Yaoi of Manhattan

-Hmm.- Zamyślił się przenosząc wzrok ponad ramieniem mężczyzny, na widok za oknem.
-Nie miałem okazji zobaczyć- przyznał.
-Tamtejsze smoki nie należą do najprzyjemniejszych- uśmiechnął się kącikiem ust, unosząc butelkę do ust.

Zerknął na niego z lekkim rozbawieniem.
-Sporo o nas wiesz, aniołku- mruknął podchodząc do okna. Oparł się o szybę plecami, przyglądając się Azie.
-Ale tak. To prawda. Gdy smok ognia i wody staną sobie na drodze, wynika z tego tylko nieszczęście...i kilka blizn- uśmiechnął się nieco drapieżnie, wskazując blizny na swojej twarzy. Zaraz wychylił nieco piwa i odepchnął się lekko od szyby, podchodząc do wygodnej, skórzanej kanapy. Rozsiadł się na niej z zadowolonym pomrukiem.

Odsunął rękę w której trzymał piwo, by czasem go nie rozlać. Dotyk anioła był niezwykle przyjemny.
Zmrużył lekko powieki, przyglądając się jego przystojnej twarzy. Podobało mu się to, jak Aza świadomie kusił.
-Skoro tak bardzo chcesz- mruknął rozciągając usta w uśmiechu.
-Nie mam nic przeciwko.- Dłoń ułożył na jego biodrze i przesunął na smukłe udo.

Z jego gardła wyrwał się niski pomruk aprobaty. Gdy anioł zaczął składać pocałunki na jego twarzy, przymknął powieki, rozkoszując się dotykiem jego aksamitnych warg. Gdy nie doczekał się pocałunku, lekko zmarszczył brwi, uchylając powieki. Jego tęczówki przybrały kolor miedzi z ciemniejszymi plamami. Zdawałoby się że dosłownie w jego oczach płonie ogień.
Uniósł dłoń i przyłożył ją do jego policzka, kciukiem obrysowując kontur jego dolnej wargi.

Mruknął przymykając oczy. O tak. O to właśnie mu chodziło.
Objął go ramieniem w pasie, przyciągając bliżej siebie i odpowiadając na pocałunek z równą pasją i zaangażowaniem. Aza smakował obłędnie, z czego zapewne nie zdawał sobie sprawy. Jego zapach aż zawrócił w głowie smoka. Tak słodki i intensywny.

-Popieram- zamruczał z rozbawieniem. Przytrzymując go, pochylił się do przodu by odstawić butelkę z piwem na niski stolik stojący przed sofą. Zaraz wrócił do poprzedniej pozycji, wygodnie opierając się o oparcie. Przechylił lekko głowę w bok, przyglądając mu się z uwagą.
-Wszystkie anioły są takie piękne?- zapytał, wsuwając palce między jego kosmyki i przeczesując je lekko. W swoim życiu nie spotkał zbyt wielu aniołów, a te które spotkał częściej były Stróżami pod postacią dzieci czy zwierząt lub sami Upadli.

-Szemhazaj- zamruczał gardłowo, spoglądając na niego spod przymkniętych powiek. Mimo, że był smokiem i teoretycznie nie podlegał żadnej religii, nie znaczyło że ich nie znał. Lata życia nie pozwoliły mu na taką ignorancję.
-Wdaje mi się, że nie masz na co narzekać- powiedział przesuwając ręce po jego zgrabnych udach. Anioł był naprawę niczego sobie. Nie miał pojęcia jak wyglądał wcześniej, ale teraz jak dla Drago, był idealny.

Zaśmiał się krótko.
-Faktycznie. To już by było nie do zniesienia- mruknął z rozbawieniem. Przesunął dłonie z jego ud, przez pośladki, na jego lędźwie, przyciągając go bliżej siebie. Czubkiem nosa trącił jego nos i uśmiechając się kącikiem ust, musnął jego wargi.