Lucyfer - 2012-05-19 16:20:23

Hic et nunc. To właśnie hasło chodziło mu po głowie już przez długi czas. Nie mógł go stamtąd wybić. Dzięki temu narodził się pomysł kolejnego tatuażu. Nie miał zamiaru iść tam gdzie był ostatnio. Na szczęście jeden jego znajomy (dwadzieścia centymetrów, anormalnie wygięty w lewo) dał mu kiedyś numer telefonu kogoś kto robił całkiem niezłe dziary.  Cóż, czas najwyższy wykorzystać znajomości. Siedział w aucie i chciał tylko wiedzieć, gdzie ma dojechać. Wykręcił numer, przeczesując drugą ręką swoje - przydługie odrobinę - włosy. Kiedy usłyszał, że ktoś odbiera, uśmiechnął się sam do siebie.
-Gdzie można Cię obecnie zastać i kiedy będziesz miał czas, żeby zrobić mi tatuaż? - zapytał swoim seksownie zachrypniętym głosem. Oh, bezpośredniość? Nie, on po prostu nie przywykł do mówienia "cześć".

Laurent Rosenberg - 2012-05-19 20:26:48

- Chwila czasu na zrobienie tatuażu zawsze się znajdzie, mieszkam w hotelu Chelsea, jak szepniesz słówko pani w recepcji o Laurencie Rosenbergu, to poda ci dokładny numer pokoju. - odpowiedział spokojnie. Rozmówca miał na tyle intrygujący głos, że Lau zaczął go sobie na różne sposoby wyobrażać. Uśmiechnął się pod nosem szczerze ciekaw, czy mężczyzna z którym miał okazję teraz gadać rzeczywiście do niego przyjedzie i zażyczy sobie zrobienia dziary.

Lucyfer - 2012-05-19 21:24:55

-Dobra - powiedział, po czym się rozłączył. Wiedział, gdzie znajduje się ten hotel. Kiedyś tam był. Raz. Może dwa. Nie pamiętał jednak dokładnej drogi, dlatego wpisał nazwę w GPS'a po czym ruszył. Laurent Jakiś Tam miał całkiem niezły głos. Chyba to kazało mu wybrać jego. Kiedy zaparkował pod hotelem, wszedł do budynki, by podejść do pani w recepcji. Wiedział, że pewnie nie będzie chciała dać mu zaraz wszystkich informacji jakie chciał uzyskać.
-Laurent R... Rosenberg, o ile dobrze pamiętam. Który to pokój? - zapytał, obdarzając ją najpiękniejszym uśmiechem na jaki było go stać w stosunku do kobiety.

Laurent Rosenberg - 2012-05-20 17:49:45

Pani w recepcji była nieco roztyta w biodrach i miała kilka zmarszczek na twarzy, ale Lucyferkowy uśmiech musiał ją jednak przekonać do współpracy, bo sprawdziła coś w komputerze i rzuciła w ramach odpowiedzi numerek 317.
Co do chwilki czasu o której Lau wspominał telefonicznie to wcale nie kłamał - takich wolnych chwilek miał mnóstwo, bo zazwyczaj siedział w domu i wychodził tylko wtedy, kiedy sytuacja naprawdę tego wymagała.
Pokój 317, który wskazała recepcjonistka znajdował się na trzecim piętrze, drugi od końca korytarza, po prawej stronie, jeśli mamy być tak zupełnie dokładni. Był sporej wielkości, miał wygodne wyrko, na którym właśnie wylegiwał się Lau, jakąś szafę, szafkę, fotel i kilka innych, mniej potrzebnych gadżetów, z których Rosenberg praktycznie nie korzystał.

Lucyfer - 2012-05-20 17:58:20

Lucyfer skinął jej głową, żeby czasem nie musiał dziękować. To byłoby już za wiele. Wsiadł do windy i kiedy ta zabrała go na trzecie piętro, ruszył w kierunku końca korytarza. Tam spokojnie odnalazł pokój 317. Zapukał, po czym oparł się o ścianę, zakładając ręce na piersi. Miał tylko nadzieję, że tatuażysta nie będzie wyglądał jakby poturbowało go stado wściekłych wielbłądów, bo musiałby sobie znaleźć kogoś innego. Bo jak niby miałby się skupić na otaczającym go świecie, podczas gdy ktoś będzie go dźgał, gdy facet "dźgający" będzie miał urodę... albo raczej brak urody? Na szczęście kiedy drzwi się otworzyły, Lucyfer mógł odetchnąć z ulgą. Niezły.
-Rozmawialiśmy przez telefon - powiedział, unosząc kącik ust.

Laurent Rosenberg - 2012-05-20 18:21:16

Szczerze? Lau był ustawiony na to, że osobnik który do niego zadzwonił wejdzie do pokoju bez żadnego pukania i rzuci tekstem typu "Rób mi dziarę, dziffko", no ale Rosenberg się nie zawiódł, bo facet nadrobił to wyglądem. Zdecydowanie.
- No, to miło mi. - mruknął, otwierając drzwi pokoju na szerz, żeby nieznajomy mógł wejść do środka. Co tak będą jak dwa przychlasty przez próg rozmawiać. - Jak to tatuaż ma być? Do wieczora się chyba wyrobimy?

Lucyfer - 2012-05-20 18:31:01

-To w sumie nic wielkiego. Jeden napis na nadgarstku.
Miał już kilka innych tatuaży, a jeżeli chodzi o dokładniejszą liczbę to pięć. Cztery na rękach i jeden na plecach. Jeden nadgarstek lśnił pustkami i to jego trzeba było troszkę zmienić, a zmiana polegać miała właśnie na tatuazu. Wszedł do środka, przyglądając się uważnie pokojowi. No, do jego mieszkania to temu miejscu było daleko, ale i tak było nieźle.

Laurent Rosenberg - 2012-05-21 08:04:48

- Na nadgarstku? - uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem. - Trochę mi się to kojarzy z jakąś słodką blondyneczką, a na taką mi nie wyglądasz. - stwierdził. No cóż, różni ludzie różne gusta. Chciał mieć tatuaż na nadgarstku, to na czole mu przecież nie zrobi. - Siadaj gdzieś, przecież stał nie będziesz jak kołek. - mruknął w dobrym humorze. Wreszcie go ktoś odwiedził i było z kim pogadać.

Lucyfer - 2012-05-21 11:39:37

Ta wypowiedź niekoniecznie spodobała się Lucyferowi. Tatuaże były dla niego. To jemu miały służyć, dla niego miały jakieś przesłanie. Gdyby chciał, żeby był oglądany zrobiłby go sobie na penisie, pewnie więcej osób by go wtedy obejrzało. Nadgarstek natomiast miał to do siebie, że prawie nikt na niego nie patrzył. Poza tym, kiedy miał na sobie garnitur, był w sumie zakryty.
-Serio? Nie wyglądam? - zapytał jakby zdziwiony, unosząc brwi. - A to ci dopiero...
Usiadł na łóżku, wpatrując się wprost w oczy Laurenta.

Laurent Rosenberg - 2012-05-21 18:01:46

- Niestety, nie. - stwierdził, robiąc sztuczną, zasmuconą minkę. Zaczął szperać gdzieś po szafkach. Był strasznie roztrzepany i mimo, że nie rozpakowywał się nawet, to kilka ważniejszych rzeczy miał pochowanych i jak zwykle nie mógł ich znaleźć, kiedy były najbardziej potrzebne. Nic dziwnego, że coś spadło, narobiło trochę szumu i lekko wyprowadziło go z równowagi, bo zaczął mamrotać jakieś przekleństwa pod nosem.

Lucyfer - 2012-05-21 18:25:57

-Wielka szkoda - powiedział, przewracając oczami. Rzeczywiście, Lucyferowi było tak przykro, że nie jest słodką blondynką! Gdyby był, najpewniej strzeliłby sobie w łeb. Inne możliwości jakoś nie chciały pojawiać się w jego głowie. Bycie kobietą jawiło mu się jako coś strasznego, czego nie da się tak po prostu przeżyć.
Zmarszczył brwi widząc krzątaninę chłopaka. No pięknie.

www.gothicsite.pun.pl www.wsrh-cup.pun.pl www.stoppiwu.pun.pl www.or-cosinus.pun.pl www.mytupijemy.pun.pl