Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.
Gdyby Samael usłyszał to, co sobie tam myśli Lucyfer o tym, że nie dożyje czterdziestki, zapewne by stwierdził, że brzmi to jak jakaś śmiertelna choroba, a nie naturalna kolej rzeczy. No ale, tak naprawdę, co on tam wiedział?
Nie odezwał się już, nie chcąc go jeszcze bardziej denerwować. Bo co, jeśli mężczyzna w końcu przestanie go ignorować i naprawdę dostanie w twarz? Sesja zdjęciowa, w której niedługo bierze udział raczej by się nie odbyła..
Offline
Lucyfer planował jakiś spektakularny koniec. Może weźmie przykład z Briana Kinney'iego i sprawi sobie najlepszy i ostatni orgazm w życiu? To byłoby coś. Chociaż na pewno mało oryginalne. On musi wymyślić coś innego. Ale przed nim jeszcze kilka lat życia. Cóż, trochę szkoda....
-Mów coś. - mruknął. Nudziło mu się.
Offline
- Weź się zdecyduj. Najpier nie chcesz ze mną gadać, a po chwili każesz mi mówić. - prychnął, upijając łyk swojego piwa. - Normalnie gorzej, niż baba w ciąży. - skwitował jeszcze, z nudów machając nogami w powietrzu. Czemu, do jasnej cholery, musięli tu siedzieć? Czy ten, który go wynajął naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że w ogóle nie ma z tego żadnych szans? Samael nie powinien się na to zgadzać, ot co.
Offline
-Jest różnica między nie gadaniem na jakiś temat, a nie gadaniem w ogóle. Słuchaj ze zrozumieniem - powiedział, kładąc się tak, by mógł sobie bez przeszkód kontemplować sufit. Kto by pomyślał, że może być taki ciekawy? Biały, otynkowany i... biały. Cudny. Po chwili wyjął z kieszeni telefon i znowu zadzwonił do Matta, ten jednak nie odebrał.
-Jeżeli tak dalej pójdzie to naprawdę skłonię się do tego mordu - powiedział, zaciskając dłonie w pięści. Na temat komentarza o kobiecie w ciąży nie miał już ochoty się nawet wypowiadać. Jeżeli ktoś był odwrotnością kobiety pod każdym względem, to był tą odwrotnością właśnie Lucyfer.
Offline