Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.
Zsunął nogę z jego ramienia i objąwszy go w pasie, przyciągnął do siebie, chcąc by był bliżej. Wtulił się w jego gorące ciało, oplatając nogami jego biodra, starając się nie myśleć o bólu. Po chwili się rozluźnił, wzdychając cicho.
- Już dobrze - szepnął, ocierając się policzkiem o jego policzek, jedną z dłoni wsuwając w jego długie włosy tuż na karkiem.
Offline
Ucałował bok jego szyi, wsuwając jedno ramię pod jego plecy, by mocniej go przytulić, znów się w niego wsuwając. Westchnął cicho, przymykając powieki gdy znalazł się w nim cały. Znów się zatrzymał, dając Calebowi trochę czasu na oswojenie się z sytuacją i wciąż pieszcząc dłonią jego męskość, wysunął się z niego powoli, równie wolno w niego wchodząc.
Offline
Mimowolnie zacisnął palce na jego włosach, przyjmując go w siebie całego, a spomiędzy jego warg wypłynął cicho jęk. Z początku było to na prawdę nieprzyjemne uczucie, ale po chwili powoli zaczął się przyzwyczajać, w końcu zupełnie rozluźniając.
Offline
Obsypywał gorącymi pocałunkami jego szyję i obojczyki, nabierając płynnego, nieco szybszego tępa. Gdy Caleb już zupełnie się rozluźnił, zsunął dłoń z jego męskości na biodro i zaciskając palce lekko na jego gorącej, jasnej skórze pchnął głęboko, uderzając prosto w jego prostatę. Zamruczał gardłowo, czując jak jego mięśnie się napinają i znów pchnął w ten magiczny punkt.
Offline
- Drag... Och! - krzyknął, czując jak jego mięśnie spinają się w chwilowej ekstazie.
Paznokciami przeciągnął po jego łopatkach, znacząc je czerwonymi pręgami, mocniej zaciskając uda na jego biodrach.
Offline
Z każdą chwilą oddychał coraz płycej, zupełnie się rozpływając w tej przyjemności. Te wszystkie krzyki, jęki i westchnienia Caleba niesamowicie działały na jego zmysły. Co chwilę w dół kręgosłupa przebiegały mu silne, przyjemne dreszcze kumulując się w dole mięśni i napędzając je do coraz szybszych i silniejszych pchnięć.
Zamruczał gardłowo i przygryzł bok jego szyi, zostawiając na niej zaczerwieniony ślad.
Offline
Z początku było mu bardzo przyjemnie. Gorące ciało kochanka rozgrzewało jego własne jeszcze mocniej, a jego penis co chwila podrażniał ten najwrażliwszy splot mięśni. Nieco szybsze tępo przywitał głośnym jękiem, upojony tą rozkoszą, jednak gdy i kolejne ruchy mężczyzny okazały się mocniejsze i gwałtowniejsze, Calebowi przestało się to podobać. Jego ciało, tak wrażliwe po poprzednim orgazmie, dopiero poznające te przyjemności, było zbyt delikatne na ostrzejszą zabawę.
- Drago - szepnął bez tchu, zsuwając dłonie na jego tors, chcąc go od siebie odsunąć.
Ostatnio edytowany przez Caleb (2013-06-10 22:13:46)
Offline
Drago zupełnie upojony rozkoszą nie zauważył że coś jest nie tak. Złapał drobne dłonie chłopaka i przeniósł nad jego głowę, przyciskając je niezbyt mocno do poduszki. Jego mięśnie drgały pod skórą i napinały się raz za razem, zwiastując nadchodzące spełnienie. Pochylił się nad nim i wpił w jego słodkie usta, wciągając go w namiętny pocałunek.
Offline
Chciał mu się wyrwać, ale mężczyzna był znacznie silniejszy. Z trudem oderwał się od jego ust, spinając się cały.
- Drago, proszę - powtórzył drżącym głosem.
Z każdym kolejnym ruchem Vipery odczuwał większy ból.
Offline
Vipera zupełnie inaczej to odebrał. Nie zauważał jego cierpienia.
Jedną ręką trzymając go za nadgarstki, drugą sięgnął do jego męskości, pocierając ją w szybkim tempie pchnięć. Czuł, że sam długo nie wytrzyma.
Jeszcze przez dłuższą chwilę niemal przy każdym pchnięciu podrażniał jego prostatę, aż w końcu doszedł z ochrypłym jękiem.
Offline
Gdy tylko brunet z niego zszedł, obrócił się na bok, przyciągając kolana do piersi, chowając zapłakaną buzię w poduszce. Czuł się okropnie, a bardziej niż ciało bolało go to, że zaufał Drago. Był pewien, że mężczyzna go nie skrzywdzi. Jego ramiona drżały od tłumionego płaczu, a od lędźwi na całe ciało promieniował pulsujący ból.
Ostatnio edytowany przez Caleb (2013-06-10 22:31:22)
Offline
Gdy podniecenie powoli opadło, dotarło do niego co zrobił. Cholera. A tak bardzo nie chciał go skrzywdzić. Przełknął ciężko i już miał się odezwać. Przeprosić. Cokolwiek... gdy nagle zadzwoniła jego komórka. Przez chwilę bił się z myślami, w końcu odbierając w międzyczasie pozbywając prezerwatywy. Jego poczucie winy wzrosło gdy dostrzegł ślady krwi.
Po krótkiej rozmowie rozłączył się i pośpiesznie zaczął ubierać. Za niecałą godzinę miał walkę. Starał się nie patrzyć na Caleba. Zupełnie nie wiedział co powiedzieć ani co zrobić. Wyszedł na chwilę z sypialni i wrócił z nowym aparatem cyfrowym. Położył go na łóżku, przez chwilę parząc na anioła.
-Odezwę się później. Muszę iść- mruknął i już po chwili go nie było, a spod okien budynku chłopaka rozbrzmiał warkot silnika motocyklu Vipery.
Offline
Dopiero wtedy pozwolił sobie na płacz. Czuł się oszukany jak nigdy. Zaufał mu, a mężczyzna go wykorzystał. Leżał tak długą chwilę, mając nadzieję, że zaraz się obudzi i to okropne uczucie poniżenia zniknie, ale w końcu podniósł się powoli, krzywiąc z bólu. Wydawało mu się, że w lędźwiach płonie mu żywy ogień. Już miał wstać z łóżka i iść do łazienki, by zmyć z siebie upokorzenie, gdy zauważył leżący na łóżku aparat. Wielkie jak groch łzy na nowo spłynęły bo bladych policzkach. Nie spodziewał się tego. Nie spodziewał się, że Drago potraktuje go jak zwykłą dziwkę. Nim zdążył się zastanowić, urządzenie rozbite na kawałki leżało na chodniku tuż pod oknem jego sypialni.
Offline
Jeszcze przez jakiś czas miał przed oczami zapłakaną twarz Caleba. Poczucie winy go gryzło dopóki kilka razy nie grzmotnął głową w deski ringu. Ten wieczór nie był najlepszy dla niego. Coraz bardziej wściekły na siebie rozniósł swojego przeciwnika niemal w pył.
Dopiero po tygodniu znalazł chwilę by podjechać pod dom anioła. Przez długą chwilę nie zsiadał z motocykla, wpatrując się w okna mieszkania Caleba w których paliło się światło. Zastanawiał się czy to dobry pomysł. W końcu, jako że absurdalnym dla niego był strach przed chłopakiem, wszedł na odpowiednie piętro i zapukał do drzwi.
Offline
To że Drago nie odezwał się do niego w ciągu ostatniego tygodnia jedynie utwierdziło go w przekonaniu, że mężczyźnie od początku chodziło jedynie o seks. Caleb nie mógł pogodzić się z tym, że był tak naiwny, szczególnie że na prawdę wydawało mu się, że smok go polubił. Już następnego dnia jego ciało się zregenerowało i po bólu zostało jedynie nieprzyjemne wspomnienie, ale zraniona duma i zawiedzione zaufanie wciąż dawały o sobie znać.
Gdy usłyszał pukanie do drzwi, jak zwykle spojrzał na śpiącą na jego kolanach Vitani, jakby to ona spodziewała się gości, a gdy kotka tylko ziewnęła rozkosznie, przeciągając się i znów zapadając w sen, westchnął cicho i biorąc ją na ręce, ruszył do drzwi. Gdy tylko je otworzył, stanął jak wryty, w momencie pochmurniejąc. Vitani syknęła dziko, jeżąc się na sam widok Vipery. Wyczuwała dobrze, że Calebowi nie podobała się ta niespodzianka.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytał lodowatym tonem. Zupełnie teraz nie przypominał tego uroczego, wesołego aniołka, którym był zazwyczaj.
Offline