu tak nie zostawi? Nie rozumie jego toku myślenia. Kiedy znajdzie się już w domu, no cóż. Przywita się ze swoim starym, dawno nieużywanym przyjacielem. Żyletka leży sobie w szafce w łazience. Nie używał jej. Zapomniał o niej, ale teraz... Tera była mu potrzebna. Ona była lekarstwem.

Lucyfer - 2012-05-14 22:09:07

-Słuchaj... - Nawet nie wiedział do końca, co chciał powiedzieć. Zdenerwowany na siebie, że w ogóle zaczął cokolwiek mówić, nacisnął za bardzo pedał gazu i aż nim zatrzęsło. - Kurwa - mruknął do siebie, sprowadzając samochód na właściwy tor. Po chwili jednak znów wrócił myślami do Jamesa. Powinien dać mu spokój. Widział jednak po jego minie, że zbyt dobrze nie jest. - Jestem pierdolonym chujem, jasne? Tyle, że mi z tym dobrze i nie możesz brać do siebie tego, co Ci mówię, ok? Bo mi nie będzie to robiło i tak żadnej różnicy, taki jestem. Dlatego nie rozumiem, kurwa, ludzi, którzy coś do mnie czują... to tak jakby obdarzyć uczuciem pyskaty kamień, też mi dogodne...

James - 2012-05-14 22:18:32

- Wcale nie... - Powiedział cicho.
- Ja na Ciebie tak nie patrzę... Gdybym brał wszystko tak do siebie to na pewno nie zostałbym wtedy u Ciebie, nie wsiadłbym do tego samochodu... Nie wiesz, że zakochane osoby nie widzą wad? Może nie wiesz... Ja już się trochę uodporniłem na te Twoje docinki... Gdyby tylko dał mi szansę... - Spuszcza głowę.

Lucyfer - 2012-05-14 22:23:37

-James... - jęknął zrezygnowany słysząc jego słowa, które najchętniej nazwałby bzdurami. "Zakochane osoby nie widzą wad?"... Boże. Żywcem wzięte z telenoweli dla nastolatek! To przerażające, co się działo z ludźmi w dzisiejszych czasach. Westchnał, po raz kolejny tego wieczora. - Wyobraź sobie, że jesteśmy razem. Gdyby ktoś powiedział Ci, że się w tobie zakochał i chciał, żebyś zostawił mnie dla niego, co byś odpowiedział?

James - 2012-05-14 22:30:26

James skulił się w siedzeniu. - Nie wiem... Zależy co by czuł... Nie wiem co czujesz wobec mnie... Ale się domyślam... Jestem tylko głupim dzieciakiem, który nie robi nic innego tylko zatruwa Ci życie i gada jakieś bzdury, prawda? Nie ważne... Zapomnij o tym co powiedziałem, bo tego właśnie chcesz. - Patrzy przez szybę na mijane budynki.

Lucyfer - 2012-05-14 22:37:28

-Mój facet ma ledwo osiemnaście lat - zaśmiał się. Dzieciak. W sumie dla Lucyfera wiek był pojęciem względnym (chyba, że chodziło o przekroczenie magicznej trzydziestki, której nie mógł zdzierżyć, a nieubłaganie się zbliżała). - Poza tym... sam fakt, że jestem z kimś jest cudem. To, że się zakochałem, boże... to nawet głupio brzmi, było najdziwniejszą rzeczą jaka mnie spotkała. Wątpię, żeby w ogóle było możliwe to po raz drugi. Kiedy on mnie rzuci, wrócę do tego jaki byłem. Będę pieprzył wszystkich dookoła. Tylko po to, żeby zapomnieć...
Tu nie miał wątpliwości. To, że Max go rzuci było dla niego wręcz pewniakiem.

James - 2012-05-14 22:45:24

James już tego nie skomentował, nie chcę. Teraz myśli tylko o domu i o swoim magicznym przyjacielu, który sprawia że wszystkie smutki nagle znikają. Obejmuje kolana ramionami i chowa w nich twarz. A więc to koniec ich znajomości, teraz będzie tak jakby wcale się nie znali prawda?

Lucyfer - 2012-05-14 22:53:45

-No dalej. Wygadaj się. Skoro już jedziemy to możesz sobie gadać do woli. Co czujesz, co myślisz, co zamierzasz - powiedział, machając na niego ręką. Nie chciał patrzeć na niego jak siedzi niczym ofiara jakiejś okropnej zbrodni. Bo chyba... chyba, odrzucenie przez Lincolna nie było okropną zbrodnią?

James - 2012-05-14 23:03:45

- Nie chcę gadać... Nie chcę byś wiedział co zamierzam... A co myślę i czuję to chyba się domyślasz... - Zakasłał. Czuł się jak ofiara, jak zwykle jest niechciany, nikt go nigdy nie chciał poza jego jednym przyjacielem, którego jeszcze nie ma na Manhattanie. Jego przyjaciel leży w szafce. To głupie ale nawet ją nazwał. Ira.

Lucyfer - 2012-05-14 23:08:07

-Spróbuj choć przez chwilę zachować się jak dorosły i opisz swoje uczucia - powiedział, o mało nie wybuchając śmiechem. Zachowywał się jak rasowy psychiatra, a prawda była taka, że pewnie sam potrzebowałby jakichś leków. Dlatego nie chodził do lekarzy, bo za bardzo by go nimi nafaszerowali. - No dalej. Jeszcze kawałek drogi więc mamy czas. Jesteś zły?

James - 2012-05-14 23:16:55

- Nie, raczej... Rozczarowany i smutny. Łudziłem się... - Bawi się nerwowo swoimi dłońmi. Rękawy kurtki ma podwinięte dlatego doskonale widać jego blizny. James nigdy nie był u psychologa, nie wiem jak się zachować.

Lucyfer - 2012-05-14 23:27:14

-Nie, żebym mówił to, żeby Ci jeszcze bardziej pogorszyć humor, ale serio myślałeś, że... chciałbym rzucić swojego faceta? Albo no nawet jakby go nie było, to być z kimś? - zapytał, unosząc brwi. Kiedy zobaczył jego blizny, jego samochód zatrzymał się natychmiast. Dobrze, że nikt za nimi nie jechał. Ruszył powoli i zatrzymał się gdzieś na poboczu. - Co to kurwa jest? - zapytał, wskazując na jego ręce. Zaśmiał się gardłowo. Wtedy coś do niego dotarło. - Jeżeli uważasz, że przyjdziesz do siebie do domu i coś sobie zrobisz to się grubo mylisz. Załatwię Ci jebaną rewizję, a potem oddział psychiatryczny, jasne? Jedna blizna więcej i lądujesz u czubków.
Nie żartował. Nie rozumiał jak można się ciąć. Nie rozumiał też czemu tak mu zależy, żeby akurat ten chłopak tego nie robił.

James - 2012-05-14 23:37:06

James nagle poczuł jak samochód gwałtownie staje. Robi wielkie oczy. - C...Co? O co Ci... O co Ci chodzi? Jaką rewizję?! - Marszczy brwi. Czemu ten facet jest taki wścibski.
- To stare jest... Poza tym, co Cię to w ogóle obchodzi, co? - Zakrywa ręce. Jest na siebie zły. Czy naprawdę tak łatwo go przejrzeć?

Lucyfer - 2012-05-14 23:41:19

-Chcesz się pociąć z mojego powodu. Nie no, masz rację to w ogóle nie moja sprawa. Mogę sobie być nieczułym fiutem, ale nie traktuj mnie jakbym był ślepy. Tak jak nie zostawię płaczącego dziecka na ulicy - Chociaż tutaj na pewno miał wpływ martwy syn Lucyfera, o którym w sumie nikt nie wiedział. - Tak samo nie zostawię jakiegoś dzieciaka, który nie wie, że żyletka to na pewno nie wyjście.

James - 2012-05-14 23:45:49

James milczał chwilę, chciał już wrócić do domu. Odpina pasy. - Dzięki, mieszkam niedaleko się więc się już przejdę... Wracaj do domu... Wyciąga rękę, żeby otworzyć drzwi auta. Co on może wiedzieć? No niby co? To mu pomagało i chuj mu do tego! Jak będzie chciał się ciąć to będzie się ciąć.

Lucyfer - 2012-05-14 23:52:06

Przewrócił oczami, zamykając drzwi automatycznie. To jego samochód. On zna wszystkie jego możliwości. A chłopak nie ma jak wyjść.
-Posłuchaj mnie uważnie James. - Zrobił krótką pauzę, żeby wyłapać jego spojrzenie, które było gdzieś odwrócone. Złapał go pod brodą i zmusił, żeby na niego spojrzał. - Słuchasz mnie? Słuchasz? - Poczekał aż też przestanie próbować mu się wyrwać. - Okej. Ja wiem, że czasami jest ciężko, że ludzie są źli, że czasami lepiej się od nich odciąć. Uwierz mi, przeżywałem to. Ale nigdy, przenigdy nie pozwoliłbym sobie, żeby się okaleczać. To nie wyjście. Chcesz spytać skąd to wiem? Proszę bardzo. Miałem syna. Został zamordowany. Brutalnie. I myślisz, że nie chciałem się ciąć? Nie chciałem zrobić sobie czegoś co trwale pozostawi jakiś ślad? Ale wtedy ktoś mi powiedział, że... - tu zaśmiał się cicho pod nosem, na chwilę zamykając oczy. - zrobienie tatuażu jest lepszym wyjściem. Przynajmniej wygląda ładnie. Śmiałem się wtedy przez długi czas. Ale zrobiłem to. - Tu pokazał mu swoje ręce. Cztery tatuaże. Zdjąłby też koszulkę, ale to byłoby już dziwne. - Chodzi mi o to, że musisz znaleźć sobie inną metodę.
To była najdłuższa przemowa Lucyfera od czasów, hmm, wszech czasów.

James - 2012-05-15 00:01:15

James zmuszony spojrzał mężczyźnie w oczy. Słuchał tego przemówienia. Dlaczego to robi? Dlaczego tak mu zależy? Ale czy w ogóle zależy?
- Tobie pomogły tatuaże... Mi pomaga to... Co w tym dziwnego? Kiedyś pomagało mi puszczanie się... Teraz to za mało... - Otworzył się. Całkowicie, można w nim czytać jak z otwartej książki. On nie chce tatuażu, wie że to mu pomoże tylko na chwilkę. To bez sensu.

Lucyfer - 2012-05-15 00:12:48

W Jamesie było coś dziwnego. Każdy normalny człowiek chociażby zdziwił się na fakt, że Lucyfer Lincoln miał kiedyś dziecko. Poczułby chociaż odrobinę współczucia na fakt, że jego syn nie żyje. Szczególnie, że ten uważał go za jedynego prawdziwego członka swojej rodziny.
-Nie chcę żebyś robić sobie krzywdę. Jeżeli naprawdę coś do mnie czujesz to nie rób tego. - Wiedział, że gra całkowicie nieczysto, że nie powinien tak robić, ale musiał. - Znajdujesz sobie złe sposoby wychodzenia z opresji. Prostytucja, żyletki... to już nie można iść na kawę? Albo upić się w trupa?

James - 2012-05-15 00:19:57

James milczał chwilę. Jeżeli naprawdę coś do mnie czujesz to nie rób tego, te słowa szumią mu w głowie. To nie fair.
- Co da kawa? A... Jak upijałem się to zazwyczaj budziłem się następnego dnia u kogoś w łóżku, więc to chyba to samo... - Znowu słyszy te słowa. Jeżeli naprawdę coś do mnie czujesz to nie rób tego.

Lucyfer - 2012-05-15 00:31:43

-To znajdź sobie inny sposób - powiedział już łagodniej, puszczając jego brodę. Oparł się teraz o fotel i przez chwilę na niego nie patrzył. - Znajdź sobie kogoś miłego. Kto będzie na Ciebie zasługiwał. A nie drania. Jasne? Niech to będzie ktoś tryskający zajebistością. I nie mam na myśli spermy...

James - 2012-05-15 00:37:15

Uśmiechnął się mimowolnie. Jesus nada nicl nie rozumiał.
- Dla mnie Ty tryskasz zajebistością... - bawi się swoimi dłońmi. James, no cóż, zakochał się, wpadł po uszy, jak śliwka w kompot.

Lucyfer - 2012-05-15 00:39:43

-Ja to akurat tryskam spermą - powiedział, unosząc delikatnie kącik ust. Chociaż oczywiście zajebistością też tryskał, ale wolał już nie kontynuować tego tematu. - Dobra, to co we mnie jest tak wspaniałego, że się zabujałeś? Zaraz normalnie znajdę Ci kogoś o takich cechach - powiedział, patrząc na niego znacząco. O dziwo, mówił całkowicie serio.

James - 2012-05-15 00:43:57

- Spermą to każdy facet tryska... - Westchnął.
- No... Ja nie wiem... To jesteś po prostu Ty, tego się nie da opisać... Ciebie się nie da zastąpić... Jesteś wyjątkowy i niepowtarzalny...

Lucyfer - 2012-05-15 00:54:31

Gdyby nie fakt, że chciał jeszcze bardziej pogorszyć sytuacji, wybuchłby śmiechem.
-Wyjątkowy i niepowtarzalny? Mhym. Znam takich. Każdy wyjątkowy i niepowtarzalny. Są ludźmi. Ty też jesteś. Wyjątkowy i niepowtarzalny, wiesz? Tylko jeden taki James chodzi po świecie - powiedział z uśmiechem. - I tylko jeden Obama i Elton John.

James - 2012-05-15 00:59:07

- No właśnie... I tylko jeden Taki Jesus... Więc nikt nie zastąpi Ciebie... - Słusznie zauważył. On się nie uśmiecha. Nie ma powodów do śmiechu, a wręcz przeciwnie. Płakać mu się chcę.

Lucyfer - 2012-05-15 01:02:34

-Mam na imię Lucyfer. Jesus to drugie imię, przez które byłem szykanowany przez kilka lat - mruknął do niego, niezbyt zadowolony, że ten używa tego zwrotu. Co innego Lu czy Lucyfer. Nawet diabeł było niezłe. Ale Jesus? Kompletnie nie pasowało. Do tego było dziwne.

James - 2012-05-15 01:09:10

- Nie wiedziałem, podałeś mi tylko to imię więc Cię tak nazywałem... A więc Lucyfer... Też ładnie... - Znowu skulił się i zaczął gapić się przez szybę. Dlaczego tu siedzą, chce wrócić do domu, do swojej Iry.

Lucyfer - 2012-05-15 01:11:51

-A teraz na serio, obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz - powiedział, patrząc na niego uważnie. - Mówię poważnie. Złóż mi obietnicę.
Wiercił mu dziurę w brzuchu, był wkurzający, zachowywał się jak stary dziad albo jeszcze lepiej, jakby był jego ojcem, ale ni chuja go to nie obchodziło.

James - 2012-05-15 01:14:54

- Po co Ci moja obietnica? Jeśli będę chciał to ją złamię... Obietnice są nic nie warte... Odwieź mnie do domu, albo chociaż wypuść... Jestem zmęczony... - Bawi się nerwowo dłońmi. Po chuj mu to potrzebne, po chuj mu ta obietnica. Przecież i tak Lucyfer ma go gdzieś.

Lucyfer - 2012-05-15 01:25:27

Przymknął oczy i oparł się wygodniej o fotel.
-Nigdzie się stąd nie ruszymy dopóki mi nie obiecasz. A jeśli mi coś obiecasz, to za cholerę nie waż się tego złamać - powiedział. Mówił całkowicie poważnie. Leżał sobie z zamkniętymi oczami, czekając na reakcję chłopaka.

James - 2012-05-15 15:34:18

James jest uparty i nie zamierza odpuścić, bo niby czemu miałby to robić. Chłopak wlazł na tylne siedzenia i położył się na nich.
- To posiedzimy tu trochę... Nie muszę Ci niczego obiecywać, przecież Cię nie obchodzę. A poza tym nawet nie wiedziałbyś czy złamałem obietnicę czy nie. - James skulił się leżąc na boku. Przecież Lucyfer nie może trzymać go tu wiecznie, w końcu mu się znudzi i puści go wolno.

Lucyfer - 2012-05-15 17:11:13

-Obchodzi mnie czy chłopak, który się we mnie zakochał robi sobie z tego powodu krzywdę, jasne? - powiedział, patrząc na niego w lusterku. Zacisnął palce na kierownicy, przez chwilę milcząc, jakby szukał odpowiednich słów. Czy do niego naprawdę nic nie docierało? Lucyfer nie potrafił mówić o uczuciach, nawet gdyby jakimiś do chłopaka pałał. Lubił go. Z jego ust, to byłoby już wiele, ale nawet tego nie był w stanie powiedzieć na głos. Myślenie o tym było dla niego dziwne. - Nie mówię, że musimy urywać naszą znajomość - mruknął ledwo słyszalnie. Wolał by jednak tego nie mówić.

James - 2012-05-15 19:30:23

James westchnął tylko. On chciał więcej, znacznie więcej.
- A może... Zamieszkałbym z Tobą? Spałbym na kanapie... Miałbyś mnie na oku... - Powiedział to ledwo słyszalnie. Łudzi się, że mężczyzna wyrazi na to zgodę. Tak naprawdę doskonale wie, że Lucyfer nigdy, ale to przenigdy nie zgodzi się aby James z nim mieszkał. Ale gdyby jednak... To byłby chociaż jakiś punkt zaczepienia.

Lucyfer - 2012-05-18 23:09:27

-James... - jęknął przeciągle, rozmasowując sobie skronie, jakby łudził się, że nagle wpadnie mu do głowy cudowny plan jak wyjść z tej opresji. Pomysł jednak nie wpadł. Pokręcił głową, wyrzucając z głowy myśl "wyrzuć go z auta i olej całą sprawę". Nawet on nie był aż tak nieczuły. A może jednak był...? Cóż. Był. Mimo to, tym razem jakoś nie mógł sobie pozwolić na swoją zwyczajowość. - Mam faceta, mówiłem Ci.

James - 2012-05-20 20:57:06

Chłopak próbuje otworzyć drzwi żeby wysiąść. Są zamknięte.
- Otwórz. Skoro masz faceta to leć do niego, a nie siedzisz tu z biednym chłopakiem który wiecznie musi żebrać o choć trochę czułości... Otwórz. - Szarpie za klamkę od drzwi auta. Wróci do domu, a tam... No cóż, tam zrobi co zrobi. Nikt nie musi o tym wiedzieć, a na pewno nie Lucyfer. No bo co, martwi się o niego? O niego? Dobre żarty.

Lucyfer - 2012-05-20 21:12:24

Spiął wszystkie mięśnie. Iść do Maxa? Do Maxa nie dało się tak po prostu iść, kiedy tylko się chciało. Z Maxem czasami nie dało się nawet porozmawiać.
-Nie otworzę. James, co ja mogę zrobić, co? - zapytał, odwracając głowę w jego stronę. Miał już dosyć tej sytuacji. Owszem, był tym gnojem za którego wszyscy go mieli, ale nie zostawi tak dzieciaka.

James - 2012-05-20 21:16:26

James nie patrzy na niego. Uparcie wpatruje się w punkt na szybie.
- Już Ci powiedziałem, ale Ty się nie zgodziłeś, więc nie ma o czym mówić... Otwórz no! Mam Ci zrobić laskę? Tak? Wtedy mi otworzysz?! - Szarpie z klamkę.

Lucyfer - 2012-05-20 21:22:35

-Przestań się tak zachowywać - powiedział, wkładając w to nawet lekko błagalną nutę. Odsunął siedzenie pasażera, by w końcu przejść do tyłu i usiąść obok chłopaka. - Nie mogę być z tobą. Ale przecież... nie można się załamywać jednym odrzuceniem, prawda?

James - 2012-05-20 21:24:58

James na początku nie chciał pozwolić mężczyźnie usiąść obok, ale w końcu odpuścił. Objął kolana ramionami i schował w nich twarz.
- Jednym odrzuceniem... Ale jakim... Zostaw mnie.

Lucyfer - 2012-05-20 21:27:08

-Jestem tylko człowiekiem! - powiedział nieco głośniej niż zamierzał. - Tak jak ty, jak każdy facet na tym świecie. I tak, to było zwyczajne odrzucenie, jak każde inne.
Przez chwilę milczał, patrząc na niego, może nawet ze współczuciem. Powoli położył dłoń na jego ramieniu.
-Przykro mi, że trafiłeś na mnie.

James - 2012-05-20 21:51:40

James zadrżał. dlaczego on krzyczy.
- Ale... - Obejmuje go nagle za szyję.
- Czy to tak wiele? Przyjąć mnie pod swój dach? Nawet mnie nie zauważysz... Obiecuję...

Lucyfer - 2012-05-20 21:56:31

Przez chwilę zastygł w bezruchu. Przymknął oczy, by w końcu poklepać go po plecach z lekkim zakłopotaniem. Rzadko bywał w takich sytuacjach.
-Jak bym mógł? Mieszkam sam od zawsze. Zrobiłbyś sobie nadzieję, liczyłbyś na coś, czego nigdy nie mógłbym Ci dać.

James - 2012-05-20 22:07:32

James wtulił się mocno.
- Proszę... Trochę... Parę dni... - Mówi to cichym płaczliwym głosikiem.

Lucyfer - 2012-05-20 22:11:15

-James - powiedział ostro, łapiąc go za ramiona, by od siebie odsunąć. Spojrzał mu prosto w oczy, zmuszając tym samym by i ten zrobił to samo. - Spróbuj dać sobie ze mną spokój. Mieszkanie u mnie nie pomoże. W ogóle.

James - 2012-05-20 22:19:44

- Więc mnie wypuść! Chcę do domu! - Wcale nie chce, tam jest tak zimno i obskurnie. Nie ma nawet ciepłej wody. Ramiona chłopaka drżą.

Lucyfer - 2012-05-20 22:29:19

-Nie wiem, co mam Ci powiedzieć - szepnął dość cicho, puszczając jego ramiona. - Nie chcę żebyś zrobił sobie krzywdę. Nie mogę z tobą być, dobrze? Nie mogę też wziąć Cię do siebie. Przepraszam.

James - 2012-05-20 22:32:32

James cały drży.
- Nie... Nie dobrze. Nie dobrze! Wypuść mnie! I tak Cię nie obchodzę! Kiedy stąd wyjdę to po prostu o mnie zapomnisz! Bo tak chcesz! Bo ja tylko przeszkadzam! Jak zwykle... - Znowu szarpie klamkę.

Lucyfer - 2012-05-20 22:36:53

-Mówiłem już, że się martwię, jasne? Nie każ mi tego powtarzać. Nie jesteś mi znowu taki obojętny. To, że Cię nie... - tu zrobił pauzę, czując że to słowo z trudem przechodzi mu przez gardło. - To, że cię nie kocham, nie oznacza, że nie czuję się odrobinę odpowiedzialny za to, co się z tobą dzieje.

James - 2012-05-20 22:42:25

Chłopak prychnął.
- Odpowiedzialny? Nie wierzę... - Nagle wskoczył na przód, otworzył drzwi i wypadł z samochodu. Biegnie ciemnym zaułkiem prosto do klatki schodowej. Jak zawsze obskurna i śmierdzi moczem.

Lucyfer - 2012-05-20 22:45:19

Westchnął. Gdyby nie czuł się odpowiedzialny wcale by tu z nim nie siedział. Lucyfer wysiadł z samochodu, wziął kluczyki i zamknął go. Poszedł w kierunku w jakim wcześniej zniknął chłopak. Klatka nie wyglądała najlepiej. Najlepiej też nie pachniała. Lu jednak zignorował ten fakt. Zapukał. Instynktownie wybrał drzwi.

James - 2012-05-20 22:51:29

James po tym jak wpadł do mieszkania zaczął płakać. Stał tak i płakał gdy nagle usłyszał pukanie. Bez żadnego namysłu otworzył drzwi. Nie spodziewał się że Lucyfer za nim pójdzie. Patrzy na niego wielkimi, czerwonymi od płaczu oczami. Mieszkanie jest równie obskurne co klatka, tyle, że nie śmierdzi. Ale jest tu równie zimno.

Lucyfer - 2012-05-20 22:54:40

Wszedł do środka, nie pytając o pozwolenie. Po co? Pewnie kazałby mu "iść do swojego faceta, zostawić go w spokoju". Lu jednak zadecydował inaczej. Stał tutaj, a był to dowód na to, że wcale nie miał zamiaru nigdzie iść.
-Nie płacz - poprosił, wyciągając dłoń w jego stronę. Położył ją na ramieniu, patrząc mu prosto w oczy. - Proszę.

James - 2012-05-20 22:58:39

James aż otworzył usta, po chwili jednak strząsnął dłoń mężczyzny ze swojego ramienia.
- Czego chcesz? - Poprawia szalik. Kaszle cicho. Jego mieszkanie składa się z dwóch pomieszczeń. Saloniku w którym śpi i kuchni oddzielonej od łazienki zasłonką.

Lucyfer - 2012-05-20 23:04:02

Dobre pytanie, powiedział sam do siebie w myślach. Czego on chciał? Wiedział, czego nie chce. Nie chce, żeby ten chłopak zrobił sobie przez niego krzywdę. Nie chce, żeby ucierpiał, tylko dlatego, że zakochał się w nieodpowiedniej osobie.
-Chcę, żebyś się stąd wyprowadził - powiedział w końcu. To miejsce było okropne. Bez dwóch zdań.

James - 2012-05-21 14:50:35

James spojrzał na niego wielkimi oczami. Wyprowadzić? On nie ma pieniędzy, ledwo starcza mu na czynsz. Jedyne inne mieszkanie na jakie go stać to w sąsiedniej klatce. Mniej kosztuje, ale tam nie ma łazienki.
- Co? Niby gdzie? - A może... Może jednak Lucyfer się zgodzi? Oczy chłopaka pojaśniały wyraźnie. Patrzy na niego z nadzieja w ciemnych oczach.

Lucyfer - 2012-05-21 15:22:44

Pokręcił tylko przecząco głową, widząc jak w oczach chłopaka pojawia się ta nadzieja. Nie o nią mu chodziło. Mieszkanie u Lucyfera nie wchodziło w grę. On nie mógłby mieć tam nikogo. Co niby powiedziałby Max na jakiegoś współlokatora? Pewnie powiedziałby, że to jego sprawa, mimo to Lu wiedział, że byłby wściekły. Może nawet zazdrosny?
-Kupię Ci coś w centrum - powiedział spokojnie. - Spakuj się.
Przez chwilę nic nie mówił, jakby zastanawiając się nad swoimi słowami.
-Dzisiaj będziesz spał u mnie, a jutro coś Ci znajdziemy.

James - 2012-05-21 15:30:15

James spuścił głowę. Nadzieja zniknęła. Co on sobie myśli? Że kupi mu mieszkanie i po sprawie?
- Nie chcę mieszkania... To wygląda jakbyś mnie chciał przekupić, a ja się nie dam przekupić. - Założył ręce na piersi. Jest uparty jak osioł. Czy prosi o tak wiele? To tylko mieszkanie w jednym mieszkaniu. Tylko, a Lucyfer robi z tego nie wiadomo co. On by go nawet nie zauważył, James siedziałby cichutko jak myszka.

Lucyfer - 2012-05-21 15:42:20

-Nie chcę cię przekupić. Chcę żebyś mieszkał w porządnym mieszkaniu, jasne?
Przesunął palcami po swojej żuchwie, jakby zastanawiając się, co w takiej sytuacji zrobiłby... w sumie nie. To ludzie tak mówili o nim. Co zrobiłby Lucyfer? I oczywiście w grę zawsze wchodziło: żyj swoim życiem, nie przejmuj się. Teraz jednak Lu nie słuchał swoich własnych rad. A to już, należało do rzadkości.
-Nie możesz ze mną mieszkać... Ale to nie znaczy, że musisz mieszkać tutaj. Chcę ci pomóc.

James - 2012-05-21 15:53:05

James kręci głową.
- I tak z niczego? Wiesz ile kosztują mieszkania w centrum? No tak, wiesz... Bardzo dużo, ja tyle nie mam... - Westchnął ciężko i zakasłał.
- Mógłbym z Tobą mieszkać, tyle, że Ty nie chcesz o. - patrzy na plamę na dywanie.

Lucyfer - 2012-05-21 15:55:49

-Nie, nie mógłbyś ze mną mieszkać. Czy przez chwilę pomyślałeś o mnie, chcąc ze mną mieszkać? Wiodę swoje życie, mam swojego faceta i co? Tak nagle miałby wprowadzić się chłopak, którego nikt nie zna? I co bym powiedział? Że cię przygarnąłem? James... - westchnął, ściągając usta. - Kupię ci mieszkanie. Będzie dobrze, zobaczysz.

James - 2012-05-21 16:00:03

- Nie! Nie będzie dobrze! - Odwrócił się na pięcie i zamknął w kuchni. Przetrząsa szuflady. Cały drży. Czy Lucyfer nie rozumie!? James zakochał się pierwszy raz od bardzo bardzo dawna, i to na zabój.

Lucyfer - 2012-05-21 16:02:18

-James! - krzyknął za nim. Westchnąwszy cicho, podszedł do drzwi i oparł się o nie czołem. Zapukał. Jeden raz i drugi... trzeci. - James, proszę. Otwórz. No już... Tak nie można, ok? Daj mi ze sobą porozmawiać. Pozwól sobie pomóc. Na mnie świat się nie kończy!

James - 2012-05-21 16:06:33

James w końcu znalazł. Żyletka. Tak, leżała tu od dawna, w zapomnieniu i samotności. Teraz mamy specjalną okazję, złamane serce. Chłopak usiadł pod ścianą i powoli zaczął tworzyć nacięcia na swojej delikatnej i tak bardzo już zmaltretowanej skórze.
- Przecież rozmawiamy... Mój świat się kończy Lucyferze... - Zmienia rękę, teraz prawa.

Lucyfer - 2012-05-21 16:10:44

-Kurwa - warknął, bardziej do siebie niż do niego.
Nie spodziewał się, że do tego dojdzie. Cofnął się o krok, a później uderzył całym swoim ciężarem w drzwi. Oh, to mieszkanie było naprawdę stare. Drzwi rozpadły się, jakby była to kupka zapałek. Pierwsze co, zobaczył krew. Jego ciało samo pchało go, żeby podszedł do chłopaka, żeby wyrwał mu żylelkę. I zrobił to. Trzymał ją w prawej dłoni, patrząc na Jamesa z niezrozumieniem.
Działał instynktownie. Zamiast odłożyć żyletkę, przyłożył ją do swojej skóry.
-Do czego ty mnie, dzieciaku, zmuszasz - warknął ponownie, przecinając skórę.

James - 2012-05-21 16:15:41

Ciałem Jamesa wstrząsnął szloch, kiedy drzwi rozleciały się na kawałki. Nie sądził, że Lucyfer jest aż tak bardzo zdeterminowany.
- Idź sobiee... - Poczuł jak żyletka zostaje mu wyrwana. Spodziewał się tego, ale nie tego co zobaczył później.
- Co... Co robisz? - Robi wielkie oczy. Dlaczego on to robi? No czemu do jasnej cholery!?

Lucyfer - 2012-05-21 16:22:21

-Dlaczego niby i ja mam sobie czegoś nie zrobić, hę? Straciłem syna, należy mi się, do kurwy! - warknął, odwracając się od niego. Wrzucił żyletkę do zlewu. Nie patrzył ani na nią, ani na chłopaka. Był zły i targało nim zbyt wiele sprzecznych emocji. Ręka krwawiła, jednak ignorował to. - Będę czekał na ciebie w pokoju. Spakuj się.
Nie spojrzał już na niego. Wyszedł z kuchni i usiadł na kanapie. Zdawało mu się, że po raz pierwszy od wielu lat ktoś naprawdę wyprowadził go z równowagi. Ktoś po raz pierwszy przypomniał mu, że on również może zostać zraniony. A na ręce miał najprawdziwszy dowód. James nie wiedział jeszcze wiele o życiu. Jego "ukochany" wciąż żył. Powinien to docenić. A osoba, którą kochał Lucyfer... odeszła bezpowrotnie.

James - 2012-05-21 16:35:38

James siedział w osłupieniu i patrzył na mężczyznę wielkimi oczami. Wstał chwiejnie i poszedł do pokoju. Spod łóżka wyjął niewielki plecak. Wrzucił tam wszystkie ubrania jakie miał, a nie ma ich dużo. Spakował też szczoteczkę i pałeczki od perkusji. Nie rozstawał się z nimi nigdy, perkusji niestety nie weźmie, za duża, do plecaka się raczej nie zmieści. Chłopak wszystko co miał poplamił krwią płynącą obficie z rąk. Nie przejmuje się tym, to nawet go nie boli, przyzwyczaił się. Owija się szczelniej dziurawym szalikiem. - Już.... -Powiedział cicho. Po tamtym wybuchu nawet nie śmie się sprzeciwić.

Lucyfer - 2012-05-21 16:38:10

-Idziemy - powiedział tylko i wyszedł z mieszkania. Wzrokiem odszukał swój samochód, by w końcu wsiąść do niego i poczekać aż chłopak zrobi to samo. - To był ostatni raz kiedy coś sobie zrobiłeś, jasne? Ostatni.
Odpalił silnik i w milczeniu ruszył w kierunku swojego mieszkania.

James - 2012-05-21 16:42:19

James grzecznie poszedł za mężczyzną i wsiadł. Z tyłu.
- Mnhh... - Mruknął tylko. Zdejmuje szalik z szyi i owija nim krwawiące ręce. Dostał ataku kaszlu, dusił się tak parę minut po czym zmęczony opadł na fotel. Ciszę tylko od czasu do czasu przerywa głośny kaszel chłopaka.

Lucyfer - 2012-05-21 16:44:48

Chciał się odezwać, kiedy ten zaczął kaszleć, ale po chwili zrezygnował. Nie powiedział już ani słowa. W sumie to nawet nie drgnął. Tylko te niezbędne ruchy, by prowadzić samochód. Tylko one... zaparkował samochód, po czym wysiadł. A kiedy chłopak opuścił auto, zamknął je i ruszył w stronę windy. Wsiadł do niej i wbił wzrok w Jamesa.
-Wystraszyłeś mnie - powiedział w końcu.

James - 2012-05-21 16:57:57

James czuje się jakby zdarł sobie płuca. Wyszedł szybko z auto, po czym ruszył w stronę windy. Stoi w niej i patrzy się na swoje buty.
- Przepraszam... - Powiedział mocno zachrypniętym głosem. Do tego dostał anginy, świetnie. James nie chciał go przestraszyć, chciał tylko sobie zadać ból. Wie, że nie miło się na to patrzy, ale on już nie mógł wytrzymać. Musiał odreagować.

Lucyfer - 2012-05-21 17:07:44

-Lepiej Ci teraz? - zapytał. Jemu wcale nie było lepiej. Rana na ręce ani nie pomagała ani nic mu nie udowadniała. Była po prostu zwyczajną raną. Miał tylko nadzieję, że uniknie blizny. Może jakimś cudem...? Byłoby dobrze. - Prosiłem Cię, żebyś tego nie robił, ale chyba łudziłem się myśląc, że mnie posłuchasz.
Winda dojechała na miejsce.

James - 2012-05-21 17:22:44

- Nie... - Powiedział cicho. Cięcia kiedyś pomagały, ale teraz... To co innego.
- Naprawdę przepraszam. Już nie będę, obiecuję... Słowo byłego harcerza... - Uśmiechnął się do niego blado. Może nie będzie aż tak źle.

Lucyfer - 2012-05-21 17:28:55

Tylko przytaknął. Uwierzył mu. A jeśli chłopak złamałby obietnicę, Lucyfer zostawiłby go całkowicie samego, nie przejmując się już, co by się z nim stało. Wpuścił go do mieszkania.
-Śpisz na kanapie - powiedział, po czym ruszył pod prysznic. Chciał mieć pewność, że do rany nie dostanie się żadne cholerstwo. Poza tym musiał się zrelaksować. Rozebrał się do naga, po czym wszedł pod wodę.

James - 2012-05-21 17:40:04

Chłopak pokiwał głową. - Dobrze... - Zakasłał głośno. Dostał strasznej gorączki i ledwo słania się na nogach. Kiedy Lucyfer wszedł do łazienki, James po prostu padł na kanapę i od razu zasnął. Nawet butów nie zdjął. Jest wykończony, tyle się dziś zdarzyło. Dlaczego mężczyzna mu pomaga? Tego James nie wie, może z poczucia obowiązku... James kaszle okropnie co chwila.

Lucyfer - 2012-05-21 17:50:19

Lucyfer wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Podszedł do kanapy i ściągnął chłopakowi buty. Rzucił je gdzieś w kąt. Z szafy wyjął koc i okrył nim chłopaka. Czuł się przy nim trochę jak ojciec. Zastanawiał się przez chwilę czy był dobry dla swojego syna, czy ten czuł, że ma w nim przyjaciela. Cóż, nigdy sie tego nie dowie. Starał się. Robby był dla niego najważniejszy. Położył się do łóżka. To był ciężki dzień.

James - 2012-05-21 17:54:20

James uśmiechnął się na ten nagły napływ ciepła. Spał jak zabity, przynajmniej do czasu aż nie obudził się przez napad kaszlu. Chłopiec zwlókł się z kanapy i położył na brzegu łóżka. - Luu... Lucyfeer... - Przeciera oczy. Przez ten kaszel aż łzy zaczęły płynąć z jego oczu. - Luu...

Lucyfer - 2012-05-21 17:56:43

Spał. A przynajmniej dopóki nie poczuł ciężaru na brzegu swojego łóżka, a potem nie usłyszał płaczliwego głosu. Podniósł się na łokciach i odrobinę nieobecny przypomniał sobie dlaczego ktoś tutaj jest.
-James? Co jest? - zapytał, przecierając oczy.

James - 2012-05-21 17:59:56

Chłopiec spojrzał na mężczyznę zamglonymi od gorączki oczami.
- Bolą... Mnie płuca i zimno mi... - To już nie jest zwykłe zapalenie płuc. To poważna sprawa, jeśli nie będzie leżał w cieple i nikt nie będzie się nim zajmować to po prostu umrze.

Lucyfer - 2012-05-21 18:13:44

-Kurwa - jęknął, wstając z łóżka. - Kładź się.
Wskazał palcem na swoje łóżko, a on sam wstał, by po chwili odnaleźć gdzieś na krześle swoje jeansy. Wyjął z nich telefon komórkowy i przyłożył go do ucha. Powoli całkowicie się rozbudził.
-Witam, doktorze. Tak, to ja. Mhym. Tak, ze mną świetnie, jednak jest tu ktoś... dobrze, czekam.
Rozłączył się. To był jego osobisty lekarz. Zajmował się nim, praktycznie od zawsze. A teraz miał zająć się Jamesem.

James - 2012-05-21 19:10:03

- Dobrze - Chłopiec zakasłał i wlazł posłusznie do łóżka.
- Przepraszam... - Powiedział cicho gdy mężczyzna odłożył telefon.

Lucyfer - 2012-05-21 19:13:17

Tylko przewrócił oczami. Ciekawe za co go przepraszał? Było chyba kilka rzeczy, za które powinien, jednak Lucyfer nie miał ochoty nawet o tym myśleć. Założył na siebie spodnie, po czym poszedł do kuchni. Po drodze wziął sobie Danielsa. Zrobił chłopakowi herbatę, a sam pociągał z butelki. Zaniósł kubek Jamesowi do łóżka. W tym samym czasie rozległ się dzwonek.
-Doktorze Jones - powiedział Lu, ściskając dłoń mężczyźnie. - Młody jest tam.

James - 2012-05-21 19:17:59

James zrobił szybki look na doktora i spuścił wzrok. Siorbie herbatę. Nie lubi lekarzy, doktorów czy jak ich tam nazywają. Dotykają tym zimnym stetoskopem, wkładają patyki do buzi, a najgorsze, że robią zastrzyki. Chłopak lekko zbladł, oczy mają nienaturalnie mleczną barwę. Gorączka nadal nie chcę ustąpić.

Lucyfer - 2012-05-21 19:29:27

Lekarz zbadał Jamesa. I tak, użył i zimnego stetoskopu, i tym bardziej patyczka. Zmarszczył brwi, zanim odwrócił się w stronę Lucyfera. Kazał się chłopakowi ubrać, po czym poprosił Lu na stronę, by wyjaśnić mu co jest grane.
[Oj, ty musisz wymyślić na co on jest chory xD Mi do głowy nic nie przychodzi]

James - 2012-05-21 19:46:15

James jakoś zniósł badania. Okazało się że ma poważne atypowe zapalenie płuc, a przez to że ciągle był targany w tę i we w tę po dworze istnieje prawdopodobieństwo, że chłopak dostanie zapalenia opon mózgowych i żółtaczki. W każdym razie nie ma prawa, ale to żadnego prawa ruszać się z łóżka, przynajmniej przez najbliższy tydzień. Musi brać mnóstwo antybiotyków a przede wszystkim potrzebuje troskliwej opieki.
[o masz! A niech się Lucuś pomęczy xD]

Lucyfer - 2012-05-21 19:52:26

Lucyfer o mało nie wypluł własnych płuc, kiedy się dowiedział, co i jak. Pięknie. Po prostu wspaniale! Podziękował lekarzowi, po czym zamknął za nim drzwi.
-Czyli co, rozumiem, że przez tydzień będziesz ze mną mieszkał, tak? - mruknął, średnio zadowolony faktem, że jego plan kupienia mu mieszkania będzie musiał poczekać. Poza tym, gdzie on niby ma teraz, do kurwy nędzy spać? Będzie musiał kupić drugie łóżko. Potem się go pozbędzie. - Jutro załatwię ci tu jakąś pielęgniarkę do opieki.
[No to mu jebłaś nieźle xD]

James - 2012-05-21 19:56:34

James podniósł głowę. Nie słyszał tej rozmowy.
- Tak? Och... Jeśli nie chcesz... Nie, ja wiem, że nie chcesz... To ja sobie pójdę i będę leżeć u siebie w domu, już wiem jak trafić. - Powiedział na jednym wdechu po czym zaniósł się głośnym kaszlem.
- Wsiądę w autobus i wrócę do siebie. - Wstaje chwiejnie z łóżka.
[no a co kurwa! xD]

Lucyfer - 2012-05-21 20:27:01

-Leż - rozkazał, siadając na brzegu łóżka. - Masz jakieś cholerne atypowe zapalenie płuc, które może doprowadzić cie do żółtaczki i czegoś tam, więc nie ruszasz się z tego łóżka.
Uniósł brwi, jakby chciał dodać powagi tej wypowiedzi. Jak już tu był, to lepiej niech młody nie próbuje zgrywać twardziela, tylko słucha co się do niego mówi.

James - 2012-05-21 20:32:50

James zrobił wielkie oczy.
- Ż... Żółtaczki? Brzmi groźnie... A co się dzieje jak się dostanie żółtaczki? - Natychmiast wlazł do łóżka i zaniósł się kaszlem.
- Jak coś to możesz spać  obok mnie. Ja nie zajmuję dużo miejsca. - Rumieni się, nie chce zawadzać chociaż wie, że i tak to robi.

Lucyfer - 2012-05-21 20:48:58

-Skóra Ci się zrobi żółta - burknął, po czym podszedł do szafy po dodatkowy koc. Zarzucił go na chłopaka, po czym sam ruszył w kierunku kanapy. Koc, który wcześniej miał na sobie chłopak również na nim położył. Sam ułożył się na kanapie. - Dobranoc! Opanuj kaszlenie. Jutro idę do pracy.

James - 2012-05-21 20:55:53

Chłopiec okrywa się szczelnie kocami.
- Przecież możesz spać na łóżku, nie wyśpisz się, a tu jest jeszcze dużo miejsca... - Przesuwa się bliżej krawędzi, on naprawdę nie zajmuje dużo miejsca.
- Dasz mi swój numer? - wypalił i oblał się rumieńcem.

Lucyfer - 2012-05-21 21:07:04

-Nie - odpowiedział, przewracając się na bok. Chciał iść spać i miał dosyć tej rozmowy. Żółtaczka, jakieś atypowe zapalenia płuc, i czemu akurat w jedyną noc w jaką chciał go do siebie przygarnąć? I co to znaczy "nie wychodzić z łóżka?". Dziwne. Wszystko to było dziwne i wcale się Lucyferowi nie podobało. Zamknął oczy.

James - 2012-05-21 21:10:55

Chłopiec spuścił głowę i okrył się szczelniej kołdrą. Zasnął dopiero po godzinie targany napadami kaszlu i szalejącą gorączką. Kaszle całą noc, słuchając tego można dosłownie usłyszeć jak chłopak zdziera sobie płuca. Źle mu się śpi tej nocy.

Lucyfer - 2012-05-21 21:27:38

Nie można powiedzieć, że Lucyfer obudził się rano wyspany. Nie zmrużył oka. Ani na chwilę. Nie chodziło nawet o ten kaszel. Miał po prostu wiele do przemyślenia. Kiedy ten zasnął, Lu wstał i wyszedł na taras. W samych bokserkach palil spokojnie swojego papierosa zastanawiając się, ile winy w chorobie chłopaka jest jego. Po chwili oparł głowę o parapet, wzdychając cicho.
-A niech Cię Lincoln, nieźle się wjebałeś... - mruknął do siebie.

James - 2012-05-21 21:31:59

Chłopiec obudził się już któryś raz z kolei. Jest zmęczony, gorączka nie daje mu spokoju.
- Luu... Pić... - Zawołał cicho. Rozgląda się, ale obok niego nie stoi żadna butelka.

Lucyfer - 2012-05-21 21:44:12

Wrócił jakiś czas później, idealnie w momencie kiedy chłopak zaczął coś jęczeć pod nosem. Westchnął. Wykupi mu, kurwa, jakiś baniak z wodą albo herbatką ziołową jak tak dalej pójdzie. Zły, otworzył szafkę i wyjął z niej dwulitrową butelkę wody. Ją oraz szklankę zaniósł do łóżka chłopaka. Nalał prawie całą i zakręcił butelkę. Sam, z Danielsem, wrócił na kanapę. Nie kładł się jednak, po prostu usiadł, opierając się przedramionami o kolana.

James - 2012-05-21 21:49:19

- Dziękuję... I przepraszam jeszcze raz... Jak wyzdrowieję to zniknę z Twojego życia... - Spuścił głowę i zaczął łapczywie pić wodę. Tylko sprawia mu kłopot. On naprawdę nie chciał.

Lucyfer - 2012-05-21 21:54:52

Czy on już kiedyś nie wyraził się jasno na temat tego, co myśli o przeprosinach i podziękowaniach? Wściekły, bo tak już mozna było nazwać ten stan, wstał z kanapy i ruszył w kierunku szafy. Wyjął z niej biały podkoszulek i założył go na siebie. Potem buty.
-Leż.
Wyszedł z mieszkania.

James - 2012-05-21 22:04:41

James zrobił wielkie oczy. Co on takiego zrobił? Czy naprawdę jest taki beznadziejny? Nawet głupiego numeru telefonu dostać nie może? Myśli o tamtych słowach mężczyzny, że jeśli coś sobie zrobi to wtedy go zostawi. Może Lucyfer tylko na to czeka? Na konkretną okazję do wywalenia go z domu. Wstał i wziął nóż do ręki, ale położył go na szafeczce nocnej i wlazł do łóżka. Nic nie jadł, nie ma apetytu. Po prostu siedzi tak i patrzy na nóż, co chwila brał go w dłonie, ale nic sobie nie robi. Odłożył go na szafeczkę po raz kolejny. Patrzy tak cały dzień.

Lucyfer - 2012-05-21 22:11:34

Lucyfer dawno nie wyszedł w tak niechlujnym stroju na ulicę. W sumie, nigdy. Teraz jednak mało go to obchodziło. Spacerował przez jakiś czas po mieście i podświadomie wylądował pod drzwiami swojego jedynego przyjaciela. Matt nie był wcale zły że ten przyszedł. Jak zwykle dobry i uczynny. Po kilki razem spędzonych godzinach Lu w końcu jakoś doszedł do siebie, jego humor jakby wrócił. A na niego przyszedł czas. Wszedł do swojego mieszkania i obdarzył Jamesa czujnym spojrzeniem.
-Brałeś antybiotyki?

James - 2012-05-21 22:14:09

Pokiwał głową. Wygląda już trochę lepiej, gorączka spadła.
- Strasznie niedobre... - Nie odwraca wzroku od noża. Spod sterty koców widać tylko jego czarną czuprynę. Wygląda jak chory, mały chłopczyk w bardzo dużym łóżku.

Lucyfer - 2012-05-21 22:37:10

Jego wzrok podążył za wzrokiem Jamesa i zatrzymał się na nożu. Uniósł wymownie i pytająco brwi. Co to niby, do kurwy nędzy, miało znaczyć, hę? Nie zapytał na głos. Po prostu podszedł i wziął go stamtąd. W następnej sekundzie wbił nóż w szafkę nocną.
-Nie waż się nawet - warknął na niego, wyjmując nóż, nie obdarzając już spojrzeniem ani szafki ani narzędzia. Wpatrywał się w oczy chłopcu.

James - 2012-05-21 22:49:02

James wzdrygnął się.
- Ja nie... Nie chciałem, to samo.. To było silniejsze... Ale nic nie zrobiłem! - Zakasłał.
- Nie chcę siedzieć tu sam. Zastaniesz już dziś? Lu... Ty mnie lubisz? - Zapytał cicho.

Lucyfer - 2012-05-21 22:59:00

-Będę na kanapie - powiedział ostro, zabierając ze sobą nóż. Odłożył go na miejsce. Oparł głowę o skórzany tył kanapy, po czym westchnął cicho. - Lubię, James. Lubię...

James - 2012-05-21 23:04:07

Chłopak wyraźnie się rozpromienił.
- Ja też Cię lubię... A gdzie pracujesz? - Siada i uśmiecha się szeroko. Zakasłał.

Lucyfer - 2012-05-21 23:05:48

Czy to jakiś wywiad? Westchnął po raz kolejny. Przymknął oczy. Lepsze już te pytania niż uganianie się po mieście za nim.
-Jestem redaktorem naczelnym New York Timesa.

James - 2012-05-21 23:13:11

Oczy Jamesa zrobiły się okrągłe.
- Ale fajnie... A jak bardzo mnie lubisz? - Wlewa sobie wody do szklanki i odkłada pustą już butelkę. Pije.

Lucyfer - 2012-05-21 23:15:37

Uniósł jedną powiekę. Ile ten chłopak ma lat? Pięć? Sześć w porywach. Kto w tych czasach pyta o takie rzeczy? Matko święta, ratuj. Gdyby nie to, że nie wierzył w Boga, pewnie by się przeżegnał.
-Różnie. W zależności od tego co odpierdalasz.

James - 2012-05-21 23:22:22

Zaśmiał się ochryple, to przez gorączkę.
- A teraz? Tak w skali od jednego do dziesięciu! - Wywala koc. Gorąco mu. Lucyfer, no cóż, coraz bardziej mu się podoba. Zagłębia się coraz bardziej.

Lucyfer - 2012-05-21 23:45:00

Doskonale usłyszał jak koc opada na bok.
-Okryj się. Masz się wypocić czy jak to się nazywa, jasne? Teraz? Teraz jakieś dwa, bo po pierwsze zdjąłeś z siebie koc, po drugie zepsułem sobie szafkę nocną, będę musiał wykupić pielęgniarkę, a do tego skończył mi się Daniels. Ale to i tak dużo. Większość nie dostaje jednego.

James - 2012-05-22 16:05:32

James natychmiast okrył się kocem i westchnął ciężko czując, że zaraz się rozpłynie.
- Dwa... No skoro mówisz, że to dużo to się cieszę... - Uśmiecha się.
- A po co pielęgniarka i nie możesz tak dużo pić, bo się uzależnisz. - Robi mądrą minę co w jego wykonaniu wygląda komicznie.

Lucyfer - 2012-05-22 16:07:18

-Jones powiedział, że musisz mieć stałą opiekę i ktoś musi się o ciebie... troszczyć - mruknął, krzywiąc się delikatnie na ostatnie słowo. "Troska", jakie to surrealistyczne wydaje się z punktu widzenia Lucyfera! - Piję, bo lubię, nie bo muszę.

James - 2012-05-22 16:14:13

James uniósł brwi.
- Przecież Ty się o mnie troszczysz... Ej! A ile Ty masz właściwie lat? - Przekrzywił głowę na bok próbując w ten sposób określić wiek mężczyzny.

Lucyfer - 2012-05-22 16:21:34

-Ja będę chodził do pracy, poza tym ktoś musi Cię mieć na oku.
Jego wiek. No pewnie. Trafił się ulubiony temat Lucyfera. Teraz jednak nie robiło mu to żadnej różnicy. Może młody uzna, że Lu jest dla niego za stary i sobie odpuści? Tak na pewno byłoby dla Jamesa lepiej.
-Dwadzieścia dziewięć... jeszcze - mruknął, niekoniecznie zadowolony z faktu, że za kilka miesięcy przekroczy tę magiczną granicę. - Jeszcze coś? Jakieś pytania? - zapytał, znów zamykając oczy. Chłopak chyba naprawdę robił jakiś wywiad, bo pytania się sypały i sypały...

James - 2012-05-22 16:27:27

- Ah... Dwadzieścia dziewięć? No co ty, wyglądasz na dwadzieścia pięć... - Jamesowi nie przeszkadza różnica wieku. To tylko liczba, a prawdziwa miłość lat nie liczy. Chłopiec przytula chłodną poduszkę do gorącej twarzy. Wraz z tym ja robi się ciemno, gorączka podwyższa się.

Lucyfer - 2012-05-22 16:31:57

Lu pokręcił tylko z niedowierzaniem głową. Nie da się zbyć tego chłopaka, co? No cóż, musi w jakiś sposób przecież się od niego odsunąć, nie może przecież być w mieszkaniu Lucyfera na zawsze. Kiedy choroba mu przejdzie, Lu odeśle go do nowego mieszkania. Tak trzeba. Milczał. Skoro chłopak nie pytał, to znaczy że to juz koniec przesłuchania.

James - 2012-05-22 16:36:54

James siedział tam chwilę, ale znudziło mu się bycie cicho.
- Lucuś... Głodny jestem bardzo... Bardzo bardzo... - Wierci się. Tak mu cholernie gorąco.

Lucyfer - 2012-05-22 16:41:08

Lucyfer tylko kilka razy robił za niańkę. Kiedy przychodził do niego Max, gdy juz naprawdę nie miał gdzie zostawić Kate. Wtedy zajmował się dziewczynką, ale trzeba przyznać że oni naprawdę świetnie się dogadywali. Albo gdy Matt przychodził ze swoją córką, wtedy również bawił sie w świetnego tatuśka. Oczywiście, nie można zapomnieć o jego synu. Jednak James miał jakieś... dwadzieścia lat? I usługiwanie mu wydawało się wręcz Lucyferowi śmieszne. Mimo to wstał z kanapy i wciągając głęboko do płuc powietrze podszedł do lodówki. Dobra, ma jeszcze rosół. Wstawił go na najwyższą temperaturę. Po pięciu minutach podał chłopakowi miskę i wrócił na kanapę.

James - 2012-05-22 16:46:36

- Nie sapaj tak, powiedziałeś, że nie mogę wstawać z łóżka... - Siada i bierze ciepłą miskę do rąk.
- Dziękuję bardzo Lucuś. - Zaczyna jeść gorący rosołek. Gorący posiłek dobrze mu zrobi. Jamesowi bardzo się tu podoba, ma nadzieję, że trochę tu jeszcze poleży.
- Daj mi swój numer. - Prosi ładnie.

Lucyfer - 2012-05-22 16:50:21

-Nie sapię, tylko oddycham - powiedział spokojnie, słysząc jego słowa. Lu naprawdę stara się nie wyjść z równowagi. Niech chłopak odpoczywa. Nie powinien się denerwować, bo jeszcze będzie na niego. - Nie mów na mnie Lucuś. Jestem Lucyfer. - Nie pozwalał mu jeszcze mówić na siebie "Lu". Może kiedyś, w dalekiej przyszłości... - I nie.

James - 2012-05-22 16:59:47

James przewraca oczami.
- No dobrze dobrze Lu... Cyfer... - Uśmiechnął się słodko.
- Proszę daaj. A jak mi się coś stanie a Ty będziesz w pracy? - Mruga oczkami. Kiedy ma gorączkę to jest wyjątkowo słodki i tulaśny.

Lucyfer - 2012-05-22 17:04:43

-Będzie tu pielęgniarka, która się tobą zajmie - powiedział, nie zwracając uwagi na tę "słodkość" i "tulaśność". Był raczej zimnym człowiekiem, a już na pewno gdy był zmęczony i niewyspany. Dziesiąta zbliżała się nieubłaganie, co oznaczało, że będzie musiał się zbierać do pracy. Dziś już nie zdoła nawet znaleźć pielęgnarki więc po prostu zadzwonił do... Emily.
-Hej... Nie. Oh, tak, przekazał mi. Tak, ty też się pierdol. Ale nie, nie o to chodzi... Mam tu takiego jednego... Nie, Em, wcale go nie pieprzyłem. W każdym razie, ktoś musi się nim zająć, jest chory, a ja idę do pracy. Hmm? Dziękuję bardzo, kochanie.
Rozłączył się.
-Kurwa, nie przyjedzie.

James - 2012-05-22 17:16:03

James mruknął do siebie.
- A szkoda, że nie... - Wierci się strasznie, odkrywa, przykrywa, wzdycha i sapie.
- Gorąco mi.... Kto to jeeest? - patrzy na niego wielkimi, zamglonymi oczami.

Lucyfer - 2012-05-22 17:28:56

-Znajoma, która czasem ma ochotę wykastrować mnie obcasem - powiedział, przewracając oczami. Mógłby zadzwonić do Matta, ale był pewien, że ten się nie zgodzi. I gdzie tu znaleźć niańkę w godzinę? Nigdzie, no właśnie. Wykręcił odpowiedni numer.
-Josh, nie będzie mnie do końca tygodnia. Nie, nic się nie stało. Wyjeżdżam do Hiszpanii. Dzięki. Zajmij się wszystkim.

James - 2012-05-22 17:34:15

Jamesowi szczęka opadła. Że co!? Nie będzie go do końca tygodnia?! Czyli, że zostanie sam!?
- Co proszę?! Nie będzie Cię? To po cholerę tu leże! Wracam do domu! - Wstał, ale zachwiał się i upadł na łóżko.

Lucyfer - 2012-05-22 17:37:29

Lucyfer przewrócił oczami, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową.
-Nigdzie nie jadę. Chciałem po prostu, żeby nie nawiedzali mnie w domu - powiedział, a kącik jego ust uniósł się ku górze.

James - 2012-05-22 17:40:38

- Aaaaaah... - Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Umiesz się uśmiechać? Ale tak szeeeroko jak ja? - Szczerzy się. James jest coraz bardziej zakochany w mężczyźnie. Cały czas o nim myśli, wyobraża sobie... Różne rzeczy. Nadal ma nadzieję.

Lucyfer - 2012-05-22 17:45:20

-Umiem, ale z natury nie lubię robić z siebie idioty - powiedział, siadając na fotelu, który stał na przeciwko telewizora. Włączył go. Zamiast jednak filmu, puścił muzykę. Cóż, jakiś rockowy kawałek. Alternatywa, którą Lu po prostu uwielbiał. I do tego zespół, który nie powstał w dwudziestym pierwszym wieku, cudownie. Metallica.

James - 2012-05-22 17:54:23

- Uśmiechanie się nie sprawia, że jesteś idiotą... - Uśmiechnął się słysząc muzykę. To go uspokaja, sprawia, że się wycisza. Ułożył się na łóżku i po prostu zasnął przy akompaniamencie dźwięków wydawanych przez zespół.

Lucyfer - 2012-05-22 18:04:38

No proszę. Chyba już tej muzyki nie wyłączy. Niech gra. W międzyczasie Lucyfer zamówił pizzę, a niech tam, raz może sobie zjeść coś i nie patrzeć na kalorie. W normalnych okolicznościach pewnie poszedłby ro restauracji, teraz po prostu nie miał jak. Kiedy pizza man przyniósł mu jedzenie, Lu zapłacił, jako napiwek dodając swój najseksowniejszy uśmiech.

James - 2012-05-22 18:09:10

James spał smacznie, lecz gdy poczuł zapach jego ukochanej pizzy natychmiast wstał.
- Czuję... Jedzenie... - Rozgląda się jeszcze zaspany. Brzuch zaburczał groźnie.

Lucyfer - 2012-05-22 18:14:54

-Pizza jest dla mnie. Ty będziesz odżywiał się zdrowo. Zagrzałem ci rosół. Jest też sałatka - powiedział, podając mu jedzenie. Cóż, tam gdzie pojawiała się troska, mogło ukazać się odrobinę złośliwości, której lucyfer miał w sobie aż nad to. W końcu to imię odrobinę zobowiązywało.

James - 2012-05-22 18:19:08

- Ej... Ale czemu zdrowo? To zapalenie płuc a nie jakieś nie wiadomo co, daj kawałek... - Pochłania sałatkę.
- Tą zieleniną się nie najem no! Luuu, daj jeden kawałek, ewentualnie cztery... - Uśmiecha się do niego rozbrajająco.

Lucyfer - 2012-05-22 18:20:41

-Nie - powiedział. - Jedz rosół.
Uśmiechnął się do niego uroczo, kończąc pierwszy kawałek. Po pierwsze kupił małą pizzę. Po drugie, skoro zajął mu łóżko, to chociaż będzie patrzył jak je pizzę, o.
-I nie proś. Nie mam dobrego serca.

James - 2012-05-22 18:25:14

Uśmiechnął się lekko.
- Masz dobre serce, bardzo dobre serce Lucyferze... - Uśmiecha się do niego ciepło, pierwszy raz Lu widzi u niego taki uśmiech, pełen ciepła i... miłości.

Lucyfer - 2012-05-22 18:50:01

Odwrócił od niego wzrok. Taki uśmiech uświadamia mu tylko, że ten chłopak wciąż się w nim podkochuje i że bycie dla niego miłym w niczym nie pomoże.
-Nie znasz mnie - powiedział. To akurat była prawda. A serce Lucyfera było zimne i prawie że nieruchome.

James - 2012-05-22 18:57:06

- To prawda, nie znam... Ale jesteś dobry Lu. Pomogłeś mi chociaż wcale na to nie zasłużyłem... - Spuścił głowę. To prawda, James na to wszystko nie zasłużył. Jest tylko utrapieniem, a Lucyfer mimo neto mu pomaga. Ludzie są dziwni.

Lucyfer - 2012-05-22 19:05:13

-Jesteś tylko zagubionym dzieciakiem - powiedział, wyjmując z kieszeni paczkę fajek. Jeden papieros wsunął do ust i po odpaleniu końcówki, zaciągnął się dymem. Uniósł kącik ust w seksownym uśmiechu. Niektórzy mówią, że mężczyźni wyglądają nieziemsko z papierosem. Tak, Lu był tego przykładem. - Załóżmy, że pomagam Ci dlatego, że nigdy nie będę miał okazji pomóc swojemu synowi.

James - 2012-05-22 19:19:11

James oblał się rumieńcem gdy Lucyfer wsunął do ust papierosa. Wyglądał nieziemsko seksownie. Zakasłał.
- Ah... Jaki Ty masz do mnie stosunek? traktujesz mnie jak syna? Przyjaciela? Czy jak? - Ma ochotę zapalić, wyciąga rękę w geście prośby o fajkę.

Lucyfer - 2012-05-22 19:25:19

-Zapalenie płuc i fajki, pewnie. Gratuluję inteligencji - powiedział, chowając paczkę do kieszeni. Mowy nie ma. Nawet on nie był taki głupi. Jeżeli chłopak chciał wyzdrowieć to musiał się trzymać jego zasad. - Nie myślałem nad tym. Nie zaszufladkowałem Ciebie jeszcze.

James - 2012-05-22 19:31:58

James przewrócił oczami.
- O! To pomyśl, przyda Ci się rozruszać trochę te szare komórki staruszku... - Śmieje się wesoło. Dziś wyjątkowo dopisuje mu humor.

Lucyfer - 2012-05-22 19:43:04

Za to lucyferowy humor jakby wyparował. Nienawidził mówić o swoim wieku, a już szczególnie gdy ktoś sobie z niego żartował. On sam ledwo wytrzymywał fakt, że obiecał Mattowi nic sobie w dzień urodzin nie zrobi. Za to na pewno nie ma zamiaru przezyć więcej niż czterdzieści lat.
-Mówiłeś coś? Moje stare uszy nie dosłyszą cię z tego kąta mieszkania - sarknął się.

James - 2012-05-22 19:46:15

James zmarszczył brwi.
- Oj przestań, o co Ci chodzi? Ah... Wybacz... - Kryzys wieku średniego. James nie przejął się tym, ale już nie zamierza mówić o wieku.
- Naprawdę przepraszam, już nie będę. - Spuścił pokornie głowę.

Lucyfer - 2012-05-22 19:58:50

No, może lepiej jednak nie przesadzać. Kryzys wieku średniego to nie był, bo jego przeżywało się gdzieś koło czterdziestki, a wtedy to Lu już na tym świecie nie będzie. On po prostu był tym facetem, który zawsze miał być piękny, zawsze miał być młody, miał byc Lucyferem Lincolnem, do kurwy nędzy.
-Mówiłem już, że nienawidzę przeprosin? - zapytał.

James - 2012-05-22 20:01:59

- Mówiłeś... Ale czemu? Zrobiłem coś źle, więc przepraszam, to przecież nic złego. - Wzrusza ramionami, spojrzał na zegarek, jest już po dziesiątej, sporo po dziesiątej, nawet dwie godziny po dziesiątej.
-Lu, na którą masz do pracy?

Lucyfer - 2012-05-22 20:10:01

-Ile masz lat? Dwadzieścia? I już skleroza? O ile moja, dziadkowa, pamięć mnie nie myli to powiedziałem, że nie będzie mnie tam do końca tygodnia - odparł, rozkładając się wygodniej na fotelu. Kończył drugi kawałek pizzy, popalał sobie fajki i wszystko było cudownie. No prawie. - A przeprosin nie lubię, bo to tylko durne słowa. Tak samo z podziękowaniami i proszeniem. Nie mówię tego i nie chcę by inni to mowili.

James - 2012-05-22 20:12:56

- Ah, nie zrozumiałem, nie musisz od razu być taki wredny. Głowa mnie boli... - Pokazał mu język.
- To ja się nie będę do Ciebie odzywał i będzie dobrze. - Ułożył się na plecach i zaczął gapić w sufit.

Lucyfer - 2012-05-22 20:15:59

-Jestem wredny z natury - powiedział i były to jego ostatnie słowa w tej konwersacji. Jak chłopak się nie chciał odzywać to nie. Lucyfera natomiast naszła ochota na prysznic. Resztę pizzy wyrzucił do śmieci. Wszedł do łazienki i tam, kiedy już rozebrał się do naga, wszedł pod prysznic, by oblać swoje ciało gorącą wodą.

James - 2012-05-22 20:20:36

James nagle przestał czuć się tu komfortowo. Postanowił się nie odzywać. Całkowicie stracił apetyt i zaczął myśleć o nożu, który Lucyfer gdzieś schował. Przecież on tak się stara, jest miły, chcę by Lu się w nim zakochał, ale nic z tego nie wychodzi. Parę małych nacięć to nic strasznego, tylko kilka, Lu nawet nie zauważy. Wpatruję się uparcie w szafkę z nożami.

Lucyfer - 2012-05-22 20:30:56

Gdyby Lu się jednak o tych nacięciach dowiedział, chłopak miałby kompletnie przerąbane. Odesłałby go do domu albo jeszcze lepiej, do jakiegoś szpitala, gdzie zajęli by się nim porządznie. Lu po prostu taki był. Niemiły. I to nie wazne dla kogo. Dla swoich przyjaciół i wrogoów taki sam. Trzeba było to zaakceptowac.
Zwiększył temperaturę wody, biorąc do ręki gąbkę. Zaczął namydlać swoje ciało.

James - 2012-05-22 20:39:35

James wyskoczył z łóżka i pobiegł na palcach do kuchni. Zrobił sobie dwa, głębokie nacięcia na podbrzuszu, pod bielizną i wrócił do łóżka. Zatamował zgrabnie krew i przykrył się kołdrą. Nie zostawił nigdzie żadnego śladu. Przykrywa się po sam nos. Myśli teraz o tym... przyjemnym? bólu który rozchodzi się po jego podbrzuszu.

Lucyfer - 2012-05-22 20:43:23

Lucyfer skończył prysznic i w sumie przemyślał kilka rzeczy, dlatego kiedy wyszedł, bez koszulki, bo w sumie było na nia zbyt gorąco, usiadł na brzegu łóżka.
-Dobra, pomijając fakt, że tego nie lubię, bo i tak to zrobię. Przepraszam, że byłem nie przyjemny. Wiem, że chcesz dobrze.

James - 2012-05-22 20:49:18

James oblał się rumieńcem gdy spostrzegł mężczyznę bez koszulki, a już zupełnie spłonął kiedy ten usiadł obok niego. Słysząc te słowa uśmiechnął się ciepło. To dużo dla niego znaczy, ale nic nie mówi. Nie wie czy może, nie chce denerwować Lucyfera gdy ten w końcu zaczął okazywać mu uczucia. Może nie dokładnie te, których pragnął James, ale zawsze. Postanowił zbliżać się do niego małymi kroczkami, powoli, nic na siłę. W końcu mu się uda. Cały jego ponury humor prysł w mgnieniu oka, teraz jest tylko uśmiech.

Lucyfer - 2012-05-22 20:54:08

-... I cieszę się, że dotrzymujesz swojej obietnicy, James - dodał, zanim wstał z łóżka. Uśmiechnął się do niego kącikiem ust, a potem przeszedł do kuchennej części, by wziąć sobie wodę. Ostatnio wypił zbyt dużo Danielsa i teraz naprawdę lepiej było przerzucić się na wodę. Na... jakąś godzinkę.

James - 2012-05-22 21:00:03

James trochę zbladł, ale uśmiechnął się szerzej. Gdyby Lu się dowiedział, gdyby tylko się dowiedział. James chyba powiesiłby się na miejscu. Wyciągnął dłoń, aby pogłaskać mężczyznę po ramieniu, ale tan akurat w tym momencie wstał. A może zrobił to umyślnie bo zauważył co chce zrobić? Chłopak westchnął i poprawił sobie poduszkę. Źle mu z tym że okłamuje swojego wybranka. Żałuje, że uległ pokusie i zrobił sobie te nacięcia.

Lucyfer - 2012-05-22 21:03:26

Lucyer ze swoją wodą, usiadł z powrotem na brzegu łóżka.
-No i niech tak pozostanie. Czym będziesz uważniejszy, tym lepiej będę cię postrzegał - powiedział. Gdyby Lucyfer dowiedział się, co James sobie zrobił, sytuacja zmieniłaby się diametralnie. Lepiej jednak jakby miał dowiedzieć się teraz, niżeli kiedyś przypadkiem.
[Wgl, zmieniłam foty Lucyfera na takie, które miał na poprzednim bloguu *_*]

James - 2012-05-22 21:15:04

James nagle James zaczął płakać. Po prostu się rozryczał.
- Luu... Pociąłemsięznowu... - Wyrzucił z siebie. Widać, że żałuje, że mu przykro, a przede wszystkim James nie działał świadomie. Ma gorączkę ponad 41 stopni. Siedząc przy nim można poczuć bijące od niego gorąco. Oczy mają dziwnie mleczny kolor, a policzki i czoło szkarłatną barwę. Nie robił tego świadomie.
[*-* Kocham Lucyfera, zakochałam się razem z Jamesem xD *-* hmm, rozwala mnie ten ruch na forum xD]

Lucyfer - 2012-05-22 21:20:12

Uśmiech zszedł z twarzy Lucyfera w ciągu jednej sekundy. Patrzył na niego pustym wzrokiem, a później po prostu wstał. Nie miał zamiaru go pocieszać.
-Obiecałeś mi - powiedział poważnym tonem, nie patrząc już na niego. Był porządnie wkurwiony. Nic nie usprawiedliwiało złamania obietnicy.
[No, ja też kocham Lucyfera... od kiedy tylko go stworzyłam xD No ruch jest niesamowity.]

James - 2012-05-22 21:24:38

James naprawdę nie robił tego świadomie, czuł się tak słabo i ta gorączka.
- M... Mam... Iść... Do.... Domu, tak? - Szlocha, wzrok ma trochę nieprzytomny. Przyznanie się do tego wymagało od Jamesa wiele odwagi, nigdy nikomu nie przyznał się do tego, że się pociął.
- Lucyfeer... - Zalewa się łzami, zaraz zemdleje od tej gorączki, do tego stres.

Lucyfer - 2012-05-22 21:28:32

-Przestań w końcu ryczeć i uspokój się - warknął, siadając na kanapie. - Jeżeli chcesz wyzdrowieć to idź spać i nie jęcz, błagam.
Oddychał dość płytko, ale czuł się lepiej niż chwilę wcześniej. Powoli przestał przejmować tym co się stało. Znów interesował go tylko jego własny tyłek.
[Pytanie mam, ile masz lat? ;>]

James - 2012-05-22 21:31:05

Chłopak drży.
- Ja... - James padł nagle na łóżko. Zemdlał ze strachu, przestał oddychać. Jego ciało zaczęło robić się blade, a potem sine.
[24 czerwca będzie 16 xD a Ty? : )]

Lucyfer - 2012-05-22 21:37:25

Lu odwrócił głowę w stronę chłopaka, unosząc pytająco brwi.
-No żesz kurwa mać... - jęknął sam do siebie. Już po drodze wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił po karetkę pogotowia. Sprawdził jego puls, a potem, nie mogąc się oprzeć wylał mu na twarz wodę, żeby go trochę ocucić. Cóż, nic mu to nie dało. Dwaj sanitariusze weszli do mieszkania Lucyfera i zabrali Jamesa.
-Jedzie pan z nami?
-Później - powiedział chłodno. - Muszę wziąć parę rzeczy...
[Zgaduj, po sposobie pisania :D]

James - 2012-05-22 21:45:29

James przez cały ten czas jest nieprzytomny, a woda nic nie dała, wręcz pogorszyła stan płuc, bo zrobiło mu się strasznie zimno. obudził się dopiero w szpitalu.
- Gdzie ja... Kurwa... - Próbuje usiąść, ale nie ma siły. Ręce i podbrzusze są profesjonalnie opatrzone. Jest podłączony do kroplówki i do innych dziwnych, pikających i bzyczących urządzeń. Jak on nienawidzi szpitali.
[Ej no xD po sposobie pisania... Jebłabym Ci dwadzieścia parę, bo piszesz świetnie. Ja ci powiedziałam xD]

Lucyfer - 2012-05-22 21:51:00

Lucyfer zabrał jakieś ręczniki i "zapasową" szczoteczkę do zębów. Po drodze jeszcze kupił jakąś porządną bluzę dla chłopaka. W końcu pojechał do szpitala i po dowiedzeniu się gdzie znajduje się James, usiadł na krześle przy jego łóżku.
-Zgadnij. Dam ci podpowiedź. Trafiają tutaj idioci, którzy nie panują nad swoimi emocjami - powiedział całkowicie spokojnie. Mimo to delikatnie się uśmiechnął. Trochę zakłopotany, trochę z ulga.
[Na początku czerwca mam siedemnaste urodziny xd]

James - 2012-05-22 21:57:14

James podskoczył gdy usłyszał głos mężczyzny.
- Ja... Jestem w... psychiatryku?! - Jego to wcale nie bawi. on jest przerażony. Przecież on tylko zemdlał, czy Lu naprawdę go tu wysłał?! On nie chciał, nie był świadomy, to ta gorączka!
[LOLOLOLOLOLOLOL XD]

Lucyfer - 2012-05-22 22:05:21

-Nie. W zwyczajnym szpitalu - powiedział. Warto bylo to powiedzieć dla miny chlopaka, która była naprawdę komiczna. Cóż, czarny humor był niesamowicie modny w tych czasach. Twarz pojaśniała mu, kiedy pochylił się nad łóżkiem chłopaka. Dotknął jego czoła. - Nie masz już gorączki. I mówią, że z płucami też lepiej. Kupiłem ci ciepłą bluzę. Na krześle leżą ręczniki i szczoteczka do zębów. Zostaniesz tu do końca tygodnia.
Lu spojrzał na niego po raz ostatni, po czym zwrócił się w kierunku drzwi.
[No, co? xD]

James - 2012-05-22 22:12:43

James zrobił wielkie oczy.
- Ale... Proszę, zostań, albo weź mnie... Błagam, ja już nigdy! Nigdy nigdy! Lu nie odchodź... - Szepnął. W jego oczach na nowo pojawiły się łzy. I co? Tera tak po prostu odejdzie? Zostawi go i będzie tak jakby nigdy się nie znali? To niemożliwe!
[W życiu bym nie powiedziała xD genialnie piszesz <3]

Lucyfer - 2012-05-22 22:16:27

-Powiedziałem Ci co się stanie, jeżeli się potniesz, James - powiedział spokojnie, odwracając się w jego stronę. - Nie zmienię zdania.
Lucyfer uśmiechnął się do niego blado, po czym przy wyjściu ze szpitala powiadomił lekarza, by mieli na Jamesa oko i za nic nie wypuszczali go do końca tygodnia. Po wyjściu ze szpitala wszedł do swojego auta i wrócił do domu.
[Nie przesadzajmy, całkowicie zwyczajnie xd]

James - 2012-05-22 22:26:43

James zbladł. Ten tydzień był dla niego najgorszą torturą. Kiedy w końcu wyszedł wyglądał okropnie. Jest chorobliwie blady, cienie pod oczami powiększyły się wyraźnie, schudł. Teraz siedzi pod jakimś budynkiem niedaleko klubu. Może ktoś rzuci mu jakiś pieniądz. Chłopak nie ma nic, okradziono go i w domu nie zostało dosłownie nic. Żebrze.
[mi się podoba xD RYCZĘ ;__; mój biedny Jamesik]

Lucyfer - 2012-05-22 22:29:37

Lucyfer powrócił do swojego życia. Następnego dnia z seksownym uśmiechem na twarzy pojawił się w pracy, ubrany w swój specjalny garnitur. Powiadomił wszystkich, że odwołał swój wyjazd. Kilka razy spotkał się z Mattem. Usłyszał, że zachowuje się jak dziecko. Emily spytała go o tego chorego dzieciaka, ale Lu zbył ją mówiąc, że to nie jej sprawa, poza tym wolał się nie narażać jej obcasom. I było dobrze. Całkiem dobrze. Na razie nie spodziewał się, żeby miało się to zmienić.
[To niech wpadnie do Lucka, mam plan!]

James - 2012-05-22 22:34:24

James nie wiedząc gdzie ma się podziać poszedł do jedynego miejsca w którym czuł się bezpiecznie, do apartamentu Lucyfera. Dzwoni do drzwi. Boi się, ale jest mu tak źle, tak zimno, jest taki głodny. Wygląda jak obraz nędzy i ubóstwa. [yes my master!]

Lucyfer - 2012-05-22 22:42:36

Tego dnia chciał zaszaleć. A kiedy chciał zaszaleć dzwonił do Maxa. I proszę bardzo! Rozrywka gwarantowana. Pieprzyli się. I to we własnym stylu. Kiedy opadli obok siebie, zdyszani, pogryzieni i posiniaczeni, na obu twarzach widać bylo satysfakcję.
-Lincoln... - wychrypiał Max i jak zwykle ucichł chwilę później. Był to ten zwyczajny, każdorazowy wyraz aprobaty. Lu uśmiechnał się do siebie. Dzwonek do drzwi skutecznie go otrzeźwił. Spojrzał na Maxa błagalnie, a ten, o dziwo zgodził się. Założył na tyłek spodnie i otworzył drzwi. Jego oczy zaświeciły się, kiedy zobaczył chłopaka.
-Hej... - wymruczał. Wyglądał jak niedźwiedź. Seksowny, lucyferowy niedźwiedź.

James - 2012-05-22 22:48:01

James czekał i czekał, już miał odchodzić gdy drzwi otworzyły się. Kiedy zobaczył swojego ukochanego i to półnagiego, o mało co nie zemdlał.
- Ja... Nie mam się... Gdzie podziać... - Policzki są zapadnięte. Patrzy na mężczyznę smutnymi, matowymi oczami.

Lucyfer - 2012-05-22 22:49:39

[Eeeem. Ale to Maxiu otworzył drzwi, dlatego nie wiem co odpisać oO]

James - 2012-05-22 22:51:37

[AAAAAAAAAAAAAA WYBACZ XD]

James - 2012-05-22 22:55:01

James czekał i czekał, już miał odchodzić gdy drzwi otworzyły się. James zrobił wielkie oczy.
- Ja... Przepraszam... Chyba pomyłka... - Zbladł i cofnął się.
[zrozumiałam że to Lu wstał i polazł tam xd]

Lucyfer - 2012-05-22 22:59:23

-Zależy do kogo przyszedłeś - powiedział, opierając się o framugę. Pokazywał teraz swoją klatkę piersiową w pełnej krasie. Przesunął palcami po swojej żuchwie, uważnie przyglądając się chłopakowi swoimi stalowo-niebieskimi tęczówkami. Lucyfer po paru chwilach wstał, żeby dowiedzieć się, o co chodzi. Stanął obok Maxa.
-James... - mruknął, patrząc na niego. - Wejdź.
Max odrobinę zdezorientowany przepuścił chłopaka w drzwiach, a potem zarzucił Lucyferowi rękę przez ramię. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
[Spokoo *-*]

James - 2012-05-22 23:04:46

James oblał się rumieńcem i wszedł nieśmiało.
- Nie chcę przeszkadzać... Może pójdę sobie... - Patrzy niepewnie na mężczyzn. Dlaczego ten nieznajomy tak się uśmiecha? Coś knuje?

Lucyfer - 2012-05-22 23:12:04

-Nie, nie... zostań - powiedział Max, siadając na kanapie. Max usiadł obok niego, robiąc jeszcze miejsce dla Jamesa. Lu nie czuł się za bardzo komfortowo w tej sytuacji. Cóż, Max lubił robić sobie takie dziwne żarty z Lucyfera. Pamiętał jak kiedyś w pracy przyszedł do niego i zaczął całować go przy sekretarce. Było... dziwne.
-A więc, może ktoś mi powie, kim jest ten chłopak, hm? - mruknął, unosząc brwi.

James - 2012-05-22 23:16:13

James nieśmiało podszedł i usiadł.
- Ja... Jestem nikim... - Przełknął ślinę. Ten tydzień i parę dni na ulicy go zniszczyły. Nie jest już tym samym chłopakiem. Czuje się dziwnie. Chyba im w czymś przerwał i James wiedział w czym. Zrobiło mu się głupio.

Lucyfer - 2012-05-22 23:19:46

-James jest chłopakiem, który się we mnie zakochał - powiedział Lucyfer. - A Maxwell jest facetem, którego kocham ja.
Na te słowa Max się skrzywił. I raczej nie ze względu na część pierwszą, bo ta chyba bardziej go zdziwiła. Część druga. To ona sprawiła, że odrobinę się zachwiał. Nie był mężczyzną, który lubił tego słuchać. Dlatego Lu tym bardziej nigdy tego od niego nie usłyszał. Nie miał mu tego za złe. Znał go.

James - 2012-05-22 23:26:55

James wzdrygnął się słysząc pierwszą część zdania.
- Nie musiałeś tego mówić Lu... Ja pójdę... - Wstał. Po co on tu w ogóle przylazł? Po cholerę?! Odbiło mu, do końca odbiło. Pójdzie stąd i dalej będzie żebrać. Albo ukradnie broń i się zastrzeli. Do głowy wpadł mu pomysł. Dlaczego on wcześniej nie pomyślał? Prostytucja. Z tego są całkiem niezłe pieniądze. Uważa, że lepsze to niż płaszczenie się przed ludźmi na ulicy.

Lucyfer - 2012-05-22 23:32:54

-O nie, dopiero przyszedłeś! - powiedział Max, ciągnąc go za ramię. Uśmiechnął się znacząco. Dla Maxa mogła to być całkiem niezła zabawa. - Zakochałeś się w Lu, powiadasz?
Zacmokał z aprobatą. Trudno było po nim odgadnąć co mysli. Cóż, z jednej strony Lucyfer chciał żeby James sobie poszedł, żeby na to nie patrzył i nie słuchał co mówią, ale z drugiej... tu był chociaż bezpieczny. I nic mu się nie działo.

James - 2012-05-22 23:38:11

Chłopiec usiadł z powrotem.
- Och... T... Tak... - Dziwnie mu rozmawiać o tym że zakochał się w Lucyferze z jego facetem.
- Ale... Ja nie chcę wam przeszkadzać...  Naprawdę, pójdę. - Zagryza delikatnie wargę nieświadomy tego delikatnego, kuszącego gestu. Tu chociaż jest ciepło.

Lucyfer - 2012-05-23 13:01:58

-Jak się trzymasz, James? - zapytał w końcu Lu, żeby przerwać tę dziwną paplaninę. Może to i dobrze, że Jamie tutaj był? W końcu powinien zobaczyć, że w życiu Lucyfera miejsce na faceta jest zajęte. Max wstał na chwilę, żeby z barku wyjąć dla nich bourbon. Po chwili znowu opadł na kanapę, przygarniając do siebie Lu. Czasami miał wrażenie, że to on jest młodszy, a nie Max. Nigdy nie powiedziałby, że ten facet obok niego jest o dwanaście lat młodszy!

James - 2012-05-23 15:11:05

James milczał chwilę myśląc nad odpowiedzią. Czuję się beznadziejnie, codziennie mam myśli samobójcze, a dziś doszedłem do wniosku, że będę się prostytuować, aby zdobyć na chleb. To miał powiedzieć? - Może być... - Mruknął w końcu odwracając wzrok. Przynajmniej przestał się ciąć. Robi to dla Lucyfera, dlatego bo mu obiecał, dał słowo. Podciągnął nogi i objął je chudymi rękami . Co on tu do cholery robi?! Dlaczego ten facet go wpuścił, chce coś udowodnić?

Lucyfer - 2012-05-23 16:03:41

-Lu, dlaczego nic mi o nim nie powiedziałeś? - zapytał Max, ukazując rząd równych, białych zębów w odrobinę kpiącym uśmiechu.
Lucyfer nie odpowiedział. Wstał z kanapy zakłopotany. Pocałował Maxa w usta, a potem zmierzwił Jamesowi włosy. Potrzebował trochę czasu.
-Nie pytałeś.

James - 2012-05-23 16:19:33

James czuję coraz większe zażenowanie. Gdy Lu zmierzwił mu włosy, oblał się szkarłatnym rumieńcem. Nawet jego włosy straciły dawny blask.
- Ja naprawdę sobie pójdę... - Powiedział cicho. Cholera cholera cholera!

Lucyfer - 2012-05-23 16:26:45

-Wyglądasz jakbyś nic nie jadł od przynajmniej kilku dni - powiedział Lucyfer, sięgając do lodówki po wodę. Spojrzał na Maxa, wzrokiem, który oznaczał, żeby nie mówił czasem niczego głupiego, na co ten tylko uniósł wymownie brwi. No tak, tego mógł się spodziewać. - Max, masz ochotę na pizzę?
Spojrzenie Maxa mówiło wszystko. Wyjął z kieszeni telefon i zamówił trzy duże pizze.

James - 2012-05-23 16:32:43

- Bo nie jadłem... - mruknął. To prawda. Dopiero dziś chciał kupić sobie jakiś porządny posiłek za uzbierane pieniądze. Jest tak głodny, że chyba pochłonie tą pizze razem z pudełkiem.Zerka nieśmiało na rzekomego Maxa. Niestety nie jest w stanie odgadnąć co myśli. Niby chciał żeby został, a teraz robi takie dziwne miny. o co tu chodzi?

Lucyfer - 2012-05-23 16:38:19

Kiedy przyszedł facet z pizzerii Lucyfer otworzył, ignorując Maxa, który krzyczał do niego, żeby nie gapił się na tyłek pizza mana. Wziął jedzenie i postawił pudełka na stole. Spokojnie usadowił się koło swojego mężczyzny, by kolejno poczuć ugryzienie na uchu. Spojrzał na niego, przewracając oczami.
-I tak już jestem cały pogryziony. Niedługo moje piękne ciało będzie potrzebowało pomocy chirurgicznej - powiedział, sprzedając mu kuksańca w bok.

James - 2012-05-23 16:43:00

James skulił się bardziej. Nie ma ochoty tego oglądać, ani słuchać. Czuje, że zaraz się rozpłacze. Chce stąd wyjść, jak najszybciej wyjść. Nie powinien tu wcale przychodzić. Oni pewnie uważają to za niezłe przedstawienie. No tak, śmiesznie jest doprowadzać kogoś do płaczu i popatrzeć jak cierpi. Świetna kurwa zabawa!

Lucyfer - 2012-05-23 16:48:04

Lucyfer złapał jeden kawałek swojej pizzy i powoli zaczął ją konsumować, oparty i ramię Maxa, które było naprawdę dużo wygodniejsze, niżeli kanapa. Oczywiście, że Lucyfer nie zdawał sobie sprawy, że krzywdzi swoim zachowaniem Jamesa. Nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji, dlatego było to po prostu zbyt surrealistyczne, by mógł w to uwierzyć, a co dopiero wymyślić plan działania.

James - 2012-05-23 16:55:41

Oczy Jamesa zaczęły lśnić od napływających do nich łez. Nie zostanie tu ani chwili dłużej.
- Idę... - Wstał szybko i pewnie ruszył w stronę drzwi. Zagryza mocno wargę starając się nie rozpłakać. To tak boli, tak cholernie boli. Albo Lucyfer robi to specjalnie, albo jest po prostu ślepy.

Lucyfer - 2012-05-23 16:58:34

Max uniósł pytająco brwi, a Lu tylko westchnął.
-Poczekaj... - mruknął do Maxwella, a sam wstał i założył buty. Chlopaka dogonił, kiedy ten był w windzie. Zatrzymał ją pomiędzy piętrami i zmarszczył brwi. - A więc przyszedłeś do mnie po tym jak złamałeś obietnicę i spodziewałeś się, że wszystko będzie arcyzajebiste, tak?

James - 2012-05-23 17:09:16

James wsiadł do windy i nacisnął na parter. Nie! Nie rozpłacze się, nie rozpłacze się. W ostatnim momencie męska ręka wsunęła się między zamykające się już drzwi. James spuścił głowę gdy tylko Lu wszedł do windy. Czego on chce? Winda zatrzymała się, a chłopak zrobił wielkie oczy.
- Nie, wcale tak nie myślałem Lucyferze... Niepotrzebnie tu przyszedłem, a Ty niepotrzebnie mnie wpuściłeś... Zapomnij... - Zmienił się. Już się nie uśmiecha.

Lucyfer - 2012-05-23 17:16:34

Prychnął. Patrzył na niego z niedowierzaniem, kręcąc głową. Skrzyżował ręce na piersi.
-Że niby, co? Pstryk... - Tu uniósł jedną dłoń na wysokość swojej twarzy i pstryknął palcami. - I nagle zapominam o wszystkim, tak? Wielki pan zakochany James zrobi wszystko dla swojej miłości, proszę państwa!, a kiedy nadarza się pierwsza lepsza okazja, pokazuje jakie wielkie są jego pierdolone uczucia. A więc chciałem Ci tylko pogratulować, Jamie. Żyj w jebanym, kurwa spokoju.
Nacisnął odpowiedni przycisk i wysiadł z windy na piętrze niżej. Przejdzie się po schodach. Trudno.

James - 2012-05-23 17:23:24

- I tak mnie nie chcesz... Pokazałeś mi to dziś już wystarczająco dobitnie Lu. Nie przyszedłem do Ciebie żeby Cię przepraszać i błagać o przebaczenie, bo i tak wiem,że to nie ma sensu, że nie lubisz tego. Przyszedłem, bo czułem się u Ciebie bezpiecznie i chciałem jeszcze raz się tak poczuć przed tym jak się sprzedam. Wiem że nie chcesz tego słyszeć, ale... Dziękuję Ci bardzo... - Nacisnął guzik, drzwi zamknęły się a winda zjechała na dół. W ostatniej sekundzie dało się zobaczyć łzy spływające po policzkach Jamesa.
[Aż się poryczę zaraz ;__;]

Lucyfer - 2012-05-23 17:27:34

Miał dosyć. Jego tłumaczeń, jego zachowania. W ogóle jego. I co mu niby pokazał dobitnie? Że ma faceta? O tym mówił mu już milion razy, a ten powinien to w końcu zaakceptować, do kurwy nędzy. Czy kiedykolwiek powiedział temu chłopakowi, że będą razem? Czy dał mu nadzieję? Nie. Od samego początku mówił mu co i jak. Na czym stoi. A jeżeli jest się zaślepionym i nie potrafi się zająć niczym normalnie, to juz nie jest jego wina.
Schodami wrócił na górę do Maxa. Bez słowa wpił się w jego wargi, szepcąc mu na ucho, że ma na niego ochotę. Max tylko parsknął śmiechem, po czym obaj wylądowali na ziemi. Chciał przestać o tym wszystkim myśleć.
[Lu daje czadu xd]

James - 2012-05-23 17:35:13

James z płaczem opuścił budynek. Tak jak powiedział poszedł do klubu. Tam zatrudnił się jako chłopak do towarzystwa. Nie czuję się z tym dobrze. Jest załamany. Już pierwszego wieczoru ma paru klientów. Oni nie dbają o to, żeby chłopakowi było miło, czy dobrze. Po prostu rozbierają go, robią swoje i odchodzą. Jeden z nich pobił Jamesa.  Rany na ciele są doskonale widoczne. Chłopak teraz siebie przy barze w jednym z takich klubów i piję czystą wódkę przez słomkę. Może kiedy się upije to nie będzie aż tak boleć. Nie chodził o ciało tylko o serce. Mimo upływającego czasu, chłopak nie może zapomnieć. Wręcz przeciwnie, tęskni coraz bardziej. Westchnął cicho.
[Wredna i nieczuła dupa! Ale i tak go kocham xd]

Lucyfer - 2012-05-23 17:48:40

Jeżeli ktoś podejrzewał Lucyfera o wewnętrzne dobro, to nieźle by się na tym przejechał. W ciągu następnych dni codziennie spotykał się z Maxem, by choć trochę oderwać się myślami od tego wszystkiego. Chłopak był jak narkotyk, czym więcej się go miało, tym bardziej wzrastało pragnienie. Dlatego, kiedy pewnego wieczora Max oznajmił, że nie ma z kim zostawić Kate, Lu kompletnie nie miał planów na wieczór. Pięknie. A więc teraz jego życie kończyło się na wieczorach z Maxwellem? Cóż, mógłby to w sumie jakoś zaakcetować. Tego dnia jednak chciał choć trochę się zabawić. Ubrany w ciemne spodnie i eleganckie buty, z białym, obcisłym podkoszulkiem podkreślającym jego mięśnie i kurtką motorową narzucą na ramiona, pojawił się w klubie, którego w sumie wcześniej nie znał. Usiadł w jednej z loży i zamówił sobie Danielsa.
[Gdyby był czuły, to już nie byłby Lu! ]

James - 2012-05-23 17:57:49

James westchnął i odwrócił się przodem do sali. Szuka potencjalnego klienta. Dziś nie ma zbyt dużego ruchu i obsłużył tylko jednego mężczyznę. Nie zauważył Lucyfera siedzącego w loży, za to jego widać doskonale. Jeden z policzków chłopaka jest ciemnofioletowy, nie wygląda to przyjemnie. Jest ubrany w obcisłe, prowokujące spodnie i luźną, białą koszulę na guziki.
[No wieeem!]

Lucyfer - 2012-05-23 18:08:27

A Lucyfer owszem, spostrzegł Jamesa. I tak, zauważył opuchnięty policzek.  Tym bardziej ten strój. Czego to ludzie nie zrobią dla pieniędzy? On sam nigdy nie mógłby się sprzedawać. Szybciej pracowałby w sklepie spożywczym, niżeli w jakimś barze, gdzie musiałby sprzedać swoje ciało. Brzydził się tym. Odwrócił głowę, upijając łyka swojego drinka. Muzyka była idealna do tańca. Wstał i, o dziwo, nie ważne gdzie był, miejsce na środku sali zawsze było jego. Uśmiechnął się do siebie. Po chwili dołączyło do niego kilku mężczyzn, zafascynowanych tańcem Lincolna.
[Jedyna postać jaka kiedykolwiek mi wyszła oO]

James - 2012-05-23 18:13:40

James spostrzegł go kątem oka i aż upuścił szklankę. Dlaczego, właśnie teraz gdy chciał zapomnieć, on pojawiał się i mącił wszystko na nowo! Chłopak odwrócił się tyłem do Lucyfera. Nie będzie zwracać na niego uwagi, wtedy na pewno zniknie, na pewno! Czy on miał kurwa jakiś pierdolony magnez?!
- Wódkę... - Powiedział do barmana, a ten uśmiechnął się tylko lekko i podał mu kieliszek, który James opróżnił jednym łykiem.

Lucyfer - 2012-05-23 18:19:01

Lucyfer lubił tańczyć. Dlatego bywał w klubach. Lgnęli do niego jak ćmy do płomienia. A on potem, tak jak ten płomień, spławiał ich, dając możliwość dojścia kolejnemu. Nie rozumiał tylko dlaczego nie mogli się zorientować, że w końcu i tak zostaje sam, że tego właśnie chce? Nie, oni nadal próbowali. A on ich odrzucał. Miał Maxa. I było mu z tym naprawdę zajebiście dobrze. Ktoś postanowił postawić mu drinka. Dał się pociągnąć w stronę baru za nadgarstek, a potem poprosił o bourbon.

James - 2012-05-23 18:26:52

James pił sobie spokojnie gdy nagle ktoś usiał obok niego. Odwrócił głowę i go zobaczył. No kurwa jebana mać! Miał zniknąć! James zbladł jak ściana i odwrócił głowę w drugą stronę. Może nie zorientuje się, że to on, albo po prostu zignoruje go. Poprosił o następny kieliszek. Dlaczego właśnie pracował tutaj? Były z tego pieniądze, dobre pieniądze. Nie musiał czekać miesiąc na jaką marną wypłatę, forsę dostawał od razu. Była mu potrzebna. Nie mieszka już w swoim starym mieszkaniu. Budynek został zamknięty a potem zburzony ze względu na to, że nie nadawał się do użytku. Klub jest otwarty 24h na dobę, więc po prostu siedzi tutaj, a jeśli go już zamkną na dzień czy dwa to śpi na ulicy. Wypił alkohol jednym łykiem.

Lucyfer - 2012-05-23 18:37:02

Lu bawił się dość dobrze. Obecność umięśnionego blondyna znacznie umilała mu pobyt w tym klubie, jednak kiedy ten zaczął snuć plany o powrocie do jego mieszkania, Lucyfer spławił go od razu. Oparł się łokciami o blat. Skinął na barmana, który odrobinę ciapowato w końcu przyniósł mu whisky z lodem.
-I jak tam idzie puszczanie, co? - zapytał, nawet nie patrząc na chłopaka. Po prostu pił.

James - 2012-05-23 18:45:09

James wyciągnął z kieszeni paczkę fajek, zapalił jedną. Gdy usłyszał pytanie mężczyzny zaśmiał się cicho.
- Świetnie... Już prawie przestało boleć... - Wypuścił obłok jasnego dymu z ust. Barman nie skomentował tego. Mimo, że obecność Lucyfera nie była mu zbytnio na rękę to zarumienił się lekko, a jego oczy błysnęły. Tak jak obiecał sobie nie tnie się już, nie zrobił sobie krzywdy ani razu od czasu kiedy Lu zostawił go w szpitalu.

Lucyfer - 2012-05-23 18:51:13

Lu uniósł pytająco brwi, kiedy chłopak powiedział, że już prawie nie boli. No tak, policzek. Cóż, gdyby chłopak znalazł sobie normalną pracę nic by mu nie było. To tylko i wyłącznie jego wina.
-Skoro zachciało Ci się łatwiej kasy, to trzeba było liczyć się z konsekwencjami - powiedział chłodno, opróżniając szklankę do końca. Troskliwy wujek Lu po prostu zniknął. Wciąż był zły na Jamesa. To się po prostu nie zmieni.

James - 2012-05-23 18:54:43

- Liczę się z konsekwencjami... Po prostu jeszcze nie przywykłem... - Westchnął cicho. Patrzy na pustą szklankę stojącą przed nim.
- Nadal jesteś zły prawda? No tak. Jest sens prosić abyś mi wybaczył?

Lucyfer - 2012-05-23 18:59:26

-O ile mnie pamięć nie myli, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy też chciałeś mi się oddać za kasę więc miałeś sporo czasu, żeby przywyknąć - powiedział tym samym tonem. Odwrócił się tyłek do baru. Oparł się o blat łokciami. Wolał na niego nie patrzeć. Nie teraz. - Tak, Jamie. Jestem piekielnie wkurwiony.

James - 2012-05-23 19:07:25

James spuścił głowę. Jak mógł się tak zachować? Miał mieć mieszkanie, nadal "spotykałby" się z Lucyferem, nawet jeśli byłoby być to tylko powitanie. Musiał to wszystko zniszczyć... Kurwa!
- Wybacz mi, ten ostatni raz. Ja już tego nie robię... Wcale, nawet jeśli mam straszną ochotę. - Pokazuje mu ręce na dowód. Nie ma tam żadnego świeżego nacięcia. Same stare, białe blizny.

Lucyfer - 2012-05-23 19:15:28

-Chłopcze, mało mnie już to obchodzi - powiedział. Nie obdarzając go więcej spojrzeniem, wstał ze stołka. James zasłużył sobie na to wszystko. Wystarczyło trochę go posłuchać. Mógłby mieć naprawdę niezłe zycie, a zaprzepaścił to tylko przez swoją własną głupotę. - Ciao, James.

James - 2012-05-23 19:19:10

James otworzył usta, aż zalał go zimny pot. Jak to?
- Zrobię wszystko. Lu proszę...- Wstał za nim. Głos mu drży. To nie była kurwa jego wina! Nie myślał świadomie, miał gorączkę! To nie fair...

Lucyfer - 2012-05-23 19:25:08

Do Lucyfera  nie dochodziłoby takie tlumaczenie. Jak nieświadomie można wstać z łózka, złapać nóż i się pociąć? Pewnie, każdy może sprzedać taką bajeczkę.
-Po pierwsze, nie mów na mnie Lu - powiedział spokojnie, a chwilę później już szedł w kierunku wyjścia. Chciał znaleźć się w domu. Napić się w spokoju.

James - 2012-05-23 19:29:38

- Dobrze Lucyferze... - Czekał na kolejną wypowiedź, ale mężczyzna wstał i wyszedł.
- Hej! - Wstał i pobiegł za nim, chwilkę potem był już przy nim.
- A po drugie? - Spojrzał na niego tym swoim wzrokiem. Wzrokiem pełnym ciekawości i kompletnego, bezgranicznego zaufania.

Lucyfer - 2012-05-23 19:47:15

-Po drugie, miłego sprzedawania się - powiedział z kwaśnym uśmiechem. Stawiał właśnie kolejny krok, kiedy to zobaczył jego minę. On nadal miał nadzieję. Lucyfer jednak postanowił kompletnie mu ją z głowy wybić. - A tu masz po trzecie: mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy.
Posłał mu złośliwy, pełen seksu uśmiech, po czym odwrócił się w kierunku swojego mieszkania.

James - 2012-05-23 19:50:56

James zbladł. Jak on mógł. No jak!? Wie w jakim James jest stanie.
- Ciesz się... Nigdy mnie nie zobaczysz, ale moją śmierć będziesz mieć na swoim sumieniu... - Odwrócił się i ruszył w stronę gorszej dzielnicy miasta. Nie miał jeszcze planu jak, ale chciał to zrobić.

Lucyfer - 2012-05-23 19:57:13

Prychnął. Dlaczego miałby mieć go na sumieniu? On dał mu szanse na normalne życie. Chciał mu kupić mieszkanie, chciał żeby wiódł życie takie jak każdy inny. To on z tego nie skorzystał. A jeżeli James chciał się zabić i pokazać, że jest zbyt słaby, żeby żyć to on go nie powstrzyma. Żeby żyć trzeba okazać siłe, smierć to żadne wyjcie.
-Jesteś żałosny, James. Żałosny tak, że kurwa brak mi słów - powiedział, po czym ruszył w kierunku domu.

James - 2012-05-23 20:00:37

Odwrócił się jak poparzony. - Ty kurwa tak samo! Bo nie umiesz ludziom wybaczać! Bo jesteś pierdolonym egoistą który nie chcę dać komuś drugiej szansy! Tobie nikt nigdy ni wybaczał?! Nie pozwalał spróbować jeszcze raz!? - Wrzasnął w jego stronę. Ma ochotę go uderzyć i jak wódkę kocha zrobi to!

Lucyfer - 2012-05-23 20:08:16

Przystanął, odwracając się powoli w jego stronę. Na jego twarzy wciąż widniał ten sam uśmiech, który nie miał zamiaru stamtąd zniknąć.
-Owszem, jestem pierdolonym egoistą, ale nigdy nie mówiłem, że nie. I nie, James, nigdy nikt nie musiał mi wybaczać, bo jestem kimś kto na samym początku ustala zasady, dlatego nikomu nic nie obiecuję.

James - 2012-05-23 20:14:19

- Tylko wyobraź sobie, że kurwa nie wszyscy są tacy idealni! Niektórzy potrzebują tej pierdolonej drugiej szansy wiesz?! - Podszedł do niego i zanim mężczyzna zdążył się zorientować James uderzył go z całej siły w twarz i mimo, że nie był zbyt silny to uderzenie było niezłe.

Lucyfer - 2012-05-23 20:18:45

Lucyfer położył palce na swojej żuchwie, rozmasowując ją. Po chwili poczuł na ustach metaliczny posmak krwi. Kącik jego ust uniósł się w perfidnym uśmiechu. Spojrzał na Jamesa, przekrzywiając głowę niczym zaciekawione czymś zwierzę. Puścił do niego perskie oczko, a potem, jak gdyby nigdy nic odwrócił się i ruszył w swoją stronę.

James - 2012-05-23 20:24:15

- Jesteś tępym chujem! - Wrzasnął. Już dawno nie był w takim stanie, Lu pierwszy raz go takiego widział. Idzie za nim, po prostu. Postanowił znowu być tym nachalnym, pierdolonym chłopakiem. Będzie się go trzymał jak rzep psiego ogona.

Lucyfer - 2012-05-23 20:28:18

Tępym chujem? No proszę. Prawie jak komplement od zakochanego chłopaka. Olał to. Miał go dość. Słyszał za sobą kroki chłopaka, jednak ignorował je całkowicie. Nie obchodziło go czy ten za nim idzie, czy nie. Chciał znaleźć się w swoim mieszkaniu, sprawdzić czy jego twarzy wygląda tak jak powinna wyglądać.

James - 2012-05-23 20:34:25

Oj nie wygląda, James o to zadbał.
- Nie ignoruj mnie! - Marszczy brwi, równa się z nim i patrzy na niego. Jego oczy płoną.
- Dlaczego nie może być jak dawniej!?

Lucyfer - 2012-05-23 20:40:18

Nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. Nie ma po co. Wszedł do klatki, a następnie do windy. Zablokował drzwi, by nikt nie mógł się tam dostać, po czym wjechał na samą górę. Wszedł do mieszkania i również zamknął drzwi na klucz. Jego drzwi miały na szczęście te wspaniałe właściwości, że były wielkie, metalowe i wyglądały na niezniszczalne. Poszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Było nieźle. Nie miał złamanego nosa, a o to obawiał się najbardziej. Przemył twarz wodą. Dolna warga była odrobinę opuchnięta. Z zamrażalki wyjął groszek i przyłożył torebkę do ust.

James - 2012-05-23 20:53:41

James wkurzył się jak cholera. Usiadł pod drzwiami. Będzie tu koczować, dzień i noc! Dopóki Lucyfer mu nie wybaczy! Dopóki nie będzie jak dawniej! Co ma zrobić? Lu jest taki... Nieprzewidywalny, porywczy. To ciągnęło Jamesa do niego, nie sama uroda. To też, ale nie tylko i nie to jest najważniejsze. Myśli intensywnie.
[Co mój biedny James ma zrobić?! XDD i skąd jesteś? ^^]

Lucyfer - 2012-05-23 20:58:10

Włączył muzykę i położył się na fotelu. Z groszkiem przyciśniętym do wargi, przeleżał sobie spokojnie ponad godzinę. Potem dopiero ruszył tyłek pod prysznic, by kolejno położyć się do łózka. Opuchlizna zeszła i wyglądał niemal tak zajebiście jak zawsze. Niemal, bo rozcięcie w wardze odrobinę rzucało się w oczy. Cóż, jakoś to przeżyje.
[A no niech kombinuje, próbuje, czy co tam chce xd Ja jestem z Anglii. A przynajmniej 11 miesięcy w roku]

James - 2012-05-23 21:04:56

James wstał i polazł pod budynek. Spojrzał hen w górę i wrzasnął.
- WYBACZ MI! BĘDĘ TU SIEDZIAŁ I ŁAZIŁ ZA TOBĄ DOPÓKI MI NIE WYBACZYSZ NAWET JEŚLI MAM NIE JEŚĆ I NIE PIĆ SŁYSZYSZ LUCYFER!? - Słychać na górze.
[no kurwa xD ja to mam szczęście do poznawania osób z "mojej okolicy", jestem spod warszawy -.-]

Lucyfer - 2012-05-23 21:10:36

Lucyfer owszem slyszał jak woła, ale jedyne do czego doszedł to fakt, że pewnie wpadnie do niego kilku sąsiadów, żeby powiadomić go, że jakiś smarkacz się drze. Obiecał sobie też, że wymieni szyby na dźwiękoszczelne. O tak, to na pewno. I rzeczywiście, kobieta mieszkająca na pierwszym piętrze zadzwoniła do Lucyfera, jako właściciela całego budynku. Uspokoił ją i powiedział by ignorowała go, tak jak i on to robi.
[Przykro mi, nie wybierałam sobie gdzie mam mieszkać <__<]

James - 2012-05-23 21:17:16

- LUCYFEEER!! - Wkurwił się i usiadł pod drzwiami. Będzie czekać, choćby miało to trwać wiecznie! Lu w końcu mu wybaczy.
- Musi mi wybaczyć...
[Ech -.-

Lucyfer - 2012-05-23 21:21:25

Cóż, prawda była taka, że wybaczyć mu nie musiał, ani tym bardziej nie chciał. Ignorował doskonale te krzyki, które skutecznie uniemożliwiały mu zaśnięcie. W końcu jednak wsunął w uszy zatyczki. Kiedyś już ich używał, choć nie pamiętał dlaczego. Może się czegoś naćpał i miał urojenia, że chrapie i nie chce obudzić samego siebie? Trudno stwierdzić.
[Cóż, w wakacje natomiast bywam w Polsce. Bydgoszcz, sopot, międzyzdroje, rogowo]

James - 2012-05-23 21:28:38

Siedzi tu całą noc, nie śpi.
- Kiedyś w końcu wyjdzie z tego swojego baraku... - mruczy do siebie. Dlaczego Lu ni może mu wybaczyć? No dlaczego do cholery!? Czy to takie trudne? Dać ostatnią szansę?
[Wszystko taak daleko]

Lucyfer - 2012-05-23 21:34:08

Lucyfer następnego dnia, założył na siebie garnitur, jak zwykle gdy szedł do pracy. Przejrzał się w lustrze, uśmiechając do siebie, by sprawdzić efekt i być pewnym, że warga niekoniecznie rzuca się w oczy. Otworzył drzwi i ruszył w stronę windy.
[Takie jest życie. Największe zajebistości, wypierniczają za granicę]

James - 2012-05-23 21:37:34

James jest ubrany cały czas w te prowokujące spodnie i koszulę. Siedzi pół przytomny pod ścianą, chce mu się spać. Nagle wstał, zaraz Lu wyjdzie, wtedy za nim pójdzie.
[co za skromność xD]

Lucyfer - 2012-05-23 21:40:03

Lucyfer wszedł do windy i obrócił się przodem w stronę drzwi. Zobaczył Jamesa, ale zignorował go. Czemu miałby w ogóle się tym przejmować. Nacisnął odpowiedni guzik, dzięki któremu znajdzie się na parterze i drzwi zaczęły się zamykać.
[No skądś przecież Lucyfer musiał powstać, prawda?]

James - 2012-05-23 21:47:00

James zrobił wielkie oczy i rzucił się w stronę windy. Wlazł do niej w ostatniej chwili.
- Lucyfer... Powiedz mi, co mam zrobić abyś mi wybaczył do cholery!? Nie poddam się słyszysz? - Do kurwy nędzy, niech Lu przestanie w końcu się tak zachowywać. Jest uparty jak osioł.
[Haha xD Ja sobie raczej cech Jamesa nie przypisuję]

Lucyfer - 2012-05-23 21:50:08

-Przykro mi, ale tępy chuj śpieszy się do pracy - powiedział, po czym zacisnął mocniej dłonie na rączce czarnej aktówki. Nie patrzył na chłopaka. Nie czuł takiej potrzeby. Spokój, który czuł był prawie że nienormalny, jednak całkowicie mu nie przeszkadzał. Było dobrze.
[Ja mam sporo z Lucyfera, a to czego nie mam to bym mieć chciała xD]

James - 2012-05-23 21:53:21

- Lucyfer, proszę nie zachowuj się tak! Chcę naprawić to co spieprzyłem, czy to tak źle? Powiedź mi tylko co mam zrobić by było jak dawniej? Tylko powiedz! - jest zdesperowany. Nie da się tak łatwo odsunąć. Czuł że krew po prostu się w nim gotuje, wrze!
[XD]

Lucyfer - 2012-05-23 21:55:39

-No nie wiem, może mógłbyś zmienić to, że się pociąłeś, że przypierdoliłeś mi w twarz, że zostałem nazywany tępym chujem, jakimś tam egoistą, że darłeś się pod moim oknem, jakbyś był pierdoloną Julią.
Winda staneła, a on wyminął chłopaka i wyszedł.

James - 2012-05-23 22:03:17

- Chyba Romeem...  Bo ja nie wiem co mam zrobić! Robię wszystko! I nie wiem jak ale chcę to zmienić... - Biegnie za nim. W pewnym momencie się potknął i wywalił. Zarył ciałem o beton zostawiając za sobą smugę krwi.
[niektórzy mi mówią że mam sadystyczne zapędy Oo]

Lucyfer - 2012-05-23 22:06:21

-Nie. Julią. Romeem jestem ja, bo ja tu kurwa jestem facetem - powiedział. Resztę jego wypowiedzi zignorował. Cóż, Lu nie musiał długo iść. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał w stronę pracy, nie patrząc w lusterku co się dzieje. Miał to naprawdę głęboko w... nosie.
[Ja bardziej masochistyczne]

James - 2012-05-23 22:10:56

Chłopak wstał po jakimś czasie, ze złamanym nosem i twarzą zalaną krwią. Przeklął i poszedł do schroniska dla bezdomnych i słuch po nim zaginał. Przez następne dwa tygodnie nie ma go nigdzie, w żadnym barze, w sklepie, czy pod mieszkaniem Lucyfera. Po prostu jakby zniknął.

Lucyfer - 2012-05-23 22:14:37

Lucyfer nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Chodził do pracy, spotykał się z Maxem, chodził do Babylonu z Mattem i wszystko w jego życiu było w końcu takie jak powinno. Przyjemna monotonia, o którą się nie podejrzewał sprawiała mu radość. Była cholernie przyjemna.

James - 2012-05-23 22:23:04

James pewnego dnia pojawił się przed domem Lu. Czeka na niego. Wygląda jeszcze gorzej niż ostatnio, to chodzący szkielet, oczy są podkrążone. Anoreksja znów go dopadła i to w najmniej odpowiednim momencie. kiedyś już chorował, lecz nigdy nikomu o tym nie mówił. Jakoś udało mu się wtedy z tego wyjść. Ale to było dawno, wtedy nie musiał martwić się o jedzenie, miał go pod dostatkiem. po prostu nie chciał jeść. Teraz to co innego. James czeka grzecznie.
[no kurwa co zrobić? XD James już nie ma pomysłów]

Lucyfer - 2012-05-23 22:25:21

Lucyfer wjechał windą, a kiedy chciał otworzyć drzwi, mina mu zrzedła. Co on tutaj robił?
-Wyglądasz paskudnie - powiedział, zgodnie z prawdą. Miał gdzieś czy chłopaka to urazi, a co tam. To on został nazwany tępym chujem, co raczej mijało się z prawdą. A Lu był znany z tego, że prawdę mówił, obojętnie jaka by nie była. - Odsuń się, chcę wejść do mieszkania.
[Nie trzeba było tyle kombinować xd]

James - 2012-05-23 22:31:44

Wreszcie przyszedł, James sterczy tu chyba już parę godzin. - Wybaczysz mi? - Zapytał tylko. Patrzy na niego, błysk w oku został. Żołądek chłopaka skręca się z głodu.
[pfff xD]

Lucyfer - 2012-05-23 22:39:15

-Nie - odpowiedział po prostu, po czym wsunął klucz w zamek. Po chwili wszedł do środka i odwrócił się na pięcie. - Coś jeszcze, czy mogę wrócić do swojego życia?
[No co, ty namieszałaś, to teraz się staraj xD]

James - 2012-05-23 22:41:24

- Pożyczysz mi na bułkę? Obiecuję oddać kiedy tylko będę mógł... - Spuścił głowę.
[staram się kurwa no! XD na Lu nie ma siły ;__;]

Lucyfer - 2012-05-24 16:41:57

Spojrzał na niego wilkiem i zniknął w mieszkaniu, by po chwili wrócić z paczką chipsów i kanapkami, które przygotował sobie na później. Cóż, nic mu się nie stanie jeśli da je teraz chłopakowi. Dał je mu do ręki, a potem uniósł pytająco brwi, jakby chciał spytać, czy jest jeszcze jakikolwiek powód dla którego wciąż tu stoi.
-Nie chcę zwrotów - powiedział.
[To nie moja wina! To on.]

James - 2012-05-24 16:49:53

Zrobił wielkie oczy, kiedy Lucyfer zniknął w mieszkaniu. Co Lu sobie o nim myśli, naprawdę, James zrobi wszystko żeby było jak dawniej.
- Dziękuję - Wziął jedzenie.
- Lucyfer... Proszę wybacz mi. Niech będzie jak dawniej, ja zrobię wszystko. Zmienię się, znajdę jakąś normalną pracę. Lucyferze...
[appff]

Lucyfer - 2012-05-24 16:56:35

Oparł się o framugę, wzdychając ciężko. Przez chwilę patrzył na swoje stopy, by w końcu podnieść wzrok na chłopaka. Nie za bardzo wiedział jak to wszystko przekazać.
-James, nie może być tak dawniej. Złamałeś daną mi obietnicę. Co gorsza, wciąż myślisz, że możesz ze mną być, obaj o tym wiemy. Wkurzyłeś się na mnie za to, że był u mnie mój facet, jakbym robił Ci tym krzywdę, no przykro mi, ale to trudno nazwać moją winą. Nie widzę w swoim życiu wystarczająco miejsca, by gdzieś cię tam wcisnąć...
[No co? xd]

James - 2012-05-24 17:04:52

James słuchał tego ze spuszczoną głową.
- Ja... Lucyfer, nie wkurzyłem się na Ciebie wtedy, ja po prostu... Było mi trudno, przepraszam. Wiem, że ją złamałem ale proszę Cię daj mi szansę, już tego nie robię! Powiedz co mam zrobić. Ja naprawdę zrobię wszystko.

Lucyfer - 2012-05-24 17:11:37

-Chcę żebyś sobie poszedł i nigdy więcej nie przychodził pod moje drzwi - powiedzial spokojnie, zakładając ręce na piersi. - Jesteś w stanie to zrobić?

James - 2012-05-24 17:36:40

- Nie nie jestem. Chcę żebyś mi wybaczył i żeby było jak dawniej! Czy to źle, że chcę naprawić swój błąd! Żałuję, że wtedy dałem się złamać. - Naprawdę się zmieni. Niech tylko Lucyfer powie.

Lucyfer - 2012-05-24 17:39:26

-Dam Ci ultimatum. Możeszz wybrać jedno. Albo ci wybaczę. Albo będzie jak dawniej. Ty zdecyduj, co jest ważniejsze, a ja powiem Ci, która z odpowiedzi była właściwa - powiedział po prostu. Miał dosyć takich rozmów.

James - 2012-05-24 17:51:27

- Ja... - Chłopak myśli intensywnie.
- Ale... Jeśli wybiorę, że mi wybaczysz to... To będzie chyba jak dawniej prawda? A jeśli wybiorę, żeby było jak dawniej, to znaczy... Przed tym jak się poznaliśmy czy po? Jeśli po to też oznacza że mi wybaczysz...
[No kurwa mać xDD nie mogę rozkminić jego toku myślenia]

Lucyfer - 2012-05-24 17:55:05

-Mogę Ci wybaczyć, ale to nie zmieni naszych stosunków. Nie będziemy się widywali. Po prostu uzyskasz moje wybaczenie. Natomiast jeśli chcesz utrzymać nasze stosunki to nie wybaczę Ci. Będę po prostu udawał, że wszystko ok. Nie możesz dostać obu.
[spoko xd]

James - 2012-05-24 18:09:11

- Dlaczego nie mogę? Dlaczego jedno wyklucza drugie Lucyferze? - Nie rozumie.

Lucyfer - 2012-05-24 18:16:23

-Bo w życiu nic nie jest proste - powiedział, zgodnie z prawdą. Byly rzecyz, których nie dało się naprawić. Jeżeli coś się zepsuło, to rzadko kiedy dało się przywrócić to do poprzedniego stanu. Zazwyczaj trzeba było tę rzecz wymienić.

James - 2012-05-24 18:22:27

- Ja... Chcę aby było jak dawniej Lucyferze... - Spuścił głowę. Nie wie czy wybrał dobrze, czy źle. Nie rozumie toku myślenia Lucyfera, dlaczego to ultimatum? Czy jeśli wybierze źle to Lu się od niego odwróci? Czy w ogóle jest zła i dobra odpowiedź?
[dobrze wybrał ;__;]

Lucyfer - 2012-05-24 21:50:11

Spojrzał a niego, a kącik jego ust powędrował ku górze.
-Dobrze. Przynajmniej wiemy, że nie zależy Ci na tym, co myślę i czyję, tylko na tym, bym był przy tobie. - powiedział, a po chwili powtórzył. - Dobrze... Trzeba dbać o własny tyłek. Właź.
[No w sumie nie wiem xd]

James - 2012-05-24 22:59:38

James po pierwszej wypowiedzi spuścił głowę, ale gdy usłyszał drugą część na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- To była dobra odpowiedź? Była w ogóle dobra odpowiedź? - Wchodzi do mieszkania. Zdjął buty, wkopał je pod ścianę i usiadł na kanapie. Odpakował jedną z kanapek i pochłonął ją właściwie na raz.
[padłam XDD]

Lucyfer - 2012-05-24 23:06:06

-Obie były dobre w zalezności od tego, co chciałeś osiągnąć. Już mówiłem, chciałeś dbać o swój tyłek, a to już pierwszy krok do bycia tępym chujem - powiedział, podchodząc do lodówki, by wyjąć dla siebie sałatkę z kurczaka. Wczoraj Matt zostawił ją, kiedy on i Juliet wparowali do niego po pracy. Rozłożył się na kanapie i zaczął jeść.
[Dlaczego?]

James - 2012-05-24 23:12:12

James uśmiechnął się w zjadł, a właściwie to wciągnął nawet bez gryzienia pozostałe kanapki.
- Wybrałem tą bo wtedy... Powiedziałeś że będzie jak dawniej, chciałby też żebyś mi wybaczył, ale wtedy już nigdy byśmy się nie spotkali. Może kiedyś mi wybaczysz. -Westchnął i oparł się o oparcie kanapy.
[bo ja taki stres, że jak wybierze złą to coś się stanie a ty "no w sumie nie wiem" XD]

Lucyfer - 2012-05-24 23:26:38

-Nie licz na to - powiedział, rozciągając się wygodniej na kanapie. Jadł sałatkę plastikowym widelcem, a do głowy cisnęły mu się różne myśli. Przede wszystkim, zastanawiał się co w ogóle go podkusiło, by dać mu szansę? Na razie doszedł tylko do wniosku, że głupota. - I nie możesz też liczyć na to, że będę zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
[Oj no, bo wszystko zależy od tego jak z tej sytuacji wybrnie!]

James - 2012-05-24 23:29:59

Zmarszczył brwi. O co chodzi?
- Powiedziałeś, że tak będzie... - Zjadł ostatniego chipsa i zgniótł paczuszkę w rękach.
- Więc jak się będziesz zachowywał? - patrzy na jego sałatkę wielkimi oczami. Jest tak głodny, że mógłby opróżnić całą jego lodówkę.
[xd właśnie... głodna jestem]

Lucyfer - 2012-05-24 23:36:19

-A jak było dawnej, hmm? Z tego, co pamiętam miałem załatwić Ci mieszkanie, a potem, cóż... mieliśmy się widzieć raz na ruski rok. I zamierzam dotrzymać obietnicy - powiedział. Spojrzał na chłopaka, po czym przewrócił oczami. Podał mu plastikowe opakowanie z sałatką. - Masz, jedz, ty wiecznie niezaspokojony dzieciaku.
[Przykro mi, ale nie mam pojęcia, co mogłabym z tym faktem zrobić. Jedzenie online mało skuteczne]

James - 2012-05-24 23:42:08

James poczuł... Rozczarowanie. Nie, to wcale nie miało tak być. Wziął pudełko i zaczął jeść.
- Dlaczego raz na ruski rok? I nie musisz załatwiać mi mieszkania, jakoś sobie poradzę i coś znajdę. - Po paru sekundach sałatki już nie było.
- Takie mieszkanie to przecież duży wydatek, a nie ma powodu abyś to dla mnie robił. Nawet mnie nie lubisz.

Lucyfer - 2012-05-24 23:45:49

-Lubię cię na dwa - powiedział, przypominając sobie jedną z ich wczesniejszych rozmów, kiedy jeszcze przebywanie z Jamesem wydawało mu się w sumie całkiem neutralnym gruntem, na którym nie musi czuć się niepewnie. - Poza tym ja dotrzymuję obietnic i mam zamiar spełnić swoją.
[Lu, wybawca. xd]

James - 2012-05-24 23:50:23

- Lubisz? Czy tylko udajesz bo ma być jak dawniej? - Spojrzał na niego swoimi głębokimi, ciemnymi oczami. Niby jest jak przedtem, ale tak bardziej sztucznie. James nie chce żeby Lucyfer się od niego odsuwał, żeby załatwił obietnice i papa. Nie tak.
[och ach, tłumy szaleją xd]

Lucyfer - 2012-05-25 00:09:35

-Niech to pozostanie słodką tajemnicą, Jamie - powiedział, sięgając do kieszeni po papierosa. Zawsze miał przy sobie paczkę. Jak tu niby przetrwać w dzisiejszym świecie bez fajek? Wsunął końcówkę jednego do ust, po czym odpalił. Zaciągnął się dymem, po czym przesunął papierosa z jednego końca ust do drugiego. - Uprzedzam z góry, nie, nie poczęstuję cię fajką.
[Niesamowite, jak taki diabeł porywa do szaleju!]

James - 2012-05-25 19:30:58

James westchnął kręcąc głową. Już otwierał usta aby zadać pytanie gdy Lucyfer uprzedził go.
- Ale dlaczego? - Zmarszczył brwi. No co? Fajki mu szkoda? Skąpiradło.

Lucyfer - 2012-05-25 19:35:30

-Bo martwię się o twoje zdrówko - powiedział z udawaną troską.
Sam porządnie się zaciągnął, sprawiając że dym znalazł się w jego płucach. Zatrzymał go na chwilę, by w końcu wypuścić. Przymknął delikatnie powieki, uśmiechając się do siebie.

James - 2012-05-25 19:47:50

- Ohohoh, ależ Ty troskliwy. Mogę mówić Ci Lu? - Pokazał mu język.
- No daj jednego, nie jestem już chory, prawie nie kaszlę! - Szczerzy się do niego. Zdejmuje bluzę.
- Mogę tu zostać dopóki nie będę miał tego mieszkania? Nie chcę spać na ulicy, a jeśli chcesz to ułożę się wygodnie na dywanie. - Zadaje mnóstwo pytań na raz, czyli już z nim w porządku.

Lucyfer - 2012-05-25 20:25:59

-Nie, nie i... nie - powiedział, nie patrząc na niego. Wstał z kanapy i układając jedną nogę pod tyłkiem, usiadł na krześle przy biurku. Otworzył swojego laptopa, na stronie na której był już wcześniej kilka razy. Wziął notebooka w rękę i usiadł z nim na powrót na kanapie. Pokazał obraz chłopakowi. Na stronie głównej widać było dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką, nieźle urządzone, nieużywane. - Kupiłem je, kiedy byłeś w szpitalu.

James - 2012-05-25 20:30:49

Robi wielkie oczy. Ale jak to?
- Jest świetne! Ty jesteś świetny! Ale dlaczego je wtedy kupiłeś skoro nie miałeś zamiaru ze mną gadać? - Ogląda zdjęcia, oczy mu błyszczą. Cholera, ale co z rachunkami? I tą całą resztą? Nie będzie go stać nawet za wodę zapłacić. Nie wierzy że Lu będzie go aż tak bardzo "sponsorować".
- Gdzie jest to mieszkanie?

Lucyfer - 2012-05-25 20:35:16

-Gdzieś w Ohio - powiedział, biorąc od niego laptopa i odkładając go na stół. Papierosa, który wcześniej wylądował w popielniczce, znów włożył do ust. Nie palił,bo musiał. Palił, bo dobrze wyglądał z fajką. Jak zwykle głęboki. Patrzył na chłopaka, by w końcu przewrócić oczami. - No dobra, dobra... kilka przecznic stąd, koło baru kanapkowego.

James - 2012-05-25 20:41:36

Gdy James usłyszał "Ohio" to o mało co nie spadł z kanapy, na szczęście Lu... Żartował jeśli można to było to nazwać żartem.
- Haha, ale Ty jesteś zabawny! - ponownie pokazał mu języczek. Westchnął.
- Muszę znaleźć jakąś pracę, żeby płacić za nie... Bo jak na razie to mnie na buty nie stać. - Wziął jabłko z miski, która stałą na szafce i zaczął je jeść.

Lucyfer - 2012-05-25 20:44:27

-Tak, pewnie, nie krępuj się. Uwielbiam rozdawać jabłka biednym i ubogim - powiedział, kręcąc z niedowierzaniem głową. Sam nie wiedział czemu pomaga chłopakowi, może miał nadzieję, że jak będzie miał własne miejsce do spraszania sobie facetów, to odczepi się w końcu od niego? Prawdopodobne. - Co do mieszkania, jest opłacone z góry na rok. Załatwiaj sobie tylko żarcie. Byle nie z zapasu moich jabłek.

James - 2012-05-25 20:49:09

Zaśmiał się.
- Tak jest! Dzięki. I nie jestem ani biedny ani ubogi! Jestem po prostu... W trudnej sytuacji o! - Wyrzucił ogryzek do kosza.
- Nie będę już tam pracować. - Siada obok niego i uśmiecha się szeroko.

Lucyfer - 2012-05-25 20:53:11

-Znajdź sobie jakąś normalną robotę i przestań się w końcu tak uśmiechać, bo zaraz oszaleję. Co się stało z tymi wiecznymi pesymistami, którzy za nic by się nie uśmiechnęli, co? Nie, pewnie, teraz trzeba się szczerzyć od rana do nocy - powiedział na jednym oddechu, przewracając oczami.

James - 2012-05-25 21:12:24

Jamesowi uśmiech zszedł z twarzy.
- Nie to nie... - Zrobił udawaną smutną minę i odwrócił głowę. Nie do twarzy mu bez uśmiechu.

Lucyfer - 2012-05-25 21:25:31

-A teraz, skoro już się najadłeś to zmykaj - powiedział, po czym wsunął rękę do kieszeni, by wyjąć klucze od swojego mieszkania. Przez chwilę majstrował przy nich, by z kółka wyjąć jeden, który różnił się od pozostałych. - Do twojego mieszkania. Adios.

James - 2012-05-26 17:52:59

Wziął kluczyk i zrobił wielkie oczy.
- Ej, miło być jak dawniej! Czemu mnie wyganiasz? Mi tu jest dobrze... - Mruży oczy.
- I wcale się nie najadłem!

Lucyfer - 2012-05-26 21:40:25

-Może sobie być tak jak dawniej, ale ja nadal muszę pracować. Mam artykuł do napisania, a twoja obecność za cholerę mi nie pomoże. Chcę się skupić - powiedział, po czym po raz kolejny pogrzebał w kieszeni, by wyjąć pomięte dziesięć dolców. - Kup sobie coś do jedzenia. Pa.

James - 2012-05-26 21:47:54

James uniósł brwi.
- No przestań. Może Cię jakoś zainspiruję czy coś! - Śmieje się. Wziął banknot i schował do kieszeni.

Lucyfer - 2012-05-26 21:52:23

-Pewnie, ciekawe jakie masz zadatki do inspiracji na temat konspiracji w centrum zdrowia dziecka w Nowym Orleanie, hmm? - zapytał, unosząc brwi. Wziął laptopa i wrócił z nim do biurka. Usiadł przy biurku i wsunął słuchawki w oczy. Beethoven, sonata księżycowa. Dobra, mógł pisać. Uniósł wzrok. - Biorąc pod uwagę, że już cię nie słyszę, mógłbyś sobie iść i nic nie mówić, żebym czasem nie musiał wyjmować słuchawek?

James - 2012-05-26 22:08:44

James zrobił wielkie oczy. Konspiracji? Co to w ogóle znaczy? Rozsiadł się wygodnie na kanapie i ziewnął.
- Zostaję, nie będę nic mówił. - pokazał siebie, potem kanapę i położył palec na ustach. Zaczął się śmiać radośnie, patrzy na niego.

Lucyfer - 2012-05-26 22:11:48

Okej, do niego trzeba jednak powoli i wyraźnie. Zrobił pauzę w melodii, po czym wyjął z uszu słuchawki. Nienawidził, kiedy ktoś odrywał go od pracy. Wstał z krzesła i stanął nad kanapą, zakładając ręce na piersi.
-Kiedy mówię, że masz iść to znaczy, że masz iść, tutaj nic się nie zmieniło, jasne? - powiedział, a mimo że było to w jakiś sposób pytanie, wcale nie miał zamiaru uzyskiwać odpowiedzi. - Mam robotę i chce żebyś poszedł obejrzeć swoje nowe mieszkanko. Wynocha albo zaraz zmienię warunki naszej "ugody" i będziesz mógł mnie widywać tylko na zdjęciach.

James - 2012-05-26 22:22:12

James zmarszczył brwi. Co on takiego zrobił? Przecież siedzi cicho, grzecznie, nie przeszkadza mu.
- Już idę... - Odpowiedział sucho. Założył bluzę, buty i wyszedł z mieszkania. Banknot wyjął z kieszeni i zostawił wcześniej na kanapie. Wsiadł do windy i nacisnął parter.

Lucyfer - 2012-05-26 22:27:49

Prychnął. Jak małe dziecko, doprawdy. Powiedzieć mu dwa słowa i wielka mi obrazka. Schował pieniądze do kieszeni i usiadł z powrotem przy biurku. Przecież za nim nie pójdzie, aż tak nisko to on nie upadł, poza tym... do cholery, musiałoby go nieźle podygać, gdyby teraz za nim leciał, żeby, co? Uzyskać przebaczenie? Dobre sobie.

James - 2012-05-26 22:47:40

James po paru minutach znalazł się w nowym mieszkaniu. Rozgląda się.
- No no... - Jest nieźle. Teraz tylko musi iść do klubu i powiedzieć że się zwalnia. Ma nadzieję, że obejdzie się bez komplikacji. Wziął prysznic, ubrał się porządniej i pojechał autobusem. Wchodzi do klubu, do gabinetu.
- Chcę odejść z pracy. Mam nadzieję że to nie... Kłopot...
Właściciel uniósł brwi, po czym zaczął się śmiać. - Owszem, jest kłopot! Stąd się tak po prostu nie odchodzi... Podpisałeś umowę. Nie możesz odejść, tyko ja mogę Cię zwolnić, a nie zrobię tego, dajesz zyski. - Wyjmuje jakiś papier z szuflady z rzekomym podpisem Jamesa. Chłopak zrobił wielkie oczy. - Niczego nie podpisywałem! To podrobione! - Facet znowu się zaśmiał.
- Udowodnisz to szmato? Carl, zajmij się nim... - Wysoki, postawny mężczyzna złapał Jamesa i zawlókł go do jednego z pokoi do przyjmowania klientów. Tam go pobił do nieprzytomności i zostawił.

Lucyfer - 2012-05-26 22:52:33

Lucyfer dokończył artykuł. Zmarszczył brwi, przyglądając się jeszcze niezaakceptowanej do końca kopii. Coś mu się nie podobało. Zmienił tytuł. O tak, tak było o wiele lepiej. Bardziej humorystycznie, dawało niezły kontrast do tego, co można przeczytać w artykule. Dodał też zdjęcie dyrektora placówki, na którym wygląda odrobinę jak baleron zawinięty w sznurek.
-Dobra - mruknął sam do siebie, wciskając "drukuj", dwie kopie. Wstał od biurka i pojechał do gazety. O dziwo, zdążył. Nie spodziewał się tego, ale jednak. Oddał artykuł, po czym zaakceptował pozostałe. No, mógł wracać do domu.

James - 2012-05-26 23:01:42

James obudził się w nocy. Sufit dziwnie się porusza, w przód i w tył. Nagle poczuł otępiający ból. To nie sufit się rusza, to jego ktoś pcha. Chłopak jęknął głośno i od razu dostał po twarzy. Ma przywiązane ręce, nogi uniesione wysoko przez nieznajomego faceta, który uśmiecha się złośliwie.
- Co... - Znowu w twarz. Nie odzywa się już. Jest nagi, jego ciało jest całe w siniakach, calutkie. Co ma zrobić?

Lucyfer - 2012-05-26 23:04:35

Lucyfer wrócił do domu. Był padnięty. W sumie coś go męczyło, ale nie mógł dojść do tego, co. Dlatego po prostu wziął prysznic i położył się do łózka. Dobra, jakoś zaśnie. Mimo to sen nie przychodził. Wkurwiające uczucie. Dopiero po dwóch godzinach udało mu się zasnąć, jednak został zbudzony przez telefon. Zapomniał o tym przypomnieniu. Tak, Matt ma niedługo urodziny. Tylko co z tego, skoro i tak nie będzie mógł teraz zasnąć?
[Lol, lepiej niech on jakoś Lu poinformuje, a nie, on jasnowidzem nie jest xd]

James - 2012-05-26 23:11:59

James jest gwałcony non stop, a żeby nie mógł krzyczeć i się wyrywać, jest regularnie bity. Na jego ciele nie ma prawie skrawka skóry o normalnym kolorze.
fiolet, czerwień, czerń. Czasem próbuje wołać. Po każdej próbie jest znowu bity do nieprzytomności, ale warto. Ktoś go usłyszy, weźmie na poważnie i uratuje, na pewno. Gdyby tylko Lu tu był. - POMOCY! - Wrzasnął nagle, mężczyzna który akurat go pieprzył zaczął go bić.
[Nie chciał mu swojego telefonu Lu dać no! XD to niech Lu pójdzie do klubu bo... Nie wiem, będzie szukać rozrywki, albo bo będzie chciał się skontaktować z Jamesem a go nigdzie nie będzie czy coś a wtedy James akurat będzie wołać pomocy xD]

Lucyfer - 2012-05-26 23:19:13

[Bardzo mało prawdopodobne oO Ale mam jednak pomysł, ha!]
Lucyfer przez dwa najbliższe dni nie dostał żadnej wiadomości od Jamesa. Cóż, nie czuł się z tym jakoś źle, bo w końcu sam kazał mu spadać. Miał teraz mieszkanie no i bardzo dobrze, nie siedział mu na głowie. Obaj mieli normalne życia. Cudownie. Lu natomiast na wieczór musiał spotkać się z ważnym kontrahentem z Niemiec. A jak wiadomo, kiedy człowiek czegoś chce, to najlepiej mieć przy sobie alkohol. Dlatego właśnie wybrali się do klubu. Był tu ten jeden raz, co później James łaził za nim, a do tego przypieprzył mu w twarz. To się nazywają wspomnienia. Zamówił sobie whisky i usiadł przy barze, uśmiechając się zalotnie do męzczyzny, który od jutra miał zajmować się w jego firmie dwudziestoma procentami akcji. Wspaniale. Teraz już nic nie może tego popsuć...

James - 2012-05-26 23:28:10

James jest już na skraju. Nie podpisał żadnych papierów, żadnych. Nigdy nawet ich nie widział! Ostatkiem sił spróbował, zawołał jeszcze raz, ten ostatni pieprzony raz zanim zatłuką go na śmierć.
- Po... POMOCYY! - Wrzasnął i nagle poczuł jak w jego brzuch uderza coś twardego, przez co z jego gardła wydobył się głośny ochrypły jęk. Co za skurwysyn! Wsadził mu coś do buzi i zaczął go bić, nie przestając go pieprzyć! Więc to już koniec. Zostanie tu.

Lucyfer - 2012-05-26 23:33:27

Przez klubową muzykę, którą puszczano w lokalu przedarł się krzyk. Lucyfer zmarszczył brwi. Nie był głuchy, a tym bardziej głupi. Rozpoznał ten głos. Cholera. Cudownie, po prostu cudownie.
-Entschuldigen Sie mich einen Moment - powiedział tylko do Niemca, po czym poklepał go po ramieniu i udał się w stronę, z której dobiegał krzyk. Wspiął się po schodach, po czym otworzył pierwsze drzwi. Przerwał jakiejś parce. Już miał wyjść, gdy zdał sobie sprawę, że to wcale nie była jakaś parka, to... Nawet jak dla Lucyfera taka perwersyjność była już przesadą. Poza ty, tutaj jasno było widać, że chłopak tego nie chce. Zaraz, jaki "chłopak", to był James. Ten sam James...
Zatrzasnął za sobą drzwi, zwracając uwagę olbrzyma siedzącego na chłopaku.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale jeżeli zaraz kurwa z niego nie zejdziesz to przerobię Ci buźkę na mielonkę, a uwierz mi, prawy sierpowy mam zajebisty...

James - 2012-05-26 23:43:25

Facet właśnie bił Jamesa pasem gdy drzwi otworzyły. Nie zwrócił większej uwagi na nieznajomego dopóki ten się nie odezwał.
- A Ty kim kurwa jesteś? Wypierdalaj! - Nie przestaje pchać chłopca, dodatkowo przywalił mu pasem prosto w twarz. Knebel nie pozwala mu krzyczeć ani mówić, więc tylko wydał z siebie długi głuchy jęk. Patrzy na mężczyznę, nie... To Lucyfer! Przyszedł, usłyszał go. Po policzkach Jamesa spływają łzy.

Lucyfer - 2012-05-26 23:53:00

Pewnie, zlekceważył go bo nie jest łysy i nie ma dwóch metrów w barach? Cudownie. Lu podszedł do tego pączka, który myślał, że jeśli waży tonę, to może sobie pozwolić na więcej i po prostu uderzył go w twarz. Nie w tak dziecinny sposób jaki zrobił to James, kiedy chciał wpieprzyć Lucyferowi. Nie, Lu był całkiem niezły. Albo i lepszy. Kiedyś nawet uczył się boksu, ale zrezygnował na rzecz pięknej buźki. Facet zakołował się i złapał za nos.
-Warunki są takie, ty stąd spierdalasz, a ja nie wzywam policji, hę? - zapytał z udawanym entuzjazmem.

James - 2012-05-26 23:57:50

Facet zmarszczył brwi kiedy spadł na podłogę.
- To legalna dziura... Ja mam lepsze, Ty stąd spierdalasz, a ja i tak rozpierdolę Ci tą piękną twarzyczkę! - Wstał. Zamachnął się, ale nie trafił w twarz Lucyfera i wywalił się prosto na Jamesa, przygniótł go swoim wielkim cielskiem. Chłopak jęknął głucho a w jego oczach stanęły łzy. Dało się słyszeć dość głośnie i niezbyt przyjemne chrupnięcie.

Lucyfer - 2012-05-27 00:05:47

Odchylił się w ostatnim momencie.
-Czemu wszystkim ostatnio wzięło się na niszczenie mojej buźki, co? - zapytał. Oczywiście, była tu aluzja do Jamesa. Nawet w najczarniejszych chwilach, nie tracił poczucia humoru. O nie! Ono go jeszcze utrzymywało przy życiu. Lu westchnął, słysząc to chrupnięcie. W końcu wpadł na pomysł. Otworzył drzwi na oścież, po czym wycofał się o krok.
-Daję Ci pięć sekund. Możesz stąd wyjść i nikomu nie stanie się więcej krzywda albo zrobię taki raban, że ta dziura zostanie zamknięta w ciągu kolejnych pięciu sekund... Pojęcia nie masz z kim, kotku, zadarłeś...

James - 2012-05-27 00:12:10

Facet wstał i wywlókł się z pokoju przeklinając pod nosem.
- Jeszcze się policzymy... - James zaczął szlochać. Przez te dwa dni nie dostał ani okruszka chleba, nic nie pił. Cały się trzęsie, a jego tors jest dziwnie zapadnięty. Lucyfer przyszedł, naprawdę przyszedł, a przecież mógł zignorować jego wołanie o pomoc tak jak wszyscy. On jednak nie jest jak wszyscy, jest wyjątkowy.

Lucyfer - 2012-05-27 00:21:55

Lucyfer zamknął za sobą drzwi i powoli podszedł do chłopaka, obdarzając go łagodnym uśmiechem. To, że chłopak był całkiem nagi w ogóle nie zawróciło mu w głowie. Nawet nie zwrócił na to uwagi. Odkneblował go i odwiązał, rozcierając mu nadgarstki, by krew swobodnie mogła przepłynąć żyłami. Następnie, zciągnął z siebie swoją koszulkę i założył ją na chłopaka. Była zbyt długa i zakrywała, co trzeba. Coś jednak było złapane. To kostka puchła niemiłosiernie, cudownie. Lucyfer bez słowa wziął chłopaka na ręce, by następnie kopniakiem otworzyć drzwi. Nie zwracał uwagi na ludzi. Po prostu wyszedł z klubu. Zatrzymał się dopiero przy samochodzie. Nie zdążył nawet wypić jednej szklanki. Spokojnie mógł prowadzić. Usadził chłopaka na przednim fotelu, po czym rozłożył go tak, by chłopak mógł być w pozycji leżącej. Usiadł za kierownicą i ruszył. Nic nie mówił. Był zły. Musiał ochłonąć.

James - 2012-05-27 00:32:18

James też próbował się uśmiechnąć, ale rozszlochał się na dobre. Kiedy tylko Lucyfer wziął go na ręce, chłopak objął go za szyję. Nic nie mówił, cały się trzęsie. Ci wszyscy ludzie, tak dziwnie patrzą. Niech przestaną! Puścił go dopiero kiedy ten ułożył go w samochodzie. Poczuł ulgę, był bezpieczny, całkowicie bezpieczny. Odwrócił głowę w stronę Lucyfera gdy ten wsiadł, nie jest w stanie poruszyć żadną inną częścią ciała. Był mu wdzięczny, tak bardzo wdzięczny.
- Lu... - szepnął. Jego wargi są spuchnięte, oczy podbite, na policzkach, tak jak na całej reszcie jego ciała są siniaki.

Lucyfer - 2012-05-27 00:39:44

Nie odezwał się. Były momenty w życiu Lucyfera, kiedy nad sobą nie panował. Tak było kiedy okazało się, że będzie ojcem, kiedy jego syn umarł, tak było kiedy wyznał swoje uczucia Maxowi i tak było teraz... zdenerwowanie prawie że uniemożliwiało mu prowadzenie samochodu. Z ledwością w ogóle dojechał do szpitala. Tam, wziął z powrotem chłopaka na ręce i wprowadził do placówki. Od razu ktoś do niego podszedł i zabrał chłopaka na wózku. Lu opadł na krzesło w poczekalni, czując że coś się z nim dzieje. Coś niedobrego.
-A niech Cię, Lu... A niech cię... - warknął do samego siebie.

James - 2012-05-27 00:50:23

James nie doczekał się odpowiedzi, więc tylko cicho westchnął i zamknął oczy. Dojechali po szpital. O nie! Tylko nie to, tylko nie szpital, jak on ich nienawidził.
- Lu... - Znowu szepnął, ale nic to nie dało. Mężczyzna zaniósł go do budynku, a tam jakaś brzydka pielęgniarka zabrała go do białej sali, z białym łóżkiem z białą pościelą. Wszystko śmierci szpitalem. Lekarze zajęli się nim, oparzyli dokładnie chociaż mieli trudności bo chłopiec piszczał i szamotał się, nic dziwnego. Doktor wychodzi z sali i podchodzi do Lucyfera.
- Witam, to pan przyniósł tu tego chłopca tak? Jest pan jego opiekunem?

Lucyfer - 2012-05-27 01:07:21

Lucyfer wstał z krzesła. No pięknie. Takie sytuacje były cudowne. Westchnął, po czym przytaknął.
-Tak, jestem jego opiekunem.
Cóż, może i kłamstwo miało krótkie nogi, ale Lu miał to gdzieś. Nie wiedział nawet czy chłopak ma wykupione ubezpieczenie zdrowotne. Jeżeli nie, to będzie musiał za niego zapłacić. Pieniądze nie grały roli. Nie wierzył, że tak myślał, ale chciał po prostu... chciał, po prostu, żeby James był cały i zdrowy.

James - 2012-05-27 01:19:06

Lekarz pokiwał głową i zapisał coś w zeszycie.
- Dobrze. Chłopiec nie ma wykupionego ubezpieczenia, będzie pan musiał osobiście pokryć koszty leczenia. Ma połamane żebra na szczęście nie wbiły się w płuca, obrażenia na całym ciele, szczególnie w okolicach intymnych. Nie będziemy wnikać co się działo, liczę że pan sam to załatwi. Jego stan jest stabilny, jest przytomny, więc może pan do niego iść. Jeszcze tylko czekamy na wyniki badania na obecność AIDS. - Pokazuje mu salę w której leży James. Chłopak jest w szoku. Dopiero teraz tak naprawdę dotarło do niego co się stało, że Lu go uratował, że gdyby tego nie zrobił to... To James zostałby tam na zawsze.

Lucyfer - 2012-05-27 01:23:25

Lucyfer pokiwał ze zrozumieniem głową, a z każdą kolejną sekundą w jego kieszeni scyzoryk otwierał się co raz bardziej, mimo że scyzoryka to on nigdy nie miał. Najpierw podał lekarzowi numer swojego konta, z którego ten miał ściągnąć pieniądze, a potem usiadł z powrotem na krześle. Nie wiedział czy powinien tam iść. Może lepiej będzie, jeżeli wróci do domu? W końcu jednak zdecydował się zobaczyć go chociaż na chwilę. Stanął w drzwiach, opierając się o futrynę. Odchrząknął, by ten zwrócił na niego uwagę. Ręce wsunął do kieszeni. Powoli wszedł do sali i usiadł na krześle.
-Jak się czujesz?

James - 2012-05-27 01:29:20

Lekarz jeszcze dodał, że za parę dni Lucyfer będzie mógł zabrać Jamesa do domu, chłopak będzie potrzebować troskliwej opieki, kogoś komu ufał.
James nie chce tu być, chcę do Lucyfera. Ten jak na zawołanie wszedł do sali.
- Lu... Wszystko... Mnie boli... - wykrztusił z trudem. To prawda, jego ciało gdyby mogło to krzyczałoby z bólu. Ledwo mówi, gardło jest uszkodzone do wielokrotnego podduszania. Duża część jego ciała jest zabandażowana.

Lucyfer - 2012-05-27 01:34:17

-Leż spokojnie, musisz odpoczywać - powiedział. Patrzył na swoje dłonie, jakby patrzenie na ciało chłopaka było dla niego zbyt trudne. Było w nim coś, co... wciąż powtarzało, że to jego wina, że gdyby nie wyrzucił go wtedy z mieszkania, nic by się nie stało. Czy dlatego tutaj siedział? Dlatego czuł się tak paskudnie? Przez poczucie winy? Nawet jeżeli, był to chyba najlepszy powód, jaki mógłby wymyślić. Dawno nie czuł poczucia winy. Ostatni raz kilka lat temu, kiedy zmarł jego syn. Nie chciał drugi raz popełnić tego błędu. - Przepraszam, że nie było mnie tam szybciej...

James - 2012-05-27 01:47:06

James westchnął tylko cicho. Obecność Lucyfera sprawiała, że czuł się lepiej. Czuł, że nie jest sam, że komuś... Zależy.
- To nie Twoje wina... Skąd mogłeś wiedzieć, że tam jestem... To... Cud, że w ogóle się tam zjawiłeś... Dziękuję... - Szepnął, a po jego policzkach popłynęły łzy. Tak się cieszył, Lu był przy nim. To najważniejsze.

Lucyfer - 2012-05-27 01:50:13

-Powinienem... - zaczął, ale głos mu się zawiesił. Nie podnosił wzroku na chłopaka. Cholera, gdzie niby ta jego pewność siebie? Powinien teraz śmiać się z tego, że ten wielkolud w ogóle był w stanie się poruszać, a co dopiero pieprzyć, a nie, siedzieć tu z opuszczoną głową i katować się za to, co się stało. Matt by go za to zszargał. Matt zawsze wiedział, co jest słuszne.

James - 2012-05-27 01:55:41

- Tak? - Patrzy na mężczyznę. Jego czarne oczy błyszczą leciutko. Lucyfer zachowuje się... Inaczej. Zmienił się, na lepsze. Przyszedł tutaj, rozmawia z nim, po prostu jest. Chłopak nie wie jak będzie mu się w stanie odwdzięczyć, Lucyfer zrobił dla niego tak wiele.

Lucyfer - 2012-05-27 01:58:27

-Powinienem już iść, James - powiedział cicho, unosząc głową. Spojrzał mu w oczy, unosząc delikatnie kącik ust. Wstał z krzesła i stanął przy jego łóżku. Może z lekkim wahaniem, ale jednak otarł te łzy z policzków chłopaka, po czym poszerzył własny uśmiech. - Musisz dużo odpoczywać, żebyś mógł mieć siły do pracy. Mój osobisty asystent nie może być słabiutki.

James - 2012-05-27 02:05:24

James zarumienił się gdy poczuł delikatny dotyk na swoich policzkach. Niestety nie widać tego spod ciemnej warstwy siniaków. Gdy usłyszał to co Lu powiedział... Powiedział, do niego, o pracy, jego osobisty asystent... Chłopak zrobił wielkie oczy.
- J... Ja? Asy... Stent? Osobisty? - Aż otworzył usta ze zdumienia. Chciał podnieść się i prztulić, ale jęknął tylko głośno i opadł z powrotem na poduszki.

Lucyfer - 2012-05-27 02:08:09

-Leż - powtórzył już po raz któryś. A co mu tam. Niech i będzie jego osobistym asystentem, byle nie wpierdzielał się w takie szemrane interesy. Nigdy więcej prostytucji. Chciał wymusić na nim obietnicę, ale wątpił, by chłopak jeszcze kiedykolwiek chciał do tego wrócić. To było już za wiele nawet na niego. Poczuł, że musi stamtąd wyjść, bo zaraz zrobi coś głupiego. - Wpadnę jutro, Jamie...

James - 2012-05-27 02:12:13

James uśmiechnął się szeroko. Niesamowite, jak jedna osoba może uszczęśliwić drugą jeśli tylko chce.
- Zostań... Aż zasnę, proszę... - Złapał go za dłoń krzywiąc się przy tym z bólu. Jest pewien, że jeśli Lu pójdzie to nie zaśnie, a tak bardzo potrzebuje tego odpoczynku.

Lucyfer - 2012-05-27 02:14:49

Spojrzał na niego z powątpiewaniem, po czym uległ. Usiadł na krześle, przysuwając je bliżej, pod łóżko chorego. Nie chciał już bardziej go denerwować. To, że chłopak tu leżał było tylko i wyłącznie jego winą, nie powinien przez niego nie móc teraz zasnąć. Oparł czoło o metalową ramę łóżka, zaciskając powieki. Nie odzywał się. Po prostu tak siedział, wyglądając jakby to jemu wpierdolili, a nie Jamesowi.

James - 2012-05-27 02:19:05

Chłopiec uśmiechnął się lekko. Lu jest cudowny.
- Dziękuję... - Szepnął. Dalej ściskając jego dłoń, zamknął oczy i zasnął. Wie, że Lucyfer jest obok, że dba o niego, że nie pozwoli żeby coś mu się stało. Dzięki temu chłopak przespał spokojnie całą noc. Nie miał koszmarów

Lucyfer - 2012-05-27 02:22:09

Lucyfer jednak nie poszedł. Kiedy chłopak zasnął, owszem, wyszedł z sali, ale tylko po to, by kupić sobie kawę. Po drodze spotkał lekarza prowadzącego przypadek Jamesa. Uśmiechnął się do niego delikatnie, a ten skinął na niego, by podszedł.
-Coś się stało? Są już wyniki testów? - zapytał, upijając łyka kawy. Był śpiący. Wiedział jednak, że nie zaśnie. Okropne. Poza tym martwił się. Do cholery, po co się martwił? Dlaczego. To było jeszcze okropniejsze. Niewiedza.

James - 2012-05-27 02:28:25

Lekarz patrzy uważnie na Lucyfera.
- Są, na szczęście nie ma ani AIDS, ani wirusa HIV... Jest za to rzeżączka, zaczniemy leczenie od razu, a kiedy zabierze go pan do domu to przepiszę leki i antybiotyki. Później wytłumaczę panu co i jak. - On również pije kawę.

Lucyfer - 2012-05-27 02:32:28

-Rzeżączka... - powtórzył po lekarzu, jakby przypominając sobie jeszcze ze szkoły objawy tej choroby, czyli w sumie ich brak. Antybiotyki powinny załatwić sprawę. Podziękował lekarzowi, po czym wrócił do Jamesa. Usiadł na krześle. Nie zmrużył oka. Nie mógł. Nawet gdyby spróbował, za nic nie dałby radę. Przed oczami miał tamtą scenę. Zapłakany, zakneblowany James i ten facet, robiący mu krzywdę.

James - 2012-05-27 02:37:31

Chłopiec spał spokojnie do rana. Gdzieś o szóstej rano obudził się. Jęknął cicho i zaczął się rozglądać. Zauważył Lucyfera.
- Już jesteś... - Uśmiecha się lekko. Myśli, że Lu dopiero przyszedł.
- Która... Godzina? - Ziewnął słodko. Boi się dotyku każdego, nawet pielęgniarki, tylko ni Lucyfera. Jemu ufa o dwustu procentach.

Lucyfer - 2012-05-27 02:43:45

-Przed chwilą przeszedłem - skłamał, niczym rasowy aktor. Spojrzał na zegarek. - Za dwadzieścia siódma. Powinieneś jeszcze się przespać. Dużo przeszedłeś.
Spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem. Chłopak, tak, był poobijany i posiniaczony, ale wyglądał o wiele lepiej, zdrowiej. Przynajmniej coś zjadł. Lucyfer jednak nie zamierzał zostawić go bez porządnego śniadania. Sięgnął na ziemię, gdzie leżała papierowa torba. Wyciągnął z niej jakieś bułki, pączka, jogurt i nawet sałatkę. Cóż, sklepy całodobowe są cudne.
-Pomyślałem, że szpitalne jedzenie nie będzie takie smaczne... - powiedział, wzruszając ramionami.
[Idę spać, bo zaraz zdechnę oO Nie przyzwyczajaj mi się tam czasem do dobrego Lu xD To tylko kwestia mojego zmęczenia i zbyt dobrego serca po obejrzeniu dziesięciu odcinków House'a... Branoc!]

James - 2012-05-27 02:51:27

James uśmiechnął się lekko. Lu jest taki dobry, troskliwy, nawet przyniósł mu jedzenie. Zależy mu.
- Dziękuję... Za wszystko... - Spojrzał na niego, w jego oczach widać wdzięczność, wielką. Bierze jogurt w drżące dłonie i zaczyna go powolutku pić.
- Ty też pewnie... Jesteś głodny. - Chce go poczęstować. Wyciąga ku niemu jogurcik. Teraz jest jak małe dziecko, chcące podzielić się tym co ma z ukochaną osobą. Ręce strasznie mu się trzęsą. Wygląda jakby miał się rozpłakać jak Lu nie będzie chciał się poczęstować.
[Ale taki Lu jest też świetny, Jamie jest zadowolony xD właśnie miałam pisać Co że idę spać XD Dobranoc :]]

Lucyfer - 2012-05-27 12:50:22

-Ja już jadłem, Jamie - skłamał po raz kolejny. Ciekawe, czemu nie wybrał szkoły aktorskiej? Ah, no tak. Bo Matt był jedyną osoba, która zawsze wiedziała, kiedy kłamie i to jego spytał o ten pomysł. Super. No, poza tym pracę miał już załatwioną, kiedy jeszcze był tylko małą fasolką w brzuchu swojej matki. - Naprawdę, pękam w szwach. A to jest dla Ciebie.
Uśmiechnął się na potwierdzenie swoich słów. Nie ważne czy jadł, czy nie jadł, czy był głodny, czy nie był głodny, ale na pewno nie będzie brał niczego, czym go ktoś częstuje. Mowy nie było o żadnym jogurcie. Oprócz tego, że czułby się jak dzieciak, wydawało mu się to strasznie żenujące. Mógłbyś sobie i milszy dla Jamesa, ale jego prawdziwa natura i tak nie zniknie, w końcu to ona ukształtowała go takiego jakim był.

[Taki Lu wcale nie jest świetny oO Zachowuje się jak moja poprzednia postać, która miała być taka jak Lu, a stała się miękka jak... może lepiej nie słuchać moich porównań xd W każdym razie Lucuś nie może być zbyt dobry przez zbyt długi okres czasu, bo i mnie i jego trzeba będzie zamknąć u czubków]

James - 2012-05-27 14:26:43

James zrobił wielkie oczy i pokiwał głową. Uwierzył mu tylko dzięki uśmiechowi. Chłopak zjadł wszystko co Lucyfer przyniósł, jadł bardzo powoli przez to nieznośne drżenie rąk. Obecność Lu bardzo mu pomaga, przede wszystkim psychicznie, chłopak nie czuję się samotny. Siedzi oparty o stos miękkich poduszek, nogi ma lekko rozchylone, nie może ich złączyć nie czując przy tym tego okropnego rwącego bólu. Kostka jest usztywniona, Tors ciasno zabandażowany. James nie pozwolił zdjąć z siebie koszulki Lucyfera, spał w niej. Na szafce obok niego leży stos leków i antybiotyków na rzeżączkę. Chłopak nie wie że ją ma. Powiedzieli tylko jego "opiekunowi".

[Dla Jamesa może być od czasu do czasu miły xD nie zaszkodzi mu, ale ok]

Lucyfer - 2012-05-27 14:39:33

Skoro o rzeżączce mowa, to Lu w końcu doszedł do wniosku, że powinien mu o niej powiedzieć. Nie był jakimś specem od przekazywania złych wiadomości, jednak mimo to dla tego wiadomość o tej chorobie nie była wcale taka zła. Antybiotyki w końcu całkowicie mogły zlikwidować jej działanie. Gorzej gdyby chłopak miał AIDS.
-Jamie... - powiedział, zastanawiając przy przy okazji kiedy zaczął tak do niego mówić. - Rozmawiałem z twoim lekarzem, na temat testów na AIDS i HIV i na szczęście jesteś negatywny, ale... - Tu zrobił na chwilę pauzę, ściągając usta. - Masz rzeżączkę. Wiem, że brzmi nieciekawie, ale antybiotyki bez problemu cię wyleczą, więc spokojnie.
[Może, może, zastanowię się xd]

James - 2012-05-27 14:46:56

James spojrzał na Lucyfera słuchając go uważnie. Ze słowa na słowo bladł coraz bardziej. Rzeżączka?
- A... Co to... Robi? Ja... Mogę na to umrzeć? - Jest przestraszony. Rzeżączka. To wcale nie brzmi mniej groźnie niż AIDS czy HIV. To słowo jest takie ostre, cierpkie.
Czy umrze? Na to można umrzeć? Na pewno tak, to przecież takie okropne słowo.
[no dobrze dobrze xd]

Lucyfer - 2012-05-27 14:55:48

Przewrócił oczami, odrobinę rozbawiony. Dobrze, humor mu wracał. A już myślał, że bezpowrotnie przepadł gdzieś na dnie kotliny sycylijskiej.
-Spokojnie, dostałeś antybiotyki kroplówką. Kuracja potrwa kilka dni, a potem będziesz zdrów jak ryba - odparł, przeciągając się. Był odrobinę śpiący. Może nie odrobinę, a bardzo, jednak cóż... czasami trzeba. Po chwili przypomniał sobie o czymś ważnym. Kurwa. Praca. Wyciągnął z kieszeni telefon.
-Cześć, to ja. Constantine, błagam cię, nie krzycz. Nie, wszystko opanuję. Dobra, dobra... a więc, powiedz panu Grove, że spotkam się z nim jutro, dobrze? A spotkanie z International Loop Centre przełóż na środę. Wiem, że czekają, ale to sytuacja alarmowa. Dobra, wpadnę jak będę mógł.
Rozłączył się.
[Taa, jak mu coś nie strzeli do łba oO]

James - 2012-05-27 15:00:08

James pokiwał leciutko głową. Słucha o czym Lu rozmawia, no tak! Praca, przez niego Lucyfer nie poszedł do pracy.
- Przepraszam, przeze mnie ni poszedłeś do pracy... - Spuścił głowę. Jak zwykle wszystko musi spaprać. Wpatruję się w igłę wbitą w rękę. Kroplówka. Nic miłego. Gdyby mógł to chętnie wyjąłby to świństwo, tak strasznie piecze.

Lucyfer - 2012-05-27 15:02:42

-Jakoś dadzą sobie beze mnie radę jeden dzień, prawda? - zapytał retorycznie, siadając wygodniej na krześle. Te szpitalne siedzenia byly wręcz okropne. Nikt nie mógł zainwestować w fotele? Wygodne, ze skóry... a nie, to badziewne, drewniane, wyglądające jakby ktoś je podprowadził ze składu Ikei. Przerażające. - A teraz kładź się i spróbuj trochę przespać.

James - 2012-05-27 15:40:11

Pokiwał głową. Te krzesła muszę być niewygodne, chłopak przesunął się w bok zaciskając pięści z bólu, robiąc obok siebie miejsce.
- Usiądź na łóżku. To krzesło musi być niewygodne. - Uśmiechnął się delikatnie i zamknął oczy. Jest zmęczony, nawet bardzo. Coś musieli mu dodać do tej kroplówki. Środki nasenne? Może. Ziewnął słodko.

Lucyfer - 2012-05-27 15:45:10

-Może potem. Idę po kawę. Spróbuj jeszcze zasnąć - poprosił, po czym wstał. Zmierzwił mu włosy, po czym wyszedł z sali. Stanął przy automacie i poszperał w kieszeni w poszukiwaniu drobnych. Kiedy w końcu znalazł kilka dolców, wsunął banknot do maszyny, która po chwili dała mu kawę. Z kubkiem ruszył z powrotem w stronę sali Jamesa.

James - 2012-05-27 15:50:29

James uśmiechnął się na ten drobny gest.
- Dobrze, spróbuję... - Kiedy tylko ułożył się wygodniej zasnął od razu. Po paru minutach zaczął drżeć, kręcić głową. Koszmary. Mamrocze po nosem jakieś pojedyncze słowa, imiona.

Lucyfer - 2012-05-27 15:56:01

Lu, mimo poprzednich słów, nie usiadł na łóżku. Nie chciał, po prostu. Krzesło było w porządku. Szczególnie teraz mu nie przeszkadzało. Słysząc, że chłopak mamrocze przez sen, Lucyfer przyłożył dłoń do jego czoła. Pięknie, gorączka. Poszedł po lekarza i chwilę później wstrzyknięto do kroplówki coś na uspokojenie. Powinno być lepiej.

James - 2012-05-27 16:02:39

James po chwili zupełnie się uspokoił. Spał spokojnie aż do popołudnia. Obudził się głodny i obolały. Czemu w tej sali jest tak ciemno? Ktoś zasłonił okna i zgasił światło. Nie wie czy jest tu Lucyfer.
- Lu? Je... Jesteś tu?

Lucyfer - 2012-05-27 16:06:03

Lu przetarł sobie oczy. Był ospały i najchętniej wróciłby do mieszkania, położył się i nie wstał do końca tygodnia. Westchnął, uśmiechając się, by ukryć zmęczenie.
-Jestem - potwierdził, upijając kolejny łyk kawy. To już chyba piąta. Tę szpitalną breję szykują chyba bez kofeiny, bo za cholerę nie czuł się mniej śpiący.

James - 2012-05-27 16:16:52

James szlocha. Leki uspokajające podziałały tylko na zewnątrz, miał koszmary.
- Śni... Ło mi się... Że... Wtedy... Przyszedłeś, ale... Że zostawiłeś mnie tam... Samego... Poszedłeś... Sobie... - Jego twarz jest mokra od łez.

Lucyfer - 2012-05-27 16:19:13

-Ale tak nie zrobiłem, prawda? Jestem tutaj cały czas, nigdzie się nie ruszam - powiedział spokojnym głosem, ziewnięcie gasząc w zarodku. Był tylko odrobinę śpiący, tylko trochę wycieńczony. To nic. W końcu już kilka razy nie przespał tyle czasu i nic mu nie było. - Nie płacz, Jamie.

James - 2012-05-27 16:24:50

- Prawda... Prawda... - Pociągnął nosem i pokiwał głową.
- Czemu jest tak ciemno? - Stara się opanować drżenie ciała. Nie lubi ciemności, bo zaczyna widzieć te wszystkie twarze. Twarze mężczyzn którzy go gwałcili. Pamięta ich dokładnie.

Lucyfer - 2012-05-27 16:27:27

Wzruszył ramionami.
-Lekarz przyszedł i powiedział, że światło będzie razić twoje rogówki gdy wstaniesz, a po leku który dostałeś, mogłoby to być niebezpieczne.
No, a przynajmniej tyle zrozumiał z tego psychodelicznego, lekarskiego bełkotu, który do tej pory słyszał tylko w telewizji, kiedy to oglądał doktora House'a. Człowiek miał ciekawą osobowość, jakby ją Luckowi ukradł...

James - 2012-05-27 16:39:29

Pokiwał głową chociaż prawie nic nie zrozumiał. Jest głodny.
- Zjemy coś? Jestem głodny... A Ty? Ja bardzo... - Za chwilę powinni mu przynieść jakąś typową, szpitalną breję. Rozgląda się. Szuka lusterka, chce zobaczyć swoją twarz. To nie najlepszy pomysł.

Lucyfer - 2012-05-27 16:42:53

-Nie jestem głodny, ale zaraz Ci coś przyniosę. I nie ruszaj się.
Wstał z miejsca. Trudno stwierdzić dlaczego to sobie robił. Czemu nie jadł i nie spał. Trudno. W końcu wyszedł ze szpitala i wszedł do pobliskiej pizzerii. On uznałby to za lek na wszystko. Kupił jedną z podwójnym serem i kurczakiem, po czym wrócił do szpitala. Położył chłopakowi pudełko na kolanach.
-Wcinaj.

James - 2012-05-27 16:56:52

James czeka cierpliwie, kiedy w końcu Lu wrócił oblizał się. Pizza!
- Dziękuję! - Uśmiecha się lekko. Tak przyjemnie grzeje go w kolana.
- Zjesz ze mną? - Wciąga kawałek po kawałku. Siniaki na twarzy trochę zbladły, wygląda lepiej.

Lucyfer - 2012-05-27 17:00:03

-Nie, nie jestem głodny - powiedział, opierając głowę o ścianę. Przymknął oczy. Powinien wrócić do domu. Chłopak jest tu bezpieczny, jest w szpitalu. Poza tym, musiał coś jeszcze zrobić. Coś ważnego.
-Dasz mi trochę czasu? Muszę coś załatwić. Powinienem wrócić za dwie godziny.
W sumie, nie było to pytanie. W końcu i tak pójdzie, czy chłopak się zgodzi czy nie. Stanął jeszcze tylko w futrynie, by rzucić przez ramię.
-Tylko dobrze się najedz.

James - 2012-05-27 17:20:25

James uśmiechnął się lekko.
- Dobrze, poczekam... - Zjadł całą pizze i wrzucił pudełko pod łóżko. Jest trochę przerażony myślą że zostanie tu sam na parę godzin. Ci wszyscy lekarze, Ci mężczyźni. Oni go oglądają, zmieniają opatrunki. Dotykają go a on tak bardzo boi się że coś mu zrobią.

Lucyfer - 2012-05-27 17:25:19

Lucyfer wyszedł ze szpitala i wsiadł do auta. Z piskiem opon odjechał spod placówki. Przez jakiś cza krążył po mieście, jakby niepewny swojej decyzji, w końcu jednak wziął głęboki oddech i podjechał pod odpowiedni budynek. Wysiadł z samochodu i wszedł do środka. Od razu ruszył w odpowiednim kierunku. Wszedł przez właściwe drzwi i usiadł na krześle. Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.
-Nazywam się Lucyfer Lincoln, jestem opiekunem Jamesa - powiedział, jakby była to wręcz wyuczona kwestia. A może tak było? W końcu powtórzył to z pięćdziesiąt razy wcześniej, by zabrzmiało wiarygodnie. - Wniosę oskarżenie do sądu o bezprawne przetrzymywanie, które można nawet podpiąc pod porwanie.

James - 2012-05-27 17:30:23

Mężczyzna siedzący za biurkiem uniósł brwi. A no tak, chodzi o tego dzieciaka.
- Słucham? Nie rozumiem o czym pan mówi panie Lincoln. - Wie że James będzie się bał zeznawać, że nie wniesie oskarżenia. Tak jak wszyscy chłopcy. Nie było tu pracownika który choć raz nie został wykorzystany czy pobity. Oni nie idą na policje, nic z tym nie robią. Boją się.

Lucyfer - 2012-05-27 17:34:44

-Starość, nie radość, rozumiem. Powtórzę więc, wniosę oskarżenie w imieniu Jamesa o czynne pobicia i gwałty bez jego zgody, przetrzymywanie w zamknięciu i fałszowanie jego podpisów. Czy to jasne? - zapytał, unosząc brwi. Kiedy Lucyfer czegoś chciał, dostawał to. Dążył do celu. W końcu był dziennikarzem i temu służyło to spotkanie, by dociec prawdy. Był niezły. Charyzmatyczny, przystojny, ludzie mu wierzyli. I bardzo dobrze. Bo nie zamierzał tego tak zostawić.

James - 2012-05-27 17:38:22

Mężczyzna zmarszczył brwi.
- A ma pan na to jakieś dowody? Nie sądzę, chłopak nie będzie zeznawał... - Nie traktuje go poważnie, bo co on może. Jest jak tysiące innych. Ma tylko pobitego chłopaka i swoje słowo. Żadnych innych dowodów. A on ma podpisane dokumenty.

Lucyfer - 2012-05-27 17:41:33

Ten "tylko" pobity chłopak jest raczej wystarczającym dowodem, mimo to Lu tak łatwo się nie ugnie. W tym, co robi, potrafi być naprawdę dobry. Musi tylko wyczuć przeciwnika.
-Sprawia to panu radość? Krzywdzenie tych dzieciaków, co? Jest pan jakimś chorym perwersem?
Oh tak, podsycanie ognia zawsze miało swoje dobre strony.

James - 2012-05-27 17:45:38

- Może i sprawia mi to radość, a może nie. To nie pańska sprawa... Skoro jest pan opiekunem tego chłopaka to jak to się stało że zaczął tu w ogóle pracować? Teraz dopiero się pan nim zainteresował? - Robi się zły. Ma dosyć tego faceta.

Lucyfer - 2012-05-27 17:51:21

-Trochę skitowałem, chciałem mieć po prostu pańskie zeznanie na taśmie - powiedział, wyciągając z kieszeni dyktafon. "Może sprawia, a może nie" to wystarczy. Nie zaprzeczył, że nie przetrzymuje chłopaka. Poza tym widok Jamesa sam w sobie przekona sąd. Lu, już w kieszeni przesłał nagranie na swój komputer i w biurze, i domu. Uwielbiał nowoczesne technologie. - A teraz proszę mi wybaczyć, ale muszę pojechać na policję. Proszę oczekiwać wezwania do sądu, Ciao.

James - 2012-05-27 17:58:13

Facet zrobił wielkie oczy i przeklął. O nie, nie wypuści tego skurwysyna. Dwóch postawnych mężczyzn weszło do gabinetu i złapało Lucyfera. Jeden z nim przywalił mu w brzuch i w twarz. Są wielcy i silni.
- I co pan teraz powie, panie Lincoln?

Lucyfer - 2012-05-27 18:02:04

Cóż, a niech robią co chcą. Policja zaraz i tak tu będzie, a urządzonko wciąż nagrywa, wciąż przesyła informacje. Mimo to zgiął z bólu. No dobra, niezłe walnięcie. Czyżby jeden z tych facetów byl tym samym, którego wczoraj tam widział na Jamesie? Pięknie.
-Powiem, że obojętnie czy złamiesz mi nos czy nie i tak będę wyglądał zajebiście - powiedział, oblizując usta. Poczuł na języku metaliczny posmak, ale zignorował to. Uśmiechnął się kpiąco. To był Lucyfer, jego nie złamią.

James - 2012-05-27 18:07:04

Dyrektor zaśmiał się kpiąco. Lucyfer miał rację, to był ten sam facet któremu Lu przerwał zabawę.
- Zabrałeś mi moją zabawkę, pożałujesz... - Kopnął go z całej siły w krocze. Uderzenie było... Zniewalające.

Lucyfer - 2012-05-27 18:10:54

-Wyglądasz na dużego chłopca, co ja mówię ogromnego, a jeszcze potrzebujesz za... - Nawet nie dokończył. Poczuł uderzenie w krocze i zgiął się w pół. Mimowolnie wydał z siebie jęk. No pięknie. Uniósł twarz, żeby spojrzeć na tamtego faceta. Westchnął rozbawiony. - Zastanawia mnie jedno, w jaki sposób, utrzymujesz tyle cielska w jednym miejscu, to chyba przeczy prawom fizyki, czyż nie? - zapytał. Jego głos nie brzmiał zwyczajnie, jednak mimo to uśmiech był jak najbardziej Lucyferowy.

James - 2012-05-27 18:19:48

Facet spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
- Zaraz zepsuję Ci tą śliczną buźkę! - Uderzył go w twarz i zdarł z niego spodnie. Przy pomocy drugiego osiłka położył go na podłodze twarzą do niej i wszedł w niego brutalnie. Jest cholernie duży.

Lucyfer - 2012-05-27 18:33:23

-Buźka z dupą Ci się pomyliła - mruknął tylko, czując co się zanosi. No żesz, kurwa. Tylko jedna osoba w niego wchodziła. Tylko jednej osobie pozwalał w ogóle ruszać swojego tyłka. Jeżeli tak grają, to przecież Lu nie pęknie. Owszem, bolało, jak zawsze przy czymś takim, ale kto miałby dać radę jak nie on. Wypiął biodra, uśmiechając się do faceta za biurkiem. - Godzina siedemnasta dwadzieścia, pan X siedzi przy biurku... - syknął z bólu - I gapi się jak jego goryle gwałcą niewinnego człowieka, kiedy to... wchodzi policja.
Już z daleka słyszał głosy policjantów, dlatego kiedy wtargnęli do pokoju i zdjęli z niego osiłka, pierwsze co zrobił to naciągnął na siebie spodnie. Wstał z ziemi, o czym przetarł twarz dłonią. Wyciągnął z kieszeni dyktafon i wręczył go jednemu z policjantów.
-Materiał dowodowy - powiedział, po czym mimo protestów wyszedł z pomieszczenia jak najszybciej mógł. No i pięknie kurwa. Zabrało mu się na bycie supermanem.

James - 2012-05-27 19:02:55

Wszyscy zostali zabrani, a klub zamknięto. James czego cierpliwie. Do sali wszedł lekarz, który trzymał... O nie! Strzykawkę! James pisnął i odsunął się pod ścianę.
- Nie... Nie! Proszę iść... Niech pan nie dotyka, proszę iść! - Jest przerażony. Boi się dotyku obcych mężczyzn. On nie chcę, niech ten lekarz sobie pójdzie!

Lucyfer - 2012-05-27 19:07:51

-Spokojnie, nie wbiję Ci jej w żyłę, tylko w kroplówkę - powiedział, spokojnym tonem lekarz. Jak powiedział, tak zrobił. Chłopak musiał dostawać antybiotyki, tyle. Jeśli chciał wyzdrowieć były mu potrzebne.
W tym czasie Lu pojechał do domu. Tam, po wzięciu prysznica, przebraniu się i opatrzeniu ran, stanął przed lustrem. Nie wyglądał źle. Owszem, miał opuchniętą twarz, ale to nic takiego. Gorzej było z jego psychiką, o czym nie zamierzał nawet myśleć.
-No, Lincoln... i znów Ci się udało - powiedział, po czym pojechał na policję. Tam złożył zeznania, po czym w końcu mógł wrócić do szpitala. Wszedł do sali. Nie usiadł. Po prostu podszedł do łózka Jamesa i uśmiechnął się blado.
-Zeszło mi trochę dłużej niż się spodziewałem...

James - 2012-05-27 19:16:21

James czekał i czekał. Lu nie przychodził. Pewnie o nim zapomniał, albo nie przyszedł umyślnie. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł nie kto inny jak Lucyfer.
- Jes... Lu! Co Ci się stało?! Biłeś się z kimś? - Robi wielkie oczy. Co on najlepszego wyrabia, cy on tam poszedł i... Nie, to niemożliwe! Aż tak by mu zależało?

Lucyfer - 2012-05-27 19:20:56

-Nie, za to powiedziałem Mattowi, że jak nie kupi mi kolejnej szklanki whiskey to wypatroszę jego córkę i powieszę nad kominkiem. Tak, doszedł do wniosku, że to już przesada mojego czarnego humoru i mi przypierdolił.
Zaśmiał się. Oj tak, aktorzyna to była z niego niezła. Będzie tylko musiał kiedyś powiadomić Matta o tym. Był pewien, że gdyby taka sytuacja miała miejsce naprawdę, jego przyjaciel zareagowałby właśnie tak jak to opisał Lincoln. Teraz po prostu nie chciał żeby chłopak się dowiedział.

James - 2012-05-27 19:30:39

James zrobił wielkie oczy.
- Ahaa... Ale przecież nie bije się osoby której się kocha, prawda? - Patrzy na niego uważnie. Dlaczego Lu nie siada? James znowu zrobił mu miejsce na miękkim łóżku. Nagle do sali wszedł lekarz Jamesa.
- Dobrze, że pan jest panie Lincoln. Jutro wypisujemy chłopca, więc będzie go pan mógł zabrać do domu. Antybiotyki musi brać trzy razy dziennie po każdym posiłku, a zastrzyk ma mieć robiony dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Powinien być pod stałą opieką zaufanej osoby, więc radzę wziąć urlop na tydzień, albo więcej. No, to tyle...

Lucyfer - 2012-05-27 19:34:11

-Matthew mnie nie kocha, a przynajmniej nie w ten sposób. To moj przyjaciel - powiedział spokojnie. Cóż, może chłopak nie rozróżniał jego przyjaciela i faceta? Nieważne, kogo to niby teraz obchodziło. Na pewno nie Lucyfera. Słuchał z uwagą, ale za cholerę nie mógł pojąć co to ma do rzeczy z nim. On miał swoje życie, swoją pracę, nie mógł ciągle zajmować się Jamesem, to niedorzeczne.
-Czy jest możliwość, żeby został tutaj dłużej? Zapłacę, rzecz jasna. Ja pracuję, nie mam czasu się nim zajmować - powiedział tym samym tonem co wcześniej.

James - 2012-05-27 19:41:17

James zmarszczył brwi, no tak, to był Matt, a nie Max. Imiona mu się pomyliły. Lekarz spojrzał podejrzliwie na Lucyfera.
- Przykro mi, to nie jest placówka opiekuńcza. Chłopiec zostanie wypisany jutro i tak jak powiedziałem. Proszę wziąć urlop na dłużej. James potrzebuje opieki kogoś bliskiego, my w szpitalu mu tego nie zapewnimy. - Czy tak zachowuję się normalny opiekun? Nie, raczej nie.

Lucyfer - 2012-05-27 19:43:49

-Jakbym przedstawił panu zielonego z podobizną Benjamina Franklina to jestem pewien, że od razu zmieniłby pan zdanie - powiedział z kpiną w głosie. - Ale wiem pan co? Mam to gdzieś. To nie jest jedyny szpital w mieście.
Placówka prywatna przyjmie Jamesa, wystarczy tylko, że odpowiednio zapłaci. I to właśnie zrobi, bez względu na to, co sobie pomyslą, co zrobią.

James - 2012-05-27 19:47:27

- Mam poważne wątpliwości czy jest pan opiekunem tego chłopca... Kim pan dla niego jest? - James spuścił głowę. Lu go nie chcę. Odda go do jakiegoś szpitala, a kiedy wyzdrowieje to wykopie go. Jak zwykle. Zagryza dolną wargę, by się nie rozpłakać.

Lucyfer - 2012-05-27 19:49:51

-Poważne wątpliwości, ponieważ pracuję i nie mam czasu się nim zająć? - prychnął. No to już szczyt. Poza tym, co by to zmieniło? Chłopak był pełnoletni i wcale nie potrzebował opiekuna. Lu robił to wszystko z własnej nieprzymuszonej woli. Przybliżył się do lekarza, tak że ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. - Mam gdzieś jakie ma pan wątpliwości.

James - 2012-05-27 19:57:15

Lekarz uniósł brwi. Nie zamierzał znosić takiego zachowania.
- Więc proszę znaleźć sobie innego lekarza i inny szpital... Żegnam... - Odwrócił się i wyszedł. Tak, nie ma to jak szpital publiczny. James siedzi ze spuszczoną głową. Na co on liczył Że Lucyfer go przygarnie? Że zajmie się nim? Był albo głupi, albo naiwny. Ale tak bardzo tego pragnie. Choć na jeden dzień.

Lucyfer - 2012-05-27 20:02:25

Lucyfer zadzwonił do swojego osobistego lekarza, który już wcześniej widział Jamesa. Ten przyjechał po chłopaka i wziął go na salę, do szpitala w którym pracuje. Lucyfer załatwił wszystkie formalności i chłopak mógł tam zostać przez najbliższy tydzień. Załatwił mu najlepszą opiekę. Żadnych igieł, wszystko przez kroplówkę, żeby nic nie trzeba było mu wkuwać, oprócz tej jednej małej igiełki, której nawet nie było czuć. Poza tym, umówił się, że nie mają go wypuszczać. Dopóki on na to nie pozwoli.
Nie siadał, stał przy łózku Jamesa, ściągając usta.
-Nie patrz tak na mnie. Mam swoje zycie, nie jesteś pępkiem mojego świata.

James - 2012-05-27 20:11:46

- Więc po co się mną zajmujesz? Mogłeś odstawić mnie do domu i mieć mnie w dupie... - Wzruszył ramionami i odwrócił głowę by ukryć drżenie warg. Dlaczego tamten miły, troskliwy Lu znikł? Było dobrze, miło, uśmiechali się, a teraz... Co się stało? Chłopak myśli, że to on czymś zawinił. Jeden z lekarzy przyszedł.
- Zmieniamy opatrunki James - Uśmiechnął się przyjaźnie do chłopaka. Od razu widać różnicę w zachowaniu lekarzy tu, a w publicznym szpitalu. James zrobiłw ielkie oczy, nie da się dotknąć.
- Niee... Nie.

Lucyfer - 2012-05-27 20:15:34

-Przywiozłem Cię do szpitala, tak? Czyli nadal się tobą zajmuję. A teraz muszę iść. I nie rób lekarzom problemów, proszę - powiedział na odchodne. Wyszedł z sali w końcu mógł przestać udawać, że wszystko jest ok. Rozluźnił się, po czym kuśtykając, ruszył w stronę gabinetu swojego lekarza. Po przyjściu tutaj oddał mu krew, wyniki powinny już być.
-Jesteś czysty, Lu - powiedział z uśmiechem. Dobra, chociaż to. Nie złapał żadnego cholerstwa. Wciąż lekko kulejąc wrócił do swojego mieszkania, a tam rzucił się na łóżko.

James - 2012-05-27 20:26:16

James spuścił głowę. Dlaczego nie umiał docenić tego co miał? Tego co dawał mu Lucyfer? Lekarz delikatnie zmienił mu opatrunki, starał się go nie dotykać, nie patrzył na niego, za to rozmawiał z Jamesem. Chłopiec dał się opatrzyć i umyć. Potem dostał solidną kolację i położono mu spać. Nawet zostawili nocną lampkę. Tu było dobrze. Ściany nie były tak przerażająco białe, łóżko było miękkie i wygodne, było przytulnie. James zasnął bez problemu. Nie miał koszmarów.

Lucyfer - 2012-05-27 20:31:05

Lucyfer nie spał. Leżąc na brzuchu zastanawiał się czy powinien czuć upokorzenie. Uniósł delikatnie kącik ust. Pewnie. Czemu by nie. Zastanawiał się czy powinien też powiedzieć o tym Maxwellowi. W końcu, bez względu jak durnie to brzmiało, to chyba - choć miał ku temu jakieś dziwne wątpliwości -, chyba można było to nazwać gwałtem. Nie, jednak brzmiało zbyt durnie, żeby móc to powtórzyć na głos. Chociaż Max powinien wiedzieć, tu był pewien. Nieważne, Lu był przecież mężczyzną, a nie chłopcem, coś takiego nie mogło go złamać. Jego syn został zamordowany, owszem to powód to płaczu, ale żeby to...? Nie. Na pewno nie.

James - 2012-05-27 20:38:53

James spał spokojnie do rana. Kiedy wstał rozejrzał się. Lucyfera nie było. No tak, praca. Teraz będzie sam przez cały tydzień. Zastanawia się co by było gdyby nie spotkał Lucyfera, gdyby wtedy nie wskoczył do jego samochodu i nie zamknął się w nim. Jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Może nie byłby zgwałcony, może w ogóle nie zacząłby tam pracować, ale z drugiej strony nigdy by się nie zakochał, nie zobaczyłby tego pięknego uśmiechu. Nie będą mogli siebie unikać. Lucyfer będzie musiał zająć się nim, choć trochę, poza tym, będzie u niego pracować. Będzie jego osobistym asystentem. Osobistym.

Lucyfer - 2012-05-27 20:43:27

Lucyfer zasnął nad ranem. Nie poszedł do pracy. Potrzebował dnia wolnego, a przynajmniej kilku godzin dla siebie. W końcu jednak ruszył swój tyłek do redakcji, które okazało się, że dwaj faceci czekają na niego od godziny. Ruszył w kierunku konferencyjnej, gdzie przeprowadził bardzo dziwną rozmowę na temat artykułu z poprzedniego tygodnia. Ludzie jednak byli dziwni. Poza tym musiał znaleźć Jamesowi nową pracę. Nie mógł tu być. Lu chciał ograniczyć ich stosunki. Do zera. Czym szybciej tym lepiej. W jego życiu nie było miejsca dla dwudzistolatka, który ciągle ląduje w szpitalach i zatruwa mu życie. Chciał żeby było jak kiedyś. Kiedy to on i Max mieli dla siebie mnóstwo czasu, a kiedy nie, to upalał się z Mattem i nic nie sprawiało problemu.

James - 2012-05-27 20:50:28

Tak minął tydzień. Chłopak dziś ma wyjść ze szpitala. Nadal wygląda okropnie, są blizny które nigdy nie znikną. Lucyfer ma go odebrać i zająć się nim, lekarze tak powiedzieli, a oni wiedzą co mówią i Lucyfer powinien się ich słuchać. James siedzi na łóżku i macha nogami.

Lucyfer - 2012-05-27 20:53:23

Lu zadzwonił po południu do doktora Johna, żeby poinformować, że nie może przyjechać. Kazał zawieść mu Jamesa do nowego mieszkania, gdzie - na stole Lu zostawił kartę z wyjaśnieniami. Po pierwsze, że będzie od tej pory pracował w agencji reklamowej jego kolegi. Po drugie, że ma się z nim więcej nie kontaktować. Po trzecie, że Lu nie ma ochoty go więcej widzieć.

James - 2012-05-27 20:57:44

James wrócił do domu bardzo smutny. Gdy przeczytał kartkę najpierw zrobił wielki oczy a potem wybuchł płaczem. Że co?! Przecież Lu obiecał! Kurwa obiecał!! Chłopak z płaczem pojechał do apartamentu mężczyzny. Wali w drzwi. Miało być jak dawniej do cholery! Miło być dobrze!

Lucyfer - 2012-05-27 21:01:22

On mu nic nie obiecał. Powiedział, że tak będzie, ale nic nie przysiągł. Nigdy. I nigdy nie zamierzał. Lu nie otworzył drzwi. Wiedział kto to i nie zamierzał zmieniać swojej decyzji, nawet jeżeli będzie to oznaczało zadzwonienie na policję i poinformowanie o tym, że chłopak go napastuje pod drzwiami. I tyle. To będzie koniec tej znajomości, już Lu się o to postara.

James - 2012-05-27 21:11:01

Wali w drzwi jeszcze parę minut po czym płacząc osunął się po ścianie. I co? To koniec?
- Miało być jak dawniej słyszysz?! - Myślał ze zbliżyli się do siebie, że kurwa coś się zmieniło! Nie było nawet żadnej sprawy. Szczerze to myślał, że Lu coś z tym zrobi, że będzie proces. A on nigdzie nie był, w żadnym sądzie, a przecież musiałby jeśli taka sprawa miałaby miejsce.
- Powiedziałeś, że będę z Tobą pracował! Powiedziałeś! - wybucha płaczem.

Lucyfer - 2012-05-27 21:13:43

Ignorował krzyki i wrzaski. Nie chciał go w swoim życiu. Nie był mu potrzebny. Tylko wszystko niepotrzebnie komplikował. Najchętniej w ogóle wycofałby ich pierwsze spotkanie. Wtedy nic by się nie zdarzyło. Nigdy nie spotkaliby się ponownie, nigdy nie miałby żadnych problemów. Byłby normalny. Szczęśliwy. On i Max. Bez żadnego Jamesa na doczepkę.

James - 2012-05-27 21:18:07

- Lucyfer! - Płacze. No kurwa! Teraz go już nie obchodzi tak?!
- Po cholerę mi to mówiłeś!? Po co kłamałeś co?! PO CO WYCIĄGAŁEŚ MNIE Z TEGO BURDELU?! - Mógł go tam zostawić, mógł!

Lucyfer - 2012-05-27 21:20:21

Pewnie, chłopak by się ucieszył, gdyby go tam zostawił. Co za brednie. Wsadził w uszy słuchawki. Jakiś czas później krzyki osłabły. O dziwo, rano Jamesa nie było pod jego drzwiami. Dwa tygodnie później dostał wezwanie do sądu na rozprawę, którą sam w końcu ustalił. Cudownie. Czyli jednak się spotkają. To nic. Pójdzie tam, zezna, nic nie będzie musiał mówić do Jamesa.

James - 2012-05-27 21:25:11

James również dostał wezwanie do sądu. Nie, nie pójdzie. Będzie siedział w domu, chodził do pracy, był dobrym pracownikiem, ale do sądu nie pójdzie. Jeśli pójdzie to oni go zobaczą, potem go znajdą i zabiją, a poza tym spotkałby Lucyfera, a przecież on nie chciał go widzieć. Nie pójdzie. W dzień rozprawy po prostu został w domu, wziął sobie wolne na żądanie. Siedzi teraz na balkonie i pali papierosa.

Lucyfer - 2012-05-27 21:28:38

Cóż, rozprawa odbyła się tak czy siak. Nieważne czy z Jamesem czy nie. Nagranie Lucyfera okazało się kluczowe dla tej sprawy. Owszem, musiał powiedzieć co się wydarzyło na głos, mimo że wszyscy doskonale mogli usłyszeć to na taśmie, ale faceci dostali wyroki. I to wysokie.

James - 2012-05-27 21:32:49

James próbuje zapomnieć. Dlaczego nie mogli chociaż zostać przyjaciółmi? Pierdolonymi przyjaciółmi? Co, James nie zasługiwał na to?
- Pieprzony dureń... - W każdym razie James zaczął wychodzić na prostą. Dowiedział się ile Lucyfer zapłacił za jego pobyt w szpitalu. Będzie oddawać mu te pieniądze.

Lucyfer - 2012-05-27 21:35:17

James mógł robić co chciał. Lucyfer miał to gdzieś. Jeden raz nagrał mu się na sekretarkę, by powiadomić o tym jak poszła rozprawa, rzecz jasna słowem nie wspominając o swoich zeznaniach. W jego życiu było nieźle. Naprawdę nieźle. On i Max dawali sobie radę i wszystko wracało do normy. Tak jak być powinno. Uśmiechnął się do siebie, czyżby w końcu miał być spokój?

James - 2012-05-27 21:43:41

James zapisał jego numer. Mówił, że chce zapomnieć, ale oszukiwał się. Wiedział o tym i nie próbował tego zmienić. Parę dni po rozprawi wysłał Lucyferowi pięć tysięcy. Na początek. Odda mu całą sumę czy Lucyfer będzie tego chciał czy nie.

Lucyfer - 2012-05-27 21:50:46

Rzeczywiście Lucyfer otrzymał na swój adres pięć tysięcy złotych, ale kazał na poczcie oddać je do nadawcy, mówiąc, że to pomyłka. Co za natrętny dzieciak. Lucyfer ani nie chciał, ani nie potrzebował jego pieniędzy. Był ustawiony do końca życia, a gdyby miał dzieci to i one i ich dzieci też byłyby ustawione, dlatego kasa była tym, co było mu wręcz zbędne.

James - 2012-05-27 21:55:14

James uniósł brwi. Tak się chce bawić? Proszę bardzo. Wysłał pieniądze poleconym. Nie było mowy o pomyłce. W dupie ma co on myśli. Miało być kurwa jak dawniej! On nie dotrzymał obietnicy. Nie odpuści.

Lucyfer - 2012-05-27 21:57:23

Jak tam chce. Pieniędzy i tak nie ruszy. Dla niego były to tylko kolejne zielone papierki. Mogą sobie leżeć na półce, gnić w podziemiach czy być jedzone przez bezdomnych, naprawdę mało go to obchodziło. Obojętnie czy dostanie tysiąc, pieć tysięcy czy dziesięć, żadna różnica. Swojego zdania nie zmieni. Nie chce mieć z tym chłopakiem żadnego do czynienia, ani tym bardziej nie chce, by chłopak miał do czynienia z nim.

James - 2012-05-27 21:59:34

James co dwa tygodnie wysyłał mu pieniądze, a jeśli ten je odsyłał to James wysyłał je ponownie. Jest zły, na siebie, na Lucyfera, na cały świat. Co on mu takiego zrobił. Miało być inaczej.
[no kurwa co by zrobić?]

Lucyfer - 2012-05-27 22:01:55

Życie Lucyfera w końcu wróciło do normy. Znów normalnie jadł, spał, uprawiał seks. Był szczęśliwy. I choć pieniędzy w zamkniętej szufladzie było co raz więcej, powoli zapominał, że przysyła je ktoś taki jak James, który wylądował w burdelu. Ten sam James, który go kochał. Miał to gdzieś.
[Nie wiem oO Lu jest w kropce po tym co się stało. Nie trzeba było mi go gwałcić >.< ]

James - 2012-05-27 22:05:42

James nie był szczęśliwy. Jego życie to była praca. Praca dom praca dom i tak w kółko. Nie był już tym radosnym chłopakiem co kiedyś. Już prawie się nie uśmiechał. Nie miał do kogo. Od czasu porwania i gwałtu nie spał z nikim, nawet się nie dotykał. W pracy miał wielu adoratorów, lecz on nie zwracał na nich uwagi, omijał ich szerokim łukiem. Nadal bał się obcych mężczyzn i ich dotyku.
[Haha xD skąd mogłam wiedzieć że to tak się potoczy przez jeden mały gwałcik xd możemy uznać że go nie było jak chcesz xD]

Lucyfer - 2012-05-27 22:09:33

Wszystko, całkowicie wszystko, byłoby dobrze gdyby nie ten jeden sen. Jeden, jebany sen, który zniszczył wszystko, co odbudował. Obudził się w nocy, zlany potem. Otarł twarz, a potem wypił chyba półtora litra wody. Było źle. Zadzwonił do Maxa pod pretekstem chcicy. Chciał usłyszeć jego głos. Tak po prostu. Kogoś, na kim mu zależy. Max nie odebrał. Pewnie nie miał przy sobie telefonu. Jak zwykle...
[Mowy nie ma xd Trzeba pokutować za swoje czyny, a ty mi Lucka, ajjj! Aż nie mogę o tym myśleć oO]

James - 2012-05-27 22:15:10

James tej nocy płakał. Tej... Jak każdej. Płakał przez to co utracił, przez to co mógł mieć, co on zrobił? To musiała być jego wina, bo czyja inna? Nadal kocha Lucyfera, to się nie zmieniło. Nie usunął nagranej przez Lucyfera wiadomości o rozprawie. Czasem jej słuchał, by móc usłyszeć. Jego głos, mimo że taki zimny i cierpki, to jednak jego. Ten głos, który mówił do niego tak ciepło i czule, mówił "Jamie", "proszę", "nie martw się". Zupełnie tak jakby mu zależało. Tak jakby.
[no dobrze dobrze xd pokutuję]

Lucyfer - 2012-05-27 22:17:49

Lucyfer wziął głęboki oddech, a potem środki nasenne. Koszmar. Pierwszy od... cholera, kilku lat. Nieźle. A zdawało mu się, że coś takiego już mu się nie przytrafi. On nawet nie potrafił o tym myśleć. Fakt, że mógł być, cholera, wiadomo co, doprowadzał go do szału. To, że miał prawie trzydzieści lat i... to po prostu było niemożliwe. Tak jak usunięcie tego z pamięci.
[haha, powodzenia xd]

James - 2012-05-27 22:23:18

James postanowił zadzwonić. Wie, że nagra się na sekretarkę, ale cóż. Spróbuje. Wybiera odpowiedni numer i dzwoni. Na co liczy? Na wyjaśnienia? Chciał usłyszeć jego głos, prawdziwy, nie nagrany. Tylko wtedy będzie mógł zasnąć.
[bardzo śmieszne >: P]

Lucyfer - 2012-05-27 22:30:12

Lu rzecz jasna nie odebrał. Słyszy melodię z telefonu domowego, jednak ma to gdzieś. Nie chce mu się wstać. Gdyby to był Max, zadzwoniłby na komórkę, a nie tracił dodatkową kasę na stacjonarny. Gdyby nie fakt, że czasami przydawał mu się telefon domowy, najchętniej w ogóle by go usunął.
[Mnie tam śmieszy xd]

James - 2012-05-27 22:35:13

Nikt nie odbierał, więc nagrał się.
- Z tej strony James jak pewnie się domyślasz. Tak dzwonię, nie mogę spać a Ty? Wiem, że nie chcesz mnie znać, ale nie wiem dlaczego? Zrobiłem coś nie tak? Było przecież dobrze. Pewnie mnie zignorujesz, jak zwykle... Ale chciałem Ci powiedzieć, że ze mną prawie w porządku. Cały czas mam koszmary i... Trochę tęsknie za Tobą. Dobranoc. - Rozłączył się i znowu zaczął płakać. No tak. Nie odebrał, wiedział że to on. Przecież ma jego numer.
[>:I]

Lucyfer - 2012-05-27 22:38:31

Zacisnął usta w cienką kreską, przyciskając do twarzy poduszkę. Co za beznadzieja. Po co w ogóle mu się nagrywał? Lucyfer już prawie zapomniał, że ktoś taki był w jego życiu. Prawie, no ale to zawsze bliżej to zapomniał, niżeli pamiętał. Było tak dobrze. Mimo to postanowił zignorować wiadomość. Samo słuchanie głosu Jamesa przyprawiało go o zawroty głowy, w której od razu pojawiał się obraz tamtego dnia. A gdyby miał go znowu zobaczyć, chyba by oszalał. Nie chciał pamiętać o tym co się stało.
[Ho, Lu będzie miał przez Ciebie uraz do końca życia oO]

James - 2012-05-27 22:44:54

James przepłakał całą noc. Rano jak zwykle poszedł do pracy. Zmęczony, z czerwonymi oczami. Przywitał się ze wszystkimi i usiadł za biurkiem. Za godzinę mają mieć spotkanie z inną firmą. James nie wie czyją, chociaż gdyby wiedział to pewnie by nie poszedł, ale poszedł.
[możemy to cofnąć jeśli chcesz xD mi to nawet na rękę. hm hmm? xd]

Lucyfer - 2012-05-27 22:50:45

Lucyfer kompletnie nie zauważył na kalendarzu z kim mają spotkanie. No oczywiście.  W końcu kampania reklamowa gazety sama się nie zrobi, a kto miał to załatwić jak nie redaktor naczelny? Kiedy zorientował się, co zrobił? Cóz, kiedy siedział w sali konferencyjnej, a do środka wszedł James. Zrobiło mu się słabo.
-Przepraszam na chwilę, źle się czuję - powiedział, wychodząc drugim wejściem. Wszedł do toalety, stanął przed lustrem, opierając się o umywalkę.
[Nie no, teraz to byłoby dziwne, ha! Płać za błędy xD]

James - 2012-05-27 22:56:08

James wszedł do sali i zamurowało go. On tu jest. Lucyfer tu jest! Chłopak zrobił wielkie oczy gdy mężczyzna wstał i o mało co nie wybiegł z sali. Sam przeprosił i również poszedł do łazienki. Stanął obok mężczyzny nerwowo przyciskając teczkę do piersi.
- Lucyfer? - Patrzy niepewnie na mężczyznę. Co Lu zrobi? Krzyknie? Uderzy go? Chłopak nie ma pojęcia. Jest ubrany . ciemne spodnie i białą, dużą koszulę z długim rękawem. Zawsze ubiera się tak aby nie było widać jego blizn. Niestety tych na twarzy nie da się ukryć. Są doskonale widoczne.
[chuj! XD]

Lucyfer - 2012-05-27 22:59:34

-Odejdź - powiedział spokojnie, opuszczając głowę. Wpatrywał się w umywalkę. Po chwili puścił wodę i obmył sobie twarz. Było źle. Musiał stąd wyjść i to jak najszybciej. Mimo to, nie mógł się ruszyć. Czuł się, jakby nagle został sparaliżowany. Wziął głębszy oddech, unosząc głowę, by spojrzeć na siebie w lustrze. Widać po nim, że coś jest nie tak. Trudno. Miał to gdzieś.
-Powiedziałem, odejdź! - warknął, odwracając się w jego stronę. Stał tak z zaciśniętymi ze złości pięściami i zmarszczonymi brwiami.

James - 2012-05-27 23:03:25

James patrzy na niego. Nie zareagował na jego pierwszą prośbę, lecz kiedy Lu krzyknął, chłopak podskoczył i aż upuścił teczkę. Nie, nie pójdzie. Chociaż strasznie się boi, ale czemu sie go boi? Czy Lucyfer byłby w stanie go skrzywdzić? Pobić? Tego nie wiedział. Zrobił krok, ale nie do tyłu, lecz do przodu.

Lucyfer - 2012-05-27 23:05:34

-Jeżeli mnie dotkniesz, nie ręczę za siebie - powiedział tym samym tonem co wcześniej, zaciskając mocniej pięści. Patrzył mu prosto w oczy. Robiło mu się słabo. Jeżeli zaraz stąd nie wyjdzie, jeżeli nie znajdzie się na świeżym powietrzu, to coś sobie zrobi. Potrzebował spokoju. Wspomnienia zalewały go w całości. Były o wiele bardziej przejrzyste niż sny.

James - 2012-05-27 23:09:00

Chłopak zrobił wielkie oczy. Co?
- Lu... Ja... Przecież nie chcę zrobić Ci krzywdy... - Delikatnie dotknął jego zaciśniętej pięści. Nie wie co tym spowodował, nie wie co zrobił.

Lucyfer - 2012-05-27 23:12:19

Wyrwał swoją dłoń. Czy on naprawdę mówi niewyraźnie? Chyba dał mu do zrozumienia, że chce zostać sam, a już przede wszystkim, że nie chce być blisko niego, że chłopak ma go zostawić w spokoju, nie dotykać. Wziął głębszy oddech.
-Zostaw. Mnie. W spokoju - warknął ponownie, wymijając go i dopadając klamki. Musi znaleźć się na dworze. W tej chwili.

James - 2012-05-27 23:14:15

- Lu! Nie, nie zostawię! - Znowu podchodzi. Nie odpuści, spotkali się i nie zostawi tak tego. Bo co, Lucyfer go uderzy? Mógł krzyczeć, ale nie uderzy go, tak przynajmniej myślał James.

Lucyfer - 2012-05-27 23:16:34

-Boże, jaki z ciebie wkurwiający dzieciak - powiedział, odwracając się w jego stronę. Puścił klamkę i odwrócił się w jego stronę. - Tak trudno Ci zrozumieć, żem ma cię dość? Że jesteś tylko dzieckiem, które doprowadza mnie do szału? Jedyne co robię to ratuję Ci tyłek, a ty ciągle i ciągle za mną latasz. Odpuść sobie, bo mi to nie imponuje. Wręcz przeciwnie, sprawia, że uważam, iż jesteś cholernie żałosny...

James - 2012-05-27 23:26:43

James zbladł, ale nie cofnął się. Te słowa nie sprawiły mu zbyt dużego bólu, on już... Przyzwyczaił się do wyzwisk, do pretensji i do tego okropnego charakteru Lucyfera.
- Nikt nie kazał Ci mnie ratować, nie jestem dzieckiem i kurwa wypraszam sobie! Będę latał! Będę kurwa latał ile mi się podoba! Bo mi w przeciwieństwie do Ciebie zależy! Ty mnie zostawiłeś! Samego! A obiecałeś do cholery, że będzie jak dawniej, ale Ty jak zwykle w dupie masz wszystkich i ich uczucia, bo jaśnie pan myśli, że jak kiwnie palcem to wszyscy będą skakać wokół niego! Ja też mam w dupie to co o mnie myślisz, ale nie odpuszczę jasne!? - Nigdy, ale to nigdy nie przypuszczał, że będzie stać go na taką odwagę.

Lucyfer - 2012-05-27 23:29:20

-Nigdy nie powiedziałem, że mi zależy. I nigdy też nie powiedziałem, że chcę, żeby zależało tobie. Jeżeli mam być szczery, to ta twoja chora miłość, jest drugą najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się w życiu - powiedział, patrząc mu prosto w oczy. - A jeżeli będziesz za mną chodzi, wezwę policję. Tak trudno Ci zrozumieć, że Cię nie chcę? Nie potrzebuję? Nawet Cię nie lubię.

James - 2012-05-27 23:34:17

- To po cholerę mnie wtedy ratowałeś co? Powiedz mi po co? Skoro tak mnie nie znosisz to pewnie sprawiało Ci przyjemność patrzenie jak tamten facet mnie bierze? Czułeś wtedy jakąś pieprzoną satysfakcję że dzieje mi się krzywda, tak? Trzeba było się do niego przyłączyć, mielibyście niezły ubaw co? To może ja tam wrócę? Każe wysłać Ci specjalne zaproszenie, żebyś mógł sobie popatrzeć jak mnie gwałcą i wtedy naprawisz swój błąd i mnie nie uratujesz. Będziesz miał mnie z głowy, a do tego jeszcze się pośmiejesz... - Jego głos jest cichy i suchy.

Lucyfer - 2012-05-27 23:38:55

-To, że mam Cię gdzieś, nie oznacza, że lubię patrzeć, kiedy się kogoś krzywdzi. Bez względu na to, co sobie o mnie teraz myślisz, masz rację. Rób co chcesz, Jamie. Rób, co chcesz... bo dla mnie nie ma to już żadnego znaczenia - powiedział, po czym wyszedł z łazienki. Olał spotkanie. Ruszył korytarzem w kierunku windy.

James - 2012-05-27 23:44:04

- Dlaczego mówisz do mnie Jamie? Zdrobniale... - Idzie za nim. Jeśli Lucyfer myśli, że tak łatwo się go pozbędzie to grubo się myli. Jemu zależało do cholery i nie wierzy, że Lucyfer ma go gdzieś! Nie wierzy.

Lucyfer - 2012-05-27 23:50:44

Nie odwrócił się. Nie czuł takiej potrzeby. Wsiadł do windy i nacisnął odpowiedni przycisk, który miał go zabrać na parter. Pieprzone apartamentowce. Wolałby już od razu stąd wyjść. Nie chciał widzieć tego chłopak. Jeszcze tylko chwila, już tylko moment i znów będzie na dworze.

James - 2012-05-27 23:54:52

James uśmiechnął się chytrze. Czy on naprawdę myślał że tak szybko się od niego uwolni. Wskoczył do drugiej windy i zjechał na dół. Jakimś cudem był przed nim. Winda Lucyfera musiała kogoś zabrać po drodze, tak było. Kiedy w końcu winda przyjechała James spojrzał poważnie na Lucyfera.

Lucyfer - 2012-05-27 23:59:41

Lucyfer zjechał na sam dół i wyszedł. Wyminął Jamesa. Nie chciał go widzieć. Nie potrzebował go do szczęścia. A już na pewno nie czuł potrzeby przebywania w jego towarzystwie. To tylko wszystko pogarszało. Żałosne, że ten chłopak tego nie widział. Nie patrzył na niego. Ruszył w kierunku samochodu.

James - 2012-05-28 00:03:39

Pobiegł za nim, jak tak kurwa można? Jak można tak krzywdzić drugiego człowieka! - Będziesz mnie tak ignorować!? Zachowywać się jakby nigdy nic się nie wydarzyło?! Wiesz co?! Jesteś zwykłym tchórzem!! - Wrzasnął do niego.

Lucyfer - 2012-05-28 00:07:25

Mógłbyś nawet i tchórzem. W tym momencie mało go to obchodziło, biorąc pod uwagę fakt, że jedyne co chciał zrobić to znaleźć się w mieszkaniu. Jako tchórz czy też nie. Dopadł w końcu klamki i otworzył samochód. Już prawie w środku. Wyjął z kieszeni klucze.

James - 2012-05-28 17:22:29

James puścił się biegiem i w ostatniej chwili wyrwał mu klucze.
- Dlaczego tak nagle zerwałeś kontakt?! Było dobrze! A Ty po prostu zniknąłeś! Czy pomyślałeś jak ja się czułem!? Wiem, że masz to w dupie, ale czy nie pomyślałeś!? Lincoln mówię do Ciebie!

Lucyfer - 2012-05-28 17:46:33

Wzruszył ramionami. Jedno auto w tę czy we w tę, też coś. Wyminął go. Nie musiał odpowiadać na jego pytania, a już tym bardziej nie musiał na niego patrzeć. Wyjął z kieszeni telefon, by w końcu zamówić sobie taksówkę, na wcześniej wybraną ulicę.

James - 2012-05-28 17:51:28

Idzie za nim. Co mu się kurwa stało? Jest jeszcze gorszy niż na początku ich znajomości.
- Lucyfer no... Nic dla Ciebie nie znaczę, nie możemy być przyjaciółmi? Co ja Ci zrobiłem? Skrzywdziłem Cię? Tak? Przepraszam. Lucyfer! Nie ignoruj mnie! Wiesz co?! Na nikim Ci kurwa nie zależy! Może to i dobrze, że już nie masz syna! Bo szczerze bym mu współczuł takiego tatusia!

Lucyfer - 2012-05-28 18:01:03

Stanął jak wryty, spinając wszystkie mięśnie. Czy ten chłopak naprawdę to powiedział? Czy właśnie usłyszał na głos, że...? Nie, to niemożliwe. Nie mógł tego powiedzieć. A jednak. W głowie Lucyfera kotłowało się w tym momencie tyle różnych myśli, ale ta jedna, ta... może już dobrze, że nie masz syna, nie, to było już za wiele. Coś pękło. W pierwszej chwili chciał się odwrócić i go uderzyć. Całe jego ciało wręcz rwało się do tego, by zatłuc tego chłopaka na śmierć. I on go ratował! Zrobił dla niego tyle, a teraz, a teraz ten chłopak mówi mu, że to dobrze, że jego syn został zamordowany?! Ruszył. Powoli, krok za krokiem szedł w stronę taksówki, która jeszcze nawet nie przyjechała.

James - 2012-05-28 18:03:25

Chłopakowi nie chodziło o to że to dobrze, że jego syn został zamordowany, nie. Chodziło mu o to, że Lucyfer jest nieczułym dranie.
- Lucyfer! Co ja Ci zrobiłem!? Mowę Ci odebrało!? - Pobiegł i stanął przed nim.

Lucyfer - 2012-05-28 18:05:12

Odwrócił wzrok. Miał już dość. Jedyne czego chciał, to znaleźć się daleko od tego chłopaka. Trzęsły mu się dłonie. Wyprzedził chłopaka i wsiadł do taksówki, która właśnie podjechała we właściwe miejsce. Odetchnął.
-Proszę jechać. Szybko - powiedział, przymykając powieki.

James - 2012-05-28 18:09:51

O nie! James wsiadł do taksówki w ostatniej chwili.
- Lucyferze... - Marszczy brwi co zbytnio do niego nie pasuje, wygląda dość zabawnie.

Lucyfer - 2012-05-28 18:12:36

Lu spojrzał gniewnie na taksówkarza.
-Proszę zawieźć mnie do domu, adres pan zna i wcale nie mam zamiaru brać dodatkowych podróżnych, dlatego z łaski swojej proszę wyprosić tego chłopaka - warknął, zaciskając dłonie ponownie w pięści. Wziął głębszy oddech i usłyszał jak kierowca wyprasza Jamesa.

James - 2012-05-28 18:16:03

James ma to w dupie. Będzie natrętny, będzie go nachodził jeśli będzie o konieczne. Siedzi na swoim miejscu i zakłada nogę na nogę.
- Lucyfer, proszę Cię...

Lucyfer - 2012-05-28 18:17:58

-Przepraszam za fatygę, pójdę pieszo - powiedział do taksówkarza, po czym wysiadł. Szedł szybko, wymijając kolejnych przechodniów. Czy ten chłopak nie mógł zrozumiec, raz na zawsze, że on nie chce go dłuzej znać? Że znajomość z nim, jest dla niego zła? Że niszczy mu jego poukładane, w dziwny sposób, ale jednak, życie?

James - 2012-05-28 18:21:58

Wybiegł za nim. Nie, nie rozumiał tego. On już miał mieć poukładane życie, miał pracować z Lucyferem, miało być dobrze, a on to wszystko zepsuł.
- Lucyfer! Do cholery, zachowujesz się jak nieznośny bachor! - Dogania go.

Lucyfer - 2012-05-28 18:24:12

Oh, jakoś to przeżyje. Może sobie być tchórzem, nieznośnym bachorem czy tępym chujem. Miał to gdzieś. Byleby mógł być tym kimś daleko od Jamesa, od jego towarzystwa. Każdy kolejny metr przybliżał go do mieszkania. Tam James już go nie złapie.

James - 2012-05-28 18:27:18

- Lucyfer! - Złapał go za rękę. To zadziwiające, ale ma mocny uścisk. Nie pozwoli mu tak po prostu zwiać, nie teraz! Spotkali się po tak długim czasie a on go po prostu ignoruje? Jak nic nie wartego robaka?!

Lucyfer - 2012-05-28 18:31:55

Bo w tym momencie James był jak nic nie warty robak. Do tego upierdliwy, ciągnący się za nim i irytujący. Spojrzał na swój nadgarstek, na którym zaciśnięte były palce Jamesa.
-Pójdę do sądu. Wniosę sprawę o zakaz zbliżania się - powiedział, wyrywając dłoń, po czym chowając obie za plecy. Czy on nie może dać mu spokoju?

James - 2012-05-28 18:35:43

Pobiegł za nim. - LUCY... - W tym momencie uderzył go samochód. Chłopak poleciał w górę, upadł na samochód. Auto nie zatrzymało się, więc zleciał z niego i spadł na ulicę. Kierowca pojechał dalej zostawiając chłopaka na ulicy. O tej porze nie ma w tej okolicy żywej duszy. Był tylko James i Lucyfer. Chłopak jest nieprzytomny.

Lucyfer - 2012-05-28 18:38:25

[Skąd ten samochód wziął się na chodniku?! oO]
Lucyfer szedł dalej. Nie mógł tam zostać ani chwili dłużej. I choć czuł w głębi duszy, że nie powinien go tak zostawić, nie mógł też wrócić. Zadzwonił do swojego lekarza, informując o wypadku. Sam, ruszył w kierunku mieszkania, nie obracając się. Kiedy w końcu się tam znalazł, zadzwonił do niego John, mówiąc, że chłopak jest już bezpieczny. Ta informacja nie była mu potrzebna. Zamknął drzwi.

James - 2012-05-28 18:43:41

[Wjechał w niego xD facet był pijany i wjechał po prostu]
James jest w złym stanie, głowa i kręgosłup uszkodzone. Obudził się parę dni później. Cały obolały.
- Haloo? Jest tu ktoś? Plecy mnie bolą... Heej... - A może... Może zamiast lekarza wejdzie Lucyfer? To na pewno on go tu przywiózł, czyli jednak mu zależy. Na pewno.

Lucyfer - 2012-05-28 18:46:28

Lucyfer przez najbliższe dni nie wychodził z domu. Potrzebował zmiany. Najlepiej wyjechałby z miasta na jakiś czas. W końcu zdecydował się to zrobić. Zadzwonił tylko do Maxa, żeby powiadomić go o tygodniowej wyprawie na Ibizę, by kolejno spakować się i pojechać na lotnisko. Nie chciał zostawiać swojego faceta bez informacji. Słysząc w słuchawce głos Maxwella, mimowolnie trochę polepszył mu się humor. Wyłączył telefon dopiero w samolocie, który właśnie wznosił się w przestworza...
[Ło oO]

James - 2012-05-28 18:48:54

[chuj! nie wiem jak ich połączyć no! D: wymyślmy coś!]

Lucyfer - 2012-05-28 18:49:53

[Mój Lu jest skrzywdzony i biorę go jak najdalej od Jamesa, który mu wytknął, że był złym ojcem >.<]

James - 2012-05-28 18:52:36

[no heeej xD no bo Lu to nieczuła dupa i James chciał to podkreślić bo nie wiedział jak zwrócić jego uwagę, tak naprawdę tak nie myśli :I]

Lucyfer - 2012-05-28 18:54:55

[Jasne, gwałcisz mi go tu, gadasz takie rzeczy, ho ho! Lu jest wściekły i będzie wściekły xd]

James - 2012-05-28 18:57:20

[to go uspokój! xd]

Lucyfer - 2012-05-28 18:58:05

[Mowy nie ma, bo ja jestem równie wściekła co on, o. xd]

James - 2012-05-28 18:59:42

[No to ja nie wiem co robić :I]

Lucyfer - 2012-05-28 19:02:49

[Cóż, to nie jest już moja wina, wysil móżdżek *-*]

James - 2012-05-28 19:06:37

[mój mózg nie działa od testów gimnazjalnych xD no nie wie, podpowiedz coś. James nawet telefonu nie ma do Lucyfera, co. Ma iść do Maxa? xd nie, no nawet nie wie gdzie ten mieszka... hhhhmmmmmmmmmmm.]

Lucyfer - 2012-05-28 19:08:05

[Swoją drogą, autorka Maxa ma niezłego wkurwa na Jamesa xDD Ale to już kiedy indziej... W każdym razie ja nie podpowiadam, bo stoję koło Lucka i mówię, mu żeby się czasem nie złamał, o! ; D]

James - 2012-05-28 19:12:04

[MA?! XD CZEMU!? XDD No weź, ja jestem w kropce T^T]

Lucyfer - 2012-05-28 19:13:23

[No bo Max jest facetem Luuu, a James go napastuje xD Poza tym, został do chuja zgwałcony -.- I Ci nie pomogę, ho ho]

James - 2012-05-28 19:16:06

[mówiłam że możemy odwołać jeśli chcesz jak jeszcze nie było źle, a Ty nie >: P próba samobójstwa nie podziała nie? może będzie mu się codziennie nagrywać na sekretarkę, taki smutny, bez życia i wgl i odda mu mieszkanie i odejdzie z tej pracy? >:I]

Lucyfer - 2012-05-28 19:17:26

[Tyle, że Lucka to za bardzo nie obejdzie, bo ma pięknie wyjebane oO Na twoim miejscu kombinowałabym coś z tym, żeby James dowiedział się, co się stało. Czemu Ci pomagam oO?]

James - 2012-05-28 19:27:00

[hmmmmmmm, niech będzie xD ah dziękuję]
James po wyjściu ze szpitala postanowił w końcu dowiedzieć się co się stało. Wszystko zaczęło się kiedy Lucyfer wyszedł ze szpitala na dwie godziny i wrócił pobity, a po rozprawie ich kontakt urwał się zupełnie. Rozprawa. James pojechał do sądu, powiedział, że był jednym ze świadków ale nie stawił się na rozprawie i chciał dowiedzieć się szczegółów. Poszło łatwo. Dostał nagranie, więc wysłuchał go. Całego, parę razy. Bladł coraz bardziej, Lu... Został zgwałcony. To wszystko przez to. James postanowił do niego pojechać, porozmawiać, bo kto inny zrozumie Lucyfera jak nie on? On przeżył to samo. Pojechał, stanął przed jego drzwiami i zapukał. Akurat dzień po powrocie mężczyzny z "wakacji".

Lucyfer - 2012-05-28 19:32:13

[Coś Ci za łatwo poszło xd A gdzie zasady logiki, gdzie fakt, że nikt by mu tak po prostu nie dał tego nagrania, hę? xd]
Lucyfer wypoczął. A przynajmniej w czasie, w którym nie martwił się o Maxa, o Kate, o Matta, o siebie samego. Ciekawe, że od dłuższego czasu myślał więcej o innych niż o sobie. A kiedyś było tak prosto, kiedy byl tylko jego tyłek, nic nie musiało go obchodzić. W końcu zdecydował, że powie Maxowi. Jeszcze nie wiedział jak, kiedy i gdzie, ale na pewno mu powie. W końcu, bez względu na wszystko, Lu naprawdę traktował poważnie to ich całe bycie razem. Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, nie ruszył się. Tak łatwo było rozpoznać kto jest po drugiej stronie...

James - 2012-05-28 19:36:46

[pierdolę zasady logiki! Mają się pogodzić kosztem wszystkich zasad! xD]
James czekał i czekał. Nie, teraz nie może go zignorować, nie teraz kiedy James wiedział o wszystkim.
- Lucyfer? Lucyfer, wiem że tam jesteś. Ja wiem o wszystkim. Wiem, że byłeś wtedy w tym klubie. Wiem co Ci zrobiono... To samo co mi... Prawda? Lu... - Zapukał jeszcze raz. Tym razem cicho i nie nachalnie. Tak po prostu.

Lucyfer - 2012-05-28 19:39:44

Lucyfer prychnął. Pewnie niech to ogłosi. Niech powie całemu światu. Sąsiedzi z dołu jeszcze nie słyszeli, że "zrobiono mu to samo". Dla Lu to wcale nie było to samo. To była kompletnie inna sytuacja, a wierząc w "bycie podobnymi przypadkami", James oszukiwał samego siebie. Byli inni. Całkowicie. Kompletnie.

James - 2012-05-28 19:43:34

Specjalnie nie mówił tego wprost, bo przecież mógł powiedzieć "Wiem że Cię zgwałcili", ale nie powiedział.
- Lucyferze proszę... Czy o to Ci chodziło? Bo Ci o tym przypominam? Lu proszę przestań mnie ignorować, to nie moja wina! Pogadaj ze mną.

Lucyfer - 2012-05-28 19:47:01

Lu nie czuł się wcale tak do końca "zgwałcony". Raczej wykorzystany. Bo pomoc przyszła za późno. On rzadko kiedy robił coś dobrego. Rzadko kiedy dochodził do wniosku, że warto o coś walczyć. Tak jak po narodzinach syna, doszedł do wniosku, że tak - to jest moment, w którym musi walczyć o to, by go nie stracić, tak wtedy zdał sobie sprawę, że James potrzebuje pomocy. W obu przypadkach zawiódł. W pierwszym syna, w drugim samego siebie. Zawsze coś szło nie tak. Zawsze gdy zaangażował się w coś za bardzo.

James - 2012-05-28 19:51:48

James westchnął.
- Lucyferze, proszę... Powiedz mi co się stało, ja zrozumiem... Nie myśl, że moje życie to była sielanka. Wiesz że nie była... Lucyfer proszę porozmawiajmy.

Lucyfer - 2012-05-28 19:59:03

Przekręcił zamek w drzwiach, po czym je otworzył. Zagrodził mu wejście. Opierał się o framugę.
-Wyjaśnijmy to sobie raz za zawsze - zaczął spokojnie, patrząc mu prosto w oczy. - Nie chcę mówić o tym, co się stało. A jeszcze bardziej nie chcę cię w swoim życiu. Od kiedy się w nim pojawiłeś wszystko się spieprzyło. Masz zniknąć, raz na zawsze. Jeżeli tego nie zrobisz, zadzwonię na policję. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

James - 2012-05-28 20:05:12

James wzdrygnął się.
- Lucyfer... Proszę.Wszystko się spieprzyło, bo Ty nie chciałeś się postarać. Nie chciałeś dopuścić myśli, że mogę być twoim przyjacielem. Co się spieprzyło? Powiedz co? Wiem co Cię spotkało, ale ludzie żyją dalej wiesz? Mi też to robiono, nie raz, nie dwa. Przez parę dni, non stop. Lucyferze...

Lucyfer - 2012-05-28 20:17:31

-Mam to gdzieś - powiedział cicho. - Od początku mówię ci, że wcale nie chcę być twoim jebanym przyjacielem. Tak trudno zrozumieć fakt, że jesteś zbędny? Że ratowanie ciebie powoli stało się nużące, hę? Jak ty sobie w ogóle radziłeś kiedy mnie nie było? Kto dawał ci żarcie, nocleg, kto ratował cię od alfonsów i rzeżączki, od samochodów i Bóg wie, czego jeszcze, hę? Ja już nie chcę cię w swoim życiu. Nigdy nie chciałem. A teraz wynoś się spod mojego mieszkania - powiedział, po czym splunął zdegustowany na bok.

James - 2012-05-28 20:25:22

- Miałem przyjaciela, ale on... Zniknął... Wszyscy są zbędni tak? A czy ludzie, których uważasz za przyjaciół też są zbędni? A ich jak poznałeś? Przy pierwszym spotkaniu już ich uwielbiałeś? Jakoś nie wierzę... Dlaczego nie chcesz dać mi szansy? Każdy zasługuję na szansę, nawet ktoś tak żałosny jak ja... - Mówi cicho.
- Bo Ty się nie poddajesz prawda? I nauczyłem się tego od Ciebie, by nie odpuszczać. Nie poddam się. - Spojrzał na niego swoimi czarnymi, pięknymi oczami.

Lucyfer - 2012-05-28 20:28:02

-Mam jednego przyjaciela. Jednego. I chcę aby tak pozostało. I uwierz mi, od początku wiedziałem, że Matt będzie ideałem przyjaciela, w odróżnieniu od Ciebie. A Max jest idealny. Idealny dla mnie. Identyczny. A ty nie. Jesteś denerwującym dzieckiem, które mysli, że naśladując mój tok myślenia zaimponuje mi na tyle, że zacznę zastanawiać się "hmm, a może warto?". Cóż, zawiodę cię. Ja wiem, że nie warto. A jeśli chcesz nadal tu stać, to do zobaczenia na rozprawie w sądzie.

James - 2012-05-28 20:35:43

Wkurwił się. Robił wszystko, naprawdę wszystko.
- Co mam zrobić? No kurwa co?! Znowu mam Ci obciągnąć!? Mam oddać Ci to pierdolone mieszkanie? Może przypierdolić Ci w głowę żebyś zapomniał o tym pierdolonym gwałcie!? - W dupie ma to co teraz myśli, tak jak Lucyfer ma w dupie jego. James nie będzie gorszy.

Lucyfer - 2012-05-28 20:38:47

-Nic, James. Ale idź do jutrzejszego wydania wiadomości i ogłoś tę wieść całemu światu. Chętnie podzielę się z ludźmi informacją o moim wykorzystaniu - powiedział, zaciskając ze złości zęby. - A teraz weź sobie zakoduj w tym durnym łbie, że po pierwsze, nie chcę cię znać, po drugie, nie potrzebuję cię, po trzecie, denerwujesz mnie samym swoim widokiem, po czwarte, wypierdalaj stąd gówniarzu!
Zatrzasnął drzwi, opierając się o nie. Klucze poszły w ruch i już po chwili nie było jak dostać się do jego mieszkania.

James - 2012-05-28 20:41:35

James jest wściekły. Co on sobie wyobraża!? Jego też wykorzystano, a zachowuję się jakby był jedyną pokrzywdzoną osobą na świecie. To nie fair.
[no dupa! Nie podziałało...]

Lucyfer - 2012-05-28 20:43:07

[Nie moja wina, że James działa dziwnym sposobem, w którym zamiast działać to mi jeszcze Lu obraża oO]

James - 2012-05-28 20:45:03

[a co miał zrobić? Płakać mu na wycieraczce? Już się chyba nic nie da zrobić]

Lucyfer - 2012-05-28 20:45:46

[Zawsze mogą być wrogami xd Lol, to w końcu też jakaś silna relacja]

James - 2012-05-28 20:47:19

[ale bycie wrogiem z Luckiem nie jest fajne :C nie cem wrogów]

Lucyfer - 2012-05-28 20:48:28

[No cóż, życie. Zawsze możesz coś wymyslić. Be creative, czy coś ^ ^]

James - 2012-05-28 20:50:08

[ale na Lu nie ma mocy! Jego ani prośbą ani groźbą się nie da! >:I poproszę koleżankę o pomoc urwa...]

Lucyfer - 2012-05-28 20:50:45

[Kogo? I po co? xd]

James - 2012-05-28 20:55:54

[Autorkę Iana xD Bo nie wiem co robić no!]

Lucyfer - 2012-05-28 20:58:06

[Moją żonę? Muah, przekaż, że ją kocham przy okazji xD Zawsze lepiej wiedzieć z wielu źródeł *-* A no cóż, skoro uważasz, że pomoże, to pytaj pytaj ;>]

James - 2012-05-28 21:03:35

[Mój braciszek to jest! XD dobra, zanim mi odpowie to sama pomyślę. Co by Luckowi zaimponowało? Coś żeby już tak się nie złościł]

Lucyfer - 2012-05-28 21:19:14

[Nie wiem. Lucek marzy teraz tylko o Maxie, który w końcu powrócił zza światów *-*]

James - 2012-05-28 22:03:02

[No to serio nie wiem co robić]

Lucyfer - 2012-05-28 22:07:01

[Traj samfink niu, jakby to powiedziała moja nauczycielka od Art'a xd]

James - 2012-05-28 22:09:42

[>:I James próbował wszystkiego a Lu po prostu nie chce no i co niby ma zrobić? Zostawić go w spokoju na parę tygodni? Może zacznie tęsknić za upierdliwym dzieciakiem]

Lucyfer - 2012-05-28 22:23:40

[Ło. Ja chcę wątku Jamesa i Maxwella, to dopiero będzie xd Wtedy może się coś wyjaśni xd]

James - 2012-05-28 22:25:50

[apff w sensie że co xd Ja mam pisać z Maxem czy że Ty nim tu będziesz?]

Lucyfer - 2012-05-28 22:31:10

[Człowieku, ja nie potrafię być Maxem! Max jest niepowtarzalnym cudem, którego żadne słowa nie opiszą!]

James - 2012-05-28 22:34:28

[O.O XD okyyyy, powiem że kazałaś mi napisać wątek]

Lucyfer - 2012-05-28 22:37:44

[Nie mieszaj mnie do tego xD Ja tylko sprawiam sobie dodatkową rozrywkę : D]

James - 2012-05-28 22:41:51

[Za późno, napisałam że kazałaś :I a mi się nie chce tak długo czekać :I niech Lu da mu szansę czy coś]

Lucyfer - 2012-05-29 11:53:28

[Nie mam kompletnie pomysłu na to w jaki sposób Lucyfer mógłby ulec. W końcu to nie jakaś klucha oO]

James - 2012-05-29 16:14:02

[No właśnie wież że nie klucha! >:I Lucuś Lucuuś, trzeba coś zrobić. Co Jamie robi źle?]

Lucyfer - 2012-05-29 16:28:41

[Nie ma żadnych argumentów, wyzywa mi go, uważa, że ich sytuacje są takie same i jest strasznych pechowcem, któremu ciągle coś się dzieje xd Niech on kurwa raz wygra w totolotka xd ]

James - 2012-05-29 16:55:15

[Dobrze! Wygra w totolotka milion i chuj! xDD]

Lucyfer - 2012-05-29 17:45:22

[Ta, tylko to raczej nie zmieni stosunku Lucyfera xD Ale nie martw się, kombinuj ^ ^]

James - 2012-05-29 18:16:54

[to nie wygra xD kurna no. Kupi mu czekoladę na zgodę, albo wiem. Okaże się że będą musieli stworzyć razem jakiś projekt i BĘDĄ MUSIELI pracować razem i Lu nie będzie mógł się w żaden, ale to ŻADEN sposób wymigać, hę?]

Lucyfer - 2012-05-29 18:42:48

[Tyle że New York Time jest jego więc tak jakby to on decyduje z kim będzie pracował, a z kim nie xd No ale, ale można byłoby zrobić tak, że zrobi to "dla dobra firmy", ohoho]

James - 2012-05-29 18:45:16

[no kurna, tzn jak nie chcesz to nie będę zmuszać]

Lucyfer - 2012-05-29 18:52:24

[Może być, przynajmniej będzie jakiś punkt zaczepienia xd chcesz zacząć?]

James - 2012-05-29 19:01:15

[nie chcę :I]

Lucyfer - 2012-05-29 19:05:31

Lucyfer zmarszczył brwi, słysząc na zebraniu rady nadzorczej, że potrzebują reklamy. Zaproponował dobrą firmę. Nie pierwszorzędną, ale jednak naprawdę niezłą. Mimo że został przegłosowany, nadal miał tu prawo wyboru. To jego gazeta, a nie demokratyczne państewko. W końcu jednak ugiął się, dochodząc do wniosku, że liczy się dobro rodzinnego interesu, a nie jego życie osobiste. Poradzi sobie. Zebranie zostało umówione na godzinę szesnastą. Za pięć, Lucyfer siedział w sali konferencyjnej agencji reklamowej jako wysłannik, ktory miał zaakcetpować plan reklamujący.

James - 2012-05-29 19:23:30

James tego dnia usłyszał, że New York Time potrzebuje reklamy. Nie palił się zbytnio do tego i miał nadzieję, że to nie jego wybiorą. Lucyfer przecież nie chce go wiedzieć, nie chce rozmawiać, chłopak jęknął tylko gdy szef wyznaczył jego do przedstawienia propozycji reklamy kierując się tym, że James jest bardzo dobrym pracownikiem i tym że skoro jest w firmie od niedawna to potrzebuje wyzwań. Czy będzie tak samo? Lu wybiegnie kiedy go zobaczy? Możliwe, a może po prostu go uderzy, w końcu będą tam tylko we dwoje, żadnych świadków. O szesnastej James ubrany w czerwone spodnie i dużą białą koszulę wszedł do sali konferencyjnej. W ręku ściska parę teczek i segregator.
- Cześć... - Usiadł obok niego.

Lucyfer - 2012-05-29 19:57:39

-Proszę zacząć prezentację - powiedział oschle, nie patrząc na niego. Wpatrywał się za to w dużą tablicę do wyświetlania prezentacji na przeciwko niego. Gdzieś tam w głowie doszedł do wniosku, że nigdy jeszcze nie widział tak źle dobranego do rodzaju spotkania stroju. Cóż, on jak zwykle w pracy miał dopasowany garnitur. To się nie zmieniało.

James - 2012-05-29 20:13:59

James ubierał się jak chciał, bez względu czy było to spotkanie czy też zwykły dzień pracy. Nie widział powodu by ubierać się bardziej oficjalnie, poza tym w garniturze wygląda komicznie. Chłopak westchnął i wstał. Włączył program na laptopie i zaczął tłumaczyć co i jak.
- Reklamę możemy zrobić w formie bilbordu, były by wywieszone w ustalonych punktach na razie na całym Manhattanie. W segregatorze jest parę propozycji plakatów i ich rozmieszczenie na mapie. Możemy zrobić reklamę w telewizji, to oczywiście byłoby droższe, ale za to bardziej trafiałoby do potencjalnego odbiorcy. Możemy też zrealizować oba pomysły, to już zależy od Ciebie. - Zamilkł czekając aż mężczyzna przejrzy papiery i coś powie.

Lucyfer - 2012-05-29 20:19:07

Lucyfer otworzył teczkę, przesuwając w zastanowieniu językiem po górnej wardze. Nie były świetne, ale też nie warto było ich od razu równać z ziemią.
-Niezłe-  mruknął pod nosem bardziej do siebie niż do niego. Założył nogę na nogę, jeszcze raz analizując reklamę. - A jakie jest główne hasło reklamujące?

James - 2012-05-29 20:34:11

James przerzucił kartki w swojej teczce. Jest spokojny, przynajmniej na zewnątrz.
- "Zdobądź przyjaciół i zjednaj sobie ludzi", "New York Time, i wiesz więcej", "Warto mieć swoje zdanie" wybierz coś, wszystkie pasują, a jeśli masz inne pomysły to jestem otwarty na sugestie.

Lucyfer - 2012-05-29 20:37:36

-Pierwszy jest fatalny. Trzeciego nawet nie komentuję. Drugi mi się podoba. Gdzie są papiery do podpisania? - zapytał, przyglądając się tablicy, a po chwili i teczce wypełnionej możliwościami wyglądu bilboardów. - Co do reklamy. Telewizję odrzucam, nikt nie chce widzieć gazety w telewizji. Natomiast bilbordy i owszem, na każdym skrzyżowaniu, zmieniane co dwa tygodnie. Kolorystyka numer trzy z kombinacją czerwieni i szarości. Plus, wzmianki w każdej stacji radiowej.

James - 2012-05-29 20:43:09

James zapisuje wszystko dokładnie. Podchodzi i wyjmuje z teczki parę kartek.
- Dobrzee, zapisane. Proszę. Tu masz też zapisane mniej więcej ile to będzie kosztować... - Pokazuje parę punktów na kartce. Jest blisko, nachyla się obok niego. Jego włosy pachną o dziwno Danielsem.
- Z radiem trzeba będzie się jakoś dogadać, zajmę się tym.

Lucyfer - 2012-05-29 20:45:13

Przerzucił kartki do momentu umowy, by przeczytać ją w całości. Nigdy nie ufał za bardzo dużym korporacjom. Kiedy już upewnił się, że wszystko gra z wewnętrznej kieszeni wyjął swój długopis, po czym podpisał papiery. Wstał z krzesła i spojrzał w stronę drzwi.
-Jeżeli to wszystko, chętnie wróciłbym już do firmy, mam zebranie rady nadzorczej.

James - 2012-05-29 20:48:31

Zabiera papiery i chowa je do teczek.
- Będziemy musieli jeszcze omówić szczegóły, więc trzeba będzie się spotkać. - Patrzy na niego tym swoim wzrokiem. Zdecydowanie jego stan się polepszył. Przytył, oczy są mniej podkrążone, rany poznikały. Na twarzy zostały jednak blizny.
- Miło było się spotkać Lucyferze.

Lucyfer - 2012-05-29 20:52:16

-Przyślę kogoś do obgadania szczegółów - powiedział, nie komentując drugiej jego wypowiedzi. Dla niego wcale nie było miło. Czuł to nieprzyjemne przewracanie w żołądku i przez całe spotkanie chciał po prostu stamtąd wyjść. - Do widzenia.

James - 2012-05-29 20:56:57

- Lucyferze, nie unikaj mnie proszę... Dlaczego to robisz? - Odgarnął włosy za ucho i wziął w wszystkie teczki w ręce. Dlaczego Lu go unikał? James tego nie wie. Pewnie przypomina mu o tym wszystkim co się wydarzyło. Chłopak obwinia się o to, że Lincoln został zgwałcony. To jego wina, gdyby nie musiał go ratować to nic takiego by się nie wydarzyło, gdyby tylko siedział tam cicho i nie krzyczał, to wszystko byłoby dobrze. Przynajmniej dla Lucyfera.

Lucyfer - 2012-05-29 21:00:30

-Mówiłem Ci już, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - powiedział oschle, naciskając na klamkę. Nie chciał prowadzić tej konwersacji. Wszystko co dziś jadł przewracało mu się w żołądku. Naprawdę musiał wyjść. Sama świadomość, że przebywa tak blisko niego, źle na niego działała...

James - 2012-05-29 21:04:29

James przewrócił oczami. Ciągle to samo.
- To już mówiłeś, ale nie chcesz mi wytłumaczyć dlaczego. Nie chcesz porozmawiać, przecież to nie jest wcale tak wiele Lucyferze. - Stoi w pewnej odległości od niego, bo zauważył że im bliżej stoi tym bardziej wygląda jakby Lu miał zwymiotować.

Lucyfer - 2012-05-29 21:11:17

Ściągnął usta w cienką kreskę.
-Bo jesteś powodem wszystko, co w moim życiu jest popieprzone i chcę trzymać się od tego z daleka. Czy to jest dla ciebie wystarczający powód? - zapytał, patrząc mu w oczy. Ma gdzieś blizny i fakt, że może zranić Jamesa. Teraz liczy się jego tyłek.

James - 2012-05-29 21:21:09

James westchnął.
- Przecież już jest dobrze, nie chciałem żeby to tak się potoczyło, przecież wiesz. Dlaczego karzesz mnie za to?

Lucyfer - 2012-05-29 21:22:48

Zaśmiał się nerwowo, przeczesując włosy. Spojrzał na niego, kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Nic nie jest dobrze, Jamie. Nic, kompletnie. Nie było dobrze nawet przez minutę. To, że tego nie wiesz, to najlepszy dowód na to, że nie masz pojęcia, co się ze mną dzieje. A teraz daj mi odejść...

James - 2012-05-29 21:28:15

James westchnął.
- A jak mam wiedzieć co się z Tobą dzieje skoro nie chcesz ze mną pogadać co? Skąd mam wiedzieć? Lu proszę, pogadajmy. Podobno rozmowa pomaga...

Lucyfer - 2012-05-29 21:31:45

-Dam Ci wskazówkę. Jeżeli z tobą nie rozmawiam, to może znak, że nie chcę, co? Koniec wskazówki - powiedział, wzdychając. W końcu oparł się o drzwi, odwracając w jego stronę. - Nie. Rozmowa w niczym mi nie pomoże. A już na pewno nie z tobą. Mam Maxa.

James - 2012-05-29 21:39:47

- A ja nie mam nikogo. Jesteś pierwszą osobą którą tutaj spotkałem i z którą nawiązałem jakiś kontakt. Dziwisz się, że nie chciałem stracić tej znajomości? Taa, mi też nie pomogła. Nadal czuję się taki... Brudny... Rozumiesz? - To prawda. Cały czas czuję się jakby miał na sobie ślady ich dotyku, nasienia. Dlatego myje się codziennie po parę razy, ale to nie działa. Uczucie pozostaje.

Lucyfer - 2012-05-29 21:57:38

-Trudno. Znajdź sobie przyjaciela. Idź do psychologa. Ja nie będę z tobą o tym rozmawiał. Mam innych ludzi, którzy nie są napastliwi i nie łażą za mną jak idioci - warknął, patrząc na niego. Przez chwilę chciał go uderzyć. Ukarać za wszystko przez co przez niego przeszedł. Za ilość nerwów, czasu, pieniędzy i własnego zdrowia straconego za tego chłopaka...

James - 2012-05-29 22:00:45

Podszedł jak na zawołanie. Dość blisko.
- Przecież już nie łażę, nie wydzwaniam. Robię to? Nie, nie będę natrętny. Oddam Ci wszystkie pieniądze które na mnie wydałeś. Lu... - Westchnął.

Lucyfer - 2012-05-29 22:13:26

Zaśmiał się nerwowo.
-Pieniądze? Nie chcę twoich pieniędzy. Chcę cofnąć czas. Chcę powrócić do momentu, w którym Cię nie znałem James, w którym nie zatruwałeś mojego życia.
[Widze, że mój Maxio już się wziął do roboty xd]

James - 2012-05-29 22:18:05

James patrzy na niego.
- Denerwujesz się... Ręce Ci drżą... Lu, proszę.
[boję się go O.O nich Lu nie będzie taki upartyy! James naprawdę się stara!]

Lucyfer - 2012-05-29 23:02:39

-Jakiś ty spostrzegawczy - mruknął, bardziej do siebie niż do niego. Zacisnął mocniej powieki. - Nie. Nie chcę cię widywać. Zatruwasz moje życie.
[Max potrafi być straszny, ale i tak kocham go z całego serducha *-*]

James - 2012-05-29 23:06:25

- Lu proszę! Proszę! Ja nie chciałem Cię skrzywdzić! - Przecież się zmienił, zmienił się do cholery! I nie rozumie, dlaczego Lu go o to obwinia? To nie była jego wina, on go tam nie wysyłał. Gdyby mu powiedział, że chce tam iść to James nie pozwoliłby mu, powiedziałby że to głupi pomysł, że oni zrobią mu krzywdę. Ale nie powiedział.
[on bije Jamesa D:]

Lucyfer - 2012-05-30 10:27:30

Przesunął palcami po twarzy, jakby tym gestem chciał zedrzeć i zmęczenie, i rozdrażnienie. Miał dosyć. Chciał wrócić do domu. Chciał wrócić do Maxa. Chciał w końcu przestać na niego potrzeć.
-Przypominasz mi to. Każda część ciebie jest przypomnieniem tego, co mi się stało, dlatego z łaski swojej odpuść i daj mi żyć normalnie, bo jak nie to wyląduje w jakimś jebanym psychiatryku! - warknął, czując jak powoli to złość go opanowuje.
[Wiem, bo śledzę wasz wątek xd No, ale i tak musisz przyznać, że jest boski xd]

James - 2012-05-30 14:24:47

Chłopak jest załamany, co ma zrobić? Nie chce żeby Lucyfer cierpiał, ale nie chce też aby stracili kontakt. - Lu... To nie moja wina... - Jest blady. Ma ochotę się pociąć, pierwszy raz odkąd wtedy pociął się u Lu w domu. Ma to wypisane na twarzy.

[jest, ale nooo ;______; o i James przyjdzie na to spotkanie z Lu mimo zakazu Maxa, bo będą mieli omówić szczegóły a on będzie taki w chuj pobity *.*]

Lucyfer - 2012-05-30 16:50:39

-Oh, masz racje nie ma w tym kompletnie twojej winy - mruknął z kpiną. - Więc pozwól mi brać sobie ciebie jako kozła ofiarnego, bo przecież nie zrobiłeś nic, co zaszkodziło mojemu życiu...
Był wściekły. Najchętniej uderzyłby go i wyszedł bez obracania się za siebie.
[Lu wyśle tam kogoś innego xd Oh, a jak Maxwellowa przyjdzie, to będzie niezła rozmowa o tym między Lu i Maxem, aż mam ciary.]

James - 2012-05-30 16:53:27

- Nie chciałem nic Ci zrobić rozumiesz?! Nie chciałem! - Ma łzy w oczach. Nie rozumie. Dlaczego Lu go kurwa tak traktuje, przecież Jamie nie robił niczego złego, przynajmniej nie umyślnie.
- Lu...
[niech pójdzie no xD też czekam na tą rozmowę, śledzę was. brr]

Lucyfer - 2012-05-30 17:00:19

-Jesteś głuchy, prawda? Gdybyś nie był zrozumiałbyś w końcu, że nie masz tak do mnie mówić - powiedział, nawet na niego nie patrząc. Szczeniak doprowadzał go co raz bardziej do szału. - Odpuść sobie, Jamie. Odpuść, dopóki jeszcze nie jest za późno. Projekt przydzielę komuś innemu. Nie będziemy juz razem pracować. Tylko mnie przy tym męczysz...
[Ja wasz też śledzę xd To bardzo ciekawe zajęcie, hoho]

James - 2012-05-30 17:08:05

- A Ty mówisz do mnie Jamie... - Zauważył. Patrzy mu w oczy.
- Za późno? Zachowujesz się tak jakby już było za późno. - Jest przybity, smutny.
- Przepraszam że Cię skrzywdziłem, że skrzywdzono Cię przeze mnie... Gdybym Cię wtedy posłuchał to... Byłoby inaczej prawda? - Gdyby wtedy się nie pociął. James żałuje tego jak chyba najbardziej na świecie.
- Gdybym mógł to odkręcić to bym to zrobił, Lucyferze. Naprawdę, niczego tak nie żałuję jak tego że wziąłem wtedy ten pieprzony nóż. - Spuścił głowę.
[owszem xd]

Lucyfer - 2012-05-30 17:18:55

-Nigdy nie powiedziałeś, że nie mam tak mówić więc o co niby masz pretensje, hę? - zapytał, tworząc z ust cienką kreskę. - Jest za późno na naszą znajomość, nie za późno na to, żebyś się ogarnął, odpieprzył ode mnie i nie zawracał mi więcej głowy. I jeszcze jedno, w dupie mam, że jest ci przykro, że tego żałujesz. Złamałeś obietnicę potem wróciłeś do bycia dziwką, to nie jest już moja sprawa, wisi mi to.

James - 2012-05-30 17:22:54

- Kiedy zrozumiesz, że ja miałem gorączkę?! Że po prostu pękłem! Nie miałem pieniędzy, nie miałem gdzie mieszkać, Ty mnie wyrzuciłeś więc co miałem zrobić co? Lucyfer proszę, nie jest za późno... Obiecam Ci wszystko, tylko nie zrywaj ze mną kontaktu... Nie odrzucaj mnie.

Lucyfer - 2012-05-30 17:43:52

-Nie spotkajmy się przez najblizsze dziesięć lat, potem nasz kontakt może się odbudować, co ty na to? - zapytał, drwiąc. Oh, za dziesięć lat to go nie będzie, ale myslenie o tym nie było mu potrzebne. A James nie musiał o tym wiedzieć. - Mówisz jakbyś myślał, że mnie to obchodzi. Dałem ci wszystko, a ty wszystko spieprzyłeś. To tylko i wyłącznie twoja wina.

James - 2012-05-30 18:01:18

- Wiem że to moja wina, wiem że spieprzyłem! Dlatego chcę to naprawić rozumiesz? - Widać że jest skruszony, że chce to wszystko odbudować. To dla niego naprawdę ważne. Choćby miał oddać życie to naprawi to wszystko.

Lucyfer - 2012-05-30 22:23:46

-Już wiemy czego ty chcesz, wiemy, że chcesz mojego powrotu, bla, bla bla, ale może teraz pomyśl o tym, co ja chcę, co? Przeliteruję Ci. Z. O. S. T. A. W. M. N. I. E. Tym razem dotarło? - warknął, co raz bardziej wyprowadzony z równowagi. Czy ten dzieciak nigdy się nie poddawał?

James - 2012-05-30 23:16:53

Chłopak westchnął i pokręcił głową.
- Niee, raczej nie dotarło i nigdy nie dotrze. Ja się nie poddam rozumiesz? Nigdy się nie poddam, bo zależy mi! - Patrzy na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
- Ty się nie przejmujesz tym co ja chcę, więc czemu ja mam przejmować się tym co Ty chcesz hmm?

Lucyfer - 2012-05-30 23:20:36

-Inaczej, skoro Ci na mnie zależy, to może warto byłoby w końcu raz liczyć się z moim zdaniem, co? Skoro twoje odpieprzenie się sprawi mi radość, to czy dla zakochańca nie będzie to coś dobrego? - zapytał, wnioskując z czystej psychologii.

James - 2012-05-30 23:30:10

- Nieee? Bo wtedy będę daleko od Ciebie. - Lu nic nie rozumiał, zupełnie nic.
- Ja będę walczył Lucyferze, wiesz? Bo warto walczyć o kogoś ważnego. - Zakłada ręce na piersi w geście który ma pokazać że jest uparty.

Lucyfer - 2012-05-30 23:38:42

-Pieprzenie - odparł tylko, otwierając drzwi. - Poza tym, chyba jasno widać, że dla mnie nie jesteś ważny, co? Odpuść więc sobie i uniknij kompromitacji, błagam. Jesteś już nudny z tym swoim proszeniem. Nie chcę cię, jasne? Szybciej umówiłbym się z kobietą niż tobą, zrozum.

James - 2012-05-31 14:13:50

Spiął się i zmarszczył brwi.
- Świetnie, jutro omówimy szczegóły... I masz się pojawić Ty, a nie jeden z Twoich wysłanników, bo nie będę pracować z kimś kto się boi... Żegnam. - Przeszedł obok niego i ruszył w stronę windy.

Lucyfer - 2012-05-31 17:49:59

-Nie przyjdę - oznajmił, zanim jeszcze chłopak zniknął w windzie. - Przyślę swojego zastępcę. Jeżeli Ci się to nie podoba to załatwię sobie kontrakt z inną firmą.
Miał wtyki wszędzie. Równie dobrze może jechać do Los Angeles i tam załatwiać sobie reklamę. Agencja, w której pracował James nie była jedyną. Poza tym wystarczyłoby jedno słowo, a James wyleciałby na zbity pysk...

James - 2012-06-01 13:30:59

James tylko prychnął i zjechał na dół. Nie będzie pracował z jakimś tam zastępcą. O nie. Pojechał do domu, tak zjadł kolacje, poszedł pod prysznic. Nie spodziewa się kto przyjdzie, co mu zrobi.

Lucyfer - 2012-06-01 14:33:22

Lucyfer rzeczywiście nie przyszedł na spotkanie i wysłał tam zastępce. Biorąc pod uwagę, że firma w której pracował James za bardzo liczyła się ze zdaniem redaktora naczelnego miał pewność, że jeżeli chłopak nawet się tam nie pojawi, to wyślą kogoś innego. Za bardzo chcieli mieć takiego klienta. Dla nich, był to równie dobry interes, co dla Lincolna.

James - 2012-06-01 16:31:33

No i wysłali kogoś innego, nie dlatego, że James nie chciał iść, on po prostu nie przyszedł do pracy. Nie był w stanie. Nie sądził, że odwiedzi go facet Lucyfera, że zrobi mu coś takiego. Następnego dnia poszedł do pracy, nie chciał nikomu powiedzieć co się stało, skąd te ślady pobicia. Musiał zanieść Lucyferowi potrzebne dokumenty, tylko zanieść, a drżał jak osika. Pojechał do jego firmy i szybkim krokiem ruszył w stronę gabinetu Lincolna. Stanął, westchnął i zapukał. Jest pewien, że Lu nawet nie zwróci uwagi na jego stan, bo przecież go nie obchodzi, ale Lu wie kto to zrobił, sam dał mu adres, bo kto inny? Więc chciał mu zrobić krzywdę, Lucyfer  chciał go skrzywdzić i zrobił to, może nie osobiście, ale zrobił.

Lucyfer - 2012-06-01 17:16:36

[Ło, musimy wstrzymać wątek do czasu gdy Maxwellowa wróci, bo nie mam za za bardzo wiedzy, co Max powie Lucyferowi o tym pobiciu, więc lepiej poczekać xd]

James - 2012-06-01 17:18:56

[dobrze ^^]

Lucyfer - 2012-06-08 20:16:00

[Dobra, Maxwellowa się nie odzywa oO Więc będę improwizować xd]
Po rozmowie z Maxwellem, Lucyfer miał mieszane myśli. Z jednej strony dotarło do niego, że Max nie jest w stosunku do niego obojętny, że skoro zrobił to co zrobił, to po to, żeby go chronić. Tak, to był znak, na który Lu czekał od bardzo dawna, którego potrzebował, żeby w końcu wiedzieć, co czuje jego facet. Z drugiej strony to było nierozsądne, a Lucyfer mimo zdenerwowania na Jamesa nie mógł tak tego zostawić. Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, mruknął tylko "prosze", nie podnosząc wzroku znad papierów. Był pewien, że to któryś z pracowników. Kiedy jednak drzwi się otworzyły, jego źrenice się rozszerzyły.
-To ty - odparł po chwili ciszy, wstając od biurka. - No dalej, chodź tu do mnie.
Westchnął, wyciągając dłoń w jego stronę.

James - 2012-06-09 10:54:07

[: D]
James usłyszał ciche "proszę", więc wszedł powoli ze spuszczoną głową. Nie śmie na niego spojrzeć, boi się. Czuje jakby jedno spojrzenie mogło spowodować, że Max wpadnie tu i znowu go pobije, a może jest tu i pilnuje Lucyfera? To jakaś paranoja.
- Ja... Tylko przyniosłem... Dokumenty. Zaraz sobie idę. - Zapewnił szybko po czym położył teczkę na jego biurku i cofnął się natychmiast krok. Nadal na niego nie patrzył. Jeśli spojrzy to na pewno go uderzy, prawda? Przecież go tu nie chce. Nagle usłyszał jak mężczyzna wstaje i... Zaprasza go do siebie? Żeby podszedł? Zerknął niepewnie na jego dłoń. A może on chce po prostu go pobić? Drży cały. Bardzo, ale to bardzo niepewnie podszedł, z kroku na krok drżąc coraz bardziej. Max go... Można powiedzieć, zmienił.

Lucyfer - 2012-06-09 12:07:30

Lucyfer obszedł biurko, by znaleźć się bliżej chłopaka. Przygryzł dolną wargę, obserwując zachowanie chłopaka. Było w tym sporo jego winy. I tu po raz kolejny czuł dwie sprzeczności. Z jeden strony tak się cieszył, że powiedział Maxowi, co się stało, że w końcu był ktoś, kto mógł tego wysłuchać, po prostu przygarnąć go do siebie i nic nie mówiąc, pokazać, że będzie dobrze. Z drugiej, przez to co Max zrobił z Jamesem ta radość odrobinę słabła. Nie sądzil, że tak to się potoczy. Gdzieś w głębi duszy podejrzewał, że Maxwell po prostu porozmawia z chłopakiem, powie mu, że ma się trzymać od niego z daleka i wtedy wszystko byłoby dobrze. A tak? Czuł te cholerne wyrzuty sumienia.
Położył dłoń na ramieniu chłopaka i ignorując te wszystkie wrzaski w swojej głowie, przyciągnął go do siebie i przycisnął do swojej piersi.
-Przepraszam - powiedział w końcu, nie odsuwając się jeszcze. - Nie sądziłem, że tak to się potoczy...

James - 2012-06-09 12:16:25

James odruchowo cofnął się gdy Lu wyszedł zza biurka. Nie powinno go tu być, nie powinno. Zaraz dostanie po twarzy. Poczuł jak mężczyzna kładzie dłoń na jego ramieniu. O dziwo nie uderzając go. Wręczy przeciwnie, przytulił go. Chłopak aż zachłysnął się powietrzem. On go naprawdę przytula? Drżącymi rękami objął go w pasie. Nie tylko ręce mu drżą, cały się trzęsie.
- Nie bij... - Szepnął tylko tyle. Zaciska powieki nadal bojąc się na niego spojrzeć.

Lucyfer - 2012-06-09 12:26:13

Słysząc słowa chłopaka cały zesztywniał. Dlaczego miałby go uderzyć? Owszem, Maxwell mógł być porywczy, mógł uważać, że przemoc to jedyna droga, ale tutaj akurat Lucyfer się od niego różnił. Jeżeli chodziło o agresję i brutalność to te cechy przejawiał w łóżku, nie poza nim. Nie uderzyłby go, nawet gdyby James wyprowadził go całkowicie z równowagi. Wystarczy spojrzeć na wszystkie jego poprzednie reakcje, kiedy to ledwo mógł się poruszać ze złości, a mimo to nie podniósł na niego ręki. Albo kiedy James uderzył jego. Lucyfer nie mógłby go uderzyć.
-Ej, spokojnie, dobra? - mruknął w jego stronę, odsuwając się na odległość kilkunastu centymetrów, by kolejno położyć dłonie na jego policzkach. - Nic Ci nie zrobię.

James - 2012-06-09 12:38:52

Pociągnął nosem, gdy poczuł te ciepłe, duże dłonie na swoich policzkach. Teraz naprawdę dało się zobaczyć kontrast. Skóra Lucyfera miała normalny, zdrowy odcień, a twarz Jamesa była czerwono, szaro fioletowa. Pokiwał lekko głową. Dlaczego mu wierzy? Po tym wszystkim? Nie wie, ale teraz jest pewien, że może mu zaufać.
- Do... Dobrze... - Wreszcie spojrzał mu w oczy. W jego było pełno bólu, rozczarowania, tęsknoty i smutku. Delikatnie uniósł dłonie i położył je na dłoniach Lucyfera, jakby nie chciał żeby ten je zabierał. Są dużo mniejsze niż mężczyzny i również nie mają normalnego koloru.

Lucyfer - 2012-06-09 12:43:49

Lucyfer mimo tych dłoni i tak odsunął się na bezpieczną odległość. Oparł się o kant swojego biurka, po czym oparł się o nie dłońmi po obu stronach swojego ciała. Spojrzał na chłopaka, a raczej zmierzył go wzrokiem, rejestrując wszystkie rany jakie mógł w ten sposób zobaczyć. Ile z tego było winą Maxa, a przez to i jego? Może jednak nie miał racji? Może pośrednio go uderzył. I to wiele razy. Przez chwilę nawet przeszło mu przez myśl, że to wszystko jego wina. Wszystko. Od samego początku. Od faktu, że dał chłopakowi siedzieć w swoim samochodzie.
Milczał. Nie wiedział, co powiedzieć, a nawet gdyby coś wpadło mu do głowy, pewnie i tak nie mógłby znaleźć słów, by to wypowiedzieć na głos.

James - 2012-06-09 12:52:40

James spuścił głowę gdy ten zabrał dłonie i odsunął się. Naciągnął rękawy tak aby nie było widać jego rąk, odruchowo. Nic sobie nie zrobił chociaż miał taką ochotę, tak wiele razy trzymał w ręku nóż, żyletkę. Nie okaleczył się chociaż ten cichy głos w głowie krzyczał Zrób to! Ulży Ci, jak zawsze! Tylko jedno małe nacięcie!, nie zrobił tego. Lu przez ten mały gest mógł pomyśleć, że chłopak znowu robi sobie krzywdę. Że znów się okalecza.

Lucyfer - 2012-06-09 13:00:57

I owszem, widząc jak chłopak chowa ręce w rękawach, przez chwilę przeszło mu przez myśl, że chłopak zaczął robić sobie krzywdę. Co gorsza, przez niego. Potem jednak doszedł do wniosku, że nie ma dłużej prawa mówić mu, co wolno, a czego nie, bo w końcu kim tu niby był, żeby wygłaszać swoje zdanie? Obietnica, którą złożył mu chłopak już dawno wygasła. Nie mógł żądać od niego zaprzestania, jeżeli ten tego chciał. Mimo to, wolałby żeby chłopak nic sobie nie robił.
-Nie zrobię Ci więcej krzywdy - powiedział głosem, który mógłby zwiastować, że zaraz doda "obiecuję". Nie zrobił tego jednak, w obawie, że nie będzie w stanie jej dotrzymać. Przez "nie zrobię Ci więcej krzywdy" miał na myśli wszystko złe, co stało się z jego winy. Włącznie z tym, co zrobił mu Max. To się nie może powtórzyć. Nigdy. I Lucyfer będzie musiał tego przypilnować.

James - 2012-06-09 13:05:55

James uniósł głowę. Nie rozumiał.
- Przecież... Nie skrzywdziłeś mnie. - Otworzył usta żeby coś dodać. Nie jest pewien czy to dobre słowo, czy może je powiedzieć. Lecz po chwili dodał.
- Nigdy. - Przecież dzięki Lucyferowi, James ma gdzie mieszkać, ma pracę. Lu ocalił go, uratował mu życie. Zauważył jak Lucyfer zerknął na jego ręce.
- Nie robię robię sobie tego. Obiecałem Ci i nie robię.

Lucyfer - 2012-06-09 13:11:17

Jego zdaniem nie było o czym mówić. Pozwolił swojemu facetowi iść do jego mieszkania i pobić go, tylko dlatego, że wcześniej nie potrafił przełknąć swojej dumy. Gdyby to zrobił James nie musiałby wracać do burdelu, a i jemu nic by się nie stało.
-Pośrednio wszystko, co Ci się przytrafiło jest moją winą - powiedział zgodnie z tym, co myślał, po czym sięgnął po szklankę wody, leżącej na jego biurku. Słysząc kolejne słowa chłopaka tylko lekko się uśmiechnął, mimo że ogromny kamień spadł mu z serca. To dobrze. Bo gdyby się ciął, to znów byłby temu winny, a tyle winy i jego poczucia, byłoby dla niego o wiele za dużo.

James - 2012-06-09 13:24:56

James spojrzał na swoje dłonie.
- To... Ja już sobie pójdę... - w domu musiał zmyć te wszystkie ślady krwi. Dywan nie chciał się doprać, na podłodze i ścianie tak samo były jeszcze ślady krwi. Zadrżał na wspomnienie tego jak powstały te ślady. Nigdy nie wyrzuci tego z pamięci. Nigdy.

Lucyfer - 2012-06-09 13:31:47

Zacisnął usta, nie do końca wiedząc czy robi to ze złości na samego siebie, czy jest to objaw jego wewnętrznej walki. W końcu westchnął, odsuwając się od biurka.
-Możesz zostać - zaczął, może nawet trochę niepewnie, a na pewno nie w jego stylu. W końcu Lucyfer Lincoln zawsze wiedział czego chce i wszystko miał zaplanowane. Jego życie było pewniakiem i nic nie miało go zaskoczyć. A już na pewno nie jego własne reakcje. -...jeśli chcesz. Możemy porozmawiać, zjeść coś.
Sam nie wiedział dlaczego mu to proponuje. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co powiedział mu Max, ale w końcu to była decyzja Lucyfera, prawda? Kochał Maxa, na tyle ile mógł w ogóle kochać, po tym wszystkim, co stało się w jego życiu. Jednak nie mógł mu pozwolić na takie zachowanie. Zdecydowanie zranił go tym, co zrobił Jamesowi, nawet jeżeli ten nie był tego świadomy. Co nie zmieniało faktu, że za cholerę nie potrafił żyć bez Maxwella.

James - 2012-06-09 16:33:52

Uniósł głowę i spojrzał na Lucyfera wielkimi oczami.
- Ale... Jeśli... Max się dowie... Zabije mnie. - Powiedział cicho. Może to pułapka. Może Max chce sprawdzić czy James go posłuchał i kazał Lucyferowi go podpuszczać? Nie, to byłoby zbyt dziwne, nawet jak na nich. Bawi się swoimi dłońmi nie bardzo wiedząc co z nimi zrobić.

Lucyfer - 2012-06-09 16:42:41

-Nie pozwolę mu, dobra? Wystarczająco już zrobił.
Raczej trudno było się domyślić czy jest rozzłoszczony czy stara się go uspokoić. Najpierw musiałby dowiedzieć się, co on sam czuje, by w ogóle mówić cokolwiek Jamesowi, ale nie miał czasu. Od kilku dni, od kiedy Max powiedział mu co zaszło miał w głowie mętlik. Teraz to też się nie zmieniało. I nie wiedział jak to zwalczyć. Wszystko było nie tak jak powinno.

James - 2012-06-09 17:01:27

Pokiwał głową. Skoro tak mówi to tak będzie, ufa mu.
- Dobrze, dziękuję. - Zostanie. Usiadł na krześle i westchnął cicho. Trzyma rękę na brzuchu. To on jest w najgorszym stanie, do tego cały czas boli go coś w środku. Może... Jednak będzie jak dawniej? Może chociaż troszkę, w malutkim stopniu.

Lucyfer - 2012-06-09 17:04:37

Lucyfer usiadł na swoim fotelu, po czym wziął do ręki służbowy telefon, by w końcu zadzwonić do asystentki, żeby ta przyniosła mu dwie kawy. Odłożył słuchawkę, po czym splótł palce na biurku, unosząc wzrok na chłopaka. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie potrafi tak reagować, ze spokojem, jak dawniej. Oparł łokcie o biurko i schował twarz w dłoniach, biorąc głębszy oddech.
-Cholera - mruknął, podsumowując wszystko, co się działo.

James - 2012-06-09 17:08:45

James uniósł wzrok gdy usłyszał przekleństwo.
- Coś się stało? - Mam sobie iść? dodał w myślach. Oparł się o oparcie krzesła i westchnął. Cieszył się w głębi duszy, że znowu rozmawia z Lucyferem. Nawet jeśli nie powinien, nawet jeśli może przez to znowu zostać pobity. Bo czy Lu miał władzę nad Maxem? Mógł go przekonać? James nie jest tego pewien.

Lucyfer - 2012-06-09 17:17:26

-Jak na złość wszystko, co Ci się przytrafiło to moja wina - powiedział, unosząc kącik ust, choć rzecz jasna wcale nie było mu do śmiechu. Może po prostu próbował sam siebie pocieszyć w taki dziwny sposób, którego sam do końca nie rozumiał? - Co bardziej doprowadza mnie do szału, to co przytrafiło się mnie również jest moją winą.
Tak, to do dołowało. Mógł złościć się tylko na siebie, a jednak przez długi czas obwiniał Jamesa. Trudno powiedzieć, co się teraz zmieniło, dlaczego zaczął myśleć racjonalnie, ale tak było. Dłuższe obwinianie chłopaka nie miało żadnego sensu, skoro i tak w to nie wierzył. To on był idiotą, który chciał zbawić świat.

James - 2012-06-09 17:29:04

- Wcale nie, to nie Twoja wina. - Spuścił głowę. On za to uważa, że to wszystko jego i tylko jego wina. Gdyby nie pchał się gdzie popadnie i gdyby nie gadał tyle to nigdy nic by się nie stało. Gdyby nie poszedł do tego burdelu to ani jemu, ani Lucyferowi nic by się nie stało. Mógł po prostu nie iść tam, po prostu nigdy więcej nie wrócić, a on jak idiota polazł. Powinien wiedzieć, że to wszystko się tak skończy.
- Wszystko to moja wina.

Lucyfer - 2012-06-09 17:38:03

-Pieprzenie, Jamie... pieprzenie - powiedział tylko, przecierając zmęczone oczy. Pozwolił sobie na odetchnięcie po czym wyprostował się. W tym momencie weszła do gabinetu jego asystentka i położyła na jego biurku dwie kawy. Jedną przesunął w stronę chłopaka, drugą, mimo faktu, że gorącą jak cholera, podniósł i upił łyka, parząc sobie przy tym język. Odłożył kubek. Przygryzł dolną wargę, starając się uniknąć tematów, o których nie chciał dłużej rozmawiać. Nie wiedział tylko jakie mu w ogóle pozostały.

James - 2012-06-09 17:42:29

James westchnął cicho. Spojrzał na parujący kubek i wziął go w dłonie, podmuchał i wypił łyczka. Brzuch tak strasznie boli.
- Masz może... Coś zimnego? Lód czy coś? - Zapytał cicho spuszczając wzrok jakby powiedział coś wstydliwego. Czuł wstyd, nie wiedział z jakiego powodu ale czuł.

Lucyfer - 2012-06-09 18:00:35

Domyślil się, że raczej nie chodzi o kawę, bo kto pije gorącą kawę z lodem? Lucyfer ponownie zadzwonił do asystentki tym razem prosząc o zimny kompres żelowy. Minutę później pojawiła się ta sama kobieta, co wcześniej i wręczyła mężczyźnie to, co chciał. Kiedy wyszła Lu spojrzał na Jamesa.
-Połóż się - powiedział, wskazując wzrokiem na kanapę, po czym podał mu kompres.

James - 2012-06-09 20:05:22

James obserwował Lucyfera a gdy ten kazał mu się położyć zrobił to bez wahania. Wziął kompres. Położył się i podwinął koszulkę. Widok był jednym słowem paskudny. Brzuch był zielono fioletowy. Położył kompres na brzuchu i westchnął cicho z ulgą.
- Dziękuję... - Powiedział cichutko i zamknął oczy.

Lucyfer - 2012-06-09 20:11:20

Odwrócił wzrok, wbijając go w okno. Oglądanie teraz chłopaka na pewno nie przyniosłoby mu ulgi, a gdyby miał czuć się jeszcze gorzej niż teraz, chyba by tego nie wytrzymał. Zacisnął powieki, tylko machając ręką, żeby pokazać mu, że nie ma za co dziękować. Ściągnął brwi, pocierając swoje skronie.
-Dlaczego nigdy nie dałeś sobie ze mną spokoju, co Jamie? - zapytał w końcu, odwracając głowę w jego stronę, wbijając wzrok w jego tęczówki.

James - 2012-06-09 20:23:48

James uśmiechnął się leciutko.
- Bo mi zależy Lucyferze... Cały czas mi zależało. - Spojrzał mu w oczy. To prawda, cały czas mu zależy, Lucyfer dużo go nauczył.
- Nauczyłeś mnie, żeby nigdy się nie poddawać.

Lucyfer - 2012-06-09 20:40:54

-Nigdy nie dążyłem do tego, żeby Cię tego nauczyć, a jeśli to zrobiłem to nieświadomie.
On sam kompletnie nie wiedział w jaki sposób chłopak mógł się tego od niego nauczyć. Owszem, on nigdy nie dawał za wygraną, ale Jamie nie miał jak tego podpatrzyć. Był w jego życiu w chwilach, gdy o nic nie musiał walczyć, toteż trudno było mu zrozumieć jego słowa.

James - 2012-06-09 21:25:43

- Mimo to dziękuję... - Powiedział cicho i zamknął oczy. Jest już lepiej. Mimo to Jamie w środku nadal drży. Boi się. Powinien mu to mówić? Wczoraj Max go pobił, ostrzegł że jeśli zbliży się do Lucyfera to... Jak Jamie miał się nie bać. Nawet droga do domu go przerażała, ciemne ulice oświetlone tylko lampami, wszędzie jakieś podejrzane uliczki. No i dom. Naznaczony krwią, to chyba przeraża go najbardziej.

Lucyfer - 2012-06-09 21:31:53

-Nie masz za co, już mówiłem. Przeze mnie Max do Ciebie poszedł... - powiedział, choć niekoniecznie chciał wypowiedzieć ostatnie zdanie na głos. Wolałby zostawić swoje wątpliwości tylko dla siebie. Skoro jednak już to powiedział, to raczej trudno było to wyciąć z pamięci chłopaka, prawda? Nie chciał też mówić "zapomnij", bo nikt i tak w tym momencie nie zapomina. - za to też przepraszam, o ile w ogóle to słowo ma jakikolwiek sens.

James - 2012-06-09 22:00:55

Wciągnął powietrze ze świstem gdy ten wspomniał o Maxie. Nagle jakby przypomniało mu się, że Max pobije go. To było pewne. Zrobi to bo dowie się, że był u Lucyfera. Ostrzegał. Usiadł i jęknął cichutko. Zabolało.
- Ja... Już pójdę... Nie powinno mnie tu być. - Mimo zapewnień Lucyfera Jamie nadal się boi. Tak strasznie się boi. Nie wie czy chce tu być. Z jednej strony przecież nie może tu być, ale z drugiej jest przerażony myślą, że ma być sam. W tym mieszkaniu. Nie chce tam mieszkać, ale jak ma to powiedzieć? Nie chcę mieszkać w mieszkaniu które dostałem od Ciebie i które opłaciłeś, bo Twój chłopak mnie tam pobił i boję się tam być?, nie, to głupie.

Lucyfer - 2012-06-09 22:08:06

Wiedział o co chodzi. Widział w oczach chłopaka, że się boi, jednak nie miał kompletnie pomysłu na to, co mógłby zrobić. Może jedynie próbować załagodzić rany, te pozostawione na psychice, ale czy to będzie wystarczająco. Wyszedł zza biurka i podszedł do kanapy, na której siedział chłopak. Stanął przed nim a potem ukucnął, unosząc jego brodę dwoma palcami, tak by James spojrzał mu w oczy.
-Nie bój się, Jamie. On cię więcej nie skrzywdzi - powiedział cicho, jednak pewnie, jakby znał kolejne kroki Maxa, które tak naprawdę pozostawały niewiadomą. - Obiecuję Ci.

James - 2012-06-09 22:14:07

James zadrżał gdy ten podszedł i przekręcił jego twarz ku sobie. Poruszył się jakby chciał się przytulić, tak bardzo tego potrzebuje, lecz nie zrobił tego. Lucyfer nie lubił jak James się przytulał. Pokiwał tylko głową. Obiecał.
- Ja... Boję się tam mieszkać... Wszędzie jest krew... - Ramiona zaczęły mu drżeć.

Lucyfer - 2012-06-09 22:23:53

Puścił jego brodę, po czym usiadł obok chłopaka, opierając się łokciami o kolana. Był odrobinę przybity, ale wolał tego po sobie nie pokazywać. W końcu chodziło o jego faceta. Tego, którego tak kochał, z którego za nic w świecie nie potrafiłby zrezygnować. Potrzebował go jak powietrza, bez względu na to jak durnie to brzmiało. Taka była po prostu prawda.
-Trzeba się jej pozbyć - powiedział. Wiedział, że gdyby chłopak mógł zrobić to samodzielnie, to dawno by to zrobił. - Dam swój klucz ekipie sprzątającej. Wpadną tam dzisiaj.

James - 2012-06-09 22:31:38

Jest już dość późno. James spuścił głowę.
- Masz klucze do mojego mieszkania? Aa... Ale, jest późno... Gdzie mam spać? - Niepewnie, delikatnie opiera głowę na jego ramieniu. Da się wyczuć, że drży.
- W moim starym mieszkaniu chyba jest jeszcze łóżko...

Lucyfer - 2012-06-09 22:35:02

Zignorował głowę na ramieniu, dochodząc do wniosku, że jeżeli zacząłby o tym rozmyślać tylko by mu się pogorszyło, a o tym wolał nawet nie myśleć.
-Zarabiasz chyba odpowiednio, żeby wykupić sobie noc w hotelu, a jeśli nie to nic, zapłacę - powiedział, wyjmując już z kieszeni portfel. Ciekawe, że zawsze miał go przy sobie. Szybciej zapomniałby telefonu niż portfela. Pieniądze, mimo wszystko, grały w jego życiu ważną rolę.

James - 2012-06-09 22:49:02

Nie pomyślał o tym. Pozy tym nie, nie lubi hoteli. Woli już wrócić do tego obskurnego mieszkania, w końcu było kiedyś jego.
- Nie nie... Nie trzeba. Poradzę sobie. - Chyba, dodał w myślach. On po prostu nie chce być sam.

Lucyfer - 2012-06-09 22:57:43

-James - zaczął, wzdychając w końcu. Spojrzał na niego kątem oka, przygryzając dolną wargę w zdenerwowaniu. - Nie możesz tam wrócić jeżeli się boisz. Hotel to dobre rozwiązanie. Tylko na jedną noc, jutro będziesz miał swoje mieszkanie z powrotem. Dlaczego niby nie?

James - 2012-06-09 23:10:10

- Nie lubię hoteli... Tam jest tak. Sztucznie. - Dlaczego w hotelu miałoby być inaczej niż w domu? Dom to w końcu dom.
- Nie chcę być sam. - Wtedy przed oczami ma te wszystkie sceny.

Lucyfer - 2012-06-09 23:15:59

-Rozumiem - powiedział, przytakując bardziej dla siebie, niż do niego. Wstał z kanapy i podszedł do swojego fotela, z którego ściągnął marynarkę. Założył ją na siebie, po czym wykręcił numer do znanej mu firmy sprzątającej, mówiąc, że zaraz podrzuci im klucze.
-Chodźmy - powiedział, otwierając drzwi.

James - 2012-06-09 23:21:08

Zamrugał. Co? Gdzie? Wstał i podszedł niepewnie.
- Gdzie? - Zapytał cicho i wyszedł z nim z gabinetu. Drży, może za rogiem jest Max? A może na dole? Chłopak panicznie się boi.

Lucyfer - 2012-06-09 23:27:56

-Do mnie - powiedział, starając się zabrzmieć normalnie. W sumie całkiem nieźle mu to wyszło. Oparł się z nonszalancją o ścianę przy windzie i uśmiechnął się. Tak, powoli udawało mu się zachowywać pozory. Chciał już wrócić do bycia dawnym sobą. - Poczekamy tam aż firma posprząta, a potem cię odwiozę i tyle.

James - 2012-06-09 23:34:33

Wszedł do windy i spuścił głowę.
- Tyle... Dziękuję. - Dobre i tyle. Nie spodziewał się nawet tyle. Lucyfer zabierze go do siebie. Pewnie będzie spać na podłodze albo kanapie, ale nie będzie sam. Będzie z nim. Będzie bezpieczny. Chyba.
- Nie... Nie będzie go tam...Prawda? - Zadrżał.

Lucyfer - 2012-06-09 23:40:47

-Nie. Maxwell jest w pracy - powiedział spokojnym tonem. Doskonale wiedział kiedy Max pracował, poza tym po pracy niekoniecznie wędrował do niego. Wiedział, że chadza do barów, tak jak i on, więc nie miał się o co czepiać. Każdy z nich miał własne życie. Była w nim jednak część, którą spędzali razem i ta była dla Lucyfera najbardziej wartościowa.
Zjechali windą, na sam dół, a potem Lu oświadczył portierowi, że dziś już nie wróci. Z parkingu wyjechali kilka minut później.

James - 2012-06-09 23:45:59

Pokiwał głową i już trochę spokojniejszy odetchnął. Wysiadł niepewnie z windy i ruszył w stronę samochodu. Zajrzał do niego po czym usiadł z przodu. A co jeśli Max wróci z pracy prosto do Lucyfera? Jakby się zachował? Zabiłby go czy Lucyfer by coś zrobił? Pomógłby mu, czy nie? Tyle pytań bez odpowiedzi. Ale przecież Lu mu obiecał, a jego obietnica to nie byle co. Spojrzał na swoje odbicie w lusterku i westchnął cichutko. Minie wiele, wiele dni zanim jego twarz wróci do normy. Zostaną blizny i krwiaki, na pewno.

Lucyfer - 2012-06-10 00:01:04

Lucyfer nie był typem człowieka, który cokolwiek obiecywał. Z tego co pamiętał, był to pierwszy raz. Zawsze uważał obietnice za coś błędnego, bo kiedy się je złamie, traci się zaufanie nie tylko osoby, która nam wierzyła, ale i do samego siebie. Nigdy tego nie chciał.
Jechał szybko i w firmie znaleźli się szybciej niż Lu się spodziewał. Wysiadł, wręczył klucze, po czym wrócił do samochodu.
-Nie bój się tak, nic Ci nie będzie.

James - 2012-06-10 00:11:44

Pokiwał głową i oparł się. Zamknął oczy.
- Znowu mi pomagasz... - Wstyd mu. Nie umie sobie sam poradzić. Nie umie nawet pozbyć się krwi z podłogi.
- Nie będą... Zadawać pytać? - Krew na ścianie, podłodze i meblach raczej nie jest czymś zwykłym.

Lucyfer - 2012-06-10 13:45:22

-Wystarczy dobrze zapłacić, a nikt nie będzie o nic pytał - powiedział, starając się nie zwracać uwagi na pierwszą wypowiedź chłopaka. On nie był przekonany czy to pomoc, czy może raczej spłaca swój dług. W końcu prawdą było, że chciał poczuć się lepiej i wynagrodzić mu to, co się stało. Nie chciał przyznawać się do tego przed samym sobą, ale wiedział, że gdyby Max nie zareagował tak impulsywnie, pewnie nadal byłby na Jamesa zły i nie chciałby go widzieć.

James - 2012-06-10 16:46:09

- No tak... - Westchnął przyciskając zimny kompres do brzucha. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Jeszcze wczoraj Lucyfer nie chciał go widzieć, a dziś przytulił go, wziął do domu. Może dla niego to jedna głupia noc, ale dla Jamiego to wiele znaczy. Nie chce być teraz sam. Wie, że będą nękać go koszmary. Nienawidzi ich, zawsze takie przerażające, realistyczne. Pierwsza noc była okropna, prawie wcale nie spał, a jeśli już zasnął to po chwili budził się z krzykiem i uczuciem jakby ktoś tam jeszcze był. To było straszne.

Lucyfer - 2012-06-10 16:50:55

Zaparkował przed swoim apartamentem. Wysiadł z samochodu, a potem poczekał aż chłopak do niego dołączy. Z kieszeni wyjął klucze i kiedy już dojechał windą na samą górę, otworzył nimi drzwi. Wpuścił chłopaka do środka, chwilę później używając nogi, by zamknąć drzwi. Skopał z nóg buty.

James - 2012-06-10 17:06:12

James otworzył oczy gdy samochód stanął. Wysiadł z niego i razem z Lucyferem ruszył w stronę windy. Nie odezwał się ani razu, nie wie co ma powiedzieć, jak zacząć rozmowę. Kiedy już byli na miejscu chłopak wszedł do mieszkania pierwszy i zdjął buty układając je równo pod ścianą. Usiadł na kanapie. Będą tak milczeć? Może Lucyfer nie chce z nim rozmawiać, może nie ma o czym. To przecież tylko jedno przenocowanie. Pójdą spać, rano Lucyfer go obudzi, każe wracać do siebie i problem z głowy. Znowu będzie tak jakby się nie znali? Jamie tego nie chce. Bardzo chciałby, żeby Lu chciał spędzać z nim czas, chociaż trochę. Nawet ta głupia kawa raz w tygodniu, czy krótka rozmowa przy okazji przyniesienia dokumentów. Cokolwiek.

Lucyfer - 2012-06-10 17:18:50

Lucyfer bardziej niż nie chciał, to nie wiedział o czym mógłby z nim rozmawiać. Wszystkie tematy nagle wydały mu się drażliwe, a proponowanie kawy jakies zbyt denne. W końcu przyzwyczaił się do tego, że jeżeli chłopak chciał coś wypić to go po prostu o to prosił. Zawsze tak było.
-A więc... - zaczął, siadając na przeciwko niego w fotelu, opierając się łokciami o kolana. - Jak idzie Ci w pracy?
Tak, to był dość neutralny grunt więc dobrze było od niego zacząć.

James - 2012-06-10 17:22:53

Chłopak objął kolana ramionami i dość spłoszonym wzrokiem spojrzał na mężczyznę. Praca? Niech będzie, lepsze to niż nic.
- Bardzo dobrze... Szef mówi, że szybko się uczę. - Opiera głowę na kolanach i wpatruje się w niego intensywnie.

Lucyfer - 2012-06-10 17:33:06

-Gratuluję - powiedział wstając na chwilę, by wziąć z barku dwie szklanki i bourbon. Postawił jedną przed chłopakiem, drugą przed sobą i nalał alkoholu. Skoro na trzeźwo rozmowa im nie szła, to może lepiej dogadają się odrobinę podpici. Uniósł wzrok, rejestrując spojrzenie Jamesa. - Gapisz się na mnie - odparł, ukazując rząd równych, białych zębów w wesołym uśmiechu. No, w końcu jakaś normalna reakcja!

James - 2012-06-10 17:39:38

- Dziękuję. - James spojrzał niepewnie na szklanki. Powinien pić? Tak, powinien. Musi zapomnieć. Słysząc uwagę Lucyfera oblał się rumieńcem i schował twarz w kolana. Po chwili zerknął na mężczyznę i widząc uśmiech na jego twarzy sam się uśmiechnął, nie mógł tego powstrzymać. Uśmiechnął się, pierwszy raz od pobicia.

Lucyfer - 2012-06-10 17:42:49

-Od razu lepiej - pochwalił, przechylając szklankę do góry dnem, by alkohol znalazł się w jego ustach. Od zawsze był fanem szybkiego picia. Lubił drogie trunki, ale delektowanie się nimi godzinami było już nużące, dlatego zazwyczaj opróżniał szklanki jednym, dwoma haustami.
-I Jamie... nie musisz się mnie obawiać, dobrze?

James - 2012-06-10 17:47:56

Wziął do ręki swoją szklankę i wlał do gardła wszystko co w niej było. Przełknął, zakasłał i odetchnął z ulgą. Już mu lepiej. Spojrzał na Lucyfera spłoszonym wzrokiem.
- Tak, wiem. - Uśmiechnął się leciutko, na chwilę. Chciał się go nie obawiać, wiedział przecież, że Lucyfer nic mu nie zrobi, wie to. Jednak jego rozsądek mówi, że to przecież on dał Max'owi adres, on na to pozwolił. Ale nie, nie czas o tym myśleć. Tu jest bezpieczny, na pewno. Bo przecież Max nie przyjdzie tu po pracy, nie otworzy drzwi i nie wejdzie do mieszkania. To niemożliwie.

Lucyfer - 2012-06-10 18:15:23

Rzeczywiście niemożliwe i myślenie o tym mogło jedynie podwyższyć Jamesowi ciśnienie, nic poza tym. Co do adresu, Lucyfer myślał o tym czasami, zastanawiając się ile w tym jest jego winy. Powinien w końcu to przewidzieć, znał Maxa, jego impulsywność, gdyby tylko przeszło mu przez myśl, że mógłby zrobić coś takiego... to co? Pewnie i tak nie sprzeciwiłby się Maxwellowi.
Wlał sobie jeszcze alkoholu, by znów wyczyścić szklankę. Zacisnął wargi.
-Max zrobił to, bo coś do mnie czuje - powiedział, patrząc na swoje stopy, pochylony do przodu, łokciami opierając sie o kolana. Nie wiedział czemu to mówi. Po prostu poczuł, że musi. Chłopak zasługiwał na szczerość. - Ja wiem, że to zły sposób pokazania Ci, że nie masz się do mnie zbliżać, ale... w pewien sposób go rozumiem. Bardzo zawiły, ale jednak. Troszczy się o mnie.

James - 2012-06-10 18:21:19

Chłopak zesztywniał. Więc dlatego Lucyfer zaprosił go do siebie, chciał mu powiedzieć, że ma się do niego więcej nie zbliżać. Cudownie, po prostu świetnie, kolejny cios w plecy. Momentalnie łzy zaczęły cisnąć się do oczu Jamesa. Odstawił szklankę i skulił się tak aby nie patrzeć na mężczyznę. Zaczął drżeć. on go rozumie, rozumie go. Rozumie to że Max przyszedł do niego i o mało co nie zakatował go na śmierć, rozumie to że skrzywdził Jamiego, jak chyba nikt inny.

Lucyfer - 2012-06-10 18:34:34

Lucyfer nie rozumiał o co chodzi, dlaczego James płacze i drży. W końcu wcale nie chodziło mu o to, co chłopak sobie myślał. Tłumaczył tylko tok myślenia Maxwella, a nie wyjaśniał przyszłość. On sam nie miał pojęcia jak to będzie wyglądało, ale na pewno swoimi słowami nie chciał mu przekazać, że więcej się nie zobaczą. Był w kropce, ale potrzebował czasu, by to przemyśleć.
Odłożył szklankę na bok i usiadł obok chłopaka, jedną nogę podciągając  pod tyłek. Zagarnął go do siebie ramieniem, wzdychając.
-Już dobrze, Jamie - mruknął mu do ucha, głaszcząc po włosach. Nie był dobry w takich rzeczach. Nie znał się na czułościach, bo w jego życiu nigdy ich nie było. Nie wiedział też czy ich chciał. Czasami dobrze było je poczuć, ale tylko czasami, tylko wtedy, gdy ich potrzebował. A teraz potrzebował ich James, więc czy to go w jakiś sposób usprawiedliwiało, że tulił do siebie chłopaka, który jest chyba jedynym, którego na sto procent Max nie chciałby przy nim widzieć? Jasne, miał wyrzuty sumienia i to cholerne, ale jego serce wciąż miało w sobie jakieś resztki dobroci i współczucia, które Jamie, może nieświadomie wykorzystywał. Dlatego też zepchnął myśli o Maxie na dalszy plan, chcąc choć trochę usprawiedliwić swoje zachowanie. Wiedział, że jego facet ryzykował sporo udając się do Jamesa, ale co, miałby tak teraz zostawić tego pobitego chłopaka? To była jego wina. Wszystko to była jego wina i nie mógł w żaden sposób odepchnąć go od siebie na tyle, by ten nie wrócił. Co gorsza, nie mógł też trzymać go blisko, bo był Max. A bez względu na wszystko to on był najważniejszy. Zawsze będzie.

James - 2012-06-10 18:43:59

Jamie rozpłakał się na dobre.m Tak, on myśli, że Lucyfer chce dać mu do zrozumienia, że więcej się nie zobaczą, że nie chce go znać. Poczuł jak kanapa obok niego ugina się a jak mężczyzna przytula go do siebie. Mocno, czule, tak jakby chciał uchronić przed całym złem świata. Wtulił się w niego mocno, dłonie zaciskając na jego koszuli i obejmując go jedną nogą. Lucyfer może myślał, że nie umie okazywać czułości, ale Jamie wiedział, że gdy ten chciał to potrafił być czuły.
- Nie chcesz... Żebym... Zniknął? - Wtulił twarz w jego tors. Tak bardzo teraz potrzebuje kogoś bliskiego, a Lucyfer jest jedyną osobą którą ma chłopak.
- Mam... Tylko Ciebie... - To prawda i Lu wie, że James nie ma nikogo innego. Nikogo kto by się nim zajął czy zainteresował. Pociągnął nosem.

Lucyfer - 2012-06-10 19:04:00

Po jakimś czasie wyrzuty sumienia wobec Maxa wróciły i oderwał się od chłopaka, wstając z kanapy. Zaczął chodzić po mieszkaniu, trzymając się za włosy, jakby miało mu to pomóc w wynalezieniu jakiegoś złotego środka, ale jak na złość nic nie przychodziło mu do głowy. Z jednej strony był Maxwell, który żeby go chronić zaryzykował więzieniem i poszedł sam walczyć o jego dobro. To był znak, że mu zależy, że nie tylko Lu jest tu tym, który coś czuje. Z drugiej był Jamie. Wiedział, że nie może go kompletnie odrzucić przez to, co się stało, ale trzymanie go blisko było nie w porządku.
-Nie chcę - powiedział, zastanawiając się czy chcenie ma tu coś w ogóle do rzeczy. - Ale muszę się nad tym zastanowić. Muszę myśleć o konsekwencjach, o Maxie...

James - 2012-06-10 19:11:07

James zaszlochał gdy ten go puścił. Niech nie odchodzi.
- Przecież... Ja... My... Nie robimy... Nic złego. - Bo nie robią. Co jest złego w tym, że rozmawiają, że Lu mu pomaga, pociesza go. James go potrzebuje i to bardzo. Dlaczego Max tak bardzo go nienawidził? Dlaczego chciał go zabić? Przez ten gwałt? To nie była jego wina, a został ukarany. Okrutnie i nieludzko. Znowu się boi.

Lucyfer - 2012-06-10 19:24:37

-Nie chodzi o to, co robimy, tylko do czego doprowadzają nas nasze decyzje. Twoja o tym by powrócić do burdelu, moja o tym, żeby tam pójść, to że w ogóle się poznaliśmy. Wszystko to wpłynęło na mnie, z pewnością na siebie i niestety pośrednio na Maxwella, który nawet nie wiedział, że jest tego częścią - powiedział, tak naprawdę najwięcej winy dopisując na swój rachunek. - Max próbuje mnie chronić na sposoby jakie zna i nawet jeżeli ich nie popieram, to doceniam. Nie mogę nawet być na niego zły...

James - 2012-06-10 19:34:51

- Nie możesz... - On nie rozumie tej chorej sytuacji. Nie umie jej zrozumieć.
- Ty... Żałujesz... Że się poznaliśmy... - To raczej stwierdzenie niż pytanie. Pewnie tak, gdyby się nie poznali, życie Lucyfera byłoby normalne, byłby szczęśliwy. Jamie pewnie nadal by się puszczał, albo umarłby już na jakąś chorobę czy coś w tym stylu. Pociągnął nosem i skulił się.

Lucyfer - 2012-06-10 19:44:40

-Nie, nie żałuję - przyznał. - Żałuję, że dałem Ci powody, by się we mnie zakochać. Byłoby zupełnie inaczej, gdybyśmy po prostu od początku byli zwykłymi kumplami.
To prawda. Zakochanie Jamesa w jakiś sposób zapoczątkowało tę całą gonitwę, której nie potrafili przerwać i doprowadziło do katastrofalnych skutków, których - również oni - nie potrafili powstrzymać.

James - 2012-06-10 19:50:58

James czknął. Nalał sobie do szklanki alkoholu i wypił go dwoma łykami. Potrzebował się napić.
- A... Nie możemy być... Teraz kumplami? - Uśmiechnął się lekko, ciepło. Przyjaciele, to dobre rozwiązanie.

Lucyfer - 2012-06-10 20:10:08

-Teraz to żadne rozwiązanie - powiedział. Wiedział jak zareagowałby Max i nie chciał ryzykować. Obecnie jedyne, co przychodziło mu do głowy to zakończenie znajomości. Nie wiedział tylko jak powinien przedstawić to chlopakowi, żeby nie wyszło tak okropnie, jak brzmiało w jego głowie. - Musimy wymyślić coś innego, o ile w ogóle coś istnieje...

James - 2012-06-10 20:23:39

- Ale dlaczego? To dobre rozwiązanie... - Westchnął i wypił kolejną szklankę alkoholu.
- Może... Będziemy się... Przyjaźnić w tajemnicy? - Pociągnął noskiem i spojrzał na niego. W jego oczach jest tyle bólu, a jednocześnie i potrzeby. On go potrzebuje. Jak powietrza.

[o nie, tylko nie zakończenie ; ________ ;]

Lucyfer - 2012-06-10 20:32:21

-Kocham Maxa - powiedział, odwracając się w jego stronę. - Jeżeli jestem w stanie kochać kogokolwiek to kocham jego. Nie byłbym w stanie go okłamywać, musisz to zrozumieć.
Lucyfer rozumiał potrzebę Jamesa, ale musiał też myśleć o sobie, o swoim związku. Nie chciał tego zepsuć przez znajomość z Jamie'em.
[Zawsze mamy jeszcze jeden wątek xD Swoją drogą, James w końcu zostanie wypieprzony przez Lu, tego czy tamtego, ale jednak xD]

James - 2012-06-10 20:36:41

Spuścił głowę i znowu zaczął płakać. Więc to koniec. Lucyfer przecież powiedział, że nie chce żeby Jamie chciał zniknąć. Już nie rozumie.
- Przecież... Powiedziałeś, że nie chcesz... Żeby mnie... Nie było... Lucyfer. - Drży.

[no chuj, ale czemu? xD jest tak fajnie!]

Lucyfer - 2012-06-10 20:46:17

-Nie chcę - powtórzył ponownie. - Ale to nie znaczy, że wszystko jest takie jak byśmy chcieli. Życie to niezłe skurwysyństwo, które potrafi dopierdolić i niestety trzeba się z tym pogodzić. Przykro mi.
[Nie mam pomysłu, dlatego xD Powiesz czy fajnie już po xd]

James - 2012-06-10 20:53:26

- Czyli co? Mam iść tak? Mam się... Już do Ciebie nie zbliżać... Tak jak powiedział Twój facet... Tak? - Wstał i pociągnął nosem.
Nie chce żeby to tak było. Lucyfer sam sobie zaprzecza. Co ma na myśli? Co mają zrobić?

[Co Ty chcesz zrobić xD]

Lucyfer - 2012-06-10 21:12:23

-Nie wiem, James! - warknął w jego stronę, tracąc panowanie. Skąd on niby miał wiedzieć, co robić? Nie zjadł wszystkich rozumów, nie był Bogiem, który mógłby przewidzieć konsekwencje. Był zwykłym facetem, którego życie dziwnym trafem nieźle się spieprzyło. - Nie mam pojęcia.
[Ja? Nic xd]

James - 2012-06-10 21:18:15

Opadł na fotel przestraszony tym nagłym wybuchem. Co mają zrobić? Może jutro będą mieć jakieś pomysły.
Skulił się i oparł głowę na podłokietniku i zamknął oczy. Po jego policzkach płyną łzy. Jest w kropce.
[Apf xd]

Lucyfer - 2012-06-10 21:38:19

-Idź spać - powiedział do niego w końcu. Brak pomysłów mu nie pomagał i naprawdę wolałby po prostu o tym wszystkim nie myśleć. Sam podszedł do kuchennej części apartamentu i wziął dla siebie skręta. Może gdy się upali trochę odetchnie i przestanie tak durnie o tym myśleć.

James - 2012-06-11 14:32:41

- No przecież śpię. - Skulił się bardziej, by nie spaść i ziewnął. Sen to coś czego na pewno mu brakuje, jest wykończony. Tyle rzeczy trzeba zrobić, przemyśleć. Co z nim i Lucyferem? Z takimi myślami zasnął skulony i wciśnięty w fotel.

Lucyfer - 2012-06-11 15:09:24

Spojrzał na niego odrobinę zdziwiony. Tylko on mógł wybrać fotel zamiast kanapy, ale to jego sprawa, a Lucyfer nie miał zamiaru się wtrącać. Sam nie był śpiący. Chciał mieć już wszystkie swoje sprawy z głowy. Chciał porozmawiać z Maxem, wyjaśnić cokolwiek. W obecnej sytuacji więcej było niejasności, niż rzeczy, które były już ustalone. To go przytłaczało.

James - 2012-06-11 15:12:35

Po paru minutach Jamie zaczął drżeć. Dostał strasznej gorączki. Znowu dręczą go koszmary, a raczej koszmar. Max wchodzi do pokoju, zaczyna go bić, krew jest wszędzie, na ścianie, podłodze, meblach. Próbuje uciec ale ten go łapie. Zaczął się rzucać przez sen, mruczeć pojedyncze słowa.
- Nie... Proszę... Zostaw...

Lucyfer - 2012-06-11 15:29:03

Lucyfer nie spał. Leżał na łóżku, wpatrując się w sufit, co jakiś czas posyłając spojrzenie swojemu telefonowi komórkowemu. Chciał zadzwonić, a z drugiej strony bał się, że Max weźmie sobie jego telefon za bardzo do serca i tu przyjedzie. Gdyby zobaczył Jamesa zabiłby i jego, i może jeszcze Lucyfera. A on, jakby nie patrzeć chciał żyć i to własnie z Maxwellem, więc chyba lepiej było sobie odpuścić.
Słysząc słowa chłopaka, Lu nie ruszył się z miejsca. Koszmar minie, a gdyby go teraz obudził, zaczęłoby się od początku.

James - 2012-06-11 15:41:23

James obudził się z krzykiem. Upadł na podłogę i zaczął cicho płakać. Wszystko jest takie realistyczne. Wstał chwiejnie i zajrzał do sypialni Lu. Jego twarz lśni od łez.
- Boję się... - Powiedział cicho, głos ma zachrypnięty. A może obudził go i teraz Lu będzie zły? Wyrzuci go. Chłopak ściska klamkę w ręku.

Lucyfer - 2012-06-11 15:47:32

[Szkoda tylko, że Lucyfer nie ma w domu klamek, oprócz tej do łazienki i wejściowych drzwi xD]
Spojrzał na chłopaka, wstrzymując oddech. Przypominało mu to chwile, kiedy chłopak był chory i Lucyfer też nie miał większego wyboru niż trzymać go u siebie. James w takim stanie chyba bardziej go denerwował. Może ze względu na to, że robił się taki płochliwy jak dziecko i nie potrafił sobie z niczym poradzić? W końcu to było sprzeczne z zachowaniami, które przejawiał Lu.
-Już dobrze - powiedział, unosząc się na łokciach. - Napij się wody i spróbuj ponownie zasnąć.

James - 2012-06-11 17:23:06

[o chuj, zapomniałam jak to jego mieszkanie wygląda xDD wybacz xD]
Chłopak pociągnął nosem. Nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
- A... Ale tu... Jest niewygodnie... Mogę obok... Ciebie? - Patrzy na niego wypłoszonym wzrokiem. Chciał mieć przy sobie kogoś. Wtedy na pewno zaśnie.

Lucyfer - 2012-06-11 17:28:17

Lucyfer nie mógł się w to wplątać i doskonale o tym wiedział. Już nawet nie chodziło o Maxwella. On po prostu nie chciał takiego obrotu sprawy. To nic, że na usta cisnął mu się złośliwy komentarz, że gdyby wybrał sobie kanapę byłoby inaczej. Zignorował to. Zamiast tego więc wstał z łózka i wskazał mu je ręką.
-Śpij tutaj, ja i tak nie jestem śpiący - powiedział, mijając go.

James - 2012-06-11 17:34:44

Zrobił wielkie oczy, ale położył się do łóżka.
- Przepraszam... Jutro już mnie nie będzie... - Skulił się i schował twarz w poduszkę. Liczył na coś więcej, dużo więcej. Tak jak w biurze. Był dobry, przytulił go a teraz? Zachowywał się jakby James był śmieciem.

Lucyfer - 2012-06-11 17:44:45

Lucyfer patrzył na to wszystko z innej perspektywy. Robił wszystko, co było potrzebne, by zachować w tej sytuacji zdrowe zmysły i rozsądek. Nie mógł być blisko Jamesa, doskonale o tym wiedział i nie miał zamiaru łamać tego, gdy było to niepotrzebne. Teraz najważniejsze było dla niego, by wszystko wróciło do normy. James mu tego nie ułatwiał.
-Nie udawaj, wcale nie jest Ci przykro - powiedział, doskonale wiedząc o czym mówi. Po nim po prostu widać było czego chce, a te ciągłe łzy miały mu to ułatwić. - Dobranoc.
Wyszedł z części sypialnej i usiadł na kanapie, opierajac się łokciami o kolana.

James - 2012-06-11 17:50:27

James zrobił wielkie oczy. Co on sobie wyobraża.
- Nie wiesz co myślę! Jest mi przykro! Przykro jak cholera! - Wstał i założył bluzę.
- Idę sobie. - Widzi, że Lucyfer nie ma najmniejszej ochoty, żeby Jamie tu był. Po co go w ogóle tu przyprowadził? Przecież chce się go pozbyć. Dlaczego tak trudno go zrozumieć.

Lucyfer - 2012-06-11 17:59:16

Po co.. trochę głupie pytanie, biorąc pod uwagę, że w swoim mieszkaniu chłopak nie chciał przebywać przez krew, a w hotelu przez kaprysy. Chyba lepiej, że tego nie słyszał, bo niepotrzebnie by sie jeszcze zdenerwował.
-Idź - powiedział spokojnym głosem. - Zawsze wychodzisz i zawsze kończy się to w jeden sposób. Żałujesz. I wszyscy dookoła również zmuszeni są żałować. A masz tylko mnie. I tylko mnie rujnujesz tym swoich wychodzeniem życie, więc zastanów się dwa razy, bo następnym razem nie zaoferuję pomocy.

James - 2012-06-11 18:07:09

- Ale... Ja... Masz rację. - Westchnął i usiadł na kanapie. Wyraźnie się uspokoił.
- Masz rację. - Powtórzył i spojrzał na niego ze skruchą. Prawdziwą. Lu naprawdę miał rację. Nie może się tak zachowywać, to beznadziejna sytaucja.

Lucyfer - 2012-06-11 18:14:10

-Wiem - powiedział tym samym tonem. Od dawna nie był tak mocno sobą jak w tej chwili i naprawdę za tym tęsknił. Szczerość i panowanie nad sytuacją naprawdę były mu potrzebne. Dobrze, że się nie hamował. Było mu nawet trochę lepiej. - A teraz wracaj do spania.

James - 2012-06-11 18:26:38

Westchnął i pokiwał głową. Lucyfer jest starszy a co za tym idzie i mądrzejszy. Chłopak więc wstał, rozebrał się z dolnych części garderoby zostawiając tylko bieliznę, bluzę położył na podłodze i wlazł do łóżka. Napił się jeszcze wody i otulił kołdrą.
- Dobranoc Lucyferze. - Zamknął oczy.

Lucyfer - 2012-06-11 19:10:10

Nie odpowiedział. Zamiast tego ubrał buty i, zostawiając telefon na kuchennym blacie, żeby nikt mu nie przeszkadzał, wyszedł. Zamiast jednak zjechać windą na dół, otworzył wejście na dach. Tylko on miał tam dostęp, poza tym nie było ono dobrze widoczne. Po wejściu, zamknął je za sobą na klucz. Podszedł do samego brzegu apartamentowca i usiadł, spuszczając nogi z gzymsu.

James - 2012-06-11 19:32:49

James nie był taki głupi. Po ty koszmarze za nic nie chciało mu się spać. Ubrał się szybciutko i poszedł za nim. Chciał wejść na dach ale okazało się że jest zamknięte. Westchnął tylko. Może go usłyszy. Powinni pogadać.
- O czym myślisz?

Lucyfer - 2012-06-11 19:51:11

Kiedy ludzie zostawiali telefon i wychodzili gdzieś bez słowa, zamykając się na klucz oznaczało to zazwyczaj, że chcą być samo, chcą pomyśleć. Tak też i było tym razem. James powinien to zrozumieć. I nie, Lucyfer go nie słyszał. Był za daleko od wejścia, poza tym bardziej się skupiał na samochodach pędzących na dole, niż odgłosach za nim.

James - 2012-06-11 20:49:55

Westchnął i wrócił do pokoju. Skoro Lucyfer chce pobyć sam to niech tak będzie. Chłopak ponownie rozebrał się i poszedł do kuchni. Wyjął z lodówki mleko, otworzył je i wlał do garnuszka. Postawił na kuchence i usiadł na blacie. Może gorące mleko pomoże mu zasnąć.

Lucyfer - 2012-06-11 21:07:25

Leżąc na dachu, wpatrując się w niebo czasami przychodziły Lucyferowi do głowy pomysły, których nie dałoby się wymyślić w inny sposób. Nawiedzały go, jak gdyby czekały, aż w końcu na nie wpadnie. Tym razem jednak nic takiego się nie stało. Spędził dwie godziny w samotności, a kiedy wrócił do mieszkania, James był w łóżku. Spał, a przynajmniej wyglądał, że śpi. Lu położył się na kanapę i przymknął oczy.

James - 2012-06-11 21:35:35

James spał mocno, na szafce obok łóżka stoi pusta szklanka po mleku i talerzyk z okruszkami po ciastkach. Musiał że skądś wygrzebać. Kiedy rano Lucyfer się obudził, Jamie nadal śpi. Skulony i obejmujący jaśka jakby to był pluszak. W kącikach ust ma okruszki, a nad górną wargą wąs po mleku. Śpi jak zabity.

Lucyfer - 2012-06-12 12:37:47

Lucyfer obudził się w momencie, kiedy zadzwonił jego budzik. Rozejrzał się dookoła odrobinę zdezorientowany, bo nie czuł pod sobą miękkiego materaca swojego łóżka tylko skórę kanapy. Przyjrzał się brudnym naczyniom, bo oprócz talerzyka na kuchence stał jeszcze garnek.
-Co za chlew... - powiedział na głos, choć w sumie i tak była to wiadomość tylko dla niego. Wziął naczynia i włożył je do zmywarki, po czym podszedł do wieży stereo i odpalił jakąś stację radiową na full. On spieszył się do pracy, musiał jeszcze odwieźć Jamesa, a tylko takie radykalne środki mogły zadziałać natychmiastowo.

James - 2012-06-12 15:54:35

James spał sobie spokojnie gdy nagle do jego uszu wdarła się głośna muzyka. Chłopak nienawidzi takich pobudek, to okropne! Jęknął tylko głośno i otulił się szczelniej kołdrą, a poduszką zakrywając uszy. On chce jeszcze spać.

Lucyfer - 2012-06-12 18:27:16

Lucyfera jednak za bardzo to nie obchodziło. Spieszył się do pracy i żadne dziecinne marudzenie nie pomagało w tym momencie Jamesowi, tylko pogarszało jego sytuację. Wyłączył muzykę i stanął nad łóżkiem, krzyżując ręce.
-Za pięć minut wychodzę do pracy więc rusz tyłek.

James - 2012-06-12 18:32:58

Bardzo, ale to bardzo niechętnie wstał i ubrał się. Jest jeszcze pół śpiący i zrobił to wszystko z zamkniętymi oczami.
- Już... Już... - Ziewnął i przeciągnął się. I znowu pytania wróciły. Co z nimi będzie? Lu pomógł mu a teraz go tak po prostu zostawi? Mimo wszystko chłopak jeszcze się boi. Nadal myśli, że Max czai się za każdym rogiem z zamiarem wyskoczenia i zabicia go.

Lucyfer - 2012-06-12 19:57:43

-Mieszkanie jest wyczyszczone, dzwonili do mnie. Odwiozę cię - powiedział, zakładając buty. Biorąc pod uwagę, że miał do jego domu po drodze nie był to zbyt wielki problem. On sam wolał nie myśleć o tym wszystkim. Jeżeli tak będzie musiało być to owszem, zdecyduje się na zakończenie znajomości z Jamesem. Dla swojego własnego dobra. I dla tego chlopaka również.

James - 2012-06-13 16:12:42

Westchnął i ubrał się. On nie chciał zrywać znajomości. Mimo, że tak stało się tak wiele złego to Jamie nie żałuje że poznał Lucyfera. Dzięki niemu przeżył chyba najlepsze dni w swoim życiu, dzięki niemu żyje.
- Myślałeś nad tym co... Za nami będzie? - Jest poważny. Założył buty i razem z mężczyzną ruszył w stronę windy.

Lucyfer - 2012-06-13 16:42:00

-Tak, Jamie - powiedział spokojnie, naciskając guzik, by winda przyjechała na ostatnie piętro. Kiedy już się tam znaleźli wcisnął "parter", a potem westchnął, unosząc wzrok tak, by spojrzeć chłopcu w oczy. - Dla własnego bezpieczeństwa trzymaj się ode mnie z daleka.

James - 2012-06-13 18:34:02

James stoi oparty o ścianę i czeka aż Lucyfer odpowie. Gdy usłyszał odpowiedź zbladł.
- Ale... Przecież powiedziałeś... Że nie chcesz żebym zniknął. Powiedziałeś. - Patrzy mu w oczy.

Lucyfer - 2012-06-13 20:35:12

-Nie chodzi o to czego chcę ani o to czego ty chcesz. Są ważniejsze sprawy, jak bezpieczeństwo czy szczęście. Też chcę być w życiu szczęśliwy, a póki co wszystko co się dzieje znacznie mi to uniemożliwia - powiedział. Głos miał pewny, nie znoszący sprzeciwu. - Zajmij się swoim życiem, ja zajmę się swoim. Zobaczysz, będzie dobrze.

James - 2012-06-18 21:27:48

James spuścił głowę. Dlaczego zawsze musi być źle.
- Aha. Wiesz, obiecałeś, że nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz. - Lucyfer może nie skrzywdził go wprost. Tym, że każe się odsunąć Jamiemu, tym go krzywdzi.

Lucyfer - 2012-06-20 13:06:00

-Wiem. Właśnie dlatego, to robię. O wiele bardziej skrzywdziłoby Cię, gdyby Max cię znalazł i zabił, niż gdy my przestaniemy się widywać - powiedział, mając nadzieję, że chłopak to zrozumie. W końcu robił to dla nich obojga. Chciał, by chłopiec był bezpieczny.

James - 2012-06-22 17:19:24

- Ale... Ja bym... Chciał zaryzykować. - Zależy mu na tej znajomości, bardzo.
- Jeśli bardzo... Bardzo nie chcesz już mnie widzieć to postaram się... - Zastanowił się chwilkę, jakby szukając odpowiedniego słowa.
- Zniknąć. - Powiedział w końcu.

Lucyfer - 2012-07-26 00:40:28

-Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo, Jamie... Nie o to czego ja chcę.
Patrzył na niego przez chwilę smutnym wzrokiem, jakby naprawdę zależało mu na tej znajomości, choć sam nie był pewien, czy tak jest w rzeczywistości.
-Musisz pamiętać, że świat jest cholernie niesprawiedliwy. Nie chcę, żeby coś Ci się stało przeze mnie - przyznał.

James - 2012-07-26 22:45:46

- Ja rozumiem, naprawdę rozumiem Lucyferze. - Westchnął. Co miał zrobić? Jemu zależy na tej znajomości i to bardzo.
- Ale dlaczego ten Twój Max miałby mi znowu coś robić. Przecież nic Ci nie robię, nie krzywdzę Cię, a przynajmniej nie świadomie. Cierpisz przeze mnie? - To pytanie ciąży mu na sercu.

Lucyfer - 2012-07-26 22:53:57

Zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, aż w końcu podrapał się z zakłopotaniem po karku.
-Nie wiem, Jamie... Nie jestem do końca pewien - powiedział, wypuszczając z płuc powietrze. Spojrzał na niego, unosząc kącik ust w pocieszycielskim uśmiechu. - Max chce mojego dobra... uważając, że znajomość z tobą to wyklucza.

James - 2012-07-26 23:17:03

- Niby dlaczego? Ja wiem, że on Cie kocha i nie chce by stała Ci się krzywda. Wiem, że przeze mnie bardzo cierpiałeś, ale ja nie chciałem. Gdybym mógł to cofnął bym czas. - Spuścił głowę. Jakie to wszystko bez sensu. Nie fair.
- Wytłumacz mu... Jeśli oczywiście chcesz.

Lucyfer - 2012-07-26 23:28:46

-Max mnie nie kocha - szepnął, odrobinę od niechcenia, lekko się nawet krzywiąc. Jasne, Max coś do niego czuł, potrzebę jakiejś bliskości, ich seks był zawsze niesamowity. Jednak... jeśli już rozmawiali o uczuciach, z ust Maxa nigdy nie padły te słowa. Ani razu. Lu wątpił, by Maxwell był zdolny do miłości w prawdziwym znaczeniu tego słowa. - Nie chcę nic obiecywać.

James - 2012-07-29 00:09:39

- Nie? Wyglądaj jakby jednak Cię kochał. Dobrze, nie obiecuj. - Westchnął. Dla niego to oczywiste, że Max kocha Lucyfera. Takich rzeczy nie robi się nie kochając kogoś.
- Ale nie skreślaj naszej znajomości... Naprawdę mi na niej zależy.

Lucyfer - 2012-07-29 01:45:51

-Nawet jeśli, nigdy nie nazwie tego po imieniu - zapewnił. - Postaram się jakoś to załatwić, Jamie.
Podrapał się po głowie, szukając jakiegoś rozwiązania. Jakiegokolwiek.
-Chodźmy na piwo - mruknął w końcu, poddając się.

Lucyfer - 2012-07-30 19:50:09

[Mam w sumie dobre wiadomości xD Dziewczyny zakładają nowego bloga, który już będzie zwykłym blogiem, a nie forum. I w sumie tam Lucyfera nie tworzę, ale postać lucyferopodobną xD Więc można byłoby tam zacząć od początku tę znajomość, może nawet Logan, bo tak będzie miał na imię, będzie odrobinę milszy :D www.miami-paradise.blogspot.com masz obowiązek się zapisać, o ;P

James - 2012-07-31 21:10:43

[spoko xd]

Lucyfer - 2012-07-31 21:11:37

[Do tego czasu, jesteś jednak skazana na złego Lucyfera, buu xd]

James - 2012-08-01 10:48:31

Chłopak uśmiechnął się lekko gdy usłyszał propozycję Lucyfera.
- Chętnie. - Ruszyli w stronę ulubionego baru. Tego w którym się poznali. Jamesowi wróciły wszystkie wspomnienia.

Lucyfer - 2012-08-01 13:17:02

Cóż, Lucyfer nie mógłby chyba powiedzieć, że to jego ulubiony bar. Był za to blisko, a to trzeba było wykorzystać. Usiadł w loży, po czym zamówił dwa piwa, mając nadzieję, że nie będzie to byle jaka siura.
W jego głowie również ukazały się wspomnienia, starał się je jakoś wyprzeć.
-Wiec tu się wszystko zaczęło, huh? - mruknął niby od niechcenia.

James - 2012-08-08 12:43:52

James usiadł. Słysząc słowa Lucyfera uśmiechnął się delikatnie.
- Właśnie tak. - rozgląda się od niechcenia. Pamięta jak siedzieli obok siebie, jak potem poszli do łazienki. Aż westchnął cicho. Czuje się jakby to było dopiero wczoraj.

Lucyfer - 2012-08-08 13:43:24

[Cóż, teraz to raczej już tu nikt wpadał nie będzie, więc musimy sobie trzasnąć jakiś wątek między Nickiem, a Chesterem i będzie cacy ^ ^]

James - 2012-08-19 11:21:38

[Zacny pomysł. Oho, i widzę tam Lucyfera, cudownie]

www.rbd-rebelde.pun.pl www.kamikadzeforum.pun.pl www.matpg.pun.pl www.pwsz-zarzadzanie-2010.pun.pl www.baku-przestrzen.pun.pl