Yaoi of Manhattan

Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.

#16 2012-06-15 13:37:49

Diego

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 208
Punktów :   

Re: Diego x Ares

Słysząc kolejne komplementy - o ile tym własnie były - Aresa, Diego posłał mu kuksańca w bok, wciąż się uśmiechając. Kto to widział, zeby taka mroczna istota tak się otwierała i mówiła tyle miłych rzeczy? No na pewno nie Diego, bo on jeszcze nigdy tego nie doświadczył. Wątpił tez, by jego przyjaciel zachowywał się tak w stosunku do wszystkich. To raczej nie byłby zbyt dobre dla jego piekielnej reputacji. Diego często zastanawiał się ile na przykład taki Ares ma wspólnego z Lucyferem albo czy o wiele silniejszy jest władca piekieł od niego. Chyba musiał, skoro władał tym piekieł. Z drugiej strony moc Aresa wydawała mu się ogromna, więc jak do cholery można było potrafić więcej? On sam miał tylko kilka specjalnych zdolności, ale to w zupełności mu starczało. Najchętniej w ogóle by ich nie miał. Byłby wtedy szarym człowiekiem i może pewnego dnia Ares zabiłby go tak po prostu, dla zabawy, nie wiedząc, że gdyby był wampirem, przyjaźniliby się. Wszystko było możliwe, to też Diego wolał nic nie zakładać z góry.
Wampiry natomiast głodne były cały czas. Dlatego tak trudno było im żyć między ludźmi, a większość się ukrywała. Potem rzeczywiście dało się ten głód kontrolować, ale to nie znaczyło, że znikał. Nie, to byłoby za proste. Wciąż był, to tylko nasza samokontrola się zwiększała. W przypadku Diego była ona o tyle rozwinięta, że mógł patrzeć na krew i nie rzucać się na kogoś. Chociaż było trudno i za każdym razem przeżywał istną katorgę. Dobrze, że podczas operacji miał zawsze na twarzy maseczkę ochronną, bo nie raz się zdarzyło, że jego kły urosły. To dopiero było kłopotliwe! Ile razy miał kłopoty przez swój głód, ile razy nie mógł iść do pracy, bo bał się, że się na kogoś rzuci, ile razy próbował przestać pić krew wiedział tylko on. Za każdym jednak razem, gdy wytrzymywał bez krwi kilka dni, czasami ponad tydzień, potem było tylko gorzej. Głód wzrastał, a on wiedział, ze będzie w końcu musiał się posilić i to doprowadzało go do szału. Często załamywał się psychicznie, a przecież charakter miał silny. Gorzej z wiarą w siebie. Bo może gdyby tak uwierzył, że jest dobry, wszystko byloby inaczej. Ale nie, on wciąż żył w przekonaniu, że jest krwiożerczą bestią.
-I co byś niby u mnie robił, hmm? Może pozwoliłbyś mi nauczyć cię robić de volaille, co? A jak nie to obejrzelibyśmy mecz, a potem byś mnie zabił, że robię coś tak ludzkiego - powiedział, wzruszając ramionami. W sumie, gdyby Lucyfer usłyszał, że Diego gotuje, ogląda mecze i pląta się między ludźmi w szpitalu pomagając im, pewnie nawet moc Aresa by go od tego nie uchroniła. Wolał jednak na razie o tym nie myśleć. Starał się nie rzucać w oczy, a mimo to i tak większość wiedziała kim jest wampir dobrodzieja z Nowego Yorku.
Szli szybko, bo żaden z nich się nie męczył, więc nie było tu problemu. Mieszkanie Diego znajdowało tuż przy centrum. Nie chciał mieszkać w samym środku miasta, bo chyba by oszalał, jednak tam gdzie teraz był, było idealnie. Zostało im może jakieś dziesięć minut drogi.


-Myślisz, że mnie zmanipulowałeś, żebym poszła z Tobą?
-Nie. Myślę, że Ty zmanipulowałaś mnie, bym myślał, że zmanipulowałem Cię, byś poszła ze mną.

Offline

 

#17 2012-06-15 21:19:20

Ares

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 62
Punktów :   

Re: Diego x Ares

Nie przed każdym się otwierał, a słowa "lubię cię" padały z jego ust chyba pierwszy raz. Co prawda w gronie znajomych Aresa znajdowały się stworzenia znacznie starsze od tego tutaj wampira, jednak im opiekun ogarów piekielnych niezbyt ufał. Owszem; miał z nimi kontakt, jednak nie rozgadywał się za bardzo w rozmowach z nimi, choćby dla własnego dobra. Wolał nie powiedzieć czegoś, a potem tego żałować, bo informacje mogłyby wpaść w niepowołane ręce.
Diego był idealną osobą do pełnienia roli psychoterapeuty. Nie miał wielu przyjaciół, nie liczył na prestiż i zabłyśnięcie w piekle poziomem swojego skurwysyństwa (co zresztą Karciarz bardzo sobie cenił), a poza tym miał całkiem ciekawe wizje co do ludzi, jako jeden z nielicznych istot nocy uważał, że człowieczeństwo to coś więcej niż robaki, które należy deptać, bo inaczej wejdą gdzie nie jest ich miejsce.
Co do mocy Aresa wszyscy mieli jakieś wątpliwości, nawet on sam nie wiedział jak daleko może się posunąć jeśli chodzi o magiczne zdolności. Możliwe było, iż wszystkich umiejętności nadal jeszcze nie odkrył. Jedno było pewne - Lucyfer mógł go zniszczyć samym spojrzeniem (jak każdego innego stwora, który powstał spod jego ręki) w każdej chwili, a to mówiło samo za siebie o tym, jak jest silny i na ile go stać.
Poza tym, ile razy mówiło się o wypadkach w których poniosło śmierć wiele osób, trzęsieniach ziemi, jakie niszczyły całe miasta i innych wydarzeniach tego typu? To były właśnie oznaki gorszego humoru u władcy piekieł. Strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby pewnego dnia diabeł stracił kontrolę nad sobą, wpadłby w szał i zmiótł cały kontynent z powierzchni ziemi? To byłoby dopiero coś! Tylu zmarłych, tyle płaczących rodzin po stracie najbliższych, zniszczone domy, rozwiane wspomnienia... To z pewnością przyśpieszyłoby wojnę między piekłem, a niebem. Kto wie, może byłoby to nawet jej przyczyną?
- Myślisz, że nie umiem pokroić piersi kurczaka na kawałki, posypać jej przyprawami, wsadzić do środka trochę masła, lub sera, zrolować, panierować i usmażyć? - spytał, z wyraźnie rozbawioną miną. Pierwszy raz od jakiegoś czasu coś przyprawiło go o dobry nastrój. - Przez tyle lat zdążyłem przeczytać "kilka" książek kucharskich. Umiem też przewijać dziecko, karmić je i trzymać na rękach, chociaż byłbym wyrodnym ojcem, bo od zmieniania brudnych pieluch wolałbym iść na piwo. - stwierdził na jednym tchu. - Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy, ale sądzę, że da się to nadrobić, jeśli tylko będziesz tego chciał. - dodał, rozglądając się po okolicy. -  Na pewno bym cię nie zabił za robienie kotletów, czy inną podobną brednię. Nie przeszkadzają mi aż tak bardzo twoje ludzkie odruchy. - szepnął. - Zapewne wpadłbym do ciebie z propozycją wyjścia na miasto, ewentualnie wspólnego spędzenia nocy, chociaż wbrew temu co myślisz nie chodzi tylko i wyłącznie o dziki, kilkugodzinny seks.
Trzeba było przyznać, że Diego wybrał sobie ładną dzielnicę do mieszkania. Nie w samym centrum, spokojną, budynki zadbane. Karciarz zamieszkał jednak w jednym z licznych wieżowców, bo w ten sposób łatwiej było mu szukać ofiar, które potem mordował. No! Na dodatek miał w pobliżu sporą ilość barów, burdeli, spelun i tym podobnych miejscówek.
- Swoją drogą ta wizja robienia z tobą kotletów o pierwszej nad ranem wydaje się być w zaistniałej sytuacji całkiem kusząca. - spojrzał na wampira z zadziornymi iskierkami w oczach.


Jest przystojny, ale ma coś jeszcze - tego wydestylowanego diabła, który chowa mu się w oczach.
~*~
Lubię tę aurę ciemności, która go otacza. Lubię jego twarz, smutne oczy. Jest dziwnie piękny, niczym noc bez gwiazd.

Offline

 

#18 2012-06-15 22:25:53

Diego

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 208
Punktów :   

Re: Diego x Ares

-Jestem pewien, że umiesz, natomiast ostatnio znalazłem świetny przepis na de volaille z sosem ziołowym - powiedział, odrobinę się z nim drazniąc. W rzeczywistości nie podejrzewał, że Ares gotował. Skoro nie musiał jeść to przecież nie musiał też gotować. Diego był w końcu wyjątkiem, który jadł ludzkie jedzenie mimo że nie musiał, robił też różne inne czynności, które nie były mu potrzebne, a po prostu czuł pewną potrzebę, by je wykonywać. To było jak z oglądaniem meczów. Nie dotyczyły go w ogóle, a jednak czuł się zjednoczony z drużyną której kibicował, jakby grali dla niego. To czyniło go bardziej ludzkim. A przynajmniej taką miał nadzieję. Kiedyś zastanawiał się, co by było, gdyby nagle ktoś rozwalił jego wyobrażenie własnej osoby. Jasne, wciąż miał świadomosć, że jest wampirem, ale wielka nadzieja, że ma w sobie coś z człowieka pozwalała mu utrzymywać się przy życiu. Czy gdyby ktoś rozpieprzył to kilkoma słowami, mógłby tak po prostu robić swoje? Nie miał pojęcia, ale liczył, że nikt nigdy nie będzie na tyle okrutny, by to sprawdzać.
-Że też zaraz podejrzewasz mnie o myślenie o seksie - powiedział, niby to obrażony, niby rozbawiony. W sumie chyba nigdy nie gadali o tym z Aresem. Moze to i dobrze. Bo co można w ogóle mówić o seksie? "Hej, jak spędziłeś wczorajszą noc? Twój partner miał dużego? Długo się jebaliście?". Dajcie spokój. Diego nie mógłby żyć w taki sposób, gdzie rozmowy ograniczały by się do czegoś takiego. Oszalałby i to na miejscu, zanim w ogóle zdażyłby wybełkotać z siebie odpowiedź. To było chore. A wiedział, że wiele znajomości opierało się właśnie na czymś takim. Było to chyba bardziej smutne niż męczące. Tyle stworzeń, żyjących z myslą, ze seks i samozadowolenie jest wszystkim, czego się potrzebuje. Nic bardziej mylnego.
-Pozwolę Ci użyć tłuczka - zaproponował, udając stuprocentowego entuzjastę tego pomysłu. Z drugiej strony Ares z tłuczkiem mógłby wyrządzić spore krzywdy. Sobie, jemu i mieszkaniu, a on wolałby nie umierać tylko dlatego, ze jego kumpel postanowił pobawić się w tłuczko-rzutnika klasy B. Nie, lepiej może jednak mu tego nie proponować. - Albo zajmiesz się panierką.
Po jakimś czasie doszli w końcu do apartamentowca, w którym mieszkał. Otworzył drzwi do windy, a następnie wcisnął ostatnie piętro. Jeżeli chodziło o Nowy York to tylko w pracy i tutaj czuł się znośnie. W innym miejscach męczyło go prawie wszystko, to też rzadko kiedykolwiek wychodził. No, chyba, że zdarzała się sytuacja jak dzisiaj, kiedy to umierali mu pacjenci. Przekręcił klucz w drzwiach i wpuścił Aresa do środka. Mieszkanie było przestronne. Nie miało podziału na pokoje jak prawdziwy apartament na poddaszu. Typowy loft. Duże łóżko na podwyższeniu, włoskie meble, kuchnia wyposażona w nowoczesne sprzęty. Kilka obrazów wisiało na ścianach dopełniając wszystko, sprawiając wrażenie idealnej wręcz elegancji. Panował porządek. W sumie to akurat u niego się nie zmieniało. Nie lubił bałaganu.
-Rozgość się - powiedział z uśmiechem, schylając się, by rozwiązać buty.


-Myślisz, że mnie zmanipulowałeś, żebym poszła z Tobą?
-Nie. Myślę, że Ty zmanipulowałaś mnie, bym myślał, że zmanipulowałem Cię, byś poszła ze mną.

Offline

 

#19 2012-06-15 23:42:27

Ares

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 62
Punktów :   

Re: Diego x Ares

- Sos ziołowy działa podobno pobudzająco na wampiry. - zauważył. Ot taka ciekawostka, którą udało mu się potwierdzić po tych kilku(nastu) tysiącach lat życia. Cóż, przepisy znał, bo kiedy miał wolną chwilę to czytał książki kucharskie i czasem coś zostawało mu z nich w głowie. Co prawda bardzo rzadko z tej wiedzy korzystał, jednak to zawsze się mogło przydać. Przynajmniej dla ludzi umiejętność gotowania była dosyć istotna. Kto chciałby non stop jeść chipsy, kebaby z pobliskiego fast food'a, lub sztuczne zupki? Branie kobiety pod swój dach tylko po to, by robiła za kucharkę, sprzątaczkę i praczkę w jednym to nie był najlepszy pomysł, tym bardziej, jeśli kłamało się, że się ją bezgranicznie kocha, a była to czysta nieprawda.
- Seks jest także bardzo ludzki, a ty aż taki bogobojny nie jesteś i na dziewięćdziesiąt procent nie jesteś już prawiczkiem, chociaż cnotę powinno się chyba zachowywać do ślubu, bez względu na płeć, żeby było fair. - mruknął z nieco złośliwym uśmiechem na ustach. Skoro kobieta nie mogła sobie poruchać, to czemu facet miałby mieć na to przyzwolenie?
- Aż tak bardzo boisz się, że mogę użyć tłuczka do mięsa przeciwko tobie? Panierka też może stanowić zagrożenie, nie pomyślałeś o tym? Mogę ci ją rozsypać po mieszkaniu, albo nasypać ci jej do oczu. - wymruczał z rozbawieniem ściągając buty. Skórzaną kurtkę zdjął i zarzucił na oparcie jednego z krzeseł w kuchni. Zachowywał się swobodnie, jakby był u siebie w domu. - Ładnie tu, chociaż jak dla mnie zbyt duży porządek. - stwierdził.
Ares zdecydowanie lepiej odnajdywał się w totalnym chaosie, bałaganie i wszechogarniającym burdelu. Ilekroć posprzątał u siebie w domu nic nie mógł potem znaleźć, a kiedy kupił rzecz, która była mu potrzebna (ewentualnie ją sobie wyczarował, bądź komuś podpieprzył), to ta nagle znajdywała się gdzieś, gdzie w żadnym wypadku by jej nie szukał.
- Naprawdę chcesz robić kotlety nad ranem? - spytał, z miną, jakby Diego był opętany, albo niezrównoważony psychicznie. No, bo kto normalny o takiej porze szykuje jedzenie? W dodatku smażone, po którym normalnie trudno byłoby zasnąć.
Mieszkanie wampira było przejrzyste i w sumie to Ares zazdrościł mu łóżka, chociaż sam miał takie z baldachimem i miękkim materacem, więc nie miał na co narzekać.


Jest przystojny, ale ma coś jeszcze - tego wydestylowanego diabła, który chowa mu się w oczach.
~*~
Lubię tę aurę ciemności, która go otacza. Lubię jego twarz, smutne oczy. Jest dziwnie piękny, niczym noc bez gwiazd.

Offline

 

#20 2012-06-16 00:05:25

Diego

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 208
Punktów :   

Re: Diego x Ares

-Pozostaje więc dziesięć procent, że jeszcze sobie nie poruchałem - powiedział, unosząc wymownie brwi. - No pięknie. To nie świadczy o mnie zbyt dobrze. Jestem aż tak drętwy, że wyglądam na kogoś kto mógłby żyć pięćset lat i nigdy nikogo nie zaliczyć?
Nie wiedział czy bardziej uderzyło to w jego męską dumę czy po prostu uraziło. Wiedział oczywiście, że Ares sobie żartuje, ale może naprawdę miał u innych taką opinię? W końcu rzadko kiedy wychodził, a kiedy już to zrobić to wracał do domu sam. W sumie, co się im wszystkim dziwić, że mają go za kogoś takiego? On sam nikogo już dawno u siebie nie gościł. A już na pewno nie w łóżku. Tak, chyba jednak słusznie Ares wysunął takie wnioski. No, może nie te dotyczące jego bycia prawiczkiem, bo to rzecz jasna mało miało wspólnego z prawdą. Było to chyba smutne, ale w tym momencie jakoś nie mógł się skupić za mocno na swojej samotności. Denerwowało go, że nie ma nikogo, ale nie chciał też sypiać z byle kim przy pierwszej, lepszej okazji. Wiedział, że wielu facetów tak robi, ale przecież on nie był jak każdy. Miał swoje własne zdanie, swoją opinię nawet i na ten temat. Jak zawsze. Jeśli chodzi o Boga, Diego raczej nie praktykował za bardzo. Nie był religijny, choć wiedział, że stwórca istnieje. Nie uważał też, by jego zasady były wciąż aktualne. A przynajmniej niektóre.  Świat się zmieniał i trzeba było się przystosować do nowych panujących tutaj zasad.
-Nie chcę robić żadnych kotletów - zaśmiał się. - Chciałem tylko sprawdzić twoją reakcję. W razie czego zaplanowałem jeszcze proponowanie szydełkowania albo zagranie w chińczyka. Jeszcze do końca nie zdecydowałem.
Porządek panował, bo Diego nie dałby rady żyć w chaosie. Wystarczyło, że w jego głowie wciąż tkwił mętlik i nie potrafił go ogarnąć. Gdyby tak jeszcze w mieszkaniu miał mieć syf, chyba by oszalał. Poza tym, w jakimś stopniu był pedantem. Może nie takim do przesady, który gdy widzi okruszek wpada w furię i musi w szaleńczym tempie go sprzątnąć. Nie lubił jednak porozrzucanych wszędzie ubrań, brudnej podłogi czy nieposegregowanych ksiązek. Na szczęście nikt nie musiał o tym wiedzieć. To były jego sprawy. Jego zwyczajne życie.


-Myślisz, że mnie zmanipulowałeś, żebym poszła z Tobą?
-Nie. Myślę, że Ty zmanipulowałaś mnie, bym myślał, że zmanipulowałem Cię, byś poszła ze mną.

Offline

 

#21 2012-06-16 12:12:05

Ares

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 62
Punktów :   

Re: Diego x Ares

- Nie, ale mało kto leci na lekarski kitel. - stwierdził otwarcie. Lekarze mieli przechlapane; non stop pracowali, czasem musieli brać niepłatne nadgodziny, jeśli coś się działo musieli być na telefon, jak gdyby nie mieli swoich zajęć i tylko czekali by wrócić do szpitala. To trochę uciążliwe, poza tym lekarze zazwyczaj byli samotnikami, bo z pewnością partner nie byłby zadowolony z ciągłych wyjazdów i nie poświęcania sobie na wzajem czasu.
Aresowi nie było jak urazić męskiej dumy, bo takowej nie posiadał, tak samo jak karku moralnego. Miał głęboko w poważaniu czy jego ofiara będzie płakać, szamotać się, próbować uciec, czy prosić o litość - była po prostu kimś, kogo należało pozbawić życia i tego się trzymał. Nigdy nie zastanawiał się, czy ktoś będzie za tą osobą tęsknił, czy załamie się psychicznie. Czynienie zła było jego przeznaczeniem, ale mimo to, nie przeszkadzało mu jakoś szczególnie pomaganie ludziom, przynajmniej nie jeśli robił to Diego.
Dlaczego? Sam nie umiał tego wytłumaczyć, ale usilnie twierdził, że już do tego przywykł. W końcu przez tych pięćset lat miał okazję się oswoić z zachowaniem wampira. Miał on wolną wolę i wiedział co robi, w każdej chwili mógł z tego zrezygnować.
- Poza tym ja poruchałem może z raz w ciągu ostatnich sześciuset lat, więc lepszy nie jestem. - mruknął, wzruszając ramionami.
To nie było tak, że nie miał "chętnych", po prostu nie korzystał z okazji które mu rzucano. Nie pozwalał na więcej niż pocałunki, przytulanie i macanie. Nie chciał dawać nikomu szansy na coś więcej, nie chciał być zapamiętywany, nie chciał być niczyim obiektem westchnień. Po prostu nie.
- Kolety w sumie dobra rzecz, ale szydełkowanie też nie jest złe. - Ares sam robił sobie sweterki i szaliki na zimę, ale to była jego słodka tajemnica. Pewnie wyśmiano by go, gdyby się tym pochwalił, więc chyba nikt o tym nie wiedział. Tej gry w chińczyka nie skomentował, bo to jakoś źle mu się kojarzyło i pewnie zostałby zganiony przez Diego za wizję gry w siatkówkę głową jakiegoś Azjaty.
- To co możesz mi zaproponować, w takim bądź razie? - spytał, podchodząc do niego z zaczepnym uśmiechem, który nie zwiastował nic dobrego. - Pobawimy się w doktora?
Nie, żeby coś mu sugerował, tym razem to on chciał zobaczyć reakcję Diego. Chociaż... gdyby ten zrozumiał to jako propozycję i przyjął ją, to czemu Ares miałby z niej nie skorzystać? To mogłoby być ciekawe - spać ze swoim całkowitym przeciwieństwem.


Jest przystojny, ale ma coś jeszcze - tego wydestylowanego diabła, który chowa mu się w oczach.
~*~
Lubię tę aurę ciemności, która go otacza. Lubię jego twarz, smutne oczy. Jest dziwnie piękny, niczym noc bez gwiazd.

Offline

 

#22 2012-06-17 10:56:25

Diego

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 208
Punktów :   

Re: Diego x Ares

-W sumie i ja nie widzę za sobą wianuszka adoratorów więc może i masz rację - powiedział, niekoniecznie ucieszony tym, że tak się stawia sytuacja. Z drugiej jednak strony posiadanie całej grupy, która miałaby Cię wielbić nie może być chyba takie fajne. Co innego na przykład dla takiego Lucyfera, który nie dba o to czy komuś stałaby się krzywda. Ale dla Diego nie byłoby to raczej nic dobrego. Co by się niby stało, gdyby ktoś się w nim zakochał? Przecież ostatnią rzeczą jaką by chciał to złamać komuś serce. Sam szybciej zgodziłby się na związek bez miłości tylko po to, by druga osoba była szczęśliwa, niż dał komuś cierpieć. Czasami jednak nienawidził swojego altruizmu. Cierpiętnicze zachowanie potrafiło dać w kość, szczególnie, gdy było się takim cały czas.
-Doktora mówisz... - mruknął do siebie, pocierając otwartą dłonią swoją żuchwę. Podszedł bliżej do Aresa, by w jakimś dziwnym przypływie pewności siebie złapać go za przednią część koszuli i przyciągnąć tak blisko, że ich twarze dzieliły już tylko milimetry. Uśmiechnął się niewinnie. - A jak się w to bawi?
[Lol, przepraszam, że tak krótko, ale kościół mnie wzywa, matka szaleje, ojciec wciąż wkurwiony po wczorajszej porażce. No i jeszcze jedno przepraszam, że dopiero teraz, ale wczoraj odpisałabym niezłą szmatą, więc wolałam poczekać oO]


-Myślisz, że mnie zmanipulowałeś, żebym poszła z Tobą?
-Nie. Myślę, że Ty zmanipulowałaś mnie, bym myślał, że zmanipulowałem Cię, byś poszła ze mną.

Offline

 

#23 2012-06-17 22:40:50

Ares

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 62
Punktów :   

Re: Diego x Ares

- Mniej więcej tak, jak w seks. W to się chyba umiesz bawić, co? - mruknął, całując Diego z niezwykłą... łagodnością. Któż by pomyślał, że osoba która zabijała z beznamiętnością wypisaną na twarzy może być taka delikatna w obejściu jeśli tylko będzie tego chciała, nieprawdaż?
Objął mężczyznę w pasie i oderwał się od niego z wyjątkowo zadowolonym uśmiechem, chyba pierwszy raz od kilkuset raz prawdziwym, takim od serca, nie wymuszanym, ani nie sztucznym.
Taa... Zdecydowanie zawarcie ugody z wampirem zrobiło mu na dobre i poprawiło humor, a nawet zszarpane nerwy. Może Diego powinien zmienić profesję z chirurga, na psychoterapeutę? Ares wtedy na pewno z chęcią uczęszczałby do niego na wizyty.
Zjechał dłońmi z bioder, na jego pośladki i skubnął go zaczepnie w dolną wargę.
Ares nie wiązał się z nikim, nie robił nadziei na kolejne spotkanie. Jeśli z kimś sypiał, to był to tylko jeden, jedyny raz, a później zapadał się jakby pod ziemię i nie sposób było go znaleźć.

[ Spokojnie. Wszystko rozumiem. U mnie w mieście poprzewracane śmietniki, zachlane towarzystwo i w na dodatek niedawno przestali grać (nareszcie minął mi ból głowy), bo była jakaś impreza niedaleko mojego domu i wszystko było słychać, aż się wytrzymać nie dało .__. ]


Jest przystojny, ale ma coś jeszcze - tego wydestylowanego diabła, który chowa mu się w oczach.
~*~
Lubię tę aurę ciemności, która go otacza. Lubię jego twarz, smutne oczy. Jest dziwnie piękny, niczym noc bez gwiazd.

Offline

 

#24 2012-06-18 17:44:02

Diego

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 208
Punktów :   

Re: Diego x Ares

-Umiem - powiedział od razu. Czując usta przyjaciela na swoich, uśmiechnął się delikatnie, nie przerywając jednak tej bliskości. Zdziwiła go trochę ta niebanalna łagodność z jaką potraktował go Ares, ale musiał przyznać, że było to miłe zaskoczenie. Przez chwilę przeszło mu na myśl, ze robi to specjalnie na niego, wiedząc jak Diego ceni sobie delikatność w życiu osobistym. Z drugiej strony to był seks i raczej mało miał wspólnego ze wszystkimi innymi sferami życia. Tutaj nawet ten wampir lubił zaszaleć i to ostro, choć nie miał okazji robić tego zbyt często. Zacisnął dłonie na koszuli Aresa, przyciągając go do siebie bliżej. Nawet kiedy przystali się już całować, Diego nie puszczał go od siebie na zbyt wielką odległość. Lubił bliskość, lubił czuć czyiś oddech na swojej szyi i słyszeć płytkie wdechy. To była cała magia seksu. Dzikość i delikatność spotykały się, by sprawić im obu przyjemnośc. Chyba nic lepszego nie mogło się zdarzyć.
Kiedy karciarz zsunął dłonie na jego pośladki, wampir zaczął powoli go rozpinać. Można powiedzieć nawet, że jego ruchy były dość leniwe, jak gdyby nie chciał tak szybko wszystkiego kończyć, toteż i zaczynanie odrobinę przeciągał. A może było to po prostu zaczepne. Kto go tam wie. W końcu pozbył się górnej części jego garderoby i skupił się na wyrzeźbionej klatce piersiowej.


-Myślisz, że mnie zmanipulowałeś, żebym poszła z Tobą?
-Nie. Myślę, że Ty zmanipulowałaś mnie, bym myślał, że zmanipulowałem Cię, byś poszła ze mną.

Offline

 

#25 2012-06-18 23:23:32

Ares

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 62
Punktów :   

Re: Diego x Ares

Aresa naprawdę niewiele obchodziło to, co jego partner łóżkowy ceni sobie w życiu, czy ma dzieci, żonę, matkę, ciotkę, czy stryja Lucyfera(chociaż to akurat wcale by go nie zdziwiło, bo z samym Luckiem znał się przecież dobrze, więc jego "rodzina" z pewnością nie była mu obca). Karciarz był wyjątkowo samolubnym stworzeniem i nie ukrywał, że nawet jeśli przyjemność ze stosunku czerpał tylko on, to i tak mu się to podobało. Kiedyś potrafił gwałcić, a potem zabijać dla swojej uciechy, czy lepszego samopoczucia, ale dzisiaj, kiedy miał taki znakomity humor nie mógłby się wyżyć na wampirze, tym bardziej że nie chciał go do siebie zrazić. W końcu jakby na to nie patrzeć byli kumplami od ładnych "paru(set)" lat.
- Cieszy mnie to mocno. - stwierdził z rozbawieniem.
Przesunął dłońmi do przodu, trochę nieporadnie zaczynając się dobierać do jego spodni. Miał ochotę po prostu je zerwać, ale nie chciał wystraszyć swoim zachowaniem Diego.


Jest przystojny, ale ma coś jeszcze - tego wydestylowanego diabła, który chowa mu się w oczach.
~*~
Lubię tę aurę ciemności, która go otacza. Lubię jego twarz, smutne oczy. Jest dziwnie piękny, niczym noc bez gwiazd.

Offline

 

#26 2012-06-20 13:22:15

Diego

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-06-13
Posty: 208
Punktów :   

Re: Diego x Ares

Zdecydowanie po Aresie widać było, że już nie może doczekać się, żeby się do niego dobrać. Ręce mu się odrobinę trzęsły kiedy rozpinał spodnie. Cóż, ale to chyba dobrze o nim świadczyło. Dawał się ponieść emocjom, a w jego głowie pewnie buzowało milion myśli na minutę. Diego czuł się trochę gorzej. Nigdy nie rozumiał dlaczego, ale on po prostu nie mógł się unosić. Nie był w stanie dać się porwać uczuciom, emocjom, wszystkiemu co powinno zawładnąć jego ciałem podczas seksu czy chociażby spożywania krwi. On jednak pozostawał niewzruszony, a jego spokój niezmącony. Za to, na pewno nie chciał tego po sobie pokazać, toteż wpił się w drapieżnie w usta Aresa, żeby nie musieć o niczym myślec, a w jego głowie i tak pojawiły się kolejne, o wiele zbyt racjonalne myśli, które od samego początku go denerwowały. Ruszył w stronę łóżka, popychając przed sobą karciarza, żeby jak najszybciej się tam znaleźli. Poczuł jak dotarli na miejsce i ze swą wampirzą siłą, rzucił Aresa na łóżko. Rzecz jasna, gdyby ten chciał, mógłby zablokować jego ruch i to od razu.


-Myślisz, że mnie zmanipulowałeś, żebym poszła z Tobą?
-Nie. Myślę, że Ty zmanipulowałaś mnie, bym myślał, że zmanipulowałem Cię, byś poszła ze mną.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.tntdb.pun.pl www.gameliaforum.pun.pl www.wkpf.pun.pl www.kingsajzforum.pun.pl www.nsh.pun.pl