Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.
James westchnął. Rzeżączka. Brzmi dość groźnie, ale on nie ma pojęcia co to jest.
- Można na to umrzeć? - Spojrzał na niego kątem oka. Co oni robią? Siedzą przy jednym stoliku i pieprzą o rzeżączce. Świat schodzi na psy. Chowa komórkę do kieszeni. Na krawężniku... Czyżby Kosma wiedział, że aktualnie James nie ma gdzie mieszkać? Nie no niemożliwe, bo niby skąd miał wiedzieć? Nie przypomina sobie aby wspominał o tym.
Offline
Użytkownik
Usłyszawszy jego słowa, jego wargi mimowolnie wygięły się w nie najprzyjemniejszym uśmiechu. James czasami potrafił go załamać.
- Na lekcjach biologii się wagarowało? - westchnął z nieukrywanym zażenowaniem. Markovich nie tolerował ludzkiej głupoty, nawet tej niezawinionej. - Spokojnie, raczej nie umrzesz, ale choroba nie należy do najprzyjemniejszym. Ale cóż, powinieneś się tego spodziewać. Ryzyko zawodowe, Słonko - wypił łyk piwa, odwracając wzrok i na powrót wgapiając się w Twista. - Ale może znajdziemy sobie jakiś inny temat do rozmowy? Darowałbym sobie pogaduchy o twoim odbycie.
Offline
James zmarszczył brwi. Jak on mógł z nim być, no jak?
- Nie nazywaj mnie tak, chociaż... Jak tam chcesz... - pił i pił. Powoli zaczynał tracić świadomość. Jego policzki zrobiły się rumiane, a oczy zaczęły błyszczeć. Kiedy James był pijany, zdarzały się różne rzeczy. Zazwyczaj jednak lądował z kimś w łóżku. Czy dziś miało być tak samo?
Offline
Użytkownik
Jego słowa rzeczywiście mogły być raniące, przesadzone, ale Kosma bynajmniej nie miał zamiaru kryć się ze swoim zdaniem. Zawsze mówił wszystko, co mu na sercu leżało, zwykle nie najlepiej na tym kończył. Nie chciał zranić Jamesa, skądże, miał nadzieję, że może tym razem dziwnym trafem uda mu się przemówić chłopakowi do rozsądku. Pewnie jego słowa wiele nie zdziałały, zdecydowanie zbyt nadal mu zależało. Ale jak to ludzie mówią - nadzieja umiera ostatnia.
- Skoro tak chcesz - mruknął, wzruszając ramionami. - Tylko cholera nie wiem, o czym powinienem mówić, chyba tylko o pogodzie. Trochę niezręcznie tak na siebie wpaść, nie sądzisz? - parsknął śmiechem.
Offline
James jest już porządnie podpity.
- Mmmnnhhh... - Patrzy na niego błyszczącymi oczami. Jest taki przystojny, z resztą jak zawsze. Ta unikalna uroda, akcent. Nic dziwnego, że od razu poleciał na niego. Po alkoholu James zachowywał się różnie. Potrafił być agresywny, potrafił płakać, śmiać się, ale z reguły był wtedy taki... Chętny. To tak się poznali. Chłopak do dziś tego żałuje, chociaż może nie tak mocno jak myśli.
Offline