Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.
Widząc takie powitanie aż na chwilę zapomniał po co właśnie tu przyszedł. Chyba źle zrobił przychodząc tu. Mógł po prostu o nim zapomnieć, a poczucie winy kiedyś by znikło.
-Chciałem cię zobaczyć- mruknął.-I zobaczyć co u ciebie- dodał.
Offline
Vitani znów syknęła na bruneta. Caleb pogłaskał ją uspokajająco po grzbiecie i odstawił na podłogę, a ta posłała ostatnie złowrogie spojrzenie mężczyźnie i wróciła do salonu.
- Radzę sobie, jak zawsze - odparł, nieświadomie mocniej zaciskając dłoń na klamce.
Gotowało się w nim. Nie sądził, że po tym wszystkim Vipera będzie miał czelność przychodzić do niego i jeszcze pytać, co u niego.
- Coś jeszcze? Jestem zajęty.
Miał wielką ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem. Nie chciał go widzieć.
Offline
Milczał przez chwilę, przyglądając mu się. W końcu jednak westchnął cicho i z zakłopotaniem pocierając dłonią kark spuścił wzrok.
-Przepraszam- mruknął zupełnie szczerze. -Straszny ze mnie dupek, choć to mnie nie usprawiedliwia- zamilkł na moment.
-Po prostu chciałem przeprosić. Już nie będę cię nękał- dodał, spoglądając na niego szczerze skruszonym wzrokiem. Przy jego posturze i wyglądzie było to naprawdę rzadki widok. Zrobił krok w tył i obrócił się, ruszając w stronę schodów.
Offline
Teoretycznie powinien zamknąć drzwi i cieszyć się, że nie będzie go musiał więcej oglądać. Prawdopodobnie gdyby nie był aniołem właśnie tak by się to skończyło. Niestety, coś nie pozwoliło mu odwrócić się i pozwolić mu odejść.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał cicho, nie do końca pewien, czy chce znać odpowiedź. Niby wyczuwał, że mężczyzna na prawdę tego żałuje, ale jednak trochę się bał, że to było tylko złudzenie wywołane sympatią do smoka.
Offline
Zatrzymał się, przez chwilę zastanawiając nad odpowiedzią.
-Nie wiem. Poniosło mnie- mruknął cicho, nie mając odwagi spojrzeć mu w twarz, co raczej dla kogoś takiego jak Drago było raczej absurdalne.
-Moja natura wygrała nad rozsądkiem- odwrócił się bokiem do chłopaka.- Jestem bestią a to...- dotknął dłońmi swojej piersi.- To tylko przebranie. Żałuję że cię skrzywdziłem. Nie chciałem tego- westchnął cicho. -Przepraszam.
Offline
- Wiesz, jak podle się poczułem, gdy wyszedłeś, zostawiając mi aparat? Nikt nigdy mnie bardziej nie upokorzył.
Znów czuł się tak jak wtedy, gdy Drago zostawił go samego. Ostatkiem silnej woli panował nad budzącymi się w nim emocjami.
- Zaufałem ci, Drago. A ty potraktowałeś mniej jak zwykłą dziwkę.
Offline
-Nie chciałem, żeby tak to wyglądało- wyznał, dopiero teraz zdając sobie z tego sprawę.
-Kupiłem ci go w zamian za ten, który zabrali ci w starej fabryce. Było ci tak strasznie przykro- mruknął, wsuwając dłonie w kieszenie kurtki, a wzrok wbijając w podłogę.
Offline
Czuł, jak robi mu się gorąco. Boże, co on najlepszego zrobił? Jęknął cicho, ukrywając twarz w dłoniach.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytał po chwili, znów na niego patrząc. - Byłem pewien, że to za... Że to...
Offline
Miał ochotę schować się w jakimś ciemnym kącie i już więcej nie pokazywać mu się na oczy. Nie pojmował, jak można było być aż tak głupim.
- Wyrzuciłem go, Drago... - powiedział cicho, nie patrząc na niego. - Przepraszam. Nie przypuszczałem, że możesz dać mi tak kosztowny prezent.
Offline
Uśmiechnął się kącikiem ust słysząc jego słowa.
-W porządku- mruknął. -Prześlę ci kurierem drugi- uśmiechnął się lekko.
-Żegnaj- spojrzał na niego krótko i z westchnięciem ruszył w stronę klatki schodowej.
Offline
- Nie, Drago, poczekaj! - krzyknął za nim, wychodząc z mieszkania.
Przystanął na szczycie schodów, obejmując się ramionami i westchnął cicho.
- Nie chcę, żebyś mnie zostawiał. Wszyscy, na których mi zależy, ode mnie odchodzą...
Mimo tego, co mężczyzna mu zrobił, nie chciał tracić z nim kontaktu. Zdążył się do niego przywiązać. Wiedział dobrze, że jest zbyt naiwny, ale nic nie mógł na to poradzić. Taka już byłą jego anielska natura.
Offline
Zatrzymał się i zdziwiony obrócił spoglądając na niego.
-Zależy ci na mnie? Po tym co ci zrobiłem?- zapytał. -Nie jestem tego wart Ptaszyno- westchnął.- Znowu cię skrzywdzę, a nie chcę tego.
Offline