Yaoi of Manhattan

Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2012-05-10 21:53:15

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Lucyfer x Kosma

-Kurwa - to było pierwsze słowo, które wyszło z ust Lucyfera Lincolna od ponad dwóch godzin. Miał dość. Jego główny fotograf wziął wolne, a jego zastępcy dziwnym trafem znaleźli sobie inne wymówki. - No kurwa mać - powtórzył pod nosem.
Wziął głębszy oddech, opadając na krzesło. Wyjął telefon komórkowy. Okręcił się na krześle w stronę wielkiego okna i spoglądając w dół na na ulicę, pana taksówkarza w turbanie na głowie, wcisnął odpowiedni guzik. Dopiero po chwili przesunął wzrok na wyświetlacz. Miał ostatnią szansę. Przyłożył telefon do ucha.
-Mam sprawę - mruknął do słuchawki. On się nie witał. On od razu przechodził do rzeczy. - Potrzebuję zdjęć. Faceta. Po trzydziestce. Z butelką whiskey.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#2 2012-05-10 23:01:50

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Godzina ósma rano nie była porą specjalnie dobrą dla zdrowia i samopoczucia Markovicha. Gdyby nie to cholerne psisko pewnie najwcześniej wstałby z łóżka w południe. Tak niestety musiał zafundować sobie poranny bieg z olbrzymim kundlem przez Central Park. Wiele osób dziwiło mu się, że jeszcze bestii nie zastrzelił, ale szczerze powiedziawszy Markovich strasznie się do Platona przywiązał. Owszem, było to stworzenie głośne i krnąbrne, ale przynajmniej nie marudziło mu o terminach, deadlinach i innych bzdurach, których już słuchać nie mógł od swoich zleceniodawców.
Z zadowoleniem wypalał już trzeciego papierosa, mijając po prawej Metropolian Museum of Art, gdy nagle poczuł wibrację telefonu w kieszeni spodni. Nie powstrzymawszy się od kilku mocniejszych słów dotyczących 'kretynów dzwoniących do niego w środku nocy przeciętnego człowieka', odebrał telefon. Lincoln, jak słodko.
- Jeśli masz do mnie jakiś interes to racz ruszyć swoje wielce ważne dupsko i spotkaj się ze mną w parku. Wyprowadzam psa i ciężko będzie tak po prostu przyjść do  twojego biura - westchnął z irytacją do komórki. No cóż, Kosma zdecydowanie najmilszym osobnikiem nie był.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#3 2012-05-11 16:56:47

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

-Potrzebuję zdjęć, a nie spotkań z tobą. Zrób je i przynieś do mojego biura na... - Tu spojrzał na zegarek, marszcząc brwi. Czasu nie było wiele. - Najpóźniej na drugą.
Gdyby nie fakt, że miał nóż na gardle, bo wszyscy jego fotografowie wyfrunęli gdzie się tylko dało, to może i spotkał by się z Kosmą. Teraz jednak najważniejsze było skończenie dzisiejszego wydania. Sam nie wierzył, że tak myśli. Kiedy jednak coś sobie obiecał to tego nie partolił, choćby nie wiem co się działo. Tak, choć to trudne do wyobrażenia sobie, ale odłożyłby nawet seks - no na jakąś jedną noc, góra dwie, żeby dokończyć to co musiał. Tak przynajmniej mu się wydawało. Miał jednak nadzieję, że nigdy nie zostanie postawiony przed taką decyzja, bo jeszcze by się okazało, że jest słabszy niż zawsze myślał.
-To jak? - zapytał, wypuszczając powietrze z płuc. Przesunął palcami po podłokietniku jego skórzanego fotela, zaciskając je w końcu, wbijając wzrok w tylko sobie znany punkt.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#4 2012-05-11 18:02:52

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Markovich nawet nie zdążył porządnie się zastanowić, już podjął decyzję. Kochał wyzwania i oto sam Bóg zesłał mu jedno. Nie czekając długo, odpowiedział:
- Dobrze, zrobię te zdjęcia i przyniosę na drugą dziesięć, żeby nie było - nie mogąc się powstrzymać, parsknął śmiechem do telefonu. - Ale pamiętaj, honorarium ma być odpowiednie do okoliczności. Jest jeszcze jedna sprawa, gdy przyjdę ma czekać na mnie obrzydliwie mocna kawa i najdroższe donaty, jakie tylko dostaniesz na Manhattanie - dodał szybko, jakby nagle doznając olśnienia i rozłączył się. Nie miał czasu na durne pogaduchy.
W głównej siedzibie New York Timesa zjawił się dokładnie pięć minut po czternastej. Nie zważając na protesty zaskoczonego portiera, swoje wielkie psisko zostawił na recepcji. Zadowolony ze swoich wyników wsiadł do windy i wcisnął najwyższe piętro, biuro szefa szefów. W duchu już wymyślał przekleństwa i skargi pod kątem naczelnego. Czy on na prawdę myślał, że zorganizowanie całej sesji w niespełna kilka godzin to bułka z masłem? Nawet dla Kosmy stanowiło to nie lada wyzwanie...


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#5 2012-05-11 18:10:37

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Dziesięć po. Też coś. Chociaż, o ile znał Kosmę, a mimo wszystko odrobinę go znał, spóźni się. Czy to pięć, dziesięć czy dwadzieścia minut. A każda taka minuta będzie kosztowała go kilkanaście dolarów. No, a przynajmniej o te kilkanaście dolarów pomniejszy jego honorarium. Lucyfer ani myślał o kupowaniu jakichś tam donaughtów. Kawa, oczywiście. Jego sekretarka i... jakby nie patrzeć pewnego rodzaju "służąca do zadań specjalnych, czyt. kawy", na pewno zrobi im po filiżance. Dlatego też, równo o czternastej powiedział - nie poprosił, to przecież nie byłoby już Lu - o dwie kawy na jego biurku, za trzy minuty. Pięć po czternastej drzwi do jego gabinetu otworzyły się, a do środka wszedł Kosma. Lucyfer wstał z fotela, oh tak, te jego dobre maniery... albo fakt, że nie lubił siedzieć gdy ktoś stał, bo nie mógł patrzeć na niego jak równego siebie.
-Pięć minut spóźnienia, stówka z twojego honorarium poszła się jebać. Miło robi się z tobą interesy - powitał go, po chwili uśmiechając się kącikiem ust. Wyciągnął w jego stronę dłoń.
Oh, jak on nienawidził tych garniturów! Chociaż... podobno wyglądał w nich zabójczo.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#6 2012-05-11 18:30:03

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Kosma na pączki nie liczył. W przeciwnym razie zdziwiłby się niezwykle i spytałby o stan zdrowia psychicznego Lincolna. Jedno trzeba było Lucyferowi przyznać, był złem wcielonym. Markovich powstrzymał się jednak od tej uwagi, sądząc że naczelnemu swoim wtrąceniem poprawi tylko ten jego diabelski humor. Zamiast tego wszedł do biura z impetem, mocno ściskając wyciągniętą w swoim kierunku dłoń. Jej właścicielowi nie miał zamiaru poświęcać zbytecznej uwagi,  nie chciał zbytnio chełpić jego próżności. W każdym razie taki był plan. Dobry Boże, Lucyfer rzeczywiście wyglądał zabójczo.
- Nie masz serca - mruknął, siadając na fotelu, nie czekając na specjalne zaproszenie swojego gospodarza. - Cały dzień biegam jak szaleniec, starając ci się znaleźć na gwałt jakiegoś modela. W końcu, gdy go znalazłem, musiałem go jeszcze przekupić, by zrezygnował z innej sesji - teatralnym gestem rozparł się na siedzeniu. - A ty, bezduszna istoto, szczędzisz jeszcze mi posiłku. Słowo daję, tym razem chyba podam cię do sądu. Za niewolnicze wykorzystywanie innych, dla ścisłości. I co z tego, że pewnie na prawnikach i sądach wydam fortunę, ważne że tobie coś zabiorę. Pieniądze, reputację... Choć w sumie, ty i tak jej nie masz - uśmiechnął się niewinnie do swojego rozmówcy.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#7 2012-05-11 18:41:22

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

-Mówiłeś coś? Przestałem słuchać przy biegam jak szaleniec - powiedział, wzruszając ramionami, posyłając mu seksowny, lekko złośliwy uśmiech. Lubił się drażnić. Szczególnie z ludźmi, którzy mieli jako takie poczucie humoru. Niestety w dzisiejszych czasach nie było wcale tak łatwo o kogoś kto posiadałby takowe. Dlatego miło było od czasu do czasu spotkać Kosmę. - Pokaż zdjęcia - powiedział po chwili, siadając na swoim fotelu, który - jak łatwo można było się domyślić - był o niebo wygodniejszy od tego, który mieli jego goście. Ci jednak nie mogli narzekać, gdyż z braku pojęcia o luksusach Lucyfera wszyscy, bez wyjątku, byli zadowoleni z tego na którym siedziały ich cztery litery.
Musiał przyznać, że Kosma wyglądał nieźle. Chyba nawet lepiej niż ostatnim razem kiedy się widzieli. W sumie, było to jakiś czas temu, a Lucyfer nie przywykł do rozpamiętywania, może więc wcale się nie zmienił?


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#8 2012-05-11 18:58:20

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

- Chyba po prostu jesteś zbyt zakochany w tonie własnego głosu. W sumie nie ma się czemu dziwić... - wtrącił po chwili z szerokim uśmiechem na ustach. Nagle tracąc zainteresowanie w Lucyferze, zaczął rozglądać się po wnętrzu biura naczelnego. Wiszące na ścianach zdjęcia robiły wrażenie i choć bardzo chciałby temu zaprzeczyć, zwyczajnie w świecie nie mógł. Fotografie były po prostu zdumiewające. - Nastały ciężkie czasy, wiesz? Gdzieś tam w Ugandzie giną małe Murzyniątka, a my sprzeczamy się o tak nieistotne kwestie. Zaiste, świat spada na psy - westchnął, znów skupiając swoją uwagę na osobie Lincolna. - A tymczasem w Nowym Jorku to ty jesteś w dupie, a ja niestety góruję. Chcesz dostać zdjęcia? Proszę cię bardzo. Ale pieniądze nie grają dla mnie żadnej roli, są po prostu bezwartościowymi numerkami na koncie. Dla ciebie, jak i dla mnie. Zamiast tego zaskocz mnie, spraw bym oddał ci te zdjęcia. Tik tik tok - parsknął śmiechem, spoglądając przez okno na liczne wieżowce. - Tylko broń Boże nie pobij mnie, nie chciałbym by kilka paskudnych siniaków zeszpeciło moją śliczną buźkę.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#9 2012-05-11 19:09:59

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Na jego twarzy znudzenie powoli odnajdowało swoje stałe miejsce. Zasiadło w pierwszym rzędzie i nie miało zamiaru sobie odpuścić. Prawie ziewnął. W ostatnim jednak momencie powstrzymał się. Czy Kosma zawsze tyle gadał czy dopiero teraz wziął sobie jako zadanie priorytetowe by tym swoim super-bełkotem doprowadzić go do odejścia w ramiona Morfeusza? Powoli zaczął unosić brwi, słysząc jego ostatnie słowa. Roztarł skronie, po czym wbił wzrok w chłopaka na przeciwko siebie.
-Nie mamy czasu. O trzeciej muszę oddać wszystko, bo inaczej będziemy w dupie. Daj zdjęcia to potem pomyślimy nad twoim wynagrodzeniem - powiedział, unosząc brwi, tym razem w pytającym geście. W sumie, układ był niezły. Chociaż, obaj wiedzieli, że Lucyfer raczej nie miał zamiaru się z niego wywiązać. Da mu pieniądze i tyle.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#10 2012-05-11 19:19:27

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Usłyszawszy słowa naczelnego, jego wargi wygięły się w nieznacznym uśmiechu, ni to przyjaznym, ni to nieprzyjaznym. Przez całe swoje dotychczasowe życie zdarzyło mu się znaleźć w przeróżnych sytuacjach. Wiązało się to z niemałym doświadczeniem, zwłaszcza jeśli chodziło o kontakty międzyludzkie.
- Drogi Lucyferze, klnę się na swoją duszę, nigdy nie byłem człowiekiem pieniądza. Zawsze wierzyłem w coś więcej, w bijące w piersi czerwone serduszko i jego magiczną moc - bynajmniej nie śpiesząc się zbytnio, wstał od biurka Lincolna. - Zrobisz jak zechcesz - wzruszył ramionami. - Zawsze powtarzam to wszystkim wokoło. Może po prostu to olejesz i wyjdzie ci to na dobre? Może nie? Nie mnie to decydować - mimo powagi, zielonkawe oczy Kosmy zdradzały rozbawienie zaistniałą sytuacją.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#11 2012-05-11 19:24:55

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

W sumie to on był w dupie. Nie Kosma. On. Lucyfer Lincoln. Następnym razem sam zrobi te zdjęcia. W końcu ma A levels z fotografii i jakoś by tam sobie poradził.
-Moja kreatywność kończy się w momencie wymyślenia nowej pozycji seksualnej więc nie wymagaj ode mnie zbytniego wytężenia umysłu. Powiedz mi czego chcesz i będziemy mieli spokój, hmm? - powiedział, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem.
Naprawdę chciał już po prostu nie myśleć o tych cholernych zdjęciach, a jednak wciąż musiał, bo Kosma wymyślił sobie jakieś "tik tik tok", chuj wie co się za tym kryło, oprócz mijającym czasem. A w tym wypadku był on niestety bezcenny. Przynajmniej dla Lucyfera.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#12 2012-05-11 22:56:47

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Kosma już miał opuszczać jego biuro, gdy nagle odwrócił się. Na jego wargach zawitał lekki uśmiech, choć trwało to zaledwie sekundę i równie dobrze mogło być złudzeniem optycznym.
- Nie spodziewałem się, że taki ograniczony z ciebie diabeł, Lucyferze - rzucił w dzielącą ich przestrzeń, nawet nie nawiązując kontaktu wzrokowego. - Może powinieneś dzisiaj wieczorem zaprosić pewnego idiotę na drinka? W końcu głupie zdjęcia dał ci zupełnie za darmo, w tak zwanym akcie braterskiej miłości. Czy jakoś tak. Średnio się na tym znam - położył na blacie biurka kopertę z fotografiami. - No ale wiesz. Wybór pozostaje do ciebie. Jak zwykle - wzruszył ramionami i skierował się do windy.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#13 2012-05-11 23:08:26

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Zanim jednak drzwi od jego gabinetu się zamknęły, Lucyfer, z nadzwyczajną zwinnością wyminął biurko i wciągnął Kosmę z powrotem do swojego gabinetu, zamykając drzwi. Przycisnął go do ściany, zaciskając palce na jego koszuli. Uśmiechnął się łobuzersko. Ten uśmiech niektórzy uważali za jego najatrakcyjniejszy, on miał na ten temat nieco inne zdanie. Ten seksowny, odrobinę nonszalancki był chyba lepszy... To jednak nie było teraz najważniejsze. Przechylił delikatnie głowę i spojrzał ma mężczyznę z niekrytym pożądaniem.
-Mam lepszy pomysł... Ty. Ja. Babylon. - przybliżył się do niego jeszcze, tak, że ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. - Co ty na to?


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#14 2012-05-11 23:25:02

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Nagle znajdując się tak blisko mężczyzny, mimowolnie zaczął szybciej, łapczywiej łapać każdy oddech. Zanurzył się głęboko w oczach stojącego przed nim diabła i chcąc, nie chcąc nie mógł powstrzymać łobuzerskiego, dość dwuznacznego uśmiechu. Stał tak przez jakąś chwilę, po prostu gapiąc się w jego tęczówki, potem nagle skierował wzrok w jakiś oddalony punkt za oknem.
- Jezus Maria, nikt cię chłopie zasad dobrego wychowania nie nauczył? - zagryzł wargi, próbując delikatnie wyswobodzić się z uścisku mężczyzny. - Ile my w ogóle się znamy? Tak chyba nie wypada - w jego oczach zabłysły wesołe iskierki.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#15 2012-05-12 11:24:47

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Kosma był zbyt... porządny. Zbyt poukładany. Co też stanowiło dla Lucyfera pewną odskocznię od normalności. Chciał go rozbestwić. Chciał zobaczyć go dzikiego, kiedy jest pchany przez podniecenie, przez pożądanie, przez nic innego. A do tego musiał zgubić ten rozsądek, tę nadprogramową ilość słów, która wciąż, i wciąż wypływała z jego ust. Lu postanowił po prostu być sobą. Tą częścią siebie, która na mężczyzn działa najbardziej. Nie potrzebował wiele. Jego aparycja, jego sposób bycia, ogólna niedostępność i chłód do osób, z którymi po prostu nie chciał obcować, przyciągały, dawały ludziom możliwość wykazania, sprawdzenia się, czy "może ja będę tym, którego Lucyfer Lincoln nie odrzuci...". Lucyfer, wbrew pozorom, wcale nie był zadufany w sobie czy próżny. On po prostu znał swoją wartość. Kiedy patrzył w lustro, owszem, widział przystojnego faceta, ale żaden mężczyzna nie jest warty wypluwania sobie flaków (jego zdaniem nawet on sam), dlatego, niektórych z panów wręcz nie rozumiał. A ich zachowania tym bardziej. Teraz jednak jego priorytetem stał się Kosma. Przystojny fotograf, którego właśnie przygniatał do ściany. Zasady dobrego wychowania? Są. Kiedy tylko uważa je za potrzebne. W kontaktach z mężczyznami nie uważa ich za najważniejsze. Szczególnie, że nonszalancja i pewnego rodzaju olewatorstwo, jak i brak barier, granic działa na nich wszystkich jak... wabik.
-Kosma... - wymruczał mu uwodzicielskim barytonem wprost do ucha, owiewając je uprzednio gorącym oddechem. Wciągnął po chwili jego zapach do płuc. - Chcę zobaczyć jak się ruszasz.
Odsunął się od niego i idąc tyłem doszedł aż do swojego biurka o które się oparł. Założył ręce na piersi.
-Dziś. O dwudziestej drugiej. Przed Babylonem. Znajdź mnie.
Odwrócił się od niego i zasiadł na swoim fotelu, by sprawdzić zdjęcia, które mu przyniósł, a potem zanieść je do ludzi, którzy już dokładnie wiedzieli, co muszą z nimi zrobić.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.baniciaoc.pun.pl www.uwbinformatyka.pun.pl www.radio-hajnowka.pun.pl www.narutojutsu.pun.pl www.sport-video.pun.pl