Yaoi of Manhattan

Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.

#1 2012-06-10 14:16:10

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Lucyfer x Sverrir

W piekle często mówiono o końcu świata - o przyjściu zbawiciela, który będzie silniejszy od diabła. Podwładni Lucyfera wierzyli jednak, że ich władca do tej pory urośnie w siłę na tyle, by móc stawić czoła synowi bożemu. Jak na razie radził sobie świetnie. Ani Gabriel, ani Michał czy inny skrzydlaty z jego niebieskiej rodziny nie mógł równać mu się siłą, czy intelektem. W końcu został stworzony jako największy i najpiękniejszy z nich wszystkich, dlatego nie dziwota, że nawet po strąceniu taki właśnie pozostał. Lubił władzę i był przekonany o swojej wyższości, dlatego tak cenił sobie szczerość (mimo, że sam żył w kłamstwie) i posłuszeństwo. Jego poddani wiedzieli, że potrafi być okrutny, dlatego też dostosowywali się do jego poleceń. Istoty nocy, począwszy od demonów i lewiatanów, a kończąc na wampirach i wilkołakach, wszystkie miały swoje początki właśnie u Lucyfera. W końcu to on stworzył zło, to dzięki niemu te stworzenia chodzą teraz po świecie. Diabeł był z tego dumny. Denerwował się jednak, gdy jakieś z jego dzieci postanawiało nagle wystąpić przeciwko niemu. Wtedy natychmiastowo ginęło, bo gdzie zdrada jest i nieposłuszeństwo. Czasami zdarzało się jednak, że ktoś miał problemy z lucyferem, mimo że był posłuszny i nie zrobił nic szczególnego, by mu zagrozić. Czy to z głupoty czy naiwności. Tym razem podpadł mu jeden wilkołak, który rządny - bodajże nowej intrygi - wpadł pomiędzy jego demony. Lucyferowi się to nie spodobało. Szczególnie, że już dawno wyznaczył tereny, na których nie chciał widzieć obcych. Na miejscu pojawił się paręnaście minut po północy, ubrany w ciemną koszulę i czarne spodnie, wyglądał elegancko, niczym arystokrata. Stanął w cieniu, czekając na wilkołaka, którego już z daleka wypatrzył w ciemnościach.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#2 2012-06-10 20:36:48

Sverrir

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-07
Posty: 19
Punktów :   

Re: Lucyfer x Sverrir

Myśli Sverrira zaprzątało tylko jedno, powtarzane jak mantra słowo. Cholera, cholera, cholera!
  Ale to było jedyne, co pozwalało dobrze wyrazić całą sytuację. Ogólnie, to Sverrir był stworzeniem raczej niekonfliktowym, naprawdę poważnych problemów unikającym na wszelkie możliwe sposoby. Tyle, że tym razem nie zapowiadało się nic złego. Tylko zwyczajnie szczęścia nie miał. Tego, że podpadł demonom, inaczej nazwać nie można, niż brakiem szczęścia.
  A teraz wszystko miało się rozwiązać. Właściwie, wyglądało to bardziej patetycznie niż groźnie. Północ, ciemny zaułek, piekielnie zimno. Sceneria jak w tanim horrorze. Gdyby to był cmentarz, powinien teraz efektownie potknąć się o nagrobek. Ale tutaj... może chociaż malowniczo rozciągnięte zwłoki?
  Powietrze, mimo iż zimne i nieprzyjemne, zatykało nos mdlącym zapachem niebezpieczeństwa, który przebijał się nawet przez wszechobecny smog. Była też jeszcze jedna woń, którą wychwycił wrażliwy nos wilkołaka, zbliżona cokolwiek do ludzkiej, ale taka, od której stają włoski na karku.


Przejdź drogą aż po nocy kres, wyrusz tam, gdzie północ jest świtem.
- Jim Morrison

Offline

 

#3 2012-06-10 20:55:23

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Sverrir

W Nowym Yorku taka sceneria jednak nie była niczym dziwnym, wręcz na odwrót - czymś spotykanym częściej niż ktoś uprawiający w parku jogging. Toteż Lucyfer wcale nie był tym zdziwiony. Poza tym noc była jego ulubioną porą. Wtedy widać było po ludziach czego się boją, a i istoty nocy jakoś częściej wychodziły na powierzchnię ziemi, kiedy słońce nie grzało im po pyskach.
Diabeł wyszedł z mroku i stanął w świetle ulicznej latarni, która - o ile to w ogóle możliwe, biorąc pod uwagę wszystkie zastępy marysuizmu świata - wcale nie migała wściekle, jakby zaraz miała się wypalić. Nie, świeciła bladym światem, które na pewno pozwoliło wilkołakowi zobaczyć jego twarz. Lucyfer się uśmiechał. Nie w przyjemny sposób, raczej złośliwy, przepełniony triumfem, lecz zdecydowanie seksowny.
-Nie lubię, kiedy ktoś zadziera z moimi dziećmi - powiedział, a jego oczy zapłonęły ogniem piekielnym, tuż za jego, do tej pory, czarnymi tęczówkami.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#4 2012-06-11 23:00:05

Sverrir

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-07
Posty: 19
Punktów :   

Re: Lucyfer x Sverrir

Zmrużył oczy. Prawda, światło latarni nie było zbyt mocne, ale i tak raziło osobę, której wzrok szybko przyzwyczajał się do ciemności, ale z przystosowaniem się w drugą stronę miał pewne problemy. Stawiało to chwilowo wilkołaka w sytuacji dosyć niekomfortowej, gdy całą uwagę trzeba skupiać, by światło przestało razić, a zaczęło zwyczajnie oświetlać i pozwalać dojrzeć szczegóły.
  - Było tyle dzieci nie płodzić - słowa właściwie wyrwały się same, z tej najgorszej części podświadomości, a dopiero potem przybyła spóźniona, pełna żalu refleksja, że nie ugryzł się w odpowiedniej chwili w język. Co prawda niejasno, ale zdawał sobie sprawę z tego, z kim ma do czynienia... A to bynajmniej sytuacji nie polepszyło.
  Wszystkie mięśnie miał napięte. Wystarczy chwila. Ścięgna i kości poprzestawiają się, mięśnie przylgną do nich w nowych konfiguracjach, ciało pokryje się sierścią i będzie mógł uciec na szybkich czterech łapach. Trzeba tylko wyczuć moment, w którym wszystko osiągnie skalę krytyczną.


Przejdź drogą aż po nocy kres, wyrusz tam, gdzie północ jest świtem.
- Jim Morrison

Offline

 

#5 2012-06-12 12:47:29

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Sverrir

Tłumaczenie wszystkim dookoła, że tworzenie jego dzieci nie były tym dziwnym aktem seksualnym jak u ludzi, tylko kompletnie czymś innym zaczynało go powoli nudzić, więc zignorował jego wypowiedź całkowicie. Ograniczenie umysłowe u wszelkich stworzeń na ziemi było już przez niego dobrze znane i nie musiał więcej przekonywać nikogo o swojej wyższości. Ciekawe, że jednak wciąż trafiał na nowe stwory, które były pewne, że dadzą sobie z nim radę. Zaczynała się walka i nie minęło kilka sekund, a jeden z walczących już leżał martwych. Druga część tych pewnych siebie zaczynała uciekać, dochodząc do wniosku, że przecież diabeł ich nie dogoni, bo oni są szybsi, lepsi i w ogóle "naj". Prawda była taka, że nie byli. Jakże by mogli? Skoro Lucyfer przyczynił się do ich stworzenia, nie dałby żadnej istocie więcej mocy od samego siebie. Pycha i żądza całkowitej, dyktatorskiej władzy była zbyt wielka. Poza tym, to on miał przecież miliardy lat, by uczyć się nowych rzeczy. Był najstarszą żyjącą wciąż jednostką, która chodziła po ziemi. Tam w niebie, owszem, siedział i Gabriel, i Michał, ale i oni przestali być zagrożeniem jakiś czas temu. Obecnie, Lu był niepokonany i ta świadomość pozwalała mu zachowywać grobowy spokój w każdej sytuacji.
-Nie zrobisz już tego więcej - powiedział, a w jego słowach została zawarta groźba i to nie byle jaka, bo Lucyfer miał zamiar ją spełnić i to w najbliższym czasie. Niekoniecznie go zabić. Znał dużo gorszych przygód niż sama śmierć.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.stoppiwu.pun.pl www.wsrh-cup.pun.pl www.zajefizjo.pun.pl www.gothicsite.pun.pl www.or-cosinus.pun.pl