Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.
Rzadko kiedy był koło kogokolwiek tak blisko, ale nie mógł powiedzieć, że mi to przeszkadzało. Było nawet miło. Inaczej niż zawsze. Ten facet wcale nie uważał go za gorszego. Wtedy zdał sobie sprawę, że nadal nie wie kim tak właściwie jest. Ruszył w stronę swojego mieszkania, kątem oka spoglądając na Chandrana.
-Jaką rasę prezentujesz? Wciąż nie mogę odczytać twojej aury - pożalił się, spoglądając na niego, jakby ten był temu winny. Wciąż jednak widać było po nim rozbawienie.
Offline
Użytkownik
- Wyjściowo byłem Aniołem - odpowiedział, rozwiewając wątpliwości Diega. - Jednak zostałem wygnany i skazany na zawieszenie pomiędzy Niebem i Piekłem. Przez to tak na prawdę nie jestem ani Aniołem, ani Upadłym. To dlatego tak trudno przypisać mnie do jakiejkolwiek rasy - wyjaśnił spokojnie.
Offline
Spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale i zaciekawieniem. Spotykał już anioły i upadłych, jednak z kimś takim nie miał nigdy styczności, to też budził jego zainteresowanie. Uśmiechnął się do niego, kiedy spotkali się spojrzeniem. Odwrócił jednak szybko wzrok. Nie przywykł do długiego wpatrywania się komuś w oczy. Chyba, choć nie był pewien, trochę go to krępowało.
-A więc też możesz uważać się za interesujący przypadek - powiedział, używając prawie tych samych słów, co Aza użył, opisując jego.
Offline
Użytkownik
Zaśmiał się pod nosem.
- No i masz, spotkały się dwa ciekawe obiekty naukowe - mruknął z rozbawieniem, spoglądając na niego kątem oka.
Offline
-I weź nie nazwij tego przeznaczeniem - powiedział, unosząc wymownie brwi rozbawiony. Rzeczywiście, było to dość ciekawe. Ich znajomość na pewno nie miała należeć do zwyczajnych, o ile w ogóle miałaby być kontynuowana. Aza przecież po wypiciu herbaty równie dobrze mógłby wrócić do siebie.
Offline
Użytkownik
- No, no, żeby tak szybko podrywać na przeznaczenie, panie doktorze... - zganił go żartobliwie, trącając lekko biodrem i zaśmiał się znów wdzięcznie, wyraźnie ciesząc się rozmową.
Offline
-Kurczę, wydało się - mruknął do siebie, cmokając z dezaprobatą, a potem roześmiał się wesoło. Dawno już nie miał tak dobrego humoru. Gdyby tylko Aza wiedział jak cenił sobie w tym momencie ten ich spacer, jak dawno nie czuł się taki lekki, taki nabuzowany pozytywną energią...
Offline
Użytkownik
- Ze mną nie ma tak łatwo - mruknął z rozbawieniem i rozejrzał się po okolicy. - Tak w zasadzie, daleko stąd mieszkasz? - zapytał, przenosząc znów wzrok na wampira.
[Uciekam do spania, bo mi się oczy same zamykają. Dobranoc!]
Offline
-Czego ja się tu dowiaduję - zagwizdał pod nosem, przenosząc na niego wzrok. Pociągnął go w odpowiednim kierunku. - Nie. Już prawie jesteśmy. Mieszkam w tamtym apartamentowcu - wskazał brodą budynek oddalony od nich może o jakieś trzysta metrów.
[Dobranoc!]
Ostatnio edytowany przez Diego (2012-06-15 02:49:23)
Offline
Użytkownik
- Och, uwierz, jeszcze wiele ciekawych tajemnic skrywam - wymruczał, unosząc głowę do jego ucha, po czym spojrzał na wskazywany budynek. - No, no, nie spodziewałem się niczego mniejszego - wyznał z rozbawieniem. - Rzeczywistość zdominował luksus i ekstrawagancja.
Offline
-Nie zarobiłem na niego kradzieżą samochodów więc nie czuję wyrzutów sumienia z powodu luksusu - powiedział. Czasami przytłaczała go wielkość mieszkania, ale tam czuł się naprawdę jak w domu. Wiele razy szukał dla siebie czegoś odpowiedniego, a kiedy tam wszedł, po prostu poczuł, że tutaj własnie chce mieszkać. - Poza tym, gdybym mieszkał w jakiejś klitce to wstydziłbym się ciebie zaprosić - zasmiał się pod nosem.
Offline
Użytkownik
- Klitka, nie klitka, zawsze to mieszkanie - zauważył, wzruszając delikatnie ramionami.
Jakby nie patrzeć, lokum Azy wcale nie było pokaźne. Ot, sypialnia, niewielki gabinet, kuchnia, łazienka i przytulny salon. Ale jemu to wystarczyło. Było tam dokładnie tyle przestrzeni, ile potrzebował.
Offline
Poza tym liczyło się wnętrze. Od tego jak urządzamy własne mieszkanie można dowiedzieć się kim jesteśmy. Jeśli ktoś z mebli ma tylko kanapę i telewizor to znaczy, że w jego życiu nie dzieje się raczej zbyt wiele, bo całe dnie ogląda mecze (albo discovery, kto co woli).
Kiedy doszli do budynku, Diego otworzył frontowe drzwi, by kolejno wezwać windę, która zabrała ich obu na samą górę apartamentowca.
Offline
Użytkownik
- Długo już mieszkasz w Nowym Yorku? - zagadnął, opierając się plecami o lustrzaną szybę windy.
Offline
-Dwa lata. Wcześniej mieszkałem w Toronto, Chicago, Seattle, Ohio, Portland, Phoenix - zaczął wyliczać kolejne miasta. - Dużo czasu spędziłem też w Anglii, gdzie się urodziłem. Dopiero po kilkuset latach wyniosłem się do Stanów.
Winda stanęła, a on mógł otworzyć drzwi kluczem i wpuścić Azę do przestronnego mieszkania. Jedno duże pomieszczenie zastępowało mu gabinet, salon i sypialnię. Kuchnia również była połączona ze wszystkich, choć znajdowała się na podwyższeniu. Tylko do łazienki prowadziły osobne drzwi. Wszystkie meble pochodziły z Włoch. Kilka czarno-białych fotografii na ścianach przedstawiało nieznanych mu ludzi. Lubił je. Pokazywały uczucia. Jedne złość, inne radość czy rozczarowanie. Pokrywały całą ścianę. Sam już nie pamiętał dlaczego akurat tych ludzi fotografował. Chyba po prostu znaleźli się mu na drodze.
Offline