- Yaoi of Manhattan http://www.yaoi-of-manhattan.pun.pl/index.php - ROZMOWY http://www.yaoi-of-manhattan.pun.pl/viewforum.php?id=8 - Kosma x Samael http://www.yaoi-of-manhattan.pun.pl/viewtopic.php?id=77 |
Samael - 2012-05-17 00:26:53 |
Niby dzień jak codzień, a jednak nie do końca. Otóż dlatego, że nasz kochany złoty dzieciak potrzebował pieniędzy. Zalegał z czynszem od dłuższego czasu i jak tak dalej pójdzie, to wyląduje na ulicy. No po prostu świetnie! No ale cóż, skoro ostatnio przyłożył się do swoich studiów, to i musiał odłożyć na bok środki do życia - prostytucję, jak i bycie modelem. Niedługo miał egzaminy i po prostu musiał się do nich trochę pouczyć. Pech chciał jednak, że skończyły mu się fundusze. Tak więc, nie miał wyboru. Kilka godzin wcześniej dostał od znajomego adres studia, do którego może się udać i w którym może coś zarobić na tych zdjęciach. A właśnie o kasę chodziło, tak więc Samael naprawdę nie długo się wahał, zanim wyruszył w podróż pod wskazany przez znajomego adres. Stanął pod drzwiami i zapukał - a co, potrafi być grzeczny, jak chce. A raczej, gdy jest kompletnie spłukany. |
Kosma Markovich - 2012-05-17 00:38:16 |
Niby dzień jak codzień, a jednak nie do końca. O dziwo, Kosma zaraz po przebudzeniu nie miał zamiar zamordować pierwszej lepszej osoby. Nie, wręcz przeciwnie. Był w cholernie dobrym humorze, zupełnie nie wiadomo dlaczego. Był na bieżąco z zleceniami, nie musiał bawić się w dzwonienie do redakcji magazynów, tłumacząc swoje opóźnienie. Wszystko było jak w najlepszym porządku. Zjadł smaczne śniadanie, pobiegał z psiskiem po Central Parku, w pracy wylądował równo o dwunastej. Kwadrans później zjawiła się u niego ruda szesnastolatka, miał jej zrobić polaroidy dla jednej agencji. Z zadaniem wywiązał się stosunkowo szybko, już chwilę później rozkoszować się mógł paskudną, mieloną kawą i mentolowym papierosem. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie odgłosy pukania dochodzące z przedsionka. Nie, na pewno nie był z nikim omówiony, nie ma szans. Proszę wejść! krzyknął w tamtą stronę. Sam oparł się o framugę drzwi, ze smakiem popijając czarnawe siury. Nawet przez myśl mu nie przeszło, jak za zaledwie kilkanaście sekund zareaguje na swojego niespodziewanego gościa. |
Samael - 2012-05-17 09:19:43 |
Słysząc głos zezwalający mu na wejście, złapał za klamkę i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Nie wiedzieć czemu, ten głos wydał mu się dziwnie znajomy. No cóż, mogło się zdarzyć, że mu się wydawało. |
Kosma Markovich - 2012-05-17 23:00:43 |
Jego wargi wyginały się już w niezbyt przyjemnym, kąśliwym półuśmiechu, którym obdarowywał niemalże każdego, kto przekraczał progi jego studia. Gdy tylko zobaczył twarz niespodziewanego gościa, mina zrzedła mu niczym za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Nie, niemożliwe przemknęło mu przez myśl, i choć bardzo chciał to sobie wmówić, wierzył w karmę, a przede wszystkim prawa Murphy'ego. Owszem, szansa, że to rzeczywiście był on, była nikła. Kosma znał jednak to swoje pieprzone szczęście. Los czasem na prawdę potrafił z niego zakpić. Jak choć na przykład teraz. |
Samael - 2012-05-18 09:18:48 |
Nie odpowiedział, a jedynie westchnął cicho. No pięknie, żeby tak od razu akurat na niego wpaść! To dopiero trzeba mieć szczęście. |
Kosma Markovich - 2012-05-23 19:31:22 |
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wpatrując się natarczywie w swojego niespodziewanego gościa. Z początku niezręczna chwila zupełnie mu nie przeszkadzała, potem wyraźnie zaczęła go irytować. Westchnął przeciągle, ruchem głowy pokazując chłopakowi, że może się rozgościć. Owszem, mógłby go wyrzucić na zbity pysk, ale później plułby sobie w brodę. To, co z początku wydało się Markovichowi drwiną losu, z każdą chwilą coraz bardziej się podobało. Kim żeby był, gdyby nie pomógł bliźniemu w potrzebie. Niby natrętny głosik nieustannie powtarzał mu, że swojej decyzji może później gorzko żałować, ale nie zamierzał go słuchać. |