M. Nott - 2012-05-11 20:31:46

Matthew nie lubił wielu rzeczy, ale jedną z nich było marudzenie Juliet. Tym razem ta się uparła że chce odwiedzić "wujka" Lucyfera i po powtórzeniu tego po raz... może nie sety, ale na pewno coś około tego, Matt uległ. Bo przez to też nie mógł dokończyć projektu, bo co z tego że była sobota, jako architekt miał terminy których musiał dotrzymywać.
Temu też znalazł się razem z córeczką przed drzwiami do mieszkania Lucyfera, zapukał pewnie i zerknął nieco w dół na dziewczynkę która przestępowała z nogi na nogę nie mogąc się doczekać tylko ze sobie znanego powodu.
Nott jako ojciec kochał ją, może nawet trochę rozpieścił, ale nawet dla niego to wszystko bywało męczące, jednak nigdy nie wyobrażał sobie jakby to było bez Juliet. To było nie do pomyślenia.
Matthew westchnął i kiedy usłyszał iż drzwi się otwierają powrócił wzrokiem ku nim.

Lucyfer - 2012-05-11 20:41:40

Sobota. Lucyferowa sobota. Co się z tym wiązało? Oczywiście, gość. Tym razem gość miał metr osiemdziesiąt osiem wzrostu i całkiem niezłe ciało. Był ciasny. Poczuł to kiedy tylko w niego wszedł. Z głową lekko odchyloną do tyłu, potwierdzał właśnie tylko swoją reputację, jednego z najbardziej gorących mężczyzn na Manhattanie. Dawno nie spotkał kogoś, kto byłby wyzwaniem. A nawet kiedy spotkał, w końcu i tak go dostawał. Lucyfer nawet nie przerwał kiedy usłyszał pukanie. Był blisko. Dopiero kiedy skończył, nasunął na siebie bokserki i spodnie, po czym kazał spadać temu chłopakowi, poszedł otworzyć. Bez koszulki, powitał swojego gościa. Poprawka, gości. Uśmiechnął się delikatnie.
-Hej, aniołku - powiedział, kucając przy dziewczynce. Po chwili uniósł głowę na Matta. - Tęskniłeś, co? Tak mi się wydawało, że w końcu zaczniesz jej marudzić, jak bardzo chcesz mnie zobaczyć - powiedział z przekąsem.

M. Nott - 2012-05-11 20:59:31

Juliet zawiesiła się brunetowi na szyi wydając z siebie okrzyk "wujek Lu!". Kiedy Lucyfer został wujkiem, to tego akurat Matthew nie wiedział, ale po prostu przewrócił zielonymi oczami na słowa mężczyzny.
-Po prostu nie mogłem się doczekać i skakałem przed twoimi drzwiami niczym pięciolatka - wypowiedział z głosem wręcz ociekającym ironią. Juliet puściła Lucyfera i wkroczyła do środka nucąc coś zapewne zasłyszane w szkole albo gdzieś tam. Matthew wyminął Lucyfera w drzwiach nawet nie czekając na zaproszenie wkroczył do środka. Odwiesił na wieszak lekki płaszcz swojej córki jak również pozbył się swoich butów.

Lucyfer - 2012-05-11 21:06:51

-Tak myślałem - powiedział, wstając. Został jeszcze chwilę przy drzwiach, żeby wypuścić chłopaka, który czekał za rogiem, koło kuchni. Kiedy go minął wcisnął mu w rękę karteczkę z numerem telefonu, którą Lucyfer podarł chwilę później i wyrzucił do śmieci. Przeszedł do głównej części mieszkania, łapiąc za swoją koszulkę. Zanim jednak założył ją na siebie, odwrócił się plecami do Matta. - Zrobiłem wczoraj - powiedział, mając na myśli tatuaż na łopatce przedstawiający łapacz snów. Założył koszulkę. - Szykuj się Matty. Szukaj opiekunki. Dziś idziemy do Babylonu.

M. Nott - 2012-05-11 21:16:28

Pochwalił tatuaż i zasiadł na kanapie czując się zupełnie jak u siebie. Juliet wędrowała po całym mieszkaniu - mimo iż była tu już naprawdę wiele razy- przyglądała się wszystkiemu z ciekawością typową dla pięciolatek.
-Nie szykuję się, nie szukam i nie idę - oświadczył ze stoickim spokojem nie patrząc na Lucyfera, a śledząc wzrokiem swoją córkę, nie tyle że się bał że coś zbroi, o ile bał się że sobie coś zrobi. Co do zdrowia i bezpieczeństwa Juliet był zdecydowanie przewrażliwiony, ale czego się spodziewać po tacie którego córa jest wręcz oczkiem w głowie. -Muszę skończyć projekt nowego skrzydła muzeum do poniedziałku.

Lucyfer - 2012-05-11 21:24:50

-Jesteś taki żałosny... - powiedział, patrząc mu prosto w oczy. Powoli, na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Zbliżył się do niego na tyle, by ten nie miał za bardzo jak się ruszyć, po czym pocałował go w usta, ze znaną tylko sobie natarczywością. - Chodź ze mną, Matty.
Położył dłoń na jego klatce piersiowej, zaciskając palce na koszuli. Zacmokał kilkakrotnie, przekręcając delikatnie głowę na bok. Więź między nim, a Matthew była zdecydowanie najsilniejsza, jaką miał z kimkolwiek. Był jego przyjacielem, choć nigdy nie mówił tego głośno. Bo przecież Lucyfer Lincoln nie mówił takich rzeczy na głos. Czemu by miał?

M. Nott - 2012-05-11 21:35:36

-Mówiłeś to już, wiele razy - przypomniał mu tak po prostu i z naturalnym dla siebie spokojem oddał pocałunek, jakby ten był wręcz przyjacielskim gestem do którego chyba się już przyzwyczaił. Ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Zmarszczył nieco brwi na kolejne słowa Lincolna jakby się zastanawiając nad odpowiedzią. - Dobra, ale nie za długo, jak się będzie twój nowy kolega ociągał bo przysięgam że wracam do domu zostawiając cię na pastwę losu. - To już było naturalną koleją rzeczy że Matthew w końcu ulegał większości propozycji Lucyfera.
Był tylko ciekaw kto w tym czasie zajmie się Juliet, która pojawiła się nagle i wspięła na kolana taty zaciekawiona przyglądając się to jednemu to drugiemu mężczyźnie.

Lucyfer - 2012-05-11 21:46:59

Lucyfer uśmiechnął się zwycięsko, po czym wycofał się do części sypialnianej, gdzie była jego szafa. Wyciągnął ze środka czarną koszulę, której rękawy podwinięte były aż do łokci. Założył ją na siebie i spojrzał najpierw w lustro, a później na Matta. Uniósł pytająco brwi, choć wcale nie oczekiwał aprobaty. Sam doskonale wiedział jak wygląda.
-Po drodze zawieziemy ją do Emily. - powiedział, a raczej stwierdził fakt. Nie był mężczyzną, którą o cokolwiek pytał. On z góry zakładał, że będzie po jego myśli. Jedni nazwali by to siłą perswazji, on natomiast uważał, że to po prostu Lucyferowatość.

M. Nott - 2012-05-11 21:57:49

Dziewczynka spojrzała na tatę pytająco niemal identycznymi co Matt oczami i zrobiła zabawny dzióbek z ust, ukazując swoje niezadowolenie tym że jej tata gdzieś wychodzi.
Matthew zmierzwił jej włosy i podniósł z kolan by postawić na ziemi, a później wstać na równe nogi i opuścić mieszkanie wraz z Lucyferem.
Emily, Emily zawsze chętnie zajmowała się Juliet z troską jakoby była mamą dziewczynki, temu też bez sprzeciwów zgodziła się by przejąć tymczasowo opiekę nad dziewczynką.
Matthew kucając wypowiedział kwestię kochającego taty:
-Bez żadnych ekscesów mała, bo pogadamy. - A później uśmiechnął się, pocałował dziewczynkę w czoło a ta zaraz później pobiegła do salonu w mieszkaniu Matta i Lucyfera przyjaciółki krzycząc tylko "papa!". Matthew wyprostował się stając obok Lincolna.

Lucyfer - 2012-05-11 22:12:28

Lucyfer wyjechał z podziemnego garażu i od razu skierował się z piskiem opon w stronę domu Emily. Tam, kiedy już usłyszał od niej, że znowu ciągnie Matta po klubach, mimo że już dawno powinien zrozumieć, że musi przestać zachowywać się jakby miał nigdy nie dorosnąć, w końcu mógł powiedzieć małej Jules krótkie papa, a po chwili wyjść z mieszkania, przeklinając siarczyście, na fakt, że inni mówią mu jaki ma być a jaki nie. Jego przyjaciele, a przynajmniej ludzie, którzy się za nich uważali wciąż wmawiali mu, że robi się za... stary. To słowo nawet nie chciało mu przejść przez gardło.
Usiadł za kierownicą i po jakimś czasie zajechali pod klub, który od zawsze był ich ulubionym. Po wyjściu z auta, rzucił kluczyki Mattowi.
-Chodźmy - powiedział, obejmując go ramieniem.

M. Nott - 2012-05-11 22:25:36

Złapał kluczyki w locie i te wylądowały po chwili w kieszeni jego spodni. Wyminęli grupkę mężczyzn, z których rzecz jasna połowa odwróciła się za nimi (a raczej Lincolnem) i już po chwili znaleźli się w jak zwykle pełnym gejów Babylonie.
Bo kogo nie przyciągał dark-room, intensywne oświetlenie, alkohol i "thumpa-thumpa"? No cóż, było z pewnością kilku takich, ale nie ma co wymieniać, bo i po co.
Po chwili, najpierw wymijając tańczących ludzi, znaleźli się przy barze gdzież to Matthew zamówił "coś bez alkoholu", jako odpowiedzialny człowiek nie miał zamiaru prowadzić pod wpływem, co to to nie.
Tylko czekać aż Lucyfer kogoś wypatrzy i zniknie razem z nim - jakie to przewidywalne.

Lucyfer - 2012-05-11 22:38:53

Grupka mężczyzn, która ich minęła nie została przez niego obdarzona chociażby jednym, pojedynczym spojrzeniem, a gdzie tu myśleć o uśmiechu! Weszli do Babylonu, a "thumpa-thumpa", sprawiło, ze ciało ciemnowłosego natychmiast zaczęło poruszać się w bardziej luźny, bardziej seksowny, ponętny sposób. Zacisnął mocniej dłoń na ramieniu Matty'iego, puszczając go dopiero kiedy doszli do baru. Spostrzegł znajomą twarz, która właśnie pochłaniała Cosmopolitan'a. Nie rozumiał jak można to pić.
-Kamikaze - powiedział, z błyskiem w oku do mężczyzny za ladą. Odwrócił się na chwilę plecami do barmana, by przesunąć wzrokiem po ludziach na parkiecie. Kilku chłopaków już patrzyło na niego jak na coś do schrupania. - Matty... którego wziąć?

M. Nott - 2012-05-12 10:31:03

Matthew spojrzał znad swojej szklanki napoju na Lucyfera, niby to na wariata. Czyżby pan i władca Babylonu miał problemy z decyzją? No coś podobnego.
-Jestem pewien że w tej kwestii nie potrzebujesz mojej pomocy - odpowiedział na tyle głośno by jego głos przebił się przez rozbrzmiewającą muzykę. Poza tą pewnością Matt był pewien że Lucyfer odpowiedziałby przy kilku propozycjach "już go miałem". Cóż poradzić, znali się... no już całkiem sporo czasu. Upił łyk swojego napoju i rozejrzał się w poszukiwaniu kogoś znajomego wiedząc że jego przyjaciel pewnie gdzieś zniknie i to na większość wieczoru.

Lucyfer - 2012-05-12 11:39:21

Spojrzał jeszcze raz na blondyna, który bez koszulki szedł w jego stronę. Oh tak. Zeszły tydzień. A ten brunet? Chyba nawet wczoraj. Czyżby oczekiwali, że zadzwoni? Zauważył jeszcze trzech mężczyzn, którzy byli niczego sobie. Tańczyli ze sobą i chyba żadnego z nich jeszcze nie miał. Wtedy pomyślał o czymś innym. W sumie, co lepiej działa na faceta niż zazdrość?
-Chodź, Matty... - powiedział, łapiąc go za rękę. Poprowadził go na sam środek parkietu, jakby to miejsce było już zarezerwowane dla niego. Nikt tu nie tańczył, a przynajmniej kiedy on był w pobliżu. Zarzucił sobie ręce mężczyzny na ramiona i jak to miał w zwyczaju, zaczął tańczyć, uśmiechając się do swojego towarzysza w tajemniczy sposób. Odchylił głowę lekko do tyłu. - Już nie pamiętam, kiedy ostatnio tańczyliśmy...

M. Nott - 2012-05-12 11:58:37

Przewrócił oczami na słowa przyjaciela i objął go w pasie zaczynając poruszać się w rytm głośnej, klubowej muzyki.
-Ostatni raz jakiś tydzień temu, ale chyba masz kłopoty z pamięcią - wytknął Lucyferowi Matthew i zagryzł wargę kontemplując twarz towarzysza. Jednak po chwili oderwał od niego wzrok i skupił się na kimś innym, nieznajomym i tak po kolei. Dopóki nie wyłapał spośród tłumu jakiegoś chłopaka -młody, średniego wzrostu, blondyn - który zerkał na nich (a raczej na Lincolna). Pochylił się do ucha przyjaciela żeby nie krzyczeć.
-Chyba komuś wpadłeś w oko - rzekł i ruchem głowy wskazał w odpowiednią stronę, posyłając jeszcze tańczącemu z nim brunetowi spokojny, lekki uśmiech.

Lucyfer - 2012-05-12 12:20:42

Odwrócił się, stając automatycznie tyłem do swojego przyjaciela.
-Do zobaczenia... - powiedział, na tyle głośno, by Matt mógł go usłyszeć. Szedł powoli, wymijając kolejnych mężczyzn, których ręce co chwilę lądowały na jego ciele. Zatrzymał się dopiero, kiedy stanął na przeciwko blondyna, o którym była mowa. Ten opierał się o poręcz schodów i wyglądał, jakby był tutaj po raz pierwszy. Ciekawe.
-Jak leci? - powiedział pochylając się nad nim - Ciężka noc?
Na jego twarzy widać było zalążki łobuzerskiego uśmiechu. Na razie jednak patrzył na niego z pewnym dystansem, którego chłopak nie był w stanie dostrzec.

M. Nott - 2012-05-12 12:29:17

Matthew odszedł do baru odmawiając tańca jakiemuś facetowi i odnalazł przy nim swoich znajomych, przy okazji udało mu się dostrzec Lucyfera z tym, no w sumie to chłopcem. Rozmawiającego.
Blondyn odpowiedział starając się zabrzmieć jak najzupełniej naturalnie i pewnie, prawda była taka że nie czuł się w tym miejscu pewny, ani nawet odrobinę.
-Dopiero zaczynam. - Zabawnie przygryzł wargę, kłamał, sam nie wiedział jakim cudem nawet się znalazł w takim miejscu. Ale skoro ten tu brunet się pojawił to czemu by nie.

Lucyfer - 2012-05-12 12:35:03

-Jakieś plany? - zapytał, nie odrywając od niego wzroku. Czuł na plecach czyjeś spojrzenie i był wręcz pewny, że Matty mu się przygląda. Sytuacja często tak wyglądała. On znajdował sobie kogoś (w tym wypadku to sam Matt okazał się tym, który znalazł mu zdobycz), a potem wracał z nim do domu, mając Matthew za szofera. Czy czuł się z tym źle? Oczywiście, że nie. To był Lucyfer. Uważał, że tak po prostu miało być. W końcu przyjaźń polegała na wyrzeczeniach. Jego przyjaciel wyrzekał się alkoholu, żeby go podwieźć do domu, a Lucyfer? Lucyfer wyrzekał się... kiedyś się czegoś wyrzeknie. Przynajmniej taki był plan.

M. Nott - 2012-05-12 13:31:47

-Właściwie żadnych konkretnych - odpowiedział posyłając mężczyźnie zachęcający wręcz uśmiech i jednocześnie odzyskując cały posiadany przez swoją młodą osobę rezon. Bo cóż miał zrobić, zważywszy na jego faktyczne, dzisiejsze plany.
Natomiast Matthew dopił swój zamówiony wcześniej napój, pożegnał znajomych i opuścił Babylon. Kiedy już znalazł się na dworze nonszalancko oparł się o mur wyjmując z kieszeni paczkę papierosów wraz z zapalniczką.
Odpalił używkę która chwilę wcześniej wylądowała w jego ustach i zaciągnął się dostarczając sobie dawkę nikotyny oraz jednocześnie czekając na przyjaciela.

Lucyfer - 2012-05-12 14:49:14

-Mogę to zmienić - powiedział, przygryzając dolną wargę. Nie czekając na odpowiedź ruszył w kierunku wyjścia, rejestrując tylko fakt, że Matty już opuścił klub. Dobrze, przynajmniej nie będzie musiał go gonić. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, Lucyfer podbiegł do Matthew, który popalał coś pod murem. - Możemy wracać. - Tu skinął głową na chłopaka, który wyszedł za nim z klubu, jakby chcąc pokazać, że ma już to, czego potrzebuje.

***


Następnego dnia Lucyfer pozbył się już chłopaka, który jak się okazało był prawiczkiem, co tylko podsyciło podniecenie mężczyzny. Może by to nawet polubił? Teraz jednak myślał o siłowni i o tym, że po niej pójdzie do sauny. Wziął swoją torbę, po czym wsiadł do samochodu, by w końcu podjechać pod siłownię. Był pewien, że spotka tam Matty'iego. Nie mylił się.

M. Nott - 2012-05-12 21:25:12

Matthew jak w sumie kilka razy w tygodniu trafił dziś do siłowni, a konkretniej na bieżnie (przynajmniej na razie). W wieku trzydziestu jeden lat trzeba było o siebie niestety dbać, nawet jeżeli nie pełni się funkcji reprezentacyjnej. Z resztą jak sam wiedział ojcostwo wymagało nieraz całkiem sporej ilości gimnastykowania się... nawet Juliet potrafiła dać w kość.
Niemal od razu zauważył Lucyfera który wszedł do budynku i po kilku minutach pojawił się obok by zacząć ćwiczenia.
-Witam Lucyfera - wypowiedział nie zatrzymując ćwiczeń, spojrzał na swojego przyjaciela badawczo. -Żyjesz -stwierdził. - Dzieciak cię nie zajeździł?-zapytał uśmiechając się kpiąco. Tak, to była aluzja do wieku.

Lucyfer - 2012-05-12 21:50:14

Gdy tylko usłyszał jego wypowiedź, spojrzał na niego jakby chciał powiedzieć, że wciąż jest młodszy od niego i to się nigdy nie zmieni, ale w końcu uśmiechnął się do niego złośliwie.
-Jesteś taki żałosny, Matty. Wytrzymam dłużej na zabawie z młodym, niż ty na zabawie z Juliet, więc nie wiem o kim to źle świadczy - powiedział, robiąc przepraszającą minę. To, że mała czasami naprawdę potrafiła dać w kość Lucyfer wiedział doskonale. Kilka razy sam został nieźle "wyjeżdżony" przez nią. - Byłem jego pierwszym - powiedział, po chwili. Nie z dumą. Bardziej jakby prowadził wiadomości w BBC 1.

M. Nott - 2012-05-12 21:57:45

-Ja przynajmniej potrafię się przyznać do swojego wieku - odpowiedział ze stoickim wręcz spokojem mając głęboko w poważaniu słowa Lucyfera, prawdopodobnie przez tą gruboskórność jeszcze z nim wytrzymywał. Jednak ostatnia wypowiedź nieco go zdziwiła, czego nie dało się ukryć, jego brwi natychmiast powędrowały nieco w górę. -Wiesz chociaż ile miał lat? - zapytał, poważnie, bo teoretycznie Lucyfer mógł uprawiać seks z nieletnim, a praktycznie, sam Matthew wiedział że teraz wszystkim i ze wszystkim się spieszy.
Temu też Matthew zatrzymał bieżnie i zszedł z niej stając naprzeciwko Lucyfera i czekając na odpowiedź. Coś czuł że tamten dzieciak z wczoraj będzie miał uraz do końca życia.

Lucyfer - 2012-05-12 22:07:44

-Dwadzieścia... - powiedział, choć nawet dla niego brzmiało to nieprawdopodobnie. - Siedemnaście, może szesnaście, no nie wiem, nie pytałem. - Wzruszył ramionami. W sumie naprawdę mało go to obchodziło. - Ale uwierz mi, jego pierwszy raz był lepszy niż w marzeniach, to mogę zagwarantować. Potem tylko trochę jęczał, kiedy kazałem mu wyjść, ale sam pomyśl, u mnie się na noc nie zostaje - dodał. Coś się rozgadał. Nie chciał jednak tak tego zostawić. Chociaż z drugiej strony miał gdzieś czy go za to skarcą czy nie. Był dorosły i mógł decydować z kim sypia, gdzie i jak. Tym razem z niepełnoletnim dzieciakiem, w jego łóżku, z jego nogami na ramionach. Jakiś problem? Lucyfer już się postara, żeby zniknął.

M. Nott - 2012-05-12 22:19:10

-Ta, wszyscy wiedzą że u Lucyfera Lincolna się nie nocuje - odpowiedział nieco zdegustowany obojętnością przyjaciela. Dobra, inni nie obchodzili ich obu w podobnym stopniu, ale nie w tym samym. Ale to był chłopak który miał siedemnaście lub szesnaście lat, a raczej tylko siedemnaście lub szesnaście lat. Chociaż bardzo prawdopodobne że go może nawet nie spotkają. -Dobra, nie chcę wiedzieć więcej - powiedział tylko. Nie daj Boże przyjaciel zacząłby mu szczegóły zdradzać, a tylko temu Mattowi na głowie brakowało. Dziecko, dom, praca i jeszcze życie łóżkowe Lincolna, no litości.

Lucyfer - 2012-05-12 22:39:05

-Nic mu nie będzie - powiedział spokojnie, zwiększając obroty bieżni. Nie chciał już myśleć o tym dzieciaku. Było, minęło. Teraz stał na bieżni i na tym się skupiał. Odrobinę skupienia ofiarowywał co jakiś czas Matty'iemu i to wszystko. Nie ma co się rozczulać nad jakimś dzieciakiem, który dobrze wiedział jak to się skończy. On nie mówił mu, że zostanie jego chłopakiem czy partnerem. Nie. Mówił, że to seks. I tyle. Spojrzał na przyjaciela, który również biegł teraz szybciej. Po chwili wziął swoja butelkę wody i zwalniając do jedynki, wypił połowę, by potem znów zmienić prędkość.

M. Nott - 2012-05-12 23:07:28

-Mam nadzieję - odpowiedział, tym czasem kończąc dyskusję na ten temat.
Po jakimś czasie doszło do nich kilku znajomych, jednak Matthew zrezygnował z wielce przyjaznych pogaduszek i udał się pod prysznice by po czasie odświeżenia osuszyć swoje całkiem ładnie wyrzeźbione ciało oraz ubrać się w zwyczajne dla siebie rzeczy. Lucyfer jak zwykle gdzieś tam mu w międzyczasie zniknął, a to oznaczało że albo sobie kogoś znalazł, albo poszedł kogoś szukać. Matta to już nawet nie dziwiło.
Dziś miał wolne, ale Juliet przez co najmniej godzinę będzie jeszcze u swojej koleżanki, zapewne bawiąc się w coś niezwykle dziewczęcego. To znaczyło że może w końcu, jakimś cudem dokończy projekt, który aż się o to prosił.

Lucyfer - 2012-05-12 23:19:07

Nie dokończy. Lucyfer miał dla niego inne plany. Poza tym, tak się złożyło, że wcale sobie nikogo nie znalazł. Zagadał go za to chłopak, którego spławił kilka dni temu, po raz kolejny próbując swoich sił. Po raz kolejny został spłoszony. Jesus odnalazł Matta przy wyjściu, kiedy to już prawie zniknął mu z oczu. Objął go ramieniem, nasuwając na oczy okulary przeciwsłoneczne i ruszył w kierunku własnego mieszkania.
-No, to teraz w końcu możemy wziąć trochę towaru, który załatwiłem - powiedział wesoło, patrząc to na jego twarz, to na własną rękę, przewieszoną przez jego ramię.

M. Nott - 2012-05-12 23:33:54

Jego nadzieje właśnie skończyły śmiercią tragiczną. Uraczył przyjaciela niemal grobową miną wyrażającą jego niezadowolenie tym pomysłem.
-Jesteś tak niesamowicie i strasznie... -Matthew zawiesił głos szukając odpowiedniego słowa. - ... natarczywy - orzekł idąc w stronę miejsca zamieszkania Lincolna. Później znaleźli się w windzie która jadąc w górę dowiozła ich niemal przed drzwi mieszkania Lucyfera.
Matt miał godzinę, która znając życie się przeciągnie, ale nikt nie będzie miał mu za złe że jeszcze nie przyjechał po Juliet bo ta będzie doskonale bawić się ze swoją koleżanką. Już tak bywało.

Lucyfer - 2012-05-12 23:45:39

-A ty tak niesamowicie i strasznie... żałosny, kiedy to myślisz, że się mnie pozbędziesz - powiedział, naciskając guzik w windzie, dzięki czemu dojechali na ostatnie piętro. Otworzył drzwi i wpuścił do środka Matthew, który ze swoją miną, odrobinę go rozśmieszał. Lucyfer podszedł do kuchennego blatu na którym leżało małe pudełeczko. Skręty, które własnie tworzył miały umilić im wieczór. A to, co było w środku, zdecydowanie doda im kopa. Podał jednego mężczyznie, drugiego włożył sobie do ust. Wyjął z kieszeni czarną zapalniczkę, by kolejno odpalić nią skręta. Tę również podał Mattowi.

M. Nott - 2012-05-13 09:44:29

Wsadził jointa do ust by odpalić go podaną przez przyjaciela zapalniczką, by po chwili tą odłożyć i dostarczyć swojemu ciału dawkę używki. Wypuścił dym z ust zatrzymując w palcach skręta i oddalając go nieco od ust.
-Lucyferze Lincolnie - zaczął swoją wypowiedź oficjalnym wręcz tonem. Zmrużył lekko swoje intensywnie zielone oczy przyglądając się palącemu przyjacielowi. - Zastanawia mnie jakimś cudem zachowujemy się tak mimo iż obaj jesteśmy całkiem i niezaprzeczalnie dorośli - wypowiedział by po kilku sekundach używka ponownie trafiła między jego wargi.

Lucyfer - 2012-05-13 11:59:55

Lucyfer usiadł na ziemi, opierając głowę o skórzaną kanapę. Zgiął jedną nogę w kolanie i spojrzał na przyjaciela. Zaciągnął się po raz kolejny, a po chwili na jego twarzy pojawił się dobrze już znany, łobuzerski uśmiech. Wzrok miał trochę nieobecny.
-Zapytaj Wendy - powiedział cicho, opierając się przedramieniem o kolano. Przymknął oczy i siedział tak przez chwilę, uśmiechając do samego siebie.

M. Nott - 2012-05-13 15:42:45

-Oj Piotrusiu... - westchnął Matthew żartobliwie i opadł na podłogę obok Lucyfera by oprzeć głowę na jego ramieniu i przymykając oczy dostarczając swojemu ciału, poprzez zaciągniecie się, kolejne używkę. Obaj byli już, można rzec że wyluzowani i beztroscy. Z tym że Lucyfer zazwyczaj taki był w przeciwieństwie do Matta. On się martwił wieloma sprawami.

Lucyfer - 2012-05-13 15:50:10

Tutaj nie dało się zaprzeczyć. Podstawowa różnica między Lincolnem i Mattem była taka, że Lucyfer nie potrzebował żadnych używek, żeby jego życie było piękne i kolorowe. Sam doskonale potrafił to sobie wmówić. W końcu, kto lepiej niż on pokazywał dookoła, że niczego mu nie brakuje? Był bogaty, mógł mieć każdego. Jego życie kręciło się właśnie wokół tego.
-Kiedyś wpierdolę tej Wendy za psucie mi każdej zabawy - powiedział, zaciągając się po raz kolejny.

M. Nott - 2012-05-13 16:36:56

-Tobie się nie dało popsuć zabawy Piotrusiu - powiedział Nott podśmiewając się pod nosem. Lucyfer był jak Piotruś Pan, a przynajmniej zachowywał się jakby miał Syndrom Piotrusia Pana. Wiecznie młody, wiecznie skory do zabawy, wiecznie beztroski. Dla Matta ta przyjaźń była po części wygodą, bo tutaj zachowywał się tak jak nie mógł kiedy miał lat dwadzieścia sześć i musiał zajmować się Juliet. Teraz jego córka była nieco większa, ale tylko nieco i Matt nieraz miał wyrzuty sumienia że spędza z nią za mało czasu, a przynajmniej tak sądził.

Lucyfer - 2012-05-13 17:11:24

Głównym powodem dla którego Matt spędzał mało czasu ze swoją córką na pewno był Lucyfer. On po prostu nie chciał bawić się sam. Chciał mieć przy sobie swojego przyjaciela, który by był przy nim zawsze, podwiózł do domu, pomógł wybrać koszulę. Ktoś, kto na pewno go nie zostawi. Tak jak cała reszta tego społeczeństwa. Trafiło na Matta. Kiedyś jakiś mu się na to odwdzięczy.
-Mat... - powiedział, otwierając oczy, żeby na niego spojrzeć. Chciał coś powiedzieć, ale w sumie nie było po co. Zrezygnował i zamiast tego, powiedział tylko: - Masz ciężką głowę.

M. Nott - 2012-05-14 19:22:38

-A ty niewygodnie ramię - odpowiedział ze stoickim spokojem prostując się jednak i opierając plecami o kanapę. Uniósł nieco głowę, na tyle by spojrzeć na sufit. Nienawidził stanu kiedy nie wiedział co powiedzieć, bo to akurat jego mało kiedy dotykało.
Była niedziela, a on zamiast zabawiać córkę siedzi u przyjaciela, przed chwilę palił skręta i zachowuje się jak dzieciak, szczyt nieodpowiedzialności, a przecież Nott był odpowiedzialny. Od zawsze.
Dlatego też podniósł się i spojrzał z góry na Lucyfera posyłając mu nieco skrzywiony uśmiech.
-Wiesz, pójdę już - oznajmił po prostu i odwrócił się na pięcie kierując w stronę drzwi.

Lucyfer - 2012-05-14 19:29:45

-Matty! - krzyknął do niego, wyciągając w jego stronę rękę, która oczywiście nie dosięgała nogawki spodni mężczyzny, tak by mógł go zatrzymać. - Chcesz mnie tu zostawić?
Lucyfer spojrzał na niego spod długich rzęs, zasysając usta do środka, po chwili uśmiechając się do niego seksownie. Jakimś cudem podniósł się z ziemi i objął go ramieniem wokół szyi. Przygwoździł go do ściany.
-Jestem twoim przyjacielem. Kochasz mnie. Zostań, Matty... - powiedział, patrząc na niego w ten swój specjalny "tylko dla Matty'iego" sposób.

M. Nott - 2012-05-14 19:38:41

-Jesteś przyjacielem, kocham, ale jako przyjaciel nie powinieneś tego wykorzystywać - oznajmił i odepchnął go od siebie na tyle słabo by nic się nie stało i na tyle mocno by ten go puścił.
Matthew był może nieco zły, to z pewnością, jednak tyle wywnioskować można było jedynie z nieznacznego zmarszczenia brwi. Zdecydowanie nie lubił takich sytuacji, szczególnie wynikających między nim a Lucyferem.
Instynktownie, w celu rozładowania emocji, zacisnął nieznacznie pięść.

Lucyfer - 2012-05-14 19:48:05

-Matty - powiedział, kładając mu dłoń na policzku. - słuchasz mnie? Słuchaj, chcę żebyś został na trochę, jasne? Mała Ci nie ucieknie, uwierz mi, a ja... kto wie? Zbliżają się - tu zrobił pauzę, nie mogąc wymówić tego słowa, więc zamienił je na inne. - Następne urodziny. Kto wie, czy teraz nie potrzebuję mojego przyjaciela najbardziej, hę? A co jeśli mnie tak zostawisz, a ja... skoczę z okna albo zaćpam się na śmierć - powiedział, odsuwając się od niego na krok, by zobaczyć jego twarz.

M. Nott - 2012-05-14 19:56:39

Matthew miał w tej chwili wybuchnąć śmiechem, co cudem powstrzymał. Ile razu już słyszał ubolewanie z powodu nadchodzącej trzydziestki Lucyfera? Po dwudziestym razie przestał to liczyć.
Niepokojące okazały się słowa z oknem i zaćpaniu na śmierć, więc Matthew spoważniał i wypowiedział na jednym oddechu, głośno i wyraźnie:
-Zawsze będziesz piękny, zawsze będziesz młody. Jesteś, kurwa, Lucyfer Lincoln! -I miał nadzieję że przekaz dotarł, bo jeśli już nawet pochlebstwa nie działały, równie dobrze Lucyfer mógł skakać teraz.

Lucyfer - 2012-05-14 20:07:16

Spojrzał na niego mrużąc oczy.
-Wiem. Chociaż wiem też, że mówisz to tylko po to, żeby jak najszybciej stąd wyjść - powiedział, całując go delikatnie w usta. Jakby nie patrzeć jego relacja z Mattem była prawdziwą przyjaźnią, o jaką Lincoln nigdy w życiu by się nie podejrzewał. Jak o wiele innych uczuć, które jak się okazało ma. Potrafi kochać, lubić... oczywiście nienawidzić. Najgorzej chyba było z szacunkiem, gdyż zazwyczaj trudno było w ogóle na niego sobie zasłużyć. A utrzymać, to już w ogóle niezły ambaras!

M. Nott - 2012-05-15 20:08:33

-Masz mnie - przyznał uśmiechając się nieznacznie. Roztarł kark, dochodząc do wniosku iż powinien poćwiczyć odmawianie Lucyferowi. Asertywność względem przyjaciela nie była mocną stroną Matta, zdecydowanie. -Dobra, już, nie dramatyzuj, Juliet sobie to jutro na mnie odbije - wypowiedział tym samym wzruszając ramionami jakby było mu wszystko jedno. -A tak w ułatwieniu, jeszcze chwilę u ciebie zostaję - wyjaśnił, jakby miał wątpliwości czy Lucyfer zrozumiał. Matt mógł porównać Lincolna do swojej córki, oboje, niemal zawsze dostawali to czego chcieli.
Matthew wyminął Lu i opadł na kanapę wyciągając telefon z kieszeni by wybrać odpowiedni numer, przyłożyć urządzenie do ucha, i zacząć mówić:
-Hej... Emily, wiesz, mogłabyś odebrać Juliet od koleżanki?... Tak tej samej, znasz adres... Tak u Lucyfera... Tak przekażę... Dzięki Emily, kiedyś się odwdzięczę. - I na tym skończyła się "barwna" rozmowa Notta z przyjaciółką.
Matthew założył nogę na nogę rozciągając usta w przyjaznym, miłym dla oka grymasie.
-Emily kazała ci powiedzieć, że wykastruje cię obcasem jeśli nadal będziesz mnie demoralizować - wypowiedział nadal z tym samym uśmiechem na wargach.

Lucyfer - 2012-05-18 23:15:43

Lucyfer uśmiechnął się do Matta całkowicie szczerym, niewymuszonym, choć odrobinę złośliwym uśmiechem, kiedy mu uległ. Taka była kolej rzeczy. Taka była ich przyjaźń. I kiedyś, być może już niedługo jakoś Lu za to oberwie, on jednak o tym nie myślał. Wolał żyć chwilą, a w chwili obecnej podszedł powoli do Matta, zdejmując koszulę, by rzucić ją gdzieś na bok. A kiedy usłyszał jego słowa przygryzł dolną wargę jakby zmartwiony.
-Będę więc chronił swoje boskie ciało. Albo unikał jej... A ty, cóż, już dawno zostałeś zdemoralizowany - powiedział, puszczając do niego swoje słynne, lucyferowe oczko. Położył się na kanapie, z głową na kolanach przyjaciela. - To właśnie nazywa się przyjaźń.

M. Nott - 2012-05-19 22:31:16

Matthew spojrzał na Lucyfera jak na ostatniego wariata, albo jak na bardzo uciążliwe stworzenie, takiego komara na przykład.
-A nie zechciałbyś może jeszcze drinka do tego? Może jeszcze masaż wieczorem, co Lincoln? - zapytał uśmiechając się pobłażająco poprzez uniesienie jednego kącika ust. -Nie za dobrze ty ze mną masz? - zapytał by po chwili teatralnie przewrócić oczami. Otóż Matt przyznałby szczerze i z ręką na sercu, że Lucyfer ma z nim zdecydowanie za dobrze. Nott zawsze był kiedy trzeba (czyli kiedy Lincoln tego chciał) i nie trzeba (czyli wtedy kiedy Lincoln nie chciał, a Matt wiedział, że "tak trzeba").
Mimowolnie, w myślach, uznał że Lu ma jedną z dziwniejszych definicji przyjaźni na jaką mógł natrafić jakikolwiek człowiek. Cóż, ale Lucyfer to był jednak Lucyfer, który miał się za pana i władcę, co niejednokrotnie architekta irytowało.
Matt przesunął dłonią po włosach Lucyfera w przyjacielskim, ale czułym geście. Nie przywykł do takich zachowań - tupu właśnie leżenie na kolanach- ze strony innych, temu też w tej chwili czuł się niemal pokracznie w takiej, a nie innej roli.

Lucyfer - 2012-05-19 22:39:53

-Masaż to niezły pomysł - zgodził się z delikatnym uśmiechem. Przymknął oczy, zastanawiając się nad tym, co właśnie powiedział. "To właśnie przyjaźń". Czy aby na pewno? Rzeczywiście, ze strony Matta na pewno była to przyjaźń. Mimo że Lucyfer tego nie doceniał, na pewno tak go właśnie traktował. Uważał go za swojego jedynego przyjaciela. Wiedział o nim praktycznie wszystko. To on zawsze mu pomagał i próbował zrobić to, czego inni nigdy by nie zrobili. A co Lu robił na Matta? Demoralizował, zabierał czas... Mimo to, w głowie diabła wciąż pojawiała się myśl, że kiedyś mu się za to odwdzięczy, że nastąpi odpowiedni moment. W końcu kiedyś Matt też będzie potrzebował pomocy, a wtedy Lu mu jej udzieli. Nie dlatego, że będzie mu to winny. Tylko dlatego, że byli przyjaciółmi, a przyjaciele tak właśnie robią.
-Matt... czy ja jestem, boże jak to durnie zabrzmi, nieczuły?

M. Nott - 2012-05-19 22:50:35

-Nie jesteś nieczuły, jesteś Lucyfer - odpowiedział Matthew, jakby to było doskonałe usprawiedliwienie i argument. Po chwili parsknął cicho, wypowiedź przyjaciela go rozbawiła. - Masz rację, to zabrzmiało durnie- przyznał z całkowitą i niezaprzeczalną szczerością.
Po chwili jednak zastanowił się -dopiero teraz - nad rzeczywistą odpowiedzią, lekko ściągając ku sobie brwi, niby w wielkiej konsternacji. Prawda była taka że odpowiedź jaką udzielił, była jedyną w miarę sensowną jaka przychodziła mu do głowy.
Cechami Lucyfera w pojmowaniu Notta były zdecydowanie pewność siebie, może trochę egoizm, ale to że nie wymieniał iż Lucyfer Lincoln jest czuły, nie znaczyło iż taki nie jest. Chyba.
Może przy bliższym poznaniu... Jednak Matthew zrugał swoje myśli. On Lu znał i ten wcale nie stawał się czuły przy bliższym poznaniu.
Toteż Matt uznał że lepiej zamilknie na ten temat, nim wybuchnie śmiechem.

Lucyfer - 2012-05-19 23:01:03

-Brednie - mruknął pod nosem. Był Lucyferem. Czy to jakiekolwiek usprawiedliwienie? Do tej pory wystarczyło. Kiedy ktoś coś do niego mówił, a on nie słuchał, mówił, że taki już jest. Kiedy ktoś coś od niego chciał, mógł to olać bo taki był. Małostkowy, egoistyczny, zapatrzony w czubek własnego nosa, porządnie wredny. I zawsze uchodziło mu to płazem. Bo był Lucyferem. Jakimś cudem to tylko przyciągało do niego ludzi, mimo że powinno być przecież odwrotnie. Dlaczego, gdyby Matt i Lucyfer stanęli obok siebie, większość facetów wybrałaby jego, mimo że to Matt był tym czułym, odpowiedzialnym, dobrym facetem, a on zwykłą szują? Chyba nigdy nie zrozumie zasad tego świata.
-Dobra, to pozwól, że przez chwilę nie będę Lucyferem, żebym nie zszargał sobie swojej reputacji. A więc... przepraszam.
Zamilkł. Koniec bycia nie sobą. Sam dokładnie nie wiedział za co go przeprasza. Chyba za wszystko. A było tego sporo. Tyle rzeczy jakie mu zrobił, za które nigdy nie przeprosił. Teraz jednak miał to już gdzieś. Powiedział to. Mógł spać spokojnie. W zasadzie, i tak by spał. Ale tak przynajmniej może smaczniej?

M. Nott - 2012-05-19 23:13:49

Matt spojrzał na przyjaciela z przerażeniem malującym się na twarzy, a już szczególnie w zielonych oczach. Lucyfera mu podmienili, albo to, albo świat powoli zaczynał wariować. Jeszcze trochę i Matthew zacznie pieprzyć swojego asystenta... dobra, to akurat byłoby już mocnym przegięciem, ale nie mocniejszym niż... to!
-Lucyfer... powiedz, mój drogi, czy ty aby nie umierasz? - zapytał Matt z całkowitą szczerością.
Lucyfer Lincoln którego znał nie przepraszał, właściwie to Notta zdziwiło iż ten w ogóle zna takie słowo! Zadziwiające czego człowiek może się dowiedzieć nawet po kilku dobrych latach znajomości.
Matt zamilkł oczekując odpowiedzi, rzecz jasna twierdzącej, bo innego argumentu nie widział. Ewentualnie Lu mógł mówić szczerze, ale to zostało niemal od razu wykluczone. Zostawała śmiertelna choroba.

Lucyfer - 2012-05-19 23:46:29

-Ha, ha, ha... - powiedział, przewracając oczami. - Ale zabawne. Nieważne, Nott. Zapomnij.
Uśmiech na jego twarzy zniknął. Został zastąpiony jakimś grymasem usmiechopodobnym, który jednak musiał mężczyźnie wystarczyć. Spojrzał mu w oczy, żeby sprawdzić jego reakcję. A może ta wzmianka o chorobie to tak naprawdę? W sumie, co się dziwić? Rzadko słyszy się coś takiego od Lincolna. Nie. W sumie nigdy się czegoś takiego nie słyszy. Więc... skąd wzięło się to tym razem?
-Naćpałem się, to dlatego - powiedział, szukając usprawiedliwienia. Boże, co się z nim działo? Czyżby naprawdę umierał na jakąś chorobę? Bardzo możliwe.

M. Nott - 2012-05-20 00:02:59

-Wiesz ty co?! - zagrzmiał Matthew iście zbulwersowany. -Ty tu z takimi tekstami a teraz to zapominać mam? - zapytał unosząc nieznacznie brwi i patrząc na Lucyfera jak na półgłówka, albo gorzej.
Westchnął ciężko przewidując iż z Lincolnem to on niewiele zwojuje, szczególnie gdy ten uznał iż to nieważne, a sprawa jest zamknięta.
-Wiesz... może jednak umówisz się na jakąś wizytę do lekarza? - zasugerował delikatnie, tak żeby się czasami Lucyfer nie oburzył i zaczął Notta wyklinać od piekieł po niebiosa. -Tak tylko, żeby sprawdzić czy wszystko dobrze. - Matt wolał z góry podać uzasadnienie, jakiekolwiek, aby było.
Chociaż, rozmyślał też nad zaproponowaniem Lucyferowi jakiegoś psychiatry, co by go z lekka naprostował.
Jednak za to to już dostałby po mordzie i skończył ze złamanym nosem, zapewne, u lekarza.

Lucyfer - 2012-05-20 00:16:10

-Jeszcze jedno słowo i tak Ci przypierdolę, że ani diabeł ani Bóg Ci nie pomogą - warknął na niego. - Raz w życiu powiem coś miłego i wielkie halo.
Przewrócił oczami, czując się jak "półgłowek albo gorzej". Podniósł się z jego kolan i, kiedy już zmierzył go przez kilka sekund wzrokiem, wstał z kanapy. Podszedł do lodówki by wyciągnąć z niej wodę. Pozwolił sobie, żeby wypić całą półlitrową butelkę, a kiedy ta została opróżniona, spojrzał ponownie na Matta.
Nic nie mówił. Może rzeczywiście zadzwoni po lekarza? Jak tak dalej pójdzie to skończy u psychiatry z jakimś ciśnieniomierzem, a to nie byłoby już zbyt zabawne. Jego myśli zaczeły go przerażać. Jasne, że nigdzie nie wyląduje! Jest zupełnie zdrowy. To, że jeden jedyny raz chciał przeprosić swojego przyjaciela za bycie najgorszym przyjacielem na świecie to nie powód, żeby posądzać go o problemy. A przynajmniej takie miał wrażenie.

M. Nott - 2012-05-20 00:39:58

- Skoro raz w życiu... to to jest powód do robienia "halo" -oznajmił Matthew zanim ugryzł się w język. Definitywnie to, jak na Lu, dziwne słowo, które wypłynęło z jego ust nie było efektem choroby. To odkrycie wręcz wstrząsnęło Nottem na tyle by spojrzeć na Lucyfera, uważnie, tak jakby chciał go prześwietlić.
-Szczerze, to nie masz za co przepraszać - wypowiedział Matthew, siląc się na obojętność, co rzecz jasna wyszło mu, wyćwiczone przez lata. -Przyjaciele już tak mają, że wybaczają bez tego - rzekł, jako iż był osobą altruistyczną, czułą i kochającą... Dobrze, tylko w niektórych przypadkach taki był, ale był, to się rzecz jasna liczy.
Z tym lekarzem, a psychiatrą szczególnie, to powinni wybrać się razem już dawno temu. Jako iż tego nie zrobili, pewnie było już za późno.
Mattowi jakoś nie było zbyt przykro z tego powodu. Rozwalił się tylko na kanapie, nie patrząc już na Lincolna.

Lucyfer - 2012-05-20 00:45:51

-No, nie przyzwyczajaj się tylko, bo to był ostatni raz - powiedział, ruszając w kierunku kanapy. Nie usiadł na chłopaku, natomiast rozłożył się na ziemi, opierając głowę o bok Matta.
W sumie ich przyjaźń była jedną z tych relacji, których nie da się wyjaśnić tak po prostu. Byli zupełnie inni. Jeden odpowiedzialny, drugi nie. Jeden kochający, drugi... no nie oszukujmy się, z kochaniem raczej mało miał wspólnego. Jeden dorosły, drugi Piotruś Pan. A mimo to trudno im było jakoś bez siebie przetrwać. Mimo tragedii jaką przeżył Lucyfer kiedy zmarł jego syn, mimo tego że Matt musiał dzielić czas pomiędzy niego, a Juliet, to jakoś zawsze dawali radę.
-Dziwne to zioło - mruknął bardziej do siebie niż do niego.

M. Nott - 2012-05-20 10:15:57

-Nie miałem zamiaru się przyzwyczajać - oznajmił po prostu. Patrząc na Lucyfera, czy raczej na jego głowę.
Przyzwyczaił się do wielu lucyferowych kaprysów lub dziwactw. Faktem byli to iż mimo wszystko przeżyli wiele, co aż dziwne w ich wykonaniu, prawda była taka iż ani jeden, ani drugi raczej nie utrzymywali zbyt długich i bliskich relacji.
Parsknął śmiechem słysząc kolejne słowa Lu, jakoby one były wielce zabawne, cóż, może nie to było tak śmieszne, ale już ton jakim Lucyfer to wypowiedział był iście przezabawny.
-Nie uważasz iż w takim wypadku powinieneś zmienić dilera? - zapytał kiedy już pohamował wybuch śmiechu.

Lucyfer - 2012-05-20 12:16:00

Nie skomentował jego słów, jakby uważając, że ciągnięcie tego tematu nie jest już po prostu na tyle interesujące, żeby zaprzątać lucyferową głowę. Przesunął wzrokiem po swoim mieszkaniu, w nadziei, że nagle zdarzy się coś arcyciekawego, ale niestety wszystko pozostawało takie samo. Mimo że przez zioło odrobinę poweselał, to dawno jego odlot nie był tak pozbawiony... odlotu.
-Nigdy więcej z tobą nie biorę - powiedział, jakby to była Matta wina. Całkiem typowe jak dla Lucyfera.

M. Nott - 2012-05-23 17:00:37

Matthew mimowolnie zaczął przyglądać się sufitowi, jakby ten stał się arcy-ciekawy. Przewrócił oczami gdy tylko usłyszał słowa Lu, był niemal pewien iż w końcu ponownie go gdzieś tam wyciągnie.
-Emily byłaby dumna iż rezygnujesz z demoralizowania mnie - powiedział uśmiechając się sam do siebie. -Jednak, nie będę miał nic przeciwko jeśli zaniechasz swych postępowań mój drogi - oznajmił, zabawnie poważnym tonem.
Matt, rzecz jasna brał pod uwagę to, że chociaż raz w życiu (albo któryś raz) Lincoln postanowił być poważny. Jednak to było zabawne, Lucyfer już kiedyś coś podobnego mówił, nigdy nie dotrzymał postanowienia.

Lucyfer - 2012-05-23 17:08:59

-Mówisz jakbym miał to zrobić ze względu na Ciebie - powiedział, po chwili parskając śmiechem. Przesunął wierzchem dłoni, jakby był spracowany i chciał zetrzeć stamtąd pot, jednakże nie było go tam nawet kropelki. Lu nie zwrócił na to uwagi. - Albo dla Emily...
Lu nie był nawet pewny czy lubi tę kobietę. Po pierwsze... no do kurwy nędzy, po pierwsze to ona była kobietą, a to już wystarczający powód, by jej nie zdzierżyć. Poza tym, za każdym razem miała do Lucyfera wąty. A raczej nie do Lucyfera, a do jego stylu życia. A jak łatwo odczytać z "jego stylu", oznacza, że to lucyferowe życie, a nie lucyferowe życie z możliwością ingerowania panny Emily. Dlatego właśnie go denerwowała. Myślała, że skoro ona i Matt są całkiem dobrymi znajomymi, to Lucyfer musi szanować jej zdanie. Gówno prawda.

M. Nott - 2012-05-23 17:16:10

Zignorował pierwszą wypowiedź Lucyfera, uznając iż nie ma co drążyć tego tematu.
-Lucyfer, pamiętaj, gdyby nie Emily nie mógłbym z tobą siedzieć by spełnić twój kaprys - wypowiedział, znużony, jakby miał dwójkę dzieci.
Juliet zostawała tylko u Emily, u nikogo innego, bo Matt nie zostawiłby swojej córki byle komu, albo komuś obcemu. Matt starał się pogodzić dwójkę swoich przyjaciół, jednak nie przynosiło to większych sukcesów.
Emily była podobnie uparta co Lu. Chociaż nigdy by się nie przyznali iż mają coś wspólnego, rzecz jasna. Lucyfer dlatego iż to kobieta, Emily dlatego iż to... Lincoln.

Lucyfer - 2012-05-23 17:22:02

-Nigdy nie zrozumiem dlaczego nie mógłbyś wykupić sobie niańki. Tyle kobiet szuka pracy... Albo mógłby to być jakiś facet. Tylu facetów szuka pracy!
Spojrzał na niego wymownie. Cóż, inni ludzie przynajmniej go nie osądzali, o. A ta cała Emily, jedyne co dobrze robiła, to opieka nad Juliet. No i to ciasto z truskawkami, ale tylko wtedy gdy był z Mattem. Kiedyś, kiedy chciał, by ta zajęła się Kate, gdy on i Max mieli zamiar się pieprzyć, kobieta poczestowała go tym swoim ciastem. Nieźle potem chorował. Od tamtej pory już jej tak nie ufa.
-To jędza - mruknął pod nosem.

M. Nott - 2012-05-23 17:37:18

-To dlatego, bo nie chcę żeby Juliet zaopiekował się ktoś obcy -wypowiedział zgodnie z prawdą. -Lucyfer... - Matthew po prostu westchnął, pełen dezaprobaty. Nawet nie myśląc by poprosić "Lucyfer, dorośnij". To było awykonalne. -To kobieta - poprawił Lu, jakby to wszystko usprawiedliwiało. Chociaż sam Matty nie odczuwał aż takiej niechęci względem płci przeciwnej.
Cóż w innym wypadku nie miałby córki, bo ta przecież nie była pijackim wyczynem jakich wiele na tym świecie.

Lucyfer - 2012-05-23 18:00:39

-Panie biseksualisto, błagam, nie oświecaj mnie dłużej. Jeżeli dostanę wykład na temat cudownych właściwości waginy to ostrzegam, że dostaniesz po mordzie.
Spojrzał na niego z uśmiechem, ale w jego oczach widać było, że nie żartuje. Jakże by mógł? Kobiety były okropne. Przespał się z jedną tylko raz. I tak, może jego syn był pijackim wybrykiem, ale co z tego? Skoro kochał go ponad zycie to chyba nie miało znaczenia w jaki sposób został poczęty, prawda? Takie było lucyferowe zdanie i, łatwo było się domyslić, że mało obchodziło go inne.

M. Nott - 2012-05-23 18:14:59

-Waginy nie mają żadnych cudownych właściwości. Przynajmniej jako pan biseksualista takowych nie zaobserwowałem - wypowiedział przewracając oczami i uśmiechając się.
Mattowa praktyka z kobietami była stosunkowo niewielka, bo wynosiła trzy... może pięć przedstawicielek. Miał gdzieś nastawienie Lucyfera do bab. Jakiekolwiek by nie było, Matt wiedział swoje, byli przyjaciółmi, mogli mieć odmienne zdanie. Z resztą coś takiego w ich przypadku nie było nowością. Często wynikała różnica zdań, jednak to Matt zazwyczaj albo ucinał temat dyskusji, albo szedł na kompromis.

Lucyfer - 2012-05-23 18:21:57

-No własnie. A taki penis ma magiczne właściwości. Tryska... zajebistością - powiedział.
Zamknął oczy, śmiejąc się cicho. Zioło, na które sobie pozwolili sprawiło, że do głowy Lucyfera napływały właśnie takie dziwaczne mądrości z dupy wzięte. Zazwyczaj przecież nie gadał takich bzdur. A nawet jeśli to cóż... tak, kurwa, on naprawdę nie potrzebował jointów, żeby jego życie było kolorowe. Ale czy ktoś mógłby mieć mu to za złe? Nawet jeśli, mało by go to obchodziło. To jego życie i jego sprawa.

M. Nott - 2012-05-24 17:35:43

Matt zaśmiał się na słowa Lu.
-Stwierdzone na podstawie wieloletnich praktyk? - zapytał, jednak zabrzmiało to bardziej jakby było stwierdzeniem niż pytaniem. Matt nie miał najmniejszych wątpliwości iż odpowiedź była twierdząca.
Matt zamilkł, ale na moment. Po chwili podniósł się do pozycji siedzącej i przejechał dłonią po swojej twarzy, jakby chciał się wyrwać z ospałości, która przecież mu w tej chwili nawet nie towarzyszyła.
-Cholera - mruknął, nie chciało mu się nigdzie iść, absolutnie, ale wizja wrzeszczącej i rozzłoszczonej córki postawiła go na nogi. Dzieciak nim rządził, wspaniale. - Tym razem serio się zbieram - oznajmił maszerując w stronę drzwi.

Lucyfer - 2012-05-24 18:02:52

-A co ze mną, Matty? - zapytał, robiąc niewinną minę.
Na jego twarzy widać było, że odrobinę się z nim droczy. Z drugiej jednak strony wcale nie miał ochoty zostać sam. Taki to już Lucyfer był. Często powtarzał, że nikogo nie potrzebuje, ale kiedy przychodziło co do czego, okazywało się że jest o wiele bardziej uzależniony od różnych ludzi, niżeli chciałby się do tego przyznać.
-To co, rozumiem, że zabieram się z toba? Obaj wiemy, że Jules mnie uwielbia - powiedział, wytykając do niego język.

M. Nott - 2012-05-24 18:15:36

Matt przewrócił oczami by otworzyć ciężkie drzwi w domu Lucyfera.
-To dupa w troki i do Emily - oznajmił stanowczo unosząc dumnie brodę. Jednocześnie zgodził się na towarzystwo, Juliet z całą pewnością się ucieszy, bo ku niezadowoleniu Matta naprawdę lubiła "wujka Lu".
Spojrzał na Lincolna wyczekująco, jakby nieco już zniecierpliwiony. Jednak uśmiechnął się szeroko i szczerze, tym mattowym uśmiechem.
-Juliet cię wymęczy - powiedział niemal wrednie.

Lucyfer - 2012-05-25 14:33:50

-Chyba jakoś to przeżyję - powiedział.
Lubił Juliet. Była wesołym dzieckiem i uśmiech rzadko znikał z jej twarzy. Poza tym nie płakała jak inna dzieciarnia. Wolała miotać Lucyferem po pokoju, a to już na pewno było lepsze od łez i smarków, z czym Lu dzieciaki się kojarzyły. No może właśnie oprócz Juliet. I oczywiście Kate. Kate miała to do siebie, że oprócz tej dziecinnej niewinności była niezwykle dojrzała. Kiedyś nawet uratowała mu tyłek! A Lu uwielbiał tę dziewczynkę jak własną córkę. No i nie można zapomnieć o Robby'ym. Tego dzieciaka nic przecież przebić nie mogło.
-To co, jedziemy moim?

M. Nott - 2012-06-01 14:04:55

-Tak, ale ja prowadzę - oznajmił. Jakoś nie lubił kiedy to Lucyfer prowadził, bo ten miał... różne pomysły, których to Matthew się obawiał. Nie to żeby nie miał zaufania do swojego przyjaciela, po prostu w niektórych kwestiach było ono słabsze niżeli w innych.
Poza tym przyzwyczaił się iż to Lucyfer spełniał rolę pasażera, szczególnie w ciągu tych nocy kiedy to Matt ulegał i dał się wyciągnąć... gdziekolwiek Lincolnowi się zachciało.
Spojrzał na Lucyfera wyczekująco, chociaż protesty z jego strony też były brane pod uwagę.

Lucyfer - 2012-06-01 14:53:32

W sumie Matthew nie powinien ufać Lucyferowi. Nie było w nim nic, przez co powinien je mieć. Nigdy na nie, nie zasłużył. Mimo to, jakimś cudem istniało. Cienka więź, która pozwalała Mattowi funkcjonować jako jego przyjaciel.
Lu wzruszył ramionami. I tak był naćpany. Poza tym, po co ma się męczyć na ulicach, skoro może się wyluzować i trochę pomęczyć tatuśka?
Otworzył drzwi, patrząc na Matta z tajemniczym błyskiem.
-Jeżeli zarysujesz mi auto, urwę Ci jaja.

M. Nott - 2012-06-03 00:04:53

Olewając słowa przyjaciela usiadł za kierownicą i odpalił silnik, by wyjechać z garażu. Wjechał na ulicę którą miał dojechać do domu Emily.
Wyjątkowo ominęli wszędobylskie korki i dotarli pod dom ich przyjaciółki po kwadransie, może więcej.
Wysiadł nawet nie czekając na przyjaciela, ruszy tyłek to ruszy nie... to Em z pewnością to przeżyje, przynajmniej nie będzie zdzierać gardła na kolejne kazanie o dojrzałości.
Nawet nie musiał pukać kiedy z budynku wypadło małe, brązowowłose tornado. Zatrzymała się przed Mattem, nie mając zamiaru rzucać się na szyję ojca, po prostu spojrzała na niego zielonymi oczami pełnymi wyrzutu.

Lucyfer - 2012-06-03 14:56:12

Lucyfer oparł się wygodnie o fotel i pozwolił Mattowi w ciszy prowadzić samochód. Przymknął oczy i myślał sobie o tym, jakie jego życie jest cudowne... przynajmniej dopóki nie wpieprza się w nie dziwna, męska dziwka z problemami. No, ale poza tym było piękne, prawda?
Wysiadł z samochodu chwilę po przyjacielu, by wolnym krokiem dołączyć do niego. Przyjrzał się uważnie dziewczynce, by w końcu ukucnąć i spojrzeć jej w oczy. Zmarszczył brwi, jakby coś mu się nie podobało.
-Przez ciebie musiałem przerwać zabawę z tatusiem, ty mała złośnico - powiedział, udając wyprowadzonego z równowagi.

www.mytupijemy.pun.pl www.or-cosinus.pun.pl www.gothicsite.pun.pl www.wsrh-cup.pun.pl www.zajefizjo.pun.pl