Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.
Użytkownik
Mówił, że nie ma po co żyć
Tłumaczył się, że nie ma nic
Bo stracił dom i młodzieńcze sny
Nie miał siły, by opanować łzy
Kolejny dzień nie cieszył go
I nie czekał na pierwszy promyk słońca
Nie uśmiechał się, wciąż ocierał łzy
Myślał: 'jestem sam, może jestem zły?'
Był jak mgła
Niewidzialny, tajemniczy
Był jak kruchy róży kwiat
Delikatny
Był jak cichy wiatr
Całkiem wolny, lecz samotny
Jak ocean bez dna
Nieszczęśliwy...
Mówił, że to nie jego świat
Pragnął wrócić tam, gdzie się rodzi dusza
Gdzie zostawił tą najważniejszą rzecz
Wielką przyjaźń i miłość ponad śmierć
Więc dalej idź, mój zagubiony Książę
Szukaj szczęścia, ja wiem, że odnajdziesz je
I odzyskasz swe zagubione sny
Bo nie jesteś sam i nie jesteś zły
Farba - Zagubiony Książę
Nazywam się Nathaniel Black, mam dziewiętnaście lat. A to moja historia. Historia ta zaczyna się w miejscu dość osobliwym. Miejscu, do którego nikt nie zagląda przypadkiem, a są tam z jednego powodu. Bo są wariatami, a ja jednym z nich. Moja historia zaczyna się w psychiatryku... Ale może, zacznijmy od początku?
Nikt nigdy nie znał moich rodziców, bo i zostałem podrzutkiem. Po prostu zostawili mnie na progu sierocińca A co to był za budynek! Rozpadał się on za każdym dotknięciem ścian, personelu brakowało, a wszyscy byli głodni. Dzieci chorowały z powodu zimna, grzybu i braku niezbędnych witamin. Ogólnie, rudera straszna. To właśnie tam spędziłem jednak większość swojego życia. Gdy miałem lat dziesięć, na szczęście przeniesli nas do nowego budynku i nic nie było już takie straszne. Zawsze miałem dobre wyniki w nauce, zachowywałem się nadzwyczaj wręcz normalnie. Miałem kolegów, koleżanki – ot zwykły dzieciak, który niestety, musiał wychowywać się w biedzie. Miewałem świetne pomysły, nie tylko co do zabaw, a do zastosowania rzeczy. Tak więc, zostałem małym majstersztykiem. Potrafiłem naprawić dosłownie wszystko, a jedyne, co za to chciałem, to trochę czekolady dla mnie i dla kolegów. W końcu, jak możnaby żyć bez czekolady? Wszystko było w porządku, sielanka i takie tam. Oczywiście, coś takiego musi się w końcu skończyć tragedią, no nie? Moja tragedia wydarzyła się, kiedy lat miałem trzynaście (chyba ta liczba naprawdę jest jakaś pechowa!). Wtedy właśnie zaczęły się moje ataki, omamy. Widziałem kobietę... która za mną chodziła. Wszędzie! Krok w krok... Widziałem ją co parę dni. Zazwyczaj przez piętnaście minut. A ona tam była, tuż obok i wyglądała na wściekłą. Nikt inny jej nie widział. A później, zacząłem słyszeć dźwięki. Dźwięki, które tak naprawdę nie istniały. Słyszałem też głosy.... Wołały mnie. A później, doszło do tego “magiczne myślenie”, które jest naprawdę staszne. Cokolwiek sobie tam pomyślałem, było dla mnie prawdziwe. Były to jednak tylko kilkuminutowe ataki. Do tego wszystkiego, były jeszcze napady lękowe. Czyli, po prostu sfiksowałem! Pół roku po pierwszym incydencie, ataki pojawiały się rzadziej. Chociaż, nigdy nie znikęły. Właśnie wtedy stwierdzono u mnie schizofrenię, o objawach “pozytywnych”. U trzynastolatka!
A teraz? Jakoś sobie radzę. Po ataku na kolegę, rok temu, oddali mnie do psychiatryka. Wydaje mi się, że choroba nieco się nasiliła. Wciąż muszę łykach te środki psychotropowe, w tym przeciwpsychotyczne jak i przeciwlękowe. Moim zdaniem, one w ogóle nie pomagają, a tylko mnie otumaniają. Najbardziej boję się jednej, jedynej rzeczy... że jak kogoś już po kocham, to ten ktoś odrzuci mnie tylko dlatego, że jestem nienormalny. Od trzynastego roku życia nie mam żadnych przyjaciół. Starzy nadali mi wtedy przezwisko Psychopata.
A teraz, wychodzę stamtąd. Idę w świat, zobaczyć i go poznać. Oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o tym wszystkim, co mnie nęka. Idę malować obrazy, idę poznawać siebie.
Proszę, nie patrz na mój niewielki... defekt! Ja naprawdę jestem radosny, kochanie. Radosny i roześmiany. Chętnie pomogę ci, jeśli tylko mogę. Łatwo nawiązuje nowe kontakty, problem tkwi zywkle tylko w strachu o mojej chorobie. W końcu, nie każdy chce znać kogoś takiego jak ja! Prawie nikt nie wie o mojej przypadłości, a leki chowam po kątach, by nikt się nie dowiedział. Staram się być sobą, samym sobą. Nie lubię rozmawiać o sobie. Miewam napady głupawki i histerycznego śmiechu. To po prostu ja. Chłopak ubrany w zwykłe dżinsy, w obszerną koszulę, która jest dla niego za duża. Nos wymazany farbą, tak samo jak ręce i ta właśnie za duża koszula. Chłopak o niebieskich włosach i brązowych oczach. Chory na głowę, uwielbiający słodycze Nathaniel. Grający na perkusji. Malujący obrazy, z których jakimś cudem da się wyżyć. Ze skrzydłami na plecach. Jeżdzący na deskorolce. Uwielbiający anime i mangę. Zamieszkujący małe mieszkanie w starej kamienicy, którego ściany pomalował sam. Ładny. Niski. Odmieniec. Dziwak. Psychopata. Schizofrenik. Dzikus. Głupek. Inny. Po prostu ja.
Ostatnio edytowany przez Nathaniel Black (2012-05-12 12:50:18)
Offline
[Szybkiego powrotu do zdrowia ^^ może spotkanie w galerii? James może grać tam na perkusji żeby zarobić xd]
Offline
Użytkownik
Ja zawsze mam ochotę, Kosmyk również. Masz może jakiś pomysł na wątek czy powiązanie naszych panów?
Offline
Użytkownik
[Pewnie, że tak. Jakieś pomysły?]
Offline
Użytkownik
[Aj ty, aj ty <3 Może jakieś powiązanie względów artystycznych?]
Offline
Użytkownik
[To ja zaraz zacznę ]
Offline
Użytkownik
Jasne, może być ta wystawa. Załóżmy, że Kosmyk zostanie wyciągnięty na nią przez jakiegoś znajomego, który jednocześnie może być kumplem Blacka. I tak się jakoś zgadają na miejscu. Zaczniesz czy zostawisz to mi?
Offline
Użytkownik
Daj mi chwiluśkę, na razie przeżywam kryzys. Chyba muszę coś zjeść.
Offline
Użytkownik
Jasne, że mam ochotę. :D Ustalamy jakieś powiązanie na początek, czy lecim tak na żywioł? ^^
Offline