Nathaniel Black - 2012-05-12 20:13:00

Nate potrafił przez kilka tygodni siedzieć we własnym mieszkaniu, żywiąc się resztkami z lodówki, od czasu do czasu zamiawiając sobie coś przez telefon. Co robił w czasie, kiedy to był tam tak zamknięty? Tworzył i to w zastraszającym tempie. Zarywał noce, tak właściwie, to dni mu się ze sobą zlewały. A on wytrwale malował wszystko, co mu tylko przyszło do głowy. A później doprowadzał się do porządku i... no cóż, sprzedawał swoje życie, by móc wyżyć następny miesiąc. Czasem ledwo mu na jedzenie i mieszkanie starczało, nie wspominając o lekach, które powininen przyjmować. Swoje ataki miewał coraz częściej, było z nim coraz gorzej. I czasami już naprawdę nie wiedział co zrobić. A zamknięcie naprawdę mu w tym nie pomagało, a tylko wszystko pogarszało.
Jednak, tego dnia skończył wszystko, co miał zrobić i wyszedł z mieszkania, z ogromną teczką w dłoni, które zawierały jego prace. Dostarczył je tam, gzie miał, po czym odebrał swoją zapłatę. Nie ruszył jednak spowrotem do domu, a jego kroki pokierowały go do parku, zanim zdołał sobie uświadomić, gdzie tak właściwie zmierza. Jak Nate wyglądał? No cóż... trampki, które powinny zostać wyrzucone lata temu, stare i znoszone dżinsy, gdzieniegdzie nosiły ślady farby. Koszulka, tak właściwie, prawie nowa, z nadrukiem jego ulubionego zespołu. Do tego stara i równie znoszona co dżinsy, czarna bluza, na której również widać było ślady farby. Taki sobie arysta od siedmiu boleści...
Usiadł na jednej z łatwce, a z torby, którą miał przewieszoną na ramieniu, wyciągnął szkicownik i... zaczął rysować. To drzewo, przechodzącego mężczyznę, ścieżkę, bawiące się dzieci. I wtedy dostrzegł tak bardzo znajomą postać, ż naprawdę nie wiedział, co powinien zrobić. A co, jeśli to kolejny objaw jego schizofrenii? Przecież skąd niby mógłby się on tu wziąść...? Mogłaby to być przecież i całkowicie nieznana mu osoba, która po prostu przechodziła przez park, bo tak było na skróty. Nathaniel jednak był niemalż pewien, że to on. Wpechnął ołówek ze szkicownikiem do torby, po czym podbiegł do mężczyzny i stanął przed nim z uroczym uśmiechem, zagradzając mu drogę.
- Michael...?

Michael Taylor - 2012-05-12 20:43:12

Po kolejnej nocy pełnej przerażenia spowodowanego własnymi urojeniami, ciężko było podnieść się i wyjść do ludzi. Ale musiał. Jeśli zostałby tam, gdzie się aktualnie znajdował, mogłaby go zgarnąć policja, straż miejska czy inna instytucja będąca wrzodem na dupie. Gdy wyszedł z budynku, który nadawał się już jedynie do rozbiórki, nie był pewien, w jakiej części miasta się znajduje. Tak czy siak, Mike ruszył przed siebie. Stanie w miejscu dawało mu poczucie, że przestaje istnieć, a on musiał istnieć. Rozpaczliwie tego łaknął, świadom, że nie jest tego godny.
Czuł się fatalnie, jak zawsze z resztą, gdy przychodziło mu się zmierzyć ze skutkami zażywania prochów. Podkrążone oczy w otumanieniu rejestrowały otaczający chłopaka świat. Michael wlókł się, jakby do nóg przywiązano mu pięciokilowe ciężarki. Włosy miał potargane, a cerę niezdrowo bladą.
Za wyłuskane z kieszeni grosze kupił gazetę, by zająć czymś delikatnie drżące ręce. Potem przekroczył parkową bramę, starając się sprawiać wrażenie normalnego spacerowicza. W zasadzie z dala nie można było powiedzieć, że coś z nim jest nie tak. Ot młody człowiek jakich wielu, w powycieranych dżinsach i nieco wiszącym na nim burym, powyciąganym swetrze.
Podskoczył przerażony, gdy nagle drogę zagrodził mu jakiś chłopak. Przestraszone, rozbiegane spojrzenie dopiero po chwili skoncentrowało się na napastniku. Bo to był napastnik, tak podpowiedział Michaelowi natrętny głosik w głowie.
- Yhm, rzeczywiście tak mam na imię - mruknął brązowowłosy nieco posępnie. - Dzięki za przypomnienie - dodał jeszcze. Ręce wcisnął w kieszenie, mierząc nieznajomego jakby wrogim spojrzeniem. Nie pamiętał go. W ciągu tych kilku lat zdarzyło się tyle, że wspomnienia z beztroskiego okresu dzieciństwa zatarły się i przybrały formę zaledwie przebłysków.

Nathaniel Black - 2012-05-12 21:02:34

- Skleroza nie boli, co? - mruknął, wzdychając przeciągle. Musiał przyznać, że chłopak naprawdę nie wyglądał zbyt dobrze, jednak wolał nie mówić tego na głos. - Nathaniel. Nate. Pamiętasz mnie? - dodał jeszcze, uśmiechając się nieco niepewnie. Co, jeśli tak naprawdę się pomylił? Ale przecież, byli tacy do siebie podobni! Nie było mowy o pomyłce. Przecież tak dobrze znał jego twarz, niemalże jak swoją własną. A może sobie uroił to, że są podobni? W końcu, ostatnio było z nim coraz gorzej, było to możliwe, nawet bardzo. Coś jednak podpowiadało mu, że tak wcale nie jest. Że to on, ten Michael, którego znał.

Michael Taylor - 2012-05-13 14:12:44

Michael zmarszczył lekko czoło, zastanawiając się intensywnie. wzroku nie spuszczał z twarzy chłopaka, bystre, choć przemęczone spojrzenie bursztynowych oczu wbijając w niego niemalże napastliwie.
Coś mu świtało. Na moment myślami wrócił do okresu, w którym jeszcze nie zaczął nawet eksperymentować z narkotykami. Beztroski był to czas. Wakacje, które same w sobie były radością dla każdego. I ten dzieciak, który wtedy się przyczepił, jakby już nie mógł sobie znaleźć innego wzoru do naśladowania. A jednak Mikey jakoś go potem polubił, nawet bardziej niż polubił. Tylko, że wakacje się kończą, a wraz z nimi wakacyjne miłostki.Poza tym... byli dzieciakami, co oni mogli wiedzieć o uczuciach...
- Tak... pamiętam - mruknął Taylor niewyraźnie i uśmiechnął się słabo. Drżącą dłonią odgarnął z twarzy zbłąkane, brązowe kosmyki. - Minęła kupa czasu - dodał jeszcze, lustrując teraz o wiele dokładniej całą sylwetkę Nathaniela. Zdecydowanie się zmienił od tamtego czasu, choć zostało w nim coś z tamtego natrętnego chłopaczka.

Nathaniel Black - 2012-05-13 14:23:08

Klasnął w dłonie, niczym ucieszone dziecko. Bo mimo tego, że przeżył tyle strasznych i przerażających rzeczy, wciąż potrafił się uśmiechać i być radosny. W jgo towarzystwie po prostu zarażało się od niego uśmiechem, pozytywną energią. Oczywiście, o ile ta druga osoba go lubiła. Bo jeśli nie, to wtedy Nate wydawał się strasznie irytujący i nadpubudliwy.
Pamiętał go, nawet bardzo dobrze. Bo przypominał mu czasy, kiedy jeszcze wszystko było w porządku i nikt nie wytykał mu tego, jaki jest. Wtedy wszystko jeszcze było takie beztroskie...
Po chwili, najzwyczajniej w świecie przytulił się do niego, nie zwracając wogóle uwagi na to, co inni mogliby sobie o nich pomyśleć.
- Taak. I dużo się zmieniło, co?

Michael Taylor - 2012-05-13 14:47:35

Zdrętwiał, kiedy otoczyły go obce ramiona. W żaden sposób nie odwzajemnił uścisku. Ręce zwiesił wzdłuż ciała i stał, jakby połknął kij od szczotki. Od dawna nikt go nie obejmował tak po prostu, bo tego chciał, nie ukrywając pod tym gestem jakiejkolwiek propozycji. Michael przyzwyczaił się, że dotyk, którym jest zazwyczaj obdarzany, pełen jest pożądania, niezaspokojonych żądzy, za których spełnienie czeka odpowiednia zapłata. Teraz więc, gdy spotkał się ze zwykłym spontanicznym uściskiem, kompletnie nie wiedział, co powinien zrobić.
Po chwili położył dłoń na ramieniu Nathaniela i delikatnie go od siebie odsunął, uśmiechając się przy tym przepraszająco.
- Bardzo dużo - rzekł cicho Mikey i przełknął ślinę. Suchość w gardle go paliła, organizm domagał się wody, ale też codziennej dawki narkotyku, który załagodziłby wszelkie objawy uzależnienia. Po Michaelu było widać, co się dzieje. Nieważne, jak bardzo chciałby to ukryć, to i tak każdy głupi był w stanie się zorientować, że ma do czynienia z wolo upadającym na dno ćpunem.
- Jak... jak żyjesz więc? - zapytał Taylor, chcąc uciec od pytań na swój temat. Najlepszym sposobem było więc zagajenie o aktualne życie Nate'a.

Nathaniel Black - 2012-05-13 14:55:51

Nate zdawał się niczego nie zauważać. I traktował go po prostu jak człowieka, nie osądzał i nie pokazywał, że jakkolwiek przejął się jego wyglądem. Widział już wiele ludzi wyglądających podobnie. Jednocześnie, widział to wszystko i nie chciał tego widzieć. Nie chciał widzieć jego cierpienia. I w głowie wciąż miał jedną myśl: co do tego doprowadziło? Jakim cudem ten zawsze uśmiechnięty chłopak, jego wzór do naśladowania mógł się tak zmienić?
- Przepraszam. Jak zwykle przesadzam. - powiedział z lekkim uśmiechem, odsuwając się od niego. On to wszystko widział już od początku. Jednak nie reagował. Bo przecież, gdzieś tam w nim, wciąż jest ten sam chłopak... prawda?
- Jakoś sobie radzę. Rzuciłem szkołę, zostałem arystą... To długa historia. - stwierdził, wzruszając ramionami. - Co powiesz na jakąś wspólną kawę, czy coś takiego, co? Tu niedaleko jest fajna kawiarenka, możemy tak pójść i spokojnie pogadać.

Michael Taylor - 2012-05-18 13:51:40

Michael przygryzł dolną wargę i wyruszył ramionami. Oczywistym było, że nie ma nic do roboty. Wprawdzie mógł się powłóczyć z nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał go przelecieć za kasę, jednakże o tej porze było to mało prawdopodobne. Wszak miasto ożywało wieczorem.
- No w zasadzie... Możemy iść - odparł, siląc się na niemrawy uśmiech. - Przyda mi się zastrzyk kofeiny na dobry początek dnia - dodał nieco pogodniej, ale i tak bez większego entuzjazmu.
Mikey cały emanował zmęczeniem i jakimś takim brakiem jakichkolwiek emocji. Było to z lekka smutne, kiedy tak patrzyło się z boku na to, jak Taylor powoli zmierza w stronę definitywnego dna.
To mogły być jego urojenia, ale czasami wydawało mu się, że wszyscy mijający go ludzie szepczą za jego plecami, śmieją się, bo oto kolejny idealista, który upadł, tak jak pozostali. Nikt nie chciał wyciągnąć dłoni i zaoferować pomocy. Omijali go szerokim łukiem, jak gdyby cierpiał na wysoce zakaźną chorobę.

Nathaniel Black - 2012-05-18 19:36:48

W opdowiedzi na jego słowa uśmiechnął się szeroko z zadowoleniem, obdarowywując go iście dziecięcym szczęściem.
- W takim razie chodźmy. - powiedział, w pierwszym momencie dotykając jego dłoni, jakby chciał ją złapać, jednak po chwili odsunął ją, speszony swoim zachowaniem. Nie byli już przecież dziećmi, nie powinien chodzić z nim za rękę. Wiadome było, co by sobie wtedy o nich pomyśleli. A Nate nienawidził tych spojrzeć...
Widział, w jakim stanie jest Michael. I cały sercem chciał mu pomóc się od tego uwolnić, znowu przywołać szeroki uśmiech na jego twarzy. Przywrócić... dawnego Mike'a. Tego, którego tak bardzo uwielbiał, którego tak bardzo wtedy kochał i który wydawał mu się całym światem. Wystarczyło wtedy, by Mikey poprosił go o cokolwiek, a ten bez zastanowienia by to zrobił. W sumie... wciąż było podobnie.

Michael Taylor - 2012-05-18 19:50:57

Michael udał, że nie zauważył tego drobnego gestu, chęci pochwycenia jego dłoni. Udał, albo po prostu rzeczywiście nie zauważył. W pewnym sensie... już dawno stał się ślepy na takie drobnostki, czułości swego rodzaju. Przez myśl by mu nie przeszło, że na coś takiego w ogóle zasługuje.
Mike ruszył za Nate'm, by po chwili zrównać z nim krok. Szedł na tyle blisko, by czuć ciepło bijące od jego ciała, ale znowuż z drugiej strony zachowywał pewien dystans, jakby nie chcąc pozwolić na ponowne zetknięcie się ich dłoni.
Cóż... dawne czasy minęły, beztroska, wolność, szczeniackie uczucia, to wszystko było jakby za kuloodporną szybą. Może i dałoby się tam jakoś przebić, tylko... jednak tamten Michael nie powróciłby w takiej samej formie, z resztą trudno byłoby mówić o jakimkolwiek powrocie...
- Więc... wspominałeś, że jesteś artystą... Czym konkretnie się zajmujesz? - zapytał Mike, chcąc jakoś zignornować tę krępującą ciszę.

Nathaniel Black - 2012-05-18 19:57:11

Uśmiechnął się do niego tym samym, dziecięcym uśmiechem co wcześniej.
- Rzuciłem szkołę i zabrałem się za malowanie. Maluję wszystko co się da i później to sprzedaję. Tak więc, jestem malarzem. - wyjaśnił, wzruszając ramionami. Według niego, nie ważne, co też z Michaelem się stało, dla niego, wciąż był ten sam i zasługiwał na to wszystko. Bo był jego przyjacielem. Bliską osobą, a nie miał takich osób zbyt wielu.
Nie wspomniał o tym, że nie wrócił do szkoły tylko dlatego, że był w psychiatryku, ale tego raczej nie miał ochoty mu mówić.
- A ty?

Michael Taylor - 2012-05-18 20:06:08

Mógł się spodziewać, że pytanie zostanie odbite. Mógł więc też trzymać język za zębami i nic nie gadać. Cisza, choć krępująca, była lepsze nić historia życia Taylora.
- Kiedyś z chęcią zobaczyłbym twoje obrazy - mruknął póki co, chcąc jakoś odwlec swoją odpowiedź. Nerwowo przeczesał włosy. Dłonie mu drżały, spojrzenie nie mogło się skoncentrować na jednym punkcie. Ostatecznie Mike wgapił się w swoje wyświechtane trampki.
- Ja... uhm... po liceum przyjechałem tutaj i tak... próbuję dożyć dnia kolejnego... - rzucił w końcu, starając się dobrze dobrać słowa. Zerknął na Nathaniela z niepewnością w piwnych ślepiach. Może Black oczekiwał jakiejś szalonej opowieści, ale... na nic więcej chyba naprawdę nie mógł liczyć. Michael nie był w stanie mówić o tym, do czego sam się doprowadził.

Nathaniel Black - 2012-05-18 20:16:03

- Z chęcią ci je pokażę. - odpowiedział, wzruszająć ramionami. Słysząc jego słowa, uśmiechnął się i położył mu dłoń na ramieniu, widząc to jego zawstydzenie. - To nic takiego. Spokojnie, nie mam zamiaru cię oceniać. Jakbyś kiedykolwiek miał jakieś problemy, to wystarczy mi powiedzieć. Zrobię co tylko będę mógł. - zapewnił go, z tym samym dziecięcym uśmiechem, co wcześniej. - Możesz na mnie liczyć, jakby co.
Bo on naprawdę chętnie by mu pomógł. I zrobił wszystko, zeby tylko było mu jak najlepiej.
Znaleźli się już przed kawiarenką, a Nate zaprosił go gestem do środka. Wybrał stolik przy oknie.

Michael Taylor - 2012-05-18 20:42:12

- Dziękuję - powiedział cicho Mike, przez dłuższą chwilę utrzymując kontakt wzrokowy z Nathanielem. Posłał słaby uśmiech w jego stronę, po czym opadł na wygodny fotel przy stoliku. Kelnerka podeszła do nich i podała im dwie karty menu. Michael otworzył swoją i trochę przytłoczyła go ilość serwowanych tu kaw, herbat, gorących czekolad.
- Chyba... latte będzie okej - mruknął cicho, spoglądając znad karty na Nate'a.
Widział w jego oczach tę dziwną chęć niesienia pomocy. Nie rozumiał jej zupełnie, nie potrafił docenić. Bo niby czemu taki Black chciał zawracać sobie głowę jakąś żałosną namiastką człowieka...
Michael na moment schował twarz w dłoniach. Te wszystkie myśli przytłaczały, były coraz cięższe, coraz bardziej ponure i nic nie mogło ich odgonić.

Nathaniel Black - 2012-05-18 21:54:48

Przejrzał całą kartę, po czym sam zamówił sobie gorącą czekoladę i ciastko.
- Ja stawiam, wiec chcesz coś jeszcze? - zapytał, uśmiechając się do niego. Widział, jak go to wszystko przytłacza, jednak starał się być jak najbardziej pozytywny. Przysunął swój fotel do jego i ponownie położył mu dłoń na ramieniu. Naprawdę się o niego martwił. I naprawdę chciał mu pomóc.
- Heej, co jest? Wiesz, mi możesz wszystko powiedzieć, naprawdę. - zapewnił go, głaszcząc go po włosach. - Nie martw się, proszę.

Michael Taylor - 2012-05-18 23:38:51

- Nie chcę nic więcej - odparł tylko Mike, po czym przymknął oczy. Cicho westchnął. Następne słowa Nate'a podziałały na niego niczym płachta na byka. Taylor niezbyt delikatnie strzepnął dłoń Nathaniela za swoich włosów i mrużąc oczy z poirytowania, powiedział:
- Posłuchaj, tak w zasadzie to się nie znamy. Michaela, którego pamiętasz, nie ma. Nie jesteśmy już naiwnymi szczeniakami, którzy myślą, że mogą zdobywać szczyty, jeśli tego zapragną. Przynajmniej ja już taki nie jestem. Tkwię w gównie i nic ci do tego! Nie zgrywaj więc miłosiernego Samarytanina, przyjaciela czy kogokolwiek innego, skoro przez siedem lat nic nas nie łączyło! - Brązowowłosy odetchnął głęboko, a jego trupiobladą twarz wykrzywił nieprzyjemny grymas. Mike podniósł się z fotela w momencie, gdy do stolika podeszła kelnerka.
- Ochota na kawę mi przeszła, do widzenia - burknął jedynie Mikey i pomknął ku drzwiom, by w następnej chwili zniknąć za nimi, nie oglądając się za siebie.

Nathaniel Black - 2012-05-18 23:53:32

Zamarł na jego słowa, patrząc na niego ze zdziwieniem. Nie spodziewał się takiego wybuchu, dlatego jeszcze chwilę siedział na swoim miejscu po tym, jak chłopak wyszedł, po czym zerwał się z niego i pobiegł za nim. Złapał go parę metrów od kawiarenki, łapiąc go za rękę i mocnym ruchem, zupełnie do siebie niepodobnym, obrócił go w swoją strone, patrząc na niego gniewnie.
- Każdy się zmienia, Mike. I doskonale to rozumiem. Już dawno przestałem wierzyć w bajki. Myślisz, że wszystko u mnie w porządku?! Nie widzisz, że po prostu udaję...? - głos mu się załamał, jednak wciąż mocno trzymał jego dłoń, nie pozwalając mu odejść. Po chwili jednak spojrzał na niego mocnym spojrzeniem, w którym równocześnie widać było zbierające się łzy. - Nie zgrywam nikogo takiego. Ja naprawdę chcę ci pomóc, a nazywaj mnie jak chcesz. Bo tobie da się pomóc, Mikey... W przeciwieństwie do mnie. Spędziłem rok w psychiatryku! Od trzynastego roku życia choruję na schizofrenię! Ledwo wiążę koniec z końcem! - wykrzyczał do niego, a łzy poleciały mu po policzkach. Już naprawdę nie wiedział, co miał robić. Czemu tak bardzo chciał mieć Michaela blisko, skoro najwidoczniej on wcale tego nie chciał.

Michael Taylor - 2012-05-19 11:18:30

Obserwował go i słuchał uważnie. Wydawał się być zupełnie niewzruszony. Twarz mu stężała w wyrazie kompletnej obojętności. Rozumiał, że każdy ma problemy i to naprawdę poważne. Dlatego właśnie nie chciał obarczać kogoś dodatkowo swoją osobą.
Mike był gotów odwrócić się i odejść, ale w tym momencie Nate zaczął płakać. Michael od dawien dawna nie widział łez, czy to swoich czy to cudzych. Przygryzł wargę, nie wiedząc, jak się zachować.
- Prze-estań płakać - wyjąkał nieskładnie Michael, wyciągnął dłoń i przesunął opuszkami palców po policzku chłopaka, zbierając ciepłe łzy ze skóry. - Nate... - Michael czuł się dziwnie. Pojęcia nie miał, co w takiej sytuacji zrobić. Święci pańscy... nie chciał przecież kogokolwiek do płaczu doprowadzić.
- Uhm... przepraszam - mruknął.

Nathaniel Black - 2012-05-19 12:09:19

Kiedy widział tą kompletną obojętność, po prostu miał ochotę dać mu w twarz. Chciał dobrze. A on tak po prostu go odtrąca. To go bolało najbardziej. To, że wiedział, że chłopak potrzebuje pomocy, ale nie przyjmie go od niego... I kompletnie go odrzuca, jakby był nikim. A przecież, tak chyba nie powinno być, prawda?
- N-nie przepraszaj... - powiedział przez łzy, nieco urywanym i ochrypłym głosem. - Po prostu prze-stań traktować mnie jak kogoś o-obcego, proszę... - wymamrotał, po czym po prostu przytulił się do niego, za wszelką cenę próbując powstrzymać się od szlochu. Zwykle nie łatwo było doprowadzić go do płaczu, bo był przyzwyczajony do najróżniejszych obelg i tym podobnym. Jednak przez słowa Mike'a, po prostu się złamał od razu, nie mogąc uwierzyć w to, co ten mówi.

Michael Taylor - 2012-05-19 14:06:17

Na początku nie wiedział, co ma zrobić z rękoma i stał w bezruchu, czując, że poziom stresu przekroczył wszelkie możliwe granice. Mike przygryzł mocno dolną wargę. Po kilku dłużących się minutach otoczył Nathaniela swoimi wątłymi ramionami i przycisnął go do swojego torsu. Na tyle był w stanie się zdobyć. Stał trochę sztywno i trzymał chłopaka w swoich ramionach.
- Już nie płacz, Nate, proszę - szepnął Michael. - Nie warto płakać przeze mnie - dodał jeszcze i nieco się odsunął, by spojrzeć w załzawione i zaczerwienione oczy swego towarzysza. Otarł kilka słonych kropel z jego twarzy rękawem swojego swetra. - Ja... nie traktuje cię jak obcego... po prostu lepiej dla ciebie, żebyś omijał mnie szerokim łukiem tak, jak to czyni większość ludzi w tym mieście. - Taylor uśmiechnął się gorzko i przymknął oczy. Naprawdę nie chciał, żeby potem Nathaniel jakkolwiek przez niego cierpiał czy coś w ten deseń, a przecież istniała duża szansa, że Mike go prędzej czy później zrani w ten czy inny sposób.

Nathaniel Black - 2012-05-19 14:28:04

- Ale ja nie chcę cię omijać... - zaprotestował słabo. I choć już nie płakał, wyglądał raczej smutno i nieszczęśliwie. - Nie chcę, rozumiesz? Nie mam zupełnie nikogo. Wszyscy, gdy tylko dowiedzą się o mojej chorobie, traktują mnie jak wariata. - wyznał, patrząc na niego, wciąż nieco załzawionym wzrokiem. Naprawdę nie chciał go stracić. Nie chciał, żeby chłopak po prostu odszedł, zostawiony samemu sobie. Chciał go na nowo poznać i mu pomóc. I sam Nate nie wiedział, skąd u niego biorą się takie odczucia. Po prostu nie wyobrażał sobie, by ot tak go zostawić. To nie było w jego stylu.

Michael Taylor - 2012-05-19 18:30:06

Michael przez dłuższą chwilę w milczeniu po prostu spoglądał w oczy Nate'a. Może analizował w głowie wszelkie za i przeciw, albo też starał się ogarnąć swoje chaotyczne myśli. W końcu na moment przymknął oczy i odetchnął głęboko.
- No dobrze - mruknął tylko, rozchylając powieki. W jego bursztynowych ślepiach jarzyło się zrezygnowanie. Nie potrafił tak po prostu nakazać Nathanielowi spierdalać. Coś mu tego kategorycznie zabraniało. - Tylko naprawdę już nie płacz. Taki zasmarkany i załzawiony tracisz na uroku - dodał i uśmiechnął się słabo. Nachylił się i delikatnie ucałował policzek chłopaka, tak na pociechę, żeby już się nie zadręczał całą tą sprawą. I choć w głowie dźwięczał mu alarm, Mike jakoś nie chciał się ewakuować. Na razie nie. Przecież mógł spróbować nie uciekać, prawda...?

Nathaniel Black - 2012-05-19 23:56:54

I Nate odwzajemniał ten wzrok, mimowolnie patrząc na niego nieco błagalnie, wzrokiem, który mówił "nie zostawiaj mnie tak". A gdy Black tak robił, wyglądał raczej przekonująco, jak taki zapłakany mały kotek, który nie ma gdzie się podziać. Na jego słowa zaśmiał się cicho i nawet uśmiechnął się, nieco blado.
- Czyli wciąż uważasz, że jestem urokliwy? - zapytał, muskając palcami jego dłoń, jednak po chwili odsunął się od niego już całkowicie. Ten pocałunek w policzek był naprawdę przyjemny, musiał przyznać.
- Więc wszystko w porządku, tak...? - dodał jeszcze, przecierając oczy.

Michael Taylor - 2012-05-20 08:21:42

Michael skinął głową
- Tak, jest okej - powiedział, uśmiechając się. lekko. Przeciągnął się, aż mu coś w kościach strzeliło. - Och, oczywiście, jesteś bardo urokliwym małym szantażystą i natrętem, jak za dawnych dobrych lat - odparł Mike i uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Oczywiście droczył się, co pokazało zaczepne szturchnięcie w bok Nate'a.
Za moment jednak Mikey zdecydowanie sposępniał.
- Muszę iść, Nate - mruknął niechętnie i potarł skronie. Nie miał zamiaru mówić, dokąd iść zamierza, bo to mogłoby zrodzić kolejne komplikacje. - Możemy... się kiedyś spotkać, tylko nie wiem, jak cię znajdę. Nie mam telefonu ani nic...

Nathaniel Black - 2012-05-20 12:28:26

Uśmiechnął się jedynie na jego słowa. Atmosfera, którą Nate wywołał swoim płaczem już zdecydowanie zdołała opaść. Zresztą, po łzach nie było już u niego nawet najmniejszego śladu.
- Oj tam od razu szantażystą... I tak mnie kochasz, o. - stwierdził z przekonaniem, mrugając do niego. Wystawił nawet do niego język, kiedy to dostał sójkę w bok.
- Szkoda. - stwierdził, przygryzajac wolną wargę. Nie chciał, żeby odchodził. Nie ważne, na ile i gdzie. Po prostu nie chciał go nigdzie puszczać. - Czekaj! - mruknął, wyciągając ze swojej torby kawałek kartki, na której zaraz zapisał swój adres i wręczył go mu. - Proszę. Nie trudno to znaleźć. Jakieś piętnaście minut drogi stąd. Zapewne będę w domu, bo ostatnio mam dużo roboty. Wpadnij, kiedy tylko będziesz chciał, dobrze?

Michael Taylor - 2012-05-20 13:02:39

Michael uśmiechnął się blado na te żarty o kochaniu. W każdym razie ulżyło mu, że Nate się już nieco rozpogodził. Dostrzegł jednak to lekkie posumutnienie na wieść, że zbiera stąd swój tyłek. No niestety, całego dnia Mike w parku spędzić nie mógł, przed sobą miał jeszcze kilka godzin, w których mógł cokolwiek zdziałać, może zdobyć jakąś kasę czy coś.
Z wahaniem wziął karteczkę z naskrobanym na nań adresem, rozszyfrował literki, a potem wcisnął zwitek do kieszenie spodni.
- Ehmm... no ja może wpadnę... kiedyś - mruknął tylko i odwrócił się na pięcie. - Miłego dnia! - zawołał jeszcze, nie zerkając nawet przez ramię. Wolał, żeby Nathaniel nie dostrzeł cienia kłamstwa czającego się w bursztynowych oczach. Przykra prawda była taka, że Mikey nie planował kiedykolwiek pojawić się w progu mieszkania swego dawnego przyjaciela
Po chwili Michael zniknął za zakrętem.

Minęło kilkanaście dni i Mike w zasadzie jak przez mgłę pamiętał spotkanie z Nathanielem. Gdzieś pomiędzy kolejnymi dawkami amfetaminy, a zaspokajaniem żądzy różnych ludzi za pieniądze, czasami zdarzało mu się wydobyć skrawek papieru z adresem i tępo się w niego wpatrywać nawet przez kilka godzin. Miął go potem i znowu wciskał w głąb kieszeni.
Ten dzień od samego początku był parszywy, tak po prostu. Jakby los chciał jeszcze bardziej uprzykrzyć Mike'owi życie. No i skończył się cokolwiek nieprzyjemnie. Teraz Taylor stał przed kilkupiętrową kamienicą z podbitym okiem i krwią cieknącą z rozciętej wari, a także łuku brwiowego. I zastanawiał się czy stosownym będzie się tak narzucać...

Nathaniel Black - 2012-05-20 13:26:44

- Wpadnij, kiedy tylko chcesz. Dla ciebie zawsze znajdę cas! - zawołał jeszcze za nim, uśmiechając się szeroko, nieco wymuszenie.
Kiedyś... To słowo łopotało mu się w głowie, kiedy to Michael odchodził. Bo dla Nate'a brzmiało to jak "nigdy". Mimo wszystko, trochę go znał. I jakoś mimowolnie wiedział, jak to się skończy. Jednak nie zatrzymywał go, mając nadzieję, że jednak źle przypuszcza, że tylko sobie to ubzdurał.
Po tym wszystkim wrocił do domu i rzucił się w wir pracy. W końcu, jakoś musiał wyżyć...


Tego dnia skończył już wszystkie swoje prace. I uż naprawdę porzucił nadzieję, że Mike kiedykolwiek go odwiedzi. Musiał zawieść swoje prace do kupców i trochę mu to zajęło. Właśnie wracał do domu metrem, kompletnie wykończony. Wyszedł już z podziemi i szedł w kierunku swojej kamienicy. No cóż, przynajmniej odebrał już swoje pieniądze.

Michael Taylor - 2012-05-20 14:07:30

- Nie rób z siebie większego idioty, niż jesteś - rzekł do siebie Michael i odwrócił się na pięcie z zamiarem odejścia. To był naprawdę beznadziejny pomysł, żeby tu przychodzić. Niestety, kiedy tak Mikey się odwrócił, to w zasadzie stanął oko w oko z Nathanielem. - O kurwa... - wymsknęło mu się. Jego ekspresowy odwrót został udaremniony. - Ehem... to znaczy... uhm... - wymamrotał Taylor po raz kolejny unosząc rękę, by otrzeć krew ściekającą mu po skroni. - Ja tu tak... spaceruję... - dodał jeszcze i pokręcił głową z politowaniem nad samym sobą.
Czuł się nieciekawie. Po tym jak jeden taki osiłek go sponiewierał (o czym świadczyły te wszelkie urazy na jego twarzy), nadal był z lekka otumaniony i kręciło mu się w głowie. Wiedział, że gdyby padł nieprzytomny na ulicy, to zaraz zgarnęłaby go straż miejska czy ktoś taki i wylądowałby w jakimś ponurym miejscu, gdzie zwykle trafiają wszelkiego rodzaju pijaczki. A do takiego miejsca naprawdę mu się nie spieszyło. Dlatego też pojawiła się ta absurdalna myśl, że może Nate by jakoś tu pomógł... Teraz, widząc nieco zszokowaną twarz chłopaka, Mike wiedział, że ten pomysł jest wysoce poroniony.

Nathaniel Black - 2012-05-20 14:21:09

Kiedy stanął twarzą w twarz z Mike'iem, nieźle się zdziwił. Po pierwsze, dlatego, że go w ogóle widzi. Po drugie, przez stan, w jakim był. Aż mu się serce krajało, naprawdę. Że też musiał go spotykać w takim stanie! Oczywiście, Nate zrobi co tylko w jego mocy, by mu pomóc.
- Tak, tak, ściemniaj dalej... - mruknął, po czym wyciągnął z kieszeni paczkę chusteczek i podał mu jedną. - A teraz lepiej mów, kto cię tak urządził. Chodź do środka, przemuję ci to. - dodał jeszcze. Musiał przyznać, że chłopak naprawdę nie wyglądał najlepiej. - Jeśli kręci ci się w głowie, to złap mnie za ramię. - dodał jeszcze, wyciągając z kieszeni klucze od klatki schodowej, którą otworzył przed nim.

Michael Taylor - 2012-05-20 14:56:47

Wziął chusteczkę i przytknął ją do rozciętego łuku brwiowego. Nie wyglądał zbyt szczęśliwie, trzeba to przyznać. Chcąc, nie chcąc, podążył za Nathanielem, a potem pierwszy wszedł do kamieniczki.
- Nieważne kto, przecież nie pójdziesz go szukać, żeby wymierzyć karę - mruknął wymijająco Mike. Naprawdę nie spieszyło mu się do wyznania, kto był sprawcą całej sytuacji, bo to mogłoby rzucić tylko kolejny cień na jego i tak już splamioną osobę. Mikey poczekał chwilę, by puścić Nate'a przodem, coby chłopak poprowadził go do swego mieszkania. - Po prostu... rozdrażniłem kogoś, więc dostałem za swoje - wymamrotał jeszcze Taylor, uznając, że to w zasadzie będzie dobre wytłumaczenie. Może... nie zasłużył sobie na aż tak parszywe potraktowanie, ale nie oszukujmy się, mógł powstrzymać swój cięty język, to może nie obito by mu mordki.

Nathaniel Black - 2012-05-20 15:04:41

- Nie pytam, żeby iść wymierzyć karę. Nawet jakbym chciał, skończyłbym tak jak ty. Po prostu pytam. - mruknął, wspinając się po schodach. W końcu zatrzymał się przy drzwiach do swojego mieszkania i je także otworzył, zerkając na chłopaka przez ramię. - Okej, rozumiem... - dodał, gestem zapraszając go do środka. Sam wszedł za nim i zamknął za sobą drzwi. Z nóg ściągnął trampki, odrzucił swoją bluzę na wieszak i wszedł do środka. Jego mieszkanie miało dwa pokoje, gdzie jeden z nich połączony był z kuchnią. Właśnie ten pokój służył mu za jako taki salon, choć nie można było go tak nazwać. Wszędzie płótna, ołówki, pędzle i farby. W zlewie pełno talerzy.
- Przepraszam za bałagan, nie spodziewałem się, że jednak mnie odwiedzisz. - mruknął i w głosie słychać było oskarżenie. Że przyszedł dopiero teraz, a tak naprawdę, chciał stchórzyć. Sięgnął do szafki nad zlewem, z której wyciągnął wodę utlenioną i waciki. - Siadaj. - rzucił, wskazując kanapę.

Michael Taylor - 2012-05-20 15:17:13

Michael zdjął wyświechtane trampki i nerwowym gestem poprawił bluzę. Nie chciał jej zdejmować, bo Nate zobaczyłby ślady po wkłuciach na jego rękach. I choć Mike zdawał sobie sprawę, że Black może się domyślać, co się dzieje, to i tak w pewnym sensie się wstydził. Brązowowłosy uważnie rozejrzał się po mieszkaniu. Było całkiem przyjemne, przytulne. Nie to co jego... W mieszkaniu Mike'a on sam pojawiał się zdecydowanie rzadko, więc miejsce to ziało pustkami i chłodną atmosferą.
Taylor usiadł na kanapie, niepewnie przyglądając się Nathanielowi.
- Nie bądź na mnie zły - powiedział cicho i przymknął oczy, najwyraźniej bezwiednie poddając się wszelkim nadchodzącym zabiegom. - Dobrze wiedziałeś, że raczej się nie pojawię... - dodał ciszej. Cóż, jednak się pojawił. Okoliczności go do tego zmusiły, choć może też jakaś dziwna chęć drzemiąca w Mike'u od tamtego ich spotkania w parku.

Nathaniel Black - 2012-05-20 15:27:45

Parsknął cicho na jego słowa, po czym, z wacikami i wodą utelnioną, usiadł obok niego.
- Jak mógłbym nie być na ciebie zły? - mruknął cicho, mrużąc oczy. Nalał trochę wody utlenionej na wacik, którym zaraz zaczął obmywać jego skroń. Nie miał zamiaru mówić mu, że to będzie bolało. Było to raczej oczywiste, a nie miał jakoś specjalnej ochoty, by być dla niego zbyt miły. - Wiedziałem. Miałem nadzieję, że jednak przyjdziesz. Przecież dobrze wiedziałeś, ile to dla mnie znaczyło...
I powrócił do swojej czynności, nieco mocniej przyciskając mu wacik, specjalnie, żeby zabolało. Kiedy skończył, wstał i wyrzucił to do kosza, a butelkę odstawił na półkę.

Michael Taylor - 2012-05-20 15:53:38

Michael syknął i odsunął się, gdy Nate za pierwszym razem przytknął ten cholerny wacik do rany. Potem jednak dzielnie starał się znieść szczypanie. Widział, że Black robi to specjalnie, no ale... cóż, najwyraźniej zasłużył sobie na takie traktowanie.
- No dobrze, przepraszam, że jestem takim żałosnym tchórzem! - burknął Mikey, mierząc swego towarzysza nieprzychylnym spojrzeniem. - Może lepiej w takim razie sobie pójdę. Niepotrzebnie zdejmowałem buty. Świetnie się sprawiasz w roli pielęgniarki, nawiasem mówiąc - i to rzekłszy, Taylor podniósł tyłek z kanapy i ruszył w stronę drzwi. Po drodze niestety zahaczył stopą o jakąś sztalugę. Zaklął głośno i chwycił się za stopę. Skacząc na jednej nodze, starał się jakoś załagodzić ból i jednocześnie nie zaliczyć gleby.

Nathaniel Black - 2012-05-20 17:36:33

Już miał zaprotestować, zatrzymać go, jednak w tym momencie chłopak wlazł w jego sztalugę. Nie mógł powstrzymać śmiechu na ten jakże zabawny widok.
- Mike, zostań. Nie wyganiam cię. - powiedział z uśmiechem. - Może i jesteś tchórzem, ale mam to gdzieś. Po prostu nie odtrącaj mnie tak, co? - dodał, siadając na kanapie po turecku. Po chwili jednak wstał z miejsca i przytulił się do jego klatki piersiowej, równocześnie pomagając mu zachować równowagę. - Nigdy więcej tego nie rób. I masz tu przychodzić przynajmniej raz w tygodniu.

Michael Taylor - 2012-05-20 17:48:04

- Nie odtrącam cię - zaprotestował bez przekonania Mike, prychając niczym rozjuszony kociak. - Po prostu... To nie był najlepszy czas na odwiedziny - mruknął. Westchnął cicho i pozwolił się objąć, samemu zaś niepewnie kładąc dłonie na ramionach Nathaniela. - Raz w tygodniu? Może od razu się tutaj przeprowadzę, co? - fuknął żartobliwie i odsunął się od chłopaka. Pokręcił głową z lekkim rozbawieniem i znów przycupnął na kanapie. Przebiegł dłońmi po swojej twarzy, krzywiąc się niemiłosiernie, kiedy natrafił na podpuchnięte oko. - Będzie limo jak nic - mruknął z niezadowoleniem. Wzruszył ramionami. Cóż, jakoś da sobie z tym radę, prawda?
- Hm, jak ci minęło tych... kilkanaście dni? - zapytał, chcąc narzucić jakiś luźny temat.

Nathaniel Black - 2012-05-20 18:24:12

- Jasne. - mruknął jedynie, wzruszając ramionami. Słyszać było w jego głosie ironię i że raczej mu nie uwierzył no trudno. Słysząc jego kolejne słowa, zaśmiał się cicho. - Nie miałbym nic przeciwko. Choć raczej nie wytrzymałbyś tu zbyt długo, zwłaszcza, jak mam zastój twórczy. - stwierdził, przewracając oczami. No cóż, on gdy miał taki właśnie zastój, to na wszystkich był zły i zamykał się w swoim własnym świecie w poszukiwaniu inspiracji. Właśnie kiedy targały nim tak silne emocje, miewał swoje "ataki" schizofrenii... A tego Mike to już napewno nie chciałby zobaczyć.
Słysząc jego następne słowa, podszedł do lodówki i z zamrażalnika wyciągnął kostki lodu, które owinął w ścierkę i podał mu.
- Trzymaj. Może przynajmniej nie będzie tak duże. - powiedział z uśmiechem, siadając obok. - Jakoś minęło. Dość sporo tworzyłem i byłem dziś zanieść swoje pracy nabywcom.

www.wsrh-cup.pun.pl www.mytupijemy.pun.pl www.stoppiwu.pun.pl www.or-cosinus.pun.pl www.zajefizjo.pun.pl